Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jestem normalną osobą.

Dajecie dzieciom mcdonalda,słodycze,serki(danonki,yogobelle),chipsy i inne?

Polecane posty

Gość gość
ja z troche innej beczki - zawsze mnie smieszy, ze w polsce takie fast-foody z najnizszej polki, jak macdonals i kfc sa uwazane za jakis rarytas, na ktory mozna sobie czasami pozwolic, bo to jest jakies wielkie cos, jakas nagroda, wyroznienie, wielkie wyjscie. podczas gdy na zachodzie te akurat sieci sa uwazane za takie, gdzie sei idzie jak juz naprawde nic innego nie ma, albo na nic lepszego nie stac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do goscia powyzej
dokladnie:D akurat moi rodzice wracali z urlopu od nas i mowilam mamie przez telefon,ze jak pojechali to my poszlismy z dziecmi do kfc na frytki itd,a moja mama do mnie:A to jak my pojechalismy to teraz jadacie cos lepszego:D padlam z wrazenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co pisala wyzej
wlasnie, mozna sie poratowac, rzucic cos na zab, ale ludzie tam chodza niczym do restauracji. a nawet sie nie zastanawiaja, ze np. w kanapkach z serem to nie jest ser, tylko przetop seropodobny (to samo, co sie kupuje w sklepach w osobno pakowanych kwadratowych plastrach), mieso wolowe w hamburgerach jest tak przetworzone I wypieczone, ze praktycznie nie ma juz smaku miesa, bulki to jakas slodka wata rozpadajaca sie :D a dla dzieci I nie jednych doroslych, to wielkie halo I zew zachodu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbina80
nie daje, bo sama nie jem takich g..wien. chyba, ze od wielkiego dzwonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słodycze- tak, chociaż ostatnio rzadko, bo mu się apetyt pogorszył. Przeważnie ciasteczka z rozsądnym składem, domowe ciasta, rzadziej- czekoladę, ale i nie przepada za nią. Uwielbia żelki, ale to chyba za dużo cukru na raz bo ma po nich lekką korbę, dostaje wyjątkowo. McDonald's- nie, bo to jeden wielki syf, w ramach fast foodów ma czasem domową, albo i zamówioną pizzę czy zapiekanki. Jogurty- podobnie, wcześniej częściej jadł słodkie, jakiś czas temu trochę zmieniłam nawyki żywieniowe więc szybciej znajdzie w lodówce jogurt naturalny czy kefir- i jakoś chętnie po to sięga... Za to zawsze ma pod ręką bakalie (bardzo lubi orzechy) i owoce. Mało jest jedzenia bez syfu, nie łudzę się że marchewka wyrosła na polu pod lasem, przy krystalicznie czystym strumyku i bez krzty sztucznego nawozu, ser jest z mleka od krowy która się pasie na zdrowych, alpejskich łąkach... ale nie widzę potrzeby dowalać dziecku dodatkowej kupy chemii w przetworzonej żywności. Tym bardziej że lubi pomagać w kuchni i pieczenie pierników daje mu co najmniej tyle radochy co ich jedzenie. Wędlin praktycznie nie kupujemy i ogólnie staram się robić sama ile potrafię i mam możliwość, gdyby nie dobra piekarnia za rogiem to bym pewnie i chleb piekła, zresztą piekłam bułki jakiś czas. Fakt, jedzenie z marketu, ale na kupowanie wszystkiego "eko" mnie raczej nie stać, a i wtedy nie mam gwarancji. Jak tylko mam okazję, korzystam z mięsa (głównie króliki i drób) od rodziny, warzyw z ogródka, jajka tylko od znajomej bo mam taką opcję. Ale w markecie jeśli już to mięso, nie wędliny i pomidory zamiast sosu pomidorowego z torebki. A od jedzenia z McDonald's sama się pochorowałam kilka miesięcy temu, jak byłam głodna i to było pierwsze otwarte na co trafiłam- i jakoś się nie uważam za ofiarę losu, bo "nie umiem" już takiego paskudztwa jeść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ci podpowiem:
wyzej - bardzo madrze napisane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 01:42 ---- > tak trzymać ! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardziej na zachod od Polandii to jest tak, ze do makow, kfc burgerkingow itp. przychodza slabo wyksztalceni ludzie, ludzie kiepsko sytuowani, robole, albo ludzie po nocy chlania. W USA w makdonaldowni zazwyczaj siedza biedni Murzyni. Prawie zaden szanujacy sie, zarabiajacy w miare dobrze czlowiek nie bierze swoich dzieci do maka, a tym bardziej nie robi z tego jakiegos wydarzenia. To jest tanie, smieciowe zarcie i naprawde nie wiem czym tu sie zachwycac, ze 'moje dziecko je raz na tydzien i lubi, a ja mu nie odmawiam'. JEstem z rocznika 83, ale juz wtedy moi rodzice mieli olej w glowie i nie moglam pic pepsi, moj tata mowil, ze nie jest zdrowa i jak udalo mi sie wyblagac troche to byly to zaledwie 3 lyczki. Byla czasem oranzada na spole z dzieciakami ze szkoly, pamietam, ze dzielilam sie z bratem wafelkiem kukuruku, od dziadka dostawalismy gumy donald albo chrupki kukurydziane, fajne byly tez andruty, na podworku wcinalo sie slonecznik. W domu sie gotowalo, bo w sklepach nie bylo tyle, ile jest teraz i jakos nie wspominam tych czasow zle. Takze nie objadalismy sie syfem. Jako dziecko nie lubilam fasoli, kalafiora, grochu, kapusty, szpinaku.... lista byla doysc obszerna. Obecnie jem wszystkie warzywa. Nie przepadam za slodyczami ani za lodami, ani za syfem typu fastfood. Rzadko spozywam produkty z puszek, pieczywo pojawia sie w moim jadlospisie sporadycznie, nie pije mleka, nie jem jogurtow slodzonych, rzadko grecki. Nie pije napojow slodzonych, bo mnie odrzuca, nie pije sokow, bo ich nie lubie. W porownaniu z warzywami, dosyc rzadko jem owoce. Pije duzo herbaty, ale nie czarnej, lubie kawe i wode. Nie jestem eko frikiem, ale bede swoje dziecko wychowywac w jadlospisie, ktory uskuteczniam na codzien. Moze sie wam wydawac, ze jest ubogi, poniewaz lista pproduktow, ktorych nie jem jest pozornie dluga. Grunt to otworzyc oczy, bo jest na rynku dostepnych masa produktow, z ktorych mozna fajnie cudowac. I fajne potrawy to niekoniecznie te skomplikowane czy wymagajace drogich skladnikow. To moze byc chocby salatka z ziemniakow, prazonych pestek dyni ogorka i szczypiorku, grunt, zeby wiedziec jak uzywac przypraw, to moze byc zupa krem z pospolitych pora i marchwi, to moze byc rosol z lanymi kluskami, to moze byc pasta z makreli na ciemnym chlebie, to moze byc szaszlyk z marynowanej wieprzowiny. Happy meal kosztuje 10 zika, 4 osobowa rodzina wyda w maku co najmniej 45. Nie wierze, ze za to nie da sie zrobic o niebo lepszego obiadu w domu. Kwestia tylko taka czy wybraznia pozwala wam na eksperymenty w kuchni, czy bedziecie tluc frytki ze schabowym, a jako przekaske podawac danonki czy chipsy, ktore ociekaja chemia i sztucznym smakiem plastiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem od Ciebie rok starsza u nas było podobnie i dzisiaj żywię się tak samo jak Ty. Ogólnie staram się żyć mniej konsumpcyjnie a bliżej z rodziną i naturą. W niedzielę, nie wypad do Maca ale domowy obiad, czasami u teściów, częściej w domu i spacer nad jeziorem czy w lesie, zamiast "zwiedzania" galerii handlowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×