Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 36NN

36lat

Polecane posty

Gość 36NN
gość dziś To tylko wnioski płynące z moich niewielkich doświadczeń i obserwacji. Owszem, dużo rozmyślałem i mało żyłem. Nadal niewiele dzieje się w moim życiu, ale poczyniłem niewielkie postępy. Czy mam rację tego nie wiem. Można powiedzieć, że żyję zapobiegawczo ostrożnie. Można by powiedzieć, że boje się ryzykować, bo wiem czym jest cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 35 lat i też sama, jeden związek na koncie niecałe dwa lata 10 lat temu. Wiem, że nie nadaję się do związku typu żeby mieć przy sobie kogoś kogo nie kocham. Teraz mam kogoś na oku, ale mnie olewa. Życie :) Bez sensu robić coś na siłę tylko po to żeby się wpasować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie na siłę nie wolno.Kobieta37NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dziecinstwie chorowałam na chorobę lokomocyjną.Kiedyś moj brat nazwał mnie nieudolną i mu nadałam bo sie z tym nie zgadzam.Uwazam ze nikogo do niczego nie wolno zmuszać a miłosć traktuję jak sacrum.Upadek ze schodów to faktycznie dosadne i mocne porównanie aczkolwiek prawdziwe.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
mój związek nawet związkiem nie był to było raczej coś w rodzaju drogowskazu tak jak by Bóg chciał pokazać mi ile straciłem niedościgniony skarb tak delikatny, że bałem się go dotknąć i czułem się nieporadny jak dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.26.Mój skarb też był darem niebios,tak jakby Bóg chciał mi pokazać ile od niego zależy i że w swoich wyborach trzeba mu ufać bo jedynie On wie czego tak naprawdę nam potrzeba i ci dla nas najlepsze.Pierwszy mij wybor okazał się życiowym fiasko..dlatego tak boję się ryzyka jednak ten drugi pokazał mi czym jest życie i jak wiele posiada kolorów i odcieni.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy moj związek ustawiałam wg.siebie tak jakbym przy jego wyborze nie brała Boga pod uwagę.Dopiero jak przecierpiałam swoje to ,postawił mi na drodze osobę wobec ktorej żywię takie uczucia że nawet nie sposób mi tego opisać ,zupełnie tak jakby Bóg chciał mi powiedzieć-"Widzisz nie mozesz sama decydować bo zle wybierasz i potem cierpisz..widzisz tak sie konczy kiedy idziesz drogą uparcie i po swojemu"Ważna lekcja .37Kobieta NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
Kobieta37.NN a masz w sobie odrobinę nadziei i wiary? ja obawiam się, że to za wiele jak dla mnie i wewnątrz mnie wyrosła pustynia, a ja stałem się jej więźniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym drugim..nawet nie byłam w związku,zupełnie nie wiem jak to nazwać mimo że sercem jest mi bardzo bliski,dużo bliższy niż ktokolwiek.37.KobietaNN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś miałam tej nadziei i wiary bardzo..bardzo dużo,z czasem coraz mniej.Nie wiem co to sprawiło..chyba brak kontaktu i perspektyw.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
czyli wygląda na to, że oboje dźwigamy ciężar na sercu moje jednak spojrzenie na rzeczywistość która mnie tak dotknęła odmieniło się wraz z poznaniem samego siebie od pewnego czasu wręcz cieszy mnie, że osoba o której wspominałem miała inne plany na życie swego czasu co noc prosiłem Boga by rozwiązał sytuacje w które się znalazłem tak aby to Ona była szczęśliwa, ja byłem na drugim planie pomogło... może nie jest to tak oczywiste, ale jestem głęboko przekonany w słuszność tego co zaszło i choć nie było to łagodne, bezbolesne, właściwe... było jednak konieczne i nie, nie żalę się tylko wspominam i naświetlam to co mnie spotkało... możecie mi wierzyć lub nie, ale jestem wdzięczny, bo osoba którą chciałem uszczęśliwić w gruncie rzeczy tylko by cierpiała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
trochę jestem już zmęczony widzę to nawet po tym jak piszę i co piszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.52.To co piszesz jest niedorzeczne .Dlaczego miałaby być szczęsliwa bez Ciebie ?dlaczego z Tobą tylko by cierpiała?Skąd mozesz wiedzueć co Ona czuje i co myśli.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I skąd możesz wiedzieć że byłeś na drugim planie lub jakie miała plany na życie?Piszes tak jedynie żeby usprawiedliwić swoje pasywne zachowanie wobec tej relacji.Kobieta37NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co takiego zaszło?i co było konieczne?Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam temat. Pierwsze odczucie- dystans Autora i jakaś taka utajona arogancja. Poczucie wyjątkowosci ok, ale zeby aż tak? Napisalabym jeszcze o chłodzie emocjonalnym, ale to wystarczy. Wychodzę. Dziekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem już bardzo zmęczona .Chciałabym żeby coś się wreszcie wyklarowało.Wiele niedomówień.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
tego nie wiem tak do końca i już nigdy się nie dowiem może to i lepiej mogę tylko sugerować się tym co mi mówiła i co podejrzewałem a moje przekonanie o słuszności moich racji podyktowane jest czymś innym... to doświadczenie pozwoliło mi poznać przede wszystkim samego siebie i odkryć moją emocjonalna niestabilność, brak dojrzałości pomijam to co wiedziałem wcześniej, czyli zaburzenia nerwicowe i przewlekła depresja... nie jest to dobra sytuacja do tworzenia jakiejkolwiek relacji wydawało mi się, że to Ona jest dziwna i bawi się mną, ale całkiem możliwe, że i moje zachowanie było niefortunne, fatalne w skutkach... jak już wspomniałem nie wiedziałem jak sobie poradzić w zaistniałej sytuacji... to nie jest dobre... nie znalazła by we mnie oparcia.... mogła by żałować swojej decyzji i obwiniać mnie za to, że pozbawiłem Jej jedynej szansy bycia szczęśliwą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy, kto wyciąga wnioski z porażek... kto pozwala sobie próbować i ryzykować i te porażki odnosić... ma szansę na wartościowy związek. Autor, w chwili obecnej, myślę, że nie - jest nazbyt zamknięty i zdystansowany. Ale kiedyś może się to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.41.No sorry ale teraz to jeszcze bardziej niedorzecznie piszesz.Czemu miałaby żałować.?Czemu miałaby cierpieć przy Tobie skoro to własnie Ciebie pokochała?Może własnie Ty dawałeś jej wsparcie ktorego nigdy nie miała.Może w gruncie rzeczy jestescie do siebie bardzo podobni.Moze Ty Jesteś jedynym jej szczesciem w ktore trudno jej uwierzyc bo ma konpleksy na swoim punkcie nie mniejsze niż Ty.A co jesli już zawsze bedzie cierpiała z daleka od Ciebie?Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
gość dziś np. dlatego, że była zaręczona z innym? xxxxxx gość dziś np. jej ślub i moja destrukcja osobowości? konieczne była moja ucieczka od tego co tak mnie dotykało? xxxxxx gość dziś Trafne uwagi, tak sądzę, szkoda, że pomijasz w nich swoją arogancję, butność, pychę i tupet oraz swego rodzaju chamstwo. Także dziękuję i życzę spokojnej nocy. :) xxxxxxx inaccessible89 dziś jestem idealnym kandydatem na starego kawalera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za rozmowę muszę już iść spać.Upadek zawsze boli bo otwiera oczy na świat..na życie i na cały sens miłosci.Dobrej nocy.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
gość wczoraj owszem dawałem jej wsparcie, pomagałem w wielu rzeczach i potrafiłem skłonić do tego do czego nie potrafił jej nakłonić narzeczony wydaje mi się, że byliśmy do siebie trochę podobni czasami rozumiałem Ją bez słów owszem oboje mieliśmy kompleksy, ona także i o 2 wiedziałem jednak Jej szczęście jest teraz obok Niej i nie jestem to ja i bardzo dobrze, że to nie ja... z nim będzie Jej lepiej xxxxxxxxx gość wczoraj Dobranoc, ja również dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
mała korekta Jej szczęście jest obok Niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tego nie wiesz kto jest u boku i czy w ogole ktoś jest.Skąd mozesz wiedzieć ze jest jej sszczesciem.Pytałeś?A moze to własnie Ty nim Jesteś Dlaczego nazywasz siebie wiezniem swojej pustynii?pustyniiDobranocCo takiego zmusza Cie by w niej tkwić?Dobranoc.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jej szczęscia nie ma obok Niego a powinno być.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I widzę że skupiasz się tylko na tym co Ty czujesz..widać nawet nie chcesz wiedzieć co ona czuje.Wszystko tłumaczysz sobie na swój sposób.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
Są razem tego jestem pewien. Mają dzieci. Ktoś kto siebie nie kocha nie planuje powiększyć rodziny. Nie, nie pytałem bo i tak uzyskał bym odpowiedź poprawna politycznie nawet gdyby była nieprawdziwa. Pustynia pozostała w moim sercu po Niej... coś we mnie umarło, wyschło, opustoszało. Już nigdy nie będę taki jak dawniej, nie pozwolę sobie na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te dzieci były zanim Ciebie poznała pewnie więc zastanow się o czym piszesz.Ja też mam dwojkę i z obecnym toksycznym partnerem wiecej nie planuję.Marzę o tym by mieć dzieci /dziecko z osobą ktorą naprawdę kocham do bólu..i marzę o tym by się z nim zestarzeć.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
..i tak samo jak u Ciebie coś we mnie umarło po nim.Tak jakby ktoś odłączył mi tlen.Z obecnym tkwię w chorej relacji..przez wzgląd na dzieci ale nigdy wiecej juz bym z nim nie chciała miec ani dziecka ani bym już z nim do łozka nie poszła.Żyjemy w jesnym domu jak obce sobie osoby.Serce woła i tęskni do tego drugiego.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×