Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 22, 2019 Fiona zanim wybierzesz się do Krakowa zapytaj w Warszawie czy takich badań nie robią w Zakładzie Chorób Błony Śluzowej i Przyzębia na ul. Miodowej 18. To jest podobne miejsce jak w Krakowie, byłam tam 15 lat temu na badaniu halimetrem. Być może stosują tam terapię fotodynamiczną na choroby przyzębia i halitozę i może mają taki sam laser jak w Krakowie i urządzenie Oral Chroma. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 22, 2019 Fiona zanim wybierzesz się do Krakowa zapytaj w Warszawie czy takich badań nie robią w Zakładzie Chorób Błony Śluzowej i Przyzębia na ul. Miodowej 18. To jest podobne miejsce jak w Krakowie, byłam tam 15 lat temu na badaniu halimetrem. Być może stosują tam terapię fotodynamiczną na choroby przyzębia i halitozę i może mają taki sam laser do terapii fotodynamicznej jak w Krakowie i urządzenie Oral Chroma. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 23, 2019 Dziekuje Kielczanka. Dzwonilam dzisiaj ale nikt nie odbiera, napisalam emaila. Szukałam w internecie, niestety poza Gliwicami i Krakowem nic nie znalazłam. Czy mogłabyś spytać podczas kolejnej wizyty czy znają kogoś kto robi podobne badania w Warszawie? Będę bardzo wdzięczna. Jesli nie, to jestem gotowa jeździć do Krakowa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 23, 2019 Moja pani doktor jezdzi często do Warszawy więc chyba wie co tam teraz jest badane. Zapytam jej gdzie ludzie z Warszawy powinni się udać z halitozą, kto może im pomóc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 23, 2019 Kto wie może ona też w Warszawie przyjmuje pacjentów. U góry podawałam telefon do niej możesz nawet teraz zadzwonić i zapytać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 23, 2019 Na pewno zdziwi się bardzo że aż z Warszawy chcą przyjeżdżać bo gdy powiedziałam że jestem z Kielc to poweiedzała że nikt z tak daleka nie dojeżdża Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 23, 2019 Dzięki Kielczanka! Zadzwoniłam i mamy się umówić w poniedziałek na konkretny termin. Niestety w Warszawie nikt się tym nie zajmuje. Ale pojechalabym na koniec świata żeby się tego pozbyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 23, 2019 To się cieszę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość huh Napisano Sierpień 24, 2019 W zeszłym roku nakisiłam ogórków, zaniosłam do piwnicy i zapomniałam o nich. Gdy je znalazłam jadłam słoiczek przez kilka dni pod rząd, wypijałam tez wodę. Oddech shreka zniknął całkowicie. Przestałam jesc ogórki i miałam takiego strasznego kapcia, że nie mogłam wytrzymać. Zostało mi kilka słoików, chyba 7 i znowu codziennie jadłam po słoiku. Oddech shreka znowu zniknął, był swiezutki. Ukisiłam ostatnio buraki, niestety zakwas z buraków i buraki nie pomogły na oddech. Mam teraz kapustę, testuję. Dzisiaj zjadłam pierwsza porcję. Oczywiscie domowej roboty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Arth Napisano Sierpień 24, 2019 Mi po kiszonkach smierdzi kilka razy gorzej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 25, 2019 U mnie kiszonki są obojętne ani lepiej ani gorzej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość huh Napisano Sierpień 25, 2019 Tylko zanim zadziałało to musiałam zjeść kilka słoiczków. Tzn. 1 cały słoiczek, czyli 5-6 ogórków plus cała woda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka45 Napisano Sierpień 26, 2019 Probiotyki powinniśmy spożywać w dużych ilościach, najlepiej te z żywymi kulturami bakterii jak kiszonki, mleko zsiadłe itp. Probiotyki zawarte w tabletkach są "uśpione" i potrzeba odpowiednich warunków aby "ożyły" i zaczęły się namnażać, wiele z nich nie przetrwa. Staram się codziennie zjeść zsiadłe mleko, kefir lub ogórka kiszonego (nigdy nie jem jogurtów naturalnych bo mi nie smakują) chociaż nie widzę żadnych efektów . Jestem po zabiegu płukania jelita grubego, który robiłam w styczniu i muszę wam powiedzieć że wiele moich problemów jelitowych zniknęło, jednak zabieg nie wpłynął na halitozę ale polecam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka45 Napisano Sierpień 26, 2019 Nie wiem dlaczego dzisiaj mam cały dzień kapcia w buzi mimo że umyłam zęby jak należy, może dlatego że irygatora nie używam od 5 dni. Martwię się o wyniki na Oral Chroma ... to już za 2 dni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 26, 2019 Na mnie kiszonki nie działają w ogóle. Nawet nie wiem czy nie śmierdzi jeszcze bardziej. Kielczanka - trzymam mocno kciuki, zobaczymy co wykaże badanie. Ja mam pierwszą wizytę za 2 tygodnie.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Arth Napisano Sierpień 26, 2019 Kielczanka a czy zalecono Tobie jakąś dietę? Np unikać nabiału? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 26, 2019 Mam unikać cebuli i czosnku bo zawierają siarkę. Tyle że po cebuli oddech mam taki sam a po czosnku mam oddech czosnkowy jak każdy. Moim zdaniem trzeba unikać mleka świeżego i pasteryzowanego oraz cukru. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 26, 2019 Białego i żółtego sera nie jem chociaż lubie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 Właśnie wysłuchałam sobie na yt ciekawego skądinąd wykładu o fobii społecznej - geneza, objawy, leczenie. Mam właściwie wszystkie klasyczne cechy tego zaburzenia psychicznego, ale zastanawiam się, jaki sukces terapeutyczny można by osiągnąć, jeżeli u podłoża tej fobii leży u mnie nie jakiś irracjonalny lęk przed ośmieszeniem czy zarumienieniem się, a realny smród z gęby, który zniechęca do mnie ludzi i nie jest urojony, bo zbyt wiele razy słyszałam od różnych osób, że tęgo wali mi z ust. Wg mnie żadne mechanizmy psychologiczne nią są w stanie nic tu wskórać, choć samo zaburzenie przebiega i postępuje jak klasyczna fobia społeczna - coraz mniejsza pewność siebie w kontaktach międzyludzkich, unikanie interakcji z ludźmi, aż po stopniową izolację, wycofanie z życia towarzyskiego, lęk przed zabraniem głosu, odrzuceniem (które uważam za całkiem uzasadnione i zrozumiałe w tej sytuacji). Gdy np jestem w sklepie i zobaczę z daleka znajomą osobę, momentalnie wpadam w panikę i udaję, że tej osoby nie widzę. A jak nie daj boże ona sama mnie zauważy i podejdzie żeby zamienić parę zdań to zachowuję się jak jakiś czubek: odsuwam się, cedzę przez zęby zdawkowe odpowiedzi, odwracam głowę na boki i ucinam szybko każdy temat żeby tylko zakończyć tę gehennę. I rzeczywiście w konsekwencji wychodzę na dziwaka, mruka, niesympatyczną, nietowarzyską. A taka z natury nie jestem. Uwielbiam być wśród ludzi, mam zawsze wiele do powiedzenia, a przez tę parszywą przypadłość udaję całe życie kogoś kim nie jestem. Ludzie mnie nie lubią, unikają, matka załamuje ręce, że nie mam koleżanek. No jak tu się zachowywać normalnie wiedząc, że śmierdzisz? Ja sama jak komuś wali nie mam chęci utrzymywać bliższych kontaktów i wiem jaką męczarnią jest rozmowa z taką osobą, więc trudno żebym nie miała blokady mając świadomość swojego smrodu. Wykończy mnie to psychicznie :( Chciałabym kiedyś jeszcze być sobą.... wyjść do klubu i nie myśleć o tym, że jak będę przekrzykiwać się z muzyką żeby coś powiedzieć koleżance, to ona puści pawia na parkiet. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 Czasem oglądam sobie stary odcinek Benny Hilla "The halitosis kid" żeby choć na moment nabrać do siebie dystansu :( https://www.youtube.com/watch?v=iLnaYvea9nY (drugi filmik w tej kompilacji) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka 45 Napisano Sierpień 27, 2019 Aniu wszyscy przez to przechodzimy. Psycholog nic nie pomoże. Dziwna ta choroba bo problem jest medyczny a cierpi dusza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 Najgorsze jest to, że problem jest powszechny, a wciąż tak mało się o nim mówi, jakby to było jakieś tabu. A przecież dotyka to najważniejszej sfery życia człowieka - funkcjonowania w społeczeństwie. Jeśli mówi się otwarcie o problemie nieświeżego oddechu to zazwyczaj albo z przymrużeniem oka albo się go bagatelizuje, bo przecież "z tym da się żyć, wystarczy zainwestować w tic taki i gumy miętowe". A prawda jest taka, że osoby cierpiące na halitozę są przez otoczenie odrzucane, obgadywane i ośmieszane za plecami ("hihihi ale jej/jemu daje z kopary"), przy czym mało kogo stać na szczerość. U mnie w domu rodzinnym na przykład, temat nieświeżego oddechu to była jakaś abstrakcja, fanaberia. Jak po raz pierwszy przemogłam się, żeby spytać matkę, czy mam niemiły zapach z ust to stwierdziła, że chyba mam coś z głową skoro zadaję takie pytania. Wykręciła się od sprawdzenia, bo dla niej to nienormalne żeby na kogoś chuchać. I że ona nic ode mnie nigdy nie czuła, co musiało być nieprawdą, bo sygnałów problemie otrzymywałam już w tym czasie wiele. Zdarzają się na szczęście ludzie, dla których to naturalne, zwrócić komuś dyskretnie uwagę na nieświeży oddech. I choć nie jest niczym miłym dowiedzieć się, że to właśnie ty na to cierpisz, to jednak szczerość w tej sytuacji jest nieoceniona. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kielczanka45 Napisano Sierpień 27, 2019 Jak pierwszy raz do Krakowa jechałam z mamą i partnerem to przez całą drogę mówili mi że halitozy nie mam i po co tam jedziemy. Kiedy na badaniu wyszła halitoza i zakwalifikowałam się dalej to partner stwierdził że cos tam jednak było, coś tam czuł. Na najbliższych polegać nie wolno. Obcy ci powiedzą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 27, 2019 Niestety, temat jest bagatelizowany także przez wielu lekarzy, którzy bezradnie rozkładając ręce mówili mi, że to już taka moja natura.. Aniu, zobacz na mój wcześniejszy post, piszę jak udaje mi się w miare kontrolować ten smród, u mnie niesamowicie pomogła herbata z czystka i płyn do płukania ust Meridol na nieswiezy oddech. Musze tez spróbować pasty Ajona o której pisała Kielczanka. To nie jest tak, że przestało śmierdzieć mi z ust ale przynajmniej jak tych ust nie otwieram to nie śmierdzi Kiedyś niestety smród był wyczuwalny nawet jak nic nie mówiłam, a od kapcia w buzi mnie samej było niedobrze. Niestety nasłuchałam się strasznych komentarzy, niby za plecami ale tak żebym słyszała, że śmierdzę. Od kolegów, a nawet nauczycieli. Ile przeszłam upokorzeń to moje. Znajomi zawsze się ze mnie śmiali, że gestykuluję tak mocno jakbym znała język migowy a ja po prostu rozganiałam smród podczas mówienia. No dramat.. Smród miał ogromny wpływ na moje życie ale jakoś się układa, mam paru znajomych, męża. Unikam wyjść ze znajomymi ze względu na oddech i też jestem uważana za dzikusa, no ale co zrobić, to dla ich dobra Już pogodziłam z moją przypadłością, chociaż jak widać śledzę nowinki i produkty i mam nadzieję, ze terapia w Krakowie przyniesie poprawę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 No ja to usłyszałam akurat także od jednej z najbliższych osób - od mojego dziecka, a ono na pewno jest ze mną szczere. Partner hmmm... twierdzi, że czuje ale tylko czasem. Natomiast nie mogę zrozumieć, czemu od dziecka okłamywała mnie matka. Dzieciaki w szkole wiecznie gadały, że brzydko pachnę, więc kurczę, komu jak komu ale mamie chyba powinno leżeć na sercu, że dziecko ma taki problem. Gdyby od mojego dziecka notorycznie śmierdziało to przewróciłabym świat do góry nogami żeby tylko coś z tym zrobić, i na pewno nie wmawiałabym mu że to wydumany problem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 27, 2019 Moja matka tez mówiła, że wymyślam.. Walczę z tym sama od lat. Mąż mówi, że trochę czasami czuje ale jemu to nie przeszkadza i rozumie, ze to choroba na którą nie ma jeszcze lekarstwa. Siostra za to od zawsze dobitnie mówiła mi, że śmierdzę jak kibel... Niestety, okropna przypadłość nam się trafiła. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 Ja słyszałam że taki przyrząd do testowania siły halitozy można sobie kupić do użytku domowego, chociaż nie wiem czy jest sens gdy się samemu wie i czuje od siebie te wyziewy, lepiej chyba skoncentrować się na eliminacji problemu. Przede wszystkim dotrzeć do przyczyny, mnie to zajęło dekady! Prawdopodobnie wystarczyło wyciąć w dzieciństwie migdałki, bo zbierają się w nich resztki. Ponoć niektórzy umieją to sobie skutecznie wyczyścić i mają raz na jakiś czas spokój z zapachem. Ja próbowałam je oczyszczać sama, ale po pierwsze, jest to utrudnione przez silny odruch wymiotny, a po drugie mam wrażenie, że zawsze coś zostaje. A jak te resztki nie są systematycznie usuwane to jeśli wierzyć temu co czytałam, pod nimi zaczyna się zbierać ropa i dochodzi wręcz do zainfekowania innych miejsc w ciele, np stawów czy zatok. Oczywiście przez lata żaden laryngolog nie chciał nic z tym zrobić, tylko przepisywał doraźnie płyn lugola lub antybiotyk. Niedawno wyczytałam, że są tylko 2 metody rozwiązania problemu: wyciąć całkowicie migdałki (czego się trochę obawiam) lub wykonać zabieg wygładzający ich powierzchnię, by resztki nie miały gdzie się gromadzić. Jednak to drugie nie zawsze daje efekt, czasem trzeba zabieg powtarzać co jakiś czas - a tani nie jest bo cena waha się od 800 zł do 1500 zł. Więc chyba muszę zebrać się na odwagę i przekonać laryngologa do wyrwania... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona Napisano Sierpień 27, 2019 U mnie to na pewno nie migdałki, tylko język (niestety nie wytnę :)). Nie wiem Aniu czy czytałaś poprzednie forum, które administracja tego portalu niestety w całości usunęła, były tam osoby, które wycięły migdałki i nie było poprawy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania zryta bania Napisano Sierpień 27, 2019 Niestety, nie czytałam poprzedniego forum ... Zmartwiłaś mnie, że innym nie pomogło wycięcie :( Mnie się wydaje, że prawie na pewno to wina migdałków, bo na języku nie mam żadnego zapachu. A jak dotknę migdałków i powącham palec to aż mi nos więdnie :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Arth Napisano Sierpień 27, 2019 Ania bania jakbym czytal swoj wpis... piekło na ziemi :/ Ja jestem przykładem ze wyciecie nie pomogło. Kielczanka problem jest jak najbardziej również psychologiczny! Podczas stresu śmierdzi bardziej, emocje wpływają na intensywność zapachu. Są przypadki że smród pojawia sie w zależności od stanu emocjonalnego a problemów z migdalkami zatokami itd nie ma Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach