Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość gość
Głowa do góry autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) wszyscy. Pierwszy z moich tematów, który był podobnej treści oraz miał równie podobny odzew (link do niego odszukał Singiel25 kilka stron temu; raz jeszcze-dziękuję), dotyczył "nowoczesnego" podejścia do miłości i moich obaw z tym związanych. Boję się, po prostu, że nie uda mi się stworzyć związku, o jakim marzę i jaki chciałabym "wypracować" wspólnie z moim przyszłym partnerem. Tak to, pokrótce, wygląda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
20:34, dziękuję, Gościu. ; - ) Staram się myśleć pozytywnie, ale, gdy nachodzą mnie myśli zwątpienia, ciężko mieć tę głowę ku górze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boję się, po prostu, że nie uda mi się stworzyć związku, o jakim marzę x Taki związki są tylko w marzeniach. Życie to nie amerykańska komedia romantyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
20:44, hm, i tak, i nie. Wszystko zależy od ludzi i ich podejścia do życia, miłości. Wiadomo, że nawet "najświętsze" związki miewają kryzysy, ale wszystko jest do przejścia, jeśli się tylko chce. O miłość należy dbać każdego dnia. Nawet, jeśli już "powszednieje" i "zjadają" ją troski codzienności. Przynajmniej tak to widzę, a wiadomo, że do realizacji tego planu potrzeba dwojga, jak do tego, oklepanego już, tanga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko,mojej byłej lubej wyskok z ex był jednorazowy (chyba) tak więc wielkich rogów nie miałem. Jestem zmęczony,oczęta same sie zamykają. Wybacz,ale zaraz ide spać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, wiesz, ja jestem zdania, że nie warto wybaczać ani zdrady fizycznej, ani psychicznej, bo, jeśli każde z partnerów zna obopólne opinie na ten temat i wie, na co (nie)może sobie pozwolić, a jednak, mimo to-robi coś zupełnie przeciwnego i wchodzi w tego typu "układ", nawet jednorazowy, to jaki sens ma "dalsza współpraca"? Tego typu rzeczy, to nie ze mną, naprawdę. Mimo, że ciężko jest się odkochać na pstryknięcie palcem, czy też-zapomnieć o pięknych chwilach. Jedną z moich głównych wad jest ta, że jestem pamiętliwa. Choć bywa to i zaletą. Stąd-nie umiałabym wejść drugi raz do tej samej rzeki. Po co być z kimś, do kogo nie ma się już zaufania, tego poczucia jedności, wyjątkowości? Gośćpiter, wpadaj tutaj, kiedy tylko znajdziesz czas i chęci; miło będzie z Tobą popisać. Dziękuję i również życzę Ci spokojnej nocy i dobrych snów. Za nic nie przepraszaj, bo rozumiem. Temat jest do dyspozycji o każdej godzinie, więc, jak pisałam, będzie mi miło, jeśli jeszcze tutaj wpadniesz. Trzymaj się; pozdrawiam. : - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko,źle mnie zrozumiałaś. Ja nie toleruje zdrady. Nie wiem z kąd ten wniosek. Nawet jak są nieporozumienia,konflikty w związku to nie daje (wg mojej oceny) zielonego światła do skoku w bok, a nawet kiedy w związku od dłuźszego czasu jest źle,co moźe być wynikiem nie rozmawiania konstruktywnego ze sobą o wszystkim co nas "gryzie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, ja również nigdy nikogo nie zdradziłam i tego nie zrobię, a zdrady nie wybaczam. Zostałam zdradzona, więc wiem, jak to boli oraz jak długo się po tym podnosi. W ostatnim swoim komentarzu napisałam, że nie warto wybaczać jakiejkolwiek zdrady, bo to złamanie umowy, danego słowa, obietnicy. A to boli niemiłosiernie i nie ma na to usprawiedliwienia. Ja już tak mam, że nie szydzę z uczuć innych. Jeśli coś mi nie odpowiada, to mówię o tym spokojnie, rzeczowo, logicznie. Nie owijam w bawełnę. Ale zdradą brzydzę się od zawsze. Dla mnie jest to koniec wszystkiego. Jak już pisałam-jestem pamiętliwa. Emocje, po ich opadnięciu, może i pozwalają na wyciągnięcie wniosków, ale nigdy nie spowodują, że człowiek zapomni. Na temat zdrady napisano już wiele; jedni ją zaakceptują, drudzy-będą cierpieć, może i do końca życia. Ja jej nie wybaczę, to wiem na pewno. I nigdy też nie zdradzę. Nie jestem z tych, które grają na dwa fronty, nie wiedząc, kogo wybrać i z kim będzie się bardziej szczęśliwym. To nie mój charakter..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćpiter Kiedyś po Tobie tu pojechałam a teraz przepraszam, naprawdę współczuję, jesteś fajnym mężczyzną z zasadami i tak trzymaj :) Podziwiam Cie za to, ze szanowałeś i kochałeś kobietę o 8 lat starsza. Tu na forum jest parę wątków o tematyce " ona starsza on młodszy " i prawie wszystkie posty są wrogo nastawione do kobiet, które są w zwiazku z młodszym mężczyzną. Jesteś przykładem ,ze jednak młody nie znaczy gówniarz :) Serdecznie pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko,to dasz sobie spokój? Bedziesz źyć w celibacie? Gość (05-57) no "pojechałaś" po mnie ale ja sie nie obraźam i obróciłem to w źart. Ja naprawde w domu mam łódź podwodną;-) tak, kochałem i nie zdradziłem,choć mogłem, miałem okazje z naprawde atrakcyjnymi, zajeb.i.stymi młodszymi i starszymi kobietami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Ojjjj... zaraz w celibacie? Czy powiedziałam że dam sobie spokoj z seksem? Przecież mowie o długofalowych związkach... Seks moge miech z kim chce i kiedy chce. Dam sobie spokoj z emocjonalnym angazowaniem, ufaniem komuś i czekaniem aż ktoś wreszcie mnie doceni. dawaniem od siebie wiele i byciem ranioną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko, moźe poznasz kogoś wartościowego i przekonasz się źe jednak warto zaangaźować się. Solą źycia jest miłość,choć w moim wieku podchodze do tego z dystansem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, jestem z tych, które łączą miłość z seksem. Gdy ma się i jedno, i drugie w "pakiecie", człowiek czuje się stuprocentowo szczęśliwy. Nie uznaję seksu "dla sportu". Nie mam zamiaru odpowiadać na dalsze pytania (jeśli się takowe pojawią), typu: "To jak radzisz sobie bez niego?", bo nie tego dotyczy temat, a poza tym-nie jestem z tych, które piszą na forach, wśród kompletnie obcych ludzi, na tematy tak intymne i delikatne. No, chyba, że o "moim" życiu erotycznym napisze "forumowe alter ego", które, jak widzę, już się tutaj pojawiło po dniach niebytu, hahaha... Gośćpiter, dziękuję za Twoje ciepłe i miłe słowa; mam nadzieję, że będzie mi dane cieszyć się w stu procentach z najpiękniejszego uczucia, jakim jest miłość. Również życzę Ci, byś spotkał kobietę, z którą stworzysz mocny, dobry i szczęśliwy związek. Popieram też Twoje słowa, że "miłość jest solą życia". Byłoby pięknie, gdybyśmy jeszcze jej "zasmakowali" (taką "sól" możnaby jeść bez końca, hehehe). Trzeba myśleć pozytywnie i mieć nadzieję. Ot, co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli potrzebujesz odpowiedzi na swoje pytania dotyczącego życia uczuciowego napisz do mojej wrózki Sofii.Jest świetna.Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, chciałabym Cię wesprzeć, podnieść na duchu...ja też kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Poraniona, rozbita, zwątpiłam w istnienie dobrych mężczyzn, w miłość. Przestałam marzyć i szukać, nie zgadzając się na rezygnację z wyznawanych wartosci. Po jakimś czasie miłość uderzyła we mnie jak piorun, niespodziewanie...jesteśmy że sobą do dziś. Warto czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
8:26, wybacz, ale podziękuję za porady jakiejkolwiek wróżki. Nie wierzę w tego typu "jasno/czarnowidztwa", ale co kto lubi. Może są tacy, co w to wierzą. Ja do nich się nie zaliczam. 9:21, bardzo dziękuję za Twój wpis. Podniósł mnie na duchu. Jesteśmy do siebie podobne, jeśli chodzi o niezatracanie się w tym "nowoczesnym myśleniu" o miłości, czy-o nierezygnowanie z własnych wartości na rzecz innych. Nie mam zamiaru dopasowywać się do ogółu, mimo, iż zdaję sobie sprawę z tego, że i ten ogół nie dopasuje się do mnie. Ale widzę, że nie jestem sama. Cieszy fakt, że wśród nas są jeszcze tacy, którzy myślą sercem, a nie tym, co pokazują media i dostosowują to do siebie potem... Wrażliwość jest ogromną siłą. Ci, którzy jej nie dostrzegają u innych lub nic z niej sobie nie robią-nigdy nie zrozumieją takich ludzi. To tak samo, jak ci wrażliwi nie chcą pojmować wartości, które są przypisywane tym "silniejszym". Błędne koło... Bardzo się cieszę, że poznałam w tym wątku osoby podobne do mnie. Dziękuję za Twój wpis, 9:21.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
8-26 mnie to very interestling. Mam pytanie,Sofia wróźka jest w stanie powróźyć ale z ręki przez internet? Jak coś to moge przesłać linie papilarne ale bardziej wiarygodnie byłoby z ręki przez neta. Aj zapomniałbym,waźna kwestia czy wróźka Sofia ma szklaną kule i czy wróźy z fusów? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko,wnioskuje z Twych wpisów źe jesteś dobra kobitka. Źeby nie było tak "kolorowo" to źe rozstaliście się, wina leźy po obydwustronach. Mniejsza lub wieksza w zaleźności... Tak naprawde to jest mi z tym dobrze źe z ex doszło do rozstania bo to jak to zrobiła(telefonicznie) i tekst jaki po czasie usłyszałem typu cyt." trzeba zmieniać" dało duźo do myślenia. Nie ma czego źałować. Było mineło.Głowa do góry,uśmiech na twaźy i po takiej mimice dobrze sie kojaźy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.35 wrażliwość jest miarą naszego człowieczeństwa...kiedyś poraniona, on też, uleczeni dzięki milosci, ze swoim męzczyzną szlismy swoją sciezką, w swoim tempie, czasem pod prąd...zawsze patrząc bez wstydu w lustro. To trudniejsze jak popularna łatwizna, ale jakżesz bogate, satysfakcjonujące...nie poddawaj się, nawet jak upadniesz, wstań, i idź do przodu. Jesteś wyjątkowa. Życzę Ci szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
19:55, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa; to naprawdę buduje i umacnia w wierze, że szczęście i miłość może uśmiechnąć się także i do takich, jak my. Do takich, którzy idą pod prąd, niezgodnie z dzisiejszymi wymogami. Takich, którzy popierają wyśmiewane obecnie poglądy i wartości. Ja nigdy nie wstydziłam się swojego charakteru lub tego, co wyznaję, w co wierzę. Mimo, że to przysparzało mi więcej antypatii, niż sympatii. Ale to było też kwestią tego, w jakim środowisku byłam obecna. Dziś, kiedy wiem już więcej, mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa i dumna, że wyznaję zasady "staroświeckie", "odrealnione", "dziwne". Warto trzymać się swoich postanowień. Warto być silnym, wyznając je. Przynajmniej ma się spokój, że nie trzeba nikogo grać, udawać, przypodobywać się. Mam nadzieję i bardzo bym chciała, bym-w przyszłości-znalazła podobnego mężczyznę do siebie. To byłoby spełnienie marzeń. No, ale, czytając Wasze wpisy, widzę, że warto wierzyć. Bywa ciężko, wiadomo, ale kto wie? Może kiedyś coś się w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) tej sprawie "ruszy", hehehe. Jeszcze raz: dziękuję bardzo za Twoje ciepłe słowa, 19:55. Gośćpiter, bardzo rozbawiła mnie Twoja wypowiedź o tej wróżce, hahaha. Cóż, jakby nie było-napisałeś prawdę, hahaha. Chociaż, jeśli ktoś w to wierzy (w końcu-nie brakuje osób, które dzwonią do telewizyjnych wróżek/wróżów, hm...), to już jego sprawa. Tobie także dziękuję za każde ciepłe słowo, które skierowałeś w moją stronę. Jeśli chodzi o temat rozstań, przez które przeszłam, to, dopiero po fakcie, doszło do mnie, że moją winą mogło być to, że "za bardzo kochałam"; nie było w tym "matkowania", ale, być może, moi byli uznali to za "przesyt" i woleli odejść, ale, z drugiej strony, mogli mi o tym powiedzieć, spokojnie wyjaśnić, co ich boli. Wybrali najgorsze i najbardziej bolesne rozwiązanie-zdradę. Po czymś takim chyba każdy, komu zależałoby na związku, by się załamał. Ja to ciężko przeżyłam. Do dziś mnie to boli. Boję się, że moje zaufanie zostanie, po raz kolejny, wystawione na tak okrutną próbę. Ten strach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) wydaje się być i naturalny, i... nienaturalny zarazem, bo, będąc tak nieufną, będzie mi bardzo ciężko w stu procentach je odbudować, odzyskać, poznając potencjalnego partnera. Ryzyko jest zawsze, ale nie chcę już tak ryzykować. Zresztą, nikt, o zdrowych zmysłach, nie chce cierpieć. Gośćpiter, wiesz, poza bólem rozstania, każdy związek czegoś uczy. Każde rozstanie, to i nauka na błędach oraz na przyszłość. Jeśli już oboje wiemy, w czym te nasze winy były obecne i na czym polegały, to warto już ich nie powielać. Choć, jeśli ktoś będzie chciał grać z nami nie fair, to i tak będzie, ech... Na to nie ma chyba ani rady, ani siły. Najbardziej boli fakt, kiedy się wie, że samemu daje się od siebie sto procent, a ta druga-najukochańsza-osoba ma to gdzieś, za przeproszeniem, a wychodzi to po jakimś czasie dopiero. Cóż... Gośćpiter, jesteś naprawdę wesołym i sympatycznym mężczyzną; podoba mi się Twój tok myślenia. Życzę Ci z całego serca, byś znalazł kobietę, która to w Tobie doceni i będziecie szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpiter
Autorko,bo ze mnie taki wesołek z natury. Często (jak sie da) to kwasy obracam w źart,duźo opcji biore na "miekko". A teraz pozostaje iść na piwo przecie wekendzior. Spokojnej, pysznej soboty :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gośćpiter, poczucie humoru pozwala spojrzeć na wiele rzeczy z dystansem, żartem. I o to chodzi przecież. Nie można życia traktować zbyt serio. Jeśli żarty nikogo nie krzywdzą, nie prowokują do jakichś niepożądanych zachowań, delikatnie pisząc, to trzeba korzystać z tego "arsenału" i "strzelać" nimi jak najwięcej, hehehe. Dziękuję; ja również życzę Ci udanego i świetnego weekendu. Baw się dobrze, trzymaj się. I, jeśli znajdziesz czas oraz chęci, odezwij się jeszcze. Będzie mi bardzo miło. ; - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorce i wszystkim idącym swoją sciezką, polecam ksiązkę Jorge Bucay "Pozwól, że Ci opowiem..."Krótkie bajki, opowiastki , lekko napisane, do pomyslenia. Warto tę ksiazkę przeczytać i do niej wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
22:44, dziękuję za tę propozycję. Nie słyszałam o tej książce, ale skoro polecasz, to postaram się nadrobić zaległości. Pozdrawiam i raz jeszcze-dzięki za namiar na książkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również pozdrawiam Cię i przytulam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
90% kobiet, które znałem mówiło, że są dobre, wspaniałe, uczciwe, wierne, lojalne itp. Żadna nie była, tylko im się zdawało. Pozostałe 10% przyznawało się, że wredne z nich suki i zdziry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
23:29, dziękuję serdecznie. : - ) 23:40, wiesz, myślę, że albo miałeś "pecha" do kobiet, albo one, w perfidny sposób, Cię oszukiwały po jakimś czasie. Nigdy nie uwierzę w to, że każda kobieta jest zła, bo, równie dobrze, można byłoby to samo stwierdzić o mężczyznach. A tak przecież nie jest. Nie wiem, co przemawiało przez kobiety, z którymi byłeś, ale-wychodzi na to, że kończyło się to podobnie, jak i u mnie. Najgorsze, kiedy osoba, którą poznaliśmy i w której się zakochaliśmy, po jakimś czasie zdejmuje maskę i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Oblicze, które ma się nijak do tego, co było na samym początku. Ale, uważam, że nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka, bo to może się okazać bardzo krzywdzące. Nie każdy ma złe zamiary. Jeśli ktoś przeżyje krzywdę, to staje się wyczulony, nieufny. I w to jestem w stanie uwierzyć, bo sama taka jestem. Ale nie można wpadać w paranoję. To trudny temat, bo wiąże się ze skrajnymi emocjami: strachem przed zranionym zaufaniem, a potrzebą kochania oraz bycia kochanym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×