Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wygląda wasze życie, jeśli wasz facet znacznie więcej zarabia?

Polecane posty

Gość Adriana25
Ja swojemu tłumaczę, że to nie jest kwestia lubienia tylko po prostu trzeba to robić i tyle i nie mam zamiaru robić tego sama, bo sama nie mieszkam i nie brudzę sama w domu. Są lepsze i gorsze okresy, zazwyczaj coś tam się słucha, ale niestety muszę się trochę nagadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adriana25 - powiem Ci, że ja nienawidzę sprzątać do tego stopnia, że w Polsce też raz w tygodniu przychodziła pani ogarnąć ten syf, który wokół siebie robiłam. Nie wiem jak z szukaniem, bo do mnie trafiła z polecenia mojej mamy, więc miałam pewność, że to jest uczciwa i solidna osoba. A moje mieszkanie ma 70 m2, więc też szału nie ma, żeby tam trzeba było nie wiem ile sprzątać. Chociaż, jeśli chodzi o robienie syfu, to mój małżonek jest w tej kwestii bogiem. Do tego stopnia, że zostawił kiedyś kubek z kawą w aucie, którym ja nie jeżdżę i znalazłam po dłuższym czasie całą kolonię pleśni, że nie wspomnę o walorach zapachowych. Do dzisiaj mnie obrzydzenie zbiera na samą myśl :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze dziś Dla ciebie mogę być nawet aligatorem. Jak wejdziesz do sfery w której żyję, to pogadamy o tym, jak wyglądają poglądy na finanse w tej klasie społecznej. Są rzeczy, z którymi się nie dyskutuje. A kobiety w tej klasie pracują tylko hobbystycznie. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx życzę zdrowia, bo życie jest przewrotne choroba w wysokich sferach eliminuje księżniczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to dobrze, że nie jestem księżniczką, w takim razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze dziś Jak to dobrze, że nie jestem księżniczką, w takim razie. X Jak już wcześniej napisałaś; nawet gdybyś musiała pracować na zmywaku (co za określenie, ale nie czepiam się) to myślę że PL rzeczywistość, tak na co dzień odbiega od większości ludzi którzy mieszkają za granicą, żyją po prostu lepiej a w PL trudno to pojąć. Gdybym opisała jak wygląda moje życie to wyszłabym na kurę domową, prostytutkę , darmozjada itp. Nie wiem skąd u niektórych tutaj tyle zawiści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie wyglada to tak. Maz zarabia jakies 5razy tyle co ja i ja mu oddaje cala pensje. Powaznie. maz jest z wyksztalcenia ksiegowym i lubi wiedziec ile na co wydajemy. Generalnie mamy karte na wydatki domowe i ja oddzielna dla siebie na ktora przelewana jest stala kwota. Nawet jak nie pracowalam. Wszystkue inne wydatki pokrywa maz. Na dobra sprawe nie wiem ile nawet mamy odlozobe i czy w ogole mamy. Mieszkamy w Warszawie. Pojawil sie watek sprzatania, nie wiem czy wy tez ale ostatnio jestem bombardowana reklamami DOMESTINY, wg nich sprzatanie kosztuje 129 pln wiec nie jest to jakis wielki wydatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem skąd u niektórych tutaj tyle zawiści. x Z braku perspektyw, państwo nie daje możliwości do rozwoju i godnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każda para musi znaleźć swój sposób na finanse. My mamy wspólne konto. Mąż aktualnie zarabia jakieś 4 razy więcej ode mnie. Ze względu na małe dzieci nie chcę pracować na cały etat. On zarabia tyle, że wystarczyłoby na normalne życie, ale ja chcę pracować a dodatkowa kasa zawsze się przyda (jakieś ekstra wyjazdy itp.). Kasę w domu mimo to trzymam ja- jako ta mniej rozrzutna. Większe wydatki ze sobą konsultujemy (mamy ustalone od jakiej kwoty wymagana jest konsultacja). Nawet jak zarabialiśmy podobnie to było tak samo. Obydwoje mamy podejście- wspólne życie, wspólny dom to i kasa wspólna. Nie wyliczamy sobie kto i ile zarabia-był krótki czas, że tylko ja zarabiałam i było tak że zarabiałam więcej od niego, a był też czas że ledwo wiązaliśmy koniec z końcem, a mimo to układ był zawsze ten sam: wspólna kasa. Warto kwestię kasy obgadać wcześniej, bo szkoda kłótni o pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z braku perspektyw, państwo nie daje możliwości do rozwoju i godnego życia. X Niby tak, jednak bardzo dobrze parę osób i nie jestem w tym spostrzeżeniu odosobiona że ludzie mają swoje mieszkania/domy, samochody pod blokiem/domem, pracę, swój własny kąt a jednak to mało. Ciągle na coś brakuje...Nie rozumiem tego. Jak kogoś nie stać to po co udawać i żyć ponad poziom a potem narzekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiedza absolutna
gość dziś bo wielu ludzi to chciwe bestie, ciągle mało i mało ( częściej są to kobiety ), a każdą sume można wydać, dlatego jak jeden z partnerów jest rozrzutny to czeka ich tylko bankructwo w mniej lub bardziej odległym czasie, i wtedy pewnie też rozwód. Przykre że ludzie nie potrafią się cieszyć tym co mają tylko ciągle mają jakieś braki i zachcianki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na poczatku malzenstwa ja zarabiałam duzo wiecej. Po dzieciach mialam przerwe i nie moglam juz wrocic na to samo stanowisko. Zajelam sie domem, a mąz odciazony zupelnie od prac domowych zaczal robic blyskawiczną karierę, takze finansową. Zacząl zarabiac nie 3 ale 15 razy tyle, za ile ja moglabym podjac prace.On to docenia i w zyciu nie przyszloby mu na mysl, ze to nie sa nasze wspolne pieniadze. Lepiej sie nam oplaca, jesli on zarabia bardzo duzo, niz jakbysmy oboje zarabiali tak sobie. Ja zalatwiam w domu wszelkie sprawy organizacyjne, oprocz tego ,zeby "nie zardzewieć" od czasy do czasu zrobie cos w swoim zawodzie, ale to raczej prestiz, nie pieniadze. Nam ten uklad sie kalkuluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On zarabia na wakacje,oplaty,zakupy,jak czegos mi potrzeba place z jego konta a moja pensja od lat idzie na kupke.On zarabia trzy czasem cztery razy wiecej niz ja ale jak zostaje cos z jego wyplaty to kupujemy jakis mebel albo skladamy na jakis remont.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jak zaczęliśmy być razem było odwrotnie - on mało zarabiał, potem w ogóle, potem znowu mało, a ja zarabiałam ok 5-7 tys. Niektórzy oczywiście mówili, że jest ze mną tylko dla kasy, ale to olałam. Na początku było mu trochę głupio i wstyd, bo to ja płaciłam za wyjścia, jedzenie na mieście, czasem kupiłam mu coś co widziałam, że mu się podoba, ale wstyd mu było mówić. Teraz jest dokładnie odwrotnie- ja wróciłam na uczelnię i robię drugi kierunek, mniej czasu poświęcam na pracę = mniej zarabiam, czasem naprawdę marnie, on za to dostał kilka awansów i zarabia teraz tyle ile ja wtedy. I co? I pstro. Ostatnio musiałam zmienić samochód (ktoś we mnie wjechał jak stał zaparkowany i uciekł, nie opłacało się naprawiać, był w miarę nowy- 4 letni, sprzedaliśmy handlarzowi, pewnie pójdzie na części) I planowałam sobie powoli dołożyć do tych pieniędzy ze sprzedaży jakąś kwotę, żeby kupić nowy- na to on poszedł wypłacić ze swojego konta i poszliśmy kupić tego samego dnia roczne autko o którym marzyłam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem żona bardzo bogatego człowieka. Jak miałam 8 lat moji rodzice emigrowali do US. Jako studentka poznałam mojego męża który juz w tedy był bardzo zamożnym przedsiębiorca. Jeśli chodzi o finanse to jak bym nie pracował to finansowo nie zrównam sie z mężem jego roczne dochody przekraczają 6 zer. Ale to nie ma znaczenia jeśli chodzi o nasze relacje. Mamy wspólne kato, i wszystko jest wspólne domy, samochody, cześć firmy, ludzie często nie zdają sobie sprawy ze ludzie bogaci to tez ludzie, i chcą tego samego co każdy, miłości, udanej szczęśliwej rodziny, przyjaciół. Zony bogatych mężczyzna tez pracują nawet jeśli nie zawodowo to charytatywnie, organizujemy rożne bale, zbiórki pieniędzy na rożne cele, pomagamy w kościołach ludzia biednym, zajmujemy sie domem, organizujemy prace ludzia którzy dla nas pracują, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem facetem, starym kawalerem po 40dziestce. Jako żony opisujecie sytuacje, że mało zarabiacie, mąż dużo i was utrzymuje. Niestety w drugą stronę takie rzeczy się nie zdarzają. Przykład mój, skończyłem studia kilkanaście lat temu, zarabiałem 1500zł, byłem odrzucany przez wszystkie kobiety. Byłem na skraju załamania, myślałem nawet o samobójstwie. Jestem bardzo uczuciowy. Bardzo się zawiodłem na kobietach, nie wierzę już w miłość, wy po prostu kochacie samca alfa, który przyniesie do jaskini wielkiego mamuta, to macie zakodowane. Wracając do mojej historii, skończyłem drugie studia, zostałem lekarzem. Koło 40dziestki pojawiły się duże pieniądze. A co za tym idzie, apartment w Warszawie, luksusowy samochód, garderoba, egzotyczne wakacje. Jak można się domyślić, zaczęło się dobra passa u płci przeciwnej. Kobiet mam na pęczki, wystarczy że trochę pogadam i jestem miły i większość kobiet z otoczenia mogę mieć w swoim łóżku i to zarówno 40dziestek jak i 30dziestek. Nie jestem fizycznie tak atrakcyjny jak 15 lat temu, a jednak z powodzeniem u płci przeciwnej jest zupełnie na odwrót. Status materialny i społeczny robi swoje.Moja smutna konkluzja jest taka, że będąc dobrym człowiekiem, a przeciętnym, kobiety będą olewać mężczyznę, tłumacząc to różnego rodzaju ideałami. Mając kasę, możesz być najwiekszym sk...nem, zdradzać partnerki (nawet jawnie), a i tak będą leciały do Ciebie jak ćmy do ognia. Dlatego raczej nie mam zamiaru się żenić, a raczej skakać z kwiatka na kwiatek, ożenię się jeśli spotkam kiedyś z kobietą na moim poziomie lekarką, adwokatką. Jednak nie mam zamiaru się dzielić czymś na co pracowałem sam kilka lat, z jakąś nieudaczniczką, która nic nie potrafi oprócz dobrych lodów. Ja póki co lody biorę za darmo, a później bay bay.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adwokatką, nieudaczniczką, hahaha pan doktor z koziej wolki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest źle, ale boli mnie duma. On zarabia sporo więcej ode mnie - nie krocie, bo dopiero wystartował, ale dwa lata na tym rynku i już awans mu się szykuje na wysokie stanowisko i spora podwyżka. Ja mam bylejaką pracę jako kierownik sklepu (moja druga pełnoetatowa po zrobieniu magistra). Chciałabym mieć coś bardziej ambitnego i więcej zarabiać tylko, że mam też studia na głowie i trochę ponad rok doświadczenia w pracy. Nie czuję się "biedna" w związku - oboje wpłacamy tyle samo na wspólne wydatki. Po prostu mu cholernie zazdroszczę czego nie ukrywam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a i jeszcze dodam, że w praktyce on po prostu ma więcej pieniędzy niż ja po wpłaceniu na wspólne konto, ale bardzo tego nie odczuwam właśnie dlatego, że mu w finanse nie zaglądam. Inaczej chyba bym zzieleniała z zazdrości :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam jego kartę, pin i robię zakupy- dziś buty, spodnie, biała bluzeczka; w środę fryzjer i akryl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeste wspolnota na dobre i zle. Mamy wspolne konto, karty do konta. On zarabia niepowrownanie wiecej niz ja- ciesze sie z tego, bo wiem, ze to tez moja zasluga, wiele rzeczy w zyciu mu ułatwiam, nie musi sie o nie troszczyc - taka byla nasz decyzja. Przed urodzeniem dzici ja zarabiałam wiecej - wiec on wie, ze potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba norma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zależy jak ktoś sobie ustawi. My wpłacamy na wspólne konto prawie taką samą kwotę (stówa różnicy) i to co nam zostanie jest prywatne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On zarabia więcej, chociaż ja też powyżej średniej krajowej, różnica między naszymi zarobkami to ok. 6 tys. Mamy 2 wspólne konta, na jednym odkładamy co miesiąc pewną kwotę pieniędzy przeznaczoną na remonty domu, wczasy, i przyszłą edukację dzieci, rezerwa na jakieś nieprzewidziane sytuacje. Drugie na bieżące wydatki, opłaty, wyżywienie, zakup odzieży, paliwo. O wszelkich większych wydatkach osobistych informujemy współmałżonka. Pomadkę i krem, kupuję bez uzgodnienia, ale np. botki za 150 zł, torebkę za 400 zł uzgadniam. Mąż również dysponuje jakąś pulą na swoje wydatki. Mamy 2 dzieci [10 i 6 lat;, małżeństwem jesteśmy od 12 lat, kredytów i długów żadnych nie mamy, ale pieniędzmi nie szastamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy małżeństwem i mamy oddzielne konta. Ja zarabiam dwa razy więcej ale on jest bogatszy bo od rodziny dostał mieszkanie i kasę. Poza tym jest oszczędny i nie wydaje jak ja. On utrzymuje dom gdzie mieszkamy razem, ja utrzymuje drugi, mòj, zakupiony za moje pieniądze. Wyjazdy czy prezenty na pół płacimy mniej więcej ale bez rozliczania się co do grosza. Kosmetyczne czy fryzjera place sama. Teraz jednak moja firma ma kłopoty i pewnie mnie zwolnią. Nie wiem jak to będzie.W domu on sprząta a ja gotuje. Dzieci nie chce bo siły mi nie wystarczy żeby sobie jeszcze dziecko wziąć na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×