Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macierzyństwo Was nie ograniczyło, ani trochę?

Polecane posty

Skoro dziecko może być takie "roszczeniowe" i tak "ograniczać"... to jak sobie radzą mamy mające np. 5-7 dzieci? Jak to jest, że niektóre kobiety ledow dają radę z 1 i padają na buzię, a inne z kilkorgiem jakoś ogarniają... Od czego to zależy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko ogranicza nasze dzialania tylko na pewien,KROTKI w porownaniu do reszty zycia , okres. Potem sie to wyrownuje, a gdy dorosnie - stwarza nam na ogol wieksze mozliwosci dzialania, niz gdybysmy go nie mieli, wspiera - psychicznie a jesli jest potrzeba, i fizycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Życie to nie tylko prokreacja
dziecko ogranicza nasze dzialania tylko na pewien,KROTKI w porownaniu do reszty zycia , okres Nie powiedziałabym, że 10 lat to "krótki okres". 10 lat to kupa czasu ;-) Oczywiście przez pierwszych kilka lat ograniczenia są znacznie większe ale jak dziecko ma 6,7,8 lat to i tak większość działań i czasu jest skupiona na nim. Dzień zaczynasz budząc dziecko i wyprawiając do szkoły a potem nie jest lepiej. Bo nie dość że musisz ugotować, nakarmić, oporządzić (dziecko się samo nie opierze przykładowo) to jeszcze musisz z nim spędzać tzw "quality time" ;-) Czyli zamiast mieć czas na swoje zajęcia to musisz z nim rozmawiać, pobawić się czy wyjść gdzieś. Tak naprawdę do 13-15 roku życia dziecko jest jak rzep przyczepiony do psiego ogona. Możesz je komuś podrzucić albo wyjechać na kilka dni ale to jest tylko krótka przerwa w dłuuuugim wieloletnim kieracie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Życie to nie tylko prokreacja
Ale w sumie chyba najgorsza perspektywa to taka, że przestaje się żyć dla siebie (zarówno samego siebie jak i dla siebie wzajemnie jako małżeństwo) i wszystko zaczyna się obracać wokół dziecka :-) Ja tam lubię w każdej godzinie mojego życia robić to co sobie zaplanowałam albo to na co mam ochotę. Nie lubię ograniczeń. Wystarczająco ograniczy mnie prędzej czy później starość czy choroba dlatego póki jestem zdrowa i młoda mam zamiar żyć dla siebie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
e, nie przesadzaj. "Obsługa" dziecka to nie jest jakieś wielkie wyrzeczenie. ja np. LUBIĘ spędzać czas z moja córka. Ba, im wieksza tym fajniejsza z niej kumpela. Miłosc czy to do faceta czy do dziecka powoduje, ze częsc rzeczy robimy (chociaż nie lubimy) bo chcemy ukochanej osobie sprawić przyjemnosć. Ty nigdy nie zrobiąłś nic dla meza na co nie miałaś ochoty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bilans zyskow i strat u mnie jest mniej wiecej wyrownany heheh Mając dziecko trzeba nieraz niezle kombinowac i strategiczny plan ulozyc,tak aby jedno i drugie ( w tym wypadku rodzice i dziecko) nie bylo poszkodowane ,czy stratne w kazdym aspekcie zycia Ja zawsze polecam zachowac rodzicom zdrowy egoizm w stosunku do samych siebie,ale nie kompletny na full zapominając o potrzebach czy dobrach dzieci. Takze umiar musi byc,ani dziecko nie powinno przyslonic nam calego swiata i rezygnujac wszystkiego na kazdym kroku wiele lat,spelniajac wszystkie zachcianki pociechy kosztem wyrzeczen swoich potrzeb, ani tez nie mozemy byc zapatrzeni w swoj czubek nosa.Skrajnosc w kazdą strone rujnuje zycie rodzinne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko ogranicza nasze dzialania tylko na pewien,KROTKI w porownaniu do reszty zycia , okres Nie powiedziałabym, że 10 lat to "krótki okres". 10 lat to kupa czasu oczko.gif Jednak te 10 to relatywnie krotki czas. Dziecko masz przeciez przez mniej wiecej 60 lat swojego zycia. Poza tym starsze dziecko to juz nie takie uwiazanie- na pewno mniejsze niz np.pies. Z malymi dziecmi jezdzilam wszedzie, psa- duzego- wziac sie nie da, no i wyprowadzanie 3 razy dziennie- starsze dziecko wysiusia sie samo:) Ten okres, kiedy dziecko jest male , mija migiem, a przed toba jeszcze dalszych 50 lat "wolnosci" - wiem, co mowię, jako matka dorosłych dzieci, ktora juz tylko odcina kupony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pzdr toksyczna narzekacie, że ogranicza, że tęskno do męża, za tym, co było....a zapytane odpowiadacie pukając sie w czoło, że oczywiście, że dziecko kochacie bardziej. nie widząc, że to coś innego. po dziekcu miłość do męża nie wydaje wam się aż tak niezwykła, bo przy dziecku wszystko wydaje wam się nagle zwyczajne. i wg to własnie zubaża życie. bo nie umiecie na nic patrzeć już tak samo. mówicie mi nie raz- tak się po prostu czuje, tak jest, nic nie poradzisz. a ja wtedy tylko silniej czuję, że nie chcę mieć dziecka, skoro dajecie mi na to taką gwarancję, że urodzę i pokocham ponad wszystko. a ja nie chcę 'ponad wszystko'.np. ponad męża, miłośc do którego to dziecko spłodziła, i zktórym tworzy się jedność, całe życie. dziecko to coś wspólnego, czym razem sę zajmujemcie, a potem każde idzie w swoją drogę- dzieci i rodzice. czyli twój świat to de facto twój mąż. nie twierdzę, że należy go kocvhać bardziej od dzieci, nie wiem nawet co by to miało znaczyć. ale to z nim się jest. i dzięki niemu jest dziecko. więc dla mnie to odwrócenie kota ogonem, tak bardzo cię kocham, chcę mieć z tobą dziecko,a wiesz teraz kocham je bardziej od ciebie. hej, masz takie fajne cukierki, tak cię lubię , daj trochę- masz- dzięki,a teraz daj mi spokój, są słodsze niż ty, nie przeszkadzaj mi, chcę sie zająć cukierkami. a potrm sie zorientujes,z że wsystkie zeżarłaś i nagle kotek, kochanie, gdzie jesteś, ech... dziecko to tylko cześć WAZSEGO wSPÓLNEGO życia. nie kocha sie ani mniej ani bardziej, należy podjać wszelką odpwoiedzialnosć rodzicielska, ale pamiętając, że twoje życie to twój mąż. k***a, jak mi przykro jak tego nie rozumiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
Mnie dziecko ani na moment nie ograniczyło. owszem w naszym życiu zaszły pewne zmiany,ale zmiany były także w momencie kiedy zdecydowałam się żyć z moim mężem. Ale może to taka natura,której nie da się ograniczyć. Moi rodzice mają po 70lat a właśnie są gdzieś w południowej europie-zwiedzają europę z namiotem :) jeżdżą trochę pociągami, trochę autobusami, trochę stopem :p Rodzice nie mają ślubu-takie dzieci kwiaty. My pierwszą podróż z synem odbyliśmy jak miał miesiąc-720km pociągiem na wesele siostry. Miesiąc później ponownie tą trasę pokonywaliśmy jadąc na urlop. mój syn odkąd potrafił coś wziąć w rękę to jadł już sam. jak chodził do przedszkola to potrafił sobie zrobić kanapki. teraz ma 16lat i bez obaw puszczamy go na wakacje czy też jedziemy i pod jego opieką zostawiamy mieszkanie. wracamy i mamy zrobiony obiad i dom na wysoki połysk. mnie ograniczyła ciąża-musiałam leżeć 6mcy w szpitalu. Ale odkąd syn był na świecie to nigdy nas nie ograniczał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a facet tez ogranicza - ile czasu na niego tracimy - randki, szykowanie sie na nie, roozmyslenie, czakanie na telefon - teoretycznie stracony czas - a zrezygnujesz? nie, bo to przyjemne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście, że miłość na lini rodzic dziecko jest wyjatkowa. tak samo wyjątkowa jest miłość człowieka do matki, bo ma się jedną. a mmiłość do swej matki to coś innego niż miłość do swojego dziecka. miłość między rodzeństwem też jets wyjątkowa, bo na nikogo innego się nie patrzy jak na rodzeństwo, nie ma tej świadomości, że oto ktoś z tego samego materiału genetycznego, tyle , że w innej konfiguracji... a miłość między nią i nim to niby nie jest szczególny rodzaj relacji? a bo co, masz taki rodzaj relacji z dzieckiem? z matką? nie. tam to jest coś innego. w zwiąkzu z tym każda relacja jest niepowtarzalna i niezwykła, z innym facetem, to już też inaczej. a kobiety-matki to zatracają tę refleksyjnośc i za niezwykłą uważają, już TYLKO relację z dzieckiem, jakby inne niezywkłe nie były. kiedyś były zakochane i w ogóle uwielbiały ludzi, a potem wszystko wydaje im sie marne, nagle okazuje się, że tylko dziecko jest pięknym człwoiekiem i relacja zdzieckiem jest niezwykła. a inne relacje to coś innego przecież i są niezwykłe na swój sposób. dziecko to tylko jedna z wielu osób. argumentu pod tytułem-ale dziecko cię nigdy nie zdradzi- nie rozumiem. i co, że nie zdradzi? tzn co? nie będzie uprawiać seksu z kimś innym? nie znajdzie sobie nowej mamy? no pewnie, że nie,a le co z tego? i tak nie jest DLA CIEBIE, chyba tak sobie je wychowasz poprzez swój egoizm. dziecko cię nie zdradzi właśnie dlatego, że nie jest dla ciebie. zdrada popjawia sie tylko tam, gdzi ejest wzajemne zobowiązanie, gdzie spodziewasz sie po kimś, że ma być twój, a potem taki nie jest.natomiast dziecko się m to to, by było. i tylko po to. nie powinno być żadnych oczekiwań względem dziecka. poza szacunkiem i podstawową wdzięcznością. ewentualnie wsparciem kiedy rodzic skrajnie zaniemoże, ale dopóki ma zdrowie jako takie, to powinien rodzic sobie sam radzić, bo dziecko ma swoje życie i jedną młodość. prawo natury, żadne okrucieństwo. okrucieństwo jest wtedy, gdy osoby zobowiązane do wzajemnje pomocy porzucają się.to, ze żona opuszca meża jest tragedią, ale to, że dziecko woli zająć sie swoją dziewczyną i praca, a do rodzica posyłać pielegniarkę, amemu odwiedzając raz na dwa tygodnie to nie jest okrucieństwo, tylko natura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie są ojcowie tych dzieci ? Wcale się nie dziwie, że niektóre kobiety nie wyrabiają skoro są obarczone opieką nad dziećmi, pracą domową i zawodową, przecież to jest człowiek, który potrzebuje odpoczynku, relaksu, chwili tylko dla siebie, nie jest cyborgiem, anui robotem wielofunkcyjnym. Dzielcie się po połowie obowiązkami to zyskacie wiele cennego czasu dla siebie. Dla mnie taki 'nieobecny' ojciec, który wymiguje się od opieki nad dzieckiem i codziennych obowiązków nie pełni swojej roli jakby go w ogóle nie było i dzieckiem zajmowałaby się samotna matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a facet tez ogranicza - ile czasu na niego tracimy - randki, szykowanie sie na nie, roozmyslenie, czakanie na telefon - teoretycznie stracony czas - a zrezygnujesz? nie, bo to przyjemne ------------------------- tylko, że jak ma sie małe dziecko, to tych randek już nie ma, nawet jak się uda wyjść, to tzreba być pod telefonem i w rozmowie przeplata się wychowywanie itd. początki znajomosci naznaczone są fascynają, podekscytowaniem, to est coś zupełnie innego. i oczekiwanie na telefon to co innego niż odpowiedzialność rodziceilska połaczona ze zmęczeniem (wybrakowanie z witamin, wszystko schodzi z mlekiem, plus połóg i niewyspanie itd.). nie wiem jak gośc może to porównywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie dziecko nie ogranicza. dużo bardziej ograniczał mnie pies dlatego musieliśmy oddać. Nigdzie nie mogłam zabrac, na święta szedł do hotelu psiego, bo u mnie w rodzinie nikt by psiej sierści nie zniósł. Na wakacjach nie byliśmy 3 lata, bo co zrobić z psem? Jak w większości fajnych hoteli nikt by mi nie pozwolił mieszkac z labradorem. A dziecko? Jest człowiekiem! Tylko jakiś socjopata mógłby powiedzieć, że drugi człowiek go ogranicza. Jeśli relacje są budowane od małego i normalnie nie ma mowy o żadnym ograniczaniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
Oczywiście,że dziecko nie jest dla matki :) mój syn został poczęty dla przyszłej synowej-bo mam nadzieję,że będzie żył z kobietą a nie z partnerem :D choć i to bym zaakceptowała. za to mąż jest jak najbardziej dla mnie na zawsze. nie uznaję rozwodów. jakby po tych wspólnych 20latach chciał odejść to bym mu łeb ukręciła,albo i coś innego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam .......
helioza czy ty jesteś jakaś ułomna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a Ty jesteś ułomna? kuźwa ludzie, tylko mnie wyzywacie, a nie amcie mi NIC do pwoiedzenia... natura- no to dobrze, że to wiesz, kochana;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
A randka to musi być w restauracji? Nie sądziłam że to kiedyś powiem,ale ta dzisiejsza młodzież jest ograniczona :O dla mnie randka z mężem to piknik na plaży :) spacer przez las, wycieczka rowerowa na latarnię morską, wspinaczka do ruin zamku, kanapka zjedzona na górskim szlaku jest cudowna, a widoki takie romantyczne. i w niczym nam dziecko nie przeszkadzało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Życie to nie tylko prokreacja
Tylko jakiś socjopata mógłby powiedzieć, że drugi człowiek go ogranicza. Łooo no to pojechałaś. Po pierwsze, mogę się zgodzić, że są osoby które nie czują się w żaden sposób ograniczone mając dziecko. Przykład: ktoś i tak siedzi w domu bo np lubi, sprząta, gotuje obiady a jego rozrywką są codzienne spacery. Taka osoba nie poczuje się ograniczona bo dziecko nic w jej życiu nie zmieni. Są też osoby mające niespożytą energię i mega pracowite i cierpliwe. Taka osoba wstanie kilka godz wcześniej żeby spakować siebie, kilkumiesięczne dziecko i wyruszy z nim w "trasę" i w ogóle jej nie będzie przeszkadzać, że dziecko marudzi w podróży czy wymiotuje. Ja natomiast lubię mieć dużo relatywnie małym nakładem pracy. Więc jak pracuję to pracuję a jak odpoczywam to wyjeżdżam w podróż i odpoczywam. Jak nie mam ochoty to nie gotuję tylko jem na obiad sałatkę albo kanapki, albo banana ;-) I tak przez tydzień. Jak mi się nie chce pracować to nie pracuję, potem nadrabiam. A przy dziecku TRZEBA (podkreślam, TRZEBA) robić te wszystkie czynności. Trzeba mu trzy posiłki dziennie dać, trzeba wstac wtedy kiedy ono wstaje. Dla mnie to jest ograniczenie bo ktoś zarządza moim czasem. Czy wobec tego jestem socjopatka? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
dlaczego dla dziecka trzeba gotować? to już w przedszkolach nie dają jeść? a w podstawówkach nie ma stołowek? u mojego syna były... ciekawa sprawa. dziecko czy mąż mogą ograniczyć osoby które mają naturę marudy,której nigdy nic nie pasuje. ja jak gdzieś chcieliśmy jechac to byłam gotowa w 30minut-wspólnie pakowaliśmy walizki i w drogę. a jak czegoś zapomnieliśmy to kupowaliśmy na miejscu. co za filozofia? na wolnym też nie raz nie chciało mi się gotować-jak raz w tygodniu dziecko zje bułkę i banana zamiast obiadu to gwarantuję że ani od tego nie umrze ani nie będzie mieć traumy do końca swych dni. co najwyżej nauczy się w wieku 13lat gotować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do tego KROTEKIEGO czasu
w wieku 0-20 lat- nie ebdziesz miec dziecko bos za mloda ( no oporcz wyjatkow wiadomo) , po 45 roku zycia ( najpoznije) juz nie masz sily na dziecko. a wiec masz 25 lat- w wieku 20-45 zeby na dziecko sie zdecydowac przy czym 10 lat zabiera ci dziecko a wiec bilans wychodzi ze czas dla siebie w wieku kiedy masz ENERGIE jeszcze zostaje ci MAX 15 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do tego KROTEKIEGO czasu
randka to przyjemnosc, opeikowanie sie dzieckiem 24/7 to obowiazek!!!! to chyba jest roznica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Życie to nie tylko prokreacja
TakaMojaNatura - po części masz rację, na pewno nie trzeba być jakąś Małgosią Rozenek vel Perfekcyjną Panią Domu 24 na dobe i codziennie gotować dwudaniowych obiadów. Tylko, że Ty masz na myśli odpuszczanie sobie od czasu do czasu a u mnie od czasu do czasu to jest ten obiad ;-) A z reguły ten banan. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Ja taki nieuregulowany tryb życia prowadzę na codzień. A dziecko jednak potrzebuje pewnego stałego rytmu dnia. A dwa, patrzę po znajomych, rodzinie i wszyscy którzy mają dzieci sprawiają wrażenie takich zalatanych i umordowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
Trzeba wstać do niemowlaka-ale robiłam to i ja i mąż. jak syn miał coś koło 2lat to wstawał, brał z kuchni bułkę lub jabłko, popijał herbatą którą miał naszykowaną wieczorem i bawił się u siebie w pokoju a my spaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Życie to nie tylko prokreacja
Kurde jakoś nieskładnie napisałam :D Chodziło mi o to, że dla niektórych bułka z bananem zamiast obiadu jest odskocznią raz na jakiś czas. A dla mnie ta przysłowiowa bułka (przysłowiowa bo nie jadam białego pieczywa ;D) to jest reguła. Byłabym zatem matką słoiczkową albo bananową pampersy zmieniającą 2 razy na dobę. Nie nadaję się ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMojaNatura
Obiad raz w tygodniu to nie za często-zwłaszcza jak się pojedzie w gości :D nasze życie też na pewno nie było regularne i unormowane. zawsze szalone pomysły-jak np przeprowadzka na drugi koniec świata na 3 lata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×