Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 123445

Przestałam wierzyć w Boga

Polecane posty

Gość gość
najlepsza metoda żeby uwierzyć to modlitwa do Boga po prostu zwracaj się własnymi słowami do Boga i on cię wysłucha mnie wysłuchał jeżeli nurtują cię takie pytania co człowiekowi trudno na nie odpowiedzieć to módl się o zrozumienie Bóg zawsze odpowiada wiadomo że nie zawsze ci przyjdzie anioł i wyjaśni kawa na ławę przeważnie Bóg daje znaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AtenaYuki
gość Spokojnie, wiem co napisałam ;) O wzmiance z dinozaurami chodziło mi mniej więcej o to, że ich istnienie było liczone na kilka-kilkanaście milionów lib miliardów (pamięci, gdzie się podziałaś?) lat, a nie jak Biblia opisuje- kilka dni. Mówiąc o wymiarach, ja tylko podałam przykłady (bo było ich 3? D: ), a nie wszystkie. Jak dobrze zauważyłeś/aś jest też czas. Jak kiedyś wyczytałam gdzieś: Jeśli pojadę do kraju, gdzie czas jest np o 2 godziny później, to czy jestem 2 godziny młodszy? Przeniosłem się w czasie. Coś takiego było, dokładnie nie pamiętam. Według mnie przemieszczanie w czasie jest w jakiś sposób możliwe. Nie wiem czy to dobry przykład, równie dobrze mogły być to przypadki, ale na wielu starych obrazach, widać rzeczy, których w tamtych czasach nie było, a obecnie istnieją. Czy coś. Mówiąc o mrówce: Jak zauważyłeś/aś możemy postawić na drodze tego małego stworzenia ołówek. Jednak nie znaczy to, że owo stworzonko skręci. Przecież może wejść na ołówek, prawda? To zależy od niej, tak jak i nasze wybory. Jak i my, istoty materialne- które mimo wszystko mrówka może zobaczyć- stawiamy przeszkody na drodze mrówki, tak i inni ludzie mogą stawiać nam. Mimo wszystko nie chcę się z nikim kłócić na temat tego czy tamtego. Każdy pisze co myśli, c'nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AtenaYuki
A tak wgl to chciałabym dodać, że ateiści nie myślą, że wiedzą wszystko. Poprostu staramy się znaleźć racjonalne wytłumaczenie na wszystko, wolimy nie żyć w niepewności i nie odrzucać coś na to w stylu "Nie wiemy co to jest, nie chce nam się szukać, zwalimy to za sprawę Boga". Tylko tyle ^^ I dzięki temu kto podesłał link do strony, z chęcią poczytam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racjonaliści to również po części debile niestety, bo za wszelką cenę chcą negować świat duchowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123445
Jako autorka tego tematu chciałabym dodać, że od wielu lat choruje na zaburzenia odżywiania i również jestem po próbie samobójczej. Modliłam się tak długo o chociaż jeden cień nadziei, ale go nie dostałam. Jeśli bóg wgl istnieje to chce od niego tylko odpowiedź na pytanie "dlaczego ja?". Poza tym, gdyby ludzie dostawali od Boga tyle cierpienia ile mogą wytrzymać to nikt nie popełniałby samobójstw...ładny cytat, ale niestety kompletnie niezgodny z rzeczywistością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biblia opisuje stworzenie świata w ciągu 7 dnia. Od poczatku, aż po człowieka. Ty piszesz, że dinozaury żyły miliardy lat. Zgoda. Lat ziemskich, ludzkich. Ale jak już pisałam powyżej- istnieje inny czas, który jest innym wymiarem. Dla Boga coś mogło trwać 1 dzień, a dla nas ten jeden dzień był miliardem lat. Biblii nie można rozumieć dosłownie, wiele jest tam symboli, odniesień. v przykład z "przeniesienem w czasie", bo na innym kontynencie jest inna godzina, jest nietrafiony. Bo piszesz wciąż o czasie ludzkim. To ludzie wymyślili zegarki. Tak samo jak ludzie wymyslili np. zmianę czasu z zimowego na letni, żeby zaoszczędzić prąd. Ale to wciąż dzieje się w naszym wymiarze. Więc nie jest to żadne przemieszczenie się w czasie. My nie znamy pojęcia czasu, jakim jest 4 wymiar, bo nie umiemy go zobaczyć. Być moze ten wymiar przenika cały czas przez nas, przez nasze ciala, caly czas jest obok nas, jednoczenie przy kazdym, w kazdym miejscu na ziemi, wszystko wie i wszyskto widzi- bo jest to inny wymiar niz nasz, niewidoczny dla nas. I moze np.byc w wielu miejscach jednoczesnie, może nawet wszedzie jednoczensie, nawet w nas. Bo ma inny czas, inny wygląd itd. niż to, co widzimy w naszym wymiarze. Brzmi znajomo? O Bogu mówi się, że jest wszechmogący, że jest zarazem Alfą i Omegą, początkiem i końcem. v przykład z obrazach- no to po prostu wynalazki. Np. Leonardo da Vinci był malarzem, ale też konstruktorem, wynalazca. Metodą prób i błędów probowal np. samolot wymyslic, co potem stalo się faktem, ale to nie znaczy, że on przemieszczal się w czasie. Moze cos mu pozwolilo otworzyc swój umysl, spojrzec dalej? może coś wszczepilo w jego umysl mysl o jakims wynalazku? tak jak my bysmy np. mogli położyć ten ołówek przed mrowka? v jasne, że mrowka nie musi skrecic, ale moze obejsc ten olowek itd. Tak jak ktos tu juz pisal- cierpienie często wynika z naszej ludzkiej woli. I ta mrowka tez mogłaby nie zauwazyc znaku, zignorowac cos, obejsc ten olowek i za chwilę zginąć w przepasci. Nie dostrzegasz takich przypadków w życiu? jakby coś próbowało nieraz nas uchronic? mówi się potem "ale mialem szczęście", "gdybym nie wrocil sie po telefon, to bym wpadl po to auto", "gdyby nie korek, to zginalbym w samolocie". Nie ma przypadków. Tylko pytanie, czy umiemy te przypadki zauważyć i powiązać z czymś wiecej, czy umiemy dostrzec te ostrzeżenia. Wiele niewytlumaczalnych rzeczy dzieje sie np. ta krew na hostii. Stygmaty Ojca Pio itd. Coś niewytlumaczalnego. Ale wielu ludzi i tak nie zwróci na to uwagi, i tak powie, że to fejk, i tak nie przewartosciuje życia itd. Tak jak ta mrówka- powiedzą, że los jest zlosliwy, że położył przed nimi ołówek, ale że to tylko los, przypadek, pech, a nie ktoś inny ten olowek położył. Więc obejda go i zginą w przepasci, która jest za ołówkiem. v Moze ktoś usilnie daje nam co jakies czas znaki, a my je i tak ignorujemy?tylko od naszej wolnej woli zależy, czy będziemy cierpieć i jak będziemy cierpieć (bo moze tez źle rozumiemy to cierpienie chwilowe na ziemi, ktore tez jest po cos, a które moze byc o wiele mniejsze niz to pozaziemskie). Wolna wola jest dana od Boga i nikt temu nie zaprzecza. On moze tylko dawac znaki, a czy będziemy chcieli je zauwazyc? nie wszyscy chcą. v nie chcesz się kłócić? ja też nie chce. Ale jestes przykładem kolejnego w moim życiu ateisty, który po jakieś wymianie logicznych argumentów na temat tego, że Bog moze jednak istnieje, pisze "nie chce sie kłócić", "koniec rozmowy". itd. Czekam na dalsze arguemty. A potem tacy ateisci idą i dalej wszedzie mówią jak to nie ma Boga. Mówią w środku tych, którzy niekoniecznie umieją połączyć istnieje Boga z nauką, a potem sie cieszą, że mieli racje. Jednak gdy trafiają na przeszkody, na kogos, kto zbija ich argumenty, zawsze jest "koniec dyskusji". v

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AtenaYuki
No może nie koniecznie bo część nie em... Jak to się.... Bo część nie dyskyminuje świata duchownego i wierzeń innych. Ja równocześnie nie wierzę w takie rzeczy, ale nie mówię, że na pewno ich nie ma. Dodatkowo jak pisałam wcześniej ludzie wierzący też są spoko. Nawet czasem bardziej od ateistów *wzdycha*. Np ksiądz parafi przypisanej do wsi w której mieszkam, to naprawdę fajna osoba. No ale koniec gadania na dziś dla mnie. Dobranocka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wypierdalać z tym bełkotem do kościoła otumanione zjepy!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie wierzę. Wierzyłam do około 25 roku mojego życia i przyszła taka refleksja na temat wiary w Boga i doszłam do wniosku że Bóg nie istnieje. Nie ochrzczę już drugiego syna i nie przejmuję się opinią innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AtenaYuki
Wybacz, dopiero teraz przeczytałam twoją ostatnią wiadomość (przed tą moją) D: Mówiąc o czasie, to był tylko przykład z internetu, więc ciiii ;) Podając ten przykład miałam na myśli czas, o którym mówisz. No niby tu był nadal czas ludzki- jednak i tak inny, bo "krajowy". Tak samo w świecie, galaktykach, czy kto kolwiek ie w czym jeszcze. Inny czas, inna przestrzeń itd. I co do obrazów- nie mówię tu bynajmniej o obrazach owego twórcy którego naprawdę podziwiam, ale o obrazach osób, które w żaden sposób nie zajmowały się wynalazkami. Mrówka, przepaść. Prawda, czasem my, możemy zaginąć w świecie z własnej głupoty, a może z pecha. W tym akurat chyba obie jesteśmy zgodne. Jednak czasem, no cóż... Różne decyzje wydające się być dobrymi, okazują się być tymi złymi jak wcześniej pisałaś. Ja sama tego nie raz doświadczyłam, no niestety. Ale jednak czasem taki 'ołówek' może odgrodzić nas od czegoś no, pięknego. Ale to już zależy od punktu widzenia. A teraz naprawdę wybacz, ale wcześnie wstałam i trochu spać mi się chce c': A to już potrzeba ludzka a nie zamykanie tematu cx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samobójstwa popełniają tez ci, ktorzy tak naprawdę nie mają wiele cierpien. Znam przypadek, gdy chlopak popelnil samobojstwo, bo dziewczyna go zostawila. Czy to jest powód do odebrania sobie życia?? dla niego widocznie tak, bo mial słabą psychikę. Czy Bóg go do tego skłonił? no raczej postępowanie drugiego czlowieka. Bóg moze kierowac losem, zsylac różne wydarzenia itd., ale mamy wolną wole, na nas bezpośrednio nie może wplywac. Inaczej spowodowalby, że wszyscy wierzyliby w niego. Ale sam dał nam wolną wole. Wolną wolą tej dziewczyny było odejscie i wolną wolą chlopaka bylo samobojstwo. To nie przez cierpienie zeslane przez Boga się zabil, tylkp przez czlowieka. Nie wszystkie nieszczescis pochodzą od Boga. Ty masz problemy z odzywianiem- zastanow sie dlaczego. Co było tego powodem. Czy od dziecka tak masz? Czy może jakies wydarzenie to spowodowalo? Jak bylam nastolatka, to byłam grubsza, zaczelam sie odchudzac, bo ludzie się ze mnie nabijali. Zaczelam się glodzic, wymiotowac na sile po posilkach. Prawie wpadlam w anoreksje. Czemu? przez Boga? Nie. Przez ludzi, ktorzy sie nabijali, przez to, że bylam przez nich nieakceptowana. To ich wola do krzywdzenia mnie spowodowala moje problemy, nie Bog. Ale Bog pomógł mi to przezwyciezyc, przejsc przez to. Sama się podnioslam, bo moflitwa dala mi sile, bo przestalam czuć się samotna. Bo fajnie jest wiedziec, że ktos tam zawsze nas akceptuje i nie odrzuca jak inni ludzie. Nieraz na efekty modlitwy trzeba czekac, ale zawsze są. Niezawsze bezposrednio, ale w taki sposob się spelniaja, w jaki bedzie dobry dla nas. Bo np. mozna tez modlic się o śmierć wroga, ale czy myslisz, że Bog spelni tę prośbę? Spelni tylko to, co jest dobre. Jesli modlisz sie o dobro, to je otrzymasz. Proponuje odmowic n.pompejanska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123445
Z tymi cudami to się nie zgodzę... W innych religiach też owe występują. Skąd mamy wiedzieć, że coś czego nie umiemy wytłumaczyć to dowód na istnienie boga? Może zaszła jakąś skomplikowana reakcja chemiczna o której nie mamy pojęcia?? Np. przyczyn autyzmu też nie umiemy wytłumaczyć i co? Jest to dowodem na istnieje Boga? Oczywiście, że nie. Rzeczy, których nie umiemy wyjaśnić są dowodem na to, że nasza wiedza jest niepełna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z religia jest jak z nadzieje, albo wierzysz albo nie. Zadne racjonalne argumenty tutaj nie pomoga. Pieklo i niebo sa jedynie symbolami biblijnymi, ktorymi posluguje sie kosciol katolicki by trzymac czlowieka w szachu. Poprzez nalozenie tego typu ograniczen natura ludzka postrzegana jest jako cos zlego, cos co trzeba na okraglo ujarzmiac. Wedlug mnie jest to hipokryzja i calkowite zaprzeczenie czlowieczenstwa, bo moralne wzorce nie biora sie tylko z religii, ale rowniez kultury i spoleczenstwa w ktorym dany osobnik zyje. Dziwi mnie, ze tak wiele katolikow jest przekonanych o swojej moralnej wyzszosci nad innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wierzących: Wierzycie w coś takiego jak kara za grzechy przodków? Dla mnie to bzdura,ale widziałam kiedyś dokument o egzorcyście watykańskim i tam była poruszona ta kwestia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawet swieci mieli momenty zwatpienia.kazdy ma, ja tez.a co do pierwszych ludzi, Bog im przebaczyl, ale dal nauczke-chcecie to macie, to tylko konsekwencja wlasnego wyboru.w koncu w raju mieli raj, na ktory sie wypieli bo im bylo malo i nudno, szukali czegos wiecej no i znalezli.co do piekla-tam podobno trafiaja ludzie ktorzy sa tak zaciekli i przekonani o wlasnej wyzszosci, ze nie chca skorzystac z Bozego milosierdzia. Moze powinnas z kims porozmawiac.do spowiedzi chodzisz?to powiedz o tym ksiedzu.jak dla mnie to ludzkim rozumem niewytlumaczalne ze tyle ludzi idzie za glosem powolania, rezygnuja z rodziny, kariery, domu i calkowitej wolnosci (nie mowiac o innych przyjemnosciach)i poswiecaja zycie modlitwie.Czy to dla ciebie nie byloby nudne i monotonne, tak do konca zycia i do tego jeszcze byc na czyjejs lasce i byc przerzucanym z miasta do miasta bez mozliwosci wyboru?a oni sie z tego ciesza, to musi byc sila wyzsza ktora ich prowadzi, bo przecietny, nawet religijny czlowiek mialby dosc takiego zycia, nawet miesiac by nie wytrzymal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123445
Myślę, że nie można oceniać ludzi nie znając dobrze ich sytuacji. Chłopak zabił się, bo go dziewczyna zostawiła i według ciebie to takie nic, ale dla tego chłopaka najwidoczniej było inaczej... Jeśli chodzi o mnie to choroba pochodzi od Boga skoro według was wierzących on steruje losem. To on postawił na mojej drodze ludzi, którzy mnie zranili i robi to cały czas. Ale naprawdę nie chcę w to wnikać. To co mi się przydarzyło mogło przydarzyć się każdemu, więc czego akurat mi? I jeśli teraz stwierdzisz, że kiedyś będzie lepiej i dasz mi jakże oryginalną radę pt. "Ogarnij się" to naprawdę nie marnuj czasu, bo nie znasz mojego sytuacji i uwierz, że takie słowa nie pomagają, a dołują jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, w innych religiach cuda tez istnieją. Ale czy nie zauważyłaś jeszcze, że obraz Boga to nasza ludzka wyobraznia? tak naprawdę nie wiemy jak wyglada. Jednak jest wiele religii. I właśnie to jest dowod na istnienie Boga. Tego, że ludzie niezaleznie od siebie, w rożnych zakatkach ziemi czują, że jest coś ponad nami i że to jest Bóg (różnie przez nich nazywany). Nie wszyscy dobrze pojmuja Boga, np. zabijajac w imię religii. Ale zabijaja w imie swojego wyobrażenia. Co nie zmienia faktu, że jest jakis ideal, który na ziemi mozemy sobie tylko wyobrazac i próbować stworzyć jego wygląd itd. Co okaze sie prawda? zobaczymy po śmierci. v to że spotykasz na drodze takich a nie innych ludzi, to faktycznie los. Ale to, że oni cię zranili, to już nie los, ale ich wolna wola i zło od nich pochodzące. Bog nie wplywa na ludzi, czego dowodem jest Twoje zwątpienie. v czemu akurat Tobie? A czemu nie? Ciebie spotkalo takie cierpienie, a innych spotyka inne. Nikt nie jest wyjatkiem, każdy ma swój los, każdy moze spotkać zlych ludzi na swojej drodze. Nawet Jezus cierpial nie za swoje winy, to czemu chcesz być lepsza od Jezusa, czemu sądzisz, że powinno omijać Cię zlo, skoro kazdy jest na nie narażony na tej ziemi? Jezusa zabił Bog, czy zabili go ludzie, którym on pozniej i tak wybaczyl? Czasem cierpienie jest po coś większego. v chlopak sie zabil, bo nie rozumial, że w naszym życiu potrzebne są nam porazki, żebyśmy mogli się rozwijac. tzw. różne kryzysy. Ktos kto nie doswiadczy nieszczescia w milosci, ten nie rozwinie sie, nie zrozumie wielu uczuć. Nie doceni tez wielu rzeczy. Jesteśmy na tej ziemi, żeby doświadczać wielu rzeczy po to wlasnie, żeby się rozwijac i doskonalic. Żeby poprzez cierpienie stawac się silniejszymy. Jaki bylby sens i cel Twojego zycia, gdybys ciągle doswiadczala tylko szczęścia? czy zauwazalabys wtedy w ogole Boga? Teraz watpisz, ale mimo wszystko myslisz o nim. A nie np. bawisz się szczesliwa na jakies greckiej wyspie. W momentach bezgranicznego szczescia nie mysli sie o Bogu. W momentach bezgranicznego szczescia nie mysli sie o innych. Nie ma sie żadnych głębszych przemyśleń wtedy. To tak jak z czlowiekiem glupim, niewyksztalconym. Nie bez powodu mowi sie, ze nauka powoduje cierpienie (przeczytaj "Pochwałę głupoty" Erazma z Rotterdamu). Można przejsc przez życie z lekką głową, będąc szczesliwym. Ale wtedy takie życie jest bezużyteczne, nic z niego nie wynika. Nauka, przemyslenia, refleksje mogą powodowac w naszym zyciu cierpienie. Ale tylko wtedy bogacimy swoje wnętrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nauka i bóg się wykluczają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdyby spotkało to kogoś innego to byłoby ok? U mnie zdiagnozowano guza. Jeśli spotyka to innych to mnie również może. Jeśli trzymasz się blisko Boga to wszystko będzie ok. Pamiętaj o tym, że tu jesteśmy tylko na chwilę. To co będzie tam jest ważniejsze od tego co jest tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to podaj na to dowod. Czemu np. nagle w niektórych ludzkich umysłach rodzi się jakaś myśl, coś, co pozwala nam np. odkryc coś nowego itd.? czemu, skoro podobno Boga nie ma, a my jesteśmy od małp, zwykłych zwierząt? I czemu te malpy od ktorych jesteśmy wciąż są malpami, tak samo czemu zwierzęta inne wciąż są tymi samymi zwierzetami od wielu wiekow. A tylko ludzie sie rozwijają, kształcą sie, rozwijają technike, odkrywają różne rzeczy itd. Skąd to się wzięło? Ewolucja? to czemu inne gatunki tak nie ewoluowały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pytanie o dowód bylo do osoby z 22:54, z osoba z 23:11 zupełnie się zgadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarnik z mroku
Do "123445" Argumenty? Ścieżka poznania, tak jak i ścieżka wiary jest kwestią indywidualną - możesz otrzymać wskazówki, znaki, ale swoją drogę musisz przejść sama. Czymże jest wiara, gdy masz wszystko poukładane w głowie w oparciu o argumenty, odpowiedzi na wszystkie pytania i namacalne dowody? Wtedy wiara zamienia się w wiedzę i pewnik. A tu nie ma prostych odpowiedzi. I nie może być. Masz poszukiwać i wierzyć w Niego. Sama się przekonać do czego cię to doprowadzi. Nie obraź się - masz 27 lat, ale w tym temacie piszesz jak nastolatka. Dlaczego ty? A dlaczego ktoś wpadł pod samochód? A dlaczego to dziecko urodziło się niepełnosprawne? A dlaczego ta dobra starsza pani została zamordowana? A dlaczego... Nie wiemy dlaczego. Życie ma swoje jasne i ciemne strony. Bo to jest ŻYCIE. Nie ma leku na ból tego świata. Każdy na tym ziemskim padole ma swego mola, co go gryzie. W twoim przypadku odpowiedzi, może być, jak zawsze, bez liku - może masz słabszą psychikę(wszak różnimy się między sobą)? Może nie masz wystarczającego wsparcia? Może rodzice nie przygotowali cię do życia? Może masz jakąś chorobę i po prostu musisz się z niej leczyć? Nie wiem. Ale po co ci ta odpowiedź na pytanie "dlaczego ty"? Rób swoje, żyj, staraj się i wierz, że On jest zawsze z tobą. Na tym m.in. polega wiara. Każdy ma jakiś problem jak już wspomniałem. Może to błogosławieństwo w przebraniu? I dzięki temu doprowadzi cię to do jakiegoś dobra, które nawet ci przez myśl nie przeszło? A może dzięki tobie ktoś inny zazna szczęścia? Nie wiesz tego. Patrz na sytuację całościowo. Zawsze. Modliłaś się o cień nadziei. Ok. A teraz odpowiedz sobie na dwa pytania - "Czy robiłam i starałam się z całych sił w tej sytuacji w jakiej jestem, czy tylko wznosiłam modły o pomoc?" i drugie - "Czy Bóg to automat z lodami, do którego po wrzuceniu monety powinien natychmiastowo wylecieć czekoladowy rożek?". Rozumiesz? Może uczysz się cierpliwości? Może czegoś innego. Może jesteś skalana grzechem i najpierw powinnaś pojednać się z Bogiem? Niezbadane są ścieżki Pana. On cię w końcu wysłucha, jeśli to, o co prosisz, będzie zgodne z Jego wolą. Tego możesz być pewna. Sprawdzone. Nie zdajesz sobie sprawy, że jesteś na początku swojej drogi prawdziwej wiary - musisz ją zgłębiać a przekonasz się, w jak wielu sytuacjach błędnie myślałaś, jak bardzo się myliłaś. To jest to poszukiwanie i zgłębianie wiary. Pamiętaj, że złoto próbuje się w ogniu. Naprawdę uważasz, że cierpienie przychodzi od Boga? Ja uważam, że cierpienia przysparzają ludzie. Wydarzenia, to jak, gdzie i między kim żyjemy, to nasza sprawka. Tysiące zdarzeń, mordów, kradzieży, chorób, to chyba nie wina Boga, prawda? Zastanów się nad tym. To tak w skrócie, bo dużo by można pisać w takim temacie. ,,Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” PS Poczytaj historię, albo zerknij na film o siostrze Faustynie(tytuł "Siostra Faustyna Kowalka" na yt), może coś dla siebie z tego wyciągniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słaba trochę ta twoja wiara
"To on postawił na mojej drodze ludzi, którzy mnie zranili i robi to cały czas." - skoro tak kategorycznie stawiasz sprawę, to ja powiem równie kategorycznie - jeśli nie jest mowa o twoich rodzicach, tylko o innych osobach, to dokonałaś wyboru, by w jakiś sposób związać z nimi swój los - nikt cię nie zmuszał prawda? Nie jesteś przywiązana i nie piszesz teraz rzęsami? Jeśli są to jednak rodzice, to wtedy także zabiorę głos raz jeszcze. Tak się zdarza i przestań za wszystko obwiniać Boga, bo to niemądre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latarnik z mroku - jesteś tępym pacanem. Skąd pewność że siła wyższa to on? Może ono? W końcu skąd pewność że to liczba pojedyncza że to nie wielość sił? Piszesz jakbyś był pewny choć zarzekasz się że pewniki i wiedza nie są potrzebne. Hipokryta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:54 dlaczego się wykluczają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123445
Źle mnie odbieracie. Wcale nie uważam, że jakby komuś innemu przydażyło się to co mi, to byłoby dobrze. Po prostu mnie ciekawi, dlaczego innym przytrafia się to, a innym coś innego. Dlaczego wszyscy nie mamy równego startu, równych szans, dlaczego innym jest trochę lżej, a innym ciężej. Do mojego przedmówcy: po co się modlić skoro to ja mam dokonać "czegoś"? Sam przyznałeś, że modlitwa się nie liczy, jeśli sama nie dokonam starań...więc po co mi ta modlitwa skoro wszystko zależy ode mnie? A co do tzw "nieba" to jak już napisałam miałam próbę samobójczą. To było jeszcze kiedy wierzyłam w to miejsce, gdzie wszyscy są piękni i chudzi. Nie odważyłam się, więc nawet nie wiem, czy można to nazwać próbą. Bałam się tego wspaniałego miejsca... I to był moment, w którym zrozumiałam. Pewnie zapomnicie o tej rozmowie, będziecie żyć i czekać, aż traficie do "tego miejsca", ale muszę wam coś powiedzieć. Coś co zrozumiałam przy mojej próbie samobójczej. Myślałam, że w tamtym miejscu moja głowa odpocznie, ale raj jest tutaj na ziemi... Nie ma nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarnik z mroku
Słowianin - kwestia wiary matołku. Pisze o tym, w co wierzę. I odnoszę się do postu autorki, która wspomina o Bogu, a nie jakiejś enigmatycznej sile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Naprawdę uważasz, że cierpienie przychodzi od Boga? Ja uważam, że cierpienia przysparzają ludzie." x Ty sobie możesz uważać tępy pajacu. Biblia wyraźnie mówi że wszystko robi bóg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×