Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość Chyba dam sobie spokój
Żw24, ja, na Kafeterii, jestem codziennie, ale nie jestem tutaj zarejestrowana lub nie mam ustawionych powiadomień, co i kto pisze w tym wątku, dlatego też już miałam "stracha", że temat zostanie usunięty. No, ale teraz już wszystko jest w porządku. Jeśli chodzi o pozostałe wątki, które poruszyłeś, to ja też znam kilka par, które są ze sobą szczęśliwe od wielu lat i, również, jest to moja bliska rodzina. Moi dziadkowie, na przykład, przeżyli razem ponad 50 lat, do końca będąc o siebie uroczo zazdrosnymi i zakochanymi. A w ich życiu nie było kolorowo. A historia moich pradziadków jest jeszcze bardziej tragiczna, a zakończyła się pięknie. Znam też i pary młodsze wiekiem oraz "stażem" małżeńskim, które dodają mi wiary i otuchy, że jednak ta prawdziwa miłość istnieje i może trwać do końca życia. No, ale w rzeczywistości jest to naprawdę bardzo trudna sztuka. I jeśli chodzi o koleje losu tych par, i-jeśli chodzi o moje poszukiwania. Mimo młodego wieku, byłam w kilku paroletnich związkach, więc, siłą rzeczy, nawet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) moi najbliżsi byli, w pewien sposób, "zżyci" z każdym z moich ówczesnych partnerów. Przyglądali się temu, kibicowali. No, ale wychodziło, jak wychodziło. A dziś, i to często, zaczynają podpytywać "kiedy będą otrzymywać zaproszenia na ślub". Obracam to w żart, zresztą-oni też, ale podtekst tych żartów jest bardzo łatwo wyczuwalny. Głupia nie jestem. Presja jest irytująca, ale, z drugiej strony-rozumiem moich najbliższych... Mam nadzieję, że kiedyś będzie nam (mojemu narzeczonemu i mnie) dane wysłać im te zaproszenia, hehehe. No, ale nie ma się co tak zapędzać, nawet w planach, marzeniach. Jedno jest pewne: nigdy nie grałam, nie gram i grać nie będę na uczuciach innych. Obojętnie, czy chodzi o więzi rodzinne, partnerskie, czy kumpelskie. Szkoda, że dzisiejsze czasy są nastawione na tę grę właśnie... Żw24, czytając Twoje wypowiedzi, dochodzę do wniosku, że kobieta, z którą będziesz, będzie wielką szczęściarą. Życzę Ci, byś i Ty był u jej boku równie szczęśliwy. Trzymam kciuki. Będzie dobrze. ; - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
14:11, ooojjj, ale się zafiksowałeś/aś na to stwierdzenie... Po raz "enty" muszę Cię odesłać do moich wcześniejszych wypowiedzi na ten temat... Nie daję gwarancji, że zmienisz zdanie, ale może-przynajmniej-zrozumiesz, że nie każdy musi uważać tak, jak Ty... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żw24
ehh chociaż to ponoć Wasz problem z pytaniami o ślub, to nawet dzisiaj siostra się mnie dopytywała czy mam dziewczynę... irytujące to doskonałe określenie na tego typu pytania, szczególnie jak przy praktycznie każdej okazji siostra, mamuśka i babcia o to pytają xD ja im zawsze na to coś w stylu, że dam sobie jeszcze z 10 lat dla pewności ^^ też masz trochę przykładów na udane związki i jak tu sobie dać spokój? a wgl taki leniwy poniedziałek, że odwiedzę sobie główną ;D i kolejne godziny życia addios ;p skoro wchodzisz tu codziennie to możliwe, że do zobaczenia w innym wątku ^^ ewentualnie w tym ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wymagacie przystojniaków to macie za swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KObiety nie szanuja porzadnych mezczyzn. Taki co pracuje od rana do wieczora, przynosi kwiaty, dba o zone i dzieci jest najwyzej spostrzegany jako maszynka do wytwarzania banknotow, darmowa pomoc domowa i pogotowie seksualne, gdy nie ma innych okazji. Jest ceniony - ale jako gwarant stabilizacji. Jezeli pojawi sie inny, wlasnie "bad Boy" to dla takiego uniesienia wiekszosc kobiet zaryzykuje swoj stabilny i "nudny" zwiazek - w koncu ta uczciwa "fujara" i tak nie odejdzie, a nawet gdyby, to byt finansowy powstalej w ten sposob "samotnej matki" i jej dzieci jest zapewniony przez alimenty, ktore fujara bedzie bez sprzeciwu placic do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Dobry temat,a autorka pokaźe sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak daj sobie spokoj i nie zasmiecaj tego forum tym belkotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - w pierwszym zdaniu twojego postu masz odpowiedź dlatego związki z tego typu "porządnymi" facetami nie wychodzą. Jak ktoś pracuje od rana do wieczora to związek po prostu nie istnieje, jak sam robi z siebie bankomat, a nie człowieka to tak będzie traktowany bo tylko wyrachowana i łasa na kasę kobieta będzie chciała taką parodię związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Widzę, że doszło kilka nowych odpowiedzi, więc postaram się na nie odpowiedzieć w całości. Żw24, jeśli masz tu stały nick, to pewnie na Ciebie tu dzisiaj trafię, hehehe. Mój, przynajmniej ten, jest "dostosowany" do wątku, a nie mam stałego, ale jeśli Ty masz-to nie powinno być problemu ze znalezieniem siebie albo dziś, albo w przyszłości. Jeśli o śluby chodzi, to ja też nie wyznaczam sobie żadnej konkretnej daty; konkretnie, to trzeba poznać najpierw człowieka, żeby być pewnym, co mu się przyrzeka przed sobą i Bogiem. Wielu z moich znajomych (rówieśników oraz młodszych) ma już rodziny, i to od kilku lat, ale staram się na to nie patrzeć, bo nie lubię się nakręcać, jeszcze bardziej się frustrować. Każdy ma swoje przeznaczone-i w to, między innymi, wierzę. Najważniejsze, to być pewnym osoby, której będzie się składać tę przysięgę, a nie-płynąć z nurtem, "bo inni już dawno mają fajne rodziny". Poza tym, jak już kiedyś pisałam, różnych mam znajomych; jedni myślą dojrzale, ale większość, to mentalne "dzieciaki"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) Temat "przystojniaków"/"modeli"/"bedbojów" już był tutaj przerabiany po stokroć, więc go ominę, prosząc o wybaczenie, ekhm. Cieszę się, że Któremuś z komentujących (przepraszam, zapomniałam nicka) spodobał się mój temat; miło czytać takie słowa. Jest też i głos, że "mam już zakończyć ten bełkot i, naprawdę, dać sobie spokój"; cóż, kto nie chce-nie musi czytać. Generalnie, wychodzę z założenia, że tematy, które uważam za "słabe" lub nie umiem/nie jestem w stanie komuś pomóc, omijam. Po prostu. I niezainteresowanych moim też to radzę. Bez jadu. Wracając do głównego wątku; pojawił się tutaj głos, że istnieją kobiety, które nie umieją docenić dobrego, uczciwego, wrażliwego i wiernego partnera, a są "łase" tylko i wyłącznie na jego pieniądze. Osobiście uważam, że to nie jest prawdą, że to wkładanie wszystkich kobiet do jednego worka. Jestem w stanie uwierzyć w to, że pogodzenie pracy z życiem osobistym/partnerskim bywa bardzo trudne. Często bywa, że ktoś musi pracować, by zapewnić byt, ale cierpią na

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) tym stosunki w związku. Ciężko znaleźć złoty środek wtedy, bo wierzę, że człowiek po pracy może nie mieć sił na inne rzeczy. I to rodzi frustrację (matko, to słowo staje się jakimś kluczem tego tematu, hehehe...). Inną rzeczą są wymagania kobiet; to już kwestia indywidualna. Myślę, że tego typu sprawy należy omawiać na bieżąco w każdym związku. Bo pieniądze, ogólnie, to temat mocno "na cenzurowanym". Są kobiety, które uważają, że "powinnością mężczyzny jest zadbanie o ukochaną, między innymi, pod względem finansowym", są też i takie, które są zdania, że "w normalnym związku pracują na dom i przyjemności dwie osoby", a są i takie pary, które żyją w ten sposób, że kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna-na niego zarabia, dbając o każdy aspekt wspólnego życia. Nie ma jednoznacznej racji, który związek ma prawo dłużej przetrwać. Wszystko zależy od stosunków, które łączą parę. Najgorzej, kiedy w nerwach jest wypominany każdy grosz, albo, kiedy kobieta ma pretensje do partnera, że "za mało zarabia" lub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) to partner ma żal do ukochanej, że "mogłaby się wziąć do pracy, bo on nie może wydołać na jej potrzeby". Różnie w życiu bywa, każdy związek jest inny. To już sprawa danej pary, jak ułoży sobie wspólne pożycie. Nie mnie to oceniać. Jeśli chodzi o "nudę" w związku, to zawsze trzeba z nią walczyć, ale nie sposobami, które mogą zrujnować drugiego człowieka. Mam tu na myśli zdradę, między innymi. To jedna z największych podłości. Sposobów na jej rozwiązanie jest wiele, a to też zależy od partnerów. Zauroczenie się kimś nowym, jeśli jest nieszkodliwe i nie zaważy na związku, jest czymś, co można przejść. Tylko trzeba pamiętać o granicy, której nie można przekroczyć, bo każdy może różnie odebrać daną sytuację i zazdrość, jeśli została naruszona, potrafi doprowadzić do naprawdę nieciekawych rzeczy. Lepiej dbać o jednego, jedynego partnera, niż żyć w jakimś zakłamaniu, w ciągłej adrenalinie, która-koniec końców-może doprowadzić do zniszczenia osoby, którą dawniej "się kochało". To tyle ode mnie, póki co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) Chciałam Wam podziękować jeszcze za odpowiedzi; cieszę się, że temat jest nadal aktualny. Pozdrawiam. : - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorka pokazała sie. Teraz ja. Byłem w wieloletnim związku ze starszą o 8 lat kobietą, bardzo atrakcyjną,w główce poukładane. Były dni z konfliktami,ale było ok. Dogadywaliśmy sie. Ona,ja,jak kaźdy mieliśmy te swoje tzw. minusy.Zauwaźyłem źe,im mniej rozmawialiśmy to oddalaliśmy sie od siebie. Nastał konflikt. Pisze,jak dzień minoł, 0 odpowiedzi. Pomyślałem odpoczniemy dziś od siebie. Pod wieczór napisałem miłej nocy,w odpowiedzi dziękuje, dostałem równieź niepokój i czółem źe jest baardzo niedobrze. Na drugi dzień w rozmowie tel powiedziała,źe pojechała do Ustki z koleźanką. Nie wierzyłem... Puźniej dowiedziałem sie źe koleźanka miała wąsy i miała na imie Tomek,a to jej były. Podziekowałem... Szkoda 9 lat. Rozmawiając duźo wcześniej mówiła jak jej dobrze pod kaźdym względem... Dodam tylko źe kulawy.garbaty nie jestem. Mam powodzenie i to duźe u kobiet,same dają do zrozumienia,bądź podrywają mnie. Bedąc podczas tego związku nie wykoźystałem tego źe mam powodzenie. Do końca,bezapelacyjnie,w związku monogamista. I po co mi to było...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, autorka pokazuje się tu, przeważnie, wieczorami, chyba, że w ciągu dnia znajdzie chwilę czasu, a pokazuje się codziennie, więc na pewno odpowie, hehehe. Miło, że napisałeś, dziękuję. I za wcześniejszy komentarz, w którym napisałeś, że spodobał Ci się mój temat. Cóż mogę napisać... To, co przeżyłeś, i to po tylu latach, musiało Cię niesamowicie załamać. Tyle lat razem, tyle wspólnych chwil i planów. Nie wiem, co u Was zawiniło. Ale może to, co u mnie? Jestem typem "zagłaskacza"; nie, że ograniczam partnera, ale bardzo o niego dbam. Boję się, że coś może mu się stać, że powiem coś, czego nie zrozumie lub zrozumie "po swojemu"; no, czasem mogło to wydać się męczące, tak sobie myślę, z perspektywy czasu. I wiesz, uważam, że żadne "przegięcia" nie są dobre w związku. Zbyt duży luz może prowadzić do rozstania, ale i zbyt duże koncentrowanie się na partnerze-także. Ciężko znaleźć granicę, tym bardziej, gdy kobieta lub mężczyzna przeżyła/ł ciężkie rozstania. Tu nie chodzi o ograniczanie, kontrolę, ale o na

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) nadmierne dbanie o partnera. My chcemy dobrze, ba, jak najlepiej, ale on może czuć się "zagłaskany", stąd woli uciec w inne ramiona. To błędne koło, bo taka gra na emocjach nie służy nikomu. Może w tym przypadku byliśmy do siebie podobni, nie wiem. To bardzo smutne, że po tak długim czasie Twoja była wybrała innego, zamiast wprost powiedzieć, co jej się nie podoba. W sumie, to moi byli też mi nie powiedzieli. Albo i Twoja była dziewczyna, i ci moi, też ex, byli tak wyrachowani, albo szukali pretekstu, albo, być może, czuli, że nasza miłość im uwiera. Albo też, ot, tak, po prostu, okazali się niedojrzałymi osobnikami, którzy nie umieją uszanować tego, co dostali. Tak naprawdę, to oni wiedzą najlepiej, co się stało. My musimy sobie z tym jakoś poradzić. Mamy o tyle ciężej, że chcieliśmy ich nadal kochać, ale oni wybrali drogę "ewakuacji". Trzeba się z tego podnieść i budować wszystko od nowa, nie ma innego wyjścia. A kto wie, czy dziś nie plują sobie w brodę nasi byli? Za późno już na cokolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Jutro odezwe się. Rano do pracy ide,zaraz usne jak karp na wigilie ;-) miłej nocy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, ja też zaraz zmykam, bo jutro czeka mnie podobny "kierat", hehehe. Ale będzie mi miło, jeśli jutro się odezwiesz. Ja będę na pewno. Życzę Tobie i Odwiedzającym ten wątek spokojnej oraz dobrej nocy. Pozdrawiam. : - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćpiter 9 lat chodzenia? Masz odpowiedz dlaczego zostawiła Cie dla byłego, być może on zaproponował jej choćby wspólne zamieszkanie a nie bujanie się za rączkę przez następne 9 lat. Moze chciała zalegalizować związek a Ty ociągałeś się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
(06-01) ta odp powinna być w formie pytania,a nie twierdząco napisana.Rozmawiałem z nią na ten temat,bez ślubu mieliśmy być. Po czasie myśle,nic nie będe " ślubował" nigdy. Nie pasuje to zwijam źagle. Ja byłem w związku,chodzić to moge do sklepu. Tak i jeszcze miała zamieszkać z wąsatym i jego źoną?! Jak wiesz lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie przepraszam. 9 lat w zwiazku i oddzielne mieszkanie to dla mnie nie związek ale właśnie chodzenie za rączkę. Nie wiedziałam ,ze ona nie chciała bo zazwyczaj to mężczyźni migają się przed zaangażowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Nie napisałem źe nie mieszkamy razem,no ale juź sie dowiedziałem,a i dowiem się jeszcze źe mam w domu łódź podwodną :-D. Odpowiadam za to co napisałem,a to jakie wnioski w Twej głowie,cz jak to zrozumiałaś/eś to na to wpływu nie moge mieć,dorabiaj se ideologie jakie chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisze,jak dzień minoł, 0 odpowiedzi. Pomyślałem odpoczniemy dziś od siebie. Pod wieczór napisałem miłej nocy,w odpowiedzi dziękuje, dostałem równieź niepokój i czółem źe jest baardzo niedobrze. Na drugi dzień w rozmowie tel powiedziała,źe pojechała do Ustki z koleźanką. Nie wierzyłem.. X Mieszkales z nią i nawet nie wiedziałeś gdzie pojechała dlatego czytając Twoją historię wnioski nasuwają się same. Następnym razem opisuj bardziej zrozumiale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Dobrze postaram się,choć cięźko będzie bo skończyłem tylko 2 klasy podstawówki i podpis składam w formie dwóch x-ów ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Przeczytałem właśnie to co dziś przeczytałem. Przepraszam za mój zbyt przesadnie duźy humor,przez co jako "nowy" w temacie moge być mało powaźnie postrzegany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Przeczytałem właśnie dziś to co napisałem... Tak miało być,takie kwiatki wychodzą w pośpiechu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba dam sobie spokój x Nie czytam tematu bo długi. Z czym dasz sobie spokój? Ze związkami, czy bysiem lojalną i uczciwą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Witam Wszystkich ponownie i dziękuję za nowe komentarze/odpowiedzi. : - ) Gośćpiter, jeśli rozmawiałeś ze swoją byłą partnerką na temat tego, jak ma wyglądać Wasz związek (czy będziecie brać ślub, czy żyć bez niego) i oboje doszliście do wniosku, że lepiej Wam będzie bez niego, to tym bardziej trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego wybrała właśnie tego drugiego, ale, być może, było tak, jak pisałam wczoraj. Ona wie najlepiej, czemu tak postąpiła. Jeśli nie masz sobie nic do zarzucenia (ja nie miałam), to jesteś na wygranej pozycji. Tylko te zranione uczucia najbardziej bolą. 9 lat, to nie 1 dzień przecież. No, i odbudowa zaufania. To czasochłonny proces, a i tak nigdy nie będzie już tak, jak dawniej. Odpowiadając na pytanie jednego z Gości, "z czym chyba dam sobie spokój". Hm, ten temat, jak i nick, pisałam pod wpływem emocji, smutku, przygnębienia. Bywają dni, kiedy myślę, że nie uda mi się stworzyć stabilnego, mocnego, prawdziwego związku, bo wielu mężczyzn myśli dziś "innymi kryteriami". Rzecz jasna-nie wszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×