Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 47latek

Czy można zaprzyjaźnić się z żoną

Polecane posty

Gość gość
Silene, dzbanie dudniący, czytać nie 'umisz' a na quasipsycholożkę się kreujesz. Patrz na problem z pozycji obserwatora, nie jazgocz. No chyba, że byłaś w związku z narcyzem, który robił ci pranie mózgu przez ...dziescia lat. Tam nie było samych złych momentów, na tym polega wic, autor zaznał też sporo dobrego od hetery, dlatego to takie trudne. Poza tym istniała miłość lub jej iluzja podtruwana przez tę narcystyczną pijawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Silene, dzbanie dudniący, czytać nie 'umisz' a na quasipsycholożkę się kreujesz. Patrz na problem z pozycji obserwatora, nie jazgocz. No chyba, że byłaś w związku z narcyzem, który robił ci pranie mózgu przez ...dziescia lat. Tam nie było samych złych momentów, na tym polega wic, autor zaznał też sporo dobrego od hetery, dlatego to takie trudne. Poza tym istniała miłość lub jej iluzja podtruwana przez tę narcystyczną pijawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Silene, dzbanie dudniący, czytać nie 'umisz' a na quasipsycholożkę się kreujesz. Patrz na problem z pozycji obserwatora, nie jazgocz. No chyba, że byłaś w związku z narcyzem, który robił ci pranie mózgu przez ...dziescia lat. Tam nie było samych złych momentów, na tym polega wic, autor zaznał też sporo dobrego od hetery, dlatego to takie trudne. Poza tym istniała miłość lub jej iluzja podtruwana przez tę narcystyczną pijawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
PS. Jest jeszcze jakieś nieporozumienie co do mojego poprzedniego związku i przejścia do obecnego z żoną -despotką. Otóż poprzedni związek został wymuszony przez moją pierwszą żonę. Ja byłem kompletnie niegotowy do małżeństwa i to na poziomie, który umożliwiałby uzyskanie tzw. rozwodu kościelnego. Wówczas zrobiłem coś czego teraz chcę za wszelką cenę uniknąć czyli wyrwałem się ze związku z pierwszą żonę wykorzystując w tym celu związek z drugą. Ale prosiłbym nie podejrzewać mnie o jakieś celowe działanie. Po prostu tak to się działo. Ludzie pozbawieni wzorców etycznych (a ja natenczas ich nie miałem) często płyną z nurtem i ja popłynąłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to właśnie świadczy o ogromnej niedojrzałości. Zobacz: pierwsza żona wymusiła małżeństwo, uciekłeś do drugiej, też złej. A przerobiłeś z psychoterapeutą swoje zachowanie i postępowanie? Bo znajdziesz trzecią i za kilka lat też okaże sie zła, zobaczysz. Problem tkwi w Twoich zachowaniach, w braku dojrzałości, może w tym że wciąż wybierasz te same typy na partnerki i powielasz te same błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę wierzysz w to co piszesz ? Przeczytaj sobie wszystko jeszcze raz ... i jeśli stwierdzisz, ze tak - to zyczę szczęśliwego nowego życia u boku" szczęsliwej " żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
17:48 - Niestety chyba bardzo trafna obserwacja i termin "narcystyczna pijawka" może być jednym z najbardziej adekwatnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Muszę lecieć do obowiązków i bardzo proszę zachowajcie czujność bo pewnie pojawi się jakiś podszywacz. Odpowiem krótko Silene bo mam wrażenie, że kompletnie nie trafia. Pierwsza żona była krańcowo różną osobą od obecnej. Pierwsza była kompletną przeciwnością mojej matki, obecna jest jej kopią. Moja mama też była bardzo apodyktyczna i krótko trzymała ojca traktując go jak śmiecia. Właściwie nie płakała.... właściwie pamiętam tylko raz. Po około trzech latach wspólnego mieszkania z moją obecną żoną. Niestety moja mama nie dała rady. Sorry Silane ale moja mama też była "zła" .... z zastrzeżeniem że nie ma złych ludzi tylko niewłaściwi ludzie na niewłaściwych miejscach. Adolf H. lubił pieski i ładne obrazki malował. Poza tym mam wrażenie że niedojrzałość traktujesz jak cechę charakteru. Nie wiem czy to jest słuszne. Człowieka mogą przerastać okoliczności, ale to nie znaczy że jest on dożywotnio niedojrzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze nie chciałabym poznać takiego faceta jak ty przeczytałam wszystkie posty brrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że połowa ludzkości ma apodyktycznego jednego z rodziców, a jednak ludzie ci tworzą normalne związki. Kolejne pytanie, dlaczego dałeś się wciągnąć w małżeństwo z pierwszą żoną, którego nie chciałeś? Popatrz, jakie ty robisz błędy. Sam je opisujesz. Czy chodzisz na terapię? Czy próbujesz zmienić swoje zachowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
18:11 - Piszesz by dowalić. Bezinteresownie. Brrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona 47latka
Nie zagadujcie mi chlopa, bo robię pranie i go ganiam po całym domu, zeby ściągnął majty, bo piorę akurat kolory i mi pasuja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Silane, masz rację, ale wszystko pod warunkiem, że mają wzorce do kopiowania. Np. udany związek cioci z wujkiem. Żona zmusiła bo miała wdrukowaną potrzebę "wyjścia za mąż". Ja z kolei pochodziłem ze zdegenerowanej przez PRL rodziny socjalistycznej wyzwolonej z konwenansów. Zgadza się - popełniam błędy. Od sugerowanego przez Ciebie podziału na ludzi dobrych i złych wolę podział na tych co błędy popełniają i tych co błędów nie popełniają. Ci drudzy są gorsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
Oj, nie demonizowałabym tak PRL-u. Przejąłeś PiSowską retorykę. Apoza tym, to w rodzinach zdemoralizowanych do cna, też rodzą sie dzieci o bardzo silnym kodeksie etycznym, który same wypracowują, bo nie czerpią z rodziny. Poza tym, ja nie dzielę ludzi na dobrych i złych. Kilka razy to podkreślałam. Owszem, człowieczeństwo polega na popełnianiu masy błędów, ale i na wyciąganiu wniosków, na analizowaniu, na próbach kompromisów. A Ty chyba nie uczysz sie na błędach. I powtarzam, nie oceniam Cię, a że psychologizuję, no cóż, takie prawo otwartego forum, ze jak ktoś opisuje tak otwarcie swoje problemy, to można sie pobawić w psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Silene, załóż nowy wątek, napisz tam szczerze o sobie, chętnie poczytam. Autorze, nie daj się wpędzić w poczucie winy, że dwa małżeństwa... bla bla... i takie tam. Jako istoty rozumne ciągle ewoluujemy i mamy prawo do błędów. Tylko Silene ich nie popełnia;))) A związki, cóż temat-rzeka. Kuzynka wyszła w wieku 19 lat za zaproponowanego lepiej od niej sytuowanego kawalira, miłość(lub coś w tym guście) pojawiła się po jakimś czasie i wszyscy są zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
18:11 (et al.) - Być może trochę się pospieszyłem. Piszesz "wszystkie Twoje posty" - tam jest kilka fejków - ktoś się podszył. Moje posty jednak są dość łatwo rozpoznawalne. W kwestii degeneracji rodzin przez PRL - nawet nie wiedziałem że to część retoryki PIS-owskiej. Może nie przesadzajmy z tym PISem bo to nie jest ani wybawca narodu ani tym bardziej esencja zła, która chce wszystko zniszczyć. To zwykła partia polityczna, właściwie jedyna normalna w Polsce bo reszta to różnego rodzaju struktury krytpomafijne. A degeneracja TRADYCYJNEJ rodziny za PRL jest faktem - oczywiście pewne procesy w rodzaju rewolucji seksualnej wystąpiłyby i tak ale Państwo powinno chuchać i dmuchać na tradycję a nie promować postęp bo postęp promuje się sam. Teraz już naprawdę muszę lecieć bo niestety czas goni. Dziękuję wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co? Twój problem jest chyba dużo prostszy, niż Ci się wydaje. Ty po prostu poszukujesz tradycyjnego modelu rodziny, ale takiego, ze kobieta jest słaba, delikatna i potrzebuje męskiego silnego ramienia. Natomiast trafiasz na same silne kobiety od mamy, po dwie żony. I na tym polega Twój problem, że czego innego oczekujesz, a zupełnie czego innego poszukujesz i wybierasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latekt
Sorry Silene, ale muszę jeszcze sprostować kompletnie nieporozumienie. Moim celem absolutnie nie jest znalezienie szczęścia w objęciach potulnej kobiety. Moim celem i celem tej dyskusji jest znalezienie rozwiązania problemu etycznego - jak z honorem zostawić kogoś z kimś przeżyło się 22 lata. Naprawdę na dzisiaj staram się nie myśleć o nowym związku - takie myśli oczywiście przychodzą ale stanowczo je wyrzucam jako podszepty diabła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, czy Twoja żona jest katoliczką ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Jednak będę wpadał co jakiś czas. Czy jest katoliczką? Pytanie proste ale odpowiedź musiałaby być dość skomplikowana. Tak patrzę po sąsiadach i naprawdę trudno byłoby mi z ręką na sercu wskazać kto jest katolikiem a kto nie. Nie wiem czy sam udział we mszy św. niedzielnej wystarcza? Jeśli tak to żona jest obecnie katoliczką. Ale to chyba nie ma nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stanie w kościele czyni cię katolikiem tak samo jak stanie w garażu - samochodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
20:02 - No właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, czy mógłbyś opisać te co jaskrawsze przejawy bycia apodyktyczną przez twą małżonkę? Chcę mieć obraz sytuacji. W końcu doszedłeś do ściany? Czy to było na zasadzie kija i marchewki, czy jednak kij był w przewadze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evvazlasu
Przebrnelam przez wszystkie strony Twojego wątku, żeby dobrze zrozumieć z czym się tu zwracasz. Opiszę to od drugiej strony. Mianowicie Twojej żony, która jest po części moim odbiciem i Ciebie- odbiciem mojego męża. Żyjemy w bardzo zblizonej relacji jaka jest u Ciebie w domu, więc dość łatwo jest mi to zobaczyć obiektywnie. Twoja żona nie stworzyła sama relacji matka-syn. Zmusiła ją do tego rzeczywistosc z jaką musiała się zmierzać latami, przeciążenie obowiązkami i ciągle udowadnianie że jest coś warta. Poniekąd ten proces zaczął kształtować się już w domu rodzinnym. Zapewne Twoja żona nie miała prawidłowych wzorców wśród rodziców, z tego też powodu wyrosła z taką tożsamością a nie z inną, i taką rolę na siebie też narzucila, bo tego wymagało życie przy Tobie. Sex jest wspaniały gdy starają się o siebie dwie osoby. Widok męża ciapy zapewniam, nie nastraja pozytywnie, w żadnym stopniu też nie podnieca. Charmonogram dnia i narzucone na żonę obowiązki utwierdzaja ją w przekonaniu, że potrzebna jest tylko do roboty, więc kobiecość jest zbednym dodatkiem, którego i tak nie ma jak/komu afiszowac. Myślę, że Twoja żona ma ciężkie z Tobą życie. Jesteś zapewne bardzo poukladany i szanujący swój świat- swój a nie żony. Twoja pewność siebie jest wręcz wybujała. Żona żyje tak od wielu lat, nie umie już żyć inaczej, może nawet nie chce, bo ma świadomość, że niczym dobrym już jej nie zaskoczysz. Ani Ty ani życie z Tobą. Wasza młodość, pomimo że ciągle trwa, została pogrzebana żywcem i oboje mentalnie macie po ok.80lat. Zrobisz, co uważasz, ale wiedz, że cokolwiek postanowisz i tak będzie źle. Piszesz o dzieleniu się, oddawaniu, przejmowaniu. Myślę, że Twoja żona ma to generalnie gdzieś, ja bym miała. Ma zgliszcza w sercu i jakkolwiek będziesz chciał pokazać się z etycznej strony, nie zrobi to na niej najmniejszego wrażenia. Aczkolwiek plus taki, że sam chcesz pozostać w zgodzie z własnym sumieniem. Z tonu Twoich wypowiedzi, z tego co piszesz, przeanalizowalabym Twoja osobę w kierunku zespołu Apergera. Ale mogę się mylić. Tak czy inaczej życzę dobrych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Na dwa ostatnie posty odpowiem najlepiej jak potrafię: https://www.youtube.com/watch?v=gpqDdCtd0Eo. Ewa z lasu - coś w tym jest co piszesz ale obowiązki, o których piszesz wynikają z harmonogramu tworzonego przez nią samą. No i oczywiście muszę zaprotestować przeciw domniemanemu deprecjonowaniu 80 latków. 80 latek czyli co? Gorszy? Zutylizować? Przepraszam ale jestem trochę przewrażliwiony na tym punkcie. Bez urazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Evvozlasu, przełóż ten bełkot na polski, nie wiem, może w punktach napisz o czym piszesz i jak się to ma do twego bycia narcystyczną pijawą. Podawaj konkretne przykłady, skończ ze słowotokiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Evvazlasu tak to jest jak swoje problemy w zwiazku próbuje się dopasować do innych i wychodzi bełkot. Ty widzisz ze swojej perspektywy ale w swoim zwiazku a nie jako zona autora bo nawet jeżeli jego zona przyjęła postawę matki taka jak Ty to nie znaczy ,ze autor jest takim samym nieudacznikiem jak Twój mąż. " taką rolę na siebie też narzucila, bo tego wymagało życie przy Tobie." z tym stwierdzeniem nie zgadzam się bo osoby apodyktyczne szukają ofiary a nie narzucają sobie taka role bo partner tego wymaga. Matkowanie u zony autora jest wynikiem miedzy innymi z braku potomstwa a nie dlatego, ze autor wymaga matkowania, właśnie chce z tym skończyć bo jest już zmęczony jej postawa, gdyby tego wymagał to nie buntowałby się. Apodyktyczne osoby same sobie narzucają role w zwiazku, muszą dominować, muszą czuć się mądrzejsze , silniejsze i zawsze pokazać ,ze bez nich nie dasz sobie rady a rzeczywistość jest inna, ich partnerzy zazwyczaj radzą sobie o wiele lepiej sami niż ich zony-matki. Autor może iść na terapie aby przepracować uzależnienie od swojej zony ale lepiej by było aby jego zona udała się na terapie bo to ona ma większe problemy ze swoja psychika niż autor. Autorze nie wiem jak wyglądają sprawy majątkowe u was bo zazwyczaj to jest największy problem przy rozwodzie a rozwód to najlepsze co możesz zrobić. Proponowałabym abyś przeszedł się do prawnika i zorientował się jak to wygląda od strony prawnej. Napiszesz zapewne ,ze rozwód nie wchodzi w grę a ja Ci napisze ,ze rozwód to tylko formalność a to jak dogadacie się w sprawie majątku i ewentualnego podziału lub korzystania to już inna sprawa. W mojej rodzinie było parę rozwodów , miedzy innymi rozwieli się moi rodzice i mieli spory majątek. Problemem była moja matka, która tez była taka domina w zwiazku i podział majątku trwał latami. Po rozwodzie mój ojciec dal sobie sam rade a moja matka nie. Inny przykład rozwodu w rodzinie to brat mojego byłego męża , po rozwodzie nie dokonali podziału majątku ze względu na dziecko, brat wyprowadził się zostawiając zonie mieszkanie na użytkowanie. Dopiero po paru latach gdy córka dorosła sprzedali mieszkanie i podzielili się pieniędzmi choć nie było takiej potrzeby. Oni po rozwodzie lepiej ze sobą żyli niż w czasie zwiazku małżeńskiego. Można żyć jak ludzie po rozwodzie ale to zależy od obu małżonków. Wiem ,ze chcesz dobrze dla zony i rozumiem to dlatego radziłabym dogadać się co do korzystania z majątku bez jego podziału i sprzedaży. Jeszcze jedno,nie macie dzieci wiec licz się z tym ,ze polowa majątku po śmierci zony lub Twojej śmierci idzie do podziału na rodzinę zony/Twoja czyli rodzice, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa lub dalsze kuzynostwo. W waszym przypadku dalsze życie bez rozwodu i tak nie ochroni was przed przyszłymi podziałami majątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
06:41 - Nie chcę prawić komplementów i się podlizywać ale .... jestem w szoku trafnością Twojego opisu. To dla mnie bardzo cenne, że ktoś może to widzieć dokładnie tak jak jest w rzeczywistości. Dodaje mi to otuchy. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
6:41 - PS. Poczułem się lepiej dokładnie tak jak przy okazji epizodu depresji koło Wielkanocy. Nie wiedziałem co mi jest, różne rzeczy przychodziły mi do głowy: jakaś andropauza, itd. A tu okazało się że miałem podręcznikową depresję. W tym przypadku jest dokładnie to samo - błąkamy się w domysłach czy to wina mojego wychowania, czy mojego charakteru... i nagle pojawia się klasyczna diagnoza - taka jak Twoja. Będąc jeszcze w stanie szoku zastanawiałem się czy tego nie przekazać mejlem żonie ale to byłoby dokładnie pójście ścieżką jaką chodziłem bez celu ostatnie 22 lata. Ona przesłałaby link do jakiegoś mądrego artykułu i tak bez końca. Ale być może przekażę jej to po planowanych 3 miesiącach separacji - od sierpnia. Czy sądzisz że warto? Czy jest to celowe i/lub słuszne? Sprawy majątkowe opisywałem w poprzednich postać a rozwiązanie sensowne dość trudnej sytuacji w tym zakresie znalazłem już w trakcie pisania postów - ktoś przypadkiem zasugerował mi dość sensowny podział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×