Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kolejna ciąża po poronieniu

Polecane posty

Gość czekam na dziecko
Drogie kobietki Napiszę krótką historię o tym jak to było u mnie po poronieniu i o tym jak bardzo cierpiałam mam nadzieję że zachęci to chociaż jedną aniołkową mamę do napisania o swoich przeżyciach. Moja historia jest długa i smutna :) Mam 17 letniego syna z pierwszego związku z jego ojcem nie widziałam się odkąd dowiedział się ze jestem w ciąży nie mamy kontaktu w ogóle.Długie lata minęły jak zaczęłam myśleć o drugim dziecku może dlatego ze syna miałam tak szybko bo 17 lat i troszke dał mi wtedy odczuć jak to jest być młodą mamą.Różne inne fakty z mojego życia złożyły się na to że decyzja była odwlekana bardzo długo.No ale w końcu decyzja chcemy mieć z moim mężem dziecko myślałam sobie że wszystko pójdzie gładko a tu nic z tego.Bardzo długo nie mogłam zajść w ciazę ,robiłam rózne badania już byłam skłonna męża wysłać żeby się przebadał ale jeszcze miałam cierpliwość .Zaszłam w ciąże po 1,5 roku starań ,wiedziałam od razu że jestem w ciaży radosc niesamowita,wszyscy znajomi ,rodzina poinformowani od razu jak zobaczyłam dwie kreski na teście czekała mnie tylko wizyta u gin.Termin wizyty przyszedł bo poszłam na nfz dlatego troszke musiałm poczekać nie sądziłam że nie mają sprzetu usg.Lekarka przebadała mnie palpacyjnie ,wywiad no i potwierdzeniem miało być usg.Po powrocie do domu zaczęłam plamić ale nie mocno ,czekałam na termin usg nie sądziłam że coś mogło być nie tak .Któregoś wieczoru siedziałam przed telewizorem i zaczęlam macać swoje piersi bo o dziwo przestały mnie boleć a bolały strasznie zaczynałam myśleć nawet powiedziałam męzowi że coś jest nie tak bo wszystkie objawy zniknęły po dwóch dniach od wizyty.Termin usg nadszedł ,poszłam z mężem i z synem nie wiem po co go zabraliśmy.Na usg lekarka zaczęła mnie wypytywać o ostatnią miesiaczke czy mam bóle jakieś i cisza długo gapiła się w monitor usg.Ja leżałam blada jak trup już wiedziałam że jest żle ale nie sądziłam że aż tak.Musi pani pojechać do szpitala na łyżeczkowanie usłyszałam przeżyłam szok nie mogłam wyjść stamtąd mąż musiał mnie podnieść bo zabrakło mi sił.Całą drogę do domu się nie odzywałam do nikogo moja rodzina dalsza jka się dowiedzieli pozostawili to bez komentarza tak jak by tej ciąży nigdy nie było bardzo mnie to bolało.W szpitalu dowiedziałam się ze moje dzieciątko odeszło w jakimś 6-7 tygodniu nie usłyszałam nigdy bicia jego serduszka dla mnie to było dziecko takie wyczekane ,kochane już od tych dwóch kresek.Długo dochodziłam do siebie pierwszego tygodnia po szpitalu nawet nie pamiętam ciągle lezałam i gapiłam się w sufit nie jadłam nic mnie nie interesowało tylko jedna myśl w głowie co zrobiłam nie tak ,dlaczego mnie to spotkało czy to wina tej lekarki która mnie badała?Czekał mnie powrót do pracy bo oczywiscie jak dowiedziałam się o ciaży od razu poszłam na chorobowe i t był kolejny dramat dla mnie.Chiałam tylko jednego kolejnej ciaży. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Oto moja historia ja mam rowniez nadzieje,ze to zacheci nowe Aniolkowe mamy do napisania na forum,gdzie znajda zrozumienie i wsparcie bo tak naprawde nikt inny nie zrozumie tego lepiej niz inna Aniolkowa Mama. My z mezem staralismy sie o dzidzilka tylko miesiac (mozna poiwedziec ze szczescie jeden cykl i juz)gdy dowiedzialam sie,ze jestem w ciazy bylam najszczesliwsza kobieta na swiecie od razu polecialam na wizyte to byl jakos niecaly 7tydzien niby Pani ginekolog -nie moja wczesniejsza pojechalam do prywatnej kliniki bo chcilams juz ezybko wiedziec co i jak q tak to bym musiala troche poczekac na wizyte-powedziala ze ciaza jest ale miala zepsute cos w usg i nie moglam posluchac serduszka ale pelna nadziei pojechalam do domu za miesiac mialam sie zglosic na kontrole.po ok 2,5tyg pamietam jak dzis to byl listopad niedziela poszlam do lazienki i ujrzalam mala kropelke krwi wystraszylan sie bardzo pojexhalismy na pogotowie sadzilam ze moze dostane jskies tabletki na podtrzymanie i nigdy nie spodziewalam sie ze uslysze tak druzgocace wiesci ze serce mojego dziecka przestalo bic chwile po wizycie w tym 7tygodniu bo juz dalej sie nie rozwinelo myslalam ze zwariuje nie potrafilam tego zrozumiec Swiat zawalil mi sie w jednym momencie :((((teraz gdy to pisze wraca to wszystko az gula stoi w gardle:( Uslyszalam ze czeka mnie zabieg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Zabieg byl straszny :(i to co przezywalam po nim to chybabjeszcze gorsze te pytania ktore sobie zadawalm dlaczego ja dlaczego moje dziecko dbalam chuchalam a i tak nie ma mojej kruszynki dlygi czas nie potrafilam sobie tego uporzadkowac mialam wsparcie w rodzinie przyjaciolach ale taka jest prawda ze nikt nie przezyl tego co ja i nie wie jak to jest!!!!!!dlugo przechodzilam swoj smutek i rozpacz nie chcilam sie wtedy starac o kolejnego malucha bojac sie kolejnego poronienia.gdzies po ok roku gdy zaczynala kielkowc mysl ze moze czas pomyslec o malej kruszynce :)poszlismy z mezem i przyjaciolmi do kina (na samo wspomnienie geba sie smieje:)po kinie wrocilismy do domu i wtedy w tak zwane dni nieplodne poczela sie nasza kruszynka:))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Wccielo mi post !!!!!wrrrrr:) Radosc nasza byla ogromna ale jeszcze wieksze strach i obawa na kazda wizyte szlam z dusza na ramieniu ze uslysze kolejne zle wiesci ale na szczescie nic takiego nie mialo miejsca i urodzilam zdrowa dziewczynke ktora wlasnie uciela sobie drzemke i spi obok:)maly lobuziak z niej ale usmiech i calus jakiego daje wynagrzadza wszystko.Ciaza byla strachem ale i nadzieja ze wszystko pojdzie dobrze chociaz tak naprawde strach towarzyszy do konca bo po przezyciach ktore nas dotknely ten strach tkwi gleboko.Dziewczyny jestemy my tu wszystkie na forum dowodem ze nawet po najgorszej burzy wychodzu slonce ktore mam nadzieje i ze dla was zaswieci!!!Jezeli macie ochote to napiszcie a dobrego slowa i otuchy na forum nie zabraknie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Kochane, s ha siedzę, czytam i płacze. .. ze smutku ze nad to dotknęło i ze szczęścia ze szczęście jest możliwe. Teraz myślę, że wymyśliłam i zebrało ki się na wspomnienia a płacze. .. ale to dobrze, bo wiem, że nie jedna ja płakałam i wyszłam z tego, nie jedna z nas dostanie nadzieje i światełko ze trzeba wierzyć że się uda. Ja za chwile opiszę moja historie, jak wiadomo podwójnie smutna ale z happy endem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Moja historia jest troszkę skomplikowana... bo gdy podjęlisty z M decyzję o ślubie byliśmy ciągle osobno... on w delegacja, ja u swoich rodziców tylko dlatego bo jego nie było a ja blisko pracy. Ale tak się nie dało długo żyć, zaczęły się problemy z teściami, nie mieliśmy swojego miejsca. W końcu decyzja mieliśmy wynajmować mieszkanie. Gdy się dowiedziałam ze jestem w ciąży podejrzewałem ze tak może gyc juz wcześniej. Miałam bardzo regularne miesiączki, co do dnia mogłam przewidzieć. I tak się stało, dwa tygodnie wcześniej przyjaciółka oświadczyła ki o swojej ciąży, po dwóch tygodniach mój test wyszedł pozytywny... byłam w strachu ze się nie myliłem, ale cieszyłam się jak nigdy dotąd. Mówiłam ze wszystko teraz się ułoży, że znajdziemy swoje miejsce, razem z maluszkiem... wizyta u lekarza, oczywiście bez usg, bo również na fundusz, przebadany usłyszałam slowa: ZDECYDOWANIE JEST PANI W CIĄŻY. Słowa które uskrzydlaja... zapisana na usg czekałabym do 13 tygodnia gdyby nie to ze objawy nagle ustąpiły. .. piersi przestały boleć, ale ciągły brak apetytu został. Na wizycie gdzie odbieralas wyniki lekarka kazała tylko brać żelazo i kwas foliowy, nie zareagowała na to ze objawy ustąpiły... nie mogłam czekać dłużej, zapisałam się prywatnie na usg, 2 dni po urodzinach, bo w dzień urodzin nie było już miejsc... i chyba dobrze bo bym żałował ze ta data istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
W końcu dzień podglądania maluszka... mojej kropeczki na którą czekałam... nie było jej... zapytana czy mąż ma zostać powiedziałam ze nie... bałam się ze tego nie przeżyje, po dokładnym badaniu usg, pani stwierdziła że nie ma dzidziusia, i że nie jest w stanie mi powiedzieć czy był, wszystkie parametry zatrzymały się na przedziale 5, 6 tygodnia. .. ze być może wszystko mogło się wchłonąć... ze nie wykluczone ze jajo było puste. .. te słowa bolały najbardziej, bo wierzyłam ze moja kropeczka tam była, tyle pytań w głowie, a objawy, a brak okresu? Myślałam że zwariuje... gdy zobaczyłam męża po prostu pękłam. Miałam jak najszybciej skontaktować się z prowadząca ciążę, która widziała mnue raptem 3 razy bo nie mogła nigdy zapisać się bo ciągle brak miejsc, nigdy nie miała czasu. Zapisana do innego lekarza ale za późno... wdomu cala noc plakalam, byla przy mnie tylko mama i nie zostawila mnie na krok, a ja wtulona w nia wylam cala noc i pytalam dlaczego ja, nikt jednak nie potrafil mi odpowiedzieć. Czekał mnie zabieg. oczywiście na to tez nie zdążyłam, bo usg w sobotę a w poniedziałek dostałam krwotoku, karetka, szpital, z tego dnia niewiele pamiętam, ale żyć mi się nie chciało. Mąż był przy mnie. Pod koniec tygodnia wyszłam ze szpitala faszerowana kwasem foliowy i żelazem bo hemoglobina 7,1. I wtedy męża juz nie było, wrócił do życia tylko ja N8e potrafiłam. .. zajęło mi to chyba miesiąc żeby jakoś się pozbierać. Z nim rozstalismy się na 2 miesiące, raz się widzieliśmy, potem nawet nie rozmawialiśmy. .. myślałam że to koniec, w sumie nawet chciałam żeby to był koniec. Po dwóch miesiącach przepraszał, a ja przebaczylam. Za mieszkalismy razem i powoli żyliśmy, ale bez wspomnień. .. ja popłakałam nocami, on przytulał ale nie wiem czy rozumiał... gdy widziałam przyjaciółkę płakałam, cieszyłam się jej szczęściem ale nie mogłam się pogodzić z tym ze mojego Aniolka nie ma. Gdy przyszedł termin mojego porodu wylam jak dziecko, dosłownie. .. z czasem miało, bolało mniej ale zawsze boli... to moja pierwsza strata, myślę że nie jedna mama miała podobne sytuacje... opisałam to dlatego bo mimo wszystko dalej walczyłam o nas, o to ze będę mama i o swoje małżeństwo które naprawdę ciągle się psulo, a ja sklejalam po każdym zranieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Kochane, kolejna moja stratę opiszę potem, bo raz ze z tego wszystkiego się popłakałam, dwa ze chyba wrażliwa jestem heh, trzy mój skarb się obudził po drzemkę i się nudzi... Także Aniołkowe mamy, to nie jest tak ze mamy swoje pociechy i juz nie zrozumiemy. ., ja na to forum trafiłam w marcu, w jakiś około 15 tygodniu.., i to dzięki temu, dziewczynom które tu spotkałam jestem najszczęśliwszą mamą, miałam wsparcie i pozytywne nastawienie ze wszystko będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Moje kochane, Córeczka soi wiec postanowiłam napisać kolejna część z mojego życia, które nie chciało żebym była szczęśliwa. AHA, JESZCZE PRZYKRA WIADOMOŚĆ, JUTRO JUŻ W NOWYM MIESZKANIU, TUTAJ JESZCZE WRÓCIMY POSPRZĄTAĆ ALE ZDECYDOWALIŚMY ZE JUTRO PIERWSZA N9CKA JUZ TAM. ALE BEZ NETA, WIEC CAŁY TYDZIEŃ NIE BĘDĘ MIAŁA Z WAMI KONTAKTU... CHYBA ZE OD MĘŻA TEL WYCIĄGNĘ HE HE... wracając do mnie, mieszkalismy razem z mężem, kolorowo nie gylo, ciągle brakowało, najpierw ją bez pracy zostałam, potem na odwrót, ja kialam a on nie... i kolejny raz mnie zostawił, raz na miesiąc, przyleciał do UK, wrócił na święta, cieszyłam się, ale było nam ciężko. .. potem podjął decyzję ze poleci do UK, ja miałam zaczęte studia wiec zostałam, tak naprawdę Nie pytał zdanie, podjął decyzję sam. I tak kolejny raz zostałam sama, sama, samotna, jak zwał tak zwał. Nie chciałam tak dalej ciągnąć tego. Ale po kilku miesiącach znowu chciał kolejny raz próbować, a ja nie, i kolejny raz się jednak przełamałam. Wrócił po mnie pod koniec lata, rzuciłam prace, wyjechaliśmy razem... i już w UK dowiedziałam się że jestem w ciąży. .. nie spodziewałam się tak naprawdę, ale okres się spóźnial. Mąż był w pracy, napisałam mu karteczkę zeby się nie denerwował jak zobaczy dwie kresevzki, że to znaczy ze będzie tata, że wiem ze to może być szok ale żeby cieszył się ze mną i powiedział ze damy rade. Jak wrócił to spałam... na drugi dzień poszliśmy po drugi test i dwie kresevzki się potwierdziły ponownie. Bałam się ale nigdy nie przeszło mi przez myśl że sytuacja może się powtórzyć. Chodziłam do pracy dorywczo. Objawy? Inne niż wcześniej, piersi bolały, ale najbardziej bolało podbrzusze. .. nie od razu, później. .. do lekarza miałam się zapisać dopiero bo słyszałam że w UK dopiero w 13tyg robią usg a tak kazali tylko test robić i tyle. Początek 7 tygodnia, pazdziernik, byłam w domu, po południu mąż w pracy a mnie strasznie bolał brzuch. Dzwoniłam do siostry bo ona również była w ciąży, już zaawansowanej, i nie ukrywam zazdrością jej drugiego maluszka, ale nie pokazywała juz tego, sama trzymałam ja na duchu bo nie planowali maluszka, wspierała każdego dnia jak wątpiące. I tez miała na piczatku plamienia dlatego rady szukałam u niej... bo właśnie od tego bólu się zaczęło. .. dostałam plamienia... siostra kazała leżeć plackiem ale nie brać nic. Leżałam i modliła się żeby to nie gylo to co myślę, czułam się lepiej, Dzwoniłam do męża żeby wrócił, przyjechał. Jak wstałam z łóżka od razu bóle i nie zdążyłam pójść do łazienki kolejny raz i z plamienia zaczęło się krwawienie, wszystko to trwało jakieś 30 min, więcej nie... jakie by były szanse? Chyba żadne, co by zmieniło jak bym poszła do lekarza wcześniej? Widocznie tak miało być. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na dziecko
Cdn mojej historii..... Jedno co pragnęłam po stracie to kolejnej ciąży zdrowej ciąży.Jak opętana nieustannie myślałam o tym ,planowałam ,chciałam tego ponad wszystko a jednocześnie się bałam.Miesiące mijały i nic kiedy zmieniłam pracę nawet już nie myślałam o ty byłam pochłonięta nowymi obowiązkami.Mąż pierwszy wypalił do mnie Kasia ty jesteś w ciaży bo zakręciło mi się w głowie ja myślałam że to ze zmęczenia charówka była wtedy na maxa w pracy ,chciałam się wykazać i tak to sobie tłumaczyłam.Miesiączka nie przyszła ,biegłam jak szalona do apteki po test i jak zrobiłam go to była bladziutka druga kreska widział ją mój mąż bo ja się upierałam że tam nic nie ma.Wizyta u ginekologa nic nie było sam pęcherzyk ciązowy za 2 dni widziałam juz bijące serduszko.Jak sobie przypomnę ten moment nie zapomnę go do końca życia.Urodziłam zdrową córeczkę mam dwójkę wspaniałych dzieciaków i właśnie dlatego nie mozna się poddawać trzeba wierzyć do końca że sie uda. Piszcie do nas aniołkowe mamy my was zrozumiemy i wesprzemy zawsze !!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Życie kolejny raz dało mi konkretnego kopa... chciałam umrzeć, z daleka od rodziny, od mamy której nic nie powiedziałam nawet, dopiero później jej powiedziałam, płakałam siostrze w słuchawkę... paliłam papierosa z nerwów i nie chciałam kolejny raz już żyć, teraz naprawdę nie chciałam. Mąż chciał pocieszyć, mówił ze jeszcze będę mama, a ja mu krzyczałam ze nigdy nią nie będę. .. w tamtej chwili straciłam całą nadzieje... kolejnego dnia krwawiłam, to i tak była niedziela. W poniedziałek lekarz, w czwartek dopiero zrobili mi usg, tym razem On zadawał pytania Dlaczego, ja nawet nie chciałam wiedzieć, było mi wszystko jedno co się ze mną stanie.. i wtedy zapytałam o badania, powiedzieli ze gdyby to był trzeci raz to wtedy będą szukać przyczyny, teraz nie... wtedy dotarło do mnie co oni mówią. .. ze jak to kolejny raz?! Nie dopuszczalam juz tej myśli do siebie... powiedziałam mężowi ze chce mieć dziecko, oni dali zielone światełko po pierwszym okresie bo wszystko oczyścilo się samo. Nie naciskałam na niego, powiedziałam żebyśmy spróbowali po nowym roku, że jak nie teraz to kiedy, że co jeśli kolejny raz się nie uda, że czas ucieka... wydawało się że rozumiał. I koleją rzeczy przyszedł okres jak w zegarku, kolejny już nie... z pełną świadomością jednego wieczora postawiliśmy wszystko na jedną kartę, świadomi tego ze może to być ten dzień postanowiliśmy niech się dzieje wola Boga... i chyba dopiero wtedy wysłuchał nas obojga, nie tylko mnie, ale naszej świadomej decyzji... przed świętami zrobiłam test i wyszedł pozytywny... i wiecie, nie było że co będzie, że jak będzie źle, pierwsze co powiedziałam to ze się uda, i się udało. Donosiłam ciążę i urodziłam swoją upragnioną córeczkę w 36 tygodniu ciąży. .. zrobiła psikusa i się pospieszyła ale jest na świecie, cała i zdrowa, bez komplikacji, a ja mimo tego co było, jak jest teraz, jestem najszczęśliwszą mamą na świecie. Kochane dziewczynki z forum wiedzą co mam na mysli. Nadusia niedlugo skoczy roczek a ja każdego dnia dziękuję Bogu za to ze pozwolił mi ja mieć tu na ziemi. Ze nie zabrał mi jej po raz kolejny. Ze dał szanse zostać mama. WSZYSTKO JEST MOŻLIWE, TRZEBA TYLKO WIERZYĆ, I NIE TRACIĆ NADZIEI, NIE PODDAWAĆ SIĘ. Buziaki dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
I jeszcze coś, bałam się każdego dnia, bałam się myśleć ze coś będzie N8e tak, i dzięki forumowym mamom żyłam nadzieja ze nic złego się nie stanie. Oczywiście miałam wiele obaw, miliony myśli, ale wspieralysmy się tutaj, każda potrafiła zrozumieć, wesprzeć. Dlatego kochane mamy, które się starają o dzieciątka, albo potrzebują kogoś z kim chciałyby ścieków pogadać, wygasa się, wykrzyczeć albo doradzić, my tu jesteśmy też dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz powinien zawsze wspierac nas przy calym badaniu u ginekologa i porodach.Czesto dochodzi do komplikacji w ciazy bo co wizyte ginekolog pcha lapy do pochwy stwarzajac zagrozenie zakazeniem,i poronienie!Ja mam meza Zawsze przy kazdym badaniu nawet na fotelu w szpitalu mamy do tego Prawo Pacjenta ust 2008r art 21.lecz polki sa w wiekszosci mocno zacofane i wstydza sie meza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Edzia Dziewczyny weszłam na chwilę bo Lulka karmię i plakac mi się chcę jak przeczytałam o Was...zaraz tez mi się moja historia przypomniała... Wszystko wróciło... W wolnej chwili tez się podziele moją historią smutna, ale tak jak Wasza z happy endem na szczęście :-) A wiecie, że ten GOŚĆ straaaasznie nawiedzony - na kazdym prawie forum pisze te swoje mądrości! Gdzie wejdę zeby cos poczytac to tam napotykam na tą wariatke;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie ciąża obumarła w końcówce 9 tygodnia, najpierw miałam jelitówkę, potem jakaś silna infekcja wirusowa zakończona opryszczką, brałam luteinę, wsadzałam sobie paluchy do pochwy i pewnie sama sobie tą opryszczką dziecko zabiłam :-( to było w maju, w szpitalu podali mi Artrotec i miałam potem zabieg straszne to było Karolina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Gosciu Witaj na forum.Przykro mi bardzo ze spotkalo Cie to co nas ale nie mozesz obarczac sie wina bo na niektore sprawy nie mamy niestety wplywu:(chociaz badzo bysmy chcialy.Wiem ze teraz wydaje Ci sie ze wszystko nie ma sensu ale bedzie dobrze zobaczysz jeszcze wszystko sie ulozy.Trzymaj sie!!!!!!dasz rade tak jak i my dalysmy!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Edzia Gosciu- ja w tej ciąży obumarlej tez miałam opryszczke na ustach i baaardzo się pilnowalam zeby jej TAM nie przenieść i jak widać tez moja ciąza zakonczyla się niepowodzeniem. Ale juz po dwóch miesiącach bylam znow w ciąży zdrowej i silnej i dzis obok mnie zasypia moj ukochany synuś. Więcej o swojej drodze do szczęścia napiszę później jak syn da:-) A Ty wierzyc musisz, ze się uda bo jak widzisz chyba wszystkim nam się poszczescilo:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniesia19831
No to i ja podzielę się ponownie moją historią. Pewnego dnia poczułam się jakoś inaczej – bolały mnie piersi, puchły a było po okresie, więc teoretycznie nie powinno tak być, znam swój organizm i stwierdziłam, że coś jest nie tak. Zrobiłam test, a nawet trzy testy i wyszło, że jestem w ciąży. Nie przepełniała mnie wtedy radość, głównie to był strach i zaskoczenie, bo ciąża nie była planowana. Za dwa dni po południu miałam mieć wizytę u ginekologa. W dniu wizyty rano podczas zajęc prowadzonych w przedszkolu poczułam, że krwawię, wpadłam w panikę. Byłam sama z ponad 20stką dzieci, nie mogłam ich zostawić i nawet powiedz do łazienki. Gdy wreszcie przyszła pomoc powiedziałam, co się dzieje, skwitowała to słowami „To już po wszystkim”. Co i rusz potem biegałam do łazienki, ale krwawiłam dalej. Gdy wyszłam z pracy nie mogłam doczekać się wizyty u lekarza, na niej okazało się, że jest pęcherzyk i mam czekać dalej, a na krwawienie dostałam luteinę. Tych wizyt było kilka i ciągle miałam nadzieję, bo „jeszcze za wcześnie na serduszko i trzeba czekać’. Pamiętam jak jechaliśmy przez burzę 120km na wizytę a tam okazało się, że jest coś nie tak z usg i nic nie widać. na kolejnej wizycie ginekolog skierował mnie do szpitala, tam niby po kilku dniach było lepiej, choć pojawiały się brązowe upławy, wyszłam do domu. Na następnej wizycie już mój pęcherzyk był spłaszczony, testy z krwi wykazały, że ciąża się nie rozwija i zostałam skierowana na zabieg. W szpitalu przetrzymywano mnie strasznie długo, stale kazano czekać. Kiedy mój ginekolog zobaczył mnie po raz kolejny przed gabinetem usg powiedział że sam je zrobi a zaraz potem wysłał mnie ze wskazaniem zabiegu żebym tam dłużej nie siedziała. Zabiegu nie wspominam jako czegoś strasznego, po prostu zasnęłam, nawet potem bardzo nie bolało. Byłam jak otępiała, udawałam, że nic się nie stało, ale jak nadeszła noc wyłam w poduszkę za moim dzieckiem. Po zabiegu było mi wszystko jedno, na obchodzie wieczornym oszukałam lekarza, który powiedział że jeśli mnie ktoś odbierze to mogę wychodzić. Wyszłam sama , wsiadłam do samochodu zaparkowanego pod szpitalem i pojechałam do domu. Wiem, że to nieodpowiedzialne, ale wtedy zrobiłabym wszystko żeby wyjść. Faceta ze mną nie było, powiedziałam mu że nie ma sensu żeby przyjeżdżał tyle kilometrów, choć tak naprawdę myślałam że się domyśli żeby przyjechać....Pamiętam wakacje kiedy płynąc na łódce na Mazurach zadzwoniła do mnie znajoma i gratulowała ciąży...moja mama się jej pochwaliła, że zostanie babcią, a dziewczyna o zabiegu nic nie wiedziała. Na kolejną ciąże zdecydowaliśmy się po roku, pojechaliśmy do Kielc do hotelu, odwiedziliśmy Jaskinię Raj, gdzie podobno, gdy kropla spadnie na nas trzeba powiedzieć sobie życzenie. Nie pamiętam żadnej kropli, ale życzenie i tak powiedziałam. Widocznie jakaś spadła, bo zaszłam w ciąże. Niby wyczekaną, ale strach się pojawił. Prawie od początku krwawiłam żywą krwią. Ginekolog nie kazał leżeć tylko brać leki. Pewnego dnia dostałam ogromnego krwawienia i byłam pewna, że poroniłam. W sumie cały czas byłam pewna, że poronię. Na usg okazało się że obok zarodka jest ogromna torbiel, prawie 5cm, a obok nie taki mały punkcik – moje dziecko. I jakby tego było mało – bilo już serduszko ; -) Plamiłam tak ponad 3 miesiące, potem się uspokoiło i lekarz kazał odstawić leki, torbiel się wchłonęła, choć do końca 3go rosła i rosła zagrażając ciąży, a dzisiaj....Właśnie śpi w łóżeczku mała Alka, która ma prawie 5 miesięcy. Dlatego dziewczyny nie poddawajcie się, walczcie, nam się udało to i wam się uda. No i może nie zaszkodzi odwiedzić jakąś zaczarowaną jaskinię ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Ale tu cisza i spokoj:) Czeksm na dziecko Jak Julka sir czuje??mam nadzieje ze juz lepiej!? Ututu Oj to dlugo Cie nie bedzie:)jak dorwiesz internet to czeksmy na info jsk w nowym domku sie mieszka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na dziecko
choruszka Dzięki kochana,Julka już zdrowiutka,promienieje i humorek dopisuje przez to wszystkim domownikom.My korzystamy co dzień z pięknej pogody Julka się dotlenia ,bawi z dziećmi nawet kupiliśmy wczoraj foremki i chodzimy do piaskownicy.Syn mój zaczął wakacje i planujemy urlop w tym roku jedziemy do znajomych nad jezioro.Jeszcze data nie ustalona bo muszę to w pracy poukładać ale myślę ze końcówka lipca po Julki i moich urodzinach zapowiada się mega impreza podwójna juz nie mogę sie doczekać.Chce zamówić jej tort myszkę miki z takiej masy tocino nie wiem czy kojarzysz bajeczne te torciki teraz robią.Tak więc tak nam dzionek mija:)Co u was jak Lenka macie jakieś plany na wakacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Czekam na dziecko Super ze Julka juz zdrowa bardzo sie cieszymy.No super podwojna impreza zazdroszcze:)no fajne sa teraz te torty dla maluchow super wygladaja tez bym taki chciala :)no my roczek we wrzesniu wiec tez Lenka jakis dostanie:))o super cala rodzinka nad jezioro bedzie wesolo:)my chcemy w polowie lipca nad morze ale zobacYmy jaka pogoda bedzie byle nie padalo:)no my calysmy dniami sie bawimy bo Lena szybko sie nudzi i na 5min tylko sie czyms zajmie wszedzie chxialaby chodzic za rece wiec plecy mi odpadaja:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na dziecko
Choruszka Lenka już chodzi za rączki?Super zobaczysz że też moment ci śmignie i sama zacznie chodzić jak ma już takie zapędy.Wiem coś o bolących plecach ja też na początku musiałam córkę trzymać najpierw za dwie raczki ,potem za jedną aż w końcu sama ruszyła.Brojas z niej niesamowity ,wszędzie jej pełno korzystam z pogody bo wolę z nią wyjść niż siedzieć w domu a tak przynajmniej panowie moi sobie odetchną.Ja wyciszam się w pracy bardzo dobrze mi to zrobiło a jak wracam to obiadek,kawka i ruszamy jak pogoda pozwala.Dziś u nas lało cały dzień wiec byliśmy w domu i pomysłów jej nie brakowało co tu zmalować rodzicom:)Jula to naprawde powinna być chłopcem taki łobuziak ale wybaczam jej wszystko...na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Czekam na dziecko No juz smiga za raczki a nawet za jedna o to jest najlepsza zabawa jak wykonczyc mamusie:)))a dzisiaj puszczala sie juz w lozeczku:)wiec pewnie niedlugo poleci sama.dzisij zrobila sobie kuku bo wszedzie chxe wstawac i nabila sobie guza no ale wiadomo jeszcze nie jeden bedzie:) No my tez staramy sie korzystac z pogody dzisij bylysmy u moelljej mamy na zlocie czarownic jak my to nazywamy:)wiec mialam troche oddechu:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Cześć kochane moje. Na wstępie kilka słów do gość. .. kochana, bardzo mi przykro z powodu straty dzieciątka, musisz być silna dziewczyna i przeżyć to w sobie. Zobaczysz że zaświeci słoneczko tylko teraz przed Tobą wielkie wyzwanie, musisz uzbroić się w wiare i cierpliwość a przede wszystkim nadzieje. Warto, sama zobaczysz. Przesyłam moc uścisków i pozytywnej energii. KOCHANE co do nowego domku... hmmm... cisza, spokój, owszem dużo dzieci na naszej ulicy, niestety same irlandzkie dzieci... ale na razie jest fajnie. W końcu dziś nam podłączyli internet wiec juz jestem z Wami, dosłownie godzinę temu hi hi... jestem zadowolona, Nadia mi śpi o wiele lepiej niż tam, nie budzi się tak często, w nocy tylko raz, śpi juz w swoim lozeczku, biorę ja na karmienie i odkładam. Dużo sprzątania, rozpakowywania, ale juz jesteśmy na dobrej drodze. Okolicy jeszcze nie znamy ale poznaliśmy znajoma z ulicy obok, Polke z czego bardzo się ciesze, ma córcie 5 letnią. Ciesze się ze u Was wszystko dobrze, ale cichutko ze hej..? aha, i pytanie, kochane wczoraj tragedia z moja jedna piersią, nabrzmiala, spuchla, reki do giry podniesc nie moglam, w nocy miałam gorączkę, dreszcze, zimno, rano 37, 6. Głowa tak bolała i zawroty ze nie mogłam do dziecka wstać, mąż wstawał bo ja bym się przewróciła. Paracetamol dwa z rana i jakoś funkcjonuje, ale chciałam ściągnąć mleko, i leci żółte, gęste, nie chce prawie wyciekac z kanalikow dwóch bo po bokach normalne a z tych straszne. I nie wiem ci robić, czy dawać Malutkiej ta pierś czy nie, co pomoże, bo strasznie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Ututu O super ze juz jestes:)) Widzisz zmiana otoczenia i Nadia odrazu spokojnoejsza i lepiej spi i zasypia Ty odpoczelas psychicznie i corcia pewnie to czuje!!!! Kochana co do piersi ja tez mialam zapalenie jak Lena miala miesiac myslalm ze wywine kopyta dreszcze takie ze cala latalam temperatura wielka nabrzmiala piers i jak dostykalam to bylo czuc ten zatkany kanalik wiec mi polozna kazala tak:brac co 4godziny ibuprofen bo paracetamol za slaby i nawet jak karmilam to kazala powiedziala ze nie szkodzi i faktycznie nic malej nie bylo,druga rzecz karmic obowiazkowo ta piersia choxiaz bolalao jak cholera bo niby dziecko najlepiej wyleczy i odetka ten kanalik i jeszcze trzecia rzecz kup glowke kapusty takiej zwyklej trzeba rozebrac ja na liscie wyciac to zgrubienie w srodku i rolowac walkiem az zrobi sie taki lisc przezroczysty wtedy bedzie mial duzo soku zawinac we folie i do lodowki tak kilka sztuk zeby bylo na zmiane i zakladasz to na piers przykrywasz pielucha na to bluzka jak sie zrobi ta kapusta juz ciepla to zmieniasz na kolejna mi to pomoglo bardzo i po poltora dnia moja piers byla jak nowa!!!!!!!!trzymam kciuki zeby szybko Ci przeszlo bo wiem co to za bol:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Jestem jestem, dziękuję za miłe powitanie. No z ta piersią to Ci współczuję, i ja też miałam już takie akcje ale to jest najgorsza jaka miałam, Nadusia wogole nie chce tego cyca ssać. .. kapustę mam, ale czasu nie miałam, bo ciągle coś, założyłam na chwile i przyjechali z netem i tyle z tego gylo. Niestety ibum ani nic podobnego nie mam... tylko paracetamol. .. a nurofen można? Bo nie mam pojęcia. ., jejku, mam nadzieje ze przejdzie bo noc najgorsza, boje się ze znowu gorączka mnie dopadnie. Ale wszystko trzeba przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na dziecko
ututu Bidoczku!!!!Ratuj się kochana choruszka pewnie dobrze ci radzi bo ja nie mam pojęcia co zrobić żeby ci ulżyło,ale o kapuście słyszałam to na pewno sprawdzony sposób i to chyba nie tylko na zapchane kanaliki się stosuje ale też na inne schorzenia. Bardzo się cieszę że już jesteś z nami :)no i super że z domku jesteś zadowolona och jak ja bym chciała ciszę u mnie przed blokiem plac budowy na lewo budują kaufland a na prawo blok także hałas non stop .Ja to ciągle po dworzu latam z Julą tak pogoda super że aż żal w domu się kisić no i wielkie przygotowania do roczku bo robię podwójną imprezkę w końcu dzieli nas tylko dzień Jula 19 lipca a ja 20 kończe całe 34 lata jejku jak ten czas zleciał :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ututu123
Czekam na dziecko, super święto będzie, zazdroszczę, u nas w sierpniu też 3 imprezy, najpierw Nadusi urodziny, potem moje imieniny a na końcu nasza rocznica ślubu. My mieszkamy na takim bardziej osiedlu, wcześniej mieszkalismy przy samej *****iwej ulicy, nawet w nocy nie było zbyt cicho. Owszem w dzień dzieciaki szaleją, ale nie ma co porównywać z tym co było. Szkoda mi tej dziewczyny która napisała ostatnio, że obwinia się o śmierć własnego dzidziusia. .. bo tak nie można, chciałabym jakoś przekonać ze to nie tak ale wiem ze człowiek sam musi też poukładać sobie najpierw to co się stało. Ja brałam luteine długo i myślę że przyczyniła się do tego ze było ok. Pisalyscie tez o opryszczce, ja bardzo często mam na ustach, zwłaszcza z przeziębienia, kiedyś robiły mi się naprawdę często. Dużo się naczytalam jaka jest niebezpieczna etc... ale jedno napisze, z Nadusią w ciąży miałam dwa razy opryszczke, raz około 7-8 tygodnia, i raz w marcu, czyli około 4miesiąca... wszystko skończyło się szczęśliwie, ale miałam również stracha. Chyba na nic nie ma reguły, w tej ciąży miałam dwa razy robione badanie krwi, na własną rękę robiłam podstawowe badania w PL, tu w UK miałam tylko sprawdzany mocz paseczkiem, wagę swoja i puls dzieciątka w późniejszych tygodniach. Tyle... dużo stresu, nerwów się najadlam, bałam się ze coś może być nie tak ale się udało, wszystko skończyło się dobrze. Każdego dnia powtarzałam sobie ze teraz musi się udać, pozytywne nastawienie jest bardzo ważne i każdej Aniolkowej Mamie tego życzę. Dobranoc kochani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choruszka
Ututu Mysle ze ten lek tez moze byc bo chodzi o to zeby zawieral ibuprofen wiec pewnie wszystkie te podobne leki zawieraja bo apap ma paracetamol ale jezeli pomaga Ci paracetamol to zostan przy tym mi nie pomagal i dlatego bralam leki z ibuprofenem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na dziecko
Choruszka Kupiłam ten kask ale moja Jula rozpinanie jego opanowała w 3 sekundy :)więc z noszenia kasku nici .Trzeci raz w tym tygodniu spadła z kanapy ja już nie wiem co mam robić żeby trochę ją opanować może meliski jej dać,nie wiem czy takie małe dzieci mogą ale mi już naprawdę ręce opadają.Wszyscy mówią ciesz sie że dziecko zdrowe ,cieszę się bardzo ale nie mogę jej upilnować ona kiedyś to tak się rozbije że aż mnie to przeraża .Z kanapy na szczęscie ląduje na rączki i kolana to taka jej zabawa chyba bo bardzo jej się to podoba dzis tylko było trochę grożniej ale guza nie ma,kanapa dość niska na szczęscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×