Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

moj syn woli rodzeństwo od bogactwa. czy mając więcej jak jedno dziecko sytuacj

Polecane posty

Gość gość
Wszystkiego na pewno nie ma, a nawet jeśli ma wiele to i tak nie gwarantuje mu to sukcesu w życiu. Można mieć wiele od rodziców i być nikim w dorosłym życiu, a można też tego nie mieć i dorobić się stanowiska, honorów, czy majątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosciu z 20:42, na prawde znam niewiele osob, ktore bez wsparcia rodziny (rowniez finansowego) skonczyly dobre studia. jest co prawda kilka wyjatkow, ake skad ja mam wiedziec w fazie planowania rodziny, ze moje dzuecko osiagnie wszystko bez mojej pomocy, sciagajac sobie wszystko z chomika albo kupujac uzywki na allegro? do tego bedzie orlem z wszystkich przedmiotow szkolnych, nie majacym innych zainteresowac niz bezplata gra w pilke pod blokiem, zdrowym jak kon i lubiacym ubierac sie oryginalnie np. w zrobione z papierowych ekotoreb spodnie czy tshirty znalezione na smietniku ;). jasne, moge tak optymistycznie zalozyc - bo stale tu piszesz o braku optymizmu, ale sama wiem, ze moi rodzice musieli wydac pieniadze, zebym dostala sid na dobre studia (samouczki nie wystarczaly), nie bylam idealnie zdrowa, co tez ich kosztowalo, nie bylo mi obojetne w co bylam ubrana i nie lubilam spedzac czasu na trzepaku ;). ale mam liczyc, ze moje dziecko bedzie inne, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być może kończyłaś prywatną tzw. szkołę wyższą. Publiczne uczelnie i akademiki są pełne dzieci z przeciętnych, a nawet skromnych domostw. Dzieci zamożniejszych rodziców wynajmują pokoje w prywatnych mieszkaniach lub kawalerki jak ich stać. Dodam, że ta pierwsza grupa radzi sobie dobrze. W niczym nie odstępuje w osiągnięciach akademickich od bogatszych rówieśników, a czasem ich przerasta, bo niektórzy są po prostu zdolniejsi od innych. Co z tego, że mają mniej modne ciuchy lub po prostu tańsze, czy nie mają elektroniki za kilka tys. złotych i nie chwalą się drogimi egzotycznymi wakacjami na koszt rodziców? Kończą szkołę, robią staż, idą do pracy i już ich stać na te wszystkie "luksusy" bez pomocy rodziców. Oczywiście nie można zakładać, że będzie idealnie, ale czemu zaraz ma być fatalnie? W życiu poza czarno-białymi barwami jest jeszcze dużo pośredniej szarości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21:47, konczylam dzienny kierunkek na wiodacej uczelni w polsce, oczywiscie panstwowej. w tamtym czasie musialam zdac egzamin wstepny, ktory wykraczal ponad poziom ogolniaka - wiec mialam korepetycje przez cala klase maturalna. jesli ktos zdawal na byle co, to faktycznie wystarczylo to, czego sie nauczyl w szkole. ale moj kierunek byl oblegany. wiec to nie jest czarnowidztwo - dopuszczam po prostu mozliwosc, ze moje dziecko pojdzie na dobry i mocno oblegany kierunek, a ja mu nie powiem, zeby wybralo zamiast tego jskies g***o, bo lekcje sa za drogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja u kosmetyczki bylam a corcia u fryzjera a potem zakupy Za 2000zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda, że do każdego przykładu można się przyczepić i znaleźć igłę w stogu siana - bo dziecko to tak naprawdę bardzo kosztochłonny domownik. Drugie i trzecie też. Kiedy ktoś mi mówi, że idzie na spacer, radzę mu najpierw sprawdzić, czy ma odpowiednią odzież, zna teren i zasady bezpieczeństwa na drodze. A potem - niech sobie idzie na zdrowie. Mieszkałam w publicznym akademiku na studiach: widziałam mnóstwo osób, które od rodziców dostawały po 500 zł np. - co było (zapewne) znaczną częścią ich wypłaty, widziałam osoby dorabiające sobie w czasie studiów - co nie było bez wpływu na ich edukację. Widziałam osoby, które nie mają komputerów, które muszą chodzić na korepetycje z języka bo jakoś publiczna szkoła im nie pomogła. Widziałam też takich, którzy w połowie rezygnowali i wyjeżdżali do UK, bo jednak studiowanie w Polsce przerosło możliwości ich rodziców. Edukacja jest darmowa, tak samo jak opieka zdrowotna - na poziomie podstawy programowej i koszyka świadczeń. Jeśli dziecko ma potrzeby wykraczające poza te ramy to zwyczajnie musisz za nie zapłacić. PS Nie to, że nie doceniam ułatwień jakie daje nam chomik itp., ale jednak wolałabym nie uczyć dziecka, że jak mu co potrzeba, to może sobie spiracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokładnie: wyślesz 2 km od domu do szkoły ze względu na matematykę, to oszczędności na korkach wydasz na bilety i np. wyrównanie wiedzy po marnym angliście. Co do nauki języków przez blogi itp., super pomysł, ale :) jeśli miałabyś nadliczbową siostrę o podobnych zainteresowaniach, uczącą się np. szwedzkiego, to miałabyś o połowę mniej czasu do spędzenia przy tym komputerze i trudniejsze warunki do nauki jeśli po pokoju lata absorbujący mały braciszek. No chyba, ze KAŻDY ma w domu po komputerze na osobę, które się kurzą, bo nie decyduje się na drugie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pięknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×