Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alkoholiczka 1982

Alkohol zrujnowal mi zycie Nie wiem juz kim jestem Trzezwieje Alkoholiczka

Polecane posty

Gość gość
ale może psychiatra taki co ma prywatną praktykę i pomaga uzaleznionym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mintan
a psychiatra moze byc tez terapeuta przeciez:) znowu sie odzywaja spece:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
🖐️ mintan przestań zasmradzac topa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mintan to samozwańcza wyrocznia:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem dlaczego nie pojawi się w tym temacie menelówaa1997 i nie zacznie zachwalać chlania piwa i jakim to mocnym łbem dysponuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mintan kocham cię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko...to ze nie piszesz nie znaczy ze myślę ze pijesz. Nikt Cie tu nie bedzie sprawdzal ani kokontrolował. Ja tez nie pisze...a dzis obchodze 4 rocznice trzeźwości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ajven przyjmij gratulacje🌻 Wspaniale:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alkoholika który NIE CHCE się leczyć nic i nikt do tego nie zmusi. Alkoholika, który CHCE się leczyć nic i nikt nie powstrzyma. Xxxxxxxxxxxx To prawda:)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mija weekend ? Pijecie , trzeźwiejecie :-) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Mintan, piszesz dokładnie tak jak i ON uwazał: "indoktrynacja w duchu AA", "kupa bigotów"... Ktos z Was napisał, ze on nie chciał się leczyć. Chciał. I trzy razy był na terapii ale był "nieuleczalny". Zresztą, w Polsce jest tylko jedna "szkoła" terapii alkoholików, z tego co wiem. Nie ma alternatywy dla AA. Zwalacie problem ostrego picia na samego alkoholika. A z drugiej strony zgadzacie się, ze to choroba. Zatem, czy zostawilibyście chorego przyjaciela, ktory np. ma zapalenie pluc, mowiąc, ze to jego problem, ze jesli chce byc zdrowy, to niech sam sobie pogotowie wezwie. Zyć swoim zyciem....to robic co się chce? Chciałam pojechać ale moi "druhowie" z forum alkoholowego szczerze mi to odradzali. A ON był całkowicie samotny i czul się opuszczony. Nie z powodu alkoholu umarł a z powodu samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AA to nie terapia w sensie takim jak w poradni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Umarł z powodu alkoholizmu. Samotnośc swoją drogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Mintan, piszesz dokładnie tak jak i ON uwazał: "indoktrynacja w duchu AA", "kupa bigotów"... """ Nie ma żadnej indoktrynacji i piszę to jako wieloletni uczestnik mityngów AA. Owszem nie wszystko jest IDEALNE albowiem są to skupiska ludzi , a ludzie są różni. Bywają alkoholicy nie pijący uważający że zjedli wszystkie rozumy, bywają tacy którzy są nawiedzeni i popadają w drugą skrajnośc ale poznałem też rozsądnych ludzi którzy dzięki terapii i AA osiągnęli jakąs równowagę życiową i emocjonalną. W AA nikt nikogo nie indoktrynuje bo program AA nie jest ukrywany przed nikim ani nikomu na siłę narzucany. Chcesz korzystasz z programu , nie chcesz to chodzisz programu nie realizując lub nie chodzisz wcale. xxx """Ktos z Was napisał, ze on nie chciał się leczyć. Chciał. I trzy razy był na terapii ale był "nieuleczalny"."" Nieuleczalna to choroba ALKOHOLIZM na dzień dzisiejszy. Ale ZALECZALNA. A kto stwierdzał autorytatywnie że z niego nic już nie będzie ? xxx ""Zresztą, w Polsce jest tylko jedna "szkoła" terapii alkoholików, z tego co wiem. Nie ma alternatywy dla AA."" AA to nie terapia. xxx ""Zwalacie problem ostrego picia na samego alkoholika. A z drugiej strony zgadzacie się, ze to choroba. Zatem, czy zostawilibyście chorego przyjaciela, ktory np. ma zapalenie pluc, mowiąc, ze to jego problem, ze jesli chce byc zdrowy, to niech sam sobie pogotowie wezwie. """ Nie wiem kto winę zwala. :-) Owszem CHOROBA jest winna. W tej chorobie jedni w końcu wychodzą na prostą a cała masa nigdy. Zacząłem ostatnio zastanawiac się nad tym jak to ludzie innym gratulują przejścia terapii i trzeźwości czasem zapewne w odniesieniu do tych o słabych charakterach co terapii nie ukończyli i ponieśli porażkę w wyniku choroby. Niestety tak jak można docenic tych którym powiodło się ( Ajven ) tak uważam że wszelkie oceny innego alkoholika co się nie leczył czy też leczenie nic nie pomogło są nie na miejscu. Są ludzie tak w sobie pogubieni że najlepsza terapia nie zawsze pomoże. Zresztą zapewne u niektórych dochodzą kwestie osobowości tak czy inaczej zaburzonej co zapewne też nie zawsze daje dobre rokowania do leczenia. Mówienie choroba jest uprawnione ale już porównywanie z chorobą płuc nie. A to dlatego że alkoholizm jest specyficzną chorobą dotyczącą nie tylko ciała. Tak więc takie porównania tylko do pewnego momentu są dobre. Bo jak powiesz że "jak chory to niech idzie się leczyc " w przypadku grypy jest oczywiste to w przypadku alkoholizmu już nie. Albowiem alkoholik może nie wiedziec że jest chory albo wiedziec i w tym samym czasie się okłamywac będąc w wewnętrznym "schizofrenicznym" rozdarciu. :-) xxx "Zyć swoim zyciem....to robic co się chce? Chciałam pojechać ale moi "druhowie" z forum alkoholowego szczerze mi to odradzali. A ON był całkowicie samotny i czul się opuszczony. Nie z powodu alkoholu umarł a z powodu samotności."" Alkoholizm spowodował samotnośc albo samotnośc była jedną z przyczyn popadnięcia w uzaleznienie. Trudno ocenic. Ale zmarł na pewno w wyniku alkoholizmu. Bo z tego co piszesz zapijał leki i je przedawkował , a leczenie nie odnosiło rezultatów. Ci ludzie z forum chcieli dla ciebie dobrze.Tutaj nie zawsze są idealne rozwiązania. Owszem można wezwac karetkę do alkoholika. Nie kosztuje to za wiele zapewne. Ale też przy kolejnym zapiciu robisz to samo i tak w kółko. Na tej zasadzie stajesz się niewolnikiem jego uzaleznienia. On jest na łańcuchu przypięty do flachy a ty do niego. To patologiczna relacja. I jest to taka specyficzna choroba w której właśnie inaczej niż w innych chorobach, niejednokrotnie trzeba alkoholika zostawic samego sobie i pozwolic by konsekwencje poniósł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko alkoholiczo 82 Uważaj na ten okres w swojej abstynencji kiedy poczujesz się pewniejsza siebie, kiedy gdzieś w oddali zostawisz "traumę" ostatniego zapicia, a w życiu zacznie się lepiej układac. Wówczas właśnie łatwo o zapicie. Wtedy kiedy lęki ustępują, kiedy zaczynasz znowu "życ" , kiedy już moralniaka nie ma, wtedy znów przychodzi ochota , głód itd. Tak więc bez programu pracy nad sobą i zmiany życia może dojsc do tego że wraca się do poprzedniej sytuacji a takie cykle mogą trwac latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla Koalki z Woli z topa "Mąż alkoholik" z forum uczuciowego """ 11.02.14 [zgłoś do usunięcia] gość Wiktor Osiatyński w książce "Alkoholizm. Grzech czy choroba?" napisał: Jedyny sposób, w jaki rodzina może alkoholikowi pomóc, to zostawić go w spokoju. Nie nalegać, nie nakłaniać, nie krzyczeć, nie błagać. Ale też nic za alkoholika nie załatwiać: zaświadczeń lekarskich, pożyczek ani zwolnień z pracy; nie tłumaczyć go chorobą. Nie sprzątać po nim pijackich brudów. Niech pije na własną odpowiedzialność. Każdy alkoholik na własną odpowiedzialność, bez nieumiejętnie kochających go bliskich i przyjaciół, piłby o połowę krócej; dużo wcześniej osiągnąłby swoje dno. """

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koalko z Woli zauważ jak brutalnie ta choroba obchodzi się nie tylko z samym alkoholikiem ale też z jego otoczeniem , rodziną, ukochaną itd. Zostałaś sama z mnóstwem pytań, rozżalona, rozczarowana, z poczuciem winy ( nieuzasadnionym wg mnie ) itd. Choroba rzucała Twoim ukochanym na prawo i lewo i Tobą też rzucało pośrednio a teraz pozostałaś z masą emocji, uczuc. Może jednak jakaś terapia by się przydała Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn 37 lat,mieszka sam wynajmuje mieszkanie,pracuje,niby wszystko ok. ale...jest alkoholikiem.Pije dziennie od 5 do no nie wiem ...do ilu.Czasami upija się do nieprzytomności.Niby normalnie funkcjonuje,ale jest alkoholikiem.Niby przyznaje rację jak mu to mówie,ale co z tego.Nic nie mogę zrobić i to mnie boli,bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za mało dostał w d**e od choroby by przestac w końcu w miare normalnie funkcjonuje ale to pewnie pozory, bo jaki alkoholik normalnie funkcjonuje i nie chodzi tu o pracę a raczej o emocje , życie wewnętrzne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Dzięki Rum Burak. Przyjmuję to co mi napisałeś. Rozsądnie i obiektywnie. Rzucało Nim, rzucało. 4 miesiące był podenerwowany, jakby nieobecny, zamkniety w sobie, zimy i daleki. (suchy kac?) A potem poszło jak po sznurku. Zaczął swój maraton. Było z nim coraz gorzej i gorzej. Starzał się w oczach, zapadal w siebie. Dojrzewal do samobójstwa.Nawet, gdy były jasniejsze okresy w Jego zyciu, to to pietno śmierci caly czas w Nim tkwiło. JAk pisałam juz wczesniej, posypało MU się całe zycie. A ostatnie lata to było pasmo porażek, wywołanych, m.in. alkoholizmem. On intelektualnie ogarniał to wszystko, wiedzial co, i z czego wynika. Miał dużą wiedzę... To jak się teraz czuję to spadek po Nim. O wiele rzeczy nie zązyłam Go zapytac.TAk własnie było, cechy osobowościowe nałożyły wywołały chorobe, mordercza praca, nastawiona na wyniki, zapewnienie wysokiego standardu zycia rodzinie, introwersja...A ja nie potrafie zrozumiec tej przerażajacej i niezwykłej choroby. Gdyby umarł w podobnych okolicznościch "normalny" człowiek, bliski mi, nie wysyłalibyście mnie na terapię, a że, był to alkoholik....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Rozsądnie i obiektywnie. Rzucało Nim, rzucało. 4 miesiące był podenerwowany, jakby nieobecny, zamkniety w sobie, zimy i daleki. (suchy kac?) " Trochę masz zamieszanie pojęciowe. Suchy kac to jest jak czujesz objawy takie jak po odstawieniu alkoholu a poprzedniego dnia nie piłeś. Nie słyszałem o suchym kacy trwającym 4 miesiące i objawiającym się np zamknięciem w sobie. xxx "Zaczął swój maraton. Było z nim coraz gorzej i gorzej. Starzał się w oczach, zapadal w siebie. Dojrzewal do samobójstwa.Nawet, gdy były jasniejsze okresy w Jego zyciu, to to pietno śmierci caly czas w Nim tkwiło. JAk pisałam juz wczesniej, posypało MU się całe zycie. A ostatnie lata to było pasmo porażek, wywołanych, m.in. alkoholizmem. On intelektualnie ogarniał to wszystko, wiedzial co, i z czego wynika. Miał dużą wiedzę..." Takie błędne koło . Jedna przyczyna pociąga za sobą inną a ta następną, depresja i inne dolegliwości. Jak się w taką spiralę popadnie to trudno wyjśc tym bardziej jeśli jego leki na depresje nie działały. Intelekt to jedno ale nie wystarcza by sobie poradzic potrzebna jest siła ducha. xxx "A ja nie potrafie zrozumiec tej przerażajacej i niezwykłej choroby. Gdyby umarł w podobnych okolicznościch "normalny" człowiek, bliski mi, nie wysyłalibyście mnie na terapię, a że, był to alkoholik...." Ja bym też ciebie wysłał wtedy jeżeli byś pisała to co teraz. Twojego faceta wchłonęła czarna dziura uzależnienia i innych problemów jakie miał wszytko się zapewne wymieszało przerastało go i ostatecznie skończyło się źle. Ale Ty byś mogła go ratowac setki razy, wciąż przy nim trwac i dzielic z nim ten smutek i depresje całe lata - to dośc realny scenariusz. Jeżeli nie byłaś w stanie mu pomóc wiele czasu to skąd nagle miałaś coś zmienic tym bardziej że domyślam się iż byłaś/jesteś? współuzależniona ( to tylko moja hipoteza ) żyjesz przeszłością której już nie zmienisz. To może trwac latami jak nic z tym nie zrobisz. Ludzie żyjący przeszłością która ich pochłania są obcy w teraźniejszości i nie potrafią czerpac radości z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem Ty sobie radzisz intelektualnie z problemem ale nie radzisz sobie z emocjami czy uczuciami jakie masz po tym wszystkim. Do tego potrzebny byłby psycholog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli chcesz zrozumiec alkoholika i jego postępowanie w 100% to obawiam się że tego królika będziesz długo goniła i nigdy nie bedziesz miała dośc. Nikt też całkowicie nie wyjaśni wszystkiego. Można z grubsza nakreślic co on mógł czuc, czy też w jakiej był sytuacji ale tak na prawdę powinnaś zając się sobą i swoim nie radzeniem sobie z tym wszystkim. Ja też jako alkoholik nie mogę Tobie dac głowy za to że trafnie opisuje całą sytuację i wiem dokładnie co ktoś czuł czy myślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Nie byłam wspołuzależniona (o ile w ogole takie zjawisko występuje). Ja Go tylko kochałam. To był niezwykły charyzmatyczny człowiek - wiele osob, przyjacioł wciąż nie moze pogodzic się z Jego smiercią. Przesadzacie z tym wspołuzależnieniem. Jak splaca się wspolny kredyt to tez o wspoluzaleznieniu napiszecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koalko napisałem że to moja hipoteza :-) A nie napisałem że na pewno jesteś. Obawiam się że nic więcej nie jestem w stanie ci pomóc. O ile tej pomocy rzeczywiście chcesz od kogokolwiek. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem właśnie tkwi w tym, tak mi się wydaje, że traktujesz tą sytuacje jak wspólny kredyt. A to nie był wspólny kredyt. Pomóc można alkoholikowi stosując twardą miłośc. Inaczej pogrążasz się sama. Jak widac po Tobie teraz nie radzisz sobie z tym kompletnie. Oczywiście nie twierdzę że muszę miec rację. To moje przemyślenia. Może ktoś inny podzieli się swoimi. ;-) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koalka z Woli
Wiem co czuł, co myślał, zanim podjął decyzje...bo mowił mi o tym. Ja próbuje tylko zrozumeic co wynikało z jego pokreconej psyche a co było typowym zachowaniem dla zatrutego toksynami mózgu. JAk to się dzieje, ze człowiek nie potrafi wykrzesac z siebie siły, by ratowac siebie, swoje zycie, rodzine, pozycję, czy cokolwiek co kiedys było wartością. Nie myśli o swoim malutkim synku, o starszych rodzicach, o kwiatach, ktore pieczołwicie pielęgnuje od lat, o swoim zwierzatku domowym, kto się nimi wszystkimi zajmie, gdy Jego zabraknie. Rum Burak, wiec co to było te 4 miesiace wewnetrznego drzenia, niepokoju, ktory poprzedzal okres intensywnego picia? Głod alkoholowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno mi powiedziec co to dokładnie było. Musiałbym udawac że wszystko wiem a tak nie jest, Można się domyślac. Może częsciowo głód ale on wg mnie nie powinien utrzymywac się tyle miesięcy. Ale na prawdę nie wiem. A że porzucał wszystko na czym mu zależało ? No jeżeli weźmiemy pod uwagę depresje która ewidentnie charakteryzuje się patologicznymi procesami w zakresie biochemii mózgu, nałożymy na to zatrucie toksynami po alkoholu..to mamy to co mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×