Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 36NN

36lat

Polecane posty

Gość 36NN
gość dziś Tego nie wiesz. Teraz tylko gdybasz. Po pierwsze to Ona jego wybrała i przed ślubnym kobiercem złożyła deklarację, która dla mnie jest czymś nieodwracalnym i świętym. Po drugie miała czas na to by zmienić decyzję, przeszło rok. Nie uczyniła tego i powtarzała, że to nie mnie kocha tylko narzeczonego. Z całych sił nie chciałem w to wierzyć, ale wartości i zasady, których się trzymałem kazały mi to uszanować, a uczucie nakazywało mi poświęcić moje szczęście dla rzecz Jej szczęścia. Bałem się bardzo się bałem i cierpiałem. Nie potrafiłem tego ogarnąć i dojść z sobą do ładu. Załamałem się totalnie pod kątem psychicznym i po roku wylądowałem u psychiatry. Okazałem się beznadziejnym mężczyzną, który nie potrafił sobie poradzić w tak prozaicznej sytuacji. Jak mogłem zaoferować jej swoje wsparcie i zapewnić, że przy mnie może czuć się bezpiecznie. Jak mogłem oczekiwać zmiany decyzji i zaprzepaszczenia planów, które tak długo były już przygotowywane i tak wiele osób było w nie zaangażowane. Nie potrafiłem sobie poradzić sam z sobą, jak zatem mogłem zadeklarować, że zaopiekuje się rodziną? Bolało mnie to, że Ją tracę, bolało mnie to, że okazałem się tak nieudolny i słaby, bolało mnie to, że Bóg ze mnie zakpił pokazując mi coś na chwilę, co miałem bezpowrotnie utracić. Wiedziałem jedno. Ona musi być szczęśliwa. Chcę teraz w to wierzyć, że tak jest. Wiem też, że nie zapewnił bym Jej tego. Dopiero od niedawna tak naprawdę podnoszę się z totalnej otchłani. Sam jednak sobie to zafundowałem. Nigdy nie przypuszczałem, że tak to źle wszystko zniosę i że pociągnę kogoś na dno za sobą. Dobrze, że ostatecznie to ona znalazła w sobie na tyle siły i woli by definitywnie zerwać kontakt. W zaistniałej sytuacji to było jedyne logiczne rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
Skupiam się na sobie, ale też staram i starałem się postępować tak by nikomu krzywda się nie stała. To jednak było nieuniknione. Trzeba było wybrać mniejsze zło. Musiałem tez ratować siebie, bo jak wspomniałem totalnie się załamałem. Czekałem na ten ślub ponad rok i z tygodnia na tydzień wyczekiwałem tej chwili jak skazaniec czekający na karę śmierci. Dzieci pojawiły się po Jej ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten ktorego kocham też twierdzi że to ja zerwałam kontakt a to wcale nie tak..wiem o czym piszes bo tak samo przeżyłam to rozstanie..i ciągle towarzyszy mi pustka.Ciągle pytam Boga dlaczego pokazał mi coś co za chwilę postanowił mi odebrać.?:-(Nie da się tego zrozumieć.Wzbiera we mnie pokora.Już nigdy nie będę szczęsliwa taj jak byłam przez chwilę.Idę spać.Zaglądnę jutro po 15 tej.Miłych snów życzę.Kobieta37.NN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
dodam, że moja znajoma nie chciała zerwać ze mną kontaktu z racji obaw, bo nie wiedziałem jak zareaguję i co zrobię zaproponowałem, że zniknę na jakiś czas i odezwę się po ślubie przystała na to, ale już następnego dnia uznała, że nie wytrzyma uznałem, że nasza znajomość zaszła za daleko i skoro wychodzi za mąż, a ja odgrywam w Jej życiu aż tak istotną role to nie jest to tak do końca normalne i zdrowe, a przyjaźń o której wspominała możliwe, że jest nawet toksyczna dlatego oznajmiłem, że musimy zerwać znajomość definitywnie i odchodzę... były pretensje, awantura, prośby, gierki, przez kilka tygodni trwała ta potyczka, której mogłem uniknąć aż po przejęciu inicjatywy zdecydowała, że to ona kończy to i zmieniła numer telefonu, pocztę e-mail, oraz adres zamieszkania z racji ślubu... poczułem delikatną ulgę bo poniekąd mi o to chodziło, liczyłem na to, że łatwiej to zniesie... przestałem się kontrolować i ułatwiłem Jej zadanie stając się chamski i opryskliwy - wiem, mogłem tego uniknąć, ale jak wspomniałem totalnie się załamałem.... tak wyglądało zerwanie kontaktu raz jeszcze dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwiędnięta róża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1.04 taka jestem.Kobieta37.NN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie było w związku z gośćmi tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
gość dziś nie bardzo rozumiem o czym piszesz może to przez porę zaraz idę spać wyjaśnisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nadal jesteś w tym samym miejscu nadal rozpamiętujesz a minęły lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
nie rozpamiętuję tylko wspominam i wymieniam się doświadczeniami, a rozmowa początkowo miała inny charakter, ale tak jakoś wyszło samo z siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mhm to miłych snów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarzuciłam wędkę, i...nie pomyliłam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarzuciłam wędkę, i...nie pomyliłam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie podpinaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
coraz bardziej odległy jestem od gloryfikowania tego co zaszło, chce jednak być szczery sam ze sobą i pamiętać o tym co ewidentnie pozwoliło mi odkryć prawdy o których nie miałem pojęcia, o czymś co przyczyniło się w tak istotny sposób do rozwoju mojej osobowości i w końcu o kimś kto przez chwilę pozwolił mi ogromnym kosztem poczuć się wyjątkowo... wiem, że to też był rodzaj ogromnego poświęcenia z Jej strony zresztą to skomplikowane pora kończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pamiętam Twoją historię bardzo dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Autor i kobieta 37 przypominają mi mnie i moją partnerkę sprzed paru lat. Dwa serca głodne miłości i pokiereszowane przez życie. Ja byłem jak autor asekurancko zamknięty w sobie i dorabiałem teorię do faktów "jak to fajnie singlem być". Na szczęście ona bezkompromisowo i uparcie szukała szczęścia. Obrywała i wstawała, by dalej szukać. Zaryzykowaliśmy i udało się, jesteśmy razem. Autorze, moim zdaniem jesteś na najlepszej drodze do znalezienia drugiej połowy. Analizujesz jakim jesteś człowiekiem. Moim zdaniem to pierwsze, co powinno się zrobić, jeżeli dobór partnera nie ma być loterią. Określić jakim się jest i z jakimi ludźmi się najlepiej czuję. Tylko potem będziesz musiał otworzyć drzwi i wyjść z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - dokładnie tak! Przede wszystkim, żeby znaleźć "drugą połówkę"- trzeba chcieć i działać w tym kierunku! Jest wiele samotnych wartościowych kobiet- tylko trzeba się uważnie rozglądać a potem być stanowczym i konsekwentnym w swoim działaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - Szanowny Autorze, przeczytałamTwoją wypowiedź i stwierdzam, że żyłeś i nadal żyjesz w jakiejś "ułudzie", a sprawa jest prosta jak (użyję przenośni )- "konstrukcja cepa": zakochałeś sie w tamtej kobiecie, byc może ona nie do końca wiedziała, czego chce, ale wybrała- powtarzam!- wybrała tamtego mężczyznę, ktory jest jej mężem- mają dzieci, żyją razem i tyle! Nie dorabiaj sobie do tego jakiejś filozofii- bo jej nie ma! Życie jest o wiele prostrze, niż Ci się wydaje. Zamknij tamten rozdział raz na zawsze- rozejrzyj się za jakąś wartościową, mądrą kobietą a jeśli ją znajdziesz- nie czekaj długo!- ożeń się z nią- zapewniam Cię, ze będziesz szcześliwy! Życzę powodzenia i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj 17:27 Szkoda że nie mam tyle szczęścia co ten Singiel bo bym Cię pewnie teraz przytulał. XXX Szkoda, że się rozminęliśmy- chętnie Cię poznam. Jeśli tu będziesz- daj znać. Pozdrawiam. Znajoma "tego Singla".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam ten topik OD SAMEGO POCZĄTKU i myślę, że Autor 36NN oraz Kobieta 37NN powinni się poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze lepiej być samemu niż z byle kim czyli osobą , z którą nie pasujemy do siebie , która nas nie szanuje zawsze jest nadzieja , że jeszcze kogoś takiego poznamy w realu , w toksycznym związku tracimy nadzieję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do tego skupiania się na sobie, to jest trochę tak, że jeśli sama się sobą nie zajmę NIKT tego nie zrobi. Osoby, które mają rodziny i bliskich przyjaciół nie zdają sobie sprawy z tego, że jeśli jest się samemu, to trzeba o siebie dbać - inaczej się zginie. Np. ja nie mogę pozwolić sobie na to, żeby mieć wielkiego doła po nieudanym związku - bo nie ma osoby, która mnie wesprze i podniesie. Jak będę siedzieć i ryczeć to mnie wywalą z pracy - więc muszę po prostu skupiać się na sobie, bo nikt inny tego nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 36NN
gość dziś Owszem, kilka razy tu już ja opisywałem. Pomagało mi to w poukładaniu sobie pewnych spraw w mojej głowie. Fakt, że to pamiętasz wzbudza we mnie mieszane uczucia. Bo, po pierwsze oznacza to, że długo tu przebywasz.. a poza tym no nie przypuszczałem, że ktoś pamięta o historii jakich wiele na tym padole. Nie wiem także co chcesz osiągnąć podkreślając to, że pamiętasz jedną z moich poprzednich wizyt na tym forum. xxxxx gośćmen dziś Dziękuję za miłe słowa. Osobiście chciałbym dodać, że to tez kwestia przypadku i ogromnego szczęścia. Wydaje mi się, że nawet gdyby człowiek był nie wiem jak zamknięty na innych to wystarczy odpowiednia osoba by do niej dotrzeć. Tak było w moim przypadku. Po fali niepowodzeń Internetowych przypadkiem poznałem w pracy kogoś kto potrafił swoim podejściem do mnie dotrzeć i to było wyjątkowe. Choć zgubne dla nas obojga. Mam nadzieję, że po tych wszystkich latach mi wybaczyła moją niedojrzałość i błędy. Tak czy inaczej światem (czytaj miłością) rządzi przypadek. Co do wyjścia, do ludzi to zawsze byłem typem samotnika, co strasznie mnie ograniczało. Ostatnio jednak robię coś na co kiedyś nigdy bym się nie zdecydował, co sprawi, że wyjście do ludzi staje się bardziej realne. Przy okazji realizuje swoją pasję, którą długo nie dopuszczałem do siebie, a od pewnego czasu wywołuje mój uśmiechać. Stosuje polityke małych kroczków. xxxxxx gość dziś Zapewne masz rację, ale własna determinacja powinna być naturalna, a nie sztucznie wymuszona. Nikt nigdy nic na siłę dobrze w tej kwestii nie zrobił. Wiele razy mijając ludzi na ulicy zastanawiałem się nad tym kogo mijam. Może wśród tych anonimowych twarzy była wyjątkowo wartościowa i dobra osoba, ale nigdy się o tym nie dowiem. Ostatnio widziałem kogoś kto urzekł mnie uśmiechem. Tak szczerego i promiennego uśmiechu dawno nie widziałem. To była młoda kobieta, która szła u boku przystojnego mężczyzny. Poczułem się nieswojo. xxxxx gość dziś Nie przepadam za takimi stanowczymi i umoralniającymi wypowiedziami. Owszem z boku to wygląda jak prosty cep, ale od wewnątrz gdy w grę wchodzą uczucia wszystko się komplikuje. Może to dziwne, może niezrozumiałe dla części społeczeństwa, ale tak własnie bywa zwłaszcza u osób lekko nadwrażliwych. Nie mniej jednak dziękuję za dobre chęci. xxxxxx gość dziś Daleko mi do tego aby jakąkolwiek znajomość Internetową przenieść do świata realnego. Przechodziłem już przez ten etap i nie wyszło nigdy z tego nic dobrego. xxxxxx gość dziś Dziękuję, ale nie byłem w stanie odsłuchać. Człowieka samotnego i dotkniętego przez los czasami takie kawałki dobijają. :) xxxxxx gość dziś Zdaje sobie z tego sprawę, ale ciągle nie wiem czy przypadkiem własnie to ja nie jestem tym toksycznym ogniwem układanki. Dlatego jestem na chwilę obecną daleki od tego by się z kimkolwiek wiązać. Musze wziąć to pod uwagę zwłaszcza, że mam ku temu przesłanki. xxxxxxx gość dziś Owszem czasami jest to wręcz konieczne. Trudne, ale konieczne. Takie decyzje są najgorsze, bo wiesz, że ratując resztki swojego ja krzywdzisz kogoś dla ciebie ważnego.... a krzywdząc tą osobę krzywdzisz siebie po stokroć bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
36NN Witaj, napiszę kilka słów... Przede wszystkim zaakceptuj siebie i przeszłość, ona była i nie wróci. Liczy się to co dzisiaj, to o co powalczymy jutro. Ryzyko trzeba podejmować każdego dnia. Chyba, że ktoś woli stać przed kałużą i całe życie zastanawia się jak przejść na drugą stronę by nie pobrudzić bucików. Mnie życie nauczyło, że choćby po błocie, na kolanach to trzeba do przodu. Mam 34 lata, jestem singielką, ale od kiedy zaakceptowałam w miarę siebie jest mi łatwiej. Jestem szczęśliwa niezależnie od tego czy jestem w związku czy nie... Oczywiście chciałabym je dzielić z kimś najbliższym. Ale dla mnie albo związek jest na prawdę, albo wolę być sama. Albo kogoś kocham z wzajemnością albo nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - łatwo Ci mowić bo masz dopiero 34 lata! Ja jestem trochę starsza i nie patrzę już na życie z takim optymizmem jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze wszystkim odpowiedziałeś :) bardzo ładnie z Twojej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podejście do życia nie zależy od wieku. Kiedyś byłam piękniejsza, młodsza, miałam większe powodzenie i jednocześnie więcej kompleksów. Teraz jestem po przejściach zarówno uczuciowych, jak i rodzinnych. Rodziny nie mam już - tylko psy i przyjaciół. Odejście miłości mojego życia, najbliższej rodziny, potem moja choroba, wypadek samochodowy, choroba psa to mi pomogło odnaleźć siebie, cieszyć się z każdego dnia... Mój pies miał nie chodzić. Chciałam by przynajmniej dreptał. Dzisiaj biega jak zdrowe psy... walczyłam o niego i jednocześnie o siebie. Poznałam fantastycznych ludzi, którzy są moja drugą rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - fakt- odpowiedział, ale gość jest jak dla mnie dziwny. Tak naprawdę chyba sam nie wie, czego chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×