Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość lilii
jak dlugo byliscie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilli az 4 lata zaczal znajomosc i ciagnal on, zrywalam wiele razy to i tak wracal I dalej bylo na jego zasadach Nienawidze jego rodziny, nienawidze jego zony, a ja traktuje tez podle, oszukuje ,zdradza, nie ma dla niej szacunku....Tylko po co z nia jest? A i jeszce-ja mam 23 lata a ona 50

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maartynka
czesc.mam problem.bylam z fecetem 2 lata, wiele razem przeszlismy.na poczatku bylo nam bardzo ciezko, wszystko bylo przezciw nam.nie bylam pewna czy damy rade byc razem ale on bardzo sie staral i wiele razy mi udowadnial ze mu na mnie zalezy.jak wkoncu zamieszkalismy razem bylam najszczesliwsza na swiecie.bylo nam dobrze.az tu nagle cos sie popsulo.pojawila sie inna.mowil ze to tylko kolezanka,ale ja wiedzialam ze ona chce czegos wiecej.mialam racje.tydzien temu mi oznajmil ze ona go kocha.od tej pory spedza z nia duzo czasu.mowi ze jest mu trudno, ze czasem tak sie zdarza.a ja tego nie rozumie.nie potrafie sobie z tym poradzic.zawalil mi sie caly swiat.nie wiem co mam robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Na zakrecie! chcialabym wiedziec, co Ci mowil psycholog - jakie rady daje wspolczesna nauka na to, co nam sie dzieje w naszych glowach pod wplywem tej niesamowitej chemii, ktorej powodem moze byc po prostu jedna na swiecie osoba... Jedna na swiecie? - tak, ale nie przejmuj sie. Twoje uczucie moze trwac nawet x lat, a ostatecznie "zginie". Powiedzenie "to tylko kwestia czasu" jest przygnebiajace, a jednak to prawda. Moze zajac x miesiecy lub x lat, az wreszcie pojawi sie jakas inna perspektywa. Najgorsze jest to, ze czlowiek jest wtedy taki nieszczesliwy i nie moze po prostu zyc, i cieszyc sie tym co ma (bo czuje ciagle ten brak i ciagle o tym mysli). Wiem, ze to jest w jakims sensie tragedia, a jednak... to sie ciagle zdarza, wiec jestem ciekawa, jakie sa metody naukowe na opanowanie tej sytuacji, hehehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
zabij mnie!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilii
to nie ja pisałam ostatnie dwie wiadomości więc prosze żeby ktos kto ma mój nick znalazł sobie inny, będę wdzięczna. Szklana nie mów tak napisz mi szybko co się stało, co takiego zrobiłąs??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
kochanie ja zostałam u niego na noc ;( dobrze spędziliśmy wieczór w nocy mnie przytulał, całował chociaż z góry zaznaczyłam, że nie będę z nim się kochać. i jeju ja nie wiem ej co teraz? mam jakieś dzikie wrażenie, że on chciał jednego ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
Idę Niunia się upić będę jakoś po 00.00 :* Ty też miałaś pisać co jest!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
halo? Liliii?????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Spring Chicken Psycholog mi nie pomogł, tylko gadal glupoty, a ja po wyjsciu od niego czulam sie gorzej niz przed wizyta. Psychiatra mnie wrecz wysmiala a juz na pewno zbagatelizowala moj problem mowiac mi ze jestem dziecinna i poki nie dojrzeje to bede miec takie problemy ! I do tego dostalam tabletki na uspokojenie i poprawe nastroju ktore pomogly slabo i na krotko. Spring Chicken, widze ze dobrze rozumiesz co czuje. Wiesz co jest u mnei najgorsze? Ze to juz drugi raz w moim zyciu, ze musze o kims zapomneic. Poprzednim razem ten proces trwal 2 lata :( A teraz kocham bardziej niz wtedy, wiec ile to moze trwac? Mam zniszczona mlodosc, prawie zadnych dobrych wspomnien, to znaczy byly chwile szczescia, ale wiecej bolu i rozpaczy I do tego jestem juz w takim wieku ze powinnam myslec o zalozeniu rodziny, dziecku :( Rozpacz, strach ze moje zycie jest juz przegrane... Wynika z tego ze nie uloze sobie zycia, bo zanim zapomne i ewentualnie poznam kogos nowego to bedzie za pozno Ja bez osoby ktora kocham nie potrafie zyc, swiat sie wali, nic nie ma dla mnie sensu. To tak prosto mowic-zapomnij, wyjdz do ludzi, zakochaj sie w kims innym, on nie jest wart twojego cierpienia.... Mowi sie prosto. Ale czuje ze ty rozumiesz co czuje i przez co przechodze. Do tego jestem odrzucona bo wybral inna kobiete, i zazdroszcze jej ze jest z nim a ja nie bede nigdy i neinawidze jej tak mocno ze az mnei to przeraza i najgorsze ze nikt mi nie moze w tym pomoc, nawet ja sama sobie choc staram sie brac wszystko na rozum Czy na moim miejscu szukalabys kogos by zalozyc rodzine i wyszla za maz bez milosci, czy pozostala samotna? Bo nie wiem czy i kiedy przestane kochac, bo nie wiem czy jest cien szansy ze pokocham kogos innego. MOje zycie to teraz wegetacja :( i wiem ze trace czas ale nie umiem byc szczesliwa na sile I wogole jaka mam gwarancje ze jak pokocham kolejny raz to znow nie bede cierpiec? Ja juz bym sie bala znow pokochac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Na zakrecie, to musi byc chyba jakas przypadlosc umyslowa - ja tez ja mam. Jestesmy idealistkami - chcemy wszystko albo nic (? - nie wiem, aj Ty, ale ja o sobie tak mysle). Pewnie maja racje, mowiac, ze jestesmy "nie dojrzale". Ale ja chyba nigdy nie dojrzeje, wlasciwie bronie sie przed taka dojrzaloscia rekami i nogami. I - tak, cierpie przez cale swoje zycie. Albo dojrzejesz i bedziesz jakos tam szczesliwa (w dojrzaly sposob), albo bedziesz przez cale zycie kopac sie z koniem (- moj przyklad). Ja tez kiedys (w mlodosci) bylam "zakochana" do tego stopnia, ze wydawalo mi sie, ze to jest przeznaczenie, bo nie jest mozliwe czuc tak mocno bez zadnego celu. Psychiatra uznalby, ze mam cos z glowa - i rzeczywistosc byla taka, ze z tego wielkiego czucia wyszlo wielkie nic. Wtedy sobie powiedzialam, ze juz nigdy nikogo tak mocno nie pokocham, ze moge byc z facetami i traktowac ich jak fajnych kumpli, moze nawet wyjde za kogos za maz, ale bedzie to przyjazn bardziej niz milosc. Potem spotykalam sie glownie z kims, kto byl zainteresowany bardziej mna niz ja nim i takie zwiazki tez sie konczyly. Z wyjatkiem - jak dotychczas mojego malzenstwa. Chociaz musze Ci powiedziec prawde - wydawalo mi sie, ze kocham mojego meza, naprawde. Zaszlam w ciaze i kiedys szlam z mezem ulica i zobaczylam, jak moja idealna milosc siedzi w ogrodku kawiarnianym, a moj nieidealny i (wtedy kochany) maz trzyma mnie za reke. I wiesz, pomyslalam wtedy, ze jestem jednak szczesliwa z tym chlopakiem, za ktorego wyszlam, bo nie mam niezdrowych emocji, on mnie kocha, ja jego i jest dobrze. I smialam sie idac ulica. I to byl ostatni raz, kiedy go widzialam. Niestety, moje uczucia do meza ulegly szybko zmianie (nie bede tu pisac dlaczego, bo to nie jest az tak istotne, w kazdym razie nie dlatego, ze ciagle myslalam o tamtym, na pewno nie). Wiec Na zakrecie - zawsze jest szansa - przynajmniej na wyjscie za maz i zalozenie rodziny. Czy jest szansa na uczucia - to juz inna bajka... Ja teraz okropnie cierpie z powodu jednego faceta, ktory okrecil mnie wokol palca i zrobil to jedynie w kontakcie wirtualnym, a czuje jakby to bylo naprawde. Co ja gadam - dla mnie to jest naprawde, a dla psychiatry to bedzie zupelnie oczywisty przypadek zaburzen zdrowia psychicznego. Tylko, ze ja nie moge spedzic normalnie dnia, ciagle o nim mysle i mysle (nawet jesli mam do niego pretensje o to, ze tak sie zachowal, to tez przeciez ciagle o nim mysle). Moje zycie stalo sie nieznosne, bo on "nie daje mi spokoju". Chociaz w rzeczywistosci wyglada na to, ze skonczylam z nim "internetowa przyjazn" i wycofalam sie do zycia w realu. On moze miec takie wrazenie, bo zlikwidowalam caly swoj profil na czacie, na ktorym sie spotkalismy. Ale to na darmo, bo zalozylam nowy profil - wprawdzie bez danych i nie przyjmuje przyjaciol, ale ciagle wchodze i ciagle go sprawdzam - czy byl, czy ma nowe przyjaciolki itp... - to jest dopiero psychiczne zachowanie. I nastepne: wyrzucilam jego zdjeica do kosza - i znow wyjelam je z powrotem i czasem je otwieram i znow sie gapie. W ten sposob nigdy sie nie wylecze, wiem. Staram sie jednak skupic na tym, ze to jego wina, ze ja tak sie czuje i mowie do siebie:" zobacz, co on ci zrobil, jest idiata, glupkiem, zrobil cos zlego i nie rozumie, co, don juan z internetu, nie masz pewnosci, ze nie mowi w ten sposob do wszystkich swoich przyjaciolek, tylko nie kazda sie w nim zakochuje, bo sa moze.... dojrzalsze (?)" hehe, no wlasnie. I tak w kolko, na razie - rozpacz, i myslenie - to myslenie przeszkadza mi w zyciu, bardzo. Musze z tego wyjsc. Na zakrecie - zawsze jest szansa. Mowie Ci to ja, nieuleczalnie chora idealistka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- miałaś rację, że chyba czas też na \"wiosenne porządki \" w życiu. Najwyższy czas aby je rozpocząć! A co z MOTYLAMI------ja mam je jak słysze pierwsze słowa piosenki Feel \" jak anioła głos usłyszałem ją.....\" I lepiej żeby mi to teraz wystarczyło!!!! Wczoraj byłam z mężem na długim 2-godzinnym spacerze........nie wiem czego ja tego faceta tak krzywdzę a on przecież mnie tak kocha...... ja jego przecież TEŻ!!! Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, było miło i to bardzo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielona, zazdroszczę Ci trochę Twojego szczęścia małżeńskiego... Ja nie wiem, czy jeżeli kochałabym męża a On mnie - to czy stałoby się to co się stało. Raczej nie sądzę, ale na pewno to nie wiem. Motyle są fajne, ale szczęśliwe małżeństwo też. Porządki, kochana, bierz się do sprzątania.. Łatwo powiedzieć, ale gorzej to zrobić. Ja chociaż starałam się pozamykać wszystkie furtki, to jednak cały czas liczę.. no właśnie, sama nie wiem na co. Mam nadzieję, że Jemu też jest źle. I że też ma problem z zapomnieniem o mnie. A co, tylko ja mam cierpieć!!!! Ale na ogół, nie jest źle, jakoś staram się sobie wszystko "trzeźwo" wytłumaczyć i wiem, że tak po prostu musiało być. Tylko wieczorami... dopada mnie jakiś motylek i kusi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba jestem \"zła kobieta\" skoro mimo udanego małżeństwa czegoś tam szukałam ale to wszystko było niezależne ode mnie a sama ze sobą ( i może naturą ) nie umiałam lub nie chciałam walczyć!!! Nawet teraz coś mi tam szepcze ( pewnie diabeł) do ucha aby zadzwonić jednak do NIEGO!!! Gdyby moja duma była trochę mniejsza niż ta \" chęć\" to pewnie już dzwoniłabym już.... Kurcze co to jest we mnie lub w NIM????!!!!! Mąż nie tylko mnie kocha ale wiem, że mu się podobam jako kobieta, wczoraj gdy tak rozmawialiśmy powiedziałam, że jak długo będę mogła, tak długo będę walczyła z \"czasem\" (wiek) a on mi odpowiedział \" ... no ale przecież jeszcze nie musisz...\" Chyba muszę dać sobie W ŁEB!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
...oj dziwne my jestesmy kobiety, tez sie czasem zastanawiam jak to inne kobiety maja mężów i są im wierne i oddane chocby nie wiem co. A człowieka gdzieś nosi ciągle i nosi...szuka jakiegos ksiecia z bajki ,potem dostaje kopa i meczy sie tak jak my teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
...mam propozycje powrotu do pracy i cos mi się wydaje ze wróce, moze jak się przez pól dnia zajmę cyferkami to przestanę mieć w głowie jedno a raczej jednego osobnika , bo trudno jest......oj trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Przemyślałam sobie sprawę udanego/nieudanego małżeństwa. To chyba nuda, rutyna i chęć przeżycia czegoś nowego pchają nas do takich niecnych uczynków. Chyba udane/nieudane małżeństwo nie ma tu nic do rzeczy. Przede wszystkim te motyle i emocje związane z drugą osobą są motorkiem do "zdrady". Zielona, nie obwiniaj siebie i nie nazywaj "złą kobietą" - TO chyba siedzi w każdej z nas, ale tylko niektóre mają na tyle odwagi/głupoty by TO doszło do głosu. Bibi, cieszę się, że się odezwałaś. Mam nadzieję, że u Ciebie jakoś się układa. My, po prostu mamy takie charakterki i nic na to nie poradzimy... Spring, pora wstać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Dzien dobry! Ja tez przechodze faze wiosennych porzadkow. Zlikwidowalam swoj profil na czacie - wyrzucilam wszystko i wszystkich przyjaciol. Mysle, ze to byl znaczacy komunikat dla niego i od tamtej pory nie kontaktujemy sie. Druga prawda jest taka, ze zalozylam nowy profil, ale ten nowy jest totalnie "bezplciowy" i nie mam tam w ogole przyjaciol - to profil muzyczny i tyle. "Widze" go czasem, a czasem tylko sprawdzam, ze byl. Nic mu nie wyjasnialam, ani on o nic nie zapytal. To tak jakbym sie wyprowadzila z domu albo umarla. Weekend byl ciezki, ale jest coraz lepiej. Rano zawsze zagladam do poczty, oczywiscie, ze on nie pisze. Mysle, ze nie napisze juz nigdy. Staram sie odzyskac rownowage - strasznie to trudne. Jest jak po zatruciu organizmu - porzucanie nalogu - wlasnie tak sie czuje (torsje, myslenie, zeby jednak siegnac po "narkotyk"), ale w sumie skupiam sie na zdrowym rozsadku. MUSZE. Walcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Widzę kochane, że wszystkie mądrzejemy, a może potrzebowałyśmy czasu, żeby zacząć mądrzeć. Ktoś powiedział (Mysha, to chyba Ty), że czas jest najlepszym środkiem, żeby zapomnieć i chociaż jest nam trudno to jednak powoli, powolutku, dajemy radę. Tak trzymać. Mi trochę pomaga przyjaciel (wiecie o kim mówię), czasami dzwoni, przyśle jakiegoś miłego sms i życie toczy się dalej. Nie twierdzę, że nowy "składnik" to jest to, ale niekiedy "klin klinem" pomaga. Tym razem bez zaangarzowania i motyli... No i niestety tęsknię, ale już jakoś normalniej. Najważniejsze, że wiem, mam świadomość, że tamto szaleństwo zakończone i już na nic nie liczę. Myślę, że ta tęsknota pozostanie, no może nie na zawsze, ale jeszcze na długo... Najważniejsze to nauczyć się z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- pamiętasz? NAJWAŻNIEJSZE SĄ WSPOMNIENIA i .....tak musimy trzymać!!!!!! Inaczej można oszaleć!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielona, czasami zastanawiam się, czy warto było? Odpowiedź jest tylko jedna: WARTO, gdybym nie zdecydowała się przeżyć TO wszystko to pewnie bym żałowała. Pamiętasz jakie miałam rozsterki, czy wchodzić w TO. I chociaż to już skończone, to gdybym jeszcze raz stanęła przed takim wyborem to zrobiłabym to samo. Bo WARTO dla tych wspomnień, szczególnie, że już prawie nie bolą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też, mimo tego bólu, który potem był zrobiłabym to.... Czasami GO niecierpię, nienawidzę ale..... był miłym \"składnikiem MOTYLI!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Widzę Zielona, że pozostałyśmy same na "polu bitwy". To chyba ta super pogoda nastraja nas optymistycznie, a może już tyle wycierpiałyśmy, że teraz może być już tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelistka nananana
witajcie dziewczynki dawno mnie tu nie bylo:) widze ze ostatnio u Was zmiany... ja chcialabym w skrocie powiedziec Wam co sie u mnie ostatnio dzialo...wciaz spotykam sie z moim K.wsumie to mi bardziej zalezalo na tym bysmy byli razem..i jestesmy,powinnam byc szczesliwa,ale czegos mi brak:( niby jestesmy razem,widujemy sie czesto,wciaz jestem zakochana,ale boli mnie to ze nigdy nie bedziemy razem,a jak bedziemy to tylko w ukryciu:( niby wiedzialam w co wchodze,zgodzilam sie,a teraz glupia narzekam..:( ale mam dzis dola i zle mi tu samej...zazdroszcze Tobie Spring silnej woli i konsekwencji....umialas powiedziec "dosc" ,zlikwidowalas swoj profil itp...a ja nie wiem co robic..jak go nie ma to tesknie,jak jest to chce czegos wiecej a wiem ze to tylko marzenia:( i tak zle i tak niedobrze...chcialam sie tylko wygadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betkaetka
wiolonczelistka nananana, trzymaj sie!!!Mnie tez wielu rzeczy brakuje w zwiazku a przede wszystkim zaufania, ciagle alczymy, podejzewamy . Ale wiesz co Ci powiem przestalam sie wszystkim przejmowac bo odzyskaj swoje zycie, znajdz nowe zainteresowania, spotykaj sie z przyjaciolmi, od czasu do czasu odmow spotkania z nim. ZObaczysz ze nabierzesz dystansu, odzyskasz siebie, bedziesz wiedziala czego chcesz a on zacznie o Ciebie sie bardziej starac bo zobaczy ze swietnie sobie radziszbez niego i zaczie sie bac ze Cie straci. Ja ucze sie zaufania i spokoju, bo jestem w goracej wodzie kapana,poza tym jestem bardzo dumna. MUsisz byc niezalezna!!! to podstawa. Usmiechnij sie!! jestes jedyna w swoim rodzaju i masz wiele do zaoferowania ale nie boj sie tez brac to twoje prawo!!! Nie stracisz go jesli juz to on straci najwspanialsza kobiete jaka jestes. glowa do gory!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelistka nananana
betkaetka-dziekuje Ci bardzo za slowa otuchy,czasem lapie mnie takie przygnebienie i nie umiem sobie poradzic z niczym...nie czytalam uwaznie wszystkich wpisow,wiec mozesz mi w skrocie opisac "swoj przypadek"? masz racje ze wazne sa zainteresowania,spotkania z przyjaciolmi itp...tylko ze ja ostatnio zaniedbalam przyjaznie:( zreszta kazdy zajety swoimi sprawami i brak czasu na rozmowy,spotkania... musze wziac sie za siebie,uwierzyc w swa moc,ze jestem jedyna ,niepowtarzalna:) dziekuje Ci ze wierzysz we mnie choc tu na forum,anonimowo... dobrze ze nie jestem sama:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Nana! wcale nie jest mi latwo. Jestem tak samo durnie zakochana jak Ty i nie potrafie wymyslic nic, co mogloby mnie oderwac - tzn. wymyslic moge, ale nic mnie naprawde nie odrywa od mysli o jednym. Zlikwidowalam profil, ale i tak mam jego zdjecia, w ktore sie gapie - wyrzucilam je do kosza i wyjelam z powrotem. Poza tym sledze go -patrze, czy wchodzi na swoj profil itp. (a zwlaszcza, czy zawiera nowe przyjaznie, hehehe). Ciagle mysle, ze on do mnie napisze e-mail. Wlasciwie ciagle tego chce... Znam to uczucie- tak zle i tak niedobrze... Tylko te mysl Betkaetki wypisze sobie na czole: Nie stracisz go jesli juz to on straci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
Liliiiiiiiiiiii gdzie jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny dacie radę, bo jesteście dzielne i próbujecie :) Zobaczycie, czas goi rany...naprawdę. A jak do czasu dochodzi \"praca\" i faktyczne zapominanie to idzie pięknie ;) Sorry jeżeli wszystko to brzmi banalnie, trywialnie i w ogóle idiotycznie.Odbija mi dzisiaj... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×