Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dzieciaci faceci są głupi czy udają?

Polecane posty

Gość gość
pomor, gadasz głupoty i mów za siebie. Tekst, że kobieta w takim związku będzie zawsze nr 2 jest idiotyczny. Może w twoim. W moim nr 1 jest moja żona, która towarzyszy mi w każdej chwili mojego życia. Syna z dawnego związku kocham, ale nie stawiam go na piedestale. W normalnym, zdrowym związku to partnerzy powinni być dla siebie najważniejsi, a dzieci dopiero potem. To nie z dziećmi żyjesz. Je wychowujesz i to dla kogoś innego, właśnie dla przyszłej żony lub męża. Pewnie uznasz mnie za wyrodnego ojca, ale mnie śmieszy twój patos i zakłamanie. jak córka taki nr 1 to po cholerę odchodziłeś z domu????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze tekst : "partnerek można mieć multum" - pomor, ten tekst to żenada. Widać jakim jesteś człowiekiem. Partnerka to nie przedmiot, że można "mieć multum". Multum to ja mam gaci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahah brawo dla pana powyżej. O to chodzi - dzieci są super ważne, ale to z męzem/żoną stanowi się BAZĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz czemu bić brawo. Sam napisał, że jest wyrodnym ojcem i tak jest. Baba dla niego ważniejsza niż krew z krwi, nie ma wstydu za grosz żeby obcą babe stawiać nad dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak żona to "obca" baba to ja ci wspólczuje. Rozwiedz się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam w związku z typem mężczyzny wiecznie "wynagradzającym dziciom rozwód" . Po 2 latach odeszłam z przekonaniem, że byłam potrzebna do płacenia rachunków, utrzymywania typa, gotowania i zajmowania się jego dziećmi. 2 lata starconego życia, kupa nerwów i frustracji, a gośc dzwoni do mnie średnio raz na pół roku i chce wrócić, bo jakaś kolejna miała dość...To "wynagradzanie" skończyło się pobytem jego syna w zakładzie wychowaczym. Jak dla mnie winien jest wyłącznie mój były partner...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie musze bo się nie żeniłem i nie mam zamiaru. Niestety baby nie pojmują, że dziecko jest najważniejsze dla normalnego człowieka z uczuciami, nie takiego jak ten wyżej bo to jakaś patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego dzieciatym mówimy stanowcze NIE :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam inaczej. Partnerka jest najważniejsza. Ale to jest bez sensu, przecież to zupełnie inna miłość do dziecka, a inna do kobiety. Jak wy możecie być zazdrosne o dzieci, często się to słyszy. Gdzie wy wynajdujecie takich facetów, że zmuszają was do zajmowania się ich dziećmi. Przecież można wszystko ustalić, można w ogóle nie poruszać tematu dzieci. Ale wy macie problemy, masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te problemy powodują faceci, którzy nie wiedzieć, czemu się swiecie przekonani, że obowiązkiem partnerki jest kochać jego dzieci z inną kobietą i poświęcać swoje potrzeby na ich rzecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe, nie wierzę że są tacy. Sam mam dzieci i nie wyobrażam sobie żebym zmuszał kogokolwiek do kochania moich dzieci. Przecież one są moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierzysz, a jednak. Tego typu tematów jest za przeproszniem od ch.. nie tylko tu na innych działach też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziwne, że zrywacie. Do jakiejkolwiek miłości nie można zmuszać. Tylko czasem muszę spędzić z nimi trochę czasu. Chodzi o ten czas ? To by przeszkadzało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Np pisała tu dziewczyna chyba w temacie "facet z odzysku", że jej mąż spędza z dzieckiem 3 dni w tygodniu i ona nie robi zadnych problemów, a le teraz facet chce się wprowadzić do domu obok byłej i dziecka. I powiedziała, ze to już dla niej za dużo, ze ona chce mieć te pozostałe dni tylko dla siebie meza i i budowania nowej rodziny, to została wyzywana od idiotek co śmie ograniczać dziecku ojca ;/ Chodzi o zdrowy rozsądek, a nie o to by widzieć dziecko raz na 2 tygodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet ktory odsunie sie od wlasnego bachorka BO nowa doopa sobie tego zyczy to nie facet przykro mi, peezda moze przyslonic oczy ale nigdy do tego stopnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Nie ma się co oburzać - chodzi o to, że dziecko NIE JEST wartością dodaną, a niestety wręcz przeciwnie. Nie chodzi przecież o zaprzestanie kontaktów, odsunięcie się, olanie obowiązków - ale po prostu o uświadomienie sobie, że posiadanie dziecka dla nowej partnerki/nowego partnera oznacza dodatkowe wymagania, problemy, obowiązki i konieczność kompromisów. A niektórym się wydaje, że ich dziecko z poprzedniego związku jest jakimś dodatkowym atutem... Nie ma co ukrywać - to JEST PROBLEM dla każdego/każdej. Część ludzi sobie z tym radzi, a część nie, ale każdy wolałby raczej faceta/kobietę bez dziecka niż z. zagadnienie z gatunku czy lepiej być bogatym i zdrowym czy biednym i chorym. xx alesą różni ludzie i różnie wyglądają związki nie ważne czy ktoś ma dzieci z poprzedniego małżeństwa czy nie. Ty wszystkich dzieciatych wkładasz do jednego worka,a najważniejsza kwestią jest kompromis w związku i dogadanie, zrozumienie drugiej strony, chęć rozmowy, a tego nie ma w wielu związkach nawet tych w których dzieci nie ma. Ja mam dzieci, mam nowego partnera wiem, że to dla niego trudne, rozmawiamy o tym. Nie ukrywam że chciałabym, żeby ich relacje były jak najlepsze. Znajdujemy czas dla siebie, jedne wakacje razem z dziećmi, jeden wyjazd dla nas wszystko da się pogodzić. Widzę, że on się stara i ja tez sie staram. Ale nie będę chodzić ze zwieszoną głową i przepraszać, że mam dzieci. Oboje razem poradzimy sobie z tym wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem pana, który uważa, że córka jest na jakimś piedestale, a każda kobieta, która chciałaby dzielić z nim życie, musi pogodzić się z byciem byle kim. Bo tak się wyraża o kobietach - że są bez znaczenia, że nie mają wartości. Zastanów się chłopie. Masz CÓRKĘ. Chciałbyś żeby jakiś doopek tak o Twojej córce myślał, mówił? Że jest tylko "obcą babą, nic nie znaczącą, którą można wymienić w każdej chwili na inną"? Chciałbyś żeby jakiś facet, którego ona pokocha tak ją traktował? Jak śmiecia, który się w razie czego wymiecie z domu? Nie masz wpływu na to, jak potoczy się jej życie. To ona będzie dokonywała wyborów, nie Ty. Ty będziesz stał i patrzył, czasem ze łzami bezsilności w oczach, jak jakiś facet krzywdzi Twoje dziecko, a ona mu pozwala. A wiesz dlaczego będzie pozwalała? Bo Ty, jako ojciec, nigdy jej nie pokażesz jak wygląda udany związek, jak wygląda miłość i szacunek mężczyzny do kobiety. Z jej matką się rozstałeś, a kolejne partnerki traktujesz jak doopy do obracania. Może jej matka będzie w stanie stworzyć udany związek. Tylko że wtedy Ty przestaniesz się liczyć, bo partner/mąż matki zajmie Twojej miejsce w sercu Twojej córki, będzie księciem i rycerzem na białym koniu, a Ty tylko spermodawcą i bankomatem zabiegającym o względy własnego dziecka. Jesteś głupi myśląc, że Twoje działania przyniosą coś dobrego. Rolą rodzica jest pokazywać dziecku świat, uczyć, wpajać wartości. Czego Ty uczysz swoją córkę? Jaki bagaż pakujesz jej na dorosłość? Dzieci odchodzą. Wyjeżdżają na studia, do pracy, biorą ślub. Zamieszkują w innym mieście, kraju, na innym kontynencie. Ja z rodzicami mam kontakt raz w miesiącu. Na jakiś weekend w miesiącu zawożę im wnuka. Nie mieszkamy daleko, ale mam dużą rodzinę (swoje dziecko plus dwoje pasierbów), dom, pracę, znajomych. Jestem jedynaczką. Poza mną nie mają nikogo... tylko siebie. Mają siebie 27 dni w miesiącu od ponad 20 lat. A bywało i tak, kiedy mieszkałam za granicą, że nie widzieli mnie przez ponad rok w ogóle. Jak będą wyglądały Twoje weekendy, święta, urodziny? Nie myślisz człowieku ani o swojej córce, ani o własnej przyszłości. Jak napisałam mam pasierbów. Ich ojciec z ich matką w ogóle się nie dogadywali i nadal nie potrafią rozmawiać. Miało to ogromny wpływ na postrzeganie przez dzieci związków między mężczyzną i kobietą. Dzieci wchodzą w wiek taki, że pojawiają się pierwsze miłości, zauroczenia. I przykro było słyszeć od nich tak negatywne opinie na temat rodziny, małżeństwa, posiadania dzieci! Od kilku lat widzą u nas jak wygląda związek. Niełatwy, burzliwy momentami. Ale pełen miłości. Nie jestem na 2 miejscu dla mojego partnera. Ani on na 2 miejscu dla mnie. Jesteśmy dla siebie najważniejsi, bo to my jesteśmy fundamentem Domu. Od nas się zaczyna i od nas zależy jak Dom będzie funkcjonował. Nie jest nam łatwo. Bywa bardzo źle. Ale dzieci też uczą się jak pokonywać trudności, jak rozwiązywać problemy. Piszesz o miłości do kogoś, kto jest krwią z krwi. Moi pasierbowie nie są z mojej krwi. Są z mojego serca. Tak jak moje dziecko dla mojego partnera. Kocham całą trójkę dzieci. Nie tak samo, ale kocham. I dbam o całą trójkę nie robiąc różnicy między nimi. To wynik tego, jak jestem traktowana przez partnera. Miłości trzeba się nauczyć. I ona nie ma nic wspólnego z krwią, genami. Jak Twoja córka ma kiedyś pokochać mężczyznę i stworzyć z nim Dom, skoro uczysz ją, że nie można kochać nikogo, z kim nie jesteś spokrewniony? Robisz jej krzywdę. x Do "wyrodnego ojca". Gratuluję podejścia :) Mam nadzieję, że będziecie bardzo szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nareszcie normalna kobieta coś napisała uffff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To było do 06:06

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomstujcie tak na te obecne partnerki - bo to one nadają ton relacjom ojca z dzieckiem. Nie oszukujmy się, kobieta ma wpływ na kontakty, może partnera zachęcać, akceptować, ale może też wymagać więcej dla siebie. I, o ile faceci dla których dzieci są na piedestale nie liczą się z niczyim zdaniem, o tyle tymi troskliwymi łatwiej manipulować. Podsumowując - trzeba uszanować u kobiety, że akceptuje dzieci i nie przeszkadza w pełnieniu roli rodzica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety pakujące się w związek z dzieciatym sa głupie czy udają ? A może to desperacja : lepszy rydz niz nic ? A jak go juz upolują to zaczyna się karuzela roszczeń !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, że są jeszcze normalne kobiety. Kiedyś moja nowa partnerka tak wsiadła na mnie, że myślałem że się nie pozbieram. Dramat, kazała mi wybierać ja czy dzieci, kto ważniejszy. Mówię jej, że przecież cię kocham, jesteś najważniejsza. Ale dzieci też kocham tak jak kocha się dzieci. To zupełnie co innego. Starałem się o nich nie gadać przy niej bo strasznie się wściekała przez to. Tylko kilka razy coś na początku o nich powiedziałem, ale jak zobaczyłem jej reakcję to przestałem o nich mówić całkowicie. To w końcu powiedziała mi, że wkurw...ją sam fakt, że one w ogóle są i zawsze będą. Ja pierd...masakra. Nadmienię, że pani zakochana we mnie, przynajmniej tak mówiła. Zresztą ona uczyła mnie jak powinno się kochać, że ze mną jest coś nie tak. Serduszkami z wiadomości od niej mógłbym wytapetować dom.( obecnie wiadomości, które tak skrzętnie przechowywałem, wykasowane ;)) Już nie mówię o mnie bo ja byłem zakochany bardzo w niej. Wszystko robiłem, żeby jej tymi dziećmi nie ranić. Po pewnym czasie wywołała we mnie takie poczucie winy, że mam te dzieci, że chodziłem jak struty. Jakieś dziwne myśli miałem, nie chciałem jej stracić. Postawiła mnie przed takim wyborem, że myślałem, że mi serce pęknie. Mówię, że przecież to nie jest żadna konkurencja dla ciebie, kocham cię jak kobietę. Przez moment, zacząłem żałować, że mam te dzieci to chore. Na szczęście w porę się obudziłem i ten związek nie przetrwał. Nie rozumiem po co wgl te wyznania miłości do mnie skoro wiedziała, że mam dzieci przecież są bezdzietni inni. W końcu czułem się jak śmieć, jakieś depresję zacząłem łapać. Ale jak sobie na to pozwolić jak trzeba pracować. Przy dzieciach uśmiech przyklejony, choć w środku ból jak cholera. Cóż, ja nie robiłem totalnie głupich akcji z dziećmi przy niej, a i tak ją straciłem. Ale ok, nikogo do niczego zmuszać nie można. U mnie sam fakt posiadania dzieci był przeszkodą. Pewnie na początku nie wiedziała, że będzie jej przeszkadzać, że mam dzieci. Dopiero po dłuższym czasie zrozumiała, że to nie dla niej. Że woli bezdzietnego. A ja w tym czasie zdążyłem się zakochać w niej :( dwa lata nie mogłem się pozbierać, czułem się jak ktoś gorszej kategorii. Dla niej na pewno. Teraz nie szukam już żadnej kobiety. A nawet jak poznam kogoś nowego to na dzień dobry walę prosto z mostu, że mam dzieci więc daruj sobie. Bez sensu to jak wygrać los na loterii, małe prawdopodobieństwo. Zakładasz, że ktoś będzie miał chociaż podstawową tolerancję, a tu niespodzianka. Ktoś dopiero uczy się czego chce od życia, a ty w tym czasie zakochujesz się i zostajesz z niczym. O miłości swojego życia mogę zapomnieć. Ale byłem głupi, czegoś to mnie nauczyło. Fajnie by było kogoś mieć, ale nie mam. Zostałem ja i moje dzieci na placu boju i niech tak zostanie jeśli nie można inaczej. Teraz jestem szczęśliwy, trochę złamane serce, ale trudno takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gorzej jak jest dobrze do póki nie maja własnego dziecka, a póżniej kobieta zakazuje kontaktów z dziećmi z pierwszego małżeństwa - bardzo częsty przypadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no oczywiscie ze tak ale to tylko jak sie wie jak 333 www.youtube.com/watch?v=H8dqeVcRT4g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja cie autorko w 100% rozumiem. Zawsze byłam na samym końcu, była zonę na plecach, ale on mi próbował wmówić ze to on mi jeszcze łaskę robi ze pozwala mi sie "włączyć" do rodziny. Kopnelam go w dupe, niech sie meczy sam. A wypowiadający sie tutaj "dziecko będzie dla mnie najważniejsze zawsze, a jak ci partnerko nie pasuje, to odejdź" albo "partnerek można mieć wiele, dziecko ma sie na zawsze" to już zdradza stosunek do kobiety. Jak rzecz. Ale panna bezdzietna ma nie dość ze nie mieć innych zobowiązań, dla niej ma byc najważniejszy nie tylko facet, ale jego dzieci. Hipokryzja i wygodnictwo. Dno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystkim pomstujacym tutaj singielkom zycze samotnego macierzynstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no własnie kto zrozumie kobietę , która pakuje sie w takie bagno a pózniej narzeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ma wiedzieć ze to bagno? Początki sa cudowne. A pózniej czujesz sie jak ostatni smiec bo twoim zasranym obowiązkiem jest dbanie o cudze dzieci które maja oboje rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To żaden twój obowiązek, na początku sama pokazujesz facetowi jaka jesteś dla jego dzieci dobra, bo chcesz mu sie przypodobać , a pózniej facet jest zdziwiony ,ze masz o to pretensje. Przeciez nie on tobie nakazał zajmowaniem sie jego dziecmi- ty sama się zdeklarowałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćy
Właśnie zupełnie nie, byłam miła, ale nigdy sie nimi nie zajmowałam. Od początku wiedział, ze ja im za matkę robić mie będę, ze dzieci nie lubię. Ja nie zabraniam mu byc ojcem, nie wymagałam zeby sie tych dzieci wyparł, niech poświęca im czas, bawi sie z nimi, jeździ na wczasy, ale niech mnie do tego cyrku nie wciaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×