Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość gość Agnieszka
Mikołajowa Kacper też już 80 nosi, nie wiem ile waży bo dawno nie ważony. Przy Zuzi bardzo duży się wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_81
Marta rozm 23 miala na jesien. Dobrze, ze ma nieco mniejsza noge niz Hania w jej wieku to akurat wskakuje w buty po Hance. Ta miala jeszcze wieksza noge. Na wiosne chce zaczac ubranka i sprzety po laskach wysprzedawac. Troche kasy uzbiera sie moze:-) no i musze pomyslec o imprezach w kwietniu i prezentach dla wszystkich na urodziny. Moje najpierw, potem Hani, Kamila, bratanek ma sie urodzic, meza. A pomiedzy taty brat i ciocia z wujkiem jeszcze. Ach...no i Wielkanoc. Cos mnie wzielo i zabralam sie za druty;-) Zbieraneamy tez papiery, zeby o kredyt zlozyc, bo na koniec kwietnia budowe zaczynamy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmiaróweczka? Hmy:-) Marcel adidaski na jesień i buciki na zimę nosił/nosi rozmiar 25. Bluzeczki i spodenki na 98 nosi "po domu" bo są 3/4 długości:-) rękawki za łokcie a spodenki rybaczki:-) na wiosnę już zaczynam mu dokupować ciuszki na 104. No rosły chłopak jest, no i co zrobię...Ja wysoka, mąż też, to i on duży. O rozmiarówce to tak informacyjnie bo tu nie ma co porównywać, dzieci są baaardzo różne. Ekstremalny przykład: oddaję ubrania, co lepsze odsprzedaję za niewielkie pieniążki sąsiadce co jej syn we wrześniu 4 lata skończy! Jest o głowę niższy od Marcelka! Ona niska, jej mąż jak i ona, to i dziecko mini:-) Mikołajowa? Nigdy nie mów nigdy. Ja mając "parkę" dzieci, po 10 latach poczułam pragnienie posiadania jeszcze jednego dziecka. Każdy myślał, że wpadliśmy no bo gdzie mając nastoletnie wręcz dzieci decydować się na noworodka. A tu planowane skrzętnie, prawie rok "tworzone" dziecię dziś ma ponad dwa lata:-) I dodam jeszcze więcej- gdyby nie to, że wkrótce kończę 36 lat, pewnie chciałabym jeszcze jednego misiaka. Kocham dzieci, uważam, że nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo...także nie zganiaj tak na Dejwida, bo Dejwid podrośnie, przestanie dawać w kość i mamusi się odwidzi, zapragnie jeszcze warkoczyków, koralików, falbanek v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Oj Viola, gdybym ja wcześniej zaczęła, to może i bym jeszcze o córce myślała, ale ja w tym roku kończę 32 lata więc już raczej za kilka lat nie będę się wygłupiać..Też kocham dzieci od zawsze, ale chyba już by mi cierpliwości zabrakło...Te Twoje starszaki, się pewnie zajmą trochę młodocianym, a mnie ostatnio obudził rozdzierający płacz Dejwida, zerwałam się na równe nogi, patrzę, przecieram oczy a mój pierworodny w łóżeczku Dawida siedzi i co ważniejsze z Dawidem..Nie wiem co mu zrobił, że tak się toto rozdarło, widocznych śladów nie ma, ale prawie na zawał zeszłam... Ciągle podchodzi do niego, mówi "cituli" i tak tuli, że mało głowy mu nie urwie...Kłaść się próbuje na nim jak tylko Dawid ląduje na podłodze, do tego konfiskuje mu zabawki i flipsy... Im bardziej Dawid kumaty, tym bardziej Seba się nim niebezpiecznie interesuje... Ilości przekleństw sobie nie wyobrażacie, jakie pojawiają się w mojej głowie jak mam z nimi wyjść na spacer..Teraz zimową porą to jakaś masakra jest... Kombinezony,czapki szaliki...A mi po d***e pot cieknie, bo się spieszę, żeby ich w domu nie zagotować... Do przedszkola raz szliśmy w taką śnieżycę, że mózg zamarzał i nic nie było widać...Ledwo już szłam i wtedy mój starszak postanowił, że jemu też ciężko i zaczął beczeć i wieszać mi się na ręce... Więc musiałam wziąć te ponad 16 kilo (z pieluchą,w kurtce zimowej i w sniegowcach pewnie z 18) na jedną rękę, bo drugą pchałam (też nie lekki) wózek z ponad 10 kilogramowym moim drugim szczęściem..Jednym słowem wesoło miewamy i jestem pewna, że przy trzecim teraz bym oci*iała...A za te 10 lat, to ja już się będę bardziej na babcię nadawała...:-D hehe aaaaa no i nie wspomnę, że teraz już nie mogę nadprogramowych kilogramów zrzucić.. oczywiście zaklinać się nie będę..Ale raczej jestem pewna, że ja swoją produkcję zakończyłam;-);-);-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, przy dzieciach jest dużo pracy i trzeba mieć dużo cierpliwości i anielskiego spokoju by je "ogarnąć":-) wiem, bo miałam drugie dziecko gdy pierwsze miało trzy lata i wtedy się działo; wiem i teraz, że nie raz jest różnie, zwłaszcza gdy się ma takie bystre złotko jak mój urwis:-) idę ostatnio z kumpelą na spacer, z naszymi chłopakami, Szymon- jej syn cztery miesiące starszy od mojego, siedzi sobie w wózku, kręci coś łapkami w samochodziku, który trzyma no i jedzie w tym wózku cichutko, słucha sobie naszej rozmowy, gdy w tym czasie ja w locie łapię to moje złotko, bo z wózka bez ostrzeżenia sobie wyłazi, bo już zobaczył jakieś schody i poprostu musi wleźć na nie i w podskokach zleźć, zaraz potem dostrzegł bankomat i już na paluchach wspina się i pyka te przyciski, chwila potem przechodzimy obok galerii, już mi ucieka bo drzwi obrotowe to przecież super sprawa. Kumpela mówi, wejdźmy na chwilę do rossmanna bo coś tam kupić muszę, no to złotko me już leyaut rossmanna zna na pamkę, i zanim kumpela znalazła to co chciała, to ten już stał przy kasie z musem Kubusia i soczkiem ze słomką, sam sobie przyniósł, matka dawaj tylko kasiorę:-) przy wyjściu jeszcze tylko z matką zaliczyć musi schody ruchome, bo jak nie to ryk i wychodzimy? A nie, jeszcze matka szukaj dwa złote na bujany samochodzik...zmachana latam, zero asertywności wobec syna na jego potrzeby, no bo jak mu odmówić jak zaraz oczy kota ze Shreka zrobi, usta w podkuwkę wygnie; nie żeby histeria, panika, szał, nie, nie, zwykły żal do matki, że mu na to czy na tamto nie pozwoliła...No, a Szymon siedzi dalej, chrupka wcina, i nie żeby coś nie tak z rozwojem miał, poprostu takie dziecko, że można wszędzie z nim iść, na spokojnie, bez nerwacji. No szok! Ja to z jęzorem latam wszędzie, bo ta moja gadzina to oparzeń na tyłku od wózka dostaje, ucieka, nie wiem czy mam jego łapać, czy za wózkiem patrzeć, w którym mam zakupy, telefon, portfel i klucze do domu:-) i jak go wołam, to ta cholera nawet nie reaguje jak sobie coś upatrzy, brnie do celu nie zważając na nic, to niebezpieczne, ale tłumaczę, proszę i dalej to samo. Tatuś jak z nami na spacerki chodzi, to się dziwi, skąd we mnie tyle cierpliwości, on to za nerwowy. Szczerze mówi, że sam z synem to by bał się wyjść na dłużej, z braku nerwów do jego żywiołowości, a druga sprawa to, że mały to taki jeszcze cycek. Mama i mama i jeszcze raz mama:-) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej :) nie wiem czy znowu kogoś nie wkurzę, ale jestem :D nie linczujcie, nie wyzywajcie, ale odpowiem tylko na jedno pytanie mikołajowa dotyczące tego co napisałaś : "Dla mnie z całym szacunkiem głupotą jest wiązanie szczepień z każdą chorobą świata..Nie można mieć pewności, że są one bezpośrednio powiązane... Argument, że dziecko dostało padaczki 2 tygodnie po...A gdyby to były 3 tygodnie albo dwa miesiące?? To też nop czy już nie??" otóż tak wszystko co dzieje się w miesiąc po szczepieniu powinno być zgłoszone i nie ważne czy ma to związek czy nie, takie jest prawo którego nikt nie przestrzega, bo za dużo później kontroli i papierków do wypełniania mają przychodnie, tak więc wszystkie zapalenia oskrzeli, uszu, górnych dróg oddechowych, napięcia mięśniowe, zanik mowy, chodzenia, padaczki, wysypki, wymioty, biegunki, brak kontaktu z dzieckiem, nocne krzyki, których wcześniej nie było i wszystko inne czyli, każde pogorszenie zdrowia w 28 dni po szczepieniu powinno być zgłoszone a później dopiero decyduje się czy to od szczepienia czy nie. Cały problem w tym, że mało kto o tym wie i dlatego szczepienia są najbezpieczniejsze na świecie, ale świadomość rośnie coraz bardziej i jeszcze trochę a zapewniam Was, że nie będę jak przybysz z innej planety, bo ludzie zaczynają się interesować a jak przychodzi czas, że wiesz tyle, że nie jesteś w stanie obronić szczepień to decyzja jest tylko jedna. Ja bardzo chciałam obronić swoją decyzję o szczepieniu córki, aby przekonać siebie, że dobrze zrobiłam. Niestety nie udało mi się. Viola co do tego Twojego spaceru to tak jakbyś o moim pisała tylko z tą różnicą, że on w wózku już nie jeździ - zimą w sankach a głównie na nóżka zasuwa. Mamy duże podwórko, więc mama się śmieje, że dziennie to on kilka kilometrów robi, z dziadkiem takie maratony urządzają, że dziadek jest w szoku, że na ręce nie chce, ale ja podobno też tak lubiłam chodzić. Ostatnio rowerek biegowy po córce mąż odkurzył i jest jazda na całego. Skupia się bardzo na wszystkim co robi, ostatnio ma czas na wycinanie nożyczkami i wszystko w zasięgu ręki trzeba chować aby czasem puzzli z jakiegoś dokumentu nie mieć, sam umie ściągać spodnie i nawet już nie woła jak chce siku tylko sam leci i wszystko chce sam - korzysta z tego plastikowego pisuaru, jak jest u mamy to siku tylko na stojąco - przysuwa mały taboret i do wc - nie usiądzie i koniec. Opowieść z dzisiaj - mąż robił sok i wyciągnął 5 kubków tak bez myślenia a ten mój myśliciel podszedł do ławy wziął jeden i odniósł do szafki, bo nas jest 4... no czasem mnie zadziwia. Wszystko musi mieć swoje miejsce i nie trzeba powtarzać w kółko, nie trzeba prosić, nie wolno to nie wolno i nie ma dyskusji... nie to co siostra, dlatego to takie dziwne jest często dla mnie, że takie różne charaktery. Mój to drobina przy Waszych - niecałe 14kg, wysokość przy ścianie lekko ponad 90cm. Gada jak najęty, niby niektóre słowa po swojemu, ale słowa połączone w zdaniach inne osoby rozumieją, więc całkiem dobrze nadaje... śmiejemy się, że byle nie aż tak dużo jak siostra, ale "niestety" się na to zanosi - w tym akurat raczej będą do siebie podobni. LAKTATOREK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do trzeciego dziecka to tak jak pisałam kiedyś, marzy mi się... w tym miesiącu trochę poszaleliśmy, więc czekam co z tego wyjdzie, ale k ażde było wyczekane, więc myślę sobie, że tak za pierwszym razem to niemożliwe :P To byłoby zupełnie niby nie w odpowiednim czasie, bo czeka mnie awans, ale dla mnie dzieci są zawsze nr 1, więc mąż już tylko chodzi i pyta czy ma się już cieszyć :D laktatorek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wrrryyy:-( mam troje dzieci, wszystkie szczepiłam na obowiązkowe i zalecane, są wzorami zdrowia; mamy sporo dzieci w rodzinie, mam dużo znajomych z dziećmi u siebie w mieście, w innych miastach w Polsce, ba, i za granicą, wszyscy, jak jeden mąż, szczepią swoje dzieci i nikt, ale to nikt nie miał żadnych nopów!!! Marcel w wózku czasami przysiądzie, bo mieszkamy w kameralnym bloku, nie mamy ogródka, więc nie wypuszczam go przed dom żeby się wylatał, tylko dużo spacerujemy, to są kilometry dziennie. Ja nie mam siły aby 17 kilo na rączkę sobie wrzucić i nieść gdy jego zaczną nóżki boleć. Jak mam jakieś drobne zakupy zrobić to też mi łatwiej je w wózek wrzucić niż tachać siaty v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie o tym wrrrr pisałam. Każdy może odpisać i jak ktoś napisze po Twojej racji to są achy i ochy a jak już Ci nie pasuje to wrrr... zresztą od jakiegoś czasu to zawsze któraś z Was jako pierwsza wspominała o szczepieniu a ja tylko odnosiłam się do tematu. Nie jestem z osób które poklepują po pleckach i mówią jak to jest wszystko super i jak coś mi nie pasuje, z czymś się nie zgadzam to piszę, bo taką już mam naturę, ale jak widać nie każdemu taka szczerość pasuje :( laktatorek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proponuję przenieść się za wczasu na forum listopadówki lub grudniówki 2017 i tam już męczyć przyszłe mamy nopami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Laktatorek! Zmiłuj się kochana, bo już uszy więdną! Kurcze, pisz o sobie, o swoich dzieciaczkach, opowiadaj anegdoty z życia, podziel się swoimi radościami, wyżal się jak coś Cię gryzie, tylko BŁAGAM nie odnoś się już do tematu szczepień i nie pisz już o tych nopach!!! Plis, plis, pils!!! Wszystkie już na wylot znamy swoje stanowiska w tej kwestii. Jak ktoś pisze, że był z dzieckiem na szczepieniu, to gwaranruję Ci, że pisze to czysto informacyjnie, a nie po to bo wabi Laktatorka! Choć się osobiście nie znamy to szanujmy się! Nie bądź tym "Jechowym" co to buciory przez próg naszego mieszkania wciska nieproszony i każe kochać nam swojego Boga! Kurfa mać- lubiłam Cię i lubiłam Twoje wywody dopóki nie zaczęłaś być taka uplęgna z tymi szczepieniami! v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska_81
A co do szczepien.....zartowalam;-) juz nic nie mowie, trzeba zlikwidowac to slowo z naszego slownika;-) No coz, chyba bede musiala na koniec cyklu tescik zrobic, maly wypadek wczoraj i mozemy sie rozmnozyc. Bez paniki i luz, tylko, ze cos mnie sieklo i rozne tablety biore:/ najpierw plecy bolaly, chyba przez zla poduszke do spania, a w weekend gardlo i zaroki. Wzielam Hani krople z alkoholem i chyba mi przeszlo. Tylko od 2-3dni strasznie kark boli:/ wygiac glowe problem, we wt migdalki i wezly bolay mega, dzis jakby uszy. Taka bylam madra i w czw i pt, bo slonko swiecilo i bez czapki chodzilam:/ wicher byl, no ale niby temp ok. I chyba mnie owialo sowicie:'( kurcze, z tymi zatokami mam problem odkad w LO mialam zapalenie ucha srodkowego. Ogolnie zyje teraz tylko na ibuprofenie:/ Z Marta idzie chol...ry dostac:/ co to za charakterne dziecko. Potrafi po twarzy mnie bic jak jej nie pozwole czegos, Hanie leje, zreszta nie czuje oporow przed nikim. Do tego wszystko sama. Non stop na wc by siedziala. Hania dzis w przedszkolu od kolegi oberwala zolnierzykiem i ma zdrapane na czole. Do tefo dzis plakala, ze chce do mamy, do domu. A na wieczor, ze jutro nie chce w ogole do przedszkola. Martwi mnie to wszystko:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Viola tak do sprostowania - ostatnie wpisy były Twoje jak to Twoja znajoma czy ktoś z rodziny żałował, że dziecko nie zaszczepione tak jak Twoje i ciągle choruje (sama zaczęłaś temat) - to Ty dałaś opis jaka to tamta na siebie zła itd. Mikołajowa jakby nie było wstawiła na końcu zdania znak zapytania a nawet kilka, więc odpowiedziałam - można się pogubić na co można odpowiadać a na co nie. Nie rozumiem skąd wzięłaś to, że ktoś na szczepieniu był i się czepiam. A że niby mam się o swoich dzieciach wypowiadać to chyba mojego poprzedniego posta nie czytałaś. Jak mam pisać tylko to co chcesz, no to tym razem Was zastawiam na stałe. A dla gościa bez podpisu, nie, nie latam po wszystkich forach jak popadnie - byłam na tym od początku, więc tylko tutaj zaglądam a na inne nie mam czasu i ochoty, ale jak nie potraficie czytać tego co piszę to trudno, ja do nikogo się nie będę dostosowywać a z drugiej strony kogoś zmuszać. Viola możesz wypuszczać w górę balony, ale szkoda mi czasu na takie przepychanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Mika
Cześć dziewczyny. Nie wiem czy post mi przejdzie, bo znowu pisze na telefonie. Pozdrawiam więc i jak przejdzie to napisze cos wiecej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Cześć Mama Mika, odkryłam ostatnio, że jak nie używam tej strzałki do rozpoczęcia nowego akapitu to mi z telefonu wywodu nie ucieło, więc od teraz zaczynam pisać jednym cięgiem i zobaczymy... Ja już raz obiecywałam i nie dotrzymałam słowa ale tym razem już postaram się być bardziej słowna i o szczepieniach nie powiem już słowa, bo to się zrobiło forum nie o dzieciach z grudnia 2014 tylko o szczepieniach..Celowo nie stawiam żadnego znaku zapytania, aby się już nikt nie odnosił do tego ustępu mojej wypowiedzi... Kaśka witaj w klubie zatokowców, siedzę tu teraz i oddycham (ledwo) ustami, bo nosem nie ma takiej możliwości, dostałam antybiotyk i próbuję wyczytać w googlach kiedy to g****o zacznie działać, bo ostatni antybiotyk miałam z 10 lat temu, ale tym razem jest taka padaka, że ledwo widzę, straciłam węch i smak... Ogólnie chyba umieram... dzieciaki też chore.. Zaczęły się przedszkolne gratisy od Seby...On zaczął, potem ja, i na koniec Dawid, dziś byliśmy z najmłodszym u lekarza ale na szczęście osluchowo jest ok, więc dostał receptę na krople do nosa, a resztę mam robić jak robiłam...Czyli oklepywanie, ściąganie kataru i inchalacje...Seba już się wylizuje też... Tylko ja tu schodzę z chwili na chwilę...Seba w wózku nie jeździ siłą rzeczy, myślałam o takiej dostawce do wozka na którą by sobie stanął jaj się zmęczy czy zbuntuje..ale całkiem mu dobrze idzie chodzenie ostatnio, no oprócz tego incydentu w śnieżycę... Ja to jednaj jestem matka hetera i jak go chwycę za rękę to nie ma samowolki...raz mu dałam pobiegać wolno jak pojechaliśmy na bulwar i po tym jak musiałam się za nim ganiać i walczyć,a potem wieszał się mi na ręce, i odwalał histerię..to sobie załatwił dożywotnie chodzenie za rączkę hehe... Z resztą ciężko dziecko puścić wolno w mieście, jak to takie nieokrzesane, że pewnie wladowalby się pod pierwszy, nadjeżdżający samochód ...W centrum handlowym też był ostatnio przed świętami, i długo już nie będzie, bo żeśmy się z mężem tylko spocili i napięta atmosfera potem była, bo nosić go ciężko, jeszcze jak wszyscy zimowo poubierani, a za rękę nie chciał iść bo na widok tych samolocikow i innych autek dostawał za przeproszeniem pier**lca.. Mika odezwij się, dawno nie dawałaś znać co u Ciebie... Dobra idę se poumierać po bożemu do łóżka... Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
A ta strzałka to się chyba tabulator nazywa, szukałam słowa, ale z glutem zamiast mózgu nie jest lekko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Mika
Dobra, spróbuje bez tabulatora, gorzej jak sie rozpisze jak glupia i znowu mi utnie. Wtedy to chyba bede pisać bez znakow interpunkcyjnych, bo na razie nie mam za duzych szans na pisanie z komputera. Tak dawno nie pisalam, ze nie wiem od czego zaczac. Chociaz czytalam was na biezaco, tylko tak mnie ostatnio te uciecie postu zdenerwowalo, ze malo co sie nie wyrzeklam calkiem. No ale pisze. Moj Michal jest z tych wiekszych Panow, wazy ok. 17 kg. Ubranka mu kupuje na 104, obecnie zdziera te z 98. Jest mega kręcony, na miejscu nie usiedzi. Mozecie sobie wyobrazic jak wyglada nasz nowo urzadzony dom z takim chochlikiem. No ale moze na emeryturze moj dom bedzie wygladal na wzglednie posprztany, bo teraz sie nie da kompletnie. Chodze do pracy, jest bardzo wymagajaca i stresujaca, czasami mam dosc ale mimo wszystko ja lubie. Michal chodzi do zlobka, przez cala zime nie chorowal o dziwo, ale w polowie lutego i jego dopadlo. Ale sie pozbieral jakoś i do dzisiaj byl wzgledy spokoj. Od dzisiaj fluki w nosie i kaszel w nocy. I jeszcze ten moj maly kierowca wykorzystujac moja chwilowa nieuwage wymknal sie z domu i w samych skarpetkach i tak jak stal poszedl sobie na dwor. Normalnie 3 minuty moze tam stal, myslalam ze zawalu dostane. Fakt mamy ogrodzone podworko i by nigdzie nie poszedl, ale w wcześniej takich akcji nie było i drzwi nie zamykalismy w dzien na klucz, bo po co. A jednak trzeba bedzie. Szykuje sie psychicznie na jakieś chorobsko, bo to jest jak w banku po czyms takim. No ale zobaczymy. Michal nie mowi praktycznie nic co mnie bardzi martwi. Moj maz nie pozwala mi isc na jakas konsultacje, bo mow ze u niego w rodzinie to chlopcy zaczynali mowic w wieku 3 lat i jeszcze poczekamy... i nie ma z nim dyskusji w tej kwestii. Boi sie ze krzywdę mu zrobia Ci lekarze czy cos. Ze nawet jak cos stwierdza to nie pomoga mu i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
U mnie wariacje nocne. Jak m budzę bo wyją- dosłownie, oboje co go totalnie nie rusza choć nie wiem jak on takiego hałasu nie słyszy, to wstaje owszem krzyknie na Zuźkę, że ma iść spać i na tym jego interwencja się kończy a zaczyna mój w****ienie. I nic nie dają rozmowy z nim żeby tak nie robił bo mi tak nie pomaga. Kacper ładniej nocki przesypia niż Zuzia ale i tak oboje się budzą. Jak słyszę o dzieciach przesypiających całe nocki praktycznie od początku to zastanawiam się czemu to mi się takie trafiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Mika
Tak sobie uswiadomilam Mikolajkowa, ze ten odstep to jednak enter a nie tabulator. Takie tam przemyslenia w trakcie sobotniego latania z mopem ;) Ty przez zatoki jestes usprawiedliwiona, ale widze, ze ja musze byc niezle przemeczona. Zdrowiejcie dziewczyny. A Aga moj Michal tez jak byl malutki to malo spa. A teraz potrafi spac do 9-10 oczywiscie w weekendy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
No Seba też się długo budził w nocy i jeszcze chciał żreć...I w sumie dobrze wyszło z jego rzekomą nadwagą, bo w końcu się za niego zabrałam i odzwyczaiłam go od nocnych butli, a raczej w ogóle od butli i teraz ładnie przesypia noce bez wymyślania...A Dawid już nie jest łaskawy...A teraz z tym katarem to już w ogóle... Słuchajcie kupiłam te plastry aromactiv i wkurzyłam się tylko, bo drogie jak ciort i młody dalej rzęził w nocy..Ale przyklejałam je dalej...No i dopiero jak mi ich wczoraj zabrakło zobaczyłam jakie są z***biaszcze...Młody przy nich rzęził ale spał...Tym czasem dzisiaj w nocy miałam z nim istny cyrk, bo co chwilę się budził a potem długo nie mógł zasnąć i rana też się zerwał szybciej od kur... Chociaż to może przez słońce, bo pięknie się dzień zaczął, słońce prosto nam w gęby zaświeciło.. a jeszcze się zasłon ani rolet nie dorobiłam...Masz rację Mika, to by był enter chyba...Bez kitu mózg mi się przegrzał...Za to ja kuźwa jak przez ponad 10 lat byłam okazem zdrowia to teraz wpadłam w antybiotykową pętlę...Ledwo skończyłam antybiotyk w niedzielę to mnie Seba załatwił, a że osłabioną miałam odporność to zaraz mnie scieło na amen...I do tego lekarka się dopatrzyła jakichś zmian w jamie ustnej i na ustach po poprzednim antybiotyku... Więc dostałam dodatkowo jakiś antygrzybiczny antybiotyk jeszcze do płukania pyska i na usta mam smarować clotrimazolum...Ja niczego takiego na ustach nie zauważyłam więc ją olałam....Tym do gęby smaruję, bo napisane jest że pomocniczo przy antybiotykoterapii, ale usta zlałam...no i kuźwa wczoraj się budzę a usta mam w pół pęknięte i suche, że nawet się uśmiechnąć nie mogę...No i biegiem wczoraj do apteki i od wczoraj smaruję... ogolnie mnóstwo tego mam...tych leków...Cała tablicę Mendelejewa do połykania, psikania, płukania i smarowania...Dziś wieczorem ostatnia dawka antybiotyku a ja się boję na dwór wychodzić i Sebę dać do tego przedszkola, bo jak znowu coś przywlecze, to ja chyba zejdę...Dla pocieszenia Aga, mój mąż też w nocy dzieci nie słyszy, oni mają jakiś inny tryb snu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka_81
Mikolajkowa, jak ja Cie rozumiem kobieto. U nas to samo, non stop był antybiotyk, juz sama nie pamietam ile tego bralam. Teraz Hanki kropelkami sie wyleczylam, nie poszłam do rodzinnego i bez antybiotyku dalam rade:) dziadek laskom tez rzadko zapisuje, chyba tylko MArta raz miała na angine ropna. Teraz tez, 7-10 dni kazal stosowac leki i po 7 rewelcyjnie a po 10 koniec z chorobskiem. Hania tez brala ten uodparniajacy i cudem...tfu tfu, na uszy juz od wrzesnia nie weszlo. No i kurcze cokolwiek dziadek by nam kiedys nie proponowal to potem ponosilismy konsekwencje "nie słuchania" go. Dlatego teraz, co dziadek powie to wykonujemy. Bedziemy Hanie znowu uodparniac i zastrzyk przeciw grypce wziac. Nie ma to jak 60 lat praktyki lekarskiej. Za mc Hani 5 lat, musze poszukac gdzie tort zamowic, bo to akurat w wielka sobote, nie wiem czy beda robili. Dziecko z kraina lodu sobie zarzyczylo, wiec pewnie wydruk zrobimy i tyle:)) kaske zbierzemy i kupi sie jej rolki z całym oprzyrzadowaniem. Chce tez zrobic jej fotoksiazke z tych 5 lat zycia. Ostatnio 500 zdjec wywolalam, ale jeszcze troche mi zostalo. No, na koniec kwietnia ruszamy z budowa:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Kurde ja pierwszy raz mam taki ciąg i jestem w szoku... Tym bardziej, że kurna skończyłam wczoraj antybiotyk i wcale za dużo lepiej nie jest... I boję się, że zaś następny dostanę... Zaczęłam się czosnkiem faszerować ale jakoś nie liczę na cud... Zobaczę do końca tygodnia jak będzie i najwyżej znowu do niej pójdę... Ale już umeczona jestem tymi chorobami... Dawid też dostał antybiotyk wczoraj, bo na kontroli nic lepiej.. Jakiś paskudny wirus się do nas przypałętał i nie odpuszcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Wczoraj bawiłam się we fryzjerkę i tak jak zawsze udawało mi się Sebę jakoś wyprowadzić na ludzi to tym razem coś spartaczyłam, bo kręcił się i wyrywał... finalnie wyglądał znosnie ale dość glupkowato.. nie mogłam się przyzwyczaić, więc wyciągnęłam dzisiaj maszynkę i teraz wygląda jak żołnierz... :-D darcia przy tym było sporo, mąż go musiał trzymać, ale w końcu wygląda jak człowiek... Choć małżonek mówi, że taki trochę poprawczak;-)... Miałam z nim problem kilka dni, w ogóle nie chciał jeść obiadu, nawet swojego ulubionego bolognese, ale teraz już wiem, że to przez tą chorobę nie miał apetytu, bo od trzech dni pierwszy jest przy stole jak nakładam obiad... A wkurzal mnie tym niemiłosiernie, bo co ja dla niego nie wymyślałam żeby zjadł a on gęba na kłódkę i zapomnij... Dawid za to dostał dzisiaj swojego pierwszego kiszonego ogóra i pędzlował aż miło:O... Postaram się wrzucić kilka fotek i Was też zachęcam, bo dawno nie widziałam Waszych skarbów :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Ok coś tam przesłałam, Wasza kolej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super chłopaki:-) ale Dawid zupełnie innej urody niż Sebek:-) A Sebuś- babuleńka...peterda:-) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
Dejwid ciągle się zmienia..Ale fakt inny jest niż Seba...Na zachętę wysłałam jeszcze kilka fot;-) dajcie laski coś od siebie, bo ciekawa jestem.. :-D. Aaaa zrobiłam sobie pierdyliard inchalacji, zeżarłam z główkę czosnku i może będę żyła...Dawid też jakby ozdrowiał, jutro kontrola...Może los się do nas uśmiechnie w końcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, dziecko się bardzo zmienia:-) Jak Marcel był mały, to co jakiś czas podsyłałam jego zdjęcia kumpeli to śmiała się, że co zdjęcie to inne dziecko:-) ale mam wrażenie, że Dejwid bardziej w mamę poszedł, a Seba w tatusia( choć tatusia nie widziałam:-) ) Fajne chłopaki, nie ma co:-) i trochę nie rozumiem rodziców jedynaków...przecież mieć rodzeństwo jest super! Tę niezwykłą relację widać w kilku zdjęciach:-) ja fotki w łikenda podrzucę v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Exmikolajowa
W zasadzie to nie wiem, wszyscy mówią że Seba jest mój a Dawid mieszany...Tylko te oczyska Seby są chyba listonosza, bo ani ja, ani mąż nie mamy takich dużych i niebieskich...Mąż ma piwne, ja zielone a chłopaki niebieskie...Męża mego widziałaś na ślubnych zdjęciach przecież... Mi się wydaje, że właśnie Dawid bo niego podobny, ale każdy patrzy na co innego... Z resztą też mimika jest ważna, a że Seba ciągle ze mną to i moje miny strzela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No może teraz w łikenda:-) no kurde felek no nie mam kiedy przysiąść v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×