Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 47latek

Czy można zaprzyjaźnić się z żoną

Polecane posty

Gość gość
nie porównuj małego hinduska który zarabia na miskę strawy sprzątając te karaluchy do Twojej despotycznej żony. Nietrafione porównanie sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A weekendy spędzacie razem? Np dziś razem czy każdy robi to co chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Słusznie. Ale jednak mimo wszystko człowiek lituje się widząc żałosność działań. Tutaj nie chodziło o hindusiątko tylko o nieadekwatność środków do sytuacji. No nie wiem, może lepszy przykład - zbliża się powódź a chłopczyk z sąsiedztwa wychodzi z wiaderkiem z piaskownicy i mówi że będzie nim wodę wylewał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
19:28 - wolny zawód = brak weekendów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co żona robi w tym czasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obrabia sąsiadowi. Ogródek.:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
19:34 - Ona nie ma czasu. Tak jak w związku z "blondynką" gdzie mąż nigdy nie ma czasu. A blondynka chciałaby romantyczny wieczór czy coś a mąż zwyczajnie nie ma czasu. Naprawdę nie ma czasu. O to by przeniosła swoje książki walające się po mieszkaniu do wyremontowanej biblioteczki prosiłem około 3 tygodnie - ok. raz na 2-3 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mijacie się, może to jest powód problemów. Z drugiej strony ja naprawdę wierzę, że twoje odejście wstrząśnie jednak małżonką. Takie pijawki nie puszczają zdobyczy łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
19:38 - właśnie o tym chcę rozmawiać z psychologiem. Zakładam że ludzie mają stosunkowo wąski wachlarz możliwych zachowań. Ważnym uwarunkowaniem jest trudna do wyobrażenia mieszanka pychy, godności, przeświadczenia o własnej wspaniałości. Myślę że to bardzo ograniczy możliwe działania w rodzaju np. histerii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weź leki, bo przestały działać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że nieustanne analizowanie jej zachowań po trochu zatruwa ci umysł. To nie jest naturalne, żeby taki psychopatyczny nikt zajmował 99% twoich myśli. Tak właśnie jesteś żywicielem. A może kluczem jest przebaczenie: Uwalniam cię od wszelkiej winy i niechaj cię spotyka wszystko co najlepsze. Ja żeby się uwolnić mentalnie od swoich quasiwrogów musiałam to powtarzać setki razy dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
20:08 - Przebaczenie - wydaje mi się że bardziej już nie mogę przebaczyć. Naprawdę nie ma w tym żadnego bajeru, ja naprawdę chciałbym żeby ten psychopatyczny nikt został moją siostrą. W tym wszystkim jest mi jej żal. Ona chyba naprawdę cały czas wierzy że to wszystko moja wina i że jak ja się wyprowadzę to ona będzie miała mnóstwo przyjaciół i wreszcie normalne życie... Jeśli tak - to w to mi graj. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że poza związkiem ona wykazuje cały szereg pozytywnych zachowań - np. pracowitość, altruizm, itd. Stąd wielu ludzi ocenia ją pozytywnie. Z drugiej strony - nie stworzyła żadnej trwałej relacji opartej na czymś więcej niż powierzchowne rozmowy czy sms na święta. Faktem jest że zajmuje 99% mojej psychiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Dziękując wszystkim za wsparcie i cenne obserwacje/ rady chciałem jeszcze wspomnieć o dwóch sprawach. Pierwsze to harmonogram - nie wyprowadzam się jutro, jedyny stały punkt to 3 miesiące a potem nie wiem. Na 100% nie zgodzę się na powrót do związku w takiej formie w jakiej funkcjonował przez 22 lata (no chyba że stanie się coś naprawdę nieprzewidywalnego w rodzaju mojego lub jej wypadku lub poważnej choroby) a z drugiej strony szanse na zmianę mojej żony, szczególnie w zakresie relacji do mnie są bardzo małe, nikłe, może 10%. Druga sprawa to moja rozmowa z nią sprzed chwili. Byłem kompletnie załamany - ona kompletnie nic nie rozumie. Na to co mówię w odpowiedzi standardowy pakiet: wszystko moja wina bo to ja jestem nieprzystosowany do związku, ja mam problemy itd, itp. Czy ona naprawdę nie widzi że to se ne vrati? Jak można być tak ślepym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zdarzało wam się rozstać na jakiś czas? Na przykład z powodu wyjazdu służbowego? Tęskniła może, zabiegała o kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
To trudne pytanie bo trzeba by precyzyjnie zdefiniować pojęcia - co znaczy "tęsknić". Na pewno nie było czegoś w rodzaju: "Kiedy wrócisz misiaczku bo chciałabym założyć te majtki, które najbardziej lubisz, wiesz te koronkowe no i chciałam kupić Ci twój ulubiony serek żeby czekał w lodówce"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyne co ci pozostało to całkowita zmiana postępowania. Spróbuj być inny niż do tej pory. Ta hetera musi się zastanawiać, czy kogoś masz. Może ją to rusza ale w swojej wiedźmowatości nie chce tego pokazać? Zacznij być dziwnie uśmiechnięty, rozkojarzony, wyobcowany. Ot takie aktorskie zadanie, acz Oscara nie dostaniesz;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.14 sracz a nie acz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Analku, a kto ci zabrania sracz;))) Twe to powołanie, wżdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
22:14 Tylko jak cel? Jestem niepoprawnym optymistą ("e.... będzie dobrze!, albo: Jakoś tam będzie") ale tutaj nie wierzę w możliwość zmiany. To jest typowy związek męża-który-na-nic-nie-ma-czasu i "głupiej blondynki" (przy czym ja jestem oczywiście blondynką). Co da odgrywanie ról przez blondynkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyrzuty sumienia bardzo utrudniają poukładanie SOBIE życia na nowo ale teraz może być tylko lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
23:01 - Bardzo mnie ten post zaintrygował. Prosiłbym o rozwinięcie - szczególnie drugiej części.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odbijesz się od dna -odżyjesz , jeśli będziesz konsekwentny może niepotrzebne będą antydepresanty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Nie wiem ale wydaje mi się że lepiej wyrzucać myśli o poukładaniu sobie życia na nowo. Staram się nie planować dalej niż na 3 miesiące separacji od sierpnia. Zdaję się na opatrzność bo jednak wierzę, że ktoś nad tym wszystkim czuwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
separacja to pierwszy ale najważniejszy krok potem będą kolejne w zależności od sytuacji żony wyrzuty sumienia mogą towarzyszyć Tobie całe lata często będziesz się zastanawiał czy dobrze zrobiłeś ale wtedy warto zadać sobie pytanie czy chcę wrócić do tego co było Co do opatrzności może ktoś czuwa , a może nie , jednak to my podejmujemy decyzje i ponosimy ich konsekwencje jednak też lubię myśleć , że los sprzyja ludziom przyzwoitym chyba czasem tak się dzieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Tu nie ma żadnego kitu - ja naprawdę tak uważam. Myślę że odseparowując się od żony i ją od siebie robię dobrze nie tyle sobie ile jej. Załóżmy że trwamy w tym układzie przez następne 20 lat. Na psychotropach mogę funkcjonować w tym związku całkiem prawidłowo (póki co bardzo dobrze reaguję na te środki). No i co za 20 lat? Będziemy w tym samym punkcie.... a może gorzej. Lepiej na 100% nie będzie. Żona nadal będzie twierdziła że nie mamy znajomych przeze mnie, że to ja jestem nieprzystosowany i że nie ma czasu na nic bo musi się cały czas mną zajmować... A zostawienie jej teraz to szansa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak szansa dla niej ale również dla Ciebie psychotropy uzależniają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość47latka
Mam podobnie jak Ty autorze,z tym,że moje małżeństwo było udane przez bardzo wiele lat. Potem splot wydarzeń,postepowwnie mojego meza i..klapa. Teraz żyjemy jak kompletnie obcy ludzie, obok siebie. Nie ma awantur, agresji jest obojętność. Wiem,że powinnam kazac mu się wyprowadzić, ale nie mam sumienia.aby to zrobić. Żyje własnym życiem, jest mi obojętny, ale !martwie się o to ,gdzie on się podzieje. Skrzywdzil mnie i to bardzo, a ja nie umiem być bezduszna...pomimo tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 47latek
Ale jest jednak zasadnicza różnica tj. Wy macie do czego wracać. W moim związku od początku były kompletnie zaburzone role. Pytanie czy to wina moja czy żony czy może okoliczności... nie wiem, może po jednej trzeciej. Z drugiej strony przeszliśmy z żoną niezłą drogę walki z przeciwnościami. Jakby to powiedzieć... w aspektach pozamałżeńskich jest to super-relacja. Możemy razem oglądać mecz, filmy, możemy iść na koncert rockowy, itd. itp. - mamy prawie identyczne gusta. Nie widzę jednak możliwości dalszego wspólnego mieszkania - stąd mój pomysł stworzenia związku imitującego rodzeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to będziesz miał dominującą siostrę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A rób sobie co chcesz zaadoptuj ją nawet ale jak ją bedziesz bzykał to już kazirodztwo będzie .//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×