Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

Jagoda13-nie robiłam tego badania. Mój lekarz nic mi o nim nie mówil. Jak to badanie wygląda?? Pisałaś wcześniej o salve, czy dobrze rozumiem, że jeszcze się wahasz co do kliniki??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Tak, jednak trochę się waham. W Salve jest p. Małgorzata Wójt, bardzo dobry embriolog, zresztą miałam okazję ją poznać, ale MR też bardzo zaufałam, chociaż dobrych wieści dla mnie nie miał, ale wszystko co radził, opierał na rzeczowych argumentach. Do Gamety jeździłam dość długo, nie naciągnęli mnie na żadne badanie, wręcz przeciwnie. O Sobkiewiczu słyszałam różne opinie, a mogłabym się tam zgłosić tylko do niego, bo on prowadzi in vitro z KD. Czystość pochwy to zwykłe badanie, bada się poprzez posiew. Niektórzy tego wymagają, w Salve o ile dobrze pamiętam, mówili, żeby to mieć. (telefonicznie się dowiadywałam). Kariotyp jeszcze też był tam wymagany, dlatego zastanawiam, się, dlaczego w Gamecie tego nie robią. W Novum i Invikcie chyba też prosili o wykonanie badania przed procedurą. OneWish, rozumiem, że nie czekałaś długo na dawczynię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13- napisalam Ci wszysko ale kafeteria uznala mojego posta za spam :) co jest tego przyczyna?? ;) onewish

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
kurczę :) też tak miałam kilka razy, czasem jak się linki załącza, tak się dzieje, albo był za długi, wtedy podziel na dwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
a mnie wcale teraz nie opublikowało, nie wiem dlaczego :) Może w poprzednim załączyłaś link albo był za długi, wtedy podziel na dwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda13- znow pisze z ipada i wybacz, zeby bylo szybciej bez znakow polskich. Mialam tez przyjemnosc pzonac pania Malgosie. To jest babeczka z powalaniem, kobieta, ktory "robi" dzieci, spelnia marzenia :) jest rzeczowa, przy czym bardzo mila.to w tej jakze delikatnej paterii bardzo wazne. Tak wiec mam same mile wspomnienia jesli o nia chodzi. Co do dr Sobkiewicza to jest tak cholernie ciezki we "wspolzyciu" z ludzmi, ze to jest cos niesamowitego. Trudny, zeby nie powiedziec niesymaptyczny. Wizyta 5 minut, a najlepiej 3, zero informacji, zero usmiechu na twarzy. Byl dla mnie mily raz przez te wszystkie lata- gdy przyszlam na wizyte z moim M. W gabinecie juz nie jedna a dwie asystentki. Wiem, że jest dobry i nie ujmuje mu zaslug ale powinien popracowac nad kontaktami interpersonalnymi. C.d. Za chwile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytalas wczesniej o leki- biore kwas foliowy, koenzym Q10, ktory czyni cuda naprawde, pije magnez. Rzucila, palenie, schudlam 5 kg, odzywam sie zdrowo, nie pije alkoholu. Ograniczyla, ukochana jazde konna, staram sie wyciszyc. C.d za kolejna chwilke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli zas chodzi o dawczynie to czas oczekiwania wynosil w moim przypadku 3 tygodnie. Pewnego dnia dzowni do mnie dziewczyna z Gamety, ze czeka na mnie jutro lekarz i ze mam przywiezc wyniki meza. A on ich jeszcze nie zdazyl zrobic :) teraz wiec nadgonilismy i wszystkie badania sa zrobione. Oni, tu w Gamecie maja kilka takich kobiet, z ktorymi wspolpracuja. W salve wiem,ze tez, ale czas oczekiwania byl dluzszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Koenzym, słyszałam, ale czy może zaszkodzić? O DHEA też mnóstwo opinii zebrałam, ale fakt że w nadmiarze zmienia się w testosteron w organizmie jakoś mnie przeraził. To samo o dr. Sobkiewiczu słyszałam, ja bym przeżyła taką wizytę, ale mój M chyba już by tam nie wrócił. A komfort pacjentki/pacjentów jest bardzo ważny. Szkoda mi jednak p. Małgorzaty, bo dla niej może warto w Salve celować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musze sie jutro zastanowic nad tym koenzymem, ale nie bardzo rozumiem o co chodzi z DHEA- ?? Czy mowil Ci lekarz,ze kobietabpodchodzaca do in vitro z KD ma wieksze szanse na powodzenie zabiegu niz ta, ktora podchodzi na swojej komorce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Nie, nie mówił. Ale przeczytałam w statystycznym opracowaniu powodzenia in vitro, i to różnica nawet ponad 10 proc. na korzyść KD. Czytałam o koenzymie, chyba raczej nie szkodzi :) DEA jeden z lekarzy przepisał mi na początku, podobno miało wpływ na FSH, MR jednak mówił, że najnowsze badania tego nie potwierdzają, więc dałam sobie spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja rodzina, przyjeciele, otoczenie wiedza, ze zdecydowaliscie sie na in vitro i z programem KD?? Pytam z ciekawowci czystej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Moja mama nic nie wie, bo mój brat i jego żona ma taki sam problem nie mogą mieć dzieci, obydwoje są obciążeni, u brata stwierdzono bezpłodność. Moja mama do teraz przeżywa to, dlatego powiem jej, jak już będę w ciąży. Nie chcę jej narażać na dodatkowe problemy, bo wie, że bardzo chcę mieć dzieci, dlatego pewnie przez myśl jej nie przeszło, że coś może być nie tak. Bliscy znajomi wiedzą o in vitro, ale o KD raczej nie powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
A Ty mówiłaś bliskim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym, powiedziała bliskim gdybym wiedziała ze mnie zrozumieją , a pozatym dziewczyny mi sie wydsje ze ja bym nie odczuwała róznicy czy komórka dawczyni czy moja, dziecko bedzie tylko Wasze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze ale to wszystko jest przykre.... :( u mnie sytuacja jest nieco inna. Cala rodzina nie wie. Mam dwie siostry, jedna ma dzieci, druga z uwagi na nieplodnosc jej meza nie ma. I wlasnie tej, ktroa nie ma powiedzialam,ze mysle o in vitro. Nie wtajemniczalam jej w temat KD. Moj tata nie wie, moi tesciowie... (innym razem opowiem o patowej sytuacji z nimi) tez nie. Najblizsze mi zaprzyjaznione kolezanki wiedza, wszystkiego jakies 8 osob. Reszta kupuje od lat te sama bajke, ze "jeszcze nie jestesmy gotowi". Te osoby, ktore wiedza to moja zaufana zaloga i tym, ktorzy nie wiedza pary z geby nie pusci ;) tak jest lepiej. Nikt o tym nie powinien wiedziec, nienliczac rodziny, zwlaszcza o dawstswie. Po co dziecko ma potem uslyszec cokolwiek?? Czasy sa jakie sa a dzis okrutne potrafia byc juz przedszkolaki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Nie chodzi tylko o zrozumienie, chcę mojej rodzinie zaoszczędzić tego cierpienia, kiedy sobie przypomnę, jak ja się czułam po tym, gdy dowiedziałam się, że nie będę mieć dzieci, to aż znów mnie boli w środku. Gdyby moja mama miała choć w połowie czuć to , co ja, wolę teraz nie mówić, chociaż miałabym od niej ogromne wsparcie i byłoby lżej. Ale widzę, jak przeżywa bratam, to jednak za duży stres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
OneWish właśnie też myślę o dziecku, żeby później nie usłyszało czegoś przykrego. Dlatego o KD nie wspominam. Moja przyjaciółka tylko wie. Zasiedziałam dziś na forum :) ale jest mi lepiej, bo ogólnie zaczynałam mieć bardzo mieszane uczucia, wątpliwości... a teraz jestem spokojniejsza. Dziękuję :) jutro na 8 do pracy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby zyla moja Mama to bym jej powiedziala. Choc moze by tego nie zrozumiala?? U mnie jest problem z tesciami. Od poczatku naszego zwiazku walkuja jeden temat-"wnusio". Nie "wnuczek" ale "wnusio". Tesciowa ma problem z alkoholem, pije dzien w dzien. Ponoc od smierci starszego syna, brata mojeo meza. Wg mnie to tylko wygodna wymowka. Nigdy nie pracowala, bo ma meza, ktory cale zycie ciezko pracowal. Teraz jest wlascicielem duzej firmy, sa ludzmi zamoznymi. Obydwoje pracujemybw tej firmie, co chwila ktoremus z pracownikow czy kierowcow rodzi sie dziecko, cholery mozna dostac. Tesc jest bardzo ok. Nie mowi juz obsesyjnie o dziecku, ale ona..... Co okazja i zyczenia to wciaz to samo- lista zyczen sie nie zmienia- "wnusio". Ona mysli, ze dziecko zniweluje ta beznadzieje jaka towarzszy w jej zyciu. I nude.... Najgorsze jest to,ze juz wszyscy w rodzinie dzieci maja i ciagle jest to gadanie. "no kasia juz z drugim w ciazy"... Ze tez nigdy nie pomyslala by sie ugryzc w jezor i dac spokoj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
W moim przypadku rodzice męża wiedzą o wszystkim, nie rozmawiają ze mną na ten temat, ale bardziej czuję wsparcie taty męża. Mama mojego M podchodzi trochę na zasadzie, że jakoś będzie. Chyba niespecjalnie się przejmuje moją sytuacją albo tak może tylko to odbieram, bo ogólnie jest dobrą kobietą. Może też nie wie, jak ze mną rozmawiać. Nie słyszę tekstów, kiedy będzie wnusio, całe szczęście. Ale wiele osób dopytuje. Niektórym mówię, że czekamy, a innym, że jakoś do nas dziecko nie przychodzi. Sporo jednak znajomych wie, że mam problem i oni nie dopytują. Zresztą to zaczyna być trochę temat tabu w ogóle. Byłam dziś w aptece. Chciałam kupić koenzym Q10, ale aptekarka odradziła branie na własną rękę. W czwartek przyszły idę do mojej lekarki, dopytam o to. Przekroczyłyśmy 100 postów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda13- hello :) u mnie jest tak,że moja teściowa jest dobrym człowiekiem i wiem,że mnie całkowicie zaakceptowała od początku, gdy odeszła moja Mama powiedziała,że wie,że mi Jej nie zastąpi ale postara się być dla mnie jak najlepsza. Stara się, nigdy nie powiedziała do mnie po imieniu w cąłym jego brzmieniu, zawsze używa tej najbardziej milutkiej formy. Ale jest rozczeniowa i uważa, że to dziecko jej się należy i koniec. W minione święta nie było choinki co skwitowała " będzie wnusio to będzie choinka". Czasem nam to wypomina w różny sposób. Mam to szczęście,że mam obok siebie wyrozumiałego, kochającego męża, który zawsze ją krótko i dosadnie gasi. Wiem,że pomimo dobrych relacji między nami ona przy pierwszej alkoholowej okazji, czyli następnego dnia wypomniałaby mi to. Wiem,bo swoje żale uzewnętrznia nadzwyczaj lekko ale w sposób bardzo odrynarny. Podchodzi do tematu nieposiadania dzieci w sposób następujący "o ta kowalska już 3 lata po ślubie (sic!!) i nie ma dzieci. to pewnie z jej winy, bo mężczyzna to rzadko jest winien" (taaa, jasne ;)) patrzy wtedy wymownie na mnie. A za chwile mówi znów "o zjedz jeszcze zupki kochanie, zjedz zupkę laleńko"... pewnie,że byłoby lepiej gdybyśmy wyłożyli kawę na ławę, ale nie możemy. Więc tak musi być i tak jest dobrze. Zaniepokoiłam się tym koenzymem, zapytam mojego lekarza w poniedziałek. Dziś do mnie dzownił, z pytaniem czy pamiętam,że mam doprowadzić organizm do najwyższej formy. Potwierdziłam, powiedziałam,że jadę dziś zrelaksować się na termach. Przypomniał mi,że ważne jest by często przytulać się do męża by mieć cały czas kontakt z jego DNA :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
OneWish to w sumie tak to ja mogę podchodzić do in vitro :) Relaks, przytulania, czysta przyjemność. Dlatego rodzinie mojego M powiedziałam jeszcze przed ślubem, bo na kilka miesięcy wcześniej okazało się, że mam taki problem. Być może gdyby Twoja teściowa wiedziała, to trochę by przystopowała z komentarzami, zresztą z drugiej strony, jak kilka lat nie ma dziecka, to raczej może to świadczyć o problemach... Nie każdy ma w sobie tyle empatii Póki co biorę kwas foliowy tylko, staram się dobrze odżywiać, ale średnio mi to wychodzi, bo uwielbiam słodycze, cole i pizze Koenzym pewnie nie szkodzi, ale aptekarka trochę sama się bała może, żeby źle nie doradzić. Też słyszałam, że działa bardzo dobrze, jednak ja podchodzę z rezerwą do wszelkich suplementów, dlatego zwykle to sprawdzam. Spisałam sobie badania, które mi dałaś. Pójdę je zrobić. Badania chyba nie mają terminu ważności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda13- nie nie mają. Pamiętaj jednak,że te badania zlecił mnie mój lekarz. Ale przecież Ty będąc w takiej jak ja sytuacji dostałabyś te same. Tak myślę :) Witaj w klubie - ja tez mam kulinarne słabości :) Uwielbiam fast foody!! jak widzę Mc'donadsa to po prostu instynktownie skręcam z trasy :) uwielbiam wszystkie haburgery, pizze, całe to "śmieciowe" ale jakże pyszne jedzenie :) nadrabiam moją niechęć do słodyczy. nigdy za nimi nie przepadałam, nie ruszają mnie w ogóle. Ale czasem organizm domaga się czegoś słodkiego i wtedy sięgam po coś, najczęściej jest to czekolada. 3 małe kawałeczki i na cały miesiąc mam spokój :) teraz dbam o siebie, mając 170cm wazę 65kg i lekarz powiedział,że nie wolno mi ważyć ani deka mniej. Jednocześnie muszę nadmienić, że jeszcze w styczniu ważyłam 72kg, więc mam za sobą mały sukces-odstawiłam fast foody. dziś jednak na termach zjem pizzę na pewno ;) Spytałam mojego gina ostatnio czy nie jestem za stara (mam 34 lata, no dobra latem skończę 35 ;)) a on się zaśmiał i powiedział,że jak będę wychodzić od niego z gabinetu to mam zwrócić uwagę na panią w zielonym żakiecie. To jego pacjentka-ma 52 lata i jest w 5m-cu ciąży z KD. to jej pierwsze dziecko :):) bardzo mnie to ucieszyło a on sam powiedział, że czasu mam jeszcze dużo, ze jestem młoda i ze w kontekście in vitro z KD mój wiek w ogóle go nie interesuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Mnie MR powiedział to samo. A nawet zachęcał, żebyśmy popróbowali jeszcze naturalnie, bo w obrazie usg widać pęcherzyki (może jakiś cud by się wydarzył), przekonywał, że mamy czas, że do in vitro z KD wiek już nie jest taki ważny. Pani Małgosia embriolog z Salve jednak wspomniała, że ważne jest endometrium. Nie mogę dopuścić do sytuacji, że na przykład przez trzy miesiące nie będę mieć miesiączki. Odbudowa endometrium to kolejne tygodnie terapii. Pilnuję tego, ale na całe szczęście jeszcze miesiączkuję sama. Jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też wczoraj byłam w szoku gdy dostałam okres bo wypadł idealnie 30 dni po odstawieniu hormonów i dobrze mi się wpasował w temat podejścia do zabiegu w niedługim czasie. Pewnie i tak mi coś jeszcze teraz poda, zobaczymy. Napaliłam sie na termy, a przecież to zły pomysł bo w ciepłej wodzie są bakterie i grzyby a ja muszę unikać tego typu "atrakcji". Pewnie wylądujemy w kinie i na wysokokalorycznej kolacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Jesteś już o krok od zabiegu, fajnie też chciałabym być na tym etapie już. A najlepiej test ciążowy z wynikiem pozytywnym mieć już za sobą :) Czy będziesz miała podane dwa zarodki czy jeden?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
będę mieć podane 2 by zwiększyć szansę powodzenia zabiegu. tak, jestem coraz bliżej i cały czas walczę ze sobą pod kątem tego jak być spokojną, wyluzowaną w takiej sytuacji gdy to jest taki stres?? Walczę cały czas z tym by się nie denerwować, ale przecież jak przyjdzie co do czego to będę cała w stresie. Dlatego dziś zmotywowana przez lekarza robię coś dla siebie. Ponieważ termy nie wyszły jedziemy do kina i na kolację. Cokolwiek by wprawić się w dobry nastrój i by być jak najbardziej odprężoną. Napisałaś któregoś razu, że Twój mąż ma super wyniki i że Ty mu się trafiłaś taka "niebardzo" (to nie są dokładnie Twoje słowa, ale wiesz o co chodzi). Też się tak czuję, powiedziałam to mojemu M wczoraj, gdy okazało się, że ma dobre wyniki. Ale ja też uprzedziłam go wcześniej,że będą problemy i nie zatajałam przed nim, że jest jak jest. Wczxoraj wieczorem gdy zeszły ze mnie emocje rozpłakałam się jak dziecko i powiedziałam,że jest mi bardzo przykro, że przeze mnie musimy przez to przechodzić, że to wszystko jest straszne. Ale on powiedział, że jeśli nawet by się nam nie udało to byśmy byli szczęśliwi w inny sposób, że zwiedzilibyśmy cały świat.... Trudno się pogodzić tym co nas-mnie, Ciebie i inne kobiety spotkało. To tak jak napisałaś-jakby ktoś wyrwał nam coś bardzo, bardzo ważnego. Wiele razy się zastanawiałam dlaczego mnie to spotkało. Wiele razy gdy przy jakiejś okazji moja koleżanka podkreślała,że gdy chciała mieć każde ze swoich trojga dzieci to wystarczyło by "otarła" się o swojego męża a już była w ciąży. To boli, gdy Twoje dziecko poczyna ktoś w laboratorium na szkle, a Ty jesteś wtedy 20m obok swojego męża. Kobieta powinna wychodzić w ciąży z sypialni po fantastycznym miłosnym uniesieniu, ale jeśli nie można inaczej.... Cieszmy się, że mamy taką możliwość. Głowa i uszy do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda13
Wzruszająco to napisałaś... cała prawda. Jedyne, czym można się pocieszyć, że jednak medycyna daje nam jakiekolwiek możliwości. Mój M też mi mówi, że może być ze mną sam, że to mu wystarczy. Mnie też, ale wiadomo, że sytuacja nas zmusiła do takiego myślenia. Z pewnością jednak nas to zbliżyło, pozwala mi zrozumieć, ile dla mnie druga połowa znaczy i jak ważne miejsce zajmuje w moim życiu. Może gdyby nie to wszystko, myślałabym inaczej. Pamiętam jak mojemu M opowiadałam o naukach przedmałżeńskich jednej z par. Katechetka zapytała faceta, co by zrobił w sytuacji, gdyby się okazało, że jego żona jest w ciąży, która zagraża jej życiu. Czy zdecydowałby się na wczesny poród kosztem tego, że dziecko nie przeżyje? On wtedy się zastanowił. A katechetka mówi: Nie możesz się zastanawiać. Musisz ratować żonę, bo to ona teraz będzie dla ciebie najważniejsza. Bez niej nie byłoby nic. Mój M często mi teraz tę historię przypomina. OneWish, czy już masz termin konkretny wyznaczony. Będę mocno trzymać kciuki. Ja się zaczynam stresować Twoim podejściem, więc nie dziwię się, ze sama jesteś niespokojna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×