Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość gość
I owszem, nie zauwazylam. xxx Zauwazylas, bo o tym pisalas. Pomimo tego, brnełas dalej w ten związek, az doszło do ślubu! Po co ci to było? Teraz i on cierpi i ty i twoi rodzice i inni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, źle się wyraziłam....zauważyłam owszem, ale nie myślałam że aż do czegoś takiego to może doprowadzić. Zrobiłam błąd, ale nie zamierzam teraz do końca życia rwać włosów z głowy i niczym pokutnica do końca życia już czekać na powrót męża bo przecież ślub kościelny. Mówi się trudno, żyje się dalej. Mąż czy nie mąż, tego kwiatu pół światu, a nie dam się tak traktować i znęcać nade mną psychicznie na odległość. Co to to nie. Może mnie wyśmiejecie, ale ja dalej mimo wszystko go nie skreślam (właśnie przez wzgląd na ślub kościelny), daję mu czas do końca wakacji, może coś mu do glowy wplynie i będzie też on chciał o nas walczyć, nie tylko ja. Jeśli tak to super, zrobimy oboje co w naszej mocy. Jeśli nie, to niestety mam zamiar się z nim na dobre rozstać,później pozbierać już do reszty swoje życie, ogarnąć się, otworzyć się na innych ludzi, przestrzegać KAŻDEGO kto ma jakiekolwiek dziwne myśli przed ślubem, żeby jednak się wstrzymał/wstrzymała, a przede wszystkim być zajebiście szczęśliwa do końca życia i o jeden dzień dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czerwcowa- nie czytaj żadnej potęgi podświadomości! poczytaj na temat autora tej książki i o stosunku naszej religii do takich rzeczy! Narobisz sobie biedy mimo iż na poczatku będzie dobrze! Módl się nowenną pompejańską a sama zobaczysz efekty. Z tą modlitwą jest tak, że im bliżej końca tym gorsze rzeczy będą się działy w Twoim zyciu. Szatan nienawidzi tej modlitwy i będzie mieszał w Twoim życiu. Bóg zrobi wszystko, zeby wasze malżeństwo przetrwało. Módl się nieustannie nowenną a potęgę podświadomości wyrzuć do kosza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czerwcowa - nie słuchaj tego gościa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czerwcowa, przestan się wyglupiac, to prowo na potrzeby kaffee:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość z 14.29 - zdziwiłaś mnie trochę, ten autor raczej wyraża się w porządku na temat religii i Boga. Nowennę odmawiam cały czas, choć jest ciężko....dlaczego takie rzeczy się dzieją? Ja już po prostu nie mam chyba w ogóle w sobie nadziei że z naszego małżeństwa coś będzie, choć nie powiem, gdyby umiał się przyznać do błędu, gdyby chciał, tak byłoby najlepiej, ale co już więcej mogę zrobić. Wygląda na to, że on nie chce i już. Nie przestaję się modlić bo już pomijając wszystko to trochę się przez to uspokajam i wyciszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu z 13,33 a co może zrobić autorka ,wysłać policje po Jaśnie Pana ,nie jest uposledzony tylko ma zaburzenia które powinien leczyć ,może to choroba dziedziczna .Dobrze ,że nie ma dzieci a czasem musimy wybrać mniejsze zło i takim mniejszym złem bedzie rozwód .Autorka zrobiła bardzo wiele aby sytuację wyjaśnić ale jej miłość nie zmieni dorosłego człowieka który zachowuje sie jak małe dziecko,to nie autorka pozostawiła swojego męża ,to nie ona jest winna ,że jest jak jest ,ma bronić siebie ,nie dać się aby ją zniszczył psychol takie jest moje zdanie.pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneri30
Czesc A. Pewnie już jesteś jedną nogą w samolocie:) albo i we Francji... a ja jutro wyjeżdżam, ale wszystko jeszcze luzem lezy gdzie popadnie, jutro się spakujemy, wyjeżdżamy dopiero o 16.00.strasznie się cieszę, chciałam zobaczyć Włochy:) Ty też wrócisz zadowolona i trochę "odświezona", choć wracasz do starych problemów i oczekiwania...ale myśle, że wszystko idzie ku lepszemu, choć dziś czujesz się podle. Jeśli wierzysz, że zawsze wszystko robiłaś jak należy będąc w zgodzie z sobą i nie krzywdząc innych, to nic nie może się odwrócić przeciwko Tobie... odezwij się jak wrócisz:) ściskam papappa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj się uwieść jakiemuś Francuzowi, zapomnisz o wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja włożę kij w mrowisko,nie czytałam wszystkiego tylko tak ogólnie.ale spojrzę z drugiej strony wchodzę w ciało męża i zwiewam jak on :-) bo mam koło siebie kobitę która już umiera od tego że ja nie radzę sobie zawodowo od czego ja też mam nerwicę,wszyscy czegoś ode mnie ciągle chcą,ogólnie jestem do d**y we wszystkim i nawet sam na siebie nie mogę patrzeć.jak dla mnie koleś nie miał wzorca ojca,jest ciapkiem nie nauczono go prac nie ma pewności siebie wymagania i krytyka dobijają,ja zanim rozwód postawiłabym na dowartościowanie go i odpuszczenie z tym naciskiem terminami itd nie chodzi o kierowanie facetem a takie dowartościowanie go by sam poczuł chęć i siłe w każdym razie ja bym też uciekła jak on przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a autorka przypomina mi tą bohaterkę chora na globus oj moja głowa ja tego nie wytrzymam gdzie jest Tomeczek:-) tzw nerwica nerwicowcy wykańczają siebie i innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie kij w mrowisko ale bzdury taki biedny ,że nie może odezwać sie do zony ,taki zaszczuty ,ze nie moze odebrac telefonu ,taki nie dowartosciowany ,że skrył sie bidulek i czeka na dowartościowanie .Nie zapomnij ,ze on jest mężem a nie dzieckiem co bawi sie w życie.Autorka powinna pracować na nieroba i jeszcze głaskać go po główce ,odgadywać jego zachcianki bo może strzelić focha .Jestes mamusia takiego Kubusia i szukasz usprawiedliwienia dla biedaka.Wniosek jest prosty taki człowiek jak Kubus nie powinien zakładać rodziny ,wszystko w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zuza nie odpowiedzialas na innym forum ile trwala love po twoim ślubie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko maz cie zostawil, to masz okazje na rewanz daj sie uwiesc jakiemus przystojnemu Francuzowi (milosc francuska to jest to) :-) i czerp z zycia co najlepsze a po powrocie zobaczysz co bedzie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestem mamusią hehe po prostu wiem co dobrze działa ,dla mnie możecie przystawiać spluwę i rozkazywać podzielcie sie sukcesami jak działa ta metoda histerie raczej nie działają a tak w ogóle to jak dla mnie w tej historii na wszystko już za pozno o ile nie zmyślona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 07.24 nigdy nie jest za póżno na uczciwą ocenę faktów ,nie jest za póżno na wyciagnięcie wniosków ,uczciwych wniosków ,nie jest za póżno na ratowanie siebie ,nigdy nie jest za póżno na zrozumienie ,ze nie ma tu winy autorki a normalny ,zdrowy psychicznie facet nie bedzie się tak zachowywał to pewne ,pozdrawiam autorke i życze nabrania dystansu i miłego wypoczynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy autorka wraca z tej francji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22-go ale potem jedzie nad morze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam życzę jej, zeby zakochała się w tej Francji w nowo poznanym i i nieziemsko przystojnym pracującym facecie, albo nad morzem, bo tylko w ten sposób zrozumie z jakim idiotą się związała. Jeszcze się dziewczyna będzie śmiała zarówno sama z siebie, że była taka głupia, jak i z tego całego KUbusia Puchatka, ze to ciapa a nie facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wrocilas???? Odezwij się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ona ma fajnie... najpierw Francja, potem morze, a potem jeszcze trochę laby do końca lata, no i ferie zimowe, wolne przed i po roznych świętach... Cholera, że też nie pomyslalam wcześniej o pracy w szkole miałabym ttttyyyylllleeee luzu :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich. We wtorek wróciłam z Francji. Udało mi się trochę odzyskać spokój i równowagę, tyle o ile. Do psychologa nadal chodzę i nadal czekam z ostatecznym podjęciem decyzji do końca wakacji, tak jak wcześniej to ustaliłam. Z ludzkiego punktu widzenia sprawa wygląda fatalnie więc czekam, ale na pewno już nie dłużej. Skupiam się w miarę możliwości na sobie, Kuba nie odzywa się oczywiście nadal. Miewałam mieszane nastroje (raz silna nienawiść do niego za to co zrobił, drugim razem silna miłość i obwinianie samej siebie, ale ponoć wg psychologa jest to normalne). Kuba najprawdopodobniej nie czuje żadnej empatii i skupia się tylko i wyłącznie na sobie skoro nie daje mi żadnego znaku życia. Trudno się mówi. Na pewno otworzyłabym już nowy rozdział, jedyne co mnie jeszcze teraz niepokoi to to, że czeka mnie rozwód, nie uśmiecha mi się przez to przechodzić i spotkać tam go po takim czasie. Ale mimo wszystko staram się jakoś w miarę możliwości z nadzieją patrzeć w przyszłość i wierzyć, że uda mi się stworzyć normalny, dojrzały związek. A te wspomnienia będą przestroga dla innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, zaczynasz pisać coraz sensowniej, jesteś na dobrej drodze. Życzę ci duuużo szczęścia i dobrych ludzi na twojej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko dobrze piszesz. Moim zdaniem twój mąż (były mąż) cierpi na niedojrzałość emocjonalną z takiego powodu, że nie zaznał akceptacji i miłości w rodzinie. Tak mi się wydaje, czytając te wszystkie wypowiedzi. Taka osoba nigdy nie będzie umiała stworzyć normalnego związku, opartego na miłości, zaufaniu, z prostej przyczyny że nie potrafi prawdziwie kochać. A ty na pewno zasługujesz na normalną, zdrową milość i takiej ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko co tam słychac? Książe sie nie odezwał nadal??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że książę nadal milczy :). Już półtora miesiąca. Powiem wam, że teraz obecnie to ja najbardziej się obawiam samego rozwodu i tego, że go po tym czasie będę musiała jednak zobaczyć. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie w miarę gładko i bezproblemowo....w końcu nie mamy ani dzieci, ani żadnej wspólnoty majątkowej itp. Gdyby nie ślub i perspektywa rozwodu właśnie już powoli stawałabym na nogi, bo generalnie czuję się trochę lepiej i otworzyłabym się się na nowe znajomości bo zaczynam zauważać, że faktycznie tego kwiatu pół światu :) a tak to pasuje zamknąć stary rozdział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneri30
Hej A> Przykro mi, że nic się nie zmieniło, myslałam, że w tym czasie kiedy będziesz we Francji, to może się odezwie, teraz wierze, że on albo ma naprawdę poważny problem ze sobą, a przez to i Ty z nim, albo jest zwyczajnie okrutny, bez krzty empatii. Na pewno wie, że Ty się męczysz,. że zależy Ci, a mimo to ma to wszystko gdzieś. Mam nadzieję, że jeśli nic się nie zmieni i zdecydujesz się na rozwód, to nie zabraknie Ci siły, aby przez to przejść z podniesioną głową. Masz wokół siebie mnóstwo życzliwych osób, które wciąż Cię wspierają, pamiętaj o tym:) Opowiedz może dla odmiany jak spędziłaś czas we Francji... jeździłaś gdzieś? odiwedziłaś jakieś nowe miejsca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim, cześć Aneri. Francja była super, byłam nad morzem, później w górach, w miastach i na wsiach, w różnych miejscach, zrelaksowałam się, jednak nie do końca z wiadomych przyczyn. Z wyjazdu nad morze najprawdopodobniej będę musiała zrezygnować bo obawiam się, że będę musiała być dyspozycyjna tutaj, a oto dlaczego. Wczoraj (dokładnie dziesięć miesięcy od naszego ślubu) dostałam pozew o rozwód. Czyli stało się tak jak przestrzegała mnie psycholog, Kuba mnie w tym wszystkim uprzedził. Data pieczątki od adwokata to 30 czerwca, czyli zaraz praktycznie dwa tygodnie po tym jak się wyprowadził. Adwokat na podstawie tych marnych dwóch tygodni stwierdził, że nastąpił całkowity rozpad pożycia małżeńskiego, super nie? No w każdym razie sprawa wygląda tak, że jest to pozew albo albo: albo za porozumieniem stron albo za orzeknięciem o mojej winie. Byłam dzisiaj u adwokatki, takiej dosyć fajnej z polecenia. W każdym razie w tym pozwie napisane są samiusieńkie bzdury wyssane z palca o żądaniach pieniężnych względem Kuby, o awanturach na tle majątkowym, o tym również że on pracował "w tygodniu jak również na weekendach" i tym podobne. No i ta moja pani adwokat mówi, że mam dwa wyjścia. Albo zgodzić sie na porozumienie stron, albo orzekać o winie Kuby, tzn zaproponowała mi takie rozwiązanie że może napisać odpowiedź taką jakby dwa w jednym, w jednej jej części napisze, ze ja jestem gotowa na pojednanie z mężem, a w drugiej jeśli tak jednak nie będzie to orzeknięcie o jego winie. I teraz zastanawiam się co zrobić. Z jednej strony chciałabym mieć to wszystko za sobą (rozprawa jest dopiero 27 października), a z drugiej uważam że powinnam walczyć jednak o zachowanie swojej twarzy i honoru i o to, żeby mu ktoś prosto w oczy powiedział, że wina jest po jego stronie. Tak dla własnej satysfakcji. Nie chcę się na nim mścić, ale też z drugiej strony nie chcę uciekać z podkulonym ogonem. Zapomniałam się jej zapytać o jedna rzecz, o to czy najpierw mogłabym wnieść o jego winie, a później jakby sie przedłużało to jednak zgodzić się na porozumienie stron.....nie wiecie przypadkiem? Spodziewałam się tego, ale mimo wszystko czuję się z tym źle. Wykreślił mnie ze swojego życia tak o, po prostu. W czasie gdy ja walczyłam, pisałam, dzwoniłam i byłam pod jego mieszkaniem, on latał do adwokata (swoją drogą po nazwisku poznałam że tego samego, który bronił jego matkę w sprawie o podział majątku z mężem i przegrał swoją drogą). Dzieją się straszne rzeczy w moim życiu, chciałabym żeby mi ktoś szybko przewinął taśmę na jakiś rok do przodu. Zastanawiam się czy wkraczać na ścieżkę wojenną czy zgadzać się na porozumienie stron i odejść raz na zawsze z jego życia i zapomnieć o nim. Ile może trwać proces z orzekaniem o winie, orientujecie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację. Ktoś mu powinien powiedzieć, że to jego wina. I ja bym na Twoim miejscu walczyła o rozwód z jego winy. Co to ma być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×