Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość rozmowa niekontrolowana

W blasku nie znającego zachodu Słońca

Polecane posty

jest sprzeczne, każdego dnia coraz bardziej więc możesz sobie wyobrazić jak wygląda nasze życie......... nie będę tutaj wchodziła w szczegóły, ale dobrze nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chciałem ciebie urazić ... pewnie znasz św. Ritę a jeśli nie to poczytać o niej , ja doświadczyłem jej wstawiennictwa i tobie ją polecam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosc 18:59 Nie uraziles ;) zycie pisze rozne scenariusze... co zrobic, trzeba isc dalej, prawda? O Sw Ricie-poczytam :) Dzieki! Rozmowa Juz kiedys probowalam odejsc ;) jeszcze przed dziecmi, wtedy jeszcze nie nawrocona, ale jakos mi sie nie udalo, wiec to musi byc milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale masz świadomość, jakie niebezpieczeństwo ta osoba ze sobą niesie, skoro kiedyś stykał się z tym "mrokiem", z którego Ty się wyrwałaś a on się nawet nie starał? Skoro mówisz o nim "przyszły mąż", to czy to znaczy, że przystał na ślub kościelny? A co z jego spowiedzią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idą święta ja wyjeżdzam I nie będzie mnie jakiś czas na forum Błogosławionych Świąt :) papa I Szczęśliwego Nowego Roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anialon, a nie myślałaś o rzeczy najprostszej w tej sytuacji i życiu takim,żebyś mogła żyć w łasce? Przecież tylko jeden aspekt Twojego związku to uniemożliwia. Czy dla Chrystusa nie warto? Czyż Twoja tęsknota za Bogiem nie przewyższa ludzkich namiętności? A jeśli taka postawa oznaczałaby odejście Twojego parnera, to przecież okazałby się człowiekiem zupełnie nieodpowiednim do dozgonnego sakramentalnego związku. A może to akurat byłby bodziec do uporządkowania duchowości w jego życiu? Pomyśl o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowo Niekontrolowana - też przyszło to mi na myśl i zastanawiałam się nad takim rozwiązaniem. Z tym, że w tym przypadku to delikatna sprawa - my nie wiemy jaka będzie jego reakcja. Anialon pewnie wie, jak również wie jakie "argumenty" przemawiają... Z życia wiem jak trudne jest stawianie granic gdy już to pole oddaliśmy komuś. Konflikt nieunikniony. No i wówczas jest wojna na argumenty. Kto ma mocniejsze. A tu również wchodzą w grę dzieci. Dlatego raczej byłabym za tzw. miękkim rozwiązaniem. M/odlitwa + post albo i jakieś inne poświęcenia w tej intencji. Tak aby mimo to wszystko jego jak najmniej uwierało. I aby nie stało się przyczyną do rozpadu tego związku. A nikt z nas by tego nie chciał ani Anialon ani tym bardziej jej dzieci. Ważne, że on chce być z rodziną. Jego problem to nie związek myślę ale to, że nie wierzy w B/oga na tyle aby chcieć podejść do s/akramentalnego związku. Myślę, że on dojrzeje z czasem. Tylko ważne jest aby najpierw się nawrócił. Wówczas zrobi wszystko co jest najlepsze dla jego rodziny. Musimy mu w tym pomóc - m/odlitwami :) Post jest dobrym rozwiązaniem. Swego czasu czytałam świadectwa gdzie ludzie mieli sprawy sądowe i mimo sytuacji beznadziejnej - po podjęciu postu w tej intencji - ostatnia rozprawa okazała się wyjątkowo korzystna ku zdumieniu wszystkich bo wydawała się przesądzona wcześniej na niekorzyść. Tak jest napisane w P/iśmie Św. m/odlitwa i post wyrzuca złe duchy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, ja patrzę z mojej perspektywy i nie mogę tego pojąć i już. Jeden dzień bez Komunii Świętej i byłabym chora z tęsknoty, skazać się na taką tragedię dla jakiegoś, choćby najbardziej ukochanego człowieka? I to po takim doświadczeniu Boga, jakie miała Anialon. Nie rozumiem tego. Cóż szkodziłoby trwać w łasce i modlić się jednocześnie o nawrócenie partnera? Dlaczego niby Anialon ma mu towarzyszyć w grzechu? Święta Monika modląc się za swego syna Augustyna, sama była czysta. Wymodliła mu świętość. O ile skuteczniejsza byłaby modlitwa Anialon, gdyby była w łasce uświęcającej a przecież bardzo tego pragnie. A na razie wygląda na to, że partner Anialon zmusza ją do życia w grzechu śmiertelnym i ona biedna grzeszy, żeby go...nie urazić! Gdzie tu miłość? No ok, nie wnikam już, poczekajmy na zainteresowaną. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Twój punkt widzenia. To byłoby super. Tylko obawiam się o to aby nie było to przyczyną rozpadu związku. Gdyby partner Anialon wierzył w Boga to również by to rozumiał. Ale niestety jest inaczej. Dlatego właśnie wydaje mi się, że skoro po ludzku trudno wytłumaczyć potrzebna jest interwencja z Góry poprzez nasze modlitwy i posty. Takie rozwiązanie wydaje mi się najbezpieczniejsze. Jest też tak, że im ktoś bardziej napiera tym mocniej druga osoba się opiera. Tu powinna być jednak potrzeba serca. A to wydaje mi się może zmienić właśnie modlitwa i post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
https://www.youtube.com/watch?v=tz-_vW-huDA Cud Eucharystii, szczęśliwi którzy czerpią z tego skarbu. Ja dziś znowu czerpałam (Msza Święta i adoracja Najświętszego Sakramentu) i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi:) Odkryłam, że im więcej trwam przed Najświętszym Sakramentem, tym bardziej za tym trwaniem tęsknię i mam postanowienie i pragnienie jeszcze raz pójść do kaplicy i znów z Nim być. Ta miłość jest pewna. Miłość do tej Miłości nigdy nie będzie zawiedziona, bo Ona jest wieczna. Człowiek,którego kochamy odchodzi albo umiera, tracimy go. Jezus zawsze żywy, zawsze obecny, nie odejdzie, nie zdradzi, czeka pokornie aż Go zauważymy. Zauważmy Go, odwiedzajmy, czerpmy radość, siłę, którą daje tylko On.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowo Niekontrolowana Pięknie napisałaś: "Cud E/ucharystii, szczęśliwi którzy czerpią z tego skarbu." Dziś miałam Ms/zę Św. za siostrzeniczkę zamówioną na 7:30... I powiem Ci, że pięknie tak z rana się przemóc i iść do K/ościoła. Ostatni tydzień miałam troszkę trudny zdrowotnie i przerwałam Noowweennęe Poommppejjjannskkką :( a i zaprzestałam codziennych R/orat przez ten tydzień. I podupadłam na woli... Na szczęście byłam dziś w S/powiedzi Św. i wszystko co się rozjechało powróciło na odpowiednie tory. Dziś niestety nie poszłam na A/dorację choć czas miałam... ehh No ale troszkę za późno się wzięłam za obiad. Dzisiaj po M/szy Św. nie chciało mi się z K/ościoła wychodzić... zapatrzyłam się w T/abernakulum i lubię wyjść ostatnia bez tłumów, w spokoju. Po wyjściu z K/ościoła po K/omunii Św. uwielbiam ten stan... spokoju i radości. Po za tym osoba za którą kiedyś tam m/odliłam się jedną nooowwwewwnwwną - tylko 9 dni za n/awrócenie dziś poszła do S/powiedzi Św. To jest cud. Chwała Panu !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Tak, cudowny ten nasz Pan Bóg, nasz dobry Jezus, wcale nie trzeba Go długo prosić o niektóre rzeczy uświęcające duszę:) Tak sobie pomyślałam, jak błogosławione są ręce kapłana, które dotykają Boga po tym jak przywoła Go na ołtarz słowami konsekracji. Dziękuję teraz często za dar kapłaństwa, gdyby nie oni, nie byłoby Eucharystii, naszego życia i sensu życia! I Sakramentu Spowiedzi Świętej. Są miejsca na świecie, wcale nie tak odległe, gdzie ludzie gromadzą się w pustych kościołach i płacząc modlą się o kapłana, bo nikt nie sprawuje im Mszy Świętej. Nie mają spowiedzi, Mszy Św. , adoracji Najświętszego Sakramentu-tragedia. A my mamy to wszystko, a jak niewielu z tego korzysta. Pod wieczór, jak idę do kaplicy adoracji, to nikogo nie ma, Pan Jezus sam. Czeka pokornie a 100 metrów dalej w galerii handlowej tłumy...katolików! Przygotowują się na Boże Narodzenie...Liczy się karp, prezenty i 12 potraw, zupełnie jakby niczego nie rozumieli, nie byli świadomi. Normalnie płakać się chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, w zachodniopomorskim :) Wszędzie te galerie tak budują. Wiesz modelko, piszesz, że trochę zaniedbałaś wcześniej modlitwę i jakoś tak rozjechało się wszystko. Nie możemy na to pozwalać, nie możemy dawać czasu ani miejsca wrogowi,żeby wkroczył. Ja się tego trzymam i czuję się tak cudownie i mocna Bożym umocnieniem. Praktycznie cały czas jestem przytulona do Jezusa i dlatego bezpieczna. Przypuszczam, że to codzienna Eucharystia i adoracja dają mi tę osłonę. Wcześniej też chodziłam codziennie na Mszę Świętą, ale teraz przeżywam ją jakoś bardziej świadomie, z zachwytem a poźniej jeszcze ten czas z Jezusem Eucharystycznym. Z Nim jestem nietykalna, bezpieczna. To nie jest tak, że ja w jakiejś ekstazie religijnej chodzę. Wielka radość mnie dopada i odchodzi, bo chyba zwariowałabym ze szczęścia, gdyby to był stały stan ;)Na adoracji też jest różnie, czasem przysypiam, czasem się rozpraszam, ot ludzka słabość. I wiem, że On to rozumie, patrzy na mnie i cieszy się, że jestem. I tak sobie patrzymy na siebie, czasem jest rozmowa w sercu a czasem milczenie. Ech, trudno to opisać, ale to się pogłębia, coś wspaniałego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie właśnie jest galeria handlowa 100m od Kościoła w centrum miasta. I już myślałam, że będę miała nową koleżankę na wiosenne spacery ;) W tamtym tygodniu w jeden dzień odpuściłam sobie M/sze Św. wieczorem ze wzgl. na obowiązku. A w drugi ze wzgl. na złe samopoczucie nie mogłam wieczorem dokończyć N/P. Oczywiście złe samopoczucie to konsekwencja własnej głupoty z przeszłości niestety... A i teraźniejszej głupoty również. W kolejnym dniu odmówiłam N/P ale już nie dałam rady iść do Kościoła itd. Taki łańcuszek...Jedno na drugie wpływa. Na ten moment się jeszcze czort się we mnie szamoce. I widzę to u siebie w wielu przypadkach. Bez Roozanca jestem bezbronna. Roozaniec daje niesamowitą mi ochronę i w kwestii zdrowia i w kwestiach duchowych. I oczywiście jedno na drugie wpływa. Dla mnie to jest walka z moimi słabościami. Jak odpuszczę w jednym to wszystko inne też się rozsypuje. Nareszcie w końcu dojrzałam do codziennych M/szy Św. czułam z jednej strony, że powinnam a z drugie, że nie dam rady. W 2012 roku rozpoczęłam codzienne Mszy Św bo czułam taką potrzebę ale nie wytrwałam a i choroba mi to uniemożliwiła na ok. 1,5 roku. Teraz w miarę powrotu do zdrowia mam taką już fizycznie możliwość ale najważniejsze, że poczułam taką potrzebę poprzez również Twoje świadectwa :) I dziś byłam na Mszy Św. rano. :) I cieszę się, że się udało bo to dla mnie jest spore wyzwanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się modelko:) Wielka nowina dla człowieka jest taka że już tu, za życia, można być szczęśliwym. Jeśli się przylgnie do Chrystusa. Przebywanie w obecności B/oga, uczestnictwo w misterium Eucharystii, ten codzienny cud, którego sobie często nie uświadamiamy, to przedsionek nieba. Ludzie biegają za nie wiadomo czym, a Miłość jest tak blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość niekochana, Miłość porzucona, Miłość zdradzona, Miłość zapomniana, Miłość pomijana. Bóg jak żebrak miłości na drodze ludzkiego życia. Odpędzany, znienawidzony, wyśmiany, niewygodny, niemedialny, niearakcyjny z tym swoim krzyżem. Tak bym chciała wynagrodzić Mu swoją obecnością przed Najświętszym Sakramentem tę czarną niewdzięczność ludzi, którzy uważają się za wierzących, ale nie jestem w stanie! Jest nas garstka, z tego co widzę. Dziś przez prawie całą godzinę byłam w kaplicy zupełnie sama. Nie zostawiajmy Jezusa samego! Ta piękna pieśń-modlitwa wyraża mój dzisiejszy nastrój i refleksje po dzisiejszym dniu https://www.youtube.com/watch?v=wat9EQyN-2k&index=9&list=PL45713536961CC10C

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8====D lubicie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wieki temu :) Przyznaję, że jeśli chodzi o modlitwę podczas adoracji, to idę na łatwiznę...;) i nie modlę się stałymi modlitwami. To bardziej jest takie trwanie z uwielbieniem, takim od siebie. Wolę ciszę niż wspólne odmawianie różańca, które o określonej godzinie w kaplicy się odbywa. Ja przychodzę już później. W ciszy lepiej się słyszy, co Bóg do serca mówi. Lubię modlitwę serca - "modlitwę Jezusową". Mówienia Panu Bogu "Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną" nigdy za wiele :) To jedno zawołanie ocaliło Glorię Polo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Wigilia...Piękny dzień rozpoczęty Eucharystią i adoracją. Z racji przygotowań świątecznych, rano była krótka, więc poszłam także po południu. Godzinka z Bogiem, a na koniec dopadła mnie myśl, żeby jeszcze sie wyspowiadać. Z tych grzechów lekkich, bo przecież jeszcze rano byłam u Komunii Świętej. Nie ma już kolejek do konfesjonałów. Skorzystałam więc. I oto jestem oczyszczona całkowicie:)Przez Niego i dla Niego. Tajemnica Wcielenia. Słowo staje się Ciałem. Cud oczekiwany i wypraszany od tysięcy lat. Świętujmy narodziny Tego, Który tak nas umiłował. Który był, Który jest i który z miłości do nas przychodzi. Błogosławionych Świąt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
* Gdy kochasz, jest Boże Narodzenie... Gdy milkniesz, słyszysz śpiew Aniołów... Gdy tęsknisz, niebo się przybliża... Gdy tworzysz, to pięknieje świat... Po ścieżce nadziei zejdź Panie, w Betlejem naszych serc. * 🌻 Pięknego czasu Świąt Narodzenia Miłości !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdarzyło mi się dziś coś cudownego. Odbyłam już a/dorację N/ajświętszego S/akramentu po m/szy ś/więtej w południe i miało być dość na dzisiaj. Wieczorem spieszyłam się do domu przynaglana bardzo ważną sprawą, ale cały czas miałam w głowie tę myśl, że jeszcze przez jakiś czas trwa adoracja, no ale rozsądek podpowiadał co innego. Nie mogłam i już. Przechodziłam jednak koło k/ościoła i obiecałam sobie, że wejdę na minutkę, pokłonię się tylko i wyjdę. Akurat! Weszłam i rozpłynęłam się w tej O/becności. Znowu dar łez. Łzy bez towarzyszenia emocji, kiedy dusza wyczuwa obecność B/oga a zmysły są wobec Niej wyłączone. Pół godziny minęło jak sen. Wszystko inne straciło znaczenie, a co najciekawsze okazało się, że ta nie cierpiąca zwłoki sprawa jest już nieaktualna! On chciał mnie przy sobie mieć o tej porze i już. Zlikwidował wszelkie przeszkody. Mój cudowny B/óg! Nasz cudowny B/óg :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach... Jak pięknie Cię prowadzi Duch Święty :) Bardzo trafnie właśnie stan w trakcie Adoracji opisałaś :) Dokładnie tak samo mam... "Łzy bez towarzyszenia emocji, kiedy dusza wyczuwa obecność B/oga a zmysły są wobec Niej wyłączone" Nie umiałam tego tak trafnie opisać. Niesamowite przeżycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×