Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mika biała

40-letnia kobieta to już odpad społeczny ?

Polecane posty

Ja mam tam pracę z tym nie mam problemu po prostu mam swoją i najnormalniej w świecie chciałabym tam wrócic,mój problem rozwiąże sie w tym tygodniu bo za miesiąc już musze tam byc,nie jest tak,,że ja się boję byłego do tego stopnia,ze boję się jego wzroku,bez przesady należę do tej silniejszej grupy kobiet.Nie mniej jakaś obawa jest.Zobaczymy.z językiem też nie mam problemu,ja wogóle nie mam problemów tam z pracą oczywiście teraz,natomiast jeśli nie pojadę to ktoś ją przejmie i po rybach...no ale co ma byc to będzie.Co do wybrańca życiowego tez starałabym się obserwowac jego,jego rodzinę i sposób bycia ale to nie takie proste bo należy ufac bo bez tego ani rusz do przodu a i oczywiście nigdy nie wiadomo co wyniknie w praniu:) u mnie było sielankowo bardzo,bardzoooooooooo długo ...do czasu kiedy nie pojawiła się kochanica.Ale nie wracam do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej kobietki. Melduje sie dopiero teraz- u Was juz noc wiec pewnie juz wszystkie spicie. Z tym obserwowaniem rodzicow, rodziny najblizszej wybranka czy jego stosunku do matki to niby prawda. Pisze niby bo u mnie niestey absolutnie sie to nie sprawdzilo. Mowie oczywiscie o pierwszym mezu. Jego rodzice do tej pory szanuja sie wzajemnie (moge to powiedziec z cala odpowiedzialnoscia pomimo tego jaki pod koniec malzenstwa czy po rozwodzie mieli stosunek do mnie- falszywi, zaklamani i wredni). Tak samo stosunek mojego exa do mamy wrecz nienaganny- grzeczny , z szacunkiem. Ex tesciowa swojego meza ubostwia, ex-tesc wspiera swoja zone, wspolnie decyduja o wielu sprawach. No i co z tego? Wielkie nic! Moze fakt ze zawsze wspolzawodniczyl z mlodszym bratem o to ktory z nich jest lepszy "synek" hehe. A potem to jak ja to nazywal zaprzedal wlasna rodzine zeby tylko we wszystkim zasluzyc na pochwale mamusi i tatusia. Ja juz nie bylam wazna, a ex tesciowa zamiast tlumaczyc synowi ze ma teraz wlasna rodzine o ktora powinien dbac to byla jeszcze zadowolona z tego ze wciaz gra pierwsze skryzpce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to wygrala- tyle tylko ze nie ma juz 2 synowych tylko jedna i oczywiscie wciaz nie rozumie w czym tkwil problem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yagga-Baba
A ja mam dziś doła, ogólnie jest fatalnie, staram sie utrzymywać kontakt z synem, ale stał się małomówny, nie chce rozmawiać. To chyba mnie najbardziej rozbija. Siedzę jak głupia na tej wyspie i nie mam ochoty roznosić tych cv. Po co, żeby już do końca życia tak się podle czuć? Chyba emocjonalnie nie dojrzałam do wyjazdu i po prostu powinnam się zawinąć i wracać? Tylko do czego? Z czego będę żyła? Może tutaj jednak łatwiej byłoby mi coś znaleźć? Z drugiej strony strasznie tęsknię za synem, on jest moją jedyna rodziną, bo rodziców juz dawno nie mam, a z bratem mam trudną relację, nie potrafimy się dogadać. Nie bardzo chce mi pomóc, zainteresowany jest sam sobą, choć jest dość ustawioną osobą. Mam co prawda w Polsce dom, ale mąż tam mieszka z synem. Gdybym wróciła, to musiałabym razem z nim mieszkać i być na jego "garnuszku". Mąż nie bardzo chciałby żebym wracała, w marcu mam sprawę rozwodową, 21 marca. Powiem wam, że chcę się rozwieść, zacząć nowe życie na własny rachunek, ale brak pracy jest straszny. Nie wiem co robić, w którą stronę zacząć iść ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez na wyspach
Dasz rade ,my kobiety silne jestesmy-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 40-krotna optymistka
to jeszcze jestes w o tyle dobrej sytuacji ,ze masz ewentualnie jakiś dom do podziału po rozwodzie, ja musiałam wyprowadzic sie od mego byłego bo miał mieszkanie słuzbowe...i muszę wynajmować mieszkanie, ale jakos daję radę, myślę,ze na pewno sobie poradzisz...jestesmy wszystkie silniejsze poprzez dotyk takich przeciwności losu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupota i brak dojrzałości
I tak głupota i brak dojrzałości rozwalają rodziny. Gdybyście wiedziały co robicie swoim dzieciom... A ty Yagga-Baba to powinnaś swojemu synowi spody od trampek wylizać. Jeśli pozwoli ci je dotknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupota i brak dojrzałości
Tyle że takie jak wy zawsze wypłyną na wierzch. Jak gówno. Na plecach, na brzuchu albo i do góry nogami. Ale wypłyniecie. Jak gówno. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kornell45
jak tak czytam to gówno to ty jestes...co tak oceniasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak tak czytasz
to pewnie gówno z tego zrozumiałaś. zal@gowno.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miejsce takie jak właśnie to,czyli publiczne pozwala na wypowiedzi każdej z osób które ma na to ochotę,nie mniej jeśli nie ma się nic ciekawego do napisania nalezałoby zaprzestać na samym przeczytaniu postu:)odnośnie określenia człowiekiem,,gównem''zapewniam Ciebie (bardzo młoda osóbko)że gdybyśmy były gównami obgołociłybysmy ze wszystkiego naszych byłych mężów i nie martwiłybyśmy się o byt swoich dzieci i swoj oraz nie ubolewałybyśmy nad trudem dnia codziennego a na pewno nie powstałby tego typu post tylko np;Jak bawiłyście się z dziecmi na wczasach? Albo inny Mój były pasie sie na trawie a ja w luksusie odpoczywam na Majorce a jak żyje wasz były? Skieruj myśli w głąb tekstów tutaj i stań do dyskusji na równi albo inaczej Jak ci życie da po dupie to tu wpadnij bo na razie to Twój tekst spływa po mnie jak po kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To było do GŁUPOTA I BRAK DOJRZAŁOŚCI...i jescze jedno-jest taki materiał budowlany który wykorzystywany jest do budowli domów,porównć też to można do człowieka...np.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak tak czytasz
Jak gówno po kaczce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak tak czytasz
Domy z gówna? Jasne. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kornell45
widać tu ewidentny brak nie dosyć ,że jakiegokolwiek rozeznania w temacie to jeszcze inteligencji....nawet nie wie z czego buduje się domy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak tak czytasz
Fakt. Ale i tak nie jest jej tak źle. Im głupsza i bardziej szmatława - tym ma lepiej. I nawet nie wie że domów nie buduje się z ludzi!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yagga-Baba
Dajcie spokój, durniom się nie odpowiada, niech sobie pisze, ja pisałam do was. Dzięki za wsparcie, myślę, że powoli się ułoży, człowiek jest przewrażliwiony, emocje swoje robią, ale mimo wszystko trzeba mysleć, próbować, iśc do przodu, nie poddawać się. Czasem trzeba wybierać nie między dobra a złą decyzją a pomiędzy mniejszym a większym złem. Takie jest życie. Poznałam masę fajnych kobiet tutaj w Irlandii, duże wsparcie mam od przyjaciół tutaj i w Polsce. Dam znać jaka decyzje podjęłam :) Co do wypowiedzi tego czegoś, to myślę, że to pisał kark i tyle, trolle są wszędzie, i dobrze byłoby je potraktować jak w niedawno wyświetlanej ekranizacji ksiązki :), bo bardzo szpetne mają mordy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kornell45
do "jak tak czytasz" - poszukaj sobie innej strony do wyzwisk i obrażania ludzi , tu swój limit wyczerpałeś/łaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak nieraz sobie mysle ze ja to juz tez nie nadawalam sie chyba do nowych zwiazkow. Ze ten pierwszy wypalil mnie tak bardzo ze powinnam zostac sama i juz Tylko ta piepszona troska o byt powszedni, o zapewnienie przede wszystkim dzieciom lepszego startu podszeptuje mi ze moze pewnego dnia zobacze dobre efekty swojej decyzji. xx przeczytałam wypowiedz z pierwszej strony i liczyłam na jakieś mega pozytywne doznanie:O a tu klapa....zastanawiasz sie kobieto dlaczego tak jest ze nie czujesz sie szczesliwa pomimo bycia z drugim facetem?? Skoro nie potrafisz byc szczesliwa sama ze sobą to czego oczekujesz od facetów?? cudu?? Dziewczyny kobietki kochane...trzeba nauczyc sie bycia smaej ze sobą, czuc sie w swoim towarzystwie dobrze by promieniowac szczesciem:) wtedy się okazuje ze nie jestescie same. Przekłąda sie to na kazdy aspekt zycia. Ja wyznaczam sobie cele, które jestem w stanie realizowac sama i czasem nie uda mi sie dobrnac do celu ale sama droga daje mi pokłady radosci, czasem smutku czasem cierpienia a czasem szczescie...ogromna ilosc doswiadczen. Wszystkiemu podołam i uwazam że nic w zyciu nie zdarza sie tak bez jakiejś przyczyny. Licze że po okresie smutku zawsze pojawi sie słonce niosące szczecie, ale licze tylko na siebie...nikt mnie w poszukiwaniu szczescia nie wyręczy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yagga-Baba
Ja powiem szczerze, że jedyne czego chcę, to być sama, mieszkać sobie z dzieckiem, mieć taka pensję, żeby mi po prostu na życie starczyło i będzie super :) Ja w ogóle uwielbiam być sama ze sobą, spotykać się jedynie z przyjaciółmi :) Ostatnio też miałam propozycję randki, poszłam, wynudziłam się i się skończyło. Wca;e mnie nie ciągnie, za dużo mam problemów, żeby jeszcze słuchać faceta, któremu się wydaje że ma problem. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 40-krotna optymistka
ja mam podobne marzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kobietki :) w ten walentynkowy , serduszkowy dzionek . Smutny bo szary i mało słoneczny jest ale przez to dzisiejsze święto troszkę bardziej chyba znośny. Dzisiaj rano dostałam najpiękniejszą ( poza tym że jedyną ) walentynkę - od mojej córci , przyniosła czerwoną , śliczną różę, dla mnie :) Jakoś specjalnie nie jest mi smutno , że ja nie mam z kim świętować tego , skądinąd nabytego święta tzn mam na myśli kogoś płci przeciwnej :) I tak jak napisała wcześniej V34 zaczynam lubic przebywanie sama ze sobą, tzn zawsze lubiłam, ale jednak podświadomie przyznawałam, iż do pełni szczęścia brakuje drugiej osoby a teraz...przeprosiłam się z własnym odbiciem w lustrze, powoli wybaczam sobie wiele niedoskonałości i zwyczajnie zaczynam ciieszyć się nawet z tych chwil spędzanych na samotnych spacerach ...dziś np. wreszcie po 4 latach przyznałam się sama sobie, że jestem gotowa na wybaczenie exowi tj. coraz mniej we mnie żalu, złości, nienawiści , braku pogodzenia .... wybaczenie jemu a potem i sobie jest mi potrzebne do osiągnięcia spokoju, weim też że bez wybaczenia nie mozna wkroczyć w nowe ale jak do tej pory wszelkie próby nie przynosiły rezultatu , dzisiaj , jakoś tak zupełnie nieoczekiwanie pojawiła się myśl i.....jest mi absolutnie lżej na sercu :) Gdyby ktoś jeszcze parę miesięcy temu , powiedział mi, że czas przynosi ukojenie , wyśmiałabym go , bo , że ja ??? nigdy - nie po tym co się stało, co zrobił moim dzieciom.....a dzisiaj ....poraz pierwszy pomyślałam sobie o nim bez złości, bez tej wszechogarniającej nienawiści , poraz pierwszy pomyślałam ,że być może jestem już gotowa na ....wybaczenie. Zapewne to skutek tej dzisiejszej walentynki od dziecka bo w koncu mam dzięki Exowi cudowne , kochane dzieci ale i tak się cieszę jakbym wygrała na loterii:) Niech tam sobie żyje jak chce - jeśli jest mu dobrze bez kontaktu z własnym potomstwem to ok , ja mam swoje dwie walentynki - najpiękniejsze i najkochańsze . A co do przyszłości ??, Hmmm będzie jak będzie - nic na siłe, pewnie , że fajnie byłoby być kochaną ale w końcu czy to jest przymus ???? Przeprosiłam się w ostatnich tygodniach również z tym Najwyższym - to zasługa pewnie mojej zmarłej niedawno mamy :) - w koncu czy to Jego wina , iż dokonuję niewłaściwych wyborów ??!!! Ale za to dostałam nowego zapewne Aniołka Stróża bo jakoś lżej znoszę ostatnio niepowodzenia i mimo, stąpania po bardzo kruchym ciągle lodzie - spadam na 4 łapy . ....Mam marzenie na bliską przyszłość - znaleźć pracę - reszta jakoś się ułozy - i wiem, że to marzenie spełnię ( nie wiem kiedy , nie wiem jak ale ...uda się - na dzisiaj własnie tak myślę ::)) Udanego Walentynkowego popołudnia dziewczęta :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
v34- witaj:) - zgadzam sie z Toba w 100%. Pewnie ze nie mozna sie czuc nigdzie i z nikim szczesliwa jesli tego szczescia nie ma sie w sobie. Piszesz ze ja zastanawiam sie dlaczego nie czuje sie szczesliwa pomimo bycia z drugim mezem... Troszke sie zdziwilam tym podsumowaniem. Zlota mysl ktora glosisz jest tak jak napisalam powyzej jaknajbardziej prawdziwa i juz jakis czas temu ja odkrylam i dobrze mi z tym:) Ja raczej pisze o tym ze jakos tak ostatnio klopoty dnia codziennego, dorastajace dzieci, tesknota za bliskimi bardzo cizka choroba w domu na zasadzie byc albo nie byc po tej stronie swiatla(o czym nic nie pisalam wczesniej bo zwyczajnie po ludzku sie boje co bedzie?), brak konkretnego zajecia czyt.pracy itp.wpedzaja mnie w dolek w ktorym zadaje sobie pytanie czy dobrze zrobilam podejmujac decyzje o tak duzych zmianach w swoim zyciu bedac kobieta po 40-tce. Gdy wpadam w taki wlasnie dolek czuje sie zmeczona, przytloczona, za slaba czego efektem sa wlasnie takie a nie inne mysli. Gdy wychodze z dolka - czuje sie najszczesliwsza osoba na swiecie hehe- taka troche fala- raz na gorze raz na dole. nauczylam sie juz, lub moze lepiej -wciaz sie ucze, ze po dolinie przychodzi czas na "wyzyne" hehe. To tak pare slow gwoli wyjasnienia :) . A ze troche wprowadzil Cie w blad moj pseudonim "mysl pozytywna" - to przepraszam- pisalam potem ze jest on troche przewrotny. Dziewczyny- od wtorku mam prace!!! Jest mi lepiej z ta swiadomoscia ze cos powolutku zaczyna sie ruszac w dobrym kierunku. Pierwszy dzien byl troche trudny, bo mialam wtloczone tak duzo informacji na raz do lepetyny plus caly czas skupienie na jezyku ze czulam zwyczajnie ze moja glowa za chwile eksploduje:) Jednak juz drugi dzien byl znacznie lepszy i pomimo uczucia ze chyba nic nie pamietam z dnia poprzedniego to jednak okazalo sie ze cos tam w tej glowie zostalo i moj umysl jest w stanie przyswajac wiecej nowych informacji. Kurcze, chyba nie jest ze mna jeszcze tak zle. Dobrze mi z ta mysla, ze cos idzie w dobrym kierunku, dobrze mi z ta mysla ze mierze sie z nowymi wyzwaniami w zyciu. Zaczyna nabierac to wszystko w koncu kolorow i ksztaltow. Troche czuje sie tak jakbym patrzyla na ekran komputera i widziala wiele opcji, wiele mozliwosci- dotad z wielu powodow byly one tylko widoczne ale dla mnie niedostepne , teraz przestaja byc jasno szarymi "kwadracikami" , teraz podswietlaja sie mocniejszym kolorem i mowia do mnie - " jesli chcesz - mozesz!!!" Wspaniale uczucie. Co do choroby o ktorej wspomnialam powyzej tez pojawilo sie ostatnio jakies swiatelko w tunelu ktore mowi ze jest nadzieja. To duzo uslyszec taka wiadomosc, dodaje sil. Mika a jak u Ciebie z ta rozmowa o prace? bo nic nie pisalas. Fajnie ze dostalas taka cudowna walentynke. Moje mlodsze dziecie ofiarowalo mi slodka walentynke i tez to bylo bardzo mile. Starsze twierdzi ze nie lubi takich glupich swiat hehehe. Cosik widze ze to przebaczenie o ktorym piszesz bedzie kluczowe dla Ciebie zeby w koncu poczuc sie wolna. Powiem szczerze ze jakis czas temu tez dojrzalam do takiej mysli. Nie czulam wprawdzie nienawisci , ale taka straszna niechec, jakies nawet obrzydzenie. Wyzbylam sie juz tych uczuc, wiedzac ze tak naprawde to zniszczylyby one mnie sama. Przebaczenie- to bardzo wazne uczucie. Nie musisz lubic kogos, nie musisz dazyc do zrozumienia przyczyn tego ze ktos postapil tak a nie inaczej. Przebaczenie daje Ci poczucie lekkosci, wolnosci, radosci, checi uwierzenie w to ze teraz wszystko zdarzyc sie moze- wszystko pozytywne, bo wyzbylas sie robaka co gryzl Cie od srodka...Ciesze sie razem z Toba i cholernie milo bylo mi to przeczytac. Tak trzymaj. Pozdrawiam cieplo i przesylam pozdrowienia dla reszty dziewczyn rowniez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
40 - latka to z pewnością nie odpad społeczny !!! Kobieto głowa do góry niektóre w Twoim wieku dzieci rodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczyny,co u Was słychac,widzę,że Walentynki udane u mnie niestety bez walentynek ale...może w przyszłym roku,jak to się mówi życie zaczyna sie po czterdziestce:) nadzieję w każdym bądź razie mam i w pełnej gotowości poszukuję partnera,jeśli nie jestem już na przegranej pozycji oczywiście,patrząc w lustro widzę jednak zmiany ale czego się znowu spodziewac jak mam 18-letnie dziecko:))),mnie podobają sie mężczyźni około 50 lat może akurat komuś wpadnę w oko haha.Właściwie to nie wiem czego mężczyźni szukają w kobietach?jeśli oczywiście interesuje ich stały zwiazek nie taki na krótką chwilę... U mnie sprawy poszły po mojej myśli wyjeżdżam w marcu więc zakasuję rękawy i do pracy...Pozdrawiam Was wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak strasznie chciałabym na swojej drodze spotkac mężczyznę który uwielbia tańczyc tak jak ja ...strasznie mi tego brakuje...to tyle z marzeń w które chwilowo się zatopiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest tak żle - hej :) Z tymi marzeniami u Ciebie to dokładnie tak jak u mnie - podobny zakres zainteresowań :)) tylko chętnych brak :( No , ale akurat to jest normalne bo w moich czterech ścianach żaden amator rozwiedzionej, "starszej " pani z bagażem zobowiązań nie tylko nastoletnich , się nie pojawi...:)))) Dzisiaj jakoś tak w gorszym nieco nastroju jestem - stwierdzam z przykrością, iż czas nieubłaganie mija , właściwie te ostatnie 4 lata minęły nie wiadomo kiedy, jakbym przespała ten czas , letarg, niemoc, zawieszenie....szukam właściwych słów na ten stan jeszcze . Najgorsze jest to, ze kompletnie nie umiem z tego wyjść, nie wiem , w praktyce jak to zmienić, aby pamiętać dni, aby zatrzeć wrażenie marnotrawienia czasu i życia....bo w teorii to jestem już chyba profesorem :) Ale , fakt, łatwo dawać rady jak się samemu ich nie potrzebuje a do niedawna właśnie tak u mnie było - teoria opanowana i co....??? D...pa blada . Jestem też coraz bliżej myśli, aby wykorzystać ten czas , który i tak spędzam w domu na " nic robieniu " - i.....chciałabym spisać te moje paręnaście lat ostatnich , tak dla siebie przede wszystkim - czuję, że to byłaby również forma terapii poza tym , że materiał super na niejeden film grozy :) Być może, jeśli nie znajdę pracy , to wreszcie to zrobię... Z pracą, hmmm - brak wiary dopada mnie regularnie. Jak napisała Myśl Pozytywa - sinusoida, huśtawka nastrojów to się chyba w psychologii nazywa dwubiegunowość :) i ja to mam !!!! Jeden dzień super a następny ....szkoda mówić. Pani z hotelu dzwoniła jeszcze raz , ale jak zajrzałam na ich stronkę i popatrzyłam jakie tam super młode laseczki pracują w tym jej teamie to ...się przeraziłam.....postanowiłam najpierw zadbać troszkę o siebie, schudnąć może ...no i na tę okoliczność ...szarlotkę dziś pyszną upiekę....zapraszam serdecznie- nie jest tak żle - Z tym siedzeniem w domku to już mam po dziurki w nosie bo wyrzuty sumienia ogromne posiadam :) - niby cały dzień w domu -powinno być wychuchane, wysprzątane, ugotowane etc a tu klapa kmpletna, koty kurzu wszędzie, mam wrażenie jakbym cały rok nie sprzątała , kurcze albo ja nie zorganizowana albo co ????? COdziennie obiecuję sobie, że od jutra to się zmieni ale.....nie lubię tego mieszkania, nie jest "moje" i to może przez to ???? Myślami ( za co się też ganię codziennie ) wracam do mojego domku - rok przed rozwodem robiłam generalny remont , tak po mojemu więc to świeże jeszcze jest .... Tak właściwie, dzisiaj , przy pochmurnej sobocie to sobie myślę, że przegrane to życie już i nic się nie zmieni na lepsze choć oczywiście czytam co jakiś czas o szczęśliwych kobietach, którym po 40-tce wszystko się ułożyło ale to chyba nie mnie dotyczy...i niestety, mam na to swoją teorię :(( Tak smutkiem dzisiaj ode mnie bije i ganię się za to . Wam życzę oczywiście cudownego weekendu i szerokich uśmiechów :) P.S. Dzisiaj właśnie mówią, że jest do wygrania w lotto 30 mln zł - chyba zagram choć niegdy nic nie wygrałam , ale co tam , kto nie ma szczęścia w miłości .....ble, ble.. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie po rybach,też wysłałam totka ale nie miałam ani jednej trafnej:( no cóż normalna rzecz chociaż taka chwilowa nadzieja pozwala pomarzyc o tym na co to można przeznaczyc taką kasę:) nie miałabym z tym kłopotu ponieważ zapewniłabym w jakimś stopniu byt moim najbliższym a jak to w życiu bywa każdemu brakuje i otworzyłabym mały Dom starców dla najuboższych i mały dom dziecka też dla najuboższych tak blisko siebie aby jedni mieli kontakt z drugimi...ale co tam trudno się mówi-następnym razem;) Masz rację mnie też zawsze wpadają artykuły o szczęśliwych kobietach,związkach i takie tam różnorodności szczęścia,kiedyś taka mądra kobieta powiedziała mi abym zawsze dążyła i patrzyła na ludzi którzy osiągają sukces w życiu czyli ,,tych lepszych nie gorszych" bo to mobilizuje do dzialania i utwierdza w przekonaniu,że jednak wszystko jest do zrobienia i co?wyglądam czasem jak pies z jęzorem na brodzie bo tak niby dążę do tych lepszych,dziś dobiegam 40 dych jęzor ciągnie sie po ziemi i nic takiego wielkiego oczywiście moim zdaniem nie osiągnęłąm,uczyłam się jeszcze jak moje dzieci już były na świecie,zapieprzam jak chłop i nijak to sie ma do posiadania gotówki(jakiejś większej)...nie przejmuj się wyglądem tych dziewczyn w pracy o którą sie starasz bo to chodzi o samo nastawienie,a jak byś ważyła 100 kg to co???musiałabyś poświęcic parę lat na zrzucenie nadbagażu tłuszczowego a wtedy klapa,bo masz już czterdzieści parę lat i i trochę bardziej się pomarszczyłaś,przecież nie od dziś wiadomo,ze po utracie kg pozostaje widoczna zmiana na ciele zwłaszcza w naszym wieku:) oczywiście zartuję...ja nie mam nic przeciwko dbaniu o siebie,zawsze to popierałam i sama staram się wyglądac tak z grubsza przyzwoicie,niestety motywacji do cwiczeń nie mam bo mnie zawsze wszystko boli,cwiczyłam brzuszki-kręgosłup mnie boli,cwiczyłam nożyce-dwa podniesienia nóg i nogiiiiiii mnie bolą itd: nie dla mnie takie manewry,chyba się zastałam albo oooooooooo kosteczek nie ma kto rozruszac:)zresztą co tu zganiac na cokolwiek ja lubię jesc właśnie wróciłam do domu i jem wszystko,słone,słodkie,kanapki,jajka,jabłka i tak na przemian więc jak ja mam cwiczyc jak ruszac się nie mogę!a właśnie upichciłaś tą szarlotkę?mieszkam w lubelskim jak by co, jak nie za daleko jesteś i jeszcze coś zostało to ja chętnie się poczęstuję;) ..............Z tym siedzeniem w domku to już mam po dziurki w nosie bo wyrzuty sumienia ogromne posiadam - niby cały dzień w domu -powinno być wychuchane, wysprzątane, ugotowane etc a tu klapa kmpletna, koty kurzu wszędzie, mam wrażenie jakbym cały rok nie sprzątała , kurcze albo ja nie zorganizowana albo co ????.................te słowa to jakbyś mi z ust wyjęła,wczoraj miałam sprzątac u siebie ale jakoś tak mi zeszło na czymś innym,potem spotkanie ze znajomymi,dzisiaj do pracy,później do kościoła,później coś tam i tak może w przyszłym tygodniu i nie ma to w sumie znaczenia czy w domu jestem czy pracuję,syfu nie ma,gary nie wypływają ze zlewu a,ze akurat może coś tam po kątach się gania to co? Jutro nowy tydzień,nowe możliwości,nadzieja a może akurat coś się wydarzy miłego,za całkiem niedługo wiosna(patrząc za moje akurat okno to chyba jednak nie prędko bo śnieg powraca...)nie mniej wiosna to czas na zmiany,z uśpienia budzi się wszystko do życia więc myślę,ze zadziała również na nas i tym budującym akcentem konczę serdecznie wszystkich pozdrawiając,trzymaj się ciepło Mika.pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×