Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość gość
przecież masz odpowiedź bierzesz przystojniaków to masz za swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - Do Pani Autorki oraz Singla25: Kochani, jestem dużo, dużo starsza, niż Wy oboje, ale jak czytam to o czym napisaliście oboje, to tak, jakbym "odnawiała swoje najgorsze wspomnienia". Tacy ludzie jak Wy ( i ja )- PO PROSTU NIE MAJĄ SZCZĘŚCIA i nic tego nie zmnieni- dużo by o tym pisać! Przyszło mi do głowy, może Pani Autorka i Pan Singiel25 zaprzyjaźniliby się ze sobą? Ja poznałam tu na Kafeterii faceta ( młodszego )- przenieśliśmy się na priv- przyjaźń fajnie się rozwija ( oboje jesteśmy wokni ) Nie wiem co z tego będzie, pewnie NIC, ale miło mieć fajną "bratnią duszę" w necie. Piszemy do siebie codziennie i rozmawiamy też i nie czujemy się samotni. PRZYNAJMNIEJ TYLE! Pani Autorko i Panie Singlu 25- poznajcie się! Może ze wspólnych niezbyt miłych doświadczeń rozwinie się fajna przyjaźń? Pozdrawiam Was oboje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Obserwuję wiele par i dochodzę do wniosku, że często na własne życzenie kończą coś, co dotąd wydawało im się piękne i mocne. Po prostu-zamiast rozmowy, doceniania, wspierania, trwania, szanowania wad i zalet, zrozumienia, że po latach każda miłość przechodzi w inną fazę-ludzie albo się zdradzają, albo idą szukać wrażeń gdzie indziej i w czym innym. Związek jest codzienną pracą, walką, nawet i pewnymi wyrzeczeniami, bo przecież każdy chce jak najlepiej dla drugiej połowy. Dziś ludzie-pisząc wprost-po prostu się nie szanują. Uciekają od siebie. Ja nigdy tego nie robiłam, zawsze wiernie trwałam, bo uważałam, że miłość jest największym i najpiękniejszym darem, jaki możemy podarować drugiej osobie. To jest coś, co jest ponad wszystko inne. Niestety, w tym wszystkim zapomniałam, że świat jest pełen pokus i ludzi. Idealizowanie świata zderzyło się z realiami. Stąd te myśli i cierpienie. Człowiek pragnie miłości, ale, zarazem, bardzo się jej boi. Kompletnie to bez sensu. Mając gorące serce, trzeba mieć zimną głowę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
23:01, bardzo dziękuję za tak serdeczne i ciepłe słowa. Myślę, że bardzo dużo w tym prawdy, jeśli chodzi o ten Nasz brak szczęścia w miłości. Ktoś by napisał, że kochać można wszystko i wszystkich dookoła, niekoniecznie coś/kogoś jedynego. Hehe, może i tak, ale to nie to samo. Jeśli zaś chodzi o znajomości "priv", to proszę, nie zrozumcie mnie źle, ale mam już na swoim koncie kilka niemiłych przygód... Bardzo miło jest poznać osoby, które myślą podobnie; cieszę się, że trafiłam właśnie na takich świetnych i wrażliwych ludzi tutaj. Pozdrawiam Cię również, 23:01. Dziękuję za Twój ciepły wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Dziękuję "Chyba dam sobie spokój" za pozdrowienia, doskonale cię rozumiem bo znam stety/niestety to uczucie. Ja się tyle naobserwowałem że mi ręce opadają a zwłaszcza jak się nasłucham co ludzie wyprawiają na imprezach, w klubach itd. Dlatego też po części cieszę się ze swojej samotności bo nie muszę się martwić o pewne rzeczy które strasznie bolą. Widzisz tylko jest problem, dwie strony muszą chcieć walczyć, co z tego że jedna osoba będzie dbała o wszystko tak jak to pewnie było w naszych przypadkach? Człowiek prosi o rozmowę, znaki, uwagi, pyta czy jest coś do zmiany, czy wszystko się podoba i czy jest dobrze, skoro druga strona nic z siebie nie wyrzuci? Świat jest pełen pokus dlatego trzeba mieć swoje zasady i granice i się ich trzymać bo bądźmy szczerzy, jeżeli sami siebie nie będziemy szanować to dlaczego ktoś ma nas szanować? Kiedyś było lepiej, byli inni ludzie, mieli wartości i cel a teraz? Nic tylko zabawa i używki. Porażka. gość dziś Dziękuje serdecznie za te słowa, po części masz jak najbardziej racje. Heh, nie mamy szczęścia, coś w tym jest. Prawdą byłoby w takim razie że w związku " jeżeli ty kogoś nie krzywdzisz to jesteś osobą krzywdzoną "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko ja chętnie ci skradnę serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko checie cie w******* dla pocieszenia skat jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
młodociany dupczycielu frajerek pocieszaj sobie swoją sunię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie podszywaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Oooj, tylko bez żadnych kradzieży serc tutaj, hahaha! Singlu25, masz 100% racji. Dbanie o związek musi wynikać z obu stron. Musi być "fifty-fifty", nie inaczej. Ktoś gdzieś kiedyś napisał tutaj (głównie śledzę tematykę uczuciową), że "zawsze, w każdym związku, ktoś kocha mocniej". Smutno mi się zrobiło, czytając te słowa, ale szybko dotarło do mnie, że przecież sama tkwiłam w czymś takim przez jakiś czas i wszystkie związki. Taki "cios w głowę na oprzytomnienie", kiedy przeczytałam to zdanie. A było ono wątkiem w innej sprawie kompletnie. Kochani, będę już uciekać dzisiaj, ale wejdę tutaj jutro (skoro założyłam temat, będę go doglądać). Jeszcze raz-bardzo Wam dziękuję za budującą i mądrą rozmowę, za każdy komentarz. Świetnie, że na siebie wpadliśmy. Pozdrawiam i życzę spokojnej i dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Droga autorko dziękuje za odpowiedźi które wysyłasz. Jednak myśle że powinniśmy przejść na priv. I obiecuje Ci że w naszym związku to ja będę tym który będzie kochać mocniej, a w naszej sypialni będę tym który będzie wpychać mocniej mojego wojownika w twoją różową jaskinię rozkoszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
singiel25 dziś Droga autorko dziękuje za odpowiedźi które wysyłasz. Jednak myśle że powinniśmy przejść na priv. I obiecuje Ci że w naszym związku to ja będę tym który będzie kochać mocniej, a w naszej sypialni będę tym który będzie wpychać mocniej mojego wojownika w twoją różową jaskinię rozkoszy. x Dlatego po części nie lubie tego forum bo tacy debile nie potrafią uszanować rozmowy dwóch osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Chyba dam sobie spokój powiem ci że mi akurat spodobało się to zdanie że ktoś kocha mnie TYLKO i wyłącznie jeżeli tą sobą będę ja, bo skoro ze swoim podejściem, oddaniem i zasadami kocham mniej to nie muszę się martwić o drugą połówkę bo wiem że niczego złego nie zrobi. Skoro ja będę lojalny to tym bardziej ona ale w rzeczywistości niestety tak prosto nie jest. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci spokojnej nocy i uśmiechu na twarzy, również jutro postaram się tu wpaść i mam nadzieję że bez problemu odróżnisz debili od prawdziwego mnie :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Fajnie. Też jutro tu zajrze. Będzi mi bardzo miło popisać z Tobą. Oczywiście, żę odróżniam delbili od Ciebie. Bardzo podoba mi się twoja propozycja podaj e-mail a przejdziemy na priv, ale.... zanim zaczniesz mi go wpychać mocniej i mocniej chciałą bym abyśmy zrobili sobie badania na chor. plciowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim związku to mąż jest tym który kocha bardziej. Tak było od zawsze (czyli od 19 r.ż - teraz mamy po 31 lat). Jako małolata trochę bawiłam się jego uczuciami, nie traktowałam go powaznie. Beztrosko flirtowałam z innymi, umawiałam się na randki itp. Z czasem dojrzałam i zrozumiałam że takich jak on nie ma wielu. On mimo upływu lat nadal za mną szaleje. Ja jestem dość chłodna. Nie kocham go tak mocno jak on mnie. Jednak postawiłam sobie twardy warunek - nigdy go nie skrzywdzę. Doceniam jego lojalność i odpłacam mu się tym samym. On mi tak bardzo ufa, oddał mi całe serce - po prostu nie mogłabym go teraz skrzywdzić. Nie darzę go jakimś specjalnym uczuciem - mogłabym żyć bez niego. Ale szanuję go, nie zdradzę, nie zranię. Moje uczucia są dość pokrętne - kocham go i nie kocham jednocześnie. Może po prostu jestem do niego przywiązana? Nie wiem. Ale wiem jedno - nie potrafię zmielić jego serca i wyrzucić do śmietnika. To byłoby nieludzkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myśle ze jestes zbyt naiwna i za szybko ulegasz zauroczeniu, odkrywasz swoja osobowość. Zamiast być na czuwaniu i traktować każdego kolejnego partnera z lekkim dystansem i podejzliwością, myśle że dzięki odpowiedniej selekcji na 100000% jestes w stanie znaleźć tego odpowiedniego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiec przestan byc lojalna i uczciwa wyciagaj z facetow kase i badz wredna kurfa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Tu (prawdziwa) autorka tematu. Jako, że obiecałam go wznowić-tak jestem. Na początek: dziękuję za nowe wypowiedzi. Czułam, że prędzej, czy później pojawiłby się tutaj jakiś "podszyw", dlatego, Singlu25, nie martw się-odróżniłam Twoją wypowiedź od tej nieprawdziwej. Jest tutaj też i "moja", która-rzecz jasna-w rzeczywistości moją nie jest. Mam nadzieję, że nikt nie dał się na nią nabrać. Wracając do tematu, czytam, iż moje podejście może wynikać ze zbytniej naiwności. Cóż, mam taki charakter, że wierzę ludziom, ale nie jestem nadmiernie łatwowierna, bo mam "czuja", do nich. Oczywiście, nie jestem jasnowidzką, ale też staram się dać ludziom zaufanie, które będzie, po dalszym poznaniu, albo procentowało, albo malało, albo ten kontakt zostanie przerwany całkowicie. Dziś trudno być ufnym, ale, z drugiej strony, każdy chce wierzyć w intencje drugich ludzi. W końcu-jakoś te relacje trzeba budować. Singlu25, jeśli tutaj będziesz, to mam do Ciebie pytanie; gdy czytasz tę wypowiedź-odezwij się w tym temacie, dobrze?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Odpowiadając na jedną z wypowiedzi, że mam się zmienić i skończyć z lojalnością, wiernością lub dobrem: owszem, tak byłoby najłatwiej i bezproblemowo. Tylko, że to kłóci się z moim wychowaniem, charakterem, stylem bycia. Nie mam zamiaru dopasowywać się do tego szalonego świata. Wystarczy, że często spotykam takie osoby na swojej drodze. To dobrze, że każdy jest, w pewnym sensie, indywidualistą. Ale ja należę do grona, hm, "staroświeckiego", "miękkiego", "ginącego", który nie podąża za innymi. Nie uważam, że jestem osamotniona (świadczą o tym wpisy Komentujących ten wątek) z takim charakterem i myśleniem. Szkoda tylko, że właśnie takie osoby traktuje się tak okrutnie. Dlatego uważam, że coraz trudniej jest znaleźć podobnie myślącego człowieka, ale wierzyć i próbować należy, bo kto wie, co może się wydarzyć. Mimo tylu chwil z bólem, cierpieniem, niezrozumieniem, smutkiem, czy samotnością. Dobrzy ludzie zbyt serio biorą ten świat, dlatego tak cierpią i myślą negatywnie. Ale, niestety, mają ku temu powody. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Tak jak wczoraj pisałem, mam chwilę żeby poudzielać się w tym temacie. Dodam jeszcze odnośnie wcześniejszych wypowiedzi nawet nie chodzi o to że jesteśmy łatwowierni, problem jest w tym że po np 2 latach udanego związku przychodzi magiczny dzień w którym druga połówka oznajmia że to koniec, tak po prostu, bez wcześniejszych sygnałów czy też zwracania uwagi na temat braków w związku czy też innych wad. Ja tam sobie nie wyobrażam być taki sam jak inni, jakieś skoki w bok, co noc inna panienka, imprezki, używki, nie po to człowiek od małego sobie ustala zasady gry oraz granice żeby później w tak banalny sposób się gnoić. Również jestem zdania że lepsze małe elitarne grono znajomych niż cała masa która nie jest w stanie wnieść czegoś konstruktywnego do naszego życia. Słucham ciebie "Chyba dam sobie spokój" , możesz śmiało pisać, postaram się jeszcze dziś odpowiedzieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Witaj, Singlu25. Moje pytanie jest takie: czy udzielałeś się może w poprzednim temacie, który założyłam tutaj około miesiąca temu. Mój nick brzmiał wtedy "Nieszczęśliwa i zagubiona", a temat-"Czy to takie dziwne, że..."? Niestety, nie mogę wklejać linków, by wysłać Ci ten temat, ale może uda się go jeszcze znaleźć w spisie wątków lub w wyszukiwarce G. Jeśli to nie Ty, to ktoś podobny do Ciebie (Twojego dojrzałego sposobu pisania), ale nawet nick by się zgadzał, bo też miał coś wspólnego z "25". I teraz tak się zastanawiam, czy to byłeś Ty, czy może nie, hehehe... Jeśli chodzi o Twoją wypowiedź, to w pełni się z nią zgadzam. Naprawdę miło jest wiedzieć, że osoby z twardymi postanowieniami, niezachwianym "kręgosłupem moralnym" jeszcze istnieją. To pocieszające. Szkoda tylko, że zostajemy często wciągnięci w brudne gry i złe intencje tych, których kochaliśmy. To działa, jak grom z jasnego nieba. Dłuuugo się człowiek podnosi po czymś takim. Nikomu tego nie życzę, bo to tak, jakby ziemia rozstąpywała się spod nóg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Jeżeli chodzi ci o temat http://f.kafeteria.pl/temat/f4/czy-to-takie-dziwne-ze-p_6543296 akurat jestem dobry w szukaniu tego typu rzeczy to jak najbardziej nick "ktośnormalny25" należał do mnie. W G było najłatwiej go znaleźć. Jak dobrze pamiętam wtedy jeszcze trochę gryzły mnie uczucia więc singlem nie mogłem się nazwać :) Szkoda że w moim otoczeniu nie ma również takich osób, może znalazłaby się max jedna dziewczyna ale stety/niestety totalnie nie jest zainteresowana moją osobą. Nie wiem czy chodzi o charakter czy o wygląd ale nic na siłę, rozmowę nawiązałem jednak kontynuować nie chciała więc no cóż. Najgorzej że na ulicy nie jestem zaobserwować jaki kto jest, a po wyglądzie to już w ogóle klapa, zawsze jak sobie pomyślę " ale miła dziewczyna, pewnie jest okej" to momentalnie sięga po papierosa i czar pryska :D Dlatego nigdy nie kierowałem się wyglądem bo jak doświadczenie pokazuje totalnie nie mam do tego nosa, zresztą co mi po "pustym" opakowaniu. Niektórzy podnoszą się latami więc ja sie cieszę że zajęło mi to tylko albo aż 5 miesięcy. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
O, czyli moje "szerlokowo-holmsowe" oko mnie nie zawiodło, ha! Super, że już wtedy mieliśmy okazję ze sobą popisać. Wychodzi więc na to, że znamy się już ponad miesiąc, hehe. Dziękuję, że wkleiłeś ten link; u mnie je przeważnie albo tnie, albo bierze za spam i nic nie mogę zrobić. Wracając do tematu: często bywa tak, że atrakcyjnym ludziom przypisujemy dobre rzeczy, nie widzimy ich wad. To, tak zwany, "efekt aureoli". Nie ma w tym nic złego, bo chyba każdy chce wierzyć w tę lepszą stronę człowieka, ale bardzo często bywa tak, że jedno i drugie jest ze sobą mocno niezgodne. Dlatego-kierowanie się wyglądem, tylko i wyłącznie, może być krzywdzące i dla jednej, jak i drugiej strony. Najważniejsze jest to, co wynosi się z serca. Banał, ale prawdziwy. Związek budowany na wyglądzie nie przetrwa. Co nie oznacza, że trzeba się zaniedbać, mieć gdzieś-chociażby-podstawową kulturę higieny, hm. Jestem z tych, które wolą być piękne wewnętrznie, ale nie uważam się za osobę nieatrakcyjną, zaniedbaną. Wszystko jest w normie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Najdłuższy okres czasu, z którego się podnosiłam, to kilka dobrych miesięcy. Rozstanie przebiegało bardzo burzliwie, nawet otarło się o wątek policyjny, ale nikt nie zagrał z prawem, koniec końców... Burze przy rozstaniach potrafią wyłączyć racjonalne myślenie. Człowiek się upiera, że musi być na jego, że nie może pozwolić sobie pluć w twarz. Zapomina, że dawniej tak bardzo kochał tę drugą osobę. To chore. Najpierw kogoś z całej siły pragnąć, a potem-nienawidzić. Niestety, jestem pamiętliwa, dlatego wstyd łączył się z wielkim poczuciem krzywdy potem. Dziś moi byli są mi już obojętni, ale dali mi niezłą naukę na przyszłość. Stąd ten mój strach i obawy, czy ktoś jeszcze bedzie u mego boku. Wady i zalety ma każdy, ale jawnie niszczyć coś, co się budowało razem i w co włożyło się całe swoje serce-to jest jedna z największych potworności, jakie może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi. I nie ma nic wspólnego z miłością. Dziękuję, Singlu25, za pozdrowienia oraz kolejną wymianę myśli. Pozdrawiam Ciebie również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gratulacje :D Wymieniliśmy parę zdań i dzięki temu " znamy się ponad miesiąc " z początku mnie to rozbawiło a z drugiej strony zasmuciło bo bardziej konstruktywną rozmowę przeprowadziłem z Tobą w kilku zdaniach niż z niektórymi osobami np. z uczelni z którymi rozmawiam dość często. Właśnie nawet nie chodzi o atrakcyjność tylko po twarzy mi się wydawało że "miła osoba, spokojna" a wychodziło jednak inaczej... Współczuję osobom które kierują się tylko opakowaniem, tragedia. Higiena, higiena i jeszcze raz higiena, normalny ubiór i wszystko jest okej :) Wątek policyjny powiadasz? Ja siedziałem na komisariacie i dyktowałem zeznania takie było moje ostatnie rozstanie :) nic złego na szczęście się nie stało. Dlatego ja unikałem kontaktu po rozstaniach z ludźmi bo myśli się o głupotach i głupie rzeczy by się robiło pod wpływem emocji, najlepiej przeczekać, uspokoić się a później brać do roboty. W moim przypadku to poskutkowało. U mnie obojętni to za mało powiedziane, jestem negatywnie nastawiony do pierwszej jak i do drugiej, za to jak się zachowały, człowiek może rozstać się normalnie ale cóż łatwiej odejść w ciągu jednej chwili do kogoś innego :) Tak się nie robi. Najbardziej i tak wnerwiał mnie fakt że jedna pisała do mnie tak jakby nic się nie stało, pewnie liczyła na to ze wrócę hah, nie ma głupich. U mnie strachu jako takiego nie ma, nie chce trzeci raz przechodzić przez to samo, nie wiem jak to wszystko dalej będzie wyglądało. Nie ma sprawy, również dziękuję za rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Nie zauważyłem wyżej, że się nie podpisałem ale taki szerlok jak ty nie ma najmniejszego problemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Uciekam spać, spokojnej nocy, miłych snów i głowa do góry, wszystko się elegancko ułoży. Pozdrawiam cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singiel25
Dziś znowu jestem ok 22-23pm. Pisz tutaj albo wchódź na czat.wp erotyczny. Moj nik bedzie ten sam tylko z malym ubarwieniem singiel25SterczacyPenis. Mam kamerke i mozemy sie ostro zabawić. Czekam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Singlu25, jeśli czytasz tę wypowiedź, to chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że wczoraj już nic nie napisałam. Zatrzymała mnie pewna sprawa, a potem-sen, hehe. Dziękuję za Twoje odpowiedzi. Wracając do tematu, to mój wątek z policją otarł się tylko o groźby, ale mało brakowało, by się urzeczywistniły. Teraz mam do tego człowieka neutralny stosunek. Poznałam go i wiem, że raczej się już nie zmieni, mimo, że na początku stwarzał pozory cudownego i kochanego. Neutralny stosunek bierze się chyba stąd, że po czasie dochodzi się do wniosku, że nie warto "brudzić się" tego typu ludźmi. Emocje opadają, myśli się racjonalnie i wie się, po prostu, że od takich lepiej uciec, niż grać w ich gry i potem cierpieć niesamowicie. Nie wiem, czy oni są teraz w związkach, czy los skazał ich na samotność po tym wszystkim, co wyrządzili (może karma wróciła), ale, jak pisałam-już mnie to nie obchodzi. Choć, poniekąd, jestem im wdzięczna za "naukę życia i miłości", którą mi dali. Niektóre sytuacje mocno zdjęły mi klapki z oczu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Ech, chyba nigdy nie zrozumiem sensu istnienia prowokacji na forach, przy tematach, które dobrze się kleją, a są brudzone przez trolli... Całe szczęście, że można ich albo lekceważyć, albo tylko pokiwać głową z politowaniem... Cóż, uroki for internetowych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×