Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość rozmowa niekontrolowana

W blasku nie znającego zachodu Słońca

Polecane posty

Rozmowa niekontrolowana - no niestety ja weszłam w te tematy o których piszesz i tkwiłam w tym bagnie kilkanaście lat. Wcześniej obraziłam się na Pana Boga i szukałam różnych ścieżek duchowych. Wierzyłam w reinkarnację, leczyłam się bioenergoterapią, reiki, homeopatią dobieraną przez "specjalistkę" z wahadełkiem, NLP, joga, rytuały tybetańskie, gotowanie wg pięciu przemian, irydologia, wiara w energie kamieni, horoskopy i wróżki, karty tarota feng shui... itd Zatoczyłam kółeczko i ostatecznie wróciłam skąd wyszłam czyli z kościoła, Nigdzie nie znalazłam tego co wcześniej miałam w Kościele - spokoju serca i radości życia i ukojenia duszy szczególnie po Sakramentach. Taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Modelko ja po prostu szukalam jakiegos info na temat tego ksiedza, i tam trafilam na ta kapliczke :) Wiem, jestem pewna ze odwiedzilas ja jeszcze przede mna. Ksiadz otwiera oczy na wiele tematow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
haha, z przyzwyczajenia zapomnialam sie zalogowac ;) co jeszcze chcialam napisac-nie tutaj mialo miejsce moje nawrocenie zupelne wrozby, tarot reiki-nawet przeczytalam ksiazke i mialam miec inicjacje 1 stopnia ale sie zorientowalam ze to nie jest od Boga, ksiazke wyrzucilam a potem modlitwy, modlitwy aby sie od tego uwolnic, natknelam sie na swiecka egzorcystke, ech mowie Wam duzo by tu pisac Bog mnie ciagle wola jak sie za bardzo od Niego oddale. Ogromnym krokiem ku Niemu jaki zrobilam jest odmawianie rozanca. Zaczelo sie od pielgrzymki do Lichenia. Czasem tak jest, ze czlowiekowi sie wydaje ze jak wierzy i sie pewnych spraw juz nie dotyka bo wie, ze pochodza od zlego,chodzi sie przy tym mniej lub bardziej regularnie do kosciola to jest okay. Jednak Matka Boza pokazala mi ze nie do konca jest tak, jak mysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym mam problem ktory nie daje mi spokoju. Wstaje rano i wiem, ze jest to nie zalatwiona sprawa, ze nie jestem przed Bogiem w porzadku. Ale ja nie chce tak zyc. Tylko ze drugiej moje polowce to nie zawadza. Chodzi o to, ze zyjemy bez slubu. Jakiegokolwiek, choc mojim wielkim marzeniem oczywiscie jest ten sakramentalny. Nie moge przez to przyjmowac komunii ani cieszyc sie w pelni swoja wiara i nawroceniem. Ale przeciez na sile go do oltarza nie zaciagne. Nie wspomne juz o tym ze jestem z tym naprawde wewnetrznie nieszczesliwa. Wczoraj jak zajrzalam do slupskiej kapliczki tam, wszystkie te moje rozterki odeszly, dostalam pocieszenie od Jezusa zebym sie tym za bardzo nie przejmowala. Chcialabym jednak to zmienic ale nie wiem jak. Wiem ze odejscie nie jest wyjsciem bo mamy dzieci. Diabel sie ucieszy jak rozbije kolejna rodzine. I tak utkwilam w martwym punkcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisze Wam jeszcze jak u mnie sie nawrocenie odbylo-zanim zaszlam w ciaze wpadlam w dosyc nieciekawe towarzystwo. Narkotyki, seks, imprezy... Boga tam nie bylo, nikt sie do Niego nie przyznawal, wszyscy sie dobrze bawili i zyli z dnia na dzien-byle byla praca, wszystko sie jakos krecilo. Meczylo mnie to towarzystwo swojim stylem zycia, ale nie mialam za bardzo dokad uciec od nich. I zaszlam w ciaze. Uczucia mialam mieszane, szok, zadnego przygotowania na dziecko... oczywiscie uslyszalam ze to nie jest dobry moment na dziecko od swojej drugiej polowki, ale dla mnie nie bylo wogole mowy o innym wyjsciu. Nie chcialam nawet tego sluchac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krot.ko po.zniej wypro.adzilam sie, jak cor.eczka miala 8.m.ies mieszk.alam juz z da.la od tamt.ych ludzi. I wtedy pamietam jakby k.to.s nade mna stal i na.kazy.wal mi przyp.omn.iec sobie jak br..zmia.lo 1.0 przy/ka.zan ktorych uczylam sie ponad 2.0/lat temu. O dziwo pamietalam je calkiem niezle :) Pojawila sie ch.ec od.dania sie B/og/u, pamietam jak mowilam do mojego partnera ze prawda jest tylko jedna, ze prawda daje wolnosc. I Bo/g mi bardz pomoglw tamtym okresie bo potrzebowalismy mieszkania, wkrotce pojawil sie dla nas dach nad glowa. A potem splynelo na nas kolejne bl.ogo/sla.wie/nst.wo i jak urodzila sie druga coreczka(co rowniez uwazam za d.ar) dostalismy szanse na wieksze, choc czasem mnie nachod.za mysli od kogo to dos.talam, wiem ze te mysli zly mi nasuwa, wiem to. Momentem zwrotnym w mojim zyciu byla jednak zwykla, niezwykla modlitwa: B/og mnie dotknal na takiej modlitwie modlilam sie zupelnie spontanicznie wlasnymi slowami w swojej sypialni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wtedy Du/ch S/w splynal na mnie, poczulam milosc, spokoj, pokoj w duszy, radosc. Wrocilam do kos/ciola, chodzimy z dziewczynkami prawie co n.ie.dzi.ele. N.a m/sz/y jestem zawsze por.usz.ona. Mys.lalam ze to chodzi o konkretnie dany kos/ciol, ale chyba nie. Lubie tez mo.d.lic sie z innymi. Jak sie zapewne domyslacie nie mam wokol siebie za wiele osob wie/r.za/cych i jest mi milo pojsc do ko/sc/iola i widziec ze nie tylko ja wie/rze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale moja po.lowa nie chodzi. Nie wi/e/rzy. Blizej mu ciagle w drugim kierunku. Czasem sie zastanawiam co mnie z nim polaczylo skoro sie tak od siebie roz.ni.my. Na pewno byli.smy w sobie bardzo zak.o.chani i ja czuje ze nadal go ko.ch.am, choc wi.er.zcie mi ze musialam z nim walczyc o swoja wi.ar.e, musialam sie nasluchac za to ze wi.er.ze, nieraz i przykrych rzeczy,ale nie chce juz do tego wra.cac. Jesli chodzi o mnie, to jeszcze do niedawna nie wiedzialam jak sie m.od.li.c na r.o.z/an.c..u......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znalazlam no/we/nne/ p.o.m.p.e.j.a.n.s.k.a modlilam sie na niej za mojego partnera, ale nie wytrwalam, nie dokonczylam czesci dziekczynnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barramek
pozdrawiam wszystkich .a tym topie :) - bylem pare lat mi.istra.tem w malolet.ich latach i rzeczywiscie .akwieksza radoßç sprawialy mi rados.e buzki wiekszosci ludzi przystepujacych do komu,ii , gdy podstawialem im pate.e pod brody ...jako maly chlopiec akurat widzialem te ich usmiechy podczas przykleku prawie ' oko w oko ' :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o! jest pan czkawka :) wiecie, nie zalezy mi za bardzo aby tutaj przelewalo sie nie wiadomo ile ludzi niech ten temat bedzie taki spokojny i niech nie budzi dyskusji pelnych gniewu, na filmie wyrwani z niewoli chlopak opowoadal o 3 kobietach z ktorymi odmawial rozaniec i pozniej dzielil sie z nimi swojimi przezyciami a one z nim fajnie by bylo gdyby ten temat byl inny pod tym wzgledem, inny niz wszystkie pozostale, jak te 3kobiety i ten chlopak, zeby tu sie nic gorszacego nie wdzieralo, choc wiem ze to bedzie trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Anialon, naprawdę nie wiem, co Ci poradzić. Tzn. wiem co ja bym zrobiła, ale Ty masz rodzinę z tym człowiekiem. Ja za nic, za żadną cenę nie zamknęłabym sobie drogi do sakramentów świętych. Rozumiem, że oboje możecie wziąć ślub kościelny, a na przeszkodzie stoi tylko niechęć ojca Twoich dzieci. O tzw "białym związku" też pewnie nie może być mowy? Wiesz, pewnie obejrzałaś wszystkie konferencje ks. Glasa, to i "Duchowe zerwanie z przeszłością" pewnie też i tak mi się zdaje, że to przecinanie złych więzów duchowych troche tu pasuje. Nie znam dokładnie sytuacji, ale piszesz wyraźnie, że jesteś nieszczęśliwa. Trudno być szczęśliwym bez łaski uświęcającej. Wydaje mi się, że to, że to Cię tak gryzie, to jednak jakiś sygnał, że trzeba coś zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anilon od dziś wpieram Twoje wysiłki modlitwą Koronką do Bożego Miłosierdzia - która nie raz mi pokazała, że czyni cuda :) Więc będzie wszystko dobrze - zobaczysz :) Dziś tak na szybko - w późniejszym czasie odniosę się do Twoich wcześniejszych wypowiedzi - możemy sobie rękę podać w pewnych doświadczeniach - ale to dłuższy temat więc na kiedy indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
modelko ❤️ dziekuje z calego serca gdybym sie wsluchala sama w siebie, pewnie juz dawno dowiedzialabym sie, ze powinnam opowiedzec mu o wszystkim, niewazne co on bedzie na ten temat myslal kiedys jak bylam zafascynowana reiki, widzialam ze mu sie to podobalo, bo on szukal jakby dobroci poza prawdziwym Bogiem, a jak mu powiedzialam ze prawda jest inna niz to jest przedstawione, jakos tak nie chcial zupelnie przyjac tego do wiadomosci... ech, mowie Wam, ciezki temat mam Nigdy jeszcze nie mialam okazji nikomu tak do konca powiedziec z czym mam problem, jak on jest uparty... a czas mija Bog mnie popycha czasem tak subtelnie ku temu abym mu o wszystkim opowiedziala co Wam tutaj napisalam. I chyba nadchodzi czas abym to zrobila. Byloby latwiej gdyby Bog do niego przemowil. Podalam mu dowody na istnienie diabla, wiec jakas wiedze na duchowe tematy ma ale naprawde niewielkie, bo jak mowi, nie jest zainteresowany.... nie chce sie zalic, ale brak slubu naprawde mi bardzo przeszkadza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Udowodnijmy, że są tutaj jeszcze ludzie z kręgosłupem moralnym." To równa się adoracji sakramentu? Bo ja nie jestem chrześcijaninem, a uważam się za moralnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adoracja sakramentu to adoracja sakramentu-spotkanie z Jezusem. Wiara uczy moralności. Co więcej-wiara uczy czym jest grzech, pozwala go rozpoznać i się od niego uwolnić. Ale sami z siebie nie jesteśmy w stanie uwolnić się od grzechu. Tylko dzięki łasce Bożej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również ta piosenka jest jedną z moich najulubieńszych :) anialon, odnośnie Twojej wypowiedzi z 2014.12.01 Do Twojego wpisu nie wiedziałam co to jest ta "biblia la veya" - człowiek całe życie się uczy ;) Ale niestety, to wcale nie przeszkodziło w tym, że i mnie dotknęły pewne przejścia... Czy czort działa przez ludzi czy bezpośrednio w nas. Zawsze kusi do złego. W na początku 2011r. po pewnych perypetiach w życiu uczuciowym zachciało mi się chcieć w końcu kogoś poznać i w tym celu zarejestrowałam na str. "zapisani sobie" Mimo, że sama nie chodziłam do Kościoła i omijałam go szerokim łukiem to myślałam, że może w wierzących jest jakaś nadzieja ;) I na tamtej stronce - na forum pierwszy raz spotkałam się z cytatami z Dzienniczka Św. Faustyny. Zaciekawiły mnie. Było to dla mnie coś tak zupełnie odmiennego od wcześniejszych ścieżek New Age, które już niczym mnie nie mogły zaskoczyć bo sporo się już w tym temacie dowiedziałam ale one nie dawały mi tego czego szukałam. Spokoju serca i radości życia - mimo, że po ludzku miałam wszystko co co jest potrzebne do tzw. szczęśliwego życia. I tak z tego wewnętrznego marazmu zaczęłam czytać w necie Dzienniczki Św. Faustyny w pdf-ie. Było to zupełnie coś odmiennego od tego czym się karmiłam przez kilkanaście lat wcześniej. Na początku czytałam z ciekawością ale w pewnym momencie zaczęła mi się nie zgadzać koncepcja cierpienia. Wówczas kiedy przez kilkanaście lat miałam w głowie, że po to właśnie żyjemy na ziemi aby we wszystkim doświadczać spełnienia i zadowolenia. A o cierpieniu nawet nie myśleć żeby go "nie przyciągać" (wiem - kretynizm) i robić wszystko aby iść w kierunku samozadowolenia. W tym niby miała pomóc tzw. potęga podświadomości, afirmacje, medytacje, mudry, joga, feng shiu itd. A tu czytam, że siostra zakonna będąca tak blisko Boga - rozmawiająca z J/ezusem cierpi właśnie dla Niego. Był to dla mnie szok. Sądziłam, że ludzie blisko będący blisko Boga są szczęśliwi... I wówczas pierwszy raz zwątpiłam w istnienie Boga. Nigdy wcześniej nie zwątpiłam w Boga i wiedziałam, że gdzieś tam jest - ale tak daleko ode mnie, że się nim nie zajmowałam i sądziłam, że np. reinkarnacja w którą wówczas wierzyłam może mnie zbawić bo przecież niby w każdej religii jest walka ze złem (głupie strasznie ale niestety tak było) I w ten wieczór zasnęłam z tą myślą, że skoro ktoś tak musi cierpieć żyjąc dla Boga to Boga nie ma. I w nocy stało się coś dziwnego. Obudziłam się w środku nocy i czułam, że cała skóra mnie pali. Dosłownie. Cała skóra piekła i paliła i bolała mnie. To były normalne fizyczne cierpienia. I wówczas zdałam sobie sprawę, że coś bardzo ważnego utraciłam. Jakąś ochronę. Nie wiedziałam o jaką ochronę chodzi ale przypomniałam sobie, że wieczorem uznałam, że Boga nie ma i teraz jeśli On mnie zostawi samej sobie to nikt mi nie pomoże i skończy się to dla mnie bardzo źle. I w tej samej nocy , jak to dotarło do mnie, jak straszną głupotę wieczorem zrobiłam uznając, że Boga nie ma - przeprosiłam Go mocno za to moje chore zwątpienie. Rano obudziłam się bez żadnego palenia i pieczenia skóry a i nigdy mi się to nie powtórzyło ani wcześniej ani później. I doszłam do przemyśleń, że skoro i tak i tak w życiu cierpienie jest nieuniknione. To skoro cierpiałam jakąś taką wewnętrzną pustkę tyle lat bez Boga to dobrze byłoby nadać swoim cierpieniom jakiś sens dla J/ezusa. I od tego czasu to przekonanie mnie nie opuszcza. Powiem więcej - jestem wewnętrznie szczęśliwa :) Mimo, że obecnie "po ludzku" nie powinnam bo moje kręte drogi zaprowadziły mnie do okoliczności zdrowotnych w których się znalazłam - z własnej winy. To tym bardziej rozumiem słowa: "Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie." Mat. 11 I dokładnie tak jest :) Dzięki drodze jaką staram się iść za J/ezusem - mimo potknięć - jestem wewnętrzne szczęśliwa. Mam spokój serca i radość życia. Szczególnie pomagają mi w tym S/akramenty. To jest dla mnie przeogromna pomoc dla dus/zy i dla ciała również. Tak jak jest napisane w Biblii: Mat. 11:28 "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Cały Twój post Modelko jest tą radością wypełniony :) pamiętam tamto uczucie pustki również. Niesamowite, w jak krótkim czasie ktoś może komuś odebrać wszystko I pozostawić go pustym w środku. Na szczęście mam to już za soba :) Ale muszę zrobić w końcu krok do przodu w tej mojej nędzy w jakiej tkwię. Choć nawrócona. O ileż łatwiej żyłoby się z kimś wierzącym... tamte grupki jawnie twierdziły że żyje się głównie dla przyjemności-la vey tak uczy. Mój partner był mocno zżyty z kimś kto wyznawał tamtą ideologię I tamtego miał niejako jako swojego nauczyciela, kogoś w tym stylu. Skończyło się na tym, że tamten go zdradził w bardzo perfidny sposób z resztą. Dla mnie był to sygnał że mój partner wyrzucił Boga ale musiał mieć kogoś na zastępstwo. Szkoda że tak marnie trafił. więc skoro w nim gdzieś taka potrzeba się tli, to jest nadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barranek
przestałem jednak w wiku chyba 12 lat być tym ministrantem . a dlaczego ? ...pojawił się nowy opiekun ministrantów ( stary pojechał na misje ) - był to mniej wieęcej 35letni świeży ksiądz - dawny kolarz podobno był zupełnie czasami nabuziwany złością - ucząc religii i prowadząc ministrantów - potrafił ich łapać za uszy i wykrecać je , gdy mu coś się nie spodobało , albo szykanował niektórych - jednym słowem - najgorsy ksiądz - czarna owca w kk pośród tego stadka wspaniałych postaci , które wcześniej i póżniej poznałem - oczywiście ten ksiądz pomimo , że przyczynił się do porzucenia mojej słuby jako ministrant , nigdy nie załamał mojej raczej spokojnej i pewnej wiary .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anialon, a porozmawiaj szczerze ze swoim partnerem. Kochasz go, ale czy z wzajemnością? Może gdy sie dowie że cierpisz, to zrozumie i coś zrobi w tym kierunku, żebyś była szczęśliwa. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie ślubu z osobą tak duchowo uwikłaną, podejrzewam, że ta osoba potrzebuje co najmniej modlitwy o uwolnienie i oby nie czegoś poważniejszego. Jest też możliwość, że tylko Ty zawrzesz sakramentalny związek małżeński, a on się tylko zobowiąże do wychowania dzieci w wierze katolickiej, tzn że nie będzie czynił przeszkód. Zrób coś z tym kochana, bo to że się tym dręczysz, to łaska Boża ogromna, ale nie znamy dnia ani godziny, więc nie można tego odkładać w nieskończoność. Ech, jestem fizycznie wykończona, rano Roraty, krótka adoracja, żeby zdążyć do pracy, potem 8 godzin stresu, po południu wpadłam do kaplicy adoracji i słowo daję, przysypiałam i głupoty mi się śniły :P. Ale byłam i na koniec wiedziałam, że się cieszy, że jestem, że staram się czuwać, że tęsknię, jak to kiedyś powiedział w Ogrójcu "Duch ochoczy ale ciało mdłe" :) Jemu cześć i chwała w radości i smutku, w wypoczynku i zmęczeniu, cieple i zimnie, w pociechach duchowych i duchowej pustyni,Jezusowi w Najświętszym Sakramencie niech będzie chwała i cześć i uwielbienie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu z 12.25. Zakładając ten temat chciałam postawić kontrę królującej tu tematyce. Włos się na głowie jeży a czasami wręcz zbiera na wymioty, jak się czyta niektóre tytuły. Najgorsze, że całe to bagno z działu erotycznego, bo nie ma oddzielnego dla dewiantów, a głównie tacy tam piszą, pojawia się na stronie głównej forum i chcąc nie chcąc muszę te obrzydliwe tematy widzieć. Osobiście uważam to forum za dowód moralnego upadku polskiego społeczeństwa, albo krecią robotę tych, którzy chcą, żeby to społeczeństwo było postrzegane przez pryzmat piszących tu osób ( z wyjątkami, oczywiście). Mój temat ma być inny, ma być jak światło w tunelu, tu nie ma być kłótni ani teologicznych sporów tylko spotkanie ludzi nadających na tych samych falach, którzy podobnie postrzegają wiarę. Jeśli ktoś z zewnątrz poczyta, to nic się nie stanie, może akurat zapragnie i dla siebie takiego spotkania z hmm...Absolutem, ale w dysputy z antyklerykałami wdawać się nie zamierzamy. Twojej moralności oczywiście nie kwestionuję, ale moralność katolicką wyznaczają dość mocne zasady, dlatego możemy mieć bardzo różne spojrzenia na moralność. Przepraszam, jeśli uraziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Rozmowa-dobrze ze to napisalas gdyz ja nie wiedzialam czy to blogoslawienstwo czy przeklenstwo ze mam takiego partnera. Nie pozostaje mi nic innego jak sie za niego modlic jak i za innych rowniez, ktorzy sa daleko od Boga. Moja corka wczoraj powiedziala ze fajnie by bylo gdyby tata chodzil z nami do kosciola, gdybysmy chodzili jako rodzinka. Ja nigdy nie gram przed nia wielkiego dramatu, ale jak jej opowiadam o Bogu, to robi jej sie przykro ze tata ... ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana - piękna pieśń :) 🌻 anialon, skojarzyło mi się z Tobą: https://www.youtube.com/watch?v=kpfj9QjjB ck Myślę, że B/óg ma wobec Ciebie czyli wobec Was - Ciebie i Twojego partnera Swój plan :) Ważne żeby nie ustawać w m/odlitwie szczególnie na R/oozancu ponieważ jest niesamowitą ochroną przed działaniem złego w naszym życiu oraz wprowadza pokój do relacji rodzinnych. Sprawdziłam na sobie i jedno i drugie :) Oraz mały p/ost - w jakiejkolwiek formie jest niezwykle skuteczny albo jakieś inne małe poś/więcenia. Nawet teraz swoje cierpienia możesz ofiarować J/ezusowi w ten intencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piękne świadectwo Modelko już kiedyś je widziałam, warto było obejrzeć znów po latach, Bóg niesamowicie działa Bardzo się cieszę że tutaj jesteście I że powstał ten temat :) Chwała Bogu można z kimś w końcu podzielić się tym co się czuje, I ktoś to w końcu naprawdę rozumie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybrałam się dziś na zakupy w poszukiwaniu małego lampionu lub znicza stylizowanego na laterenkę bo potrzebuję na Roraty a ze świeczką niewygodnie trochę. Chcąc nie chcąc wpadłam w świat przedświątecznych zakupów. Ludzie biegają po sklepach dosłownie z szaleństwem w oczach. Jakiś amok. Smutno mi się zrobiło, że w tych przedświątecznym szaleństwie ludzie kompletnie zapominają o ...Solenizancie. Przecież to urodziny Boga, a nie święto jakiegoś amerykańskiego krasnala i jego reniferów. Święty Mikołaj był biskupem jak już a nie wyrośniętym skrzatem. Co ci handlarze zrobili ze Swiętami Bożego Narodzenia, to zgroza. Poszłam odpocząć od "świata" do kościoła. Bardzo mocno przeżyłam Mszę Świętą a na adoracji znowu to czułe spotkanie i porozumienie Serca z sercem. Jego z moim. Tak bym chciała, żeby jak najwięcej ludzi mogło odkryć ten cud, który mamy na wyciągnięcie ręki. Ludzie szukają miłości a Miłość czeka i nie jest zauważana. Tak sobie dziś pomyślałam, jak cudownie być w stanie łaski uświęcającej, nie pojmuję jak można z tego szczęścia zrezygnować dla czegokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×