Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Klipa

Bóg jest z tobą. Czy naprawdę?

Polecane posty

Gość ggggosc
,, Wielu ludzi uważa, że chrześcijaństwo polega na chodzeniu do kościoła, przyjmowaniu sakramentów, unikaniu pewnych rzeczy, które prowadzą nas do grzechu. Jednak nie na tym polega PRAWDZIWE CHRZEŚCIJAŃSTWO! Bo prawdziwe chrześcijaństwo jest osobistą relacją z Jez.usem Chrys.tusem!!!,, xxxx W Kosciele Katolickim uwazamy,ze podstawa Zbawienia jest relacja z Bogiem. To prowadzi do tego,ze staramy sie unikac grzechu i prosimy Jezusa o sile,bo tylko z Jego pomoca mozemy przezwyciezyc nasz grzech. Wlasciwie wiec to nie my,a On przezwycieza nasz grzech.Sami jestesmy zbyt slabi by zwyciezyc szatana. Chodzac do Kosciola modle sie we wspolnocie i we wsplnocie rozwazam Slowo Boze.- ,, Bo gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam jestem wśród nich".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggosc
,,Święty Paweł pisze, że jesteśmy zbawieni przez wiarę. A przecież wiara jest darem, więc gdzie tu miejsce na moje starania? xxxx Ale to nie znaczy, że sama wiara mnie zbawia. Zbawia Ten, w którego wierzę – wyłącznie Chrystus. Ani nie dobre uczynki, ani sama wiara, bo jeden wierzy w Boga, a drugi w klocki Lego, a trzeci w UFO. Ja wierzę w Chrystusa, który mnie zbawił. I w Nim jest moc, a nie w mojej wierze.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggosc
,,Gdy pytano Jezusa, gdzie będzie królestwo Boże, gdy już przyjdzie – odpowiedział: „Jest tutaj”. Gdzie jest to „tutaj”? Tam, gdzie jest Jezus. Zbawienie jest spotkaniem z Jezusem już na stałe. Jeśli więc spotykam się z Jezusem – wprawdzie jeszcze nie na stale, ale na tyle, na ile mi pozwala moja ludzka kondycja – to wtedy uczestniczę w królestwie Bożym i owocach zbawienia. Owocem zbawienia na ziemi jest przebywanie w obecności Jezusa w naszej codzienności, uczestniczenie w Eucharystii i przyjmowanie Jezusa do serca.,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggosc
,,Czasami myślę, że różnica między żydami a chrześcijanami jest trochę taka, jak między użytkownikami dwóch systemów operacyjnych. Jedni korzystają z systemu Windows, inni z Mac OS, a każdemu chodzi o to samo. I chrześcijanie, i żydzi szukają zbawienia, posługując się prawie tymi samymi metodami: zadziwieniem nad światem, spełnianiem uczynków, czytaniem Słowa Bożego. Różnimy się tylko kultem. Są ludzie, którzy wierzą, że dojdziemy do Boga poprzez Torę, czyli Słowo Boże. Dla mnie tym tajemniczym Słowem jest Słowo Wcielone - Chrystus. Trzeba chyba pomyśleć tak: istnieje tyle dróg do zbawienia, ile ludzi na świecie. Ale ja wierzę - i to też jest wiara Kościoła - że ostatecznie wszyscy dojdziemy do zbawienia w Chrystusie.,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Królestwo Boże jest w naszych sercach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barramek
'Przenosząc ten biblijny obraz na dzisiejsze czasy, przedstawiają oni chrześcijan, którzy po przyjściu do krzyża, zadowalając się tylko tym, że B.óg im przebaczył i uwolnił ich z brzemion grzechu. Potem jednak nie interesują się już zbytnio Osobą swojego Wybawcy. ' ....ciekawa i prawdziwa opowieść Jezusa - otrzymali łaskę , ale nie zainteresowali się żródłem swojego daru, żyjąc dalej , tak jakby ten Jezus do nich nie przyszedł - może nawet uwierzyli w Jego możliwości oraz boskość , ale nie poszli dalej , żyjąc tak jakby nic istotnego w ich życiu się się nie stało ...taka niby ułomność ludzkiej natury , ale nie aż tak do końca - jeden okazał się zupełnie ludzki , a właściwie 'boski' , ze względu na oczywista wdzięczność , która powinna zostać okazana ....jak to ocenić , czyli czy wszyscy są zupełnie skażeni i ułomni ? i jedynie niesamowite miłosierdzie boże może ocalić część ludzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bóg jest jeden i ten prawdziwy , Jezus jest tym który zawsze był od początku u Boga Allach nie jest bogiem ... Budda nie jest bogiem , Shiwa nie jest... tak naprawdę już nie ma innych bogów - i to należy przyjąć do świadomości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A przyjdzie mądry człowiek i ośmieszy głupiego mówiąc że każdy powie tak o swoim bogu. I to jest puenta tego dowcipu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Indiach mieszka 1,252 miliarda ludzi - to niemal cała Europa. Zdecydowana większość z nich nie jest katolikami mimo iż PCK udziela pomocy oraz zakonnicy to oni nadal są przekonani do swoich wierzeń. Udowodnij że to nie oni ale wy macie rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Indiach mieszka 1,252 miliarda ludzi - to niemal cała Europa. Zdecydowana większość z nich nie jest katolikami mimo iż PCK udziela pomocy oraz zakonnicy to oni nadal są przekonani do swoich wierzeń. Udowodnij że to nie oni ale wy macie rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy można wierzyć w Chrystusa, a nie wierzyć w morderczego B-oga ze st.testamentu? Poważnie pytam. Czy tak nie wolno? i albo wierzyć we wszystko albo się nie liczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na tym opiera sie milosierdzie kazdy jest bratem i siostra byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tam nie pisze o religi wierzeniach czy kolorze skury kaqzdemu musimy pomagac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warszawa Jelonki, 26 lipca 2016r. godz. 10:07 Przekaz nr 722 > Proszę o znaki –znaki otrzymałem. > > > > > > > > Bóg Ojciec. > > Jam Jest Który Jest, Bóg Ojciec, Pierwsza Osoba Trójcy Świętej. Kocham was niezmiernie o Moje kochane dziatki. Pragnę, aby każdy człowiek pojął dokąd zmierza. Ludzkość w swojej większości obecnie zmierza do piekła, na wieczne potępienie, mamiona licznymi pokusami demonów. Uświadomcie sobie liczne zagrożenia w które wpadacie. One nie pozostają obojętne dla was i waszego zbawienia, ale mają na was aktywny wpływ. Człowiek mamiony blichtrem pozorów, sam wchodzi w paszczę piekielnego smoka. Przeciętny człowiek trwa w bezczynności nie czyniąc nic, aby ominąć zagrożenie, ewentualnie jemu przeciwdziałać. > > Pierwszym podstawowym zagrożeniem jest pułapka umysłu. Polega ona na sztucznym rozbudzeniu samopowielających się potrzeb, nieustannym zdobywaniu wiedzy w każdej możliwej dziedzinie i niekończący się pęd do zaspokojenia tych zachcianek. Posiadanie wiedzy za wszelką cenę stało się obsesją większej części ludzkości. Człowiek, który wpada w wir takiej pokusy już nad nią nie panuje, poświęca jej każdą wolną chwilę, nie mając, ani jednej chwili na modlitwę. Rozum podpowiada, a przezeń demon, że rozmowa z Bogiem to strata czasu. Zauważ człowiecze, że to Ja Jestem, jestem źródłem i celem wszelkiej wiedzy. To Ja, gdy się ze Mną połączysz zapełniam twój umysł niezbędną wiedzą, bez uszczerbku zbawienia każdej stworzonej osoby. > > Drugim podstawowym zagrożeniem jest pułapka mowy. Każdy człowiek wypowiada wiele niepotrzebnych słów, a to dość znacznie obciąża jego sumienie. Mową człowiek grzeszy, gdy mówi za wiele na każdy możliwy temat. Szczególnym obciążeniem duszy jest wypowiadanie kłamstw, oszczerstw, pomówień, oczernieni. Każdy typ kłamstwa rani dusze kłamcy tak głęboko, że całkowicie zrywa się nić łaski Bożej w duszy takiego człowieka. > > Trzecim i ostatnim zagrożeniem jest pułapka złego czynu. Zły czyn zawsze występuje przeciwko miłości Boga i bliźniego. Zły czyn, to czynienie komuś jakiekolwiek krzywdy. Do złych czynów zaliczamy każdą kradzież. Kradzież fizyczną taką, jak zabranie cudzej własności materialnej lub intelektualnej. Większość wierzących zgadza się z ta pierwszą widząc w niej zło, ale pomija kradzież intelektualną, która nie mniej obciąża sumienie winowajcy. Kradzież intelektualna to korzystanie z cudzej pracy umysłu bez zgody autora, czy to w pracy w formie pisanej czy innej, takiej jak utwór muzyczny, program komputerowy, czy praca naukowa każdego szczebla ( w szkole, na uczelni, itp.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
> Każdy zły czyn najpierw powstaje w umyśle człowieka. Niczym niepohamowane myśli rozwijają koncepcję grzechu przez rozmyślanie o nim, a w konsekwencji dochodzi do wcielenia myśli w czyn i jej realizacji i sumienie pozostaje obciążone. > > > > > > > Podstawowe złe czyny to nieczystość, zazdrość, wszelkie nieumiarkowanie, gniew, lenistwo, zwłaszcza lenistwo w służbie Bożej. Znane są aspekty każdego grzechu, ale najobrzydliwszym jest nieczystość pod każdą postacią. Grzechy umysłu, to nade wszystko obsesyjne myślenie o tym co złe i tym co do zła prowadzi. Jest to nie tylko pogoń intelektualna, lecz również myślenie obsesyjne w temacie obciążającym każde sumienie (grzeszenie myślą). > > > > > > > Dobrowolne podtrzymywanie każdej grzesznej myśli, samo w sobie jest już grzechem. Już Mój Boski Syn Jezus Chrystus, dał tego przykład, gdy określił ciężkim grzechem samą myśl o grzesznym współżyciu mężczyzny i kobiety. Podobnie jest w innych dziedzinach takich jak planowanie kradzieży, myśl o oczernieniu oraz tyle innych. Ja chcę was mieć czystymi, świętymi, bez skazy. Podążajcie w kierunku doskonałości, a Ja wam w tym pomogę, dając liczne Łaski Boże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
> > > > > > > Żywy Płomieniu nie lękaj się, bo Boża Opatrzność czuwa nad tobą. Nie wybiegaj zbytnio myślą do przodu, bo jest to niepotrzebne. Smucą Mnie twoje upadki i potknięcia. Oddawaj nadal wszystko Bogu do dyspozycji. Próbuj się ze Mną jednoczyć nieustannie, bo jest to wielki dar, dzięki niemu jesteś ze Mną w nieustannej łączności. Pracuj nad sobą, nad swoimi złymi skłonnościami. Proś, a pomogę ci je wyeliminować. > > > > > > > Polacy! Wydarzenia, które następują świadczą o tym, że zostało wam jedynie błogosławieństwo indywidualne. Pragnę, aby z uśpienia obudzili się polscy biskupi. Nie można służyć Bogu i demonowi. Jesteście letni, a takich wypluję z ust Moich. Mało dbacie o owce, pasiecie się sami! Jesteście jak psy ogrodnika, sami nie chcecie wejść do Nieba, bo nie pozwalają wam na to wasze złe czyny i nie pozwalacie ludziom wejść, tworząc swoje liczne teorie, wymyślając utrudnienia, przeszkody dla prawdziwej, zdrowej pobożności. > > > > > > > Nie pozwalacie kroczyć kapłanom i ludziom drogą, którą Ja pragnę by szli. Nadszedł czas, kiedy nasilą się ataki na was, a wy nie będziecie potrafili się bronić. Niewielu z was potrafi się modlić, a wstydzi się poprosić innych o pomoc. Który z was jest w stanie uczestniczyć z ludem w modlitwach i na adoracji? Takich co to czynią, jest niewielu na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
> > > > > > > Wielu ludzi widzi zło waszych złych uczynków. Nie upominają was, bo zabezpieczyliście się, by zwykli ludzie, jak wy o nich mówicie „plebs” nie miał do was dostępu. Już opada ręka Bożej Sprawiedliwości! Kto się ostanie? Zapewniam was, że zostawię jedynie najwierniejszych z wiernych. Szatan niszczy chrześcijaństwo, bo mu na to pozwalacie. Odbieracie Kościołowi możliwość obrony, lecz to już niedługo się zakończy. > > > > > > > Najpierw ujawni się syn zatracenia, Antychryst, dokona on reszty zniszczenia w kościele. Jego rękoma zniszczę strukturę administracyjną obecnego Kościoła. Sam Kościół ostanie się jedynie w maluczkich, tych co od lat trwają na modlitwie pełni wierności. Ocaleją też pobożni biskupi, zwłaszcza ci, co sprzyjają i tworzą grupy modlitewne. Niewielu dobrych, pobożnych biskupów się ostoi. Z tych co zostaną odbuduję Kościół Święty. Ciebie Żywy Płomieniu użyję do odbudowy Mojego Kościoła. Jak już mówiłem, ster Mojego Kościoła obejmie kolejny Polak. Przywróci on ład w Kościele, uczyni porządek według Serca Bożego. > > > > > > > Będzie nader wiele sług demona, którzy będą chcieli go zniszczyć. Przyszły Papież ma potężnego Anioła Stróża. On ochroni go od zła i niebezpiecznych sideł demonów. To jego zostawię do końca czasów. Wie on, że to o nim mowa, że to on, lecz kieruje się słabością swojego ciała i umysłu myśląc, że jest to niemożliwe. To Ja Jestem, Jestem Panem wszystkiego! Przyszły Papieżu, uposażę cię w stosowne dary i łaski, a jak obejmiesz ster Kościoła Świętego, masz przybrać imię PIOTR. Ten do kogo tyczą się te Słowa wie, że są One do niego. W swoim czasie dam ci zdrowie i siły ducha, a Duch Święty udzieli ci swoich darów. Działać będziesz w mocy i duchu Eliasza. Bądź czysty, święty i pokorny. Poprowadź resztkę kościoła, która zostanie do zbawienia. Wielu cię zna, wielu się domyśla, ale sam wiesz, że nic nie jest ważne, istotne, oprócz możliwości realizacji Woli Bożej. Niech nikt nie snuje domysłów kim on jest, bo chcę użyć go w dziele końca czasów. Użyję głupiego, by zawstydzić mądrych, użyję słabego, nieuczonego, aby zawstydzić uczonych. On będzie ostatnim z ostatnich i to on jako ostatni wkroczy do Nieba, po nim już nikt, to on zagasi ostatnie „świeczki”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
> > > > > > > Nie lękaj się Żywy Płomieniu, bo wiesz kto to jest i trudno jest ci uwierzyć w to co niemożliwe. Ucz się od najlepszych, wszystko jest przecież kwestią wiary. Ty także możesz chodzić po wodzie, choć lekki nie jesteś. Jedynie uwierz i nie wątp, jak uczynił to św. Piotr Apostoł. Pozwól porwać się Duchowi Świętemu, on poprowadzi cię do końca, o ile nie będziesz Mu przeszkadzać. Uzdrowię cię z wielu twoich dolegliwości, lecz ty czuwaj, by nie upaść, by nie zwiódł cię szatan. Nie słuchaj za wiele wiadomości ze świata, aby zły impuls nie ściągnął cię w dół. Panuj nad swoimi emocjami, bo jeszcze one tobą zbyt mocno targają. > > > > > > > Kochane dzieci światłości, tak bardzo spragniony jestem waszej miłości i czułości. Pragnę, aby każde chciało pełnić wolę Bożą do końca, do bólu. Ból minie, a w was pozostanie radość z pełnienia Woli Bożej. Kocham was bardzo niezmiernie, przytulam was z czułością i miłością do Mojego Ojcowskiego Serca. Wszystkim czytającym i słuchającym błogosławię w Imię Ojca † i Syna † i Ducha Świętego. † Amen. ††† > > > > > > Nieustannie ufajcie Mi bezgranicznie! Nie lękajcie się! Pozwólcie Mi działać wewnątrz waszych serc i dusz. Czy mogę jeszcze na was liczyć, na wasze posłuszeństwo i lojalność? Czy uwierzycie Słowu Ojca Niebieskiego? Czy na tyle uwierzycie Bożemu Słowu, aby wypełnić Bożą, a nie swoją wolę? Co jeszcze mam uczynić, abyście pozwolili się zbawić? Czekam na waszą miłość i zgodę z utęsknieniem!!! Mimo wszystko bardzo mocno was kocham. > > > > > > > Bóg Ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
Pewien proboszcz JAN MESLIER był jedynym księdzem który umierając oskarżył się o to, że wyznawał i głosił religię chrześcijańską.Umierając, wszystko co miał rozdał parafianom. Natomiast trzy manuskrypty spisane jego ręką a zatytułowane „Mój testament” ofiarował prokuratorowi Leroux i parafianom. Oto fragment moim zdaniem tego genialnego dzieła w przekładzie Zbigniewa Bieńkowskiego. Ukłony dla Pana Zbigniewa za to, że mogłam przeczytać swoje mysli, które powstały jak sie okazuje również w głowie francuskiego księdza i myśliciela w XVIII w. x "Bóg co innego mówił każdemu z narodów ziemi, na której żyjemy. Hindus ani słowa nie wierzy temu, co mówił Chińczykom. Mahometanin za bajki uważa to, co mówił chrześcijanom. Żyd uważa i mahometanina, i chrześcijanina za świętokradców zniekształcających święte przykazania, które Bóg dał jego przodkom. Chrześcijanin, dumny ze swojego bardziej nowożytnego objawienia, potępia i Hindusa, i Chińczyka, i mahometanina, podobnie zresztą jak żyda, od którego wziął księgi święte. Kto nie ma racji, kto ma rację? Każdy woła: „Ja mam rację!” Każdy przytacza takie same dowody. Każdy powołuje się na swoje cuda, swoich wróżbitów, proroków i męczenników. Człowiek rozsądny odpowiada im wszystkim, że stracili rozum. Bóg nigdy nie mówił, a jeśli prawdą jest, że jest duchem, to nie może mieć ani ust, ani języka. Bóg wszechświata mógłby nie zapożyczając narządu mowy śmiertelnych natchnąć swoje twory tym, czego chciałby ich nauczyć, a skoro wszystkie jednakowo i wszędzie nie wiedzą, co powinny myśleć o Bogu, oczywiste jest, że Bóg nie chciał ich tego nauczyć. Zwolennicy różnych wyznań istniejących w świecie oskarżają się wzajemnie o zabobony i bezbożność. Chrześcijanie brzydzą się zabobonami pogan, Chińczyków i mahometan. Katolicy rzymscy za bezbożników uważają chrześcijan obrządku protestanckiego. Ci występują zawsze przeciw przesądom rzymskich katolików. Rację mają wszyscy. Bezbożnikiem jest dla każdego ten, kto ma obelżywy pogląd na jego Boga, przesądny jest ten, kto go sobie fałszywie wyobraża. Rozmaici religiami zarzucający sobie nawzajem zabobonność przypominają garbusów, wyrzucających sobie nawzajem ułomność." x Będę z przyjemnością cytowała w tym temacie myśli JANA MESLIER, bo to myśli dosłownie przekalkowane z mojej głowy, z tym że ja z takim kunsztem bym ich nie wyraziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
Jeszcze żeby przybliżyć sylwetkę Jana Meslier posłużę się kolejnym fragmentem z przekładu Pana Zbigniewa Bieńkowskiego. x "ŻYCIE JANA MESLIER PODŁUG WOLTERA Jan Meslier, urodzony w 1678 roku we wsi Mazerny położonej w księstwie Rethel, był synem tkacza; wychował się na wsi, jednakże ukończył szkoły i doszedł do stanu kapłańskiego. W czasie pobytu w seminarium, gdzie zachowywał się bardzo poprawnie, przejął się systemem Kartezjusza. Jako proboszcz Etrépigny w Szampanii, obsługujący i małą parafię But, odznaczał się surowością obyczajów. Bardzo gorliwy w pełnieniu obowiązków, co roku rozdawał biednym swoich parafii nie zużytą nadwyżkę dochodów. Entuzjasta o surowych obyczajach, był bardzo wstrzemięźliwy zarówno w jedzeniu, jak i w stosunku do kobiet. Księża Voiri i Delavaux, z których pierwszy był proboszczem w Varq, a drugi proboszczem w Boulzicourt, byli jego spowiednikami i jedynymi ludźmi, z którymi utrzymywał stosunki towarzyskie. Ksiądz Meslier był surowym obrońcą sprawiedliwości i żarliwość swoją posuwał czasami trochę za daleko. Kiedy dziedzic jego wsi (pan de Touilly) skrzywdził kilku wieśniaków, ks. Meslier nie chciał z imienia polecić go podczas niedzielnej sumy modlitwom wiernych; ks. Mailly, arcybiskup Reims, do którego dziedzic się odwołał, kazał mu to uczynić. W następną jednak niedzielę ks. Meslier wszedł na kazalnicę i poskarżył się na nakaz kardynała. „Taki jest zazwyczaj, mówił, los biednych proboszczów wiejskich; arcybiskupi to wielcy panowie, lekceważą ich i nie słuchają. Polećmy więc modlitwom pana tej wsi. Będziemy się modlić do Boga za Antoniego de Touilly: niech go nawróci i da mu tę łaskę, by nie krzywdził biedaków i nie ograbiał sierot.” Pan ów, obecny podczas tych upokarzających modłów, ponownie poskarżył się temuż arcybiskupowi, który zawezwał proboszcza Meslier do Donchery i ostro go zganił. Nic ponadto już mu się w życiu nie przydarzyło. Nie piastował nigdy innych godności kościelnych prócz urzędu proboszcza w Etrépigny. Umarł w tak zwanym stanie świętości w 1733 roku, mając lat pięćdziesiąt pięć. Myślano, że zniechęcony do życia rozmyślnie odmawiał sobie niezbędnego pożywienia, gdyż podczas choroby nic nie chciał przyjąć, nawet kieliszka wina. Umierając, wszystko, co miał (a nie było tego wiele), rozdał swoim parafianom i prosił, by go pogrzebano w jego ogrodzie. Z niemałym zdziwieniem znaleziono u niego trzy manuskrypty po trzysta sześćdziesiąt sześć kartek, spisane jego ręką, podpisane i zatytułowane Mój Testament. Dzieło to autor ofiarował swoim parafianom i panu Leroux, prokuratorowi i obrońcy występującemu przed sądem w Mézières. Jest to naiwne obalenie wszystkich bez wyjątku dogmatów religijnych. Z trzech egzemplarzy jeden zatrzymał sobie generalny wikariusz Reims, drugi został przesłany do pana Ghauvelin, ministra sprawiedliwości, trzeci pozostał w depozycie sądowym w Sainte-Menehould. Jedna z tych trzech kopii przez jakiś czas była w posiadaniu pana de Caylus, a wkrótce potem przeszło sto egzemplarzy krążyło po Paryżu; sprzedawano je po dziesięć ludwików za sztukę: ksiądz, który umierając oskarżał się o to, że wyznawał i głosił religię chrześcijańską, większe wywarł wrażenie na umysłach niż Myśli Pascala. Ksiądz Meslier na szarym papierze, którym owinięty był egzemplarz przeznaczony dla jego parafian, napisał te godne uwagi słowa: „Na własne oczy widziałem i poznałem błędy, nadużycia, próżność, szaleństwa i złe postępki ludzi, oburzyły mnie i znienawidziłem ich; nie śmiałem wyznać tego za życia, lecz wyznam to przynajmniej umierając i po mojej śmierci; po to właśnie układam i spisuję niniejszy memoriał. Ma on służyć za świadectwo prawdy tym wszystkim, którzy nań natrafią i będą go czytali, jeśli zechcą”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barramek
'Chrześcijanin, dumny ze swojego bardziej nowożytnego objawienia, potępia i Hindusa, i Chińczyka, i mahometanina, podobnie zresztą jak żyda, od którego wziął księgi święte. Kto nie ma racji, kto ma rację? Każdy woła: „Ja mam rację!” Każdy przytacza takie same dowody. Każdy powołuje się na swoje cuda, swoich wróżbitów, proroków i męczenników.' - to były XVIII w. przemyślenia pewnego proboszcza - i w pewnej mierze słuszne , patrząc na klimat tej epoki - po wojnach religijnych w Europie protestanci nienawidzili katolików , a katolicy i protestanci nie pałali zbytnią miłością do protestantów z racji choćby zniszczeń wojennych , jakie wywołały np. w Polsce albo w Rosji zniszczenia wojenne spowodowane agresją wojsk protestanckich - to samo działo się w Irlandii i np. we Francji , gdzie walczono o nowe zdobycze kolonialne . ...każda władza wspomagała się wtedy swoją religia państwową oraz przymuszała w różny sposób kapłanów danej religii do wytłumaczenia 'aktualnej polityki danego rządu ' walczącego o zdobyte ziemie , posiadłości kolonialne motywując to w dość dużym stopniu ideami religijnymi ...to już się dawno zmieniło , tego teraz nie ma , natomiast pojawiły się inne ideologie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
Barramek Co się niby zmieniło? Ja śledzę twoja dyskusję z martyna i widzę jak lecą iskry. Widzę też co piszesz o fałszywej! twoim zdaniem religii Mahometa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
martyna Podważać można i NALEŻY wszystko. A juz tym bardziej to co ma decydować o twoim życiu i o tym w co wierzysz i czemu poświęcasz czas. Czy naprawde tak się boisz zapytać, niedowierzać, poszukiwać? Wolisz wierzyć w przekazy, opowieści, tradycje nie sprawdzajac niczego? Czego się tak boisz??? Tego miłosiernego Bo.ga, że cię osądzi? Przecież on chyba głupków nie ceni? Czy ceni jednak? Ceni tych którzy bez podważania klękają bo tak trzeba, tych którzy bez pytań spełniają polecenia zapisane w księdze, której spisaniem zajęli sie ludzie? Nie zauważyłaś że ta księga jest na siłę dopasowywana w interpretacjach do naszych czasów, że teologowie spierają się wciąż o jej zapisy, że nikt nie wie tak naprawdę czym lub kim Bó.g jest i nikt go nie widział a pisza o tym całe rozprawy. Ciebie to nie zastanawia, że ludzie opierając się na swoich domysłach i interpretacjach przedstawiaja ci obraz B.oga, o którym wiedza tyle co ty, ale udają madrzejszych, dopuszczonych do tajemnej wiedzy, tak jak autorzy Pisma? Ciebie nie zastanawia, że tłumacza ci że Bo.ga nie mozna pojąć rozumem i nie waż się tego robić! a jednocześnie wciskają ci czego on sobie życzy tak jakby spędzili z nim przyjemny wieczór na pogawędce w cztery oczy, a on ich instruował? Martyna, ty naprawdę tak ufasz autorytetom, czy aż tak nie ufasz sobie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
Jeszcze jedno. Jestem cały czas w trakcie czytania Testamentu Jana Meslier i ponieważ byłam wychowana w wierze katolickiej, to same nasuwaja mi się odpowiedzi na jego zarzuty jakby z automatu. I to jest mega doświadczenie, bo mam tak wpojone pewne dogmaty, nie do podważenia prawdy wiary, że kłócę sie z nim w myslach i też wiem co zarzuciłabyś mu ty czy też inna wierząca osoba. Myslę sobie wtedy...dobra przebij ten mur, przekonaj mnie, bo na razie to umiem wytłumaczyć i łapię sie na tym, że ja umiem na siłę wytłumaczyć wszystko, największą fantazję, irracjonalną symbolikę. Tym wytrychem, który miałam wpajany w dzieciństwie i na lekcjach religii mogę obejść jego najbardziej racjonalne i mądre przekonanie. Wytrych wpojony mi i tłumaczacy wszystko to: wolna wola. Niestety i to obalił wspomniany ksiądz i ma rację w tym co pisze. Rację ma dla mnie. A reszta świata robi co chce. A pisze tak: x Teologowie twierdzą bez przerwy, że człowiek jest wolny, tymczasem wszystkie ich zasady zmierzają jedynie do zniszczenia ludzkiej wolności. Pragnąc usprawiedliwić bóstwo, oskarżają je w istocie o najczarniejszą z niesprawiedliwości. Zakładają, że bez łaski człowiek jest skazany na czynienie zła, a zapewniają, że Bóg ukarze go za to, iż nie dał mu łaski niezbędnej do czynienia dobra. Wystarczy chwila zastanowienia, by przyznać, że wszystkie czynności człowieka są niezależne od niego, że jego wolna wola jest przywidzeniem nawet w systemacie teologów. Czyż zależy to od człowieka, aby narodził się albo się nie narodził z tych czy innych rodziców? Czyż od człowieka zależy, by przyjął poglądy swoich rodziców i nauczycieli albo ich nie przyjął? Czyż zależałoby ode mnie, bym został chrześcijaninem, gdybym za rodziców miał pogan albo muzułmanów? Tymczasem poważni uczeni w piśmie zapewniają nas, że Bóg sprawiedliwy potępi bezlitośnie wszystkich, których nie obdarzył łaską poznania religii chrześcijańskiej! Narodziny człowieka nie zależą bynajmniej od jego wyboru; nie pytano go czy chce, czy nie chce przyjść na świat. Natura nie zapytała go o zdanie w sprawie wyboru kraju i rodziców, których mu dała. Idee i poglądy, które nabył, pojęcia prawdziwe albo fałszywe są koniecznymi i niezależnymi od niego owocami wychowania, które otrzymał i którego bynajmniej nie wybierał. Jego namiętności i pragnienia są koniecznym następstwem skłonności, którymi natura go obdarzyła, i pojęć, które mu wdrożono. Przez całe życie człowieka jego stosunki, przyzwyczajenia, interesy, przyjemności, rozmowy i myśli, które mimo jego woli w umyśle się jawią, jednym słowem niezliczona mnogość całkowicie od niego niezależnych zdarzeń i przypadków, decyduje o jego postanowieniach i uczynkach. Niezdolny do przewidywania przyszłości człowiek nie wie, ani co będzie chciał, ani co uczyni za chwilę. Człowiek przybywa do kresu życia nie będąc ani przez chwilę wolny od urodzenia aż do śmierci. Człowiek, powiecie, chce, rozważa, wybiera, decyduje. I z tego wnioskujecie, że jego czyny są wolne. To prawda, że człowiek chce, ale nie jest on panem swojej woli i swoich pragnień. Może jedynie pragnąć i chcieć tego, co uważa za korzystne dla siebie. Nie może kochać bólu i nienawidzieć przyjemności. Człowiek, powie ktoś, przekłada niekiedy ból nad przyjemność. Lecz wybiera ból przejściowy, gdyż w ten sposób zamierza zapewnić sobie przyjemność większą lub bardziej trwałą. W tym wypadku myśl o zdobyciu większego dobra skłania go do wyrzeczenia się dobra mniejszego. To nie kochanek daje swojej ukochanej rysy twarzy, które go zachwycają. Nie jest więc panem kochania albo niekochania przedmiotu swojej miłości. Nie jest panem ani wyobraźni, ani namiętności, które nim władają. Z czego wynika oczywiście, że człowiek nie jest panem swojej woli i pragnień, które w jego duszy powstają niezależnie od niego. Powiecie pewnie: człowiek może opierać się swoim pragnieniom, jest więc wolny. Człowiek opiera się swoim pragnieniom wówczas, gdy bodźce, które go odpychają od jakiegoś przedmiotu, są silniejsze od bodźców, które go doń przyciągają. Lecz wtedy opór jego jest uwarunkowany koniecznością. Człowiek, w którym łęk przed utratą honoru jest większy niż miłość pieniędzy, oprze się z konieczności pragnieniu zagarnięcia cudzego dobra. Czyż nie jesteśmy wolni, kiedy zastanawiamy się? Czyż jednak jest się panem własnej wiedzy lub niewiedzy, pewności czy wątpliwości? Zastanawianie się jest właśnie nieuniknionym skutkiem niepewności co do następstw naszych postępków. Z chwilą gdy jesteśmy albo sądzimy, że jesteśmy pewni tych następstw, musimy powziąć decyzję. I wówczas działamy w sposób konieczny wedle swojego, słusznego czy niesłusznego sądu. Nasze, sądy, prawdziwe czy fałszywe, nie są wolne. One są w sposób konieczny określone jakimiś ideami, które otrzymaliśmy i które nasz umysł uformowały. Człowiek nie jest bynajmniej wolny w dokonaniu wyboru. Jest on oczywiście zmuszony wybrać to, co uważa za najbardziej dla siebie pożyteczne albo przyjemne. Nie jest wolny wówczas także, kiedy wstrzymuje się od dokonania wyboru. Musi wstrzymać się do chwili, kiedy pozna albo kiedy wydawać mu się będzie, że poznał, właściwości przedmiotów, między którymi ma dokonać wyboru, lub do chwili, kiedy rozważy następstwa swoich postępków. Człowiek, powiecie, w każdej chwili decyduje się na czynności, o których wie, że są dlań szkodliwe. Człowiek niekiedy zabija się: a więc jest wolny. Nie zgadzam się z tym. Czyż to od człowieka zależy, aby dobrze lub źle rozumował? Czyż jego rozum i mądrość nie są zależne od poglądów, które sobie urobił, względnie od budowy jego organizmu? A jako że ani budowa, ani jego poglądy nie zależą od jego woli, nie mogą one w żadnym wypadku świadczyć o jego wolności. Czyż nie jestem wolny, jeśli mogę założyć się, że wykonam względnie nie wykonam czegoś? Czyż nie ode mnie zależy, bym zrobił lub nie zrobił tego? Nie, odpowiem, pragnienie wygrania zakładu zmusi cię do zrobienia lub niezrobienia rzeczy, o którą chodzi. A jeśli zgodzę się przegrać zakład? To wówczas pragnienie przekonania mnie o twojej wolności stanie się czynnikiem silniejszym niż pragnienie wygrania zakładu. I ten wzgląd zmusi cię do zrobienia lub niezrobienia tego, o co nam chodziło. Ale ja czuję się wolny, powiesz. To jest złudzenie, które można porównać do złudzenia owej muchy z bajki, co to siedząc na dyszlu ciężkiej bryki winszowała sobie prowadzenia pojazdu, który ją wiózł. Człowiek uważający się za wolnego jest muchą, która uważa się za panią ruchów maszyny wszechświata, podczas gdy maszyna ta unosi ją nawet bez jej o tym wiedzy. Przekonanie wewnętrzne, które każe nam wierzyć, że jesteśmy wolni i możemy uczynić to lub nie uczynić tego, jest czystym złudzeniem. Skóro sięgniemy do zasadniczej przyczyny naszych uczynków, okaże się, iż wynikają one z naszych zachcianek i pragnień, które nigdy od nas nie zależą. Uważacie się za wolnych, gdyż robicie to, co chcecie; ale czy wolno wam chcieć albo nie chcieć, pragnąć albo nie pragnąć? Czyż waszych pożądań i pragnień nie wzbudziły z siłą konieczności przedmioty albo właściwości, które bynajmniej od was nie zależą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klipa
Jeszcze jedno. Jestem cały czas w trakcie czytania Testamentu Jana Meslier i ponieważ byłam wychowana w wierze katolickiej, to same nasuwaja mi się odpowiedzi na jego zarzuty jakby z automatu. I to jest mega doświadczenie, bo mam tak wpojone pewne dogmaty, nie do podważenia prawdy wiary, że kłócę sie z nim w myslach i też wiem co zarzuciłabyś mu ty czy też inna wierząca osoba. Myslę sobie wtedy...dobra przebij ten mur, przekonaj mnie, bo na razie to umiem wytłumaczyć i łapię sie na tym, że ja umiem na siłę wytłumaczyć wszystko, największą fantazję, irracjonalną symbolikę. Tym wytrychem, który miałam wpajany w dzieciństwie i na lekcjach religii mogę obejść jego najbardziej racjonalne i mądre przekonanie. Wytrych wpojony mi i tłumaczacy wszystko to: wolna wola. Niestety i to obalił wspomniany ksiądz i ma rację w tym co pisze. Rację ma dla mnie. A reszta świata robi co chce. A pisze tak: x Teologowie twierdzą bez przerwy, że człowiek jest wolny, tymczasem wszystkie ich zasady zmierzają jedynie do zniszczenia ludzkiej wolności. Pragnąc usprawiedliwić bóstwo, oskarżają je w istocie o najczarniejszą z niesprawiedliwości. Zakładają, że bez łaski człowiek jest skazany na czynienie zła, a zapewniają, że Bóg ukarze go za to, iż nie dał mu łaski niezbędnej do czynienia dobra. Wystarczy chwila zastanowienia, by przyznać, że wszystkie czynności człowieka są niezależne od niego, że jego wolna wola jest przywidzeniem nawet w systemacie teologów. Czyż zależy to od człowieka, aby narodził się albo się nie narodził z tych czy innych rodziców? Czyż od człowieka zależy, by przyjął poglądy swoich rodziców i nauczycieli albo ich nie przyjął? Czyż zależałoby ode mnie, bym został chrześcijaninem, gdybym za rodziców miał pogan albo muzułmanów? Tymczasem poważni uczeni w piśmie zapewniają nas, że Bóg sprawiedliwy potępi bezlitośnie wszystkich, których nie obdarzył łaską poznania religii chrześcijańskiej! Narodziny człowieka nie zależą bynajmniej od jego wyboru; nie pytano go czy chce, czy nie chce przyjść na świat. Natura nie zapytała go o zdanie w sprawie wyboru kraju i rodziców, których mu dała. Idee i poglądy, które nabył, pojęcia prawdziwe albo fałszywe są koniecznymi i niezależnymi od niego owocami wychowania, które otrzymał i którego bynajmniej nie wybierał. Jego namiętności i pragnienia są koniecznym następstwem skłonności, którymi natura go obdarzyła, i pojęć, które mu wdrożono. Przez całe życie człowieka jego stosunki, przyzwyczajenia, interesy, przyjemności, rozmowy i myśli, które mimo jego woli w umyśle się jawią, jednym słowem niezliczona mnogość całkowicie od niego niezależnych zdarzeń i przypadków, decyduje o jego postanowieniach i uczynkach. Niezdolny do przewidywania przyszłości człowiek nie wie, ani co będzie chciał, ani co uczyni za chwilę. Człowiek przybywa do kresu życia nie będąc ani przez chwilę wolny od urodzenia aż do śmierci. Człowiek, powiecie, chce, rozważa, wybiera, decyduje. I z tego wnioskujecie, że jego czyny są wolne. To prawda, że człowiek chce, ale nie jest on panem swojej woli i swoich pragnień. Może jedynie pragnąć i chcieć tego, co uważa za korzystne dla siebie. Nie może kochać bólu i nienawidzieć przyjemności. Człowiek, powie ktoś, przekłada niekiedy ból nad przyjemność. Lecz wybiera ból przejściowy, gdyż w ten sposób zamierza zapewnić sobie przyjemność większą lub bardziej trwałą. W tym wypadku myśl o zdobyciu większego dobra skłania go do wyrzeczenia się dobra mniejszego. To nie kochanek daje swojej ukochanej rysy twarzy, które go zachwycają. Nie jest więc panem kochania albo niekochania przedmiotu swojej miłości. Nie jest panem ani wyobraźni, ani namiętności, które nim władają. Z czego wynika oczywiście, że człowiek nie jest panem swojej woli i pragnień, które w jego duszy powstają niezależnie od niego. Powiecie pewnie: człowiek może opierać się swoim pragnieniom, jest więc wolny. Człowiek opiera się swoim pragnieniom wówczas, gdy bodźce, które go odpychają od jakiegoś przedmiotu, są silniejsze od bodźców, które go doń przyciągają. Lecz wtedy opór jego jest uwarunkowany koniecznością. Człowiek, w którym łęk przed utratą honoru jest większy niż miłość pieniędzy, oprze się z konieczności pragnieniu zagarnięcia cudzego dobra. Czyż nie jesteśmy wolni, kiedy zastanawiamy się? Czyż jednak jest się panem własnej wiedzy lub niewiedzy, pewności czy wątpliwości? Zastanawianie się jest właśnie nieuniknionym skutkiem niepewności co do następstw naszych postępków. Z chwilą gdy jesteśmy albo sądzimy, że jesteśmy pewni tych następstw, musimy powziąć decyzję. I wówczas działamy w sposób konieczny wedle swojego, słusznego czy niesłusznego sądu. Nasze, sądy, prawdziwe czy fałszywe, nie są wolne. One są w sposób konieczny określone jakimiś ideami, które otrzymaliśmy i które nasz umysł uformowały. Człowiek nie jest bynajmniej wolny w dokonaniu wyboru. Jest on oczywiście zmuszony wybrać to, co uważa za najbardziej dla siebie pożyteczne albo przyjemne. Nie jest wolny wówczas także, kiedy wstrzymuje się od dokonania wyboru. Musi wstrzymać się do chwili, kiedy pozna albo kiedy wydawać mu się będzie, że poznał, właściwości przedmiotów, między którymi ma dokonać wyboru, lub do chwili, kiedy rozważy następstwa swoich postępków. Człowiek, powiecie, w każdej chwili decyduje się na czynności, o których wie, że są dlań szkodliwe. Człowiek niekiedy zabija się: a więc jest wolny. Nie zgadzam się z tym. Czyż to od człowieka zależy, aby dobrze lub źle rozumował? Czyż jego rozum i mądrość nie są zależne od poglądów, które sobie urobił, względnie od budowy jego organizmu? A jako że ani budowa, ani jego poglądy nie zależą od jego woli, nie mogą one w żadnym wypadku świadczyć o jego wolności. Czyż nie jestem wolny, jeśli mogę założyć się, że wykonam względnie nie wykonam czegoś? Czyż nie ode mnie zależy, bym zrobił lub nie zrobił tego? Nie, odpowiem, pragnienie wygrania zakładu zmusi cię do zrobienia lub niezrobienia rzeczy, o którą chodzi. A jeśli zgodzę się przegrać zakład? To wówczas pragnienie przekonania mnie o twojej wolności stanie się czynnikiem silniejszym niż pragnienie wygrania zakładu. I ten wzgląd zmusi cię do zrobienia lub niezrobienia tego, o co nam chodziło. Ale ja czuję się wolny, powiesz. To jest złudzenie, które można porównać do złudzenia owej muchy z bajki, co to siedząc na dyszlu ciężkiej bryki winszowała sobie prowadzenia pojazdu, który ją wiózł. Człowiek uważający się za wolnego jest muchą, która uważa się za panią ruchów maszyny wszechświata, podczas gdy maszyna ta unosi ją nawet bez jej o tym wiedzy. Przekonanie wewnętrzne, które każe nam wierzyć, że jesteśmy wolni i możemy uczynić to lub nie uczynić tego, jest czystym złudzeniem. Skóro sięgniemy do zasadniczej przyczyny naszych uczynków, okaże się, iż wynikają one z naszych zachcianek i pragnień, które nigdy od nas nie zależą. Uważacie się za wolnych, gdyż robicie to, co chcecie; ale czy wolno wam chcieć albo nie chcieć, pragnąć albo nie pragnąć? Czyż waszych pożądań i pragnień nie wzbudziły z siłą konieczności przedmioty albo właściwości, które bynajmniej od was nie zależą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×