Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak tam mamy nowych przedszkolaków?

Polecane posty

Gość gość
Taaa......fajna bajka :D Nie ma szans aby w przedszkolu zostal dzieciak nie zapisany czyli inaczej mowiac nie opisany :D Kazdy z rodzicow podaje (na wlasna odpowiedzialnosc) informacje o stanie zdrowia dziecka. Jezlei cos sie stanie to wiadomo co robic. Nikt nie wezmie odpowiedzialnosci za obcego dzieciaka w pierwzych dniach, kiedy jest ryk, placz itd Idz, wymyslaj swoje glupoty gdzie indziej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja dzisiaj została na 3 godziny, i jak pisze od czasu do czasu mogę ja tam zostawiać na trochę, ale nie codziennie dzienw dzień, tak sporadycznie na 3 godzinki może się bawic .Tak panie powiedziały Siostrzenicy grupa liczy 16 dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mi sie wydaje ze bajka. Jak ja chodzilam do kilku przedszkoli na dzien probny, przed zapisaniem, to owszem, panie go braly do grupy, ale ja musialam stac pod dzwiami, i patrzec zza szyby, jako ze on nie byl oficjalnie zapisany. Nikt nie wezmie dziecka ot tak, a mnie nie ma w poblizu. Ja nie moglam opuscic budynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalozmy teraz, ze taki dzieciak zostajacy "na czarno" w przedszkolu rozwali (niechcay) zabawka glowe innemu dziecku. Albo inne dziecko rozwali glowe jemu. Albo sie zadlawi podczas zabawy. Nalezy wezwac karetke, podac dane rodzicow/opiekunow, informacje o stanie zdrowia dziecka. Lub tez wyplacic odszkodowanie innemu dziecku za....martwa dusze? :D Takie rzeczy tylko na kafe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie, dlatego wlasnie nikt nie wezmie pod opieke takiego dziecka. Ja musialam stac tuz przy dzwiach i obeserwowac. Nikt nie zajmie sie "obcym" dzieckiem. I u mnie mowa o prywatnym przedszkolu, wiec domsylam sie ze w panstwowym nie ma nawet mowy o czyms takim. Mamy, wy tak sie martwicie, a nie mozna zadzwonic I sie zapytac jak sie dziecko ma? Ja dzwonie 2 razy dziennie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzis rano jak go zaprowadziłam i był płacz to dałam mu do raczki jakas zabawke stamtad,małego lwa z klocków i jak po niego przyszlam to wyszedł z ta sama zabawka i pani mu "pozyczyła" ja do domu, zastanawia mnie to czy on czasami cały dzien tej zabawki w raczce nie trzymał:( bo dziwne to dla mnie ze tyle tam zabawek,itp a on miała kurat ta... naprawde malutka i wcale nie ciekawa zabawke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ciekawy artykuł nt. adapatcji http://www.ppp12.waw.pl/artykuly/142-psychologiczne-aspekty-adaptacji-dziecka-do-przedszkola Kilka fragmentów: Donatella Caprioglio – psychoanalityk, proponuje określone postępowanie, aby separacja przebiegała prawidłowo. Dziecko musi pójść z rodzicami do przedszkola, gdzie spotyka nauczycielkę. Rodzice mówią dziecku: to jest twoje miejsce i twoja pani. Trzeba rozmawiać w obecności dziecka z nauczycielką, w sposób symboliczny udzielając jej zgody na zajęcie się dzieckiem. Trzylatek jest gotowy do separacji, chociaż przeżywa strach, że będzie porzucony. Co robić ze strachem? Jest to część naszego życia, nie możemy go wyeliminować. Matka musi nazwać uczucia dziecka: boisz się, że cię porzucę. Zapewniam cię, że po ciebie wrócę. Podobnie może powiedzieć nauczycielka o mamie: boisz się, że mama cię porzuci. Zapewniam cię, że wróci po ciebie. Szanujemy odczucia i emocje dziecka. Nie mówimy nie bój się, bo jest to rada albo rozkaz. Kiedy dorosły okazuje dziecku zrozumienie, wtedy bierze jego niepokój na siebie. W języku psychologicznym nazywamy to kontenerowaniem uczuć dziecka. Dorosły nie osądza, nie kontroluje, nie musi szukać rozwiązania niepokoju. 6.1. Naruszanie cielesności dziecka Leżakowanie – (klasyczne) jest podwójną traumą dla dziecka. Zdejmowanie odzieży narusza intymność dziecka. Przekraczana jest granica cielesności, którą każdy człowiek od urodzenia posiada. Dziecko nie tyle ma świadome poczucie wstydu, jakie pojawia się u dorosłych, co bardziej może czuć zagubienie i lęk, że ktoś obcy dysponuje jego ciałem, rozbiera je i ubiera. Zaciera się granica między byciem podmiotem a przedmiotem, co narusza kruchą jeszcze tożsamość dziecka. Łóżko kojarzy się ze spaniem nocnym. Dziecko traci poczucie miejsca i czasu, kontroli tego, co tu i teraz. Przed nocą jest zwykle dużo niepokoju i dziecko jest przekonane, że nie wróci już do domu. Zasypianie dziecka w przedszkolu w pierwszych dniach września nieuchronnie prowadzi do sytuacji wybudzenia się z silnym lękiem, który obrazują poniższe pytania: Gdzie jestem, czemu nie w swoim łóżeczku? Gdzie jest moja mama, mój tata? Kim są te panie? Czy zostanę tu na zawsze? Jedzenie Dzieci niechętnie jedzące w początkowym okresie pobytu w przedszkolu mogą wyrażać swój protest: Nie chcę tu być, więc nie chcę też jeść. Żołądek jest jednym z najbardziej unerwionych organów człowieka, można powiedzieć, że najbardziej czułym na impulsy dochodzące z układu nerwowego. Takimi impulsami silnie oddziałującymi na funkcjonowanie narządów wewnętrznych są emocje. Dziecko w pierwszych dniach pobytu w przedszkolu przeżywa bardzo silne negatywne emocje lęku, złości, niepokoju. Pod wpływem stresu żołądek dziecka obkurcza się i trudno mu przyjąć przedszkolny posiłek tak, aby zostawić pusty lub choćby częściowo opróżniony talerz. Korzystanie z toalety Korzystanie z toalety – to też czynności intymna, związana z ciałem. Mama w określony sposób pomagała wciągnąć majteczki, uniknąć ich zabrudzenia. Czasami dziecku trudno zapamiętać gdzie, w tej pełnej nowych rzeczy sali, jest wejście do łazienki. 6.2. Zmiana w miejscu pobytu. Zmiana sali Kiedy dziecko pozna już swoją salę i poczuje się w niej w miarę bezpiecznie, każde naruszenie status quo wywołuje nową falę lęku i niepewności. Tak jest z wyjściem na gimnastykę czy do ogrodu. Dziecko jeszcze nie wie, co go tam czeka, jaka nowa, z założenia niemiła (bo nieznana) niespodzianka. Zmiana nauczyciela. Dziecko już oswoiło się z nową panią, zaczyna obdarzać ją zaufaniem, jest dla niego ostoją bezpieczeństwa i …nagle znika. Przychodzi inna osoba, czasami jeszcze inna, często ktoś zagląda popatrzeć na maluszki. A każda taka ingerencja w konstytuującą się grupkę powoduje niepokój i czasami kolejną falę rozpaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego psychologowie odradzają przymusowe i obligatoryjne leżakowanie, zwłaszcza w pierwszym miesiącu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejku naprawde dzwonicie???? jak dzieci jest 20 i kazda mama zadzwoni przez 3 minuty, to pani przed godzine gada, a nie zajmuje sie dziecmi... Nie jest wam wstyd dzwonic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to jestem z siebie dumna ! :-D Ani razu nie zadzwonilam ! Moj n-r maja,wiec jakby cos sie dzialo- zadzwonia( nie ukrywam,ze kazdy dzwiek telefonu,zanim,sprawdzilam,kto,przyprawial mnie o mocniejsze bicie serca :-D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nie jest mi wstyd dzwonic. Zostawiam moje dziecko na caly dzien pod opieka obcych ludzi wiec zrozumiale jest ze sie martwie.Rozmawiam z dyrektorka czasem z pania. Jakos nie ma problemu. A z tym lezakowaniem, to u nas dzieci spia w ubraniach, nikt sie nie rozbiera. W bucikach nawet. Troche mnie to zdziwilo ale widocznie takie zasady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niezle muszą o was myslec panie przedszkolanki, tzn o matkach, ktore dzwonia 2 razy na dzien, lub nawet 1 raz;-) przegięcie? dzwonicie i co pytacie- jak sie czuje, czy zjadlo, czy placze? brak slow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaz maly chodz od trzech tygodni i dzis jeszcze nie dzwonilam ;) No ale na poczatku tak, to chyba zrozumiale. U nas w klasie jest 10 zdieci i 2 panie. I nie plotkuje z nia nie wiadomo ile i o czym tylko jest to krotka rozmowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem przedszkolanką i potwierdzam- musze grzecznie odpowiedziec, choc mysle swoje. I to trafna uwaga- jak rozmawiam z mamą przez tel, nie mam całej swojej uwagi skupionej na dzieciach. \Więcej nie moge napisac niestety, ale faktycznie odbieramy te telefony i co myslimyo takich matkach, to nasze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, dzownie i pytam czy wszytko ok i czy jadl. A jesli nie jadl to czy moga sprobowac dac jedzenie ktore ma z domu. Nikt nie robi problemu. I nie jestem zadna matka wariatka ale skoro to sa dopiero poczatki to uwazam za normalne sprawdzic sytaucje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysl sobie co chcesz pani przedszkolanko ;) PS nie mieszkam w PL i tutaj takie rzeczy sa na porzadku dziennym, ba powiedzialabym nawet ze ja malo dzwonie. W wiekszosci dzwoni mama i tata na zmiane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedzenie z domu? telefony jak tam dziecko? nie wierze. zatrudnijcie nianie i do nich dzwoncie, n ie jeste wam glupio naprawde? nie wystarczy wam przy odebraniu zapytac, jak tam dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I sadze,ze i panie,kazdy dzwiek telefonu prxyprawia o mdlosci ! A dajcie spokoj ! Wlasnie prxez wasze zachowanie,wasze dzieci sa rozhisteryzowane ! I to nie jest troska ! To robienie z dziecka ciamajdy i histeryka ! No,bo jak matka od rana ma palpitacje,to czego oczekiwac od dziecka ? Ja rozumiem wzruszenie,jakis niepokoj,to normalne,ale takie sianie paniki i histerii doroslych ludzi zakrawa na niedojrzalosc emocjonalna...co najmniej :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc 20;44 niestety jestes matka wariatka, przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uffff, mój synek dziś dostał same pochwały. Ładnie się bawi i śpi. Ale rano był ryk...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mialam z nerwow biegunke w pierwszy dzien, gdy zostawilam dziecko, ale nie przyszloby mi do glowy dzwonic i pytac jak sie ma dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie dzwonie, choc caly czas mysle co dziecko robi itd itp, ale nie dzwonie spytac czy zjadlo. trafna uwaga, gdyby kazda matka dzwonila, to kto by dziecmi sie zajmowal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe ja tez z niedzwoniacych, ale martwiacych sie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc pewno jest więcej pań na sali, jak mieszkasz za granicą. Ja właśnie zaczęłam pracę w przedszkolu, i jestem przez większość czasu sama z grupą 25 dzieciaków. Jest pani woźna, które jest czasem ze mną na sali, ale ona ma inne obowiązki. I powiem wam, że nie mam czasu nawet napić się łyka wody, o pójściu do toalety nie wspomnę. I nie jest to najmłodsza grupa... I nie wyobrażam sobie że jeszcze mogłabym z kimś rozmawiać przez telefon w tym czasie. Nawet gdyby to miała być krótka rozmowa. Każdy rodzić- i ten lepiej wykształcony, i ten gorzej, i ten lepiej sytuowany i ten biedniejszy, tak samo martwi się o swoje dziecko. I liczba telefonów w ciągu dnia o tym nie świadczy. Bo w zasadzie czy jesteście cos w stanie zmienić tym telefonem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nawet moim rodzicom,z natury bardzo nadopiekunczym osobom,do glowy nie przyszlo,zebym miala dzwonic do przedszkola !!! Przeciez maja do mnie telefon,w razie W ! Zachowujecie sie dziwnie....kuzwa ! Pytac,czy zjadlo ? A moze czy baka puscilo ? I to,ze ja nie dzwonie,nie swiadvzy o tym,ze sie nie martwie....po co zabierac uwage pani na takie bzdety ???!!!! Kobity ! Ogarnijcie sie !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pisalam, nie mieszkam w PL. Tutaj wszytkie dzieci maja swoje jedzienie w razie gdyby im przedszkolne nie smakowalo. Dla mnie to jest dziwne, ze oddajecie komus swoje dziecko na 8 godzin ( a moze wiecej z dojazdem) i nawet pierwszego dnia nie dzwonicie dowiedziec sie co i jak. No ale to tylko moja opinia. Nie chce sie klocic, bo kazdy robi jak uwaza za stosowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam jeszcze, ze najpiękniejsze słowa jakie usłyszałam dzisiaj, brzmiały" nie martw się, synku, wiem ze jesteś w dobrych rękach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie ma nianie- to mozna zadzwonic i spytac czy zjadlo, ale co to za za argument, ze sie oddaje dziecko w obce ręce i trzeba sprawdzic?Jak nie ufasz-nie dawaj do przedszkola-proste. Zabierasz czas pani przedszkolance, ktory powinna poswiecic dzieciom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak juz pisalam, w wiekszosci rozmawiam z pania dyrektor, ktora sprawdza co i jak. Czasem tylko z pania. A dzieci jest 10 a panie 2. Nikt nie robi problemu. Nie wiem co z wami jest, otworzcie sie troche na to ze ludzie w innych krajach zyja inaczej, i maja inne zwyczaje. To ze wy nie dzownicie, nie znaczy ze te co dzownia sa wariatkiami :( Co za logika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama trzylatka i nie tylko
Dziś minął trzeci dzień w przedszkolu mojego trzylatka. Pierwszy był niemalże wzorowy. Chetnie poszedł, chętnie został, a jak go odebrałam zadowolony stwierdził, że było fajnie. Dnia drugiego rozpłakał się po wejściu do sali, ale podejrzewałam, że tak będzie, bo kiedy weszliśmy płakały wszystkie maluchy więc mu się udzieliło. Kiedy po niego przyszłam był trochę obrażony i stwierdził, że było fajnie nie. A dziś pół osiedla słyszało, że idziemy do przedszkola. Został z płaczem (ale starszy brat został z nim w sali do śniadania), a jak mnie zobaczył, kiedy po niego przyszłam tez sie rozpłakał. A teraz uwaga! najlepsze: już zdążył się obudzić, kaszleć, pociągac nosem, pokazywać, że boli go gardło i płakać... Starszy pochodził 9 dni zanim zaczął się smarkać... Ten aż trzy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×