Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ON się WYCOFAŁ, możliwe?

Polecane posty

Gość gość
dobrze, odpisałam, że jestem i że możemy pogadać.... a Twój miły ukochany to .... długo się znacie? i w ogóle jakiś starszy? czy młodzik? i za czym tak poleciał? jak Ty tak ładnie posty piszesz , to i pewnie fajna z Ciebie Babka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znamy się długo, on jest moją bratnią duszą. Ja go trzymałam trochę na dystans, bo nie chciałam być dla niego kulą u nogi z powodu swojego gorszego stanu zdrowia. A czy on był czymkolwiek zainteresowany więcej niż tylko zwykłą znajomością ze mną i zabijaniem nudy to nie wiem, bo nigdy nie dał mi żadnych takich sygnałów. Potem zniknął z mojego życia, przestał się kontaktować. Ale najśmiesniejsze jest to, że jesteśmy do siebie tak bardzo mocno podobni, że kiedy się poznaliśmy to było tak, jakbyśmy się znali całe życie i czytaliśmy prawie swoje myśli, nawet nie utrzymując kontaktu okazuje się, że niezależnie od siebie i o tym wcześniej nie wiedząc zaczynamy interesować się tym samym czy to samo staje sie dla nas ważne, czasem też wpadaliśmy na siebie dlatego, że idziemy w życiu prawie taką samą ścieżką. Jedyne co w tym jest dziwne, że ja go kocham, o czym on nie wie, a on mnie nie. Reszta jest jak bajka, tylko ja jestem niebajkowym Kopciuszkiem, bo choruję i to ogranicza mnie i jego też by ograniczało. Dlatego zrobiłam wszystko, żeby on się o tym nie dowiedział. I cierpię w milczeniu. Podoba mi się Twoje podejście do tego mężczyzny, bo pokazujesz jak małom która kobieta, że masz szacunek do samej siebie. Mam nadzieję, że u Was się coś zmieni na lepsze, ale zalecam ostrożność. Bo jak nie wyjdzie, to boli bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O! jaka ładna historia u Ciebie, z nami też było podobnie, jak nigdy dotąd czułam się związana emocjonalnie z tym Kawalerem (: też, jakbyśmy się znali od zawsz. tyle tylko, że on to mi wyznał pierwszy i inne takie piekne słowa, a ja na początku byłam oporna, gdyż wiedziałam, że wyjedzie, wiedziałam, że zniknie i bałam się , że zapomni... potem mi przeszło, przekonał mnie do siebie, do tego, że nie kłamie i nie chce znikać, nie chce żebym zniknęła z jego życia.... do czasu kiedy to właśnie nie wyjechał, albo kiedy czas wyjazdu stał się realny, namacalny, no i w przeddzień wylotu był jakiś obcy. a teraz hm... jest w domu z rodzicami, to wiem na pewno. i ja tu czekam i tęsknie i co? i że niby chciało mu się tak kłamać przez ten czas gdy tu był? nic tym nie zyskał, moim zdaniem, czy też może nic w tym dziwnego. nie pisze odkąd wyjechał, tylko jakiś tam zdawkowe informacje. teraz napisałam, że jestem i że możemy porozmawiać, jak prosił wcześniej i on milczy.... co za rozminięcie.... zła jestem na niego. co za Gamoń jeden!!!! (:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a! zapomniałabym, ten Twój to też jakiś GAMOŃ! Rycerz od siedmiu boleści! albo wręcz przeciwnie. a poważnie, powiedz mu prawdę o sobie. przecież to najlepsze co masz (:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie powiem. Skoro zniknął bez słowa, to mi jasno pokazał, że nie szanuje mnie nawet na tyle, żeby mi chociaż powiedzieć: "nie chcę z Tobą utrzymywać kontaktu". Nigdy też nie dawał żadnego znaku, że jest zainteresowany czymś więcej niż tylko zwykłą znajomością, łączy nas też niemała odległość, chociaż trzykrotnie mniejsza niż tego Twojego mężczyznę i Ciebie. To nie ma sensu, a i tak wcześniej czy później i tak znowu gdzieś na siebie wpadniemy, jak zwykle, czy tego chcemy czy nie, bo jesteśmy tak podobni do siebie charakterami jak dwie krople wody. On zresztą wie, że mam problemy ze zdrowiem, tylko nie wie jakie, bo nie zapytał. A ja nie mówiłam więcej, bo on nie wyglądał na zainteresowanego rozwojem znajomości, a ja też nie chciałam być przyczyną tego, że nie będzie mógł realizować swoich marzeń. Tak będzie lepiej dla niego. A ja staram się o nim nie myśleć i mieć nadzieję, że kolejny raz już na niego nie wpadnę lub że wtedy przestanie już dla mnie tyle znaczyć. Tylko że w to ostatnie niestety ie wierzę, chociaż wiem, że on na to nie zasługuje, skoro tak zniknął. Gdyby teraz czegoś chciał, to i tak już by szansy nie dostał właśnie przez ten brak szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ten Twój Gamoń, jak Go nazwałaś, może teraz po prostu być czymś zajęty, więc nie panikuj. Jest tam duża różnica czasu. Poza tym Amerykanie mają specyficzne podejście do życia i trochę mniej poważne do kobiet, to znaczy nie takie szarmanckie podejście. Mój ukochany jest 100%-owym Europejczykiem i większość życia spędził tutaj, ale w młodości trochę mieszkał w Stanach i widzę w nim te pewne elemementy zachowania wywodzące się stamtąd. Te różnice są widoczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, nie chcę żebyś brzmiała tak smutno. Mam na myśli, tak pełna zrezygnowania. Wiesz, on Twój może nie wie wszystkiego, tzn na pewno nie wie i dlatego tak odszedł, bojąc się porażki, że go nie przyjmiesz. No czasem coś dla nas wydaje się szare a w rzeczywistości ma kolor. Ja z moim teraz gadałam godzinkę, ale hm.... jak to ująć.... nie padły żadne słowa emocji. O uczuciach, jakby że tęsknię, albo przytuliłbym Cię, albo inne ćmoje boje (co dla nas babek ćmojami nie są (: ) ja miałam na końcu języka, żeby powiedzieć mu, że tęsknię, to oczywiście co? powiedziałam, że odkąd zniknął to mam innego Pana - Pana Poduszkę do przytulania. a wracając do Ciebie, Twoja choroba może właśnie po to jest żeby go zatrzymać KOBIETO! może właśnie to co dla Ciebie wydaje się balastem, będzie dla niego bramą do RAJU! nie myślałaś nigdy o tym tak? mądrość ludzi jest głupotą w oczach Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za miłe słowa. Ale nie pojmuję, dlaczego choroba powodująca codziennie trudności miałaby dla kogoś innego być radością. Nie, ja już nie mam z nim kontaktu. Ja nie chciałam wchodzić w jego życie i go niszczyć, ale on też pokazał, że mnie nie szanuje nawet jako tylko znajomej. Moja miłość miłością, to mój problem że jest tak duża, ale on też widać nie zasługuje na tak duże uczucie. Trudno, tak się mi zdarzyło i muszę z tym żyć. Zapomniałabym dawno i pewnie bym nie czuła tyle co czuję, gdyby nie był do mnie tak bardzo podobny. Mówimy i myślimy to samo, tylko tego samego nie czujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze: ja najwięcej w życiu nauczyłam się dzięki porażkom, chorobom, potknięciom itd. Twoja choroba może wyzwolić w nim talenty jakich on nie podejrzewa w sobie. Może przewrócić cegiełkę, która przewróci kolejną jak w domino i coś się w świecie zmieni na lepsze!!! Tego Ty nie wiesz, nie sądź zatem z góry. Swoją dysfunkcję dostałaś w prezencie, a nie jako kulę u nogi! trzeba znaleźć tylko odpowiedź po co ją masz! a odpowiedź i rozwiązanie na pewno jest. I nie mówię, żeby pocieszać, bo sama tego nie lubię. Mówię, bo w to wierzę! Po drugie: kochać to piękna rzecz, nawet platonicznie, może wtedy nawet piękniejsza, bo zdrowsza? tzn, nie oczekująca na zwrot? wiesz, szczerze mówiąc, dla miłości to bym nawet taki swój Honor zaryzykowała i powiedziałabym o tym Owemu. to nie koniec świata, a początek no i będziesz wiedzieć na czym stoisz. zawiódł? ok, ludzie popełniają błędy. nie odwzajemni uczucia? ok, ale miałaś szanse się dowiedzieć a tak? se tylko siedzisz, se tylko myślisz, se tylko wyobrażasz, i se tak.... se tak, se tak mija czas..... dlaczego???? no no no! i co w tym złego że kochasz i mówisz o tym?? jest milion ludzi na świecie, którzy chcieliby móc kochać, poczuć co to znaczy. miliony, którzy skróciliby sobie życie, byleby być na Twoim miejscu. nie użalasz się nad sobą i to jest wspaniałe, tylko daj sobie szansę. będzie, to będzie wspaniale, nie będzie Go też będzie wspaniale a tak? se siedzisz, se myślisz, se rozmyślasz.... i tak se, tak.... (pisałam to wcześniej??) mnie też boli, że tak sobie teraz rozmawialiśmy i miałam ochotę wykrzyczę: tęsknię. i nie zrobiłam tego, ale wiesz? jak tak dalej pójdzie to pewnie zrobię. może nie jutro, może nie za tydzień, ale pewnie kiedyś pęknę. po to mamy serca, żeby czuły, a nie żeby se siedziały, se myślały, se rozmyślały. połamie się? trudno.... będzie bolało, ale chyba wolę to niż żałować, że byłam zbyt dumna.... teraz czekam, dam mu przestrzeń, jesteśmy tylko ludźmi i tej przestrzeni potrzebujemy. pozwolę mu odlecieć, jak ptakom na zimę, wróci znaczy, że wie po co. to moja wiara prostej Kobity (:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co? Zbyt długo już żyję by wiedzieć, że jeśli mężczyzna nie odzywa się często, a za to robi kilkudniow przerwy, to na pewno mu nie zależy. A honor honorem i uważam, że nie warto być zbyt dumnym w sprawach miłości, ale nie można pozwalać innym, by nas nie szanowali. Tam gdzie nie ma szacunku, nie ma też miłości. Taki brak szacunku to nie jst błąd, tylko pokazanie, że ktoś się nie liczy z nami jako osobą. I nawet nie wplątuję w to uczuć, mówię tylko o podejściu do drugiego człowieka. A że choroba wiele uczy to się z Tobą całkowicie zgadzam, mnie też sporo nauczyła. Jedną z takich rzeczy jest właśnie to, że pozwala nam to zobaczyć, kto jest prawdziwym przyjacielem. Jeśli to wiesz, to wiesz też, jak taka osoba się zachowuje i wiesz, że nie pokaże Ci nigdy takiego braku szacunku. A ten jest jeszcze ważniejszy w miłości, bo bez zaufania niczego zbudować się nie da. Jeżeli chcesz, to wyznaj swojemu mężczyźnie co czujesz, tylko czy On to chociaż doceni? Mężczyźni zwykle rezygnują ze znajomości, w których kobieta wyznała uczucia jako pierwsza, ci co nie uciekli to może jakiś 0,01%. Nie wiem, jak zareaguje Twój i prawdą jest, że uczuć nie trzeba się wstydzić, tylko nimi cieszyć, ale czy to jeszcze szybciej nie zepsuje Waszej relacji? Czy Twój mężczyzna jest wart, by to usłyszeć, bo Cię np. nie wyśmieje, nie wykorzysta itp.? Pomyśl dobrze, na ile możesz mu ufać. Związki na odległość zawsze są ryzykowne, bo nigdy do końca nie jesteśmy pewni czy ten ktoś mówi nam prawdę, czy nie ma tam kogoś innego. To że my jesteśmy szczerzy nie daje nam pewności, że ktoś inny też jest szczery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś bardzo mądra (: tak. Mojego znam zbyt krótko żeby coś wyznawać prócz że tęsknię co jest prawdą i czego jestem pewna. Jeśli mam czekać na coś to na szczerość z jego strony i przed wyjazdem to właśnie mu powiedziałam. Nie prosiłam o nic tylko żeby był szczery bo wszystko inne znieść potrafię ale czekania w kłamstwie nie. Obiecał mi to a ja mu ufam. Czuje może na wyrost ze jest jakiś inny ale czy mogę ocenić dlaczego. Dopiero 4 dni jak go nie ma i jak dziwny mi się wydaje. Odległość To wielki sprawdzian dla tej relacji. Oboje o tym wiedzieliśmy i rozmawialiśmy. Oboje się na to zgodzilismy. Jak zwykle tylko sądziłam ze może będzie nieco łatwiej. Twojego kiedy zobaczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry ale jak na kobietę po 30 to jesteś strasznie infantylna i aż wieje od ciebie desperacja... moglas być z tamtym facetem, który cię chciał, ale ty głupia chemii nie czulas i motylkow w brzuszku więc go zostawilas... no to teraz szukaj księcia zdesperowana stara panno, który cię będzie traktował jak zero, no ale grunt że ty go przeciez tak KOCHASZ (zna kolesia trzy miesiące i ona już wie że go kocha i że to ten jedyny hehe... żałosne, kobieta po 30 a psychika nastolatki). Stare to i głupie, aż żal czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty też jesteś mądra, tylko...po prostu jeszcze w tej fazie zakochania, kiedy trudniej się jasno wszystko widzi. Zaufanie jest czymś, co się buduje i nie ma podstaw, by nie rosło w nowym związku do czasu, kiedy ktoś zrobi coś, co to zaufanie przekreśla. Ja tutaj nie mówię o tym, że Twój mężczyzna był w podróży, bo to jest całkowicie naturalne, że jak ktoś leci tyle godzin, to nie może rozmawiać, a potem jeszcze po długim czasie rzucają się na niego rodzina i znajomi, by coś opowiadał, do tego dochodzi jet lag. To nic dziwnego, że w takiej chwili może nie mieć możliwości, czasu czy siły czegoś napisać czy zadzwonić. A różnica czasu 7 godzin też robi swoje. Mówię o kontakcie codziennym, w normalnych warunkach. Nawet w czasach, gdy jeszcze nie było komórek mężczyzna starał się albo zadzwonić chociażby z budki telefonicznej, jeśli nie miał w domu telefonu, albo wpaść, a to było dużo trudniejsze niż wziąć komórkę do ręki i poświęcić 2 sekundy na sms-a dziennie lub minutę na wysłanie e-maila. Po prostu jeśli mężczyźnie zależy, to chce i potrzebuje kontaktu i znajdzie moment nawet w najbardziej zapracowanym dniu. Ten mój ukochany, ta moja bratnia dusza, gdy kiedyś miał wariackie dni w pracy i nie miał czasu na porządny wypoczynek, a u mnie wydarzyło się akurat coś przykrego, w biegu nawet wysłał mi z telefonu służbowego wiadomość, bo zadzwonić w tym czasie nie miał jak. Widać było nawet, że napisał to w totalnym pędzie, bo to był jedyny raz, kiedy zrobił tam jakieś literówki, z pośpiechu, ale mimo wszystko próbował znaleźć chociaż moment, żeby mnie pocieszyć i zapewnić, że wkrótce będzie lepiej. Czyli jak mężczyzna chce, to czas znajdzie, chociażby się waliło i paliło. Jeśli nie chce, to choćby kobieta była jedyna na świecie, nic na to nie poradzisz. Ale w to, co obiecują mężczyźni, których jeszcze dobrze nie znamy, to radzę nie wierzyć w stu procentach. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego, skoro jesteście razem i on deklarował wobec Ciebie chęć bycia w związku, wyjechał i nie uwzględnił Ciebie w planach? To mnie zastanawia i niepokoi. Oczywiście, że gdy związek jest na odległość, to z dnia na dzień nie da się wszystkiego rzucić. Ale jeśli Ciebie dobrze zrozumiałam, to on dopiero teraz, gdy już Ciebie poznał, znalazł jakąś pracę w USA. A właśnie gdyby chciał być z Tobą, tak na poważnie, to skoro akurat w tym czasie tej pracy nie miał, to jemu było łatwiej probować zbudować swoje życie przynajmniej na pewien czas w pobliżu Ciebie, bo nie musiał rezygnować z jakiejś ulubionej pracy. Bo jej w tym momencie nie miał. Jemu było łatwiej niż Tobie teraz wszystko rzucić. Nad tym się zastanów. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spotkałam się z dwoma facetami którzy po pierwszym udanym spotkaniu ucięli kontakt. Wiem wiem to tylko jedno spotkanie, jednak właśnie nie rozumiem dlaczego po fajnej "randce" nastała cisza. Najdziwniejsze dla mnie było to, że jeden z nich się starał, zabiegał o mnie i po spotkaniu pisał kilka razy czy ma szanse na drugie spotkanie. Snuł plany gdzie pójdziemy. Odpisałam że z miłą chęcią się jeszcze raz z nim spotkam. Napisał mi w nocy wiadomość, ja odp rano i jak do tej pory cisza :] Nie rozumiem takiego zachowania kompletnie, jeśli się ktoś mi nie podoba i nie chce mieć z nim kontaktu to przecież nie mówię i pisze takich rzeczy. Może wy będziecie choć trochę potrafili mi takie zachowanie wytłumaczyć? Co do Twojej sytuacji autorko to może on postanowił ochłodzić trochę relacje ze względu na dzielącą was odległość? Długo będzie za granicą? Za mało zobrazowałaś nam sytuacje. Jesteście ze sobą prawie 4 miesiące, jeśli on mieszka w USA na stałe, to co było powodem że tak długo był w PL?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 1.04, co na pewno spowodowało u niego brak zaproszenia na drugą randkę, to Tobie nie powiemy na pewno, tylko możemy się domyślać. Można tylko przypuszczać, że nie podobałaś mu się jako osoba aż tak bardzo i może jeszcze się wahał, czy probować dalej, więc napisał do Ciebie jeszcze tą wiadomość, a potem się rozmyślił. A może mu się spodobałaś, ale niedługo po wysłaniu tej wiadomości poznał inną kobietę lub wrócił do byłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam raz taką sytuację, że mężczyzna się wycofał bez słowa, bez żadnego wyjaśnienia. a więź była między nami, jak myślałam, silna. ale on był zonaty. więc też po 1. poście pomyślałam, że to o to chodzi. zamilkł na 2 miesiące, by potem odezwać się... z oświadczynami. w czasie tych dwóch miesięcy wszczął sprawę rozwodową, ściągnął obrączkę i pyta, czy mogłabym z nim być na poważnie. więc takie niespodziewane wycofania się zdarzają, owszem, i niekoniecznie muszą być złe, ale raczej z żonatymi/rozwodnikami itd. mężczyźni są czasem skomplikowani, sami nie rozumieją swoich uczuć i często wolą udawać dupków, jak jest za dużo emocji i nie wiedzą, jak sobie z nimi poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedzą jak. Dają nogę i lecą do innej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja myślę, że to nie jest takie proste. mężczyzn czasem to, co czują, przeraża :) co nie znaczy, że takiemu facetowi można wszystko puszczać płazem. jednak zdarzają się też tacy, którzy pomimo wszystko potrafią się zachować z klasą, więc najwyraźniej to jest możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jeżeli przeraża, to dla mnie zniknięci bez słowa nigdy nie będzie oznaczało, że to dlatego, że przestraszył się swoich uczuć. Bo gdyby je miał, sznowałby też moje uczucia i chociaż by powiedzieć: "przepraszam, ale to koniec". To takie trudne? Dla kogoś kto szanuje drugą osobę nie, dla kogoś kto się tylko innymi bawi zbyt trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. poprzedni Pan Y z którym się spotykałam (uwaga może 4 razy tego było) nie wzbudził we mnie uczuć, kompletnie, więc miałam to kontynuować? uważam, że to byłoby infantylne. czułam, że on się może zakochać, a ja nie... takie rzeczy się wie. lepiej było się wycofać. chciałam próbować, myślałam, może z czasem coś poczuję, ale Pan X uzmysłowił mi gdzie te uczucia drzemią. Pan Y nawet ich nie dotknął. 2. oczywiście były wspólne plany, ja nawet bilet niemalże w ręce trzymałam, ale też mam tu swoje rzeczy do zrobienia i ustaliliśmy, że za trzy, cztery miesiące jadę do niego. to dopiero byłoby infantylne, gdybym rzuciła wszystko, co mam do zrobienia tu i wyjechała w ciągu chwili kompletnie egoistycznie. 3. ale on nadal dziwny i zdystansowany.... no i co? nadal to wszystko niedorzecznie brzmi? kiedy plany były poważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że nie pojedziesz do niego za trzy, cztery miesiące. To już koniec, mam w domu takiego typa, jak mu by zależało, na rzęsach by stanął, jeżeli się wycofał i zdystansował to koniec. Mężczyźni są prości, tylko kobiety zawsze doszukują się drugiego dna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce wyjść na drania, więc ci tego nie powie wprost, czas zrobi swoje, ten związek umrze śmiercią naturalną, warunki są sprzyjające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce wyjść na drania. Chyba już wyszedł, a że nie chce usłyszeć, że jest draniem prosto w twarz, świadczy do tego, że jest jeszcze tchórzem. Eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to dostałam wieść, że podczas podróży myślał o naszym związku. mam podejrzenia, że jego rodzice mogli mieć wpływ na to, conapisał mi dziś, że musi to wszystko przemyśleć..... taki mail dla mnie jest tylko jasną odpowiedzią, że nic z tego nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś no to dostałam wieść, że podczas podróży myślał o naszym związku. mam podejrzenia, że jego rodzice mogli mieć wpływ na to, conapisał mi dziś, że musi to wszystko przemyśleć..... taki mail dla mnie jest tylko jasną odpowiedzią, że nic z tego nie będzie". Cześć, to ja z wczoraj od tej bratiej duszy. Jesteś pewna, że jednak na sto procent się wycofuje? Zalecałam ostrożność, ale skoro były plany, konkretne, to może jednak mu zależało? Tylko wydaje mi się, że niektóre osoby przerasta wizja związku na odległość, a czasem ta odległość pozwala też oszukiwać. Bo jest prawdą, że gdyby mu zależało, to by stanął na rzęsach i ta odległość by nie była przeszkodą, znam związki w których ludzie pochodzą z róznych krajów i jedno zostawiło dla drugiego wszystko. Raz im się wiedzie lepiej, raz gorzej, ale są szczęśliwi, że na siebie trafili i są razem. Poza tym gdy ludzie się kochają, to ta odległość zwykle zwiększa potrzebę kontaktu, chce się nadal chociażby usłyszeć tę osobę. Bo bardziej się tęskni. Przykre to bardzo, że Wam też się tak układa i że też cierpisz. Ale tacy są mężczyźni. Ja też mam niewesoło, bo ten, którego chcę zapomnieć jest tak do mnie podobny, że i tak wcześniej czy później i tak gdzieś znowu na siebie wpadniemy, chociaż wydaje się to niemożliwe ze względu na odległość. A jednak. Nasze zainteresowania i praca już parę razy nas zetknęły. To jak tutaj zapomnieć, skoro znowu kiedyś go zobaczę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jego wywodów ciąg dalszy..... trochę odpisał, jakby asekuracyjnie. Napisał, że ma trochę bałagan w głowie, że to co pisał, mówił w PL było prawdą i się z tego nie wycofuje, tylko teraz ma jakby inna perspektywę, perspektywę odległości. Cóż ja odpisałam, że nie wiem co chciałby ode mnie usłyszeć, bo ten problem poruszyliśmy zanim wyjechał i uświadamialiśmy sobie, że nie będzie łatwo. ja się przygotowałam, natomiast on? on mówił, że jak ludzie czegoś bardzo chcą (pocieszał mnie w ten sposób przed wyjazdem) to to osiągną. no i ja teraz właśnie tymi słowy mu odpisałam, tymi którymi on sam mnie wcześniej pocieszał.... napisałam, że nie będę go kontrolować, zrobi co uważa, zostawiam mu drzwi wolne, bo do uczuć nie zmuszę nigdy nikogo. puszczam go wolno, a na odchodne dodałam tylko, że z doświadczenia wiem, że kwiat bez wody umiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałaś mu bardzo mądrze i nawet trochę poetycko. Ale nie wiem, jak to wszystko ocenić. Bo z jednej strony widziałam związki, gdzie ludzi dzieliła duża odległość, a ci mężczyźni byli w stanie zrobić wszystko, żeby z tą kobietą być. No ale oni wtedy byli jeszcze bardzo młodzi, bardziej idealistycznie nastawieni do wszystkiego, nie wiedzieli tego wszystkiego, co wie człowiek już sporo starszy - czyli nie znali aż tak dobrze realiów i tego, ile czasem przeszkód potrafi stanąć nawet kochającym się mocno ludziom na drodze i jak trudno czasem z nimi wygrać. Tak duża odległość już sama w sobie powoduje dużo kłopotów, od możliwości zostania kogoś w innym kraju rozpoczynając, przez znalezienie pracy a na kontakcie z rodziną i opiece nad nimi aż na sprawach wychowania dzieci kończąc. U niektórych jeszcze dochodzą sprawy typu mezalians, różne obyczaje i wiele innych spraw, które na początku wydają się nieważne, a potem stają się problemem. Do Stanów turystycznie wjechać się da, ale znaleźć pracę nie byłoby Tobie tak łatwo. Może on właśnie tego się przestraszył, bo ma świadomość, że to będzie trudne? Człowiek bardziej dojrzały myśli bardziej realistycznie nawet wtedy, gdy kocha. Dla mnie problemem jest zły stan zdrowia, gdyby nawet mojemu na mnie zależało, ale nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to "moja gościówko" przedmówczyni chyba możemy sobie podać rękę, bo o ile Twój wg Ciebie zniknął, to mój również nabrał wody w usta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On nie zniknął według mnie, tylko zniknął bardzo realnie. To znaczy zakończył naszą znajomość bez słowa. A potem na siebie wpadaliśmy, jak zazwyczaj, ale niczego to nie zmieniło. Bardzo mi przykro, że Wam też coś nie wychodzi. Trudno powiedzieć, ile w tego tpu relacjach jest braku uczuć, a ile po prostu zastanawiania się: "a jak by to miało wyglądać, jak mielibyśmy przeskoczyć przeszkodę A,B,C i D?" Nie chodzi mi o żadną kalkulację z wyrachowania, tylko zdawanie sobie sprawy z tego, ile problemów by wynikło z bycia razem, gdy mieszka się tak daleko. Bo choćby nie wiem jak silna była miłość, rzeczywistość o sobie zawsze niestety przypomni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedno mnie zastanawia, dlaczego nie dajesz szansy na rozwój waszej znajomości. przecież nie ma przeszkód ku temu. jedyną przeszkodą może być jego serce, które akurat nie odwzajemni Twoich uczuć, no ale tego nie wiesz na sto procent. tego co on czuje, bo nigdy nie rozmawialiście o tym. Mam wrażenie,że nawet nie dałaś mu się wypowiedzieć. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć od Ciebie na Wasz temat to tak naprawdę On jest dla Ciebie jak przypływ i odpływ. Pojawia się i znika, potrafił być oddany a jednocześnie teraz wycofał się. Nie bardzo rozumiem dlaczego to się tak układa. Trochę dajesz sobą manipulować, tzn. jakby nie szanowała swoich uczuć. Powiedz głośno co czujesz, przecież to nie zdrada stanu, ani nie zbrodnia, ani nic złego (: Następnym razem jak się spotkacie to może uśmiechnij się szeroko na jego widok, daj do zrozumienia, że na to czekałaś abyście spędzili choć chwilę razem. nie chodzi mi o narzucanie się (nie znoszę tego osobiście), ale o otwarcie się. boisz się porażki, wyśmiania?? no i co z tego..... mnie też się nie udało, tzn. najprawdopodobniej nie uda, bo mój chłop nie ma woli żeby zawalczyć, no ale lepiej jak wiem o tym teraz, niż w sytuacji ostatecznej (: spotkajcie się na "kawie". złóż mu życzenia, albo nie wiem co... milion jest sposobów. na pewno macie do siebie kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×