Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez aliasu

Teskni mi sie do wsi Polskiej...

Polecane posty

Pachnące jabłka w ogrodzie. I skok co ciekł po brodzie. Czereśnie słodkie w sadzie. Też ciekły mi po brodzie. Te wszystkie wspaniałe rarytasy. To były piękne czasy. Ten Wiersz swojego autorstwa dedykuje tobie Anette1111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
mój Dziadek odkąd pamiętam nie spał na niczym innym niż na sienniku właśnie. Najpierw mościł sobie miejsce na świeżo wsypanym a potem uważał że w innym łóżku już by nie zasnął. Moi Rodzice przywieźli na Wieś wersalkę to tylko raz się położył na noc i zrezygnował:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joker z batmana lol
sam mieszkam na wsi, mam dom z ogrodem i tego nie zamienie, co prawda nie ma pola i nie moge sie nazwac rolnikiem, ale to i tak nie zmienia tego ze mam zajebisty spokoj, moze rozkrecic sprzet grajacy i nikt sie mnioe nie przyczepi, a w blokach to sie ludzie tak kisza jak ogory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mało komu chce cię robić swoje produkty. Dal większości lepiej kupić gotowe w sklepach. Ogórki dalej kisimy swoje na własne potrzeby podobnie jak robi się sok z buraka czerwonego na zimę do barszczu czy ćwikłę. Teraz owszem trochę uprawiamy jeszcze ale tak tylko dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
Oj tez nie przypuszczałam nawet że takie poruszenie ten temat spowoduję. Dziękuję Autorce że na taki pomysł wpadła. Jarku, piękny sentymentalny wiersz:-) aż się gorąco mimo zimy się robi:-) Ja teraz odwiedzam niestety "moją" Wieś tylko na Wszystkich Swiętych ale pamiętam wszystko co do minuty niemalże jak było kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joker z batmana lol
a wino wiejskie domowej roboty? naleweczki? az slinka leci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
siana się nie kosi, kosi się TRAWĘ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie taki zwykły i normalny temat a jak potrafi poruszyć to co w naszych sercach czy duszach drzemie. Lecz by to zrozumieć trzeba być prawdziwym człowiekiem nie egoistą czy zarozumialcem. Który myśli tylko o sobie i swoich potrzebach. Szkoda że tak mało dzisiaj tak szlachetnych ludzi o tak szlachetnych poglądach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
moze i kosi się łąki ale jak ktoś mieszka na wsi albo choć raz był na sianokosach to taki skrót myślowy:-) też bym pomyślała bo przecież sianokosy a nie inaczej się to nazwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem masz rację kosi się trawę. Najzwyczajniej za bardzo się rozkojarzyłem że popełniłem taką gafę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
:D dużo ludzi tak mówi:) a pamiętacie takie gruszki ulęgałki? albo takie, które dojrzewały w sierpniu w czasie żniw? pychota. u mojej babci w sadzie takie rosły...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
i poziomki prosto z polanki leśnej jedzone. albo nawlekane na źdźbło trawy i niesione do domu na deser ze śmietaną i cukrem:) pamiętam też pieczone na kuchni kaflowej podpłomyki z ciasta z pierogów. własny miód, warzywa, owoce, wielkie słoneczniki...zabawy w wysokim zbożu sąsiada:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
i wierzby tak charakterystyczne dla polskiej wsi...dziś już takich nie ma. u mojej babci na wsi , u dalszych sąsiadów- staruszków- była kiedyś jeszcze chata kryta strzechą, dziś już nie ma po niej śladu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja akurat nie jestem smakoszem win ani alkoholi. Ale wiejskich naturalnych produktów jak najbardziej. Piękne to były czasy. Gdy stało się po kilo kiełbasy. Gdy człowiek był dla człowieka był człowiekiem. Pomagał drugiemu z uśmiecham. Nie pytał czy to mu się opłaca. Gdyż wiedział jak jest ciężka praca. Jeden drugiemu pomoże. Tak powinno być mój boże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
ja dziś mieszkam w mieście ale mam własny ogródek, w nim warzywa- ekologicznie hodowane- bez nawozu, tylko na oborniku, kilka jabłoni, wiśni, śliw, truskawki, poziomki, maliny, winogron...ale to i tak nie to samo co wieś..:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
taka gruszka ulęgałka rosła u Dziadków przy ławce na mleko. Lubiłam pod nią siadać w ciepłe lipcowe bądź sierpniowe wieczory:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
a pamiętacie pieczenie ziemniaków w ognisku na polu po wykopkach? odrobina soli i to wszystko...brudne od zwęglonej skórki ziemniaka dłonie nie odstraszały od zjedzenia pysznego środka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No gdzie nie gdzie są jeszcze takie chaty. Np w mojej wsi są dwie jeszcze takie chaty kryte słomą. Co prawda zniszczone przez czas ale jeszcze takie chaty istnieją. I co istotne bardzo są ciepłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalum!
to i ja się dołączę do tych sentymentów... pamiętam prawie wszystko, o czym tu piszecie, wspomnienia te mam głęboko w sercu, a czasem, gdy zamykam oczy, czuję na twarzy powiew tamtego wiatru i zapach, zapach...ziemi, świeżej, polskiej ziemi. Mocno trzymam kciuki za Polską wieś, mam nadzieję, ze nie zatraci całkiem swego piękna na rzecz komercji. I ja chcę kiedyś tam wrócić, wrócić do korzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
pozbieranie łęcin i podpalane ogniska na dużych polach i takka ulga wielka że to już po robocie. jako dzieciaki też zawsze piekliśmy:-) super sprawa. Albo wracanie na wozie albo przyczepie załadowenej ziemniakami. frajda:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
na tej mojej jeszcze jedna tylko ostała się taka typowa strzechą kryta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja do dzisiaj po wykopkach robię takie pieczone ziemniaki w sasulokach. Tego smaku nie da się zapomnieć. Pamiętam że zawsze po wykopkach na drugi dzień robiło się pieczonki w dużym żeliwnym garnku. Ziemniaki jarzyny boczek kiełbasa i buraczki czerwone obowiązkowo przykrywało się takie pieczonki dużym liśćmi z kapusty by smak się nie wydostał. Właściwie to do dzisiaj takie wspaniałości się robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem było tyle ziemniaków że trzeba było je zabezpieczyć przed zimą w kopcach w ziemi kopało się dół tak do kolan wsypywało tam ziemniaki i zabezpieczało papierem i słomą a na słomę sypało jeszcze z 20 cm ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wszystkich miłośników tego tematu!! Zapiszmy sobie tą stronę w ulubionych lub w zakładkach by nie zapomnieć o takich tematach jak ten. I czasem powspominać to co było piękne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anette111111
nie znam smaków Sląskich Jarku wogóle ale bardzo ciekawie brzmi. myślę że Slaska kuchnia jest niezwykle barwna. My jako dzieciaki kiedyś po wykopkach to najlepiej niemoglismy sie własnie doczekać tych z ogniska.Potem na pełnej przyczepie na obiadokolację i tzw. wyżynkę po robocie. wtedy na jedno pole czy to do żniw czy do wykopków cała prawie wieś szła do jednego Gospodarza a później wzajemnie:-) A że wieeś liczyła powiedzmy ok 20 Gospodarzy to jakoś przez wiele lat się kręciło:_)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jarka6776
ja pamiętam jak mama wlewała śmietanę do takiego wielkiego słoja i ja musiałam ją tak długo ubijać kołysząc tym słojem, aż powstało z niej pyszne masło...i chleb pieczony posypany makiem albo kaszanka pieczona w piecu tzw. duchówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W twoim regionie Wielkopolski taka potrawa nazywała się Prażonki Receptura ta sama tylko nazwa inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjazgadzam sie z wami
jarek a z jakich rejonow ta wies Twoja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to bo sam czasem robiłem tak masło i nie było to takie proste bo trzeba było robić takie masło z jedną szybkością nie można było an zbyt szybko robić ani też zbyt wolno. U moich dziadków była też Maśniczka do robienia masła taka drewniana w kształcie wiadra z przykrywką i kijem zakończonym małą pałką. Lub drewniany pojemnik do robienia i rośnięcia chleba. Dzieżka się to nazwywało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×