Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DDRR i DDA

Syndrom DDRR i DDA

Polecane posty

Gość gość
potrzebuja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
modnie o tym ostatnio :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe modnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spotkania grupy wsparcia Radom, Poradnia Leczenia Uzależnień, wejście od ul. Narutowicza, dawna ginekologia, zapraszam w każdy piątek w godz. 17-19 Jeśli identyfikujesz się z poniższym problemem, przyjdź, to odmieni Twoje życie. SYNDROM DDA/DDD: Zespół utrwalonych osobowościowych schematów funkcjonowania psychospołecznego powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej/dysfunkcyjnej, które utrudniają osobie adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psychologiczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłośc****owoduje to przeżywanie i interpretowanie aktualnych wydarzeń i relacji przez pryzmat bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Zniekształcenia te nie są przez DDA uświadamiane. Schematy te są destrukcyjne i powodują wiele zaburzeń pacjenta w kontakcie z samym sobą oraz z innymi osobami, szczególnie z tymi, z którymi pacjent jest w bliskich związkach. (Zofia Sobolewska-Mellibruda) PRZYCZYNY SYNDROMU DDA/DDD: •duża ilość traumatycznych doświadczeń, •chaos i nieprzewidywalność zdarzeń i zachowań dorosłych, •stałe napięcie, życie w przewlekłym stresie, •dominacja cierpienia, •niezaspokojenie potrzeb i zaniedbania rozwojowe, •brak oparcia, odrzucenie, opuszczenie, •zagrożenie i przemoc domowa, •nadużycia seksualne, •brak spójnych norm i wartości, •ogrom wstydu, •niepełny przebieg procesu rozwoju więzi, •brak granic, •lekceważenie i ośmieszanie w wychowaniu, •życie w tabu, zaprzeczaniu i iluzji, •izolacja i brak bliskości, •niemożność dotarcia dziecka do prawdziwej osobowości rodziców, kiedy zadaje im pytania na temat swojej egzystencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OBJAWY SYNDROMU DDA/DDD: •krzywda emocjonalna wynikająca z odrzucenia przez rodziców (rodzice byli albo zajęc***iciem alkoholu, albo skupieni na piciu partnera, partnerki) •obarczenie przez rodziców konsekwencjami ich choroby uzależnienia i/lub współuzależnienia. •zakotwiczenie emocjonalne w relacji z rodzicami w roli dziecka. •zależność, trudność w separacji, •problemy w kontakcie ze swoimi uczuciami i potrzebami •niejasność uczuć i potrzeb, nieadekwatny obraz siebie, niska samoocena i poczucie własnej wartości •brak świadomości i umiejętności obrony własnych i respektowania cudzych granic; •chaos pojęciowy zrównujący w sferze przekonań strach z szacunkiem, powodujący trudności w budowaniu relacji z autorytetami; •wypieranie poczucia krzywdy doznanego w dzieciństwie; •trudność w budowaniu relacji z innymi (w tym z osobami płc**przeciwnej), •brak jasnych wzorców dotyczących ról związanych z płcią; •lęk przed bliskością •wrogość w relacjach, •nadodpowiedzialność i nadkontrola, •nieufność i wzmożona kontrola •potrzeba akceptacji za wszelką cenę •lęk przed odrzuceniem skojarzony z doświadczeniami z relacji z rodzicami; •podwyższony poziom lęku, •zwątpienie w siebie, niskie poczucie własnej wartości, •poczucie winy, wstydu i strachu, •zamknięcie w sobie, skrytość, •pesymizm, •samotność, izolacja, •brak równowagi, drażliwość, histeryczność, huśtawki emocjonalne, zalegające uczucia złości, lęku, wstydu, smutku poczucia winy i krzywdy, chroniczne napięcie, •potrzeba mocnych wrażeń, zachowania ryzykowne (sięganie po substancje zmieniające świadomość, agresja, autoagresja itp. •czarno-białe spostrzeganie świata •perfekcjonizm, skłonność do kompulsywnych zachowań, somatyzacje, impulsywne zachowania, zachowania seksualne •trudności z określaniem celów życiowych utrata sensu życia, utrata energii •depresje, zaburzenia jedzenia, snu, mowy Dorosłe Dzieci... •zgadują co jest normalne; •mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów od początku do końca; •kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę; •osądzają siebie bezlitośnie; •mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą; •traktują siebie bardzo poważnie; •mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów; •przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu; •bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania; •myślą, że różnią się od wszystkich innych; •są albo nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne; •są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje; •ulegają impulsom; •czują się winne stając w obronie własnych potrzeb i często ustępują innym; •czują strach przed ludźmi, a zwłaszcza przed wszelkiego rodzaju władzą i zwierzchnikami; •czują strach przed cudzym gniewem i awanturami; •lubią zachowywać się jak ofiary; •bardzo boją się porzucenia i utraty; •obawiają się ukazywania swoich uczuć; •łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów; •są impulsywne - mają tendencję do zamykania się w raz obranym kierunku działania bez poważnego rozpatrzenia innych możliwośc****stępowania i prawdopodobnych konsekwencji podjętych działań, ta impulsywność prowadzi DDA do zamieszania, nienawiści do samych siebie i utraty kontroli nad otoczeniem; w dodatku potem zużywają przesadną ilość energii na oczyszczenie sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielu z nas odkryło, że mamy sporo wspólnych cech, które są wynikiem pojawienia się i dorastania w alkoholowym lub w inny sposób dysfunkcyjnym otoczeniu domowym. W wyniku tego czujemy się wyizolowani, a także zakłopotani w towarzystwie innych osób, a szczególnie tych, które mają nad nami władzę lub przewagę. Aby się chronić, staliśmy się ludźmi, którzy ustępują i zadowalają innych, nawet kosztem utraty w tym procesie własnej tożsamości. Równocześnie jednak odczuwamy każdą osobistą krytykę jako zagrożenie. W wielu wypadkach sami staliśmy się alkoholikami, poślubiliśmy osobę uzależnioną od alkoholu lub mamy oba problemy równocześnie. Jeśli uniknęliśmy tego, dotyczy nas problem innych uzależnień lub dysfunkcji, takich jak pracoholizm. To wszystko wiąże się z naszą chorą potrzebą zaniedbania i opuszczenia samych siebie. Prowadziliśmy nasze życie z pozycji osoby przyzwyczajonej do doznawania krzywdy. Mając nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności, woleliśmy skupiać się na innych niż na sobie. Odczuwaliśmy poczucie winy, gdy próbowaliśmy uwierzyć i zaufać sobie, pozostawiając prawo do oceniania nas innym. Popadliśmy w bierność, pozwalając innym na przejęcie inicjatywy. Nabyliśmy cech osobowości zależnej, przerażonej możliwością odrzucenia, gotowi do zrobienia prawie wszystkiego, aby tego odrzucenia uniknąć. Wciąż wybieraliśmy związki stanowiące dla nas zagrożenie, ponieważ były one podobne do naszych dziecięcych relacji z alkoholowymi lub dysfunkcyjnymi rodzicami. Te objawy rodzinnej choroby alkoholowej, lub innej dysfunkcji, uczyniły nas współofiarami, takimi, które przyjmują cechy tej choroby, nawet bez doświadczenia kiedykolwiek potrzeby napicia się. Nauczyliśmy się chować nasze uczucia jako dzieci i trzymać je pogrzebane jako dorośli. W rezultacie tych doświadczeń często myliliśmy miłość z litością, mając skłonność do kochania tych, których mogliśmy ratować z zagrożenia. Postępując w autodestrukcji, staliśmy się uzależnieni od przeżywania lęku i niepokoju we wszystkich naszych sprawach, wybierając stałe zdenerwowanie zamiast skutecznych rozwiązań. To jest opis a nie oskarżenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielu z nas odkryło, że mamy sporo wspólnych cech, które są wynikiem pojawienia się i dorastania w alkoholowym lub w inny sposób dysfunkcyjnym otoczeniu domowym. W wyniku tego czujemy się wyizolowani, a także zakłopotani w towarzystwie innych osób, a szczególnie tych, które mają nad nami władzę lub przewagę. Aby się chronić, staliśmy się ludźmi, którzy ustępują i zadowalają innych, nawet kosztem utraty w tym procesie własnej tożsamości. Równocześnie jednak odczuwamy każdą osobistą krytykę jako zagrożenie. W wielu wypadkach sami staliśmy się alkoholikami, poślubiliśmy osobę uzależnioną od alkoholu lub mamy oba problemy równocześnie. Jeśli uniknęliśmy tego, dotyczy nas problem innych uzależnień lub dysfunkcji, takich jak pracoholizm. To wszystko wiąże się z naszą chorą potrzebą zaniedbania i opuszczenia samych siebie. Prowadziliśmy nasze życie z pozycji osoby przyzwyczajonej do doznawania krzywdy. Mając nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności, woleliśmy skupiać się na innych niż na sobie. Odczuwaliśmy poczucie winy, gdy próbowaliśmy uwierzyć i zaufać sobie, pozostawiając prawo do oceniania nas innym. Popadliśmy w bierność, pozwalając innym na przejęcie inicjatywy. Nabyliśmy cech osobowości zależnej, przerażonej możliwością odrzucenia, gotowi do zrobienia prawie wszystkiego, aby tego odrzucenia uniknąć. Wciąż wybieraliśmy związki stanowiące dla nas zagrożenie, ponieważ były one podobne do naszych dziecięcych relacji z alkoholowymi lub dysfunkcyjnymi rodzicami. Te objawy rodzinnej choroby alkoholowej, lub innej dysfunkcji, uczyniły nas współofiarami, takimi, które przyjmują cechy tej choroby, nawet bez doświadczenia kiedykolwiek potrzeby napicia się. Nauczyliśmy się chować nasze uczucia jako dzieci i trzymać je pogrzebane jako dorośli. W rezultacie tych doświadczeń często myliliśmy miłość z litością, mając skłonność do kochania tych, których mogliśmy ratować z zagrożenia. Postępując w autodestrukcji, staliśmy się uzależnieni od przeżywania lęku i niepokoju we wszystkich naszych sprawach, wybierając stałe zdenerwowanie zamiast skutecznych rozwiązań. To jest opis a nie oskarżenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do wczoraj , nie chciałam zauważać tego że ja jestem takim dzieckiem .Moi rodzice rozwiedli się 14 lat temu , od 13 stu nie mieszkam z ojcem , ale tzw "wojnę " toczyłam z nim do ubiegłego lata . Dlaczego do wczoraj bo pękłam, moja przyjaciółka mi wygarnęła , robiła to od dawna , naświetlając mi problem , tłumacząc że powinnam udać się gdzieś gdzie otrzymam pomoc . Jestem 22 letnią dziewczyną , w umiejętny sposób wykorzystuje ludzi facetów , którzy widzą we mnie kogoś dobrego , kogoś kim tak na prawdę nie umiem być . Nie umiem kochać , wole ranić , wole być uważana za bez względną zimną , wyrachowaną dziewczynę a dlaczego bo tak mi lepiej , bo wytworzyłam sobie jakiś mur , od którego ludzie się odbijają . Mam w sobie jakąś złość , którą wylewam na najbliższą mą rodzinę mamę . rodzeństwo i mam wrażenie czasami że nie umiem inaczej że ja już nie umiem być inna . moja mama już by chciała abym była dojrzalsza , wiem że chciała by zobaczyć że jestem z kimś szczęśliwa , że buduję coś co da mi szczęście . a Ja czego ja chce? ja nie widze siebie z kimś , ja widzę siebie z pieskiem z butelką wina .Patrząc na moje koleżanki niekiedy młodsze ja czuje sie przegrana . Nie mam matury , zawodu , nie pracuje mam tylko liceum . byłam na stażu a teraz od września siedze w domu , zagnieździłam się w domu i nie wiem czy mam siłę by sie odbić od dna , jakie sama sobie wytworzyłam czy ktoś ma podobnie , czy ktoś też czuje czasami taki bezsens czy ktoś zna miejsce spotkań w toruniu z takimi ludzmi jak ja czy takie coś wgl istnieje czy tylko ja jestem taka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gizela11
RIPe to co napisales to cala prawda,ja mam meza dda ddd,on jest po prostu psychol,jestesmy ze soba ponad 20 lat,potrafi byc mily ,nawet kochany przez 3 miesiace,az nagle odwraca sie ode mnie i za to ze on wczoraj niby dzwonil na stacjonarny i na komorke i ja nie odebralam telefonu,to mam juz wogole lepiej do niego sie nie odzywac i go nie denerwowac.Tylko ze ja nie mam sladu na komorce ze mam nieodebrane....No i wtedy nastepuja ciche dni,tak okolo 40,spi na legowisku w salonie,nie je tego co ja ugotuje ,nie je tego co ja kupie.Milczy i dojrzewa.Popapraniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy Wy inni DDA też uważacie, że w życiu nie spotka Was już nic dobrego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RIPe 4 lata później
NIE WIERZE :) znalazlem ten temat jak szukalem podobnego...niech to bedzie przestroga dla tych co sie w to w*****i jak ja -albo niech ktos mi poradzi :) caly watek jest spojny a to jego dalsza kontynuacja... W skrócie: Z moją dziewczyną (byłą od jakiegos czasu już) bylem 3 lata - no od zalozenia tematu. Rzuciła dla mnie wszystko - przeprowadziła się znad morza do Krakowa i zaczela tam ze mna zycie. Poczatek? mega fajnie, ale pierwsze zgrzyty - cholerna zazdrosc o moje kolezanki. Efekt? kłotnie z wyzywaniem najciezszymi przeklenstwami + obarczanie ze na pewno ja robie na boku. Bylem w jej oczach najgorszym ch***. W miedzyczasie wszytko bylo ok, oprocz tyc napadow. Pierwsze lata była do mnie przykejona - wszedzie ze mna, wszystko odciela, wszystkich kolegow wyeliminowala - tego samego oczekiwala. Nie dalem jej tego bo wg mne to bylo niezdrowe i chcialem ją nauczyc innego zycia. Powiedzialem ze oprocz nas, kazdy z nas musi miec swoje zycie i swoich znajomych. Ostatni rok: ona coraz czescej wychodzi zkolezankami, ja pracuje i tez wychodze, aczkolwiek razem spedzamy duzo czasu. W jej oczach w ogole. Zaczyna sie ciagle przywolywanie jednej kwestii: oswadczyny - mowi o nich ciagle. Ba, jej matka wydzwania do mnie, moich rodzicow i tya kiedy sie oswiadcze. Ja miałem taki plan jak najbardziej, ale częstotliwość pytań mnie zniechęcała i odwlekala + kwestie zazdrości które często się pojawialy, na zasadzie: Ty masz taka kolezanke? To ja sobie tez znajde kolege i zobaczysz jak to jest (to w domysle). W listopadzie byliśmy na wakacjach – cala rodzina. Po powrocie dowiedziałem się ze wg niej to nie ma sensu bo nie oswiadczylem się a ona z matka na to liczyla podczas wakacji. Teraz wg niej to jest bez sensu. Wtedy dowiedziałem się ze miała olbrzymia presje z domu + presje koleżanek które smialy się ze rzekomo bardzo długo nie dalem pierścionka (one to trakotwaly jako puste żarty – ona jak widać na serio). Od tego czasu ona stwierdzila ze mimo ze mnie kocha to za pozno. Zycie szlo dalej, wyjechaliśmy razem na wspólny wyjazd zima na 10 dni – było mega fajnie, była bardzo zadowolona. Nie widzilem już tych problemów…chciałem oswiadczyc się na wiosne. Dostalem w ostatnich tygodniach strzal: stwierdzila ze nie kocham jej tak jak kieds, nie pokazuje jej tego. Ze nic nas nie laczy i w każdej chwili mogę się wyprowadzić (jej mieszkanie) i znaleźć sobie inna. Wg niej nie mamy oświadczyn, slubu, domu wspólnego, dziecka – nic nas nie wiaze. Mogę uciec. W konkluzji: dajmy sobie przerwę do naszego wyjazdu (polowa maja). Pytam czy mam się wyprowadzić? Nieee, nie musze, ale ona nas traktuje jak singli imoze robic co chce. To było jak strzal – wyprowadziłem się. Nastepnego dnia okazało się, ze od kilku msc spotyka się z moim znajomym – widziałem maila. „kocham cie wiesz?” „kocham te ekscytacje ze jesteśmy razem i nikt o tym nie wie” „lubie te adrenalinę gdy się ukrywamy itd.” „miedzy nami jest cos niesamowitego”, wysylala mu zdjęcia w bieliźnie itd. On trafil w punkt, wiedział ze jest zakompleksiona i niedowartosciowana …. zaczal ja obrzucać komplementami ze jest cudowna, kocha ja itd. W mojej opinii dostala od niego to czego rzekomo nie miała ode mnie: zapewnienei ze ja kocha i chce z nia być. Oczywiście tez jej dawałem tego wyrazy, ale dla niej to było za mało bo się nie oswiadczylem. W mojej opinii i moich znajomych, ona chciała dociagnac nasza znajomość do naszego wyjazdu i zobaczyć czy tam się oswiadcze….w miedzy czase lecząc się w rekach osoby trzeciej która klepala ja po tylku i mowila to co ona chce uslyszec + dreszczyk emocji. Ewidentnie szukała emocji, którego wg niej brakowało. Nienawidzila stagnacji. Co do DDA/DDD – dziewczyna wychowująca się sama. Ojciec alkoholik – bił matke, samobójstwo. Matka – bardziej koleżanka niż matka….budyn w glowie, samotna, robiła dokładnie to samo co moja dziewczyna. Calkiem niedawno jej matka rozbila malzenstwo – sptoykajac się z facetem. Moja dzeiwczyna nie mogla tego przezyc…by rok później spotykać się z moim kumplem – ktora ma od kilku lat zone. Moja dziewczyna miała satysfakcje ze wycina te zone – i ze znajomy woli ja niż zone. Wiem to teraz. Była za moja namowa na dwóch terapiach. Pierwszy raz – jedna wizyta: terapeuta zadal pytanie jej dlaczego jest smutnym człowiekiem i ze widać od razu ze ma dużo problemów etc. Za drugim razem ( u innego terapeuty) byliśmy razem….terapeuta stwierdził ze ma zachwiany system wartości (miedzy słowami)…po 2ch spotkaniach wydawalo się ze wszystko ok….niestety kilka miesięcy później dowiedziałem się o ww. zdradzie. Mam milion myśli w glowie i nie wiem co napisac…ale kocham ja, przezylismy razem wiele cudownych chwil i wiem ze to była ta kobieta. Zastanawiam się czy ktoś z Was miał taka sytuacje? Czy to jest koniec? Efekt tajemniczości im odpadl…mysle ze ona szybko się znudzi, ale kto wie. Nie wiem czy umiałbym wybaczyć, ale już ja tlumacze. Nie wiem co moge napisac, bo nie da sie strescic kilku lat tak o. Kiedys mi powiedziala ze tak mnie kocha, ze jak ja rzuce to cos sobie zrobi. Gardzila matka za skoki w bok, i sama mnie zdradzila, bo nie oswiadczylem sie w czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DDA jest taką samą bujdą jak ADHD a wy w to wierzycie bo wam wmówili :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mhmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawa sprawa HE HE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż mogę Ci poradzić - miałem podobną historią. Przez parę lat spotykałem się z dziewczyną z DDA. Tez teskniła i niestety też zdradzała - według niej nie kochałem jej, choć to wcale nie była prawda, walczyłem przez ponad pół roku, żeby ją o tym przekonać, kiedy wreszcie powiedziała mi co jest nie tak. Ale w końcu okazało się, że przez pół roku miałem doprawiane rogi przez jakiegoś młodzika, który wiecznie jej gadał ,że kocha - ona dość szybko wchodziła w te klimaty, w sumie zerwaliśmy, czy raczej ona zerwała, nigdy jej nie powiedziałem, że wiedziałem, o jej skokach na bok, przecierpiałem 1,5 roku, spotkałem kogoś mniej zaborczego, życie znowu zakwitło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RIPe 4 lata pózniej
o kurde ;// kajala sie pozniej? chciala wrocic itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana
Jestem dziewczyna DDA, potrafie zrozmiec zachowania twojej bylej, baa nawet mam tak samo. :) Jestem w zwiazku, mamy dzieci, ON jest wspanialy, akceptowal wszystkie moje wahania nastroju, mi ciagle malo, chce czegos wiecej, milosci na zaboj... odcielam sie rowniez od bliskich, chcac byc tylko dla niego, kazda chwila spedzana razem, w ktorej czulam jego zainteresowanie mna, sprawiala mi wielka radosc... jestesmy razem juz dlugo, ok 10 lat, ON pracuje,ja zajmuje sie domem i dziecmi... cos sie wypalilo( moze we mnie, za duzo mysle,podejrzewam,oczekuje). Samotnosc w zwiazku mi dokucza, przestalismy ze soba rozmawiac, zaczelo mu przeszkadzac moje zachowanie... odpuscil ON , odpuscilam ja... Mieszkamy razem, zyjemy bez rozmow. Unikamy sporzen, unikamy siebie. Czekam na rozwoj wydarzen....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana
Oczywiscie piszac" mam tak samo" nie mialam na mysli zdrady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×