Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziecko rodziców z zaburzeniami i problemami do końca życia nie będzie normalne

Polecane posty

Gość gość
CO do mamy: ona ma gotowy pozew, tata dostanie na dniach. Niesamowite. Boi się, bo życie zmarnowała. Tata się cieszy,albo inaczej- on ma to w d, totalnie. Nie wiem jak będzie zobaczymy, ale terapeutka siostry mówi, że to może naprawić wszystkie relacje w tej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lunatic soul- wbrew pozorom wiele jest takich osób ej...boję sie tej terapii...a jak okaże się, ze jestem chora? mi jest wstyd, ze inni są względnie normalni,a ja nie;-(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety się zgadzam ale
gość dziś Tytuł tego wątku, nie zachęca zupełnych idiotów xxx otóż to, i dlatego piszą tu aż trzy osoby x :D x A jakie masz te złe nawyki? x Potem napiszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile za to płaciłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety się zgadzam ale
Za terapię? Nic, bo była na NFZ. Psychiatra mi polecił, dobry ośrodek. Niezbyt daleko do mojego miejsca zamieszkania, więc skorzystałem, tylko dojazd mnie kosztował. Tak sobie nawet myślę, że to był początek, nawet nie powrotu do zdrowia, bo ja nigdy emocjonalnie, nie byłem zdrowy, tylko początek nowego życia. To jest jak spóźnione dojrzewanie. Bardzo to jest trudne i skomplikowane, zacząć rozumieć siebie, dopiero gdy ma się grubo ponad 30 lat. Nikomu nie życzę. Nawyki? Może nawet źle to nazwałem, bo to jest raczej brak wyrobionych nawyków. Na przykład: - ja nie wstaję rano, tylko śpię do oporu, jeśli tego nie kontroluję (pomimo, że chodziłem do szkoły, chodziłem do pracy, tak nienawidziłem i szkoły i pracy i samego dnia, wręcz światła dziennego, że nie wyrobiłem sobie tego nawyku, lub wyrobiłem na krótki czas) - zaczynam i nie kończę (muszę się kontrolować), mogę najprostszą czynność przerwać w połowie i zostawić, np: myję podłogę i przerywam to kilka razy, jakby brakowało mi siły, energii, chęci, by to zrobić - to samo z pracą, gdy regularnie chodziłem do pracy, to przeżywałem męki, rozpoczynając każdą nową sprawę, czynność... - gdy mam coś zrobić, coś co ma taki, czy inny sens, jakąś zaplanowaną sprawę, czynność, to szukam czegoś, co mnie interesuje, to może być cokolwiek, od czytania książki, po czytanie artykułu ze starej gazety, wnikliwe oglądanie jakiegoś przedmiotu, gapienie się przed siebie (de facto w siebie) byle tylko nie skupiać się na rzeczywistości i mogę tak spędzić cały dzień i następny i tydzień i rok i całe życie... - generalnie nie jestem uporządkowany, nie umiem żyć zgodnie z rytmem dnia i nocy, z rytmem spraw, życie, moje życie, niestety trzeba to powiedzieć, jakby moje życie mnie nie obchodziło. Oczywiście obchodzi mnie bardzo, więc im bardziej od życia uciekam, tym większe czuję napięcie, frustrację, lęk. Ale znowuż, gdy wchodzę w to swoje życie, coś robię, to przeżywam olbrzymie napięcia bo: - najpierw jest opór, by w ogóle cokolwiek zacząć, by się w to zaangażować - opór i napięcie - nerwobóle - gdy już zacznę, działam w napięciu, czasem jakby takim amoku, żeby zrobić, żeby już mieć spokój, żeby nie czuć tego napięcia - skutek nerwobóle i uczucie potwornego zmęczenia, jakby nieproporcjonalnego do sprawy, wysiłku. Ale dziś już wiem, że to zmęczenie, biorąc pod uwagę napięcie jakie przeżywam, jest adekwatne, właśnie do skali napięcia, nie tyle samej sprawy. Terapeutka powiedziała mi, że ja się tak nakręcam problemem, zadaniem do wykonania, tak myślę o tym, albo uciekam od tego, tak wiele w to energii wkładam, że gdy już się za to zabiorę, to brak mi siły, jestem zmęczony. I to jest prawda. Tak to działa. To jest taki fatalny "nawyk".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety się zgadzam ale
Ale to nie chodzi tylko o zajęcia typu obowiązki, praca. Także to, co nazwałbym rozrywką, albo hobby, jakimś rozwijaniem siebie, swoich zainteresowań, odkładam na potem, lub nie kończę, zawieszam w czasie... Nawet wczoraj, tak sobie pomyślałem, że całe moje otoczenie, to co mam, przedmioty, jest tak samo nieuporządkowane, jak moje życie, jak zawartość mojej głowy. Najwyższy czas jakoś to uporządkować. Ja wciąż, jakbym chodził w kółko i nie wiedział od czego zacząć, co wybrać, co porzucić, co ze sobą zrobić. Jakbym sam sobie robił krzywdę, machając ręką na siebie, swoje życie. To bardzo pasuje do mojej skłonności do obwiniania samego siebie i poczucia winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety się zgadzam ale
I jeszcze o tym początku nowego życia. No, bez jaj! Początek to pięknie brzmi, ale to jest bardzo spóźniony początek. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że ja dopiero za kilka lat, mogę naprawdę lepiej funkcjonować. Teraz, nawet od niedawna, widzę z jakiego dna wyszedłem. Jestem teraz sfrustrowany, że tak mało osiągnąłem, ale to nie prawda, bo to jest dużo, gdy wezmę pod uwagę punkt startowy. Tylko, że z boku, to ja nawet tak źle nie wyglądałem. Chodziłem do pracy, coś tam robiłem, dziewczyna, jakieś tam sprawy... Ale w środku, już się kończyłem. Pewna młodzieńcza energia, jakby wygasała i już tylko zostawało zmęczenie, takie, że nic, tylko spać i spać i spać... To naprawdę było dno, gdy sobie przypomnę mój stosunek do świata, nastrój, nawet taką, jakby to nazwać emocjonalną aurę, taką mgłę, przez którą patrzyłem na świat. No, jest lepiej, inaczej, ale wciąż potykam się o proste życiowe sprawy. Nie umiem stanąć na nogi, przynajmniej na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy jak mialam siedemnascie lat i zaczely rosnac mi siwe wlosy, w wieku 19 lecze sie na nerwice to tez wina moich rodzicow bo wzieli rozwod? Wydaje m sie , ze to moja wina nie rodzicow. Skad pani wziela takie wymysly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pojawienie się siwych włosów chyba nie jest tak prosto powiązać z rozwodem rodziców, ale nerwicę już chyba tak. Bo zanim nastąpił ten rozwód musiały być jego przyczyny a wiadomo, że dziecko cierpi na tym najbardziej. Nerwica nie powstaje z z dnia na dzień, to nie jest tak, że jednego dnia jesteś całkiem normalnie funkcjonującym człowiekiem a następnego masz nerwicę. To cały proces zachodzący w psychice i tylko lekarz bądź psycholog może zdiagnozować powody, które u Ciebie ją spowodowały. Mogły to być napięcia między rodzicami, brak zaspokojenia Twoich potrzeb emocjonalnych bo rodzice byli zbyt zajęci sobą i swoimi problemami by należycie zaopiekować się Tobą. Nerwicę masz stwierdzoną przez lekarza czy sama sobie ją u siebie rozpoznałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2015.01.16 Prawda jest taka. Za wszystko co w życiu zrobiliście źle i dobrze, za każdy wasz problem emocjonalny, za typ waszej osobowości, za zaburzenia takie jak socjopatia, narcyzm, stany psychotyczne, uaktywnienie schizofrenii, nałogi, stany lękowe, fobie, zaburzenia w związkach, prokastynację, lenistwo, nerwicę, reakcje na bodźce otoczenia odpowiedzialni są wyłącznie rodzice. x x Ja bym polemizowała z tak jednoznacznym stwierdzeniem, ponieważ to nie tylko rodzice są za to odpowiedzialni. Dziecko nawet całkiem małe ma w swoim otoczeniu, nie tylko rodziców. Są dziadkowie, rodzeństwo, ciocie, wujkowie itp. Te inne osoby też mają wpływ choć nie jest on tak duży jak rodziców. Poźniej są nianie, opiekunki w żłobku, wychowawczynie w przedszkolu, rówieśnicy. Całe środowisko, w którym wzrasta dziecko ma wpływ na to jakim człowiekiem będzie maluch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice niestety mieli problemy psychiczne wiec wiem jak to jest być dzieckiem z takiej rodziny, rzeczywiście czesc tych zaburzen przeszlo na mnie, na początku ciezko było mi sobie z nimi poradzic ale w pewnym momencie uznalam ze powinnam zgłosić się do psychiatry, kolezanka polecila mi http://www.czpgdynia.pl . Trafilam na swietnych specjalistow i już wiem jak sobie radzic ze „spadkiem” po rodzicach, maja tam tez oddzial psychiatrii dziecięcej wiec jak zobacze jakies niepokojace objawy u mojego dziecka z pewnościa od razu się tam zglosze, żeby nie bagatelizwoac problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×