Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

moj syn woli rodzeństwo od bogactwa. czy mając więcej jak jedno dziecko sytuacj

Polecane posty

Gość gość
Po kolei: buty można naprawdę tanio dziś kupić w byle polskiej sieciówce albo CCC, Deichmannie albo w jakiejś budzie w halach kupieckich. Gumowce nawet w byle Pepco. Bielizna nie kosztuje tak dużo, jeżeli się ją przeliczy na miesiące użytkowania, więc jeśli jest to dajmy na to te 25 zł to w przeliczeniu na rok szkolny nie jest to tragiczna kwota, bez przesady. I nie prawda, że ma na krótko starczyć. Ja nie pamiętam, żeby mi się tak biustonosze szybko niszczyły w szkole. Niektóre miałam bardzo długo (no ale ja nie mam dużego biustu, tylko A/B, a są dziewczynki z dużo większymi, więc pewnie muszą częściej zmieniać rozmiar). Jeśli młodsze nie mieści się w ubrania po starszym z powodu długości to można takie portki przerobić na szorty. Nie widzę problemu. Okulary też nie każdy nosi. Jak nie miałam do 16 lat (później tylko połówki ale tylko do kina, teatru i tablicy), a rodzeństwo w ogóle nie miało do końca edukacji, także to też nie jest standardowy koszt. Poza tym te pierwsze szkła miałam na receptę chyba, więc drogie nie były i długo je miałam w przeliczeniu na miesiące/lata (wymieniłam dopiero na 2 czy 3 roku studiów!) To prawda, nie każdy ma szkołę pod domem, jednak większość ludzi stara się posyłać dzieci do najbliższej lokalnej placówki oświatowej jeśli chodzi o podstawówkę i gimnazjum - gorzej mają mieszkańcy wsi, gdzie raczej nie ma wszędzie gimnazjów, a i do podstawówki też trzeba dojechać. Leczyć się można na NFZ (rodzinny internista i specjaliści) poza dentystami (o ile nie chodzi o głupie usunięcie zęba mlecznego), ale koszt dentysty też jest do przeżycia, bo przecież to nie jest wydatek stały tylko sporadyczny, szczególnie jak się nie żydzi na pastach i dzieci są pilnowane by o zęby dbały. Antybiotyki? Jestem anty. Wolę naturalne alternatywy (czosnek itp), dzięki czemu nie funduję rodzinie regularnych chorób i kolejnych recept. Wiem, że relacje w rodzeństwie nie muszą układać się wzorcowo i u mnie również częściowo tak jest, o czym już pisałam, ale znam i takie, gdzie się wszyscy lubią i dogadują. Poza tym myślę, że dzieci z większych rodzin są lepiej przystosowane dla tego "świata" niż jedynaki, bo są zaradniejsze, odpowiedzialniejsze, mniej egoistyczne, dojrzalsze psychicznie, nie mają postawy "daj, daj, daj", wcześniej się usamodzielniają i odcinają od rodzicielskiej pępowiny. Tak uważam. Jeśli się ktoś nie zgadza, w porządku. Nie narzucam nikomu swojego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dla pierwszaka, drugo- i trzecioklasisty nie możesz kupować brulionów, tylko właśnie 16 kartkowe! :) A później 32 kart. Nie większe. Nie rozumiem jak można zakładać, że dziecko zniszczy albo zgubi zeszyt? Nie znam takiego przypadku. Jeśli by tak było to coś nie halo chyba z dzieckiem i rodzicami. W tym cienkim zeszyciku takie małe dziecko ma wszystkie lekcje od września, a zeszycik miewa okładkę jak ktoś chce. Ja miałam okładki :) a zeszytów nie gubiłam, ani tym bardziej nie niszczyłam. Wymieniałam jak się zapisało pierwszy. Jeśli dziecko chce być informatykiem, to przecież się samo nie nauczy i nie muszę od razu inwestować w drogi sprzęt. Niech się uczy przedmiotów ścisłych i idzie na polibudę, tak będzie miał całe zaplecze do nauki i ćwiczeń. To jest takie samo rozumowanie jakby twój syn chciał być mechanikiem, a ty być rozpatrywała zrobienie mu warsztatu do ćwiczeń, zamiast wysłania do odpowiedniej szkoły. :) Rozumiem odzież roboczą, jakieś proste narzędzia z marketu budowlanego (które też da się tanio kupić), albo kitel, rękawiczki, stetoskop i inne drobiazgi jak masz dziecko na AM-ie (kupujesz w hurtowni). Ale to są w większości jednorazowe wydatki, bo odzież pierzesz, a narzędzia myjesz. Materiał i nici też nie są drogie, bo każdy ma w domu jakieś nieużywane łachy, zasłony i inne, które można wykorzystać. Sport nie musi aż tyle kosztować, hej - są Orliki (za darmo), są ścieżki rowerowe (też darmo) do jazdy na czymś lub biegania, często jest jakieś jezioro niedaleko (też darmo) do pływania, a jak ktoś ma podwórko to może w jakimś Decathlonie kupić tanio siatkę do gry, piłki i inne (ceny maja bardzo dobre!) Do internatów i akademików są dofinansowania, a przedszkola są też państwowe z dużym dofinansowaniem i bez obowiązku wykupowania dodatkowych posiłków. Wiele maszyn czy narzędzi da się tez kupić taniej z drugiej ręki i to wcale nie zniszczonych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Certyfikatów też zazwyczaj nie robi się 2 w jednym roku (chcąc się dobrze przygotować). Nawet przy dwójce chętnych dzieci można rozłożyć te egzaminy na 2-3 lata i wówczas da się odłożyć. :) Nie przesadzajmy. Nie ma co na siłę stwarzać sobie problemów tam gdzie ich nie ma. Fajna jesteś i ogólnie miło mi się w tobą pisze, bo mało tu takich niewyzywających nikogo osób, które normalnie wymieniają poglądy, ale myślę sobie że właśnie tego typu myślenie przyświecało mi na początku macierzyństwa kiedy miałam jeszcze głowę nabitą różnymi bzdurami z wszelkiej maści mediów, aż wreszcie się zatrzymałam i myślę sobie - zaraz, zaraz, ale jak to było, że ja tego wszystkiego nie miałam i jakoś zaszłam tam gdzie chciałam i byłam szczęśliwa bez tych wszystkich pierdół i mam fajne wspomnienia z dzieciństwa i lat młodości. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej dwojke jak jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama autorko napisałaś: "moj syn woli rodzeństwo od bogactwa." jak i to:"Nasz łączny dochod to 3000-4000 zl w przedziale na miesiąc" Skoro dziecko nie ma bogactwa, bo macie bardzo mizerny dochód, to moze niech ma rodzeństwo.Twój syn nie moze woleć bogactwa, bo jesteście dość biedni, wieć nie wiem po co piszesz. Twój tok myśłenie jest mniej więcej taki:Mój syn woli rodzeństwo ferrari , ale nie ma ani jednego, ani drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kilkuletni syn tez marzył o rodzeństwie a teraz nie może emocjonalnie się pozbierać jak już pojawiło się rodzenstwo. Co do pracy ja nie pracuję. Mąż zarabia około 2 tyś. W Polsce ciężko o stabilizację, z roku na rok coraz gorzej. Dziwię sie teź, że wszystkie kafeterianki zarabiają po kilka-kilkanaście tys na miesiąc. To jednak w Polsce jest super na to wychodzi:P ja mam rodzeństwo i chociaż całe dzieciństwo darłam z nimi koty, rywalizowałam o rodziców i w wieku nastoletnim poprostu nienawidziłam, to teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia. Dlatego i my mimo finansów zdecydowaliśmy się na drugie a poza tym, gdy nas zabraknie oni zawsze będą mieli siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka tutaj. Kochana bogactwo to nie mialam na myśli 10000zl. Ale podstawowe rzeczy jakie mogę zapewnić: dobre buty, ubrania różne, zabawki co tydzień, raz w roku morze albo góry, itp. Może to nie kokosy ale i nie wynajmujemy bo mamy swoje. A przy drugim bardziej obawiam sie wieku szkolnego (książki szkolne koszty okropne). Bo wiadomo w wieku niemowlecym gdzie posiadam wózek i inne rzeczy az tak sie nie martwię. Czy przy drugim bede wstanie doplacic dodatkowo do biletu na wakacje? Wiem wakacje sa mniej ważne ktoś powie ale milo się na nie jeździ z rodziną . I podtrzymuje ze pragnelismy tez sami drugiego dziecka. Wiec tu nie chodzi także o to ze dziecko nasze chce. No właśnie co gdy nas zabraknie? A tak rodzeństwo to rodzeństwo sama je mam i nie raz mogłam na nie liczyc jak i na odwrót ! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Posiadam rodzeństwo i wiem że to ma większą cenę jak wakacje nad morzem. Jest o wiele cenniejsze. Wiem ze na wakacje jeżdżą rodziny mało zarabiajace i dają radę. ..... ale nie patrze na logos bo u każdego jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wakacje sa mniej wazne???? Pogielo cie chyba. Po calym roku ciezkiej pracy (tak, o dziecku mowie, praca w szkole) wyjazd na porzadny odpoczynek to wrecz podstawa. Mozna nie jadac szynki tylko mielonke i tez nie zdechniesz, prawda? Tylko o jakosc zycia chodzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 3 dzieci . Nir jeździmy na wakacje. Spedxamy je na grillu kapieliskach. Dzieci szczęśliwe. Najstarsza 16 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dasz rade na wakacje. Ja zarabiam 1500 zl maz 1800 zl. Mamy córkę i syna. Na wakacje za nocleg 7 dni kemping 90 zl doba. Do tego jedzenie przejazd pamiątki. 2500-3000 zl i mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesniaro ja jem mielonke i s********j. Bogata k***wka kolejna ci na autora jeździ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proste ze ja na jej miejscu bym wybrala drugie dziecko jak co miesięczne wizyty u fruzjera i tak zrobilam. Chodxe co 3-4 miesiące. Materialistki j****e :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu k***a kazda milionerka jedt i ma wille j****e sciemniary! A wakacje toz mi k***a luksus.! Na 7 dni i z trójką dzieci można wyjechać ! Nosz k***a j****e gnidy beda z siebie milionerki robic :-P prostaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozdrabnianie się na drobne prowadzi nas do absurdu: można mieć fajne dzieciństwo bez wakacji nad morzem, można nie mieć certyfikatu, można nie chodzić na basen, można nie brać korepetycji , można nie mieć wilczego apetytu w wieku nastoletnim itp. Rzecz w tym, kiedy brakuje tego wszystkiego na raz i dziecko nie może nigdy dostać/kupić sobie czegoś wymarzonego, nigdy nie ma najmniejszego wyboru co do toku swojej edukacji, nie może nawet spróbować pouczyć się gry na instrumencie, żeby się przekonać, czy ma talent czy nie, nie wolno mu zgubić zeszytu itp. Co innego, jeśli z niektórych rzeczy musi rezygnować na rzecz innych, a co innego jeśli musi rezygnować ze wszystkiego na rzecz tego, żeby wszyscy w rodzinie mieli co jeść i za co kupić książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi też się miło z Tobą gada, więc dorzucę parę uwag :) : dzieci czasem chcący/niechcący coś niszczą i coś czasem gubią, powinny za to ponieść karę ale trudno obciążać je ciężkim wyrzutem za podarcie np. zimowej kurtki, która wyczerpała odzieżowy fundusz na tę zimę. Jeśli dziecko chce być informatykiem, to przez okres nauki potrzebuje przynajmniej komputera z oprogramowaniem. Nawet durny Photoshop jest pieruńsko drogi. Jasne, można piracić. Potrzebuje przynajmniej kontaktu z nowymi technologiami (niekoniecznie wszystko na własność), a w tej dziedzinie nowości starzeją się szybko. To duży koszt. Tak samo jak z mechanikiem: nie musisz organizować mu warsztatu, ale dobrze byłoby zakupić narzędzia wymagane do szkoły. Jasne, może pożyczać. Nie mówiąc już o tym, że szkoła "pod blokiem" do której nie potrzeba biletu miesięcznego może zatrudniać mizernego matematyka - i przyda się dzieciakowi parę lekcji przed egzaminami. Piszesz, że wszystko da się tanio kupić, tylko po podliczeniu wydatków nie wychodzi już tak tanio, a kiedy pomnożysz x2 dzieci (to miałam na myśli pisząc o dwóch certyfikatach) to już wychodzi całkiem drogo. Dziecko może też potrzebować: protez, okularów, aparatów na zęby, butów ortopedycznych, aparatów słuchowych, glukometrów, diety bezglutenowej itp. Jasne, można kupić okulary za 50 zł (typu emeryckiego, grube plastikowe) i związywać je gumką, jak się zniszczą (znałam w podstawówce takie dziecko). Ze starych zasłon nie zawsze da się uszyć akurat przerabianą sukienkę. Najtańszy sport: bieganie i sporty aerobowe wymaga przynajmniej butów. Te najtańsze z decathlonu (miałam) przy intensywnej eksploatacji wytrzymują około roku (co i tak jest niezłym wynikiem, za tak niską cenę). A rowery i akcesoria to już w ogóle są bardzo drogie (już słyszę, jak piszesz, że każdy przecież ma w domu parę nieużywanych od lat rowerów - ja nie mam i wiem, że byłby to koszt kilkuset zł na początek). Myślę, że tego typu problemy jednak istnieją. Pewnie w każdej rodzinie inne, każdy ma inny dochód i inne potrzeby i wydatki. Jednak warto decyzję o dziecko zwyczajnie rozważyć. A co do rodzeństwa, to warto przyjrzeć się rodzinom wokół nas: są żżyte i kochające się rodzeństwa, a są takie, które się nienawidzą, robią sobie krzywdę itp. Nie należy z góry zakładać, że nasz maluch będzie akurat tym mało wymagającym ekonomicznie za to bezkonfliktowym oczkiem w głowie całej rodziny. Bo różnie może się potoczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy takich dochodach to przy dwojce dzieci takie samo życie jak przy jednym praktycznie. Bo sama tak mialam i mam. I jeżdżę na wakacje. Zabawki im kupie. A tu kazda matka by wysylala na jakies kursy dzieci. :-P jest teraz wiele możliwości bezpłatnych. Mama nas czwórkę wychowała i brat chodzil do klubu piłkarskiego pomimo ze kasy za wiele nie mielismy ba nawet nad morze nie jezdzilismy ew z kolonii. Ale udalo sie spelnic jego marzenie i zapal. Da sie? Da. Bad morze tez by dalo tylko ze mamie sie pracowac nie chcialo. Z takiej pensji mozna spokojnie dwójkę utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 6 lat różnicy. Całą podstawówke kupowalam jednemu ksiazki drugie male a potem do przedszkola. Jak te .ale poszlo do 1 klasy to starsze Prawie gimnazjum. A książki Do klas 1-3 sa tansze jak do starszych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hh29
nie rozumiem, jak mozna z gory zakladac, ze dziecko nie bedzie miec zadnego hobby poza bezplatnym :(. moi rodzice inwestowali w jezyki obce (chcialam sama) i do dzis mi sie to oplaca, maz ze swojego hobby z dziecinstwa zrobil sobie dodatkowe zrodlo dochodu, z ktorego niedawno zrezygnowal z braku czasu. hobby rowniez cos dziecku daje. nie rozumiem, jak mozna z gory zakladac, ze dziecko bedzie miec tylko podstawowe potrzrby zaspokojone i koniec :(. to raczej oznacza, ze kogos na dziecko nie stac, skoro nie moze mu zaplacic chocby za basen raz w tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dwójkę i takie dochody i spoko na wakacje jeździmy. Da sie zyc. Tylko trzeba umieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bylam jedynaczka mialam co zapragnelam a zazdroscilam kolezance co zyla biedniej bo miala brata i siostrę. Kasa to nie wszystko kochane. Dlatego moje dziecko ma brata pomimo nie wysokich dochodów! Jedynakiem jak masz wszystko to wcale tak super nie jest. Teraz moja mama zmarla(tata wcześniej) i zostalam sama. Mam tylko meza i dzieci. A od siebie? Przykro mi jest. Jeździmy do meza rodzeństwa itp na święta a ja od siebie nie mam do kogo. To jest najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dalszą rodzinę ale to nie to vo u meza jak rodzeństwo. Dzieci maja wujka ciocie a odemnie? Nic. Najgorsze ze cxuje pustkę ze nie mam juz nikogo bliskiego oprócz meza i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mam tylko meza i dzieci. A od siebie? Przykro mi jest. Jeździmy do meza rodzeństwa itp na święta a ja od siebie nie mam do kogo. To jest najgorsze." Tylko męża? tylko dzieci? Jesteś następna jęcząca dziunia której wiecznie nic nie pasuje i zawsze bedzie jakiś "powód" do jęczenie i narzekania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arielkaaaaaaaaaaaaa
Ja mam dobra sytuacje finansowa i stać mnie na wiecej dzieci ale wiem ze córka bedzie jedynaczka .Nie nadje sie na matkę 2 dzieci i nie będę sie do niczego zmuszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja żałuję, że nie jestem jedynaczką...i tez nie chodzi mi o dobra materialne, ale o miłość i zainteresowanie rodziców. Zawsze musiałam rywalizować z siostrą o ich względy, ona mimo że już dawno bardzo dorosła nadal z nimi mieszka, o nic się nie musi martwić a ja tam jestem tylko gościem. Między nami tez nie ma najlepszych relacji. Bliższe mi sa koleżanki niż siostra, a jak rodziców zabraknie to już w ogóle będziemy się widywać 2 razy w roku, jak może w końcu kiedyś ona mnie zaprosi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez sama jestem i nie jest latwo. Mam swoja rodziną i musze opiekować sie tatą nie mam rodzeństwa wiec nie mam z kim sie dzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas czworo bylo i jest i nie zaluje. Na wakacjach z rodzicami nigdy nie bylam. Z rodzeństwem w późniejszym czasie tak jak kazdy dorosl. Rozne kłótnie byly i sa ale wiem ze liczyć moge. Mama pomaga najbardziej bratu niby faworyzowanie ale mi to nie przeszkadza. Na kafe to kazda o wszystko zazdrosna a niby bogata? Fajnie miec rodzeństwo wyjsc gdzieś razem czy spędzić święta. A nasze dzieci? Świetnie sie razem bawią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mi frajda byc jedynakiem i sam jak palec. Za mąż nie wyjdziesz rodzice umra i sama zostajesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam z różnicą 7 lat i świetnie die dogaduja. Dziękuję mi ze mają siebie zawsze w święta ( moja trójka juz jest prawie dorosla)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mając rodzeństwo masz gwarancje, że nie będziesz sam/a jak palec? ja nie mam, już teraz widzę że dla mojej siostry najważniejszy jest facet..później koleżanki, na 3 miejscu rodzice a na końcu ja...ja już teraz mając ją czułabym się samotna, gdyby nie koleżanki i syn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×