Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kkikaa

kto po i przed invitro

Polecane posty

Trzeba mieć udokumentowany minimum rok leczenia niepłodności czyli wyniki, diagnozy itd...i wtedy wpisują Cię na listę chętnych. My korzystamy z in vitro z powodu odroczonej płodności po chemioterapii mojego partnera- więc tu jest inna procedura. Przedstawiliśmy diagnozę, informację o tym, że partner jest po chemii i to powinno wystarczyć. Teraz biorę tabletki antykoncepcyjne przez dwa cykl a potem będę miała stymulację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
zocha ja jestem w indentycznej sytuacji jak ty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak tam koszty sie u Ciebie przedstawiaja? 70% samago invitro finansuje rzad a Ty placisz za tabletki, anesroziologa, wizyty(kilka chyba jest w cenie)? Daj znac nawet później jak to wyszło dinansowo-tak dla reszty zainteresowanych;-) A u kogo wogóle się leczycie? A przyczyna bezpłodności była tylko o twojego eMka. U Ciebie wszyatko jest ok? Jakie wyniki robiłaś w klinice jak na poczatku byliscie i jakie zlecili Tobie przed invitro. A nasienie jest Twojego eMka? Z gory dziekuje za odpowiedz. Trzymam za Ciebie kciuki i z zazdroszcze, ze jestescie juz w takcie. Pisz na bieżąco jak tam samopoczucie, wyniki i postępy. Mam nadzieje, że będzie invitro z sukcesem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkikaa Ty tez pisz prosze jak to wszystko u Ciebie wygląda. Jesteś na takim samym etapie co zocha 2021 i jeszcze taki sam przypadek w eMkiem i też z dofinansowania. Ja niestety się na rządowe in vitro nie łapie. Ja faszetuke swojego mężulka tabletkami. A jak jest ze mna to nie wiem bo nie miałam zlecanych żadnych badań bo najpierw skupiamy się z naszą lekarz na poprawie naszych malutkich chłopców;-) Jak już podejmiemy ostateczną decyzję, że zaczynamy in vitro to dopiero wtedy będe robiła rezerwe jajnikową. Narazie czekamy 3 miesiące, sprawdzimy chłopców i jak się nie poprawią na tyle żeby zrobić inseminacje to będzie in vitro. Wy też nie miałyście żadnych badań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reniarenia
dziewczyny jakie przyjmujecie lekarstwa i w jakiej dawce żeby wspomócc zagnieżdzenie, i zwiększyć szanse na udaną ciąże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
jak to u mnie wyglada? hmm... mam partnera po nowotworze i po chemii .. badania ja ogolnie wiele nie robilam.. cytologia usg dopohwowe i jakies tam hormony .. teraz id we wtorek na wizyte w sprawie in vitro na fundusz.. na poprzednich wizytach mowil mi ze sie łapiemy z racji na chorobe partnera takze zobaczymy jak to bedzie wygladac :) co do platnosci placic mam za pierwszą wizyte a kolejne pzy in vitro nie place! mam placic za leki dla mnie ponoc jakies 2200 zł reszte dofinansuje mi fundusz. Ja ogolnie jestem w miare zdrowa .. mam jeden janik w pecherzykach taki jak przy pco ale drugi jest zdrowy . Do in vitro decydujemy sie dlatego ze mamy tylko 4 probki nasienia i mamy tylko 4 proby bo narazie moj partner nie ma nasienia po chemi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
reniarenia nie ma czegos tkiego co pomaga przy zagniezdzeniu .. bynajmniej nie wiem o niczym takim.. ponoc pomaga olej lniany tak zaszla moja kuzynka :) ja bralam raz luteine i raz dhupaston po zaplodnieniu ale do zagniezdzenia nie dochpodzilo pomimo nawet picia tego oleju :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuskus83, nie wydaje mi się, żeby 50% skuteczności było wiarygodną informacją. Potwierdzona przez mojego lekarza skuteczność, to około 30%. w innych źródłach widziałam max 35%. I na pewno nie należy tej wartości dzielić na 3 cykle :) Teraz trzeba ostrożnie podchodzić do takich informacji. Wiele klinik utraci klientów, bo odejdą do tych z refundacją, dlatego też czymś muszą kusić - np. podając niby wyższą skuteczność. Jedyna różnica pomiędzy refundacją a odpłatnym in vitro może polegać na stosowanej metodzie zapłodnienia. Przy refundacji metoda jest wyraźnie wskazana - ICSI - czyli wprowadzenie wybranego plemnika do komórki jajowej. Poza refundacją masz do wyboru przeważnie jeszcze dwie metody IVF - czyli umieszczenie komórki jajowej pośród plemników i czekanie aż któryś ją zapłodni, IMSI - pod bardzo dużym powiększeniem wybiera się najlepsze plemniki do zapłodnienia, potem wprowadza się je do komórki jajowej. W odróżnieniu od metody ICSI, ta daje możliwość dużo lepszej weryfikacji jakości i budowy plemnika, przez co można uzyskać mocniejsze zarodki, zwiększając tym samym ich żywotność i zmniejszyć prawdopodobieństwo poronień. Zatem poza ograniczeniem wyboru metody zapłonienia, in vitro refundowane od odpłatnego, niczym innym się nie różni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kuskus 83...u mnie problem leży po stronie partnera- jest po chemii, wiec przez najbliższe 2 lata nie możemy się starać o dziecko w sposób naturalny. Do tego nasienie nie jest najlepsze- 85% jest patologicznych form plemników, ale lekarz mnie pociesza, że do in-vitro nadaje się nawet wtedy, gdy jest prawidłowe w 4% (u nas 15% jest prawidłowe- więc niby luz...). Jeśli chodzi o mnie- nigdy nie miałam problemów z owulacją itd...choć 3 lata temu poroniłam (puste jajo płodowe) i boję się, aby znowu się ta sytuacja nie powtórzyła. Byliśmy na wizycie rejestracyjnej za która musieliśmy zapłacić (350z ł), miałam robione USG, byłam badana ginekologicznie. Po wizycie zrobiłam FSH- jest w normie, więc mogę przystępować do in vitro. Za kolejne wizyty i badania my już nie płacimy. Będziemy pokrywać tylko koszt leków do stymulacji- podejrzewam, ze wyjdzie ok. 3 tys. i do tego dojazdy, bo leczę się 50km od miejsca zamieszkania. Teraz biorę Marvelon, mam się zgłosić do kliniki w 10 dniu drugiego cyklu brania i wtedy będę miała USG, wyniki z krwi itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To skąd te kliniki biorą tak wysoki % udanych in vitro??? Ja chodzę do kliniki, która również załapała się na rządowe in vitro i po tym co doktorka powiedziała to i tak chcemy iść jeszcze do innej kliniki, tym razem w Gdyni żeby zasięgnąć opinii innego lekarza. Chcemy wiedzieć czy inny lekarz powie nam również, że z takimi wynikami męża nie możemy spróbować inseminacji chociaż wiemy, że są niewielkie z tego szanse na ciąże. Ale spróbować zawsze można. Zawsze to mniejsze koszty. do kkikaa a czemu wam się nie powiodła inseminacja???? No i jaki błąd był przy tej drugiej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuskus83, nie wiem skąd mają takie wyniki, może są wyjątkowo szczęśliwe :) a konsultacje polecam Ci zdecydowanie. Sama miałam podobną sytuację, pierwsza lekarka powiedziała nam, że z takimi wynikami męża to tylko in vitro, od razu poleciła nam klinikę i nastawiała nas na koszt co najmniej 10 tys zł. Jak się okazało u innego lekarza, to wyniki wcale nie były takie złe i niepotrzebnie nas nastraszyła. Do tego mówiła nam jeszcze, że nie da się ich poprawić, co też nie było prawdą, bo mąż dostał profilaktycznie jakieś tabletki na poprawę. Bez kłopotu zostaliśmy zakwalifikowani do inseminacji - niestety 4 próby i tak się nie udały, ale to bardziej z powodu moich kiepsko pękających pęcherzyków :( Zawsze warto poznać dodatkową opinię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
kuskus u mnie pierwsza nieudana inseminacja sie nie udala z niewyjasnionych przyczyn ale podejrzewam ze zrobili mi za wczesnie bo na niepeknietym pecherzyku a z druga inseminacja nie doszłą w szpitalu powiedzieli ze jest juz po owulacji i podali mi dhupaston a jak poszlam 3 dni pozniej do swojego lekarza prowadzacego w prywatnej klinice to okazalo sie ze mam dwa piekne pecherzyki gdzie ja zawsze mialam tylko jeden pecherzyk i wystarczylo by mi kazac przyjsc za 3 dni i druga inseminacja by sie udala a tu kicha no a pozniej stwierdzilismy z moimi lekarzem ze szkoda nasienia i lepiej zrobic in vitro bo przy inseminacji sa male szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twojemu partnerowi po jakimś czasie się poprawi jakość żołnierzyków????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
kuskus mój M jest dopiero 2 miesiące po chemii wiec na razie nic się nie poprawiło :( ale chciałam wam się pochwalić ze dzisiaj podpisałam z M umowę na in vitro i zaczynam mase badan robic a za około poltora miesiąca zaczynamy :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wytłumaczcie mi coś proszę, bo chyba już zgłupiałam zupełnie ! Wasz partner lub mąż ma raka. Moje pytanie brzmi Jak możecie starać się o dziecko mając w myśli chorobę nowotworową partnera ? Co Wami kieruje? Proszę o odpowiedź, bo sama jestem w podobnej sytuacji i walczę o jego zdrowie. Na myśl mi nie przyszło, by teraz właśnie zrobić sobie dziecko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
moj M jak tylko zachorował prosił mnie o dziecko! Ja juz od dawna chcialam dziecko ale czekalam az on dojrzeje do tego bo cały czas mowil ze ma czas ale jak zachorowal przestraszyl sie i uznajmił mi ze pragnie dziecka bo zycie jest krotkie!! ogolnie jestesmy juz po wszystkim zwalczylismy te chorobę i teraz staramy sie o nasz cud :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w identycznej sytuacji jak kkikaa...chorobę udało nam się zwalczyć, nie miał przerzutów a chemia była raczej zapobiegawczo tylko dana. Mój partner czuje się bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak już zostanie. Ale gościu doskonale Cię rozumiem- ja w trakcie leczenia też nie myślałam o dziecku, dopiero po zaczęliśmy starania o in vitro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkikaa
zocha fajnie ze ktos jest w takiej samej sytuacji jak ja :) ja strasznie przezylam chorobe meza i w trakcje owniez nie myslalam o dziecku lecz raczej o jego stanie zdrowia jak i psychika!! Teraz jestesmy juz po podpisaniu umowy do in vitro i od przyszlego tygodnia zaczynamy wszystkie badania no i po urlopie zaczynamy robic dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela0808
Witam, Was serdecznie mogę się przyłączyć? Ja zaczynam od poniedziałku brać tabletki a później chyba drugi protokół bo doktor mowil ze w połowie września już będzie po transferze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ela0808 a przez ile czasu będziesz brała tabletki antykoncepcyjne? pytam bo ja też mam mieć długi protokół, i dopiero w drugim cyklu brania mam się zgłosić do kliniki i zaczniemy wyciszanie a potem stymulację...i jakoś tak ciężko mi wyliczyć kiedy mniej więcej mogę mieć in vitro skoro tabletki biorę od 15.07

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkikaa, zocha2021, ela0808, antosia_83 tak wam zazdroszcze, że jesteście już w trakcie przygotowań to transferów. Jedna bliżej druga dalej ale każda już coś robi. Mnie dobija ta bezczynność, czekanie na wyniki, że dopiero w październiku jedziemy a to jeszcze tyle czasu:-( antosia_83 a jak mogę zapytać jakie miał Twoj eMek wyniki nasienia, że jeden z lekarzy nie chaiła was zakwalifikować do inseminacji. Wczoraj tak sobie czytałam inne wątki, problemy i rozterki innych dziewczyn i poprostu mnie to dobija, przeraża i po mału chyba przerasta. Chyba muszę sobie zrobić od tego przerwę bo się rozlece. Z meżusiem jestem blisko, romawiamy, patrzy na mnie z jakim zawzięciem czytam różne wątki i artykuły. Sam zresztą czasem też coś przeczyta. Ale tak na prawdę czyba trochę muszę wyluzować bo na męża patrze z myślą "mam jakoś teraz owulacje trzeba działać" i to mnie przeraża- ta obsesja. Teraz jakies takie długie przerwy mamy w kochaniu bo ciąży nam w głowie to in vitro, te problemy, wirujące myśli itd. Ale kilka dni temu jakoś tak się troche "poprzytulaliśmy" i było miło, a jak męzuś sie rozkręcil to 3 razy hihi Nie powinien tak dużo bo to nie zdaje rezultatu ale przecież dla przyjemności też trzeba coś robić a nie tylko obsesja-dzidzia. Co ja wogóle Wam pisze za głupoty. Pewno nie chce Wam się takich rzeczy czytać. Pewno jak bym była na takim etapie jak Wy to też bym miała inne podejcie i inne myśli ale jak narazie czekam i czekam wieć mi w głowie różne głupoty lataja. Jak dam rade to do końca miesiąca jeszcze troche poczytam na forach itd. a później na jakiś czas sobie odpuszcze bo muszę "oczyścić" organizm;-) Mam tylko nadzieję, że przed @ (miesiączką) znowu nie będę sobie wyszukiwała objawów ciąży bo już mnie to denerwuje. Musze przestać pilnować kalendarzyka. Wy też tak miałyście zanim już podjełyście kroki do in vitro???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuskus, kochana, doskonale Cię rozumiem :) ja też za każdym razem zastanawiam się, czy ten raz będzie skuteczny :) aż mi głupio czasami i oczywiście ani myślę się do tego przyznawać. To okropne, że całą przyjemność z bycia razem zakłócają takie myśli, ale co zrobisz, to silniejsze. Mnie też się już dłuży czas, ale zostało mi około tygodnia do końca cyklu i wizyty u lekarza. Już bym chciała poznać dalszy plan działania... to czekanie zawsze jest najgorsze. A co do wyników mojego męża, to raczej wszystko było winą tej lekarki, miałam wrażenie, że w ogóle nie potrafi zinterpretować wyników seminogramu. Całkowita liczba plemników była dużo wyższa niż wskazane minimum, przy zaniżonej r***liwości i żywotności i sam fakt tych niższych dwóch wyników lekarka uznała że nie ma szans, że tylko in vitro. Inny lekarz ocenił te wyniki na 3+ i dodatkowo dał tabletki, po których wyniki się poprawiły, co według tamtej lekarki było absolutnie niemożliwe! Nie mieliśmy żadnych problemów z podejściem do inseminacji, o której tamta nawet słowem nie wspomniała. Teraz się tylko zastanawiam, ile klinika do której nas wypychała, płaci jej za podesłanego klienta, bo to jedyne wrażenie jakie mi zostało po spotkaniu z nią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tamta lekarka też była z kliniki czy to była tylko ginekolog? Tak się Ciebie właśnie pytam o te wyniki mężusia bo chciałam porównać czy dużo gorsze wyniki ma mój eMek mój mężulek ma ogólny % r***liwych 14 % (norma powyżej 50%) z tego: szybka linearna 7% (norma powyżej 25%) wolna linearna i nielinearna 4% brak r***liwości postępowej 3% brak ruchu w ogóle 86% (norma poniżej 50%) no i jeszcze liczba plemników 4,25 mln/ml gdzie normą jest powyżej 20 mln/ml Właśnie u nas też jest taki problem z ilością i r***liwością. Człowiek ma właśnie tyle dylematów przez ten malutki problem. Czy tabletki pomogą, czy nawet jak by się wyniki poprawiły to podchodzić do inseminacji czy lepiej od razu in vitro.....itd. Ale wiesz co Tobie powiem czytam na jednym z wątków o dziewczynach, które miały te same problemy co my i im się w końcu udaje. Jedna z dziewczyn egz właśnie urodziła bliźniaki a miała takie problemy, że hoho- 7 lat prób -chyba 6 czy 7 razy inseminacja i 7 raz in vitro. Już się praktycznie poddała, zapisała się do ośrodka adopcyjnego ale było tyle chętnych, że trzeba było czekać rok na szkolenie więc ostatni raz spróbowali in vitro. iiiii udało się. Cała jej walka jest opisana. Wiem, że nie ma co się poddawać ale chyba naprawdę ciśnienie trochę musi zejść. Ja się nie mam co poddawać bo żadnych prób w klinice jeszcze nie mieliśmy ale trzeba trochę wyluzować. A jak tam dziewczyny samopoczucie. Dobrze się czujecie po tabletkach, kiedy macie koleje wizyty i jakie następne kroki. antosia jak rozumiem Ty już też zostałaś zakwalifikowana do in vitro rządowego. Życze wszystkim miłego i słonecznego weekendu. Buziole:-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguuuuuu
ja mialam 3 razy in vitro płatne i teraz tezbede miala na refundacje w mojej klinice co do skutecznosci in vitro to ja na 3 dwa razyzazłam w ciaze, mialam 5 transferow, 2 udane, ale poroniłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj maz ma 2% prawidlowych plemnikow i bez problemu in vitro sie udało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aguuuu a czy lekarze podali przyczynę poronienia? ja 3 lata temu poroniłam- miałam puste jajo płodowe w 8 tyg. ciąży i teraz bardzo się boję, że jak da się in vitro to jeszcze aby poronienie się nie powtórzyło...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie podali, jestesmy oboje zdrowi, zadnych chorob genetycznych itd, lekarz mowi ze taki pech, ale komorka ma zdolnosc do naprawiania samoistnego i sa realne szanse ze teraz jak zajde to urodze i tego sie trzymam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela0808
zocha2021 tabletki mam brać przez 21 dni, a cała procedura ma wypasc na połowe września. Za dwa tyg. ide na wizyte wiec może się dowiem dokladniej kiedy wypadnie. Po tabletkach mają być zastrzyki na wyciszenie, a później stymulacja przez 8-10 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela0808
kuskus83 doskonale Cie rozmuię ze nie możesz się doczekać, ja też mam wrażenie ze do września to tyle czasu jeszcze zostało, ciagnie się bardzo. Ty tez się doczekasz Twojego dnia zobaczysz. Co doszukiwania się objawów ciąży przed każdym okresem to tez to przerabialiśmy, co miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
invitro jest dla tych co sa niezdolni do sexu a feeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×