Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Samotność jest straszna...

Polecane posty

inna kwestia dlaczego niechce i nieuznaje weekendowego zwiazku to to że poprostu nie ma to racji bytu . kazdy ma rodziny ,może i dzieci ,prace gdy musi i w soboty pracować pogodzić to wszystko nie w moim przypadku , ajuż jak jest i odległość to nie wypał . w same weekendy nie sposób ogarnac i zyć tak w rozjazdach trzeba by grafik zrobić i rodzinę pouczyć 0 odwiedzin nie ugodniwszy z 1-2 tyg naprzód . a co z wnukiem jak wypadnie bawić zadzwonić do ukochanej sorki bede nianią nie przyjadę , są 10takich sytuacji na dłuższą metę po pół roku lub roku taki zwiazek weekendowy szlag trafi ktoś bedzie miał dość ,ja to wiem przerobiłem to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia ja rozumiem twoje obawy i chęć takiego zwiazku ma on + ale na krótka metę . powiedz ile razy w miesiacu mogłabyś spokojnie jechac do partnera (chyba zę zakłądasz że on bedzie zawsze jeździł powiedzmy raz ty raz on . to optymalny wariant by nie zaniedbać swoich rodzin i mieć czas dla siebie .widzicie sie 2x w miesiacu po 2dni , znajac życie zawsze coś moze niewyjść i trzeba przełożyć wyjazd raz drugi i co na takich spotkaniach co jakiś czas nic mocnego nie zbuduje sie , a co jak jedna strona mocno sie zaangażuje , jak zbudować z takich spotkań więź z dziecmi jak mają je obie strony ( na upartego można nikła ale na jak długo . ale żem naspamował atak w skrócie to już mówiłem nie dla mnie takie zwiazki może na jakiś czas kilka miesiecy góra pół roku bo jestem uparty jak osioł i mi wciąż mało chce wszystkie weekendy spedzać razem a nie co drugi czy trzeci bo co drugi to jeździłbym do maluszków z nową babcią :) a co nie można . a co trzeci to bez dzieci wyjazd z sama babcią i zadne wasze argumenty mnie nie przekonają i na tym konczę ta dyskusję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam od wczoraj wasze dyskusje... Ja kiedyś przerabialam związek na odległość i Maxx ma tu dużo racji różnie się układa w życiu U mnie niestety nie wyszlo znalazła się dużo młodsza i na miejscu.... Niestety 3 lata szlag trafił... Zostały wspomnienia... Ale jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dyskusja jest dobra i twórcza, mam nadzieję, ze kto się dołączy :-) kwestię dzieci w związku traktujemy bardzo podobnie - przynajmniej w mojej ocenie - mnie chodziło tylko o pokazanie, że są różne rodzaje miłości i nie sposób ich porównywać (przykład mamy, którą opisujesz jest chory więc rozumiem, że można się zrazić) widzisz, ja nie szukam kochanka tylko partnera w szerokim tego słowa znaczeniu nie wchodzi w grę ktoś z daleka - lecz absolutnie "miejscowy" mając własne rodziny i zobowiązania nie sposób poświęcić całego czasu jednej osobie - trzeba ten czas dzielić tak wyglądają związki po związkach gdy są dzieci czy wnuki i z doświadczenia innych wiem, że można to pogodzić :-) tak jak napisałam wcześniej - każdy z nas jest innym, ma inne oczekiwania i potrzeby - stąd rozbieżność zdań i ja nie widzę w tym niczego złego ani nie zamierzam Cię nakłonić do mojego punktu widzenia , ani nie czuję konieczności zgodzić się z Twoim po prostu rozmawiamy - i na tym polega dobra polemika, aby umieć przyjąć i uszanować czyjeś odmienne zdanie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 lata o kurde długo ja to bym juz w tym czasie rocznice musiał mieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia miejscowe to umnie te fajne zajęte zostały wyzwolone feministki i nimfomanki i materiał na kochanki . a ja potrzebuje partnerki tak że mam moja pustelnia ma się mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znalazłam w necie przepis na pysznie brzmiące kokosowe placuszki z truskawkami - miały być mega puszyste i pyszne tak więc kupiłam mleczko kokosowe i zaraz po powrocie do domu zabrałam się do dzieła. i co? jedna wielka porażka. po usmażeniu 6 rozklapciałych sztuk poddałam się. w smaku też do niczego. dupa ze mnie nie kucharka skoro nawet placków nie umiem zrobić - wszystko wywaliłam. no ale żeby podreperować swoje ego upiekłam francuskie ciastka z morelami i malinami. I te wyszły - tylko nie mam palnika żeby cukier na nich skarmelizować :-( i jeszcze zawstydzona wczorajszą ambicją samodzielnej, która o 22 zameldowała, że zabiera się za prasowanie też dziś stanęłam do tańca z żelazkiem i to mi się już udało bez zastrzeżeń :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maxx - mieszkasz w mieście o wiele większym od mojej wioski więc nie należy tracić nadziei życie nie stoi w miejscu, ludzie migrują - wszystko jest zmienne z dnia na dzień ja znam tutaj wszystkich i zero szans na kogokolwiek, ale to stan na dziś - jutro wszystko może być totalnie inne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też jestem w pewnym sensie pieprzoną wyzwoloną feministką, faceci się mnie boją bo jestem bezpośrednia (ale nie chamska i niegrzeczna) no i cóż - na tym polega zabawa - muszę trafić na swojego :-P i jeszcze Wam coś powiem - znam ludzi ( w różnym wieku), którzy trwają w takich wolnych związkach latami i to na prawdę działa. spotykają się, spędzają ze sobą mnóstwo czasu, ale wieczorem każde wraca do siebie bo tam mu najlepiej, bo tak jest wygodnie, doceniają komfort własnego azylu - i na prawdę są szczęśliwi :-) jak zapytałam "dlaczego nie zamieszkacie razem?" odpowiadają "a po co? spędzamy razy mnóstwo czasu, ale jak jestem zmęczony to po prostu idę do siebie, zakładam swoje rozdeptane kapcie, siorbię głośno gorącą herbatę z poobtłukiwanego ukochanego kubeczka i puszczam głośno bąki - i przy tym wszystkim zachowuję całą swoją godność i jestem wciąż dżentelmenem w oczach ukochanej kobiety. Bo ja na prawdę nim jestem tylko w samotności miewam drobne chwile słabości :-D " wiecie co - łzy mi stanęły w oczach po tym wyjaśnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, czytam i czytam i czytam Waszą dyskusję od wczoraj i ... w zasadzie z Wami się zgadzam. Tzn z każdym po troszku. 1. Dzieci i wnuczęta - pewnie wszystko może się różnie ułożyć. Różne są dzieci, różni partnerzy (i ci byli i ci aktualni). Czasami odnoszę wrażenie, że to dziecko decyduje, a to oznacza toksyczną zależność między matką/ojcem i dzieckiem. Oczywiście trzeba się z jego zdaniem liczyć, ale co 20 minut???? Taki "małolat" :) fioła dostaje. Częściowo też tak miałam (na szczęście wersja lajt), więc wiem :). Dla dziecka to jest nie do zniesienia. Ale wyleczenie mamusi/tatusia jest chyba niemożliwe. 500 lat terapii, a na efekty chyba bym nie liczyła ;). 2. Związek na odległość - pewnie zależy od odległości. 250 km? To dużo. Ja jednak potrzebuję bliskości. I nie chodzi o uwieszenie się na czyjejś szyi, albo o hydraulika (chociaż ja sobie z tym tak dobrze nie radzę jak Dudzia :) ) Przecież nie zawsze trzeba być ZAWSZE razem. Są różne pasje, znajomi. Ja nie zacznę grać w nogę (choć do siatkówki z chęcią bym po latach wróciła), albo biegać. 3. "Współbycie" - na szczęście nie mam ciężkiej pracy, wyleczyłam się też z przesiadywania po godzinach. Ważne żeby nie siedział w domu i nie zbijał bąków. A najważniejsze to, to że nie jestem feministką :) . Bardzo lubię męskie spojrzenie na świat. Można się od Was dużo nauczyć, ale trzeba chcieć zrozumieć i słuchać !!!! (co tyczy się obu stron). Jestem postrzegana jako ta twarda baba, ale ja też mam miękki brzuszek ;). To że rzadko mi się zdarza okazywać słabość, nie znaczy, że mnie to nie kosztuj***ardzo dużo wysiłku. Książę kapelusza nie zobaczył ;( Ale może to przez deszcz. Wycieraczki nie zadziałały, albo parasol zasłonił. Spróbuję jeszcze jutro. Tym razem z pomarańczowy. :) A może powinnam pomyśleć o czymś bardziej efektownym? Jakieś pomysły?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co się będziesz rozdrabniać tak skromie - wal od razu w koronę dużą i ciężką - najokazalsze mają w cerkwiach prawosławnych :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to się nazywa pomysł. :) Szkoda, że w tym roku nie jadę na wschód. Tam cerkwi na pęczki. Choć duża i ciężka będzie problemem, bo jak mi spadnie na oczy to jak książę zobaczy TEN błysk w moim oku??????? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee, i tak jej sama nie udźwigniesz - potrzebni pomocnicy-trzymacze więc nie zakryje tych iskier, którymi będziesz ciskać na lewo i prawo :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak oni będą nosić koronę, to kto będzie nosił mnie? Na rękach oczywiście. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle wersji co ludzi . chodz myślę czasami że to wszystko nic nie bedzie znaczyć gdy człowiek naprawdę się zakocha to te wszystkie wymagania i plany bedą nic nie warte i nie ważne . i czy naprawde można byc szczęśliwym w takich zwiazkach dochodzących czy tylko to wygoda i strach przed oddaniem siebie całego . przeraza mnie ta kalkulacja za i przeciw , czy skazani jesteśmy w naszym wieku na zimną kalkulację szukać partnera kryteriami jak rzeczy czy pracy . to jak mamy pokazać dzieciom wartość miłosci,małżeństwa czy wartości rodzinne to ze nas zwiazek 1 nie wypalił to nas nie usprawiedliwia , a na starość dom starców czy co dopuki człowiek jest mobilny to ok a puźniej nie wyobrazam siebie jako 60-70latka i zwiazek dochodzący lub na łasce dzieci które coraz rzadziej beda odwiedzać majac swoją rodzinę dzieci wnuki . wiem że to przyszłość tylko czym dłużej człowiek jest sam tym trudniej mu stworzyć wspólny dom nie pasuję do tego czasu ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Za duże wymagania. Jeszcze nie czas na dynie :) Ale białe rumaki :P Hmmm to mi się podoba :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maxx mam nadzieję, że zakochać można się w każdym wieku i to bez kalkulacji, bez listy za i przeciw. Oczywiście zawsze są jakieś utrudnienia, bo trudno rzucić wszystko i przenieść sie na drugi koniec Polski, czy Europy. Jak się miło 20 lat to pewnie to było łatwiejsze. Ale czy nie ryzykować? Myślę, że jak się już "wpadnie jak śliwka w kompot" to ... święty Boże nie pomoże :-D Czy przy swoich poprzednich związkach kalkulowałeś? Myślę, że się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy karoca wyklucza rumaki ? wręcz przeciwnie :-) Maxx - czy warto rozmyślać o dalekiej przyszłości jak w każdej chwili może skądeś nadlecieć jedna mała bombka i wszystko wyrównać ? masz rację, ze dzisiejsze czasy są chore i jeśli człowiekowi zbraknie elastyczności to jest ugotowany :-( ja nie nazwałabym tego kalkulacją - to zbyt instrumentalne określenie - dla mnie są to marzenia :-) zresztą - jak przyjdzie tajfun miłości to i tak wszystko weźmie w łeb :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DUDZIA ty tez masz sporo racji każdy z nas jest inny każdy potrzebuje czegoś innego... Tez mam dorosłego juz syna... Przerabialam różne sytuacje w życiu literek by brakło żeby je opisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rumaki nie są wykluczone, ale skąd wziąć dynię na karocę o tej porze roku? Nawet matka chrzestna - wróżka nie pomoże :( Czyli najlepsze życzenia na forum to "oby Cię tajfun spotkał :-D :-D ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam dynię - wielką - uszytą z materiału, ale jest jak żywa - mogę pożyczyć, tylko do niej to będą pasować kumaki na biegunach - może to nawet praktyczniejsze bo w owies nie będziesz musiała inwestować goraleczko - moja historia też wielkotomowa by była :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno nie poniosą :) I nie trzeba o nie dbać. Można poświęcić czas księciuniowi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale Ty jesteś wyrachowana :-D słuchajcie, nie wiem jak Wy, ale ja czekam na kolejne opinie w naszym gorącym temacie - będzie ciekawie :-) a tymczasem się oddalam - idę sprawdzić czy nie ma mnie w wannie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry :-) znowu się zaczytałam, znowu oczy jak szparki :-( ale już mamy środę, a to oznaczy, że jeszcze 2 dni i będzie weekend :-) piję gorącą herbatę i w zasadzie nie jest źle gdyby jeszcze słoneczko wyjrzało ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samodzielna mama 35
Witam :) ale tu dyskusja była a ja tymczasem spokojnie moje dżemy z truskawek robiłam ;) Myślę że racja jest po każdej stronie :) ale jest jedno wielkie ale gdzie brak wyrachowania, gdzie kalkulacja i samolubstwo ? Przecież związek to nie matematyka :( a jeżeli tak to lepiej iść na studia niż komuś 5 lat zawracać głowę w kwestii swoich racji :( wiadomo że rodzina paczworkowa jest inną rodziną , tu trzeba dużo kompromisów :) i bardzo dużo miłości :) tej prawdziwej nie udawanej :) Związki i na odległość i na miejscu mają zalety i wady , a wszystko zależy od tego czego ktoś chce :) i nie ma sensu udowadniać co lepsze a co gorsze :) bo dla jednego dobre będzie dobre wino a dla drugiego piwo :) są tacy co tylko w domu siedzą i tacy co ich ciągle nosi :) Jedno co wiem to nie można kogoś na siłę zmusić żeby się zmienił :) Mnie związki na odległość odpowiadają bo dla mnie mają zalety :) Wad mim tez nie brakuje :) Czasami lubię pobyć sama, mam czas dla swojej rodziny a partner dla swojej,razem tez miło czas spędzamy :) każdy wychowuje swoje dzieci ,oczywiście chwile spędzone razem są zawsze wyjątkowe i nie tracę swojej niezależności i nie czuję się kochanką :( bo w moim mniemaniu kochanka to zupełnie inna osoba :( Dla każdego bez wyjątku będą ważne dzieci i wnuki i mogę się założyć o kawę, że jak będzie miał wybierać między partnerem a dzieciakami wybierze to drugie :) No chyba że nie kocha swoich dzieci :( Wiadomo że bez przesady ale też trzeba na to spojrzeć w zbalansowany sposób :) No to dołożyłam kropkę nad i :) miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka samodzielna - mam jednak nadzieję, że Twoje słowo nie jest tym ostatnim i że jednak dołączą inni do dyskusji :-) poszłam dziś do sklepu po mleko bo nam się w pracy skończyło, a tam wszyscy w kolejce kupują jagodzianki - no to co miałam zrobić - tez kupiłam bo głupio było inaczej zrobić :-D no to co? kawka? hej, coś nam się zacięło forum - jakbyśmy stracili kontakt to dotrzecie do nas przez Maxx - trzeba pogmerać gdzie on pisuje na innych topikach i jakoś się pozbieramy do kupy :-) chyba, że ktoś wie jak to odblokować? można zostawić wiadomość edytując swój ostatni wpis i dopisując treść - ja tak właśnie teraz zrobiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×