Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MożeJednakTu

Żebromarchewka

Polecane posty

Gość gość
No i znowu sie zacielo K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oliwko chodzilo mi o bledy świadome a nie takie by pomylić sie np. w dokumentach czy spoznic sie nie z własnej woli, nieświadome pomyłki zdarzają sie , to naturalne. Chodzilo mi o cos innego. Gdybym poszla przed praca na zakupy i swiadomie sie spoznila to takie bledy sa niedopuszczalne dla mnie. Podalam tylko przykład. K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jesli chodzi o bledy prywatne świadome to np wybor nieodpowiedniego chlopaka ;) np wiem ze jest niedobry agresywny chamski i gdybym wyszla za takiego to z wlasnego wyboru narazam sie na nieszczesliwe zycie :) Bywa tez ze chlopak jest fajny dobry uczciwy i kazdy to widzi z bliskich a okazuje sie po slubie ze to kawal skurczybyka i wszystko wychodzi na jaw albo okazuje sie kryminalista a ja wczesniej o tym nie wiedzialam to wtedy nieświadomy moj wybor bo ukrywał swoj paskudny charakter. K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytalam teraz dopiero Oliwko post o szefie socjopacie i Twoim zaangażowaniu i tym co powiedzial ze "pani nic nie robi " Gdyby moj mi tak powiedzial to bym juz nie pracowala u niego. Az musze sie pochwalic komplementem od mojego szefa a jak powiedzialam mamie mojej o tym to powiedziala ze piekniekszych slow od szefa nie mozna uslyszec . Powiedzial ktorego dnia do szefowej przy mnie : " pania kasie to trzeba sklonowac". Bylo mi tak milo jak nigdy w zyciu ale w poprzedniej pracy cos podobnego uslyszalam. Mam tak ze angazuje sie tak jakby to byla moja firma. Nie umiem zle pracowac. Nawet gdy popelnie nieświadomy maly blad to szefowie sie nie gniewaja wogole :) jakos tak działam na ludzi ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz popelniam świadome bledy ;) pisze na necie ;) Oliwko super tekst z tym podaniem wody szefowi hahaha. Ja kiedys ( ale nie do szefa) tylko do cumy gdy sie denerwował i darl na mnie to zamknelam mu usta tekstem : moze podac ci tabletke uspokajająca albo pojedzmy na dyżur psychiatryczny ;) Mina bezcenna :P K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze ludziki :( Mialam nie jesc paczkow i nie kupilam ani jednego. No i skusilam sie :( przed chwila szefowie przywieźli mi paczki do kawki :( Ciesze sie i sie nie ciesze. Teraz bede miala ciąg jak alkoholik. Na jednym sie nie skonczy :( K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia dziś Popij te pączki piwem a ręczę Ci, że natychmiast przerwiesz ciąg pączkowy :-D x Acha, jeśli posłuchasz rady, to na zgagę możesz połknąć Ranigast lub inny specyfik o podobnym działaniu :-) ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje Hg :) nie wiedzialam ze piwo hamuje dalszy apetyt :) Zgagi nie mam , chyba nigdy nie mialam, boje sie jedynie obzarstwa, ze teraz nie bede umiała sie hamowac. Moja kolezanka mowila przez telefon ze do pracy ma tylko paczki i chrusty, chrustow zjadla 40 deko i piec paczkow i nic wiecej . Ja zjadlam 4 pąki i sledzia ;) i dwie kawy i zielona herbatke hehe K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia dziś Może nie hamuje ale w połączeniu z pączkami to recepta na silną zgagę :-) Hmm ... chyba podobnie jak śledź z pączkami :-D x Nie musiałaś wspominać o chrustach :-P Teraz będą mi się w nocy śniły :-D H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrusty to moje ulubione slodkie jedzonko oprocz pąkow ale nie kupilam chrustow bo nie chvialam zgrubnąc ;) najlepsze chrusty na swiecie robi moja mama :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hg chrusty bardzo łatwa robota . Moglbys zrobic bez problemu :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spirytus daje sie po to by nie wciagnely za duzo tluszczu :) radze spirytus a nie ocet :) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze byly smażone na smalcu, pojemnik od prodiza najlepiej sie nadawał K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kicia Ja wiem, że ty z dobrego serca byś mnie uśmierciła :-) Nie jestem może mistrzem w wykonaniu chrustów, ale dwa razy już je popełniłem :-) Teraz omijam z daleka wszelkie tłuszcze i mogę się tu obyć jedynie smakiem ;-) Nic mnie właściwie już nie dolega, ale po co mam pakować w siebie tłuszcz skoro bez niego też mi się nieźle żyje i nawet nie tęsknię do niego Tylko te chrusty ... ehh :-) ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie ;) tylko te chrusty ... ;) K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
A ja jakoś nie jestem pączkowa. Właściwie pączka mogę zjeść raz do roku i raczej nie chce mi się akurat w Tłusty Czwartek. Wolę frytki :) Dzisiaj poczęstowana zjadłam jednego raczej z powodu dzisiejszego dnia niż jakiejś na pączka ochoty. Zjadłam i już miałam dosyć na cały rok :) Ze zdziwieniem patrzyłam jak mój 7letni siostrzeć sięgał po trzeciego i przybiegał po kolejnego dla 12letniej siostrzenicy i nawet 2letni siostrzeniec zjadł całego pączka na raz. I dzisiaj świętowałam po swojemu - na obiad były frytki :) A od jutra pościk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oliwko zazdroszcze ze nie masz apetytu na takie straszne pokarmy ktore ja uwielbiam. Napewno jestes szczuplutka. Chociaz jesli chodzi o frytki to ja nie jem frytek , nie mam okazji nigdy jesc frytek ale wiecie co lubie ;) szczecińskie paszteciki słynne od 1969 roku - rok założenia. Nie ma lepszych nigdzie. Na ulicy wojska polskiego. Jak tam przechodzę to zawsze kupuje dwa i smigam z nimi po miescie :P K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olivka dziś Do wiadomości - Kasia [ z różnych miejsc ] ;-) Po Twoim wpisie zacząłem się nawet zastanawiać, czy my żyjemy na tej samej planecie :-) Takie, opisane działanie szefów jest po prostu nie do przyjęcia (!) No, ale nie o tym był temat, ale o naszym podejściu do pracy ;-) Miałem krótkie epizody z pracą dla dużych, państwowych przedsiębiorstw. W pierwszym zakładzie odbijało się karty zegarowe :-D Siódma rano, klepnięcie tej karty, wszyscy zaspani łażą z kąta w kąt, kawki, rozmowy. Jak dobrze poszło, to tak między dziewiątą a dziesiątą zabierali się do roboty. Nie cierpię żadnych sztywnych ram ani udawania, że coś się robi, to po swojemu machnąłem ręką na ten zegar i przychodziłem sobie gdzieś koło ósmej. Już po tygodniu mój bezpośredni szef odebrał mi kartę i sam ją za mnie podbijał o tej siódmej :-) Były jakieś ważne zadania, to nie patrzyłem na zegarek i robiłem do oporu. Lubiłem i lubię to co robię, jakieś rozwinięcie moich wcześniejszych hobby czy zainteresowań, więc nie traktuję tego jako pracę, a dobrą zabawę. Później zmieniłem zakład na inny, też państwowy, bo ... zajmowali się ciekawszymi zadaniami :-) Wszystko zaczęło się od początku. Karty zegarowej niet, natomiast trzeba było podpisywać jakieś listy obecności, które zbierała później kadrowa. Czasem udawało mi się ją spotkać gdzieś po drodze i dopisać się na liście a czasem nie :-) Na prawdę, nie byłem w stanie pojąć tego odmierzania czasu ze stoperem w ręku, kiedy robota była zadaniowa i wykonana zawsze w terminie. Wzruszyłem ramionami i przeniosłem się do pracy w spółce kapitałowej . Zupełnie inny świat. Żadnej, permanentnej walki o fotele, krzesła, stołki i taborety :-) Miła atmosfera, życzliwość, wzajemna pomoc, praca była wykonywana w takim tempie, że czasem wszyscy robili sobie wolne i szli na piwo, bo nie było co już robić :-) Uzbierało się nas tam trochę za dużo, przeszło sto osób, to za porozumieniem stron kilku się oderwało, w tym ja i założyliśmy własną spółkę. Milionów z tego nie ma, czasem jest bardzo ciężko, ale duży komfort i współpraca z fajnymi ludźmi. Nie ma podziału na zarząd i szeregowych pracowników, wszyscy są przyjaciółmi. Sam decyduję kiedy i co będę robił, nikt mi niczego nie narzuca (no, raczej już nawet nie może ;-) ). Pewnie powiecie, że miłe złego początki ... :-) To się ciągnie już mniej więcej od czasu poczęcia córki Kasi, więc zjawisko dość trwałe :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Olivko :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
W sumie planowałam chrust na dziś, głównie z powodu siostrzeńców ale okoliczności czasowe spowodowały, że do obiadku były domowe frytki. Też się cieszyły i to razem z ciocią ;) W sumie jeszcze sama chrustu nie robiłam. Pamiętam w jednej firmie szefa socjopaty swego czasu do pracy jego matka przyniosła nam ogromny półmisek własnoręcznie upieczonego chrustu :) Były całkiem smaczne. A ostatnio chrust jadłam z przyjaciółką w tamtym roku w październiku kiedy wracałyśmy z pewnego kursu po drodze przyjaciółką, która zakupiła ów chrust w piekarni bo u niej rodzinka lubi to jak dla mnie niestety jednak nie był to smak tego domowego. Co domowe jedzenie to domowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
Witaj H-g :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrust - smaki dzieciństwa :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrust hahahaha fajnie napisalas K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia No przecież nie ten pozbierany w lesie :-P ;-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivkaniebieska
"Takie, opisane działanie szefów jest po prostu nie do przyjęcia (!)" x Owszem. Ale i tak byłam naprawdę bardzo łagodnie u ów socjopaty traktowana. Inni mieli o wiele gorzej. Książkę można napisać. Dzisiaj inaczej bym oceniła takiego człowieka jako człowieka ze zniewoloną wolą. Inaczej nie da się tego określić widząc jak ktoś zmienia się tak z roku na rok w człowieka tak różnego w porównaniu z tym jak zaczynał rozwijać firmę. Po za tym socjopatą to miałam jeszcze kilku szefów. I z obserwacji i doświadczenia wolę zdecydowanie wspracować ze starszymi dziadkami w zawodzie. Zupełnie inna jakość pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ze nie ten pozbierany w lesie hahaha ale mowi sie chrusty hahaha K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorki, że wrócę jeszcze na chwilę do olivkowego socjopaty. Takiemu gościowi trzeba by było odebrać prawo wykonywania zawodu. Termin "dureń" raczej nie mieści się w żadnej definicji socjopaty Wrrr :-) H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faworki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olivka No dobra ... na "zniewoloną wolę" przystaję :-D H-g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×