Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poniedzialkowa12345

katolicyzm w związku.Co robić?

Polecane posty

Gość poniedzialkowa12345

Czesc Krótkie pytanie. czy byL/jest łktoś w związku z partnerem, z którym różni sie w podejsciu do wiary?Gdy jedno jest /było praktykującym katolikiem(tj co niedziela do kościoła, post w piątki, ślub to tylko kościelny).A druga osoba nie (do kościoła tylko w razie ślubu, chrzcin itp,ślub-nie ma znaczenia czy cywilny czy nie). Czy jest sens takiego związkuPodobno trzeba iść na kompromisy,ale co jeśli druga osoba ich nie uznaje? Martwię sie i nie wiem co będie dalej.Mamy po 34 i 36 lat. Razem 3 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumeiem , ze TY JESTtes ta dla ktorej oscil jest be! Tylko pwoiedz mi po co piszesz , ze do kosciola idziesz na slub, chrzciny itp jak be to be na calego a nie. Na miejscu tego faceta to bym cie w dupe kopnela bo widac, ze nic specjanego soba nie reprezentujesz a jestes grubo po 30-tce to marne szanse , ze znajdziesz kogos sensownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
Jagoda369 Rozumeiem , ze TY JESTtes ta dla ktorej oscil jest be! xxx A własnie nie. Chce chodzić do kościoła, nich chodzi, ale niech nie robi mi wyrzutow z tego powodu, bo mi przykro. Tylko pwoiedz mi po co piszesz , ze do kosciola idziesz na slub, chrzciny itp jak be to be na calego a nie. xxx Logiczne, jak ktoś ze znajomych bierze ślub , niegrzecznie odmówić.Z resztą dla mnie obojętne, czy biora ślub w kościele , urzedzie czy jako buddyści, czy krisznowcy.Ich sprawa.Ja jestem tylko goście i itak przyjde, bo to moi przyjaciele. xxx Na miejscu tego faceta to bym cie w d**e kopnela bo widac, ze nic specjanego soba nie reprezentujesz a jestes grubo po 30-tce to marne szanse , ze znajdziesz kogos sensownego. xxx Tego nie skomentuje bonie ma po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra buldog
Jeżeli ktoś nie chce iśc na kompromis a wymaga poświęcenia od innej osoby to taki związek nie ma przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie karm trola autorko. Jeżeli facet nie umie iść na kompromisy to dla mnie nie ma to sensu. Chyba, że jedynym punktem spornym jest kościół, to może warto na spokojnie spróbować wytłumaczyć problem i porozmawiać? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra buldog
Jagoda369 Masz paskudne podejście, wybacz za te słowa. Stawiając się w sytuacji autorki: jeżeli ktoś bierze ślub i mnie zaprasza, to nie ma tutaj co się dąsać tylko idę do kościoła żeby zobaczyć ślub, bo para mloda uwaza, że jestem osobą, z którą chcą dzielić ten dzień. Nie odważyłabym się powiedzieć młodym, że nie wejdę do kościoła, bo nie jestem katoliczką i nie obchodzi mnie ich religia. Kultura chyba wymaga pewnych zachowań, a wejście do kościoła nie oznacza automatycznego uczestnictwa we mszy. Taka osoba po prostu cały czas stoi/siedzi i ogląda ślub, ale nie uczestniczy we mszy. Wpadłaś może na to? Myślę, że swoją pierwszą wypowiedzią ostro przegięłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy jesteście w związku małżeńskim czy jesteście z sobą jako narzeczni??? Pamiętaj, że związek to poświęcenie i dostoswanie się do drugiej osoby. Masz duże szczęście, że właśnie jesteś z taką osobą. Sama powinaś ustąpić i zacząć chodzić do kościoła. Kościół nie gryzie:-)) w przyszłości to wiara, wartości i miłość umocnią was związek. Pamiętaj również, że życie związku to też ustępowanie, zmienianie siebie na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 977867564654533
9786575

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozastanawiajmy sie
poniedzialkowa12345 , ja jestem w tej sytuacji i mniej wiecej w waszym wieku jestesmy. Pobieramy sie we wrzesniu. ja tez do kosciola srednio, on co niedziele, ja przy roznych okazjach, czasem jemu do towarzystwa ale rzadko. On postow raczej nie przestrzega, chodzi raczej tylko o ten kosciol co niedziele. slub koscielny. Mimo tych roznic w naszym zwiazku nie ma tarc i problemow na tym tle (ani zreszta na zadnym innym). Chodzi o to, co dobrze ujela sandra buldog powyzej mnie, "Jeżeli ktoś nie chce iśc na kompromis a wymaga poświęcenia od innej osoby to taki związek nie ma przyszłości.". Chodzi wlasnie o brak elastycznosci i brak kompromisu ze str tw faceta. ja bym sie na tym skupila, zeby o tym porozmawiac. Ty z okazji roznych swiat idz z nim, jesli nw piatek nie bedziesz jesc miesa, to nic ci sie nie stanie chyba ze masz wielka ochote. On z kolei ze swojej str powinien przestac ci robic wyrzuty. zastanow sie czy tylko w tym tkwi problem, znaczy w katolicyzmie, czy macie takie tarcia na innym tle? bo to ci wiele powie o waszym zwiazku. Powtarzam problem jest nie w katolicyznmie tylko w nieumiejetnosci pojscia na kompromis, odpuszczenia i elastycznosci,. slowem zyj i pozwol zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
jestę studentę Nie karm trola autorko. Jeżeli facet nie umie iść na kompromisy to dla mnie nie ma to sensu. Chyba, że jedynym punktem spornym jest kościół, to może warto na spokojnie spróbować wytłumaczyć problem i porozmawiać? xxxx Rozmowy mam wrazenie niewiele dają. On uważa, że powinniśmy się w 100%zgadzać co do kościoła i na dodatek mieć takie same poglądy polityczne.Bo przez to wiele par się rozpada :( Dla mnie to bez sensu. xxx kotka 33 Sama powinaś ustąpić i zacząć chodzić do kościoła. XXAle dlaczego, skoro całkiem tego nie czuje.To tak jakbym mojemu facetowi powiedziała:słuchaj masz nie chodzić do kościoła. Skoro jednak on chce , to niech chodzi, bez sensu zabraniać komuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra buldog
Kotka A dlaczego to ona ma ustapić i zacząć chodzić do kościoła? A może to on powinien ustąpić i przestać do niego chodzić, hm? Co to za związek, w którym człowiek w ramach poświęcenia musi zatracac swoją tożsamość? Ja sobie tego nie wyobrażam. Dla mnie odpowiedzią jest: niech on dalej chodzi do kościoła, a ona niech dalej nie chodzi. Sztuką jest zrozumieć swoja odmienność i nauczyć się szanować różnice. W kwestii ślubu itp zawsze można się dogadać zwłaszcza że autorka nie przekreśla możliwości wzięcia ślubu kościelnego, ale niech facet da spokój jej zasadom w życiu codziennym, a ona niech da spokój jego zasadom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
pozastanawiajmy sie poniedzialkowa12345 , ja jestem w tej sytuacji i mniej wiecej w waszym wieku jestesmy. Pobieramy sie we wrzesniu. ja tez do kosciola srednio, on co niedziele, ja przy roznych okazjach, czasem jemu do towarzystwa ale rzadko. On postow raczej nie przestrzega, chodzi raczej tylko o ten kosciol co niedziele. slub koscielny. xxxxx No widzisz, ale jakos sie dogadujecie. Ja z moim chcialam isc w swieta do kosciola, wiem że to dla niego wazne.Zapytalam go pare dni przed; to jak idziemy razem w niedziele na msze, a on mi na to:jeszcze nie wiem czy chce,zebys ze mna poszła. W końcu uznał, że pójdzie sam:/ xxxx Ty z okazji roznych swiat idz z nim, xxx Właśnie nie wyszło ;( xxx jesli nw piatek nie bedziesz jesc miesa, to nic ci sie nie stanie chyba ze masz wielka ochote. On z kolei ze swojej str powinien przestac ci robic wyrzuty. xxxx To już jak razem jemy, to w piątki nie jem przy nim mięsa, bo już się boję tych komentarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
Wracając do tematu, czy komuś sie jeszcze udało? W lipcu minie nam 3 lata, ale nie wiem co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iaww
Trzeba iść na kompromisy, ale też pamiętaj, że nie wolno od wierzącego oczekiwać braku przeżywania wiary. No i ważne, żebyś nie utrudniała katolickiego wychowania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponieważ w przyszłości może będzie chciała założyć rodzinę. Kościół to współnota. To wartości. Nie rozumiem, że autorka ma opry. Poznała faceta, który jest katolikiem zamiast cieszyć się i postępować jak on ma opory. Jeśli nie odpowiada jej wiara katolicka powinna zakończyć taki związek. Autroka moin zdaniem nie ma żadnych wartości. Kieruje się swoim lenistwem i ja nic dobrego temu związku nie wróżę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;jm;lkjm
moj maz pochodzi z kraju gdzie katolikiem jest sie jedynie na papierku. Ja bylam bardzo wierzaca/praktykujaca. Obgadalismy rpzne kwestie min jak to z dziecmi bedzie itd. i jakos sie trzymamy. Najwazniejsze to to by nie wchodzic sobie w parade i szanowac decyzje/wyobory partnera. Ja mojego meza nigdy do niczego nie zmuszalam, jedyne co robilam to opowiadalam mu nie wiem o biblii, o Jezusie. Sluchaj, kiwal glowa, nie raz mial odmienne zdanie na jakis temat, ale ok...religia to delikatny temat. jesli ludzie naprawde sie kochaja to szanuja siebie nawzajem wraz ze swoimi odmiennymi pogladami. jak ktos jest fanatykiem to inna historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzywy Albatros nielot
każda sekta jest organizacją przestępczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;jm;lkjm
a co do dzieci to ustalilismy ze beda wychowywane w duchu wiary. Chce by poznaly Biblie, bede je zabierac do kosciola na msze, a przyjdzie taki czas kiedy same zadcyduja co chca robic ze swoim zyciem w zwiazku z religia. jesli stwerdza, ze nie jest im to potzrebne to to uszanuje...i nie ebde do niczegon zmuszala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, naprawdę nie reagujcie na tą Kotkę i Jagodę to może sobie pójdą. To są projekty ludzi, które zaczną Was nakręcać i będą czerpać przyjemność z denerwowania Was. autorko, więc problemem nie jest kościół, tylko jego podejście do życia. Jeżeli on uważa, że jeżeli nie zaczniesz chodzić do kościoła, Was związek się rozpadnie, to najwyraźniej tak będzie. Taka samo spełniająca się przepowiednia. U moich rodziców jest tak, że tato chodzi do kościoła co niedziele, mama okazjonalnie i jakoś żyją ze sobą już ponad 30lat. A w poglądach politycznych też nie zawsze się zgadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra buldog
Autorko Twój facet zachowuje się jak święta inkwizycja. Jakim prawem on narzuca Ci wiarę? Ty nie jesz przy nim mięsa bo boisz sie jego komentarzy? Sorry, ale wata z Ciebie. Albo wyznaczysz wyraźne granice, albo on będzie Ci narzucał swoje zdanie w coraz większej ilości spraw. Kochana, to on pości, czy Ty? Co by mnie obchodziły jego komentarze? Piszę Ci to jako osoba doświadczona w tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozastanawiajmy sie
poniedzialkowa, ale wlasnie dlatego problem jest gdzies indziej, nie w kosciele. sandra buldog wlasciwie ci napisala wszystko na ten temat. my sie nie dogadujemy z moim bosmy tacy swieci, tylko zwyczajnie dajemy sobie przestrzen na bycie soba w tym wziwazku. twoj ci nie daje. tu macie problem, to jest facet ktory nie chce isc na kompromis a zwiazek z zasady tym jest. piszesz i pytasz innych "komu jeszcze sie udalo" - ale jesli chodzi o mnie to nie mam poczucia, ze mi sie udalo, to byla jedna ze spraw do rozwiazania, pojscia na kompromis i taki wlasnie jest nasz kompromis. ja ze swej strony w ogole nie jem miesa, moj facet je. czy myslisz ze sie na niego obrazam stroje fochy? nie, akceptuje, choc wolalabym zeby nie jadl. On bardzo ograniczyl mieso a ja siedze cicho jak je czasem. Ja z nim czasem do kosciola, on nie ma problemu z tym, ze nie zawsze. njie wiem jak mam jasniej powiedziec, ze ty powinnas rozwazyc nie kwestie katolicyzmu ale jego stosunku w ogole do ciebie i braku checi do wspolpracy w zwiazku.... on nie ma patentu na nieomylnosc, nie moze ci dyktowac jak ty masz zyc. ani ty jemu oczywscie, ale ty tego nie robisz!!! wiec ciebie nie ma sie co czepiac. powalajaca jego odpowiedz ze nie chce z toba isc do kosciola. on ma problem z narzucaniem swego zdania a nie ty masz problem z jego katlicyzmem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
;jm;lkjm Obgadalismy rpzne kwestie min jak to z dziecmi bedzie itd. i jakos sie trzymamy. Najwazniejsze to to by nie wchodzic sobie w parade i szanowac decyzje/wyobory partnera. Ja mojego meza nigdy do niczego nie zmuszalam, jedyne co robilam to opowiadalam mu nie wiem o biblii, o Jezusie. Sluchaj, kiwal glowa, nie raz mial odmienne zdanie na jakis temat, ale ok...religia to delikatny temat. jesli ludzie naprawde sie kochaja to szanuja siebie nawzajem wraz ze swoimi odmiennymi pogladami. xxx To mnie właśnie niepokoi,bo mój partner nie chce o tym rozmawiać.Zazwyczaj jakchce podjąc ten temat , to on rzuca: koniec rozmowy,ja mam takie podejście a ty takie, dla mnie nie ma tematu. I tyle.Jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj to zależy... Jeżeli dajmy na to Ona jest bardzo wierząca i chodzi regularnie do kościoła, ogolnie katoliczka pełną gębą, a on ogolnie jest katolikiem niepraktykującym, sam nie wie czym jest, bo w kościele nie bywa, ale np. na ślub kościelny sie zgodzi, potem dzieci ochrzcic sie zgodzi, i ogolnie uprawia taka hipokryzje przyjmowania sakramentów "dla zasady", "bo wypada", "bo inni chcą", a w kościele w ogole sie nie pokazuje poza wybranymi świetami (wielkanocny koszyczek, pasterka, śluby, chrzciny). To można rozmawiać. Bo macie szanse wychowania dziecka dziecka po katolicku i raczej spięć nie powinno być. Poglądy ogólnie macie pewnie podobne, chociaż dla mnie dyskusyjną jest sprawa czy takie osoby w ogole mają swoje poglądy, ktorych potrafia bronic... Ślub też weźmiecie, wiec spiec nie będzie, bo taki sie dostosuje do wszystkiego. Ale jak np. 1 strona jest katolikiem praktykującym, a 2ga strona ateistą, takim zadeklarowanym jak ja, który nie uprawia hipokryzji, to sobie nie wyobrażam związku. ;p Bo to już zazwyczaj wychodza olbrzymie różnice... Niby można brac ślub kościelny z osobą niewierzącą albo innej wiary, ale: Warunkiem przyjęcia takiego ślubu jest również oświadczenie katolika, że nie przejdzie na inną wiarę i przyrzeka, że po katolicku wychowa i ochrzci swoje dzieci. Strona niewierząca zaś oświadcza, że nie będzie w tym przeszkadzać swojemu współmałżonkowi. NIE BEDZIE W TYM PRZESZKADZAŁ. No dla mnie kpina, gdyż 1 pytaniem jakie bym sobie zadała to: dlaczego to ja mam rezygnowac z moich przekonań? Dlaczego nie ON? Moje są jakieś gorsze? Więc po prostu dlatego bym nigdy w związek z katolikiem (jako ateistka) nie weszła. I problem z głowy :) Po prostu ułatwiam sobie życie, bo wiem, że nie byłabym w stanie sie dostosowywać w taki sposób... Jak ktoś jest w stanie sie dostosowywać to może próbować. Jak ktoś nie jest, lepiej znaleźć osobe zgodną w poglądach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedzialkowa12345
jestę studentę O umnie tez tato nie chodziłwogóle, a mama co niedziela.I jakos też 30 lat przezyli.Więc kiedy u nas wyszły te różniece w podejściu do kościoła, to dla mnie wogóle nie był problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra buldog
Kotka Może Autorka ma opory, bo nie pociagają ją wartości tej wspólnoty? Tak samo jakby podszedł do Ciebie punk i powiedział: "nie chcesz być punkiem? Jak możesz mieć opory? Przecież jesteśmy wspólnotą, mamy swoje wartości." Ale Ciebie te wartości nie interesują, prawda? Ta wspólnota nie ma w sobie nic, co by Cię w niej pociągało. Teraz rozumiesz, jak autorka może mieć opory?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twoim problemem autorko nie jest wiara czy jak wolisz katolicyzm w związku ale brak porozumienia i chęci do kompromisu . A argument " nie ma tematu " zakrawa nie tylko na nieliczenie się ze zdaniem drugiej strony ale jest zaczątkiem dyktatorskich - w najgorszym tego słowa znaczeniu - zapędów . Teraz jest to sprawa praktyk religijnych - bo nie nazwę tego wiarą - a później co ? podejście do roli żony w domu ? wychowania dzieci ? pracy zawodowej ? wyboru znajomych i spędzania czasu wolnego ? I o ile jako osoba wierząca nie wiązałabym sie świadomie z kimś kto nie wierzy w Boga o o tyle sama wiara w Boga nie jest wystarczającym fundamentem dla zawierania małżeństwa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz, a dla Twojego partnera to jest problem. I moim zdaniem tego nie przeskoczysz. Jeżeli on nie zmieni podejścia i nie pozwoli Ci żyć jak chcesz, to będziesz wiecznie przytłoczona w tym związku. Chcesz tak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kościół nie gryzie:-)) Nie porównuj wiary katolickiej do innych kultur. Kościół w Polskiej kulturze był zawsze i będzie. Mój mąż jest praktykujący i nie widzę w tym problemu. Kościół tylko umacnia rodzinę. Dziwię się, że autorka ma opry przed czym? Przed własnym sumieniem? Może powinna związać się z kimś kto nie chodzi do kościoła? Ma już swoje lata więc dziwie się jej postępowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×