Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mat50

35 letni syn nie chce pracować,żyje z pieniędzy rodziców -pomóżcie

Polecane posty

Gość RopinhÓÓtt de Varius
...banda idiotek niezdolnych do refleksji,uzależniających swą wartość od ilości posiadanych dóbr....gdybyście je straciły uważały byście siebie za zera......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RopinhÓÓtt de Varius
...w tym kraju zacznie się dobrze dziać w momencie jak zdechnie ostatni homosowietikus który pamięta gierka z dziennika telrewizyjnego.. czyli mniej więcej 2050 rok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha10
""On czeka żebyśmy chyba umarli. Wtedy będzie mógł dalej pasożytniczo wydawać nasze ciężko zarobione pieniądze. "" radzę zadysponować majątkiem tak, aby po waszej śmierci nic nie dostał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuewoieuowq
"wiesz co bym zrobiła na twoim miejscu? Opłacałabym swoje mieszkanie , czynsz miesięczny i NIC więcej. Niech sobie jeszcze mieszkają w tym mieszkaniu (przecież i tak i tak mieszkają...teraz) Zrezygnowałabym z mediów ...wypowiedziałabym umowę na gaz, elektrykę, i co tam jeszcze." POpieram. To najlepsze wyjscie. B definitywne rozwiazania tzpu wyrzucenie na bruk to moze przesada, ale to moim zdaniem optymalne wzjscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w jakimś sensie rozumiem twojego męża . ale tylko w jakimś sensie - bo ciągnąc to dalej niczego nie naprawiacie , niczego nie opychacie do przodu .Przeciwnie , umacniacie syna w przeświadczeniu ,ze to co robi nie jest w końcu takie najgorsze . Moim zdaniem nie ma tu rozwiązań połowicznych , czas na nie juz dawno minął . Teraz - albo wszystko - albo nic .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to umówcie się z mężem, że na te kilka miesięcy odetniecie go od wszystkiego, choć na próbę w między czasie mąż sam się przekona czy syn się jakoś ogarnie czy ani mysli coś z tym zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mat50
Mysle, ze kluczowa rola jest w partnerce Waszego syna. On tyle razy obiecywal, a zawsze wiedzial, ze wyladuje miekko...bo ona zapracuje, zadba o dziecko, bo dziecko jak tarcza, wiec zal nie dac pieniedzy. Bardzo Was rozumiem, ze ciezko sie odciac od wlasnego dziecka i wnuczki. ale tu rola partnerki- sa kobiety co kochaja za mocno, nie stawiaja konkretnych granic. Idziesz do pracy, jak nie, to sie wyprowadzam z dzieckiem. I slowa sie dotrzymuje. Tak jest w przypadku alkoholikow, hazardzistow ale tez za przeproszeniem piotrusiow panow. Wy mozecie wspierac synowa i dziecko, dlaczego nie, ale to bedzie na nic, skoro ona go przyjmie bo po raz dwudziesty obiecal, ze sie zmieni. Moze to brzmi smiesznie, ale jej by sie przydal psycholog, ktory pomoze ulozyc liste priorytetow i zrozumiec, czy ona kocha czy raczej sie boi samotnosci...inaczej zmarnuje swoje zycie, ocknie sie po piecdziesiatce, a jak Was zabraknie, to on juz w ogole przestanie wspierac rodzine. Wam, rodzicom, jest bardzo trudno, jej tez- ale wszyscy, z dobrego serca, i to zrozumiale, stwarzacie mu warunki do nierobstwa, tak jak zona alkoholika "wspiera" nie odchodzac od niego, nie stawia granic. zycze Wam wszystkiego dobrego, przykro czytac, ze macie taka sytuacje, pogadajcie od serca z synowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Perełaaaa
wiesz co??? w żadnym poście o swoim synu miłego , ciepłego słowa nie powiedziałaś a o córeczce mase........Mamusia od 7 boleści wymień pozytywne cechy syna no dalej pomimo tego jaki jest!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Matka synowej też jej to mówi, ubolewa nad taką sytuacją . tłumaczy jej,że to nie ma w takiej formie przyszłości. Ja jestem w chyba innej sytuacji : może moja synowa odbierze to namawianie jej na odejście od syna jako reakcję teściowej: o..teściowa mi chce małźeństwo popsuć! Syneczka chce mieć dla siebie! synowa wie o swym wspóluzależnieniu...od tej chorej sytuacji. Ja na początku mysłałam ,że ona też taka jest - nierób i pasożyt. Ale ja widze że że to normalna dziewczyna. Tylko że w ten sposób( nie pójdę harować ja - on ma iśc zarabiać na rodzinę) buntuje się przeciwko zaprzęgnięciu jej do kieratu podczas gdy jej partner leży na kanapie . Jak chodziłą do pracy ,to on leżał na kanapie i nawet dzieckiem sienie zajmował -musiałą prosić kogoś do pomocy.Potem ta praca sie skończyła ( zatrudnili jąna rok). Wiele razy szukaliśmy wyjścia w rozmowie z nią. Ona nie jest jednak gotowa na radykalizm.Może dlatego że szkoda jej własnego dziecka ,które jednak ojca potrzebuje. Ta sytuacja też ją uwiera. Sądzę że odejdzie od niego .To kwestia czasu i ...spotkania kogoś innego . Ja uważam ,że opłacanie tylko czynszu za mieszkanie nie zdaje egzaminu - bo na jedzenie ma ten zasiłek , ta partnerka idzie w koncu do jakiejś pracy (nawet dorywczo) ,bo nie starcza im . Ale jakoś on przewegetuje , jak bakteria w niesprzyjających warunkach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozna i tak
juz go nie zmienisz, bedziesz go nosila cale zycie jak krzyz :( nie moge uwierzyc ze wyrzucenie go z domu cokolwiek zmieni, on bedzie dalej kombinowal a wy bedziecie miec niekonczace sie wyrzuty sumienia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
perłaaa masz racje : co miłego mogę powiedzieć o nim : że był miłym dzieciakiem jak miał 4 lata ? że jest przystojny, ladnie się ubiera, że potrafi czarować kogoś ? Lubi czytać ksiązki historyczne , uprawiać sporty typu nurkowanie ,rower czy snowbord ? Że dba o siebie (nawet do przesady ). Czy to są pozytywy? A jednocześnie ma dwie lewe ręce do prac domowych ( kran naprawić ? nie umiem , gwożdzia wbić:krzywo mi wychodzi). Że się spóźnia notorycznie i widzi w tym nic złego .Że lubi na czyjś koszt coś mieć dla siebie luksusowego ,że nie widzi potrzeby odwdzięczenia się za pomoc? że zawsze z wszystkimi sąsiadami jest pokłócony ( łącznie z wzywaniem policji) ,że wszystkich swych kolegów ( i nauczycieli) uwazal za durniów , niedorozwojów ? a potem kolegów w pracy (i szefów ) także : że go wszyscy gnębią, dokuczają mu a sami tacy głupi ! Co tu powiedzieć dobrego?Chcesz mieć takiego kolegę ,ktory tylko z tobą jest bo potrzebuje coś ?albo chce się chełpić swymi wyimaginowanymi osiągnięciami a ciebie uważa za głupka ,nieudacznika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto otrzasnij sie
i pozwol wkoncu twojemu synowi byc doroslym. szerze? na jego miejscu robilabym to samo. Sami z mezem jestescie temu winni, jaki on jest. Stary chlop a robicie z niego zyciowa kaleke. Zero konsekwencji w twoim dzialaniu! narobil dlugow- niech je splaca. nie ma na swiatlo- niech siedzi bez swiatla! nie mial by co jesc to by poszedl do pracy! a tak PO CO PO CO PO CO, jak mamusia i tatusiem za wszystko zaplaca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuewoieuowq
ja nie bardzo rozumiem, skąd on ma kase na to dbanie o siebie? To wy chyba musicie im dawac z kilka tys złotych na mc, przeciez to kosztuje... :( nie chce mi się wierzyc, zeby były zasiłki , z których mozna by zyc pracując za granicą tylko kilka miesięcy... ROzumiem, że jesteś na niego strasznie wkurzona, ale emocje to zly doradca. Najlepiej kierowac sie rozumem, tylko i wyłącznie. Jak odetniecie większosc pomocy to wystarczy, zdecydowanie, jelsi przezyje to ie nalezy się przeciez martwic, bo prawdopodobnie nic z tym nie zrobicie, ale tu chodzi tez o to, zebyscie nie ponosili za duzych szkód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
wiecie jak to jest z długami np alimentacyjnymi : nie płaci ojciec na dziecko ,to płacą dziadkowie. Wkurza nas to ,że my możemy być pociągnięci do odpowiedzialności w tym względzie Zasiłek jaki otrzymuje to niby nie tak wiele ok 300 -400 .Ale można dbać o siebie ,jak się nie kupi mleka dziecku prawda? a jeszcze się pożycza gdzie można i póki można . Ja też tak mówię : niech sam sobie żyje na własny koszt .Nie ma auta? to niech jeździ rowerem . Wcale się nie martwiłam. Ale od czasu do czasu zmiękczył ojca : to go podwieź ,to daj na bilet... Nie jestem taka żeby od czasu do czasu nie pomóc - ale to jest normą a nie wyjątkiem. Na telefon nie ma to nie przejmuje się tym , to nawet lepiej - nie musi sie martwić że jakaś praca go ominie i tak nie chce iść do pracy . Najgorsze że ON NAM WYRZUCA że MY MAMY A ON NIE MA . Otwarcie to mówi:moglibyście mi to czy tamto dać bo potrzebuję. Ja mówię :mam ale nie dam . I nie daję . Ale samo to żądanie mnie rozwala. A ty mówisz : daj mu żyć jak chce ! chce mieć długi niech ma , ale on chce żyć tak by mi zabrać krzesło spod tyłka ,bo on chce je mieć ! Pozwolić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto otrzasnij sie
kobieto, postaram napisac Ci twoj pierwszy post w taki sposob, moze cos zrozumiesz, bo widze, ze to syn wychowuje was a nie wy syna. Nasz syn ma 35 lat.CO ROBIMY NIE TAK, ZE ON "Nie pracuje" i "Nie chce pracować.Ma 2 letnie dziecko" .To my- rodzice je Z CHECIA JE UTRZYMUJEMY I POZWALAMY mu mieszkać w naszym mieszkaniu !!!!!!!!! (mamy dwa) i DLACZEGO JESTESMY TACY NAIWNI i płacimy za nie czynsz,PRZECIEZ JEST DOROSLY i "mieszka tam ze swoją córką a naszą wnuczka i jej matką." TAK GO NAUCZYLISMY- "On tak lawiruje,żeby żyć na zasiłku.I tak mu nie starcza.Ma ciągle długi, wezwania komornicze itp. Najgorsze,że to trwa cale lata".Na początku I CALY CZAS DAJEMY SIE WPEDZAC "w poczucie winy,bo jesteśmy w miarę zamożni ,więc jak jechaliśmy na zasłużone wakacje ( bo się naprcowaliśmy i swą pracą i zaradnością stać nas było na wakacje) -to on chciał pieniądze od nas ,bo....nas stać. " i wiedzial, ze jestesmy bardzo ulegli i mu pomozemy... POZWALAMY MU NA BRAK SZACUNKU DO NAS, Ma do nas pretensje ,że my mamy a jemu nie chcemy dać. Nie obchodzi go nasz (rodziców ) stan zdrowia,samopoczucie itp.BO W SUMIE NIE MUSI; PRZECIEZ MY PRZEJMUJEMY SIE NIM. DLACZEGO Wynajdujemy mu różne miejsca pracy - wogóle nie chce podjąć pracy.Matka jego dziecka nawet by poszła pracować na pełny etat (też na zasiłku plus prace zlecone ) ale buntuje się,że ona haruje a on nic nie robi.Pracowała rok ,myśląc że wpłynie na niego .Nic z tego. My płacimy na wnuczkę,bo uważamy że nie miałaby co jeść . DLACZEGO TAK UWAZAMY? ZYZBY MOJ SYN I JEGO KOBIETA BYLI INWALIDAMI? Nas ten stan bardzo dużo kosztuje zdrowia. Czujemy się zapędzeni w ślepą uliczkę.- DLACZEGO POZWALAMY ZEPEDZAC SIE W SLEPA ULICZKE SKORO WSZYSTKO JEST OCZWISTE? Może jakiś rodzic się odezwie,jak sobie radzi w podobnej sytuacji ? Bardzo wiele w niego inwestowaliśmy: szkoły,kursy,opłaty za studia(nie skończył). Wspieraliśmy go bardzo. DLACZEGO WSPIERAMY GO CALY CZAS? Mamy jeszcze drugie ,młodsze dziecko - bardzo zaradna ,honorowa. Wychowywane dzieci były razem ,bez różnic itp. Przykład rodziców,rodziny : jak najbardziej pozytywny ,wszyscy garniemy sie do pracy , jesteśmy także pomocą innym,wspieramy się ale przede wszystkim jesteśmy odpowiedzialni za to czego sie podjęliśmy: utrzymać rodzinę, pomóc rodzicom, sąsiadom ,uczciwie pracować itp. Więc to nie jest tak,że to mamusia i tatuś go zepsuli, on taki już był ,od zawsze.- NIKT NIE JEST TAKI OD ZAWSZE; DLACZEGO ZEPSULISMY I PSUJEMY NASZEGO SYNA? Lepiej powiedzcie ,czy wy wiecie jak sobie maja z tym radzić rodzice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
Do Kobieto otrząśnij się : Wiesz dlaczego ? bo chcemy być super-rodzicami . Chwalonymi że tacy zaradni ,tak kochają swe dzieci ,tak je wspierają w zdobyciu jakiegoś startu życiowego. Bo chcemy mieć podstawę i powód do życia - dać innym życie i pomóc przetrwać,jak jest ciężko. Ale masz rację : nie tędy droga. Jaką drogę byś ty wybrał/a?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janeczka słonecznik
Nie doczytałam całego tematu, więc sorry, jeśli odpowiedź padła, ale na jakim od jest zasiłku skoro od lat nie pracuje? To po pierwsze, po drugie wbrew pozorom nie jest łatwo o pracę dla gościa, który nie miał jej od tylu lat, nic w zasadzie nie umie i pewnie nie bardzo umie napisać cv. A gdyby to był mój syn... to przede wszystkim wyprawiłabym jego partnerkę do sądu po alimenty (co by ta kwestia była jasna), mieszkanie przepisała mu w całości (niech sam płaci albo nie płaci, jego sprawa, może je nawet przepić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ropinchÓÓÓt von majnelibe
...jeszcze tu bełkoczecie czarownice......kolacja podana ...pozmywane..?...to tera myć giry i tyłki bo chłopy na krycie czekają....już po dzienniku ....a siooooooooooooooooooooo.. ...a dzieci patrza hak matki przed ekranem zapominają o obowiązku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto otrzasnij sie
Wiesz dlaczego ? bo chcemy być super-rodzicami . Chwalonymi że tacy zaradni ,tak kochają swe dzieci ,tak je wspierają w zdobyciu jakiegoś startu życiowego. Bo chcemy mieć podstawę i powód do życia - dać innym życie i pomóc przetrwać,jak jest ciężko. Ale masz rację : nie tędy droga. Jaką drogę byś ty wybrał/a? Widze, ze dalej nie rozumiesz. SUPER RODZIC UCZY swoje dziecko samodzielnosci i dojzalosci. Bycia doroslym- czyli ponoszenia konsekwecji za swoje zachowanie. Wasz syn jest niedojrzaly psychicznie, i wy go dalej upodlacie w tym wszystkim. POZWOL MU BYC DOROSLYM, odetnij ta pepowine!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vb12
On miał za dobrze, podtykaliście mu wszystko pod nos. Nigdy nie musiał o nic walczyć. Lekarstwo to pozwolić mu spaść na samo dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4534543543
moze powinnas isc z mężem, do psychologa? Najlepiej osobno jakbyście chodzili na psychoterapię, on by juz wam pozytywnie odkręcił to poczucie winy, jakas terapia asertywnosci by wam się przydała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do kobieto... już pisałam ,że właśnie tego chcę. Żeby był dorosły ,sam za siebie odpowiadał. Dlatego nie pytam jakie ma znów dlugi ,nie martwię się tym, także tym że będzie siedzieć w więzieniu za to. Nie jestem ani nadopiekuńcza ani matką -kukułką. To że sie interesuję własymi dziećmi nie jest złe. Przecież to że ja tu z wami piszę nie oznacza,że szukam dla niego pomocy -tylko dla siebie. Jak samemu sobie z tym poradzić ,że mimo mych starań o wychowanie odpowiedzialnego człowieka ,wyrósł taki manipulujący nami pasożyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mat50
do 4545 ja byłam u terapeuty. On mnie oczywiście jak wy umacniał w takim postępowaniu - odciąć. Mój mąż jest jednak innego zdania . On nie uważa że to dobra metoda postępowania. No to jak jest taki rozdźwięk - to nasz syn tylko na to czeka .I oczywiście rozgrywa to na swą korzyść. Niekiedy mój mąż nawet mi nie mówi że to czy owo znów mu załatwił czy pomógł.Wie że nie chcę tego . Ale też nie chce ciągle sie ze mną kłocić. Kosztuje nas to zdrowia. ja też nie chce ciągle na ten temat się kłócić. Np mąż mi opowiada : spotkałem go dziś na ulicy .Prosił mnie o 10 zł na chleb. Powiedziałem że , ma sobie zarobić na chleb. Odparł że jutro idzie w sprawie pracy i na pewno będzie już pracował.I że mi te 10 zł na chleb odda. To wyciągnąłem 5 zł .Powiedział żeby mu dodać jeszcze 5 zł na ser.To mu dałem .A do tego byłem ze znajomym i wstyd mi było,że on tak przy znajomym do mnie. Takie dialogi ..... Mnie to by nawet powieka nie zadrżała.Powiedziałabym : idź do Brata Alberta. Ale mój mąż wyrósł na takich zasadach ( dziś już nieobecnych : RODZINA TO PODSTAWA, W RODZINIE SIĘ POMAGA MIMO I ZAWSZE ! OJCIEC JEST DLA SYNA NAJWAŻNIEJSZY ) - że musi nie wiem co zrobić ,żeby to u niego zadziałalo. A jak powiem ,że posłalabym go do Brata Alberta - to słyszę że jestem wyrodna matka ,nierodzinna i bez zasad. Kurczę - czy wy nie musicie kompromisów zawierać w małzeństwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjeujehdiueh
tu kompromis nie ma nic do rzeczy. jak twemu mezowi nie przeszkadza zachowanie syna a ty nie chcesz sie z nim klocic to o czym ten temat jest wogole? po co sie kobieto pytasz co zrobic jak i tak zrobisz to samo co do tej pory?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4534543543
ale kompromis to jest że jedna storna i druga go osiągają, a nie tylko jedna robi co druga karzę... Na czym polega ten kompromis, w czym on ustapił odnosnie syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz ja cos napisze
Twoja sytuacja autorko jest taka sama jak mojej sasiadki.Napisze wam od samego poczatku bedzie troche czytania :D Moja sasiadka urodzila dwoch synow.Ten starszy w wieku 19 lat zostal ojcem z panna 17 lat.Byli w sobie tak zakochani ze nie bylo mowy o niczym innym jak slu.On skonczyl zawodowke a ona niestety nic.Mieszkali na gorze u sasiadow za nic nie placili i nie pracowali.A ze bylo im malo dzieci za 3 lata urodzila następne.I nie przeszkadzalo im ze siedza na utrzymaniu rodzicow.Mlodszy syn skonczyl szkole i ozenil sie.Sasiadka kupila mlodym duze mieszkanie w bloku.Mlodzi odrazu znalezli prace i pracowali zyli innymi slowi jak wszyscy.Sasiadka nie mogla juz patrzec ze ten starszy syn z synowa tacy niezaradni i byly ciagle klotnie.Sasiadka wiec postawila sobie dom na drugim koncu miasta i sie wyprowadzila a ten stary dom oddala im.Nie trzeba bylo dlugo czekac jak odcieli im prad i wode.Ale oni jedyne co potrafili jeczec do matki a ta glupia splacala ich dlugi i dawala na zycie.Pewnego dnia mieli wypadek i niestety ale dlugi czas byli w szpitalu i chyba tam ich oswiecilo :D ze dalej tak zyc sie nie da i nie moga ciagle chowac syna z rodzina.Jak juz wyzdrowieli przyjechali i powiedzieli im ze juz nie dzadza grosza niech sie wezma za robote tymbardziej ze dzieci juz spore.Ale te nieroby mysleli ze matka tylko tak gada.Niestety przeliczyli sie i nawet brania na litosc ze dzieci glodne nie pomogly.Sasiadka przyjezdzala codziennie robila zakupy ,robila dzieciom sniadanie i zawozila do szkoly.Po szkole zabierala ich na obiad a na kolacje przywozil im sasiad jedzenie.No to nieroby zobaczyli ze mamusia naprawde sie uwziela i poszli do pracy a jak.On prace znalazl w warsztacie samochodowym a ona na sprzątaniu.Ale myslicie ze maja cos z tego nie.Żebyście zobaczyli ich dom jaki zaniedbany,palic w zime nie maja czym ,on z lazu wozi jakies tam drewno.Sasiadka dalej dba o dzieci kupuje im ksiezki,ubrania i daje jesc bo legaton nie starcza.Tylko tak naprawde nie ma co sie dziwic oni cale swoje zycie robili za pasożytów i skad oni mieli uczyc sie zaradnosci.Sasiadka sama powiedziala ze jak ona umrze to oni za nia tez bo niedzadza sobie rady.Wiem jedno jak skoncza dzieci edukacje gonic do roboty nawet za marne pieniadze zeby wiedzieli ze w swoim zyciu moga liczyc przede wszystkim na siebie.A Ty autorko nie miej skrupułów bo oni nad Toba tez nie maja,jestes starsza juz osoba a masz zywic syna i jego rodzine gdzie on ma wstyd.Ja rozumiem pomoc przez jakis czas bo z praca jest roznie ale zeby chowac pasozytwo to tylko Ci wspolczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wyżej......
Każdy daje dobre rady, ale gdyby samemu przyszło zmagac sie z podobnym problemem postąpiliby tak samo. Co z tego że macie takie czy inne zdanie ale współmałżonek może patrzeć na to inaczej i już jest konflikt interesów. Uważam, że syn autorki jest chory. To nowy typ choroby na miarę XXI wieku tak jak uzależnienie od internetu, narkotyków, sexu. Nie ma jeszcze nazwy to to całkiem nowa przypadłość ale wkrótce i to zostanie nazwane. Powinien poddać się terapii ale kto go zmusi? Sam na pewno nie bo jemu jest dobrze. To taki drugi Ferdek Kiepski. Tylko współczuć rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz ja cos napisze
A i jeszcze jedno Twoj maz pomaga bo tak wychowany :D niech maz poudaje chorego a TY zadzwon i powiedz ze pomoc przy ojcu potrzebna ,juz widze jak wasz syn biegnie tatusiowi pomagac :DPewnie by czesto chodzil na spotkania o prace :D takimi manipulantami jak jest Twoj syn i jego bystra zona (ktora nie chce pracowac bo on nie pracuje:D) to trzeba sie urodzic z takim darem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga mat 50, Twój syn nie zmieni się pod wpływem Twojego gadania, czy Twojego męża. Albo musiałoby nim wstrząsnąć jakieś traumatyczne wydarzenie albo stawiasz mu ultimatum: "pomagam Twojej rodzinie finansowo pod warunbkiem, ze idziesz zemną to terapeuty". Szukasz psychologa w Twojej oikolicy i znajdujesz kogos od terapii rodzinnych. Idziecie tam Ty, mąż, Twoj syn i synowa. Niestety ale tylko obca osoba z zewnątrz jest w stanie dotrzec do Twojego syna. Posłuchaj proszę mojej rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha, moze sie rowniez okazać, ze Twoj syn ma jakies zaburzenia osobowości ( w mojej rodzinie jest podobny przypdaek, chlopak jest zdiagnozowany). Terapeuta okazuje się byc dla niego zbawienny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×