Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mat50

35 letni syn nie chce pracować,żyje z pieniędzy rodziców -pomóżcie

Polecane posty

Gość Hyacinth Bucket
Kochani Rodzice! Reasumując: Synuś nie jest nauczony pracy, ponieważ co chciał, to miał podane podane na tacy, gotowe, nie musiał się starać oraz nie ponosił konsekwencji swoich błędów. Zawsze był uczony, że cokolwiek nie zrobi, to i tak świecić oczkami będą za niego rodzice, więc teraz na tym korzysta, że mimo wszystko ujdzie mu to płazem, bo i tak Wy poniesiecie konsekwencje jego wybryków. Doi od Was, jak od dojnej krowy, bo wie, że i tak nie będziecie w stanie mu odmówić niczego, jak za dawnych czasów. I, jak tak czytam, to mimowolnie nasuwa mi się wniosek, że wychowywaliście go w przeświadczeniu, że on zawsze jest cacy, wszystko mu się należy, o nic nie musi się starać, bo i tak wszystko ma, więc żaden wysiłek jest zbędny. Jeśli coś zbroił - nie ponosił żadnej kary, ani konsekwencji, bo mamusia zamiatała pod dywan. Pretensje proszę mieć tylko do siebie za taki stan rzeczy. Teraz więc zbieracie żniwo swojego podejścia do jego wychowania. W tym momencie jest już za późno na to, aby płakać nad rozlanym mlekiem, bo nawet kubeł zimnej wody nie pomoże. Wyjście jest jedno: radykalne odcięcie gotówki, Synowej pomóc w całkowitym usamodzielnieniu się i znalezieniu pracy, a Wnuczką się zaopiekować. Może wtedy wróci po rozum do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hyacinth Bucket
Kochani Rodzice! Reasumując: Synuś nie jest nauczony pracy, ponieważ co chciał, to miał podane podane na tacy, gotowe, nie musiał się starać oraz nie ponosił konsekwencji swoich błędów. Zawsze był uczony, że cokolwiek nie zrobi, to i tak świecić oczkami będą za niego rodzice, więc teraz na tym korzysta, że mimo wszystko ujdzie mu to płazem, bo i tak Wy poniesiecie konsekwencje jego wybryków. Doi od Was, jak od dojnej krowy, bo wie, że i tak nie będziecie w stanie mu odmówić niczego, jak za dawnych czasów. I, jak tak czytam, to mimowolnie nasuwa mi się wniosek, że wychowywaliście go w przeświadczeniu, że on zawsze jest cacy, wszystko mu się należy, o nic nie musi się starać, bo i tak wszystko ma, więc żaden wysiłek jest zbędny. Jeśli coś zbroił - nie ponosił żadnej kary, ani konsekwencji, bo mamusia zamiatała pod dywan. Pretensje proszę mieć tylko do siebie za taki stan rzeczy. Teraz więc zbieracie żniwo swojego podejścia do jego wychowania. W tym momencie jest już za późno na to, aby płakać nad rozlanym mlekiem, bo nawet kubeł zimnej wody nie pomoże. Wyjście jest jedno: radykalne odcięcie gotówki, Synowej pomóc w całkowitym usamodzielnieniu się i znalezieniu pracy, a Wnuczką się zaopiekować. Może wtedy wróci po rozum do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Dziekuję za posty. Radykalne rozwiązania pt. odciąć strumyk gotówki i pomocy są w przeważającej części waszych wypowiedzi. Pytacie mnie ( najczęściej oskarżając mnie - jak mogło do tego dojść ,dlaczego mu pozwalałąm ..) - i czy to prawda co piszę. Prawda.Żadna prowokacja. Możliwość życia z zasiłków polega na tym że on mieszka niedaleko granicy z Niemcami ( k.Szczecina) i pracując parę miesięcy po drugiej stronie nabył prawa do takiego zasiłku( marniutkiego ale jednak ).Wg mnie potrafi bardzo dobrze wykorzystać wszelkie możliwości niepracowania a jednak przeżycia. Nie myślcie ,że jestem taka mamusia co to synka po głowie głaszcze. Jego postawa od najmłodszych lat była tak obciążająca nas psychicznie ,że czasem dla zachowania równowagi własnej psychicznej ustępowaliśmy .Nie jest to możliwe żeby wytrzymać takie napięcie , jeśli masz możliwość uniknięcia tego ,zrujnowania sobie włąsnego życia i zdrowia - to to robisz. Ludzie żyjący w jednym domu z teściami ,też niekiedy nie wytrzymują i biorą pożyczki żeby kupić mieszkanie i się wynieść ,prawda? A powinni takich teściów do więzienia wsadzić za dokuczanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do Hyacinth Bucket A skąd takie wnioski ? Gdyby tak było ,dawno miałabym oczy otwarte i nie musiałabym szukać wśród was pomocy.Myślicie ,że nie szukalam jej wcześniej u terapeutów itp.Szukalam. Powiedzieli mi że to problem ktorego nie da sie rozwiązać ,bo ja mam w sobie poczucie krzywdy mi wyrządzonej ,żalu i poczucie winy że może za mało robię by to się polepszyło. Więc po omacku "polepszam" sytuację własnym kosztem. Ja nie wiem jak wy postępujecie wobec własnych dzieci - gdyby one takie były.Czy je potopicie w studni ? Każdy z nas ma w sobie cząstkę własnego domu rodzinnego ,to jak sie z nami obchodzili nasi rodzice dalej w nas żyje. Moi rodzice nie byli źli, byli rozsądni ale też i ja nigdy im żadnych kłopotów nie przysparzałam ,więc nie musieli podejmować takich decyzji jakie ja muszę podjąć .W zwiazku z tym jestem zdana na swą intuicję. i wiarę ,że i w nim jest coś dobrego . Czy to źle ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość florecita
mat 50 wiec co zrobic chcesz w tej sytuacji ??? odpowiedz sobie sama na to pytanie tylko szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość florecita
nie ma innej opcji jak odcieicie funduszy i tyle ...a moze syn powinien isc do psychologa moze z czyms sobie nie radzi i to jest jeden z powodow ze nie chce isc do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adibi
na waszym miejscu kazalabym sie synowi wyprowadzic z waszego mieszkania z zastrzezeniem ze twoja synowa i wnuczka moga zostac jesli razem z wami podejma decyje ze nie beda wspierac darmozjada. skoro tak dobrze dogadujecie sie z synowa, to zrobcie to razem. taki czlowiek musi zostac postawiony pod sciana zeby sie ogarnac. co dziwne, ale mialam podobne problemy z moja....matka, do tego pila, wiec wiem co mowie bo jesli tak dalej bedziecie zyli to i tak skonczy sie to tragicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Może to jakoś chaotycznie opisuję- ale dziękuję wam że wogóle się odzywacie . Skorzystam z waszych podpowiedzi. Na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do ADIBI właśnie tak zamierzamy zrobić. Tj ja na pewno. Mój mąż wciąż dojrzewa do tego .On nie może sobie poradzić z sytuacją gdy jego syn będzie się błąkał być może po dworcach zziębnięty a on będzie w ciepłym domu siedział . To dla niego ( wg wartości na podstawie których go wychowano) jest jak wbicie noża w serce. Ale i on widzi ,że tak nie można.Dlatego to tyle lat trwa. Mój mąż ma nadzieję,że może sie to odbyć bez takich drastycznych kroków.Ze syn oprzytomnieje ,jak ojciec mu okazę swe niezadowolenie ( bo w jego rodzinie to wystarczało żeby przywołać syna do porządku) , jak z nim po raz 50 będzie rozmawiał itp..... Tu to nie działa .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam część wypowiedzi tutaj i doszłam do wniosku, że to po części jest twoja wina mat50, że syn się nie usamodzielnił....podejrzewam, że tą swoją chorą miłością do niego, nadopiekuńczością i ingerencją w jego osobiste życie, "zagłaskałaś go na śmierć"......wtrącasz się w jego życie cały czas, nawet po części układasz mu życie małżeńskie.....Zniszczyłaś życie synowi i sobie a teraz nie wiesz co robić....Na początku powinnaś iść do psychiatry i opowiedzieć mu jak toksyczne relacje łączą cię z synem, jak go uzależniłaś od siebie i że nie pozwoliłaś mu nigdy dorosnąć...Nie wierzę w twoje szczere intencje i że żałujesz tego, uważam że żyjesz tą swoją nadopiekuńczością. Znam takie mamuśki co tak toksycznie uzależniają swoich synów od siebie.....rozbijają synom małżeństwa,wychowują wspólnie z nimi swoje wnuki, mieszkają z nimi całe życie, utrzymują ich, "śledzą" ich każdy krok w ich dorosłym życiu, traktują ich jak swoich partnerów .....Uważam, że takie matki synów nigdy nie powinny być matkami, nadopiekuńczość też jest patologią podobnie jak zaniedbywanie dzieci i takim matkom też powinny być odbierane prawa rodzicielskie.....radzę skierować swoje kroki do psychiatry i opowiedzieć jaką matką jesteś, syn dzięki tobie też już powinien się leczyć od toksycznego uzależnienia od ciebie, które sama zrobiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKS-AND-R-I-A
Załtawcie mu ostatni raz prace i powiedzcie że od teraz nie pomagacie - będzie miał szansę na normalne życie jeżeli podejmie prace i przyłoży się do niej - jak oleje to też go olejcie. A wasza synowa wtedy sama z wnuczką przyjdzie do was bo nie da rady tak żyć. Teraz jej nie zabierajcie - powiedzcie że jakby syn nie poszdedł do rpayc to ona zawsze znajdzie u was schronienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
Niewątpliwie coś schrzaniliście w wychowaniu, twój syn to potwór, egoista. Znam wielu ludzi z zamoznych rodzin i byli krótko trzymani, bici po łapach za nieposłuszeństwo, za chamstwo, uczeni pracowania od dziecka. I wszyscy są porządnymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do Żabcia Czy inni też widzą co wypisujesz? czy tylko ja to tak odbieram ? kto komu niszczy życie ? Nie ustawiam synowi życia ,nie zmuszam do mieszkania w moim mieszkaniu , chciałam żeby sie usamodzielnił mając już 18 lat .I nich wyjeżdża gdzie chce i z kim chce ,byle sobie radził sam ze sobą. Nie dzwonię, nie załatwiam mu ciepłych rękawiczek ,nie wypytuję czy jadł obiadek ,nie krytykuję synowej (nie mają ślubu - nie pytam kiedy będzie ślub itp) . Co to za jad z twojej strony wobec mnie ? Gdzie tu widać moją nadopiekuńczość ? to że jak każda matka chcę by dziecko miało wykształcenie i pracę ? żeby miał gdzie mieszkać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saymyname
Żabcia4 V V Odnoszę takie subtelne wrażenie,że w swej wypowiedzi przelewasz troszkę swoje żale stanowiące wynik twoich złych stosunków z teściową.No ale mogę się myślić.:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saymyname
up :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
twój mąż też jak widać jest pod twoim urokiem, pewnie całymi dniami opowiadasz o nożu w sercu i twój mąż jest bierny, zamiast twardo postawić warunki jak mężczyzna. nie on jeden będzie bezdomny, poza tym zobaczysz jak szybko zacznie pracować ,kiedy będzie musiał iść na ulicę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Coś nie poszło jak trzeba - to fakt . Ale teraz to się już nie odwróci. Co robić ? Gdybyście byli w takiej sytuacji postawieni osobiście ,to co byś zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
zresztą wydaje mi się że za późno na wychowywanie, on się już nie zmieni, to stary dziad, prędzej zacznie pić i okradać ciebie i żonę, żeby mieć za co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to znam niestety
nie wiem czy uda ci sie cokolwiek zmienic :( juz tak zostanie smutne ale prawdziwe, syn zyje tak juz 35 lat i uwaza ze tak ma byc, jemu sie nalezy, bo jest waszym synem a tak naprawde jest egoista i leniem, taki tez charakter, ja mam takiego brata a moja mama zawsze podpierala go finansowo a on o tym wiedzial dlatego sie nigdy nie wysilal, dzis mimo wieku jest niedojrzaly psychicznie i nie radzi sobie w najprostszych sprawach dnia codziennego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do Mikili źle to opisałam ;to ja jestem bardziej radykalna i ja bym to dawno przecięła. Kłocimy sięz mężem ,bo ja każę to wszystko przeciąć a on ma skrupuły. Kłocimy sie o to że strach . Ale chyba wreszcie dojrzewa do myśli o tym ,że jego syn zostanie na bruku. No ja tak piszę jakby literacko o tym nożu .... Może chciałąm żeby to bardziej plastycznie zabrzmiało. Ale przecież nie ciamkam męzowi cały czas że mi tak z tym źle i smutno itp.... Nie mówię tak ,choć mi naprawdę smutno z tego powodu .I to jest stres trwający latami. Wasze radykalne wypowiedzi nie pozostawiają złudzeń że to my rodzice jesteśmy temu winni . Tylko skąd sie biorą dzieci w rodzinach -gdzie dzieci są wychowywane razem z innym na takich samych warunkach , nie są wyróżniane a jednak są normalne , pozytywne , odpowiedzialne ? Przykłąd naszego drugiego dziecka jest dla nas dowodem ,że to co robiliśmy było dobre .A tak samo było wychowywane . I jego partner nas jako teściów bardzo ceni i lubi ,a postępujemy tak samo jak z partnerką mego syna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
wpłyń na męża żeby coś zrobił. tak jak każda matka robi, mówi ,poczekaj jak ojciec przyjdzie, zawsze skutkuje. A twój mąż nic nie zrobi bez twojego pozwolenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
a drugie dziecko, to syn czy córka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
każde dziecko jest inne, więc każde trzeba inaczej wychowywać, stosownie do temperamentu. Jednego mobilizuje to co innego demobilizuje i osłabia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliki
nie chcę się mądrzyć bo słabo się na tym znam, ale może twój mąż jest za miękki. Też znam podobny przypadek, ojciec 40 letniemu bezrobotnemu synowi, mówił, studiuj ,synu, studiuj, po 20 latach studiowania. Facet nie potrafi sobie palcem do dupy trafić, i pije z menelami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1010101
ja miałam takiego, na szczeście, już byłego męża. Zylam z nim 20 lat, ciągle mając nadzieję,że się zmieni. Gdy kolejny raz nie podejmował pracy przez 2 lata, powiedzialam DOSC. Tacy ludzie się nie zmieniają. To psychopaci, psychofagi, socjopaci itp. Poczytaj o nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje zdanie eer
sz wiesz co bym zrobiła na twoim miejscu? Opłacałabym swoje mieszkanie , czynsz miesięczny i NIC więcej. Niech sobie jeszcze mieszkają w tym mieszkaniu (przecież i tak i tak mieszkają...teraz) Zrezygnowałabym z mediów ...wypowiedziałabym umowę na gaz, elektrykę, i co tam jeszcze. Niech media opłacą sobie sami...... nie muszą tego mieć. Do życia wystarczy jedynie dach nad głową i miska ryżu na dzień....i tyle. Czyli zostawiam im dach nad głową (tymczasowo).....i jeszcze kupiłabym im ileś tam kilogramów ryżu i makaronu...........aby mieli co jeść. I koniec ...NIC więcej. Niech sobie radzą. I konsekwentnie ...przez najbliższy rok czy dwa O wnuczkę bym się nie martwiła......dadzą jej jeść albo przyprowadzą do babci na obiadek...dla wnuczki babcia napełni talerz w swoim domu.i tyle. Albo nauczą się przetrwania...jak w szkole przetrwania...nauczą się zdobywać środki do życia.....albo będa wegetować na misce ryżu...jak tak lubią to niech tak żyją. To jedyne co możesz zrobić...to jest łagodniejsza wersja dla pasożyta........albo weź pasożyta całkowicie na swoje barki i niech mu będzie wygodnie twoim kosztem jak dotychczas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasd
wyrzucić z mieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byle do wiosny...
a powiedz mat50, jak Wasz syn się tłumaczy z tego co robi (raczej nie robi). Chodzi mi o to, że jak z nim rozmawiacie o tej chorej sytuacji to co on mówi, jak się usprawiedliwia? ciekawa jestem jakie ma zdanie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Moja córka też mówi : żeby się tata opamiętał i odciął od syna.Zrobiłoby to dobrze jemu jako ojcu i jej też . Ona nie może patrzeć ,jak nasz syn nas oszukuje i wykorzystuje. Ja ją rozumiem ale nie owijam w bawełnę ,że też pod wplywem męża "wymiękam". nie mam siły na ciągłe też kłotnie w domu o syna. To się ciągnie od lat. Ja dawno bym go na pysk wyrzuciła z tego mieszkania.Bez zmrużenia oka. Syn też jak dzwoni to raczej do ojca żeby od niego coś wyciągnąć ,nakłamać ,naoszukiwać. I tak się postawiłam w domu i powiedziałam konsekwentnie :dość Nie dam ci więcej . Ale oczywiście też nie chcę mieć piekla w domu na co dzień i wykłocać się codziennie . Poza tym my sie z męzem wcale nie kłocimy , nie ma punktów zapalnych między nami . Ale macie rację : postawię się jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do byle do wiosny Nasz syn wspaniale potrafi KŁAMAĆ . Zawsze to potrafił. Są tacy co kłamią nawet jak mogą powiedzieć prawdę .On taki jest. Kłamie ,że szuka pracy ,cały czas szuka. Że ma spotkanie związane z pracą. Że jutro przyniesie konkretnie umowę o pracę. Że podejmie pracę niedługo,jak wyzdrowieje bo gardło go boli. Że podejmie pracę ale nie taką jak mu oferują ,bo to beznadziejnie nieciekawa praca , ogłupiająca itp.Że są lepsze możliwości zarobienia niż ta praca , Że na w końcu jakieś pieniądze - bo ma zasiłek ,nie? Nie zapłąci za mieszkanie : bo sami sobie płaćcie ,bo to wasze mieszkanie . W kłotni mówi,że najlepiej by było gdyby sobie poszukał innego mieszkania i tam zamieszkał sam z córką i jej matką: jak mówimy żeby to zrobił ,to mówi w oczy : ale to kosztuje a ja nie mam. W oczy ci mówi,że szuka cały czas pracy ale nie ma takiej ktora by mu odpowiadała. Powtarza jakieś mrzonki ,że może by jakiś interes rozkręcić, ma niby jakieś plany .Byle oszukać,byle jakoś przeżyć i uniknąć naszego napominania . Jego partnerka stawia mu ultimatum a on sobie z tego nic nie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×