Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Little_Boom

Jest szansa że do mnie wróci?

Polecane posty

Gość Little_Boom

Wiem, że będzie długo, ale bardzo proszę o radę. Właśnie zakończył się mój 6-miesięczny związek. On zakochał się na dzień dobry – nie potrafił dnia beze mnie wytrzymać. Do mnie dotarło to dopiero po jakimś czasie. Mieliśmy takie same plany, cele, nasze charaktery współgrały idealnie – jedynym problemem były częste kłótnie. O pierdoły, po prostu nie umieliśmy odpuścić. Ale mimo wszystko nie sprawiło to że zaczęło mu zależeć mniej – starał się jeszcze bardziej. Z przyczyn losowych nie byliśmy w stanie spędzić świąt razem, musiał wyjechać na 10 dni. Jako że zaczęłam mieć wątpliwości, czy wszystko gra między nami, zaczęliśmy rozmawiać przez smsy i doszło do tego, że znowu się pokłóciliśmy. Strasznie się zdenerwowałam i nie potrafiłam przestać. On powiedział, że nie będzie ze mną rozmawiać, bo nie ma ochoty się kłócić, ale ja byłam już strasznie wściekła, sama już nie pamiętam dlaczego. W każdym razie w przypływie złości zerwałam z nim. Myślałam, że to dobra decyzja, ale już kolejnego ranka pożałowałam tego. Dopiero w tym momencie zrozumiałam, że zależy mi na nim i nie jestem gotowa odpuścić. Ale było już za późno, powiedział że tego wszystkiego było już za dużo i że musimy zerwać. Długo rozmawialiśmy przez telefon, starałam się go przekonać, ale na nic. Postanowiliśmy się spotkać po jego powrocie, żeby zakończyć to jak należy, bo żadne z nas nie wierzy w zerwania przez telefon – to był jego pomysł. Spotkaliśmy się tydzień później, ja z nadzieją że coś się jeszcze zmieni. Jak rozmawialiśmy, pierwszy raz się tak otworzyłam przed kimkolwiek, wcześniej wiedział tylko że mój były kiedyś bardzo mnie zranił. Wyjaśniłam mu, że przez to nie mogłam uwierzyć że mu zależy, że mam problemy z zaufaniem. Przyznałam się do błędu, przeprosiłam za to jak się zachowywałam. Powiedziałam co czuję i jak bardzo żałuję, że go nie doceniałam i jestem gotowa to naprawić. Ale on powiedział że już jest za późno, czuje że już nic z tego nie wyjdzie. Że przeprasza, ale nie zmieni zdania, bo już podjął decyzję i czuje że to jest dla niego najlepsze. Popłakałam się strasznie i błagałam żeby dał mi jeszcze jedną szansę i nie odchodził. Powiedział, że nie potrafi. Napisałam do niego kilka dni później i powiedział mi, że mogę z nim porozmawiać kiedy tylko mam ochotę, że dla niego to było tak samo ciężkie jak dla mnie(?) i że moment w którym odchodziłam i decyzja którą podjął była najcięższą w jego życiu. Nie chciałam, żeby mnie pocieszał, więc powiedziałam że jeśli jego uczucia się wypaliły, albo zrozumiał że mnie nie kochał, żeby mi o tym powiedział, że przecież nie robi nic złego. Powiedział, że mnie kocha i że zawsze będzie mnie kochał, ale już nie wierzy w ten związek i wie że będzie nam lepiej bez siebie. I że już nie zmieni zdania. To było 4 dni temu i nie rozmawialiśmy od tej pory. Jest jakaś szansa że jeszcze zmieni zdanie? Czy to wygląda na to że już nic nie czuje? Płakał jak rozmawialiśmy... Nie jest to typ kłamcy i wiem że nie ma nikogo innego. Dodam że mam 22 lata, a on 24.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
+ to był jego pierwszy poważny związek (jak sam to określił)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to ty co pisalasnprzed swietami...no coz juz c***isalismy, ze nic z tego nie bedzie, zebys zaczela zyc wlasnym zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
pierwszy raz w życiu piszę na tym forum :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słuchaj, nic na siłę. Po pierwsze trzeba się było naprawde dobrze zastanowić zrywając, po drugie juz go prosiłaś o powrót wiec sie wiecej nie ponizaj , teraz mimo wszystko krok nalezy do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
poza tym ja po prostu nie wierzę, że można tak po prostu ruszyć do przodu z dnia na dzień... nie chcę i nie potafię. kocham go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok kochasz go ,ale już go z tego co piszesz kilka razy przepraszałaś i prosiłaś o powrót. i wystarczy , niestety ,ale teraz musisz jemu dać czas na przeymyslenie tego bo inaczej sie ponizasz A po cholere z nim zrywałas tak bez zastanowienia? trzeba myslec co sie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem Ci jedno. Jeśli mu zalezy to on jeszcze sie odezwie. Bo w koncu go przepraszałaś dwa razy i chciałaś wrócic. jeśli faktycznie Cię kocha to tak latwo sobie Ciebie nie odpuści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na pewno to trudne ale postaraj się nie odzywać do niego pierwsza, może sam zrozumie i zacznie żalować, a jeśli on już się nie odezwie to czas zapomnieć i ruszyć dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
dziękuję za odpowiedzi, nie napiszę. A co do zerwania, było mi bardzo przykro i płakałam jak to robiłam, zrobiłam to pod wpływem emocji. wiem, że to żadne wyjaśnienie. wiem, że był już zmęczony tym wszystkim. powiedział, że nawet przez myśl mu nie przeszło żeby zerwać, zamim ja to zrobiłam... i co, teraz jest w stanie tak po prostu wymazać mnie z pamięci i ruszyć do przodu? tak to wygląda, a ja po prostu nie umiem w to uwierzyć i tego zaakceptować. można zostawić kogoś, nawet go kochając?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
+ po jakim czasie powinnam przestać wierzyć, że zmieni zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybyś go kochała, nie darłabyś na niego gęby, nie robiłabyś awantur i scen o byle g****o, w końcu nie zrywałabyś traktując go jak psa, który nawet kopnięty zawsze wróci. nie kochasz go, a ten kit wciskaj komuś innemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam nadzieje, ze moj byly nie wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
owszem, kocham. nie zakochuję się tak łatwo, a mam już doświadczenie w tym temacie. on wiedział o moich poprzednich związkach i problemem było to, że w nawet najmnieszym jego zachowaniu bałam się że zachowa się tak jak oni. wiem, że to okropne, wiem że na to nie zasługiwał, ale ja potrzebowałam więcej czasu żeby zrozumieć, że istnieją jeszcze porządni faceci, bo żadnego do tej pory nie spotkałam. on wiedział, że mam okropne doświadczenia i jak kr**** jest moja wiara w siebie, więc nie wmawiaj mi co czuję, a czego nie - bo nie masz pojęcia o czym mówisz. wiem, że był ze mną cierpliwy i nawet jak nic z tego nie wyjdzie - wiem że jest porządnym facetem. po prostu dla mnie to było jak istnienie yeti, teraz już wiem że się myliłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Ci powiem tak. Wiem, że można bać się komuś zaufać, jeśli ktoś inny Cię zranił, ale nie można być w związku i się w nim kłócić o drobiazgi. Jeśli tak jest, to taka para nigdy nie powinna mieć dzieci, bo one cierpią na ciągłych awanturach i walkach rodziców o to, kto będzie górą. Zaczyna się od drobnych kłótni, a kończy na poniżaniu i upokarzaniu jednego z partnerów. Bardzo dobrze, że się rozstaliście. Ty za to powinnaś przyjrzeć się swojej własnej rodzinie, dlaczego nie możesz odpuścić, bo miałaś złe wzorce i dlatego taka jesteś i źle trafiasz na facetów. A jeśli nie potrafisz odpuścić kłótni, to tym szybciej musisz iść na terapię, bo pewnie masz narcystyczne zaburzenie osobowości. Jeśli nic z tym nie zrobisz, uczciwie i bez kłamania terapeucie na swój temat (takie osoby często kłamią nawet specjaliście), to będzie tylko gorzej dla Ciebie i dla całego Twojego otoczenia. A chłopak po prostu jest mądry, że Cię zostawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"AlicjaDonnikova dziś gdybyś go kochała, nie darłabyś na niego gęby, nie robiłabyś awantur i scen o byle g****o, w końcu nie zrywałabyś traktując go jak psa, który nawet kopnięty zawsze wróci. nie kochasz go, a ten kit wciskaj komuś innemu". No właśnie tego samego się obawiam tak jak wyżej napisałam, że to może być narcyzm, a wtedy taka osoba nie kocha. Osoba bojąca się zaufać, ale nie mająca NPD, zachowuje się inaczej. Coś o tym wiem, bo też zostałam zraniona. Ale na żadnego z kolejnych mężczyzn się nie darłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
Nigdy na niego się nie 'darłam'... nigdy nie mieliśmy awantur ani scen. Przez kłotnie mam na myśli wymianę zdań po której nie możemy dojść do porozumienia, a nie urządzanie scen, nie wiem skąd ona to wzięła. Głównie chodziło o to, że ja nie potrafiłam uwierzyć że mu zależy, mimo że dawał mi powody żeby mu ufać. Zawsze myślałam, że jest w tym jakiś "haczyk". Wiem, że to był błąd i chcę go odzyskać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale on już nie chce, daj mu spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
tak z dnia na dzień mu przeszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapewne nie z dnia na dzień ale w końcu dojrzał do podjęcia słusznej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to trzeba było sobie najpierw wyleczyć traumę po poprzednich fagasach, a nie wyżywać się na dobrym chłopaku. dbanie o wyłącznie swoją dupę i to żeby ktoś nad tobą skakał, to nie jest żadna miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Little_Boom dziś - czyli miałam rację, że masz narcystyczne zaburzenie osobowości, bo nawet nie pomyślałaś o tym, żeby coś zrobić ze zmianą swojego zachowania na terapii tak, jak Tobie napisałam. Nieważne, czy się ktoś drze, czy robi na początku tylko ciągłe kłótnie o pierdoły, jak napisałaś. Najpierw są o pierdoły, a potem dochodzi do tego upokarzanie małżonka i piekło dla dzieci. Swojej winy nie chcesz przyjąć ani nawet nie przeszła Ci przez głowę myśl, żeby nad sobą pracować. Narcyzm na pewno. Wybierasz takich mężczyzn, przy których możesz się czuć silniejsza i lepsza i kłótniami chcesz im pokazać, że oni są źli, a Ty wspaniała. Twój brak zaufania po zranieniu tego nie tłumaczy. Ja nieraz zostałam zraniona i nikog potem nie traktowałam tak jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
Ale że co, nigdy nie kłociłaś się już potem z nikim? Uznaję swoją winę, bo wiem, co zrobiłam źle i chcę nad sobą popracować. I tak to zrobię. Ale mam nadzieję, że przy jego boku. i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
Poza tym on jest inny niż ktokolwiek z kim się wcześniej spotykałam. Zawsze byłam w związku osobą kontrolowaną przez faceta. Z nim próbowałam stworzyć związek partnerski... no jak widać nie do końca mi się to udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama sobie takich wybierałaś, widać leciałaś na wygląd a nie charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdarzyła nam się jakaś kłótnia może raz czy dwa razy, ale nie ciągłe kłótnie, nie o pierdoły i nie były to kłótnie wynikające z braku zaufania do mężczyzn tylko z tego, jak oni w pewnym momencie się wobec mnie zachowali. I były to rzeczy istotne, które dla mnie przesądzały o tym, że związek powinien się skończyć. Skończyłam je i nie wracałam do nich, chociaż oni chcieli. Nie przez brak zaufania, tylko dlatego, że są zachowania, których tolerować nie można. To co innego niż ciągłe kłótnie i przepychanki "a ja postawię na swoim" i zrywania z powodu bycia w emocjach, a potem wracania i uważania, że wszystko w porządku. Ale ja wiem, że moje problemy są wynikiem tego, jaką miałam rodzinę i przez to wybrałam potem nie takich mężczyzn. Zmieniam to, pracuję nad tym, żeby wybrać następnym razem dobrze, nie chowam głowy w piasek ani nie robię kłótni o drobiazgi. Życie z kłótniami to koszmar, a kogoś innego albo się kocha takiego jaki jest i nie chce się go zmieniać, albo trzeba szukać dalej. Z brakiem zaufania trzeba sobie samemu poradzić i potraktować to jako coś, co nam pomaga w tym, żeby potem znowu nie zostać zranionym. Ale jeśli do każdego faceta od razu podchodzisz, że na pewno Cię zrani i go atakujesz ze strachu, to jeszcze nie jesteś gotowa na to, żeby z kimś się wiązać. Albo jesteś bezkrytyczna wobec siebie i nie widzisz, że Ty też popełniasz błędy, które im pozwalają ranić Ciebie. To drugie to zaburzenie osobowości. Tym bardziej, że napisałaś, że chłopak był dobry wobec Ciebie, kochał Cię i nie dawał żadnych powodów do podejrzeń, zazdrości ani nie potraktował Cię źle, a wtedy Twoja reakcja byłaby uzasadniona. To Tylko Ty zawiniłaś, a on miał dość i nic dziwnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Slabo ciagniesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Little_Boom
i tu się z tobą zgodzę, wiem że nie może tak być. zrozumiałam to i naprawdę chcę to naprawić - mam na myśli siebie. Wiem, że coś co wpłynęło na mnie w przeszłości albo moje nastawienie nie powinno wpływać na kogoś innego. wiem, że on nie zawinił i przykro mi że tak to się wszystko potoczyło. po prostu zrozumiałam to za późno - masz rację, nie widziałam wcześniej mojej winy. I wiem, że to okropne i MUSZĘ to w sobie zmienić. Proszę, powiedz mi - myślisz, że mogę jeszczę naprawić swój błąd, jeśli chodzi o niego? Chcę popracować nad sobą. Wiem, że przez własną głupotę go straciłam, ale naprawdę nie ma nic, co mogłabym zrobić, żeby go odzyskać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będziesz się "starała" do następnej awantury, kiedy to znowu wydrzesz na niego gębę aż mu się żyć odechce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli byly awantury a on i tak wracal to nie musisz sie starac. Przeczekaj a on i tak znowu wroci. Z tego co piszesz to juz wiele razy tak bylo, prawda? No to po co cos robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×