Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Stara panna lat 36

Dlaczego ludzie nieustannie czepiają się starych panien

Polecane posty

Gość lolly77
Ssingielkaa :D O tak, juz ja wiem jak to sie robi ;) To chyba jedyne w czym jestem naprawde dobra haha, wiec poki moge to wykorzystuje ;) Glupia bylam ze w zwiazki wchodzilamm pierwszy 9 lat, potem 6ms, potem 3 lata i teraz malzenstwo ktore trwa(lo) 5 lat... I po co to? Zamiast korzystac z zycia?? eh. Juz nie bede taka glupia ;) Szkoda ze nie mieszkamy w tym samym kraju/miescie bo bysmy poszalaly razem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mar 78 I muzyka gra :D tak mysle ze powinnysmy zorganizowac spotkanie singielek, ale bysmy daly czadu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssingielkaa
nie ma czegos takiego jak idealnie szczesliwy związek zawsze ktos przeciaga line na swoja strone zawsze ktos jest bardziej lub mniej zależny a jak juz sa dzieci, to niestety priorytety sie zmieniaja i poki dzieci nie pojda "na swoje" za wysoko podskoczyć nie można na cale szczescie zmienia sie myslenie i juz to ze ma sie swoje mieszkanie i chce sie mieszkac samej :D nie budzi niczyjego zdziwienia i dobrze ze zarowno singiel jak i zajety maja rowne prawa! pamietam ze moi rodzice kiedy dostali przydzial na mieszkanie, jego wielkosc uzalezniona była od ilosci dzieci...koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim skromnym zdaniem ; jesli sa dzieci to tymbardziej powinny matki uciekac z nimi gdzie tylko sie da. Ja i moja mama mialysmy pieklo przez 25 lat, a moj brat pomalutku tez obiera sciezke mojego ojca-tyrana. Ktoz to wie....a jesli moja mama rozstalaby sie z ojcem gdy mielismy po kilka lat, ja nie bylabym taka znerwicowana, brat moze by sie lepiej wyksztalcil i wyszedl na ludzi...mama by nie zachorowala ciezko na serce (?). Dzieki temu dzis wiem, ze nie warto poswiecac zycia i zdrowia dla nie wlasciwego mezczyzny. Hleje? Won! Nie szanuje,poniza? Won! Itd.... ps.nie zazekam sie...ale najblizsza przyszlosc poswiece tylko sobie i schorowanej mamie,pracy i malym przyjemnosciom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssingielkaa
masz racje Mar78 moja mama umarla, bo mowiac zwykłymi slowami ojciec wpedzil ja do grobu, nigdy nie zrozumiem dlaczego nie zostawila tego c***a i nie uciekla ze mna byle gdzie, z dala od niego zniszczyl i jej zycie i moje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma nic gorszego gdy dzieci patrza i sluchaja awantur; ucza sie jak mozna pomiatac drugim czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki temat pasowałby 100 lat temu...ale nie w dzisiejszych czasach...., bo to nie czasy gdy mówiono "byle pod jakim drzewem byle nie w szczerym polu"...zmieniły się wartości, zmienił styl życia...i piszę to jako nie "stara panna" tylko mężatka w trakcie rozwodu...ale jak różnica?...żadna!!! bo gdybym żyła w wolnym związku to nie miałabym zniszczonych lat spędzonych na użeraniu się ze ślubnym i sprawami rozwodowymi...jesteś w wolnym związku - mówisz dowidzenia i tyle was widzieli... Dziś wole być sama niż na siłę, bo gawiedź zawsze mówiła i będzie mówić...a co mi tam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lampa11
Dla mnie jest śmieszne to, że singielki piszą, iż lepiej być samą niż niekochaną i zdradzaną żoną...a kto wam powiedział, że tak się sprawy mają w małżeństwie? właśnie dlatego same jesteście(nie mówię o braku obrączki, tylko o braku szczęśliwego związku), bo zgorzkniałe, niemiłe, niesympatyczne, obłudne jesteście. Oczywiście nie każda, tylko te co tak plują na zamężne kobiety, nie mając pojęcia jak to w ogóle jest po ślubie. Prawdziwie szczęśliwych samotnych ludzi nie ma, wiem po sobie - człowiek może być zadowolony z życia: pracy, pasji, przyjaciół, ale dopiero po spotkaniu bratniej duszy wszystko to nabiera głębszego sensu, jest z kim to dzielić. I nie daje tu nic obrączka, tylko wzajemna miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hola,hola Lampo! Nigdy nie twierdziłam że małżeństwo to z góry przegrana instytucja. Szczęśliwe i udane małżeństwa istnieją. Nie gardzę mężatkami! A z zdrugiej strony nie dam sobie wmówić że małżeństwo to cud,miód i orzeszki. Gdzie nie spojrzę, gdzie się nie okręcę widuję zaślubionych....i czasem mi ich żal; i kobiet i mężczyzn. Żrą się jak psy,poniżają nawzajem...ale dumni bo obrączki mają?! Wtf?! Przez "papier" nie mają odwagi na rozwód. Niszczą się nawzajem,zdrowie , nerwy tracą. Po to aby za 30 lat stwierdzić "zmarnowałam/łem z nim/nią życie. A można inaczej. Ostrożniej. Niekoniecznie obrączki zakładać. Nie....nie namawiam do rozwiązłości,nie o tym myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak patrze w ten topik , widze,ze bardziej akurat ludzi sie czepiaja instytucji małeństwa, jaka to "fe" Tymczasem wszytko zalezy od ludzi, od sytuacji. No i od otoczenia, ktore lubi ( lub nie) cze[piec sie czegokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lampa11
Przecież nie mówię,że sam fakt zawarcia ślubu uszczęśliwia raz na zawsze. Wiadomo,że każdy czasem ma gorszy dzień czy nawet tydzień...chodzi mi tylko o to, że singielki (przynajmniej w komentarzach powyżej) próbują przeciwstawić swojej ,szczęśliwej' samotności nieszczęśliwe związki, zamiast szczerze przyznać, że jednak lepiej by im było kochać i być kochaną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili850
Gość z 10:37 taki typ jak on nazywamy drogie panie burakiem i wierzcie mi nie jest mu tak fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StaraPannaJużNiebawem
Ja też mogę opowiedzieć jak to ze mną jest ale pewnie i tak nikogo to nie zainteresuje. Mam 24 lata nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nawet żaden się o mnie nie starał a gdy ja się starałam zostawałam że tak powiem "olewana" wiem dlaczego tak jest po prostu jestem brzydka, zdaję sobie z tego sprawę. Jeszcze się nie pogodziłam z samotnością i tym ze zostanę starą panną to strasznie trudne zwłaszcza teraz gdy widze że co chwila ktoś w moim wieku albo mlodszy ode mnie bierze ślub. Strasznie przykro mi wtedy bo wiem że ja tego w swoim życiu nie doświadczę. Nie interesuje mne co ludzie powiedzą to nieważne. Bardzo chciałabym założyć rodzinę nie dlatego że to dobrze wygląda w oczach innych ale dlatego że uważam że rodzina jest najważniejsza. Zależy mi na tym ale wiem że tego nie osiągnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jątrew
gość a czy to nie jest tak że dorabiasz ideologie ( cytuję tak jak mi i dzięki temu bardzo dobrze nam ze sobą.) jeżeli chodzi o staropanieństwo to niestety jest tak że jeszcze żaden, godny rycerz się jeszcze nie narodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jątrew
gość a czy to nie jest tak że dorabiasz ideologie ( cytuję tak jak mi i dzięki temu bardzo dobrze nam ze sobą.) jeżeli chodzi o staropanieństwo to niestety jest tak że jeszcze żaden, godny rycerz się jeszcze nie narodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś też wydawało mi się że zostanę starą panną... Pierwszy związek z maminsynkiem bez ambicji ciągnęłam przez 4 lata. Powinnam to skończyć wtedy kiedy narobił mi wstydy i upił się na weselu mojej koleżanki. Zerwałam z nim ale jakoś dałam się przebłagać jemu, jego matce i pozwoliłam znowu ze mną zamieszkać. Zerwałam jak mi powiedział że rozgrzeszenia nie dostał u spowiedzi "bo żyjemy w grzechu" i zarządził mi celibat. Po 3 miesiącach kazałam mu się spakować. Drugi związek okazał się porażką... dałam się uwieść jak głupia gęś. Facet wydawał się sensowny, inteligentny, na poziomie. Pan Diploma Ingenieur. Wyznał miłość. Byłam w wniebowzięta. Zakochałam się a on mi wtedy oświadczył że ma dziecko... i żonę! No a ja wpadłam po uszy. Serce nie sługa. Obiecywał że się rozwiedzie ale trzeba czasu... najlepiej 5 lat żeby dziecko podrosło. Po roku takiego bujania się zakończyłam znajomość, co przypłaciłam rozstrojem nerwowym i pięciomiesięczną depresją. Na szczęście mój lekarz szybko się zorientował i pomógł. Miałam 30 lat, wychodziłam z depresji i wiedziałam, że z samotnością mi nie do twarzy. Zaczynały się litościwe spojrzenia mężatek i zbędne uwagi troskliwej rodziny. Znajomi pozakładali rodziny, powyjeżdżali. W moim miejscu pracy prawie same baby albo zniewieścieli faceci. Szanse na spotkanie na miejscu kogoś wolnego, na poziomie i bez zobowiązań były nikłe. Zaczęłam myśleć o biurze matrymonialnym ( nawet jedno odwiedziłam). Koleżanka z pracy namówiła mnie na portal randkowy. Jej brat znalazł sobie w ten sposób żonę. Ona sama miała już konto. Pomyślałam co mi szkodzi. Jedno jest pewne. Trzeba jasno się określić i wiedzieć jakich cech się poszukuje u partnera: wzrost, wykształcenie, nawyki, zaangażowanie w wiarę lub brak, zainteresowania techniczne czy humanistyczne, różnica wieku (dla faceta 5 lat w górę jest ok). No i nie szukać księcia z bajki jak się nie jest miss osiedla. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Czasem wydaje mi się, że koleżanki singielki chciałyby mieć przystojnego faceta na poziomie z niezłą kasą a zapominają że im samym wiele brakuje do ideału. Może mają świetną figurę ale nie twarz i krzywe zębiska. Może są niezależne finansowo ale niesympatyczne. I to powoduje że faceci od nich stronią. Nie mówię, że wszystkie są takie. Opisuję tutaj jedną koleżankę z pracy. Jak ustawiłam kryteria to kilka trafień było. Jeden wpis mi się spodobał i dodałam do ulubionych nie mając świadomości, że właściciel konta zostanie poinformowany o tym, że stał się ulubionym. Odezwał się. Wymieniliśmy kilka maili, trochę na gg czy skypie, pierwsza randka, kolejne, kiedyś został u mnie na noc, kiedyś zabrał mnie do siebie, chciał poznać moich rodziców... Jesteśmy 5 lat po ślubie, szanujemy się, kochamy, jesteśmy dla siebie wszystkim... Wam też się uda. Trzeba szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czepianie sie starych panien swiadczy tylko o zasciankowosci, o niczym wiecej, kiedys dziewczyna 18-letnia powinna miec meza i dzieci,tylko kto pomyslal czy ona dojrzala do tego, teraz juz rzadziej sie spotyka ale nadal jest presja spoleczenstwa a najbardziej rodziny, mam kolezanke 39 letnia ktorej mama non stop docinala : a widzisz ta ma meza,tamta tez, kolezanka mimo wieku nigdy nie byla w powaznym zwiazku, az w koncu trafil sie facet ktory ponad rok traktowal ja jak smietnik, zjawial sie y wylaczal potem tel na tygodnie bo sam nie wiedzial czego chce, powiedzial jej ze jej nie kocha i niechce byc, ale co jakis czas wracal, ona mimo tego wieku ryczala jak nastolatka, i nie dalo sie wytlumaczyc zeby przestala sie interesowac gowniarzem ktory sam nie wie czego chce, a prawda jest taka ze on nikogo nie znalazl wiec znowu do niej przyszedl, ona z racji wieku, presjii rodziny, nerwicy postarala sie zajsc w ciaze z nim, mieszkaja razem ale on niechce slubu, ciekawe dlaczego moze dlatego ze nie jest pewien czy chce z nia byc? ale co z dzieckiem, ona wie ze on nie jest pewien ale to nie przeszkodzilo jej szybko zajsc w ciaze, ludzie czasem naciskajac na dzieci chociazby jak jej matka nie domysl sie ze robi jej krzywde, bo ona bedac pod presja znajduje pierwsza lepsza szuje z ktora jeszcze na dodatek robi dziecko, zeby ludzie nie gadali ze ona stara panna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to kolejna stara panna wpisuje się w wątek. Mam 36 lat i jakoś przyciągam takich, którzy nie chcą się ustatkować. Czuję się gorsza, każdy pyta kiedy ślub, a czy nie lubię dzieci. Czuję się jak dziwadło, którego nikt nawet kijem za żonę nie chce. Cóż może za mądra: doktor Cóż może za ładna: wysoka brunetka I tak dalej i tak dalej Niestety nikogo nie zmusi się do bycia na co dzień, t

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam singielką czy tam starą panną do 25 rż, ja tam nie uważałam się za żadna stara pannę tylko za młoda dziewczynę, ale uznajmy że terminologia jest jaka jest. Nikogo wtedy nie miałam i moje zycie było znacznie bardziej kolorowe, miałam czas dla znajomych, wyjścia, wypady na kawkę, na domówkę, do resauracji, wyjazdy, wycieczki, sport - drużyna, rozwijanie pasji, a od roku mam faceta, sama go wynalazłam i zaczepiłam, a okazało się, że on też chciał do mnie zagadać, poznalismy się na studiach, no i mam fajnego faceta, narzekam na niego i sie przekomarzamy strasznie, ale to dla śmiechu. Ale moje życie obecnie to studia i face i imprezy i znajomi i wszystko inne leży i kwiczy. Nie biegałam nie byłam na siłowni i nie grałam w piłke ręczna juz od roku także stare panny generalnie maja ciekawsze zycie niż kobiety w związku. I powinny sie cieszyć z tego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×