Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość wiolonczelistka nananana
wiesz...w sumie on jasno okreslil jak to ma wygladac z jego strony...on od rodziny nie odejdzie,ale nikt nie wie jak to bedzie za jakis czas..tak mowil..ma 2 dzieci,maja chyba 10 i 11 lat...chcialam z nim byc..zamieszkac,a on mnie stiopowal..wiem naiwna jestem i slaba,ale zakochalam sie..to dlatego z ni zerwalam ,bo zle mi bylo w tym "ukladzie"z zona w tle...ja juz 2 razy z nim zerwalam,a potem skruszona wracalam,a on mnie przyjmowal..tym razem skonczylo sie burzliwie...tez duma nie nakazuje mi plaszczyc sie przed nim,ale serce krwawi...poczekam jeszcze jakis czas...moze czas cos zmieni "dajmy czas czasowi"...ech...my kobitki to zawsze bardziej przezywamy i angazujemy sie w to wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Nana, ten wiek dzieci to wszystko wyjasnia. On jest mezczyzna, wiec jest odpowiedzialny za rodzine. Tak musi byc. Chcialam powiedziec, ze to niby dobrze o nim swiadczy. Wiem, ze wolabys, zeby naprawde odszedl. A swoja droga na miejscu zony - czy ona woli, zeby on ja zdradzal i klamal? Ciekawe, czy zadalas mu to pytanie? Ale sa dzieci, to zawsze jest bardzo delikatna sprawa. Ja mam jak zwykle dualistyczne podejscie - polskie, prorodzinne, moralnosc Pani dulskiej itp., wszyscy sie z tym zgodza. Moje - prawda. Tylko jak to zwykle bywa: jest moja prawda, Twoja prawda i g.... prawda. Ja tez nie jestem w optymistycznym nastroju: to widac. Znow patrzylam czy jest e-mail. Wiedzialam, ze nie bedzie. "Moj facet" powiedzial mi w jednym z pierwszych e-maili, ze zdarzylo mu sie dokladnie to, co teraz temu Twojemu mial romans (on wtedy byl w wieku 36 a ona 26, i on mial zone i 3 dzieci - wlasnie jakies ok. 10 l.) I wtedy nie odszedl od zony. Czym to sie skonczylo po 10 latach: jest w kontakcie - przyjacielskim (tak mi mowi) ze swoja kochanka sprzed 10 l. i z zona, ktorej dopiero niedawno wygadal prawde - Bog raczy wiedziec, czemu to zrobil? Mi powiedzial, ze mial wyrzuty sumienia i chcial na nowo zaczac z zona. Nie wierze, ze ktos moze byc taki glupi. Moze myslal, ze teraz skoro moze juz odejsc, to tamta dawna "milosc" do niego wroci? Jak myslisz Nana (oczywiscie tego mi nie powiedzial). A w ogole to kto ja niby mam dla niego byc? Poduszka do wyplakiwania zalow. Co za idiota. A ja jeszcze wieksza. Nana - co myslisz o moim d..ku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelistka nananana
Spring---sadze ze oni wszyscy sa tacy sami,lata malzenstwa,czy zwiazku zrobily swoje,wkradla sie codziennosc i facet chce miec jakies urozmaicenie w postaci innej kobiety,tak sadze..wiesz...ja chyba nie nadaje sie do takiego czegos,nie umiem cieszyc sie tylko ta chwila z ukochanym,pragne wiecej i wiecej...on nigdy nie wyplakiwal mi sie ,nie zlorzeczyl na los,nie narzekal na zone,stwierdzil ze los postawil nas na swej drodze zbyt pozno,ale mozemy byc razem ile bede chciala..wyobrazasz to sobie?zyc cale zycie na pol gwizdka?o nie...zbyt mi zalezalo.. a jak tam "Twoj"...odezwal sie?mysle ,ze on takze szuka jakiejs odskoczni od rzeczywistosci..a mowil Ci kim jestes dla niego?czy kocha?jak to bylo z emocjami miedzy wami? ja nadal fatalnie sie czuje..nie wiem jak to wszystko przetrwam,brak mi motywacji do czegokolwiek,a przy nim siegalam nieba...tyle ze gdy byl obok moglam gory przenosic,dzis z trudem dzwigam wspomnienia...a jak u Ciebie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiolonczelistka- z tego co piszesz wynika, uwierz mi NIGDY nie będzie tak jak Ty byś chciała. Facet ma inne nastawienie do Waszego związku niż Ty - jemu taki układ odpowiada! Sama mówiłaś, że jasno określił sytuację na początku i nie miałaś prawa więcej oczekiwać...... takie są realia. Cierpisz i tak musi być, bo znaczy, że kochałaś ( kochasz )... jedynie CZAS zrobi swoje. Ja też chciałam wejść w taki układ, tylko, że tu ja określiłam jasno sytuację, że z własnego rodzinnego życia nie zrezygnuję ale przydarzyło mi się, że się zakochałam ON też mnie kochał w jakiś tam sposób.... no ale doszło do rozstania, choć nikt takiego słowa nie wymówił......... cierpiałam bardzo i gdyby nie rozmowy tutaj z dziewczynami i czas----DEPRESJA GOTOWA!!!! Patrz w przyszłość i uwierz w lecznicze działanie czasu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze jedno ON też jest wolnym człowiekiem, bez obciążeń rodzinnych tak jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Witam po poświątecznych, rodzinnych, szczęśliwych dniach (o ironio) I witam kolejną nieszczęśnicę, która pewnie wolałaby znaleść się w zupełnie innym towarzystwie (np. tych szczęśliwe zakochanych). A ty d... witamy serdecznie. I pocieszamy jak umiemy. Chyba same siebie! Ja i Mój "poznianiak" przesłaliśmy sobie dość oficjale, dyplomatyczne życzenia. No cóż, dobre i to. Zielona, wyślij w mróz w stronę Oś. Chrobrego, tak po znajomości... Na mnie czas, o którym mówisz, niestety działa na moją niekorzyść, ale mam nadzieję, że tylko przez chwilę, a później będzie lepiej. Całusy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelistka nananana
zielona i inne dziewczyny---dziekuje za pomocna dlon i wsparcie,ktore jest mi teraz cholernie potrzebne,narazie czas dziala na moja niekorzysc,najgorsze jest to ze nie moge sie na niczym skupic,zagladam w telefon z nadzieja na wiadomosc a tu cisza...patrze w jego okna,a tam pustka...dobrze ze jest to forum,mam nadzieje ze pomozecie mi przetrwac zly czas... tak,jestem bardzo naiwna..on jasno okreslil zasady,wiem w co wdepnelam ..jednak serce nie sluga..nigdy nie bedziemy razem,to juz skonczone,nie bylo nawet zyczen swiatecznych..chce tylko przetrwac ten czas,bo czuje ze tylko krok dzieli mnie od deprechy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
wyslalam wlasnie moja wypowiedz, ale serwer sie zawiesil. Sproboje jeszcze raz. Nana - przede wszystkim Ci dziekuje za zainteresowanie. To tez pomaga - wygadac sie komus. Oczywiscie, ze czuje emocje, cholernie czuje emocje, jak sobie tylko o nich pomysle, a mysle prawie caly czas. Nawet byly lzy. To bylo tak - facet mnie zaczepial dosyc intensywnie na takim tam jednym czacie (nazwijmy to tak oglednie). Od razu czul sie bardzo otwarty i to mu sie podobalo - ze ja slucham, rozmawiam, odpowiadam etc. Mnie to wciagalo, bo czulam ... chemie - tak, smiej sie Nana, - "przez internet". Potem on zaczal jakby uzewnetrzniac swoje emocje w stosunku do mnie, ale ja to raczej ignorowalam, bo jak mozna w ciagu miesiaca, moze dwoch, mowic takie rzeczy. Ale to zaczelo na mnie dzialac. Pisalismy codziennie, a wlasciwie wydaje mi sie, ze 2 razy dziennie, moze czasm i czesciej. Tak - ON MOWIL O EMOCJACH, KTORE PODOBNO DO MNIE CZUL, a ja dlugo sie bronilam przed tym, ignorowalam, bylam "friendly", az nagle zapytal, czy ma odwiedzic jakas kobiete (a ma zone od 25 lat). Dodal na koncu, ze ja jestem wazna - ale jakby troche nierealna (smiech, przez lzy). Przyjemniaczek co? Tu sie wkurzylam, wygarnelam, powiedzialam - nie chce wiecej e-maili. Po 6 dniach nie wytrzymalam i wrocilo. Nie wiem, czy odwiedzal tamta kobiete, czy nie, ale mi znow pozwolil wierzyc, ze jestem jedyna.. - oczywiscie w internecie. Ale mowil rowniez, ze nigdy nie czul czegos takiego, i to dawalo mi nadzieje, ze moze uda nam sie np. spotkac, jakos tam. Podalam mu telefon. Udalo sie i zadzwonil. Potem tego samego lub nast. dnia powiedzial, ze dopadla go rzeczywistosc. Ze myslal o nas razem, ale to wszystko byly glupoty. Glupoty!!!! "Zostanmy wiec przyjaciolmi" Chamstwo! No to mnie znow wkurzyl - tym razem dyskusja byla burzliwsza niz wtedy, bo on wciaz powtarzal, ze to dla niego wazne - zebym zostala przyjacielem. Pogodzilam sie z tym na chwile, bo on wyjezdzal i nie chcialam robic kwasu przed jego wakacjami. Potem pisal znow przez te dwa, trzy dni - intensywnie i pozegnal sie - obiecal, ze jak znajdzie internet, napisze. Ale nie napisal. Mysle, ze nie ma klopotu z internetem. Mysle, ze rzeczywistosc wakacyjna okazala sie jeszcze bardziej intensywna, zeby o sobie uswiadomil, ze ja nie jestem dla niego realna i wszystko, co sobie myslal w zwiazku ze mna, to glupoty. Gra nie warta swieczki - tak wlasnie mysle, ze on mysli. A ja mu uwierzylam - i to mnie najbardziej boli. Wlasnie to, ze to jego sila przekonania sprawila, ze uwierzylam w jego "marzenia", a potem - jak juz uwierzylam i sama zaczelam tak myslec - on powiedzial "to glupstwa". Nana - ja tez nie mam juz zadnej motywacji. Mialam ja dzieki niemu, a teraz jestem strasznie przygnebiona i oslabiona. Czuje sie po prostu wykorzystana i porzucona. Mysle, ze on raczej juz nie napisze. Mysle, ze teraz nakrecil siebie, zeby wierzyc w to, ze to byly takie tam glupoty i tyle. I tak mnie zostawil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
oj naiwne, naiwne jestesmy mysle Nana, ze jak facet jest starszy, to Ci sie wydaje, ze powazniejszy, lepiej wie, o co mu chodzi i bedzie sie zachowywal tak, jak mowi, i moze, ze mowi to, co czuje. Czy ja w to jeszcze kiedykolwiek uwierze? Znajdzcie faceta, ktory mowi, mysli i czuje to samo i to sao robi (lub chce robic), i nie zmienia w kolko zdania. Sa tacy? Jesli nie moge byc pocieszona, bo wlasnie cos waznego w zyciu mi nie wyszlo, to przynajmniej niech mnie ktos pocieszy, ze sa mezczyzni jednoczesnie romantyczni i rozsadni, a w dodatku nie tchorze. Ciagle mam w glowie slowa piosenki Bee Gees "How can you mend a broken heart? how can a loser ever win?" Prosze o pocieszenie, ze nie jestem przegrana. Napiszcie, ze jeszcze wszystkie jak tu jestesmy bedziemy szczesliwe:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Spring, ja też uważam, że nie napisze... mówię tu o swoim chłopie.. Czy My długo tak jeszcze będziemy czekać... myśleć.... marzyć...? Czasami mam już dosyć i wterdy zaczynam żałować tego wszystkiego, ale z drugiej strony wiem, że, mimo wszystko, warto było przeżyć te wszystkie uniesienia, te motyle fruwające wokól... jaki świat był piękny... a że teraz za to płacimy... to już inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej SIOSTRY----- to może POWYJMY sobie!!!!! ( ja na szczęście mam tę fazę za sobą, choć nie powiem, że coś tam jeszcze nie \"boli\") IDZIE WIOSNA, choć tak jak w naszym życiu powoli ale przecież kiedyś w końcu PRZYJDZIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
eeee1 - jak napisalas: uwazam, ze nie napisze - zrobilo mi sie zimno. Ja wlasnie mysle, ze nie napisze - "ten moj, juz nie-moj" Wlasnie otworzylam sobie znowu jego zdjecia i jestem wkurzona -po co mi je przysylalv(patrze i tesknie, i moze nawet chcialabym...) Potrzebuje teraz uwierzyc w to, ze to wszystko byly glupstwa, czyli znowu musze uwierzyc w to, co on mi narzuca. Ja nienawidze zyc przeszloscia. Nie jestem wcale szczesliwa z mozliwosci usmiechania sie do wspmnien i tamtych opadlych motyli. Czuje, ze musze uwierzyc w cos innego, bo nie bede miala sily zyc... Potrzebuje jakiegos optymizmu... musze poszukac... Ale jak masz jakis pomysl eeee1 - no to dawaj!;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Spring, niestety nie mogę tego Ci dać.. sama chciałabym uwieżyć, że kiedyś to się skończy... i chyba powoli, bbaaaaardzo powoli zaczynam w to wierzyć. Kiedyś na pewno serce przestanie krwawić... zobacz, idzie wiosna... a z Nią... kto wie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motyle, moje kochane , motyle \" PRZYFRUNĄ\"!!!!! Takie albo inne a BĘDĄ!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Ale ta wiosna tu przychodzi dopiero w kwietniu lub w maju. Ale postaram sie byc optymistka - to juz w maju, huraaaa!!! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Zielona, staram sie od Ciebie uczyc, hehe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kończę już pracę a w domu mam ochotę na drika A WY?????? MUSUMY SIĘ WSPIERAĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielona, Ty masz dobrze, masz to Już prawie za sobą. JA też tak chcę!!! Chciałabym być już w tym momencie wspomnień, miłych wspomniej, a nie nadziei na nowe wspomnienia... Nienawidzę siebie. Czasami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropencja
Witam . . .:( Byłam / jestem z nim ponad 3 miesiące . . .Problem w tym,że nie wiem czy chcę z nim być ,czy nie?:( On jest moją pierwszą miłością. . .taką \"poważną\", kocha mnie bardzo , dla niego jestem wszystkim ,całym światem!! Ale. . .ja ,ja jestem szalona, a z nim czuję sie ograniczona, najchętniej chciałabym bajerować z kilkoma facetami naraz . . . No i każdy mi mówi \" stać cię na lepszego\", \"możesz mieć każdego\" . Czasem mam mysli : co by było gdybym z nim nie była? Czy tęskniła bym? Ostatnio się rozstaliśmy . . .lecz wróciłam do niego, brakowało mi jego słów, gestu, uśmiechu. . .Ale jak z nim teraz jestem to jest ZNOWU to samo. . .jestem z nim a chce bajerować z innymi i najlepiej gdyby zszedł mi z drogi. Ja nie wiem czy ja go kocham? Czy może to jest przyzwyczajenie? Boję sie,że gdy zerwe to nie znajde innego kto będzie mnie tak kochał i szanował . . .:( Pomóżcie proszę;((( Czy mam nadal w tym trwać?? (napisałam byłam/jestem , bo teraz obecnie nie jestem . . .od 2 godzin - kłótnia i nie mam pojęcia czy wrócić cz być , proszę o pomoc) wiem ,może to nie jest temat w takich sprawach .. .ale nie wiem co mam robić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Zielona, na drinka u mnie za wczesnie - 10.18 rano. Moze kiedy indziej, nie powiem, ze bym nie chciala, hehehe:-) Ja sie zle czuje i wybieram sie do lekarza, nie jestem w pracy. Dzieki temu od czasu do czasu do Was zaglada, no i dzieki temu mysle tez o Tym... Eeee nie badz dla siebie okrutna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Kropencja, chyba go nie kochasz, co? Przyznaj sie sama przed soba. Chcesz wykorzystywac jego uczucie, zeby Tobie bylo dobrze. Nie, nie potepiam, jest ok. Sama sobie musisz odpowiedziec, czy dobrze sie czujesz, gdy on jest, a Ty bajerujesz na boku, czy to jednak jest problem, bo facet moze cierpi, lub bedzie cierpial, jak sie dowie, ze mimo wszystko nie jest kochany. A zreszta, ja mowie jak baba i to naiwna. A ile Ty masz lat dziewczyno? Moze jeszcze za wczesnie na podejmowanie ostatecznych decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Naprawdę muszę, cały czas mam chęć ryczeć... dopiero teraz mnie wzieło. Miesiąc od ostatniej rozmowy, taka byłam dumna z siebie, że sobie dobrze radzę, a teraz... taką mam chęć napisać do Niego, że tęskknię..., że mi Go brakuje.. , wiem, że nie mogę, ale...? Teraz jest najgorzej. Strasznie i nie potrafię sobie z tym poradzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
o wlasnie eeee1- to jest to. Najpierw sobie radzisz, radzisz i radzisz, a tu nagle cos Ci sie przypomni i trach, ryk i zlosc, i placz i tesknota. Ja spojrzalam na zdjecia i zrobilo mi sie slabo. A Ty pewnie sobie cos przypomnialas... Ale czy myslisz, ze dobrze byloby napisac do Niego? Chcialabys napisac, albo zadzonic? Zaproponowac spotkanie? Pytam, bo zastanawiam sie, co mi za chwile do glowy moze strzelic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
pewnie, że mam chęć zadzwonić, napisać, albo cokolwiek... u mnie to nie wspomnienia, tylko to, że tydzień temu napisał, że tęskni... i wszystko wróciło!!! Mam ochotę zadzwonić, tylko co Mu powiem ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
No jak to? Napisal, ze teskni?! To tez napisz, ze tesknisz. Oczywiscie, jesli Ci to pomoze, lub uwazasz, ze musisz to napisac. Ja tak czasem mam - po prostu wierze, ze musze cos zrobic i to robie. Absolutnie Cie do niczego nie namawiam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
nie mogę Mu tego napisać... po tym, jak On się odezwał, ochrzaniłam Go za to. Bo byłam wściekła na Niego, że się odezwał.. A teraz sama to czuję... Jestem nieźle walnięta.. A On napisał tak, nie wiem dlaczego, pewnie się nawalił... bo rano przeprosił, że nie powinien tak pisać... Wysłałam Mu życzenia świąteczne - wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny. Tęsknię... - a On napisał mi, że dziękuje, też życzy mi wszystkiego najlepszego i powodzenia w dążeniu do celu - aluzja do mojego rozwodu. I nic więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Znow mnie ponosi romantyczny nastroj, to przez te nadzieje -Twoja tez eeee, posluchaj sobie gdzies Whitney to sie rozkleisz, tak jak ja: I wanna run to you I wanna run to you Won't you hold me in your arms And keep me safe from harm I wanna run to you But if I come to you Tell me, will you stay or will you run away To ostatnie zdanie: "powiedz mi, czy zostaniesz, czy uciekniesz?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
No nie wiem, eeee, jak tam chcesz. Mi to zawsze tylko przychodzi do glowy ta twoja polowka, no wiesz, a jesli to ten. Eeeh, nie powinnam tak mowic, bo sama juz nie wierze, ze to moglo cos byc, po tym jak sie "odwrocil", popapraniec jeden!!! Teraz jak mi powie, ze teskni, to ja juz sie z nim rozprawie. Bedzie musial sam sobie odpowiedziec na swoje pytania, bo ja mam juz dosyc. Ale pewnie nie napisze. Zreszta przygotowalam dodatkowo zemste - mam na moim profilu sporo nowych kolegow - jesli wejdzie na czat, moze sie przerazic. eeee - ja musze juz isc. Ale napisz, co ostatecznie zrobilas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prosze pomozcie. Moj chlopak (ex?) ostantio powiedział ze nic nie wie, że musi siebie poukładać, etc. Wydaje mi sie ze to oznacza koniec, ale nie jestem pewna bo podobnie zachowywał sie w pażdzierniku a jednak do mnie wrocil. Zupełnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Cały czas ryczę, wymiotuję, nic nie moge zjeść. Bardzo go kocham, taka prawdziwą, dojzała miloscia. Nie chce go tracić. Co moge zrobic by jednak do mnie wrocil? Jak go przekonac? W jaki sposob sie teraz zachowywyac? Staram sie do niego nie odzywac, dac mu odpoczac. Myslicie ze to cos pomoze? Tak strasznie go potrzebuje, jego obecnosci, ten pewnosci ze jest i bedzie, po porstu jego. Prosze doradzcie cos...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny🌼 u mnie po staremu....tylko dostalam smsa na swita i te okropne slowa duzo nienawisci obludy i wesolych pieprzonych swiat....wiecie jak bolalo.....ja sie nie odzwyam...choc taka mialam ochote napisac....ale wiem ze wywolam tym wojne....wiec wole milczec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×