Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MożeJednakTu

Żebromarchewka

Polecane posty

Gość gość
Ta witamina jest dobra podczas duzego przeziębienia , szybko stawia na nogi. Porzeczki tak szybko nie pomogą :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hg to chyba swojego tate rzadko widywales. Mojej corki chlopak ma tate plywajacego i opowiadał mi jak ciezko byc synem marynarza. K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj odwiedzilam ta rodzine o ktorej Wam pisalam że maja dwa psy i kota, kot gigant. Podziwiam ich, metraż taki jak u mnie, czyli niewiele ponad 50 metrow i taki inwentarz :) ale rodzina wspaniala, niedawno wrocilam, kot jak mnie zobaczyl spierdzielil i dwie godziny go nie widzialam a szitsu jak to szitsu ladowalo sie na mnie przez ten caly czas :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia Nie śpisz? :-) Ja już prawie tak ... Podaję link do strony programu, którego używam przy rozliczaniu PIT-ów https://www.e-pity.pl/ Na końcu jest opcja wysłania pit-u do skarbówki z potwierdzeniem złożenia deklaracji Nie ma nic prostszego ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje Hg :) Jesli zasypiasz to dobranoc i milych snow :) Jednak na wszystkim sie znasz, nawet na PITach , czyli mialam racje K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia dziś Tatę zwykle widywałem w ciepłych porach roku ;-) Kiedy robiło się tylko chłodniej zmykał w tropiki, bo nie lubił zim :-D I tak przez wiele lat H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajac mnie to nawet z tym linkiem bym sobie nie poradzila, ale wejde i sprobuje. Chvialabym sie tego nauczyc K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kicia Tylko nie przez telefon, bo się nie uda ;-) Wchodzisz w link z komp. stacjonarnego lub laptopa H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to tata spryciula , tylko zime wybierał sobie do pracy ;) Ja to bym chviala w gorace miesiace w zimne kraje wyjechac :) i wtedy nie meczyc sie w mojej pracy gdzie żałują klime porzadnie włączać jak trzeba K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie, a ja mam tylko telefon Hg , laptop dawno zezlomowany a corka niechętna by mi pożyczyć swoj ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia dziś To dokładnie tak jak ja :-D Nie wiem jakie interesy się prowadzi w Arktyce, ale latem bym wybierał właśnie ten kierunek :-) Dobranoc :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milej niedzieli ludziki :) Podobno w zimnych krajach jest taki nowy zawod wiec mozemy przyłączyć sie Hg do nich :) Z******ty zawod i my jako kochający zwierzeta to bysmy idealnie sie nadawali. Ten zawod nazywa sie Ustawiacz Pingwinkow :) . Corka kiedys mi powiedziala ze wymyślono taki nowy zawod na antarktydzie. One ciagle sie przywracaja i trudno im wstac to chodzi taki pan ktory im pomaga. Ja bym sie nadawała bo żuczki od zawsze klade na brzuszek gdy leza na pleckach i slimakom tez pomagam i glizdom ;);) hehe Czyli zawod bysmy mieli :P K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Świetne Kicia :-D Padłem! :-D Jasne że jedziemy! Ciekawe czy płacą ryczałtem, od godziny, czy od każdej sztuki ustawionego pingwinka :-) Bo jeżeli od sztuki, to trzeba było z sobą zabrać kogoś do przewracania tych pingwinków ;-) Tak patrząc po naszych nickach, to chyba najbardziej odpowiednia byłaby do tego zadania Złośnicazła ;-) :-) No dobra ... Olivkę też bym zabrał. Oczywiście że dla celów ewangelizacyjnych! ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby jaknajwiecej Pingwinkow sie rodziło :) Bede dbac o to by bylo ich bardzo duzo, by bylo duzo roboty ;) To bedzie należało do moich zadań oprocz oczywiscie innych obowiązków hehe K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahahaha ja tez padlam - Zlosniczka do przewracania Pingwinkow hahahaha Blekitna Oliwka bedzie sie modlić za nasze zdrowie a jak zachorujemy to bedzie nas nacierac spirytusem ;) Trzeba Asi wymyslec obowiązki bo tez z nami musowo jedzie , przynajmniej bedzie miala praca bo nie moze jej znalezc :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahahaha Ty napisales o częstym ich przewracaniu a ja o częstym rodzeniu ich by duza ilosc sie przewracala hahahaha . Nie pomyslalam o przewracaniu Pingwinkow . Teraz trzeba wymyslec jaki to bylby zarobek ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze na akord ;) za postawienie Pingwinka jednego powinni nam placic hmmmm chvialam napisac 100 zl no ale nie bede przesadzać, niech bedzie 50 ;) kto wiecej ustawi ten wiecej zarobi K Zlosniczka bedzie miec duzo roboty jesli ja nie bede nadazac z rozmnazaniem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zlosniczka malo gada wiec napewno duzo robi, to nie bedzie problemu ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukalam o tym informacji i natknelam sie na to : "słyszałem kiedyś o takiej pracbazie polegającą na podnoszeniu przewróconych na plecy pingwinów. miało to polegać na tym, że całe dnie spędza się w jakiejś chatce w jakimś arktycznym rezerwacie i tylko raz na jakiś czas, zgodnie z wywieszonym rozkładem lotów, wychodzi się z niej na koczowiska pingwinów, które zapatrują się w przelatujące nad nimi nisko maszyny i wywracają jak wańki-wstańki, same nie mogąc się podnieść. i choć wiem, że to nieprawda, czasami zajebany chujową robotą w korpo wyobrażam sobie, jak odziany w puchowy skafander i z wiadrem świeżych szprotek przedzieram się przez gęstą tajgę, by zbawić swoich nielatających cumpli. -pingwiny!- krzyczę - pędzę na ratunek! - A pingwiny o mały włos nie ochujewają na to moje wołanie. i z radością dają się podnieść i, garnąc się jak dzieci do papieża, ocierają się o mnie swymi słodkimi dzióbkami. mój Boże, czemu nie może być pieknie" Hahahahahahahahaha K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
gość dziś "Ten zawod nazywa sie Ustawiacz Pingwinkow" x Ustawiacz pingwinów :D :D :D Nie, no... nie można się nie brechtać :D Kiedyś zaskoczył mnie równie oryginalny zawód - co dla mnie szokujący widziałam w tv jak pokazywali w Chinach, panów w białych rękawiczkach, którzy z dostojną miną dociskali ludzi w metrze :D Tzw. dopychacze tłumów :D I w ten sposób wraz z większą wiedzą o świecie co raz bardziej doceniam jednak życie w ukochanej Polsce :) 🌻 gość wczoraj Ale masz się super :) Byłeś kiedyś, gdzieś z Tatą na rejsie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
Kiciu, w temacie lewoskrętnej wit. C Dowiedziałam się o niej od dr Kempisty :) Ta lewoskrętna, tak właśnie występuje w naturze i dlatego dla nas jest najbardziej biologicznie przyswajalna. Jak wszystko zresztą co naturalne i stosowane od wieki wieków... :) Amen :) Dr Kempista mówi też w swojej książkach o wit. C1 i C2, które również występują naturalnie. Przykładowo cytryna - posiada w samym soku wit. C1 a w białej skórce (białym miąższu i błonkach) wit. C2 (jako bioflawonoidy w tym rutyna). Sam sok z cytryny - czyli tylko sama wit. C2 - wg dr Kempisty ma właściwości kwasu solnego i pijąc go samego można sobie zniszczyć kosmki jelitowe, które odpowiadają za wchłanianie substancji odżywczych. Wg jej zaleceń należy obrać cytrynę tylko z białej skórki i całą wrzucić do sokowirówki. Wówczas otrzymamy sok - biało/żółto gęsty mus bez tych właściwości żrących i zawierajacy wit. C1 i C2. Kolejną zaletą tego jest to, że jeśli zjemy samą tylko wit.C1, którą jest też ta syntetyczna wit. C z apteki wówczas jej nadmiar od razu wysikujemy. Przy spożyciu obu naraz (tak jak Pan Bóog 😍 je Stworzył :) ) wówczas wit. C1 + C2 krąży w organiźmie do wykorzystania przez 24h :) Na bazie tej wiedzy od dr Kempisty odradzałabym duże ilości wit. C w proszku, ze względu na te właściwości kwasu solnego. Chociaż sama w zdrowej żywności zakupiłam 1 kg wit. C jako kwas l-askorbinowy to używam go sporadycznie, bo uważam go za syntetyk tak jak tą wit. C z apteki. Tyle, ze ta wit. C apteczna ma mase tabletkowa i glazury, barwniki itd. To czego właśnie nie ma ten czysty proszek, z której robi się te tabletki. No i cena proszku do tabletek porównując do ilości wit. C jest nieporównywalna na korzyść samego proszku. Za to posiłkując się wiedzą dr Kempisty jak najbardziej polecam wit. C1+C2, której jest rzeczywiście najwięcej w czarnych porzeczkach, jeżynach, malinach, leśnych jagodach, dzikiej róży, agreście, cytrynie, wiśniach itp. I np. jeśli ten proszek wit. C kwasu l-askorbinowego (czyli lewoskrętnego) byłby naturalny to byłoby napisane z czego pochodzi np. z aceroli. Dlatego uważam, ze ten proszek kwasu l-askorbinowego to chemiczny syntetyk mimo, że mam go ze sklepu ze zdrową żywnością. Biorąc pod uwagę fakt, że wit. C w owockach jest spożywana razem z wit. C2 ze skórki i innymi cennymi biokatalizatorami potrzebnymi do jej pełnego przyswojenia wraz z jej naturalnym lewoskrętem :) i dłuższym pobytem w organizmie kolejny raz naukowo potwierdzane jest, że Stwórca Daje nam wszystko to co dla naszych organizmów i zdrowia jest najlepsze :) Bo Boskie :) A człowiek w rozgrywce poprawiania Wszechmocnego zamiast Jego słuchania się z podziwem wychodzi przegrany bo sam sobie szkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
Errata: 1 Sam sok z cytryny - czyli tylko sama wit. C1 (!) (C1 mialo być a nie C2) - wg dr Kempisty ma właściwości kwasu solnego 2 należy obrać cytrynę tylko z ŻÓŁTEJ skórki (a białą pozostawić jak najgrubszą bo tam jest ta wspomagająca wit. C2) x Dobranoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopychacz tłumów hahahahaha dobre ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wogole nie obieram cytrynki Oliwko , wrzucam do herbaty razem z zolta skorka a jak obieram pomarancz to nie ściągam tez bialej skórki, niektorzy obieraja do golego a ja lubie to biale i jak grapefruita obieram to tez nie wyrzucam tej biale powłoczki. Ten proszek jest syntetyczny i używamy tylko w chorobie zamiast tych z apteki bo te z apteki sa pokryte jakims badziewiem a to czysta wit C i o to w tym chodzi. Nadmiar wit jest zawsze wydalany natychmiast i nawet gdy lyzeczke wiecej lykniemy to nie zaszkodzi. K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leczylabym sie porzeczka ale w tych czasach nie mozna polozyc sie na cala chorobe do lozka i czesc choroby siedzi sie w pracy i dlatego musi byc wtedy dawka konkretna lecząca. Gdy bylam mala i zaczelo cos sie dziac to do domu na dwa tyg do lozka i wtedy przetwory z piwnicy po jakims czasie zaczely dzialac.Ja potrzebuje duzej dawki a witamina C 1000 jest gorszym badziewiem niz ta w proszku i dlatego to biore i jestem chora dwa dni :) a grypy to nie mialam nigdy w zyciu, no moze tylko raz mialam takie porzadniejsze z bolem kosci ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie Ustawiaczki Pingwinków :-) W dopychaniu tłumów raczej kariery u nas nie zrobimy ;-) Chociaż, jakieś tam doświadczenie żeśmy już zdobyli ... na przepychaniu stron Kafeterii :-D Całkiem blisko! ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olivka 2017.02.19 Super? :-) No, nie wiem ... Od małego brzdąca krążyłem po tych statkach. One tylko na pozór wydają się niewielkie. Tak na prawdę, to jak kilkupiętrowe budynki, ino nieco zanurzone. Ojciec bardzo często zabierał mnie na jednostkę, kiedy były jakieś manewry między portowe, zmiana stanowiska z nabrzeża na nabrzeże i takie tam. Ojciec pewnie myślał, że mnie tym zachęci do pracy na morzu :-) Na mnie jednak te statki zawsze sprawiały przygnębiające wrażenie. Kupa pordzewiałej stali. Kajuty mieszkalne jak przedziały kolejowe, wszystko maksymalnie zminimalizowane, łóżko, mały stoliczek, maleńka umywalka i jeszcze mniejsza łazienka. Jedyne co cieszyło oko to okno, czyli ten okrągły bulaj :-) Przy pracujących silnikach ściany drżały a podłoga aż łaskotała po stopach. To tylko wrażenia wizualne, gdzie moje poczucie estetyki wiło się w konwulsjach i cierpiało :-D Do tego dochodziły kolejne, węchowe. Każdy statek jest przesiąknięty wonią smarów, olejów, środków dezynfekujących, przy pracujących silnikach dodatkowo jeszcze i dieslowskich spalin. Na pełnym morzu, przy kiepskiej pogodzie, to ustrojstwo prawie dęba staje na fali i wszystko musi być pomocowane a ludzie latają po ścianach. Romantyczne , nie? :-) Zawsze miałem możliwość dostać pracę na morzu, takie niepisane marynarskie prawo, że synowie zastępują w tej robocie ojców. Zbyt ceniłem sobie jednak wolność, żeby tkwić tygodniami w takim więzieniu i to jeszcze na własne życzenie :-D Miałem nawet płynąć z ojcem w rejs do Argentyny, jako siedemnastolatek, ale miałem tu na lądzie niebieskooką cumę, nie do zerwania! :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
gość dziś H-g piękny opis :) Można zobaczyć wnętrze morskiego statku oczami wyobraźni :) Sądziłam, że tylko łódki, w sensie żaglówki prawie dęba stają w trakcie wielkich wiatrów a takie duże morskie obiekty są bardziej stabilne. Choć jachty od razu się przewracają i robią tzw. grzybka. To jest dopiero przygnębiający widok. W młodości, swego czasu interesowałam się troszkę żeglarstwem, pływałam co weekend na żaglówkach, z czego ostał mi się patent żeglarza ;) I byłam na czterotygodniowym rejsie na mazurach. Jakoś tam nie przeszkadzały mi małe powierzchnie wewnątrz żaglówki ;) Przytulnie jest ;) Szczególnie jak się śpi w dziobie i patrzy na rozgwieżdżone niebo na przez okienko jachtowe :) W pamięci zostały mi piękne widoki, szorowanie garnków piachem w jeziorach i poranne wstawanie z umorusanymi twarzami z nutelli, którą przyjaciółka namiętnie kupowała a które zjadłyśmy tajniacko przed wszystkimi :D wieczorem leżąc w śpiworach w dziobie ;) No i to był też nastoletni czas, że pewna cuma dopiero się cumowała a że rejs wcześniej był zorganizowany niż owa cuma ;) to jednak pojechałyśmy z przyjaciółką. I ów nie będąc z naszej żeglarskiej ekipy ostał się na lądzie. Z tym, że wówczas moje za dobre serce pamiętało o brązowookiej cumie i w geście lojalności nie tańczyłam na rejsowej dyskotece :) To były czasy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Miałem nawet płynąć z ojcem w rejs do Argentyny, jako siedemnastolatek, ale miałem tu na lądzie niebieskooką cumę, nie do zerwania! Hg " Pieknie napisane :) gdy mlody czlowiek przezywa milosc to nikt inny nie jest w stanie odciagnac go od tego , nawet tata z wielkim statkiem. K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×