Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość Amelka2411
Szczerze wam powiem ze mnie jakoś mój ex nie odchodzi...niech sobie robi co chce...gorzej jak go spotkam...ale ogólnie to jest looz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasas
to po co do niego piszesz Amelko? luuz/ oszukujesz samą siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelka2411
Tez własnie tak mysle...ale jakos nie potrafie sie powstrzymac...i teraz juz całkiem nie wiem co mam zrobic??;/;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wszyskto zaczęło się przez moją głupotę w końcu lipca. Mój mąż ma kumpla dużo młodszego od siebie (...i ode mnie). Zawsze wiedziałam, że mu się bardzo podobam. Mam opinię niedostępnej więc nikt nawet nie próbuje do mnie \"startować\".Tak wyszło, że pewnego sobotniego wieczora w lipcu wiozłam do szpitala owego kumpla męża, bo coś miał w oku. Byłam trochę zła i jakiś diabeł mi podpowiedział, żebym zaczęła go uwodzić. Niby rozmowa toczyła się normalnie ale w powietrzu czuć było sex. W drodze powrotnej porosił mnie abyśmy zatrzymali się na parkingu na papierosa. I wdedy w dowód wdzięczności za przysługę cmoknął mnie w policzek. Spodziewał się, że dostanie tzw. \"liścia\", no ale ja już przecież miałam inne plany!! Na drugi dzień przypadkowo spotkaliśmy się na zkupach. Zapytałam - jak tam oczko- odpowiedział, że już w porządku i chciałby się spotkać, bo musimy pogadać. Schlebiało mi , że moje plany się ziszczają. Po południu spotkaliśmy się. Czułam się jak na pierwszej randce w życiu. Zaczęliśmy się całować, rozmawialiśmy tak jak kochankowie nie od dziś, do tego mocno zaiskrzyło między nami. Chcąc się zabezpieczyć ustaliłam reguły, że możemy wszystko do siebie mówić oprócz słowa \"kocham\", bo ja mam swoje ustabilizowane życie, z którego nie zrezygnuję a on ma swoje i ja nie chcę w nie ingerować ( wiedziałam, że czasami w innym mieście z kimś się spotyka ale mnie to wtedy nie przeszkadzało bo uważałam, że to ja jestem tą lepszą tą \"drugą\", o której nikt nie wie). I zaczęło się szaleństwo: codzienne spotkania wieczorem, telefony, sms-y typu tęsknię i te motyle w brzuchu.W końcu wylądowaliśmy w łóżku. Kochaliśmy się jak szaleni wszędzie; w hotelach, w samochodzie, w lesie. W pewnym momencie usłyszałam- kocham Cię- Złamał reguły ale ja czułam to samo więc nie miałam żalu.! Mąż zauważył, że coś jest nie tak więc były awantury a ja mówiłam, że coś tylko mu się wydaje. I uciekałam jak w amoku do mojej miłości. Z czasem zaczęło mi przeszkadzać, że mój kochanek z kimś się spotyka choć starałam się tego nie okazywać. Od męża przypadkiem się dowiedziałam, że kobieta mojego nie-męża chyba jest w ciąży i ciągle wydzwania i wyzywa, że ma do niej przyjechać. Tak się składało, że mnie też się okres spóźniał. Mój kochany powiedział, że zawsze chciał mieć córkę i jeśli jestem w ciąży to muszę konicznie urodzić. Był kochany! Na szczęście alarm był przedwczesny. Sielanka trwała dalej. Ja jednak czułam, że jestem zazdrosna o tamtą kobietę, która raz była w ciąży, raz nie była i która w niektóre dni mi go zabierała. Wiedziałam, że muszę trochę przystopować, zająć się domem bo w końcu wszystko wyjdzie na jaw. Tak jakoś się stało, że miałam mniej telefonów i sms-ów od ukochanego, spotkania raz na jakiś czas i to bardzej ja chciałam. Aż w końcu wszystko ustło, cisza. Kiedyś mu powiedziałam, że jeśli z nami będzie koniec to ja nawet nie wiem jak cierpialabym nie zrobię żadnego kroku! Wie o tym! Tego, co przeżywam od miesiąca nie można opisać, były chwile, że myślałam, że oszaleję.Nic nie widziałam, nie słyszałam, nic mnie nie obchodziło! Świat mógłby nie istnieć.Tęskniłam, płakałam, wyłam z bólu i do tego nie mogłam tego okazywać! Przecież to ja miałam go uwieść, miłości nie planowałam. Teraz widzę, że to mnie ktoś uwiódł i zostawił. Nie chcę już do tego wracać.... chcę tylko jednego- zapomnieć o nim, nie kochać, żeby tak strasznie nie bolało. Pomóżcie mi proszę, nie chcę go odzyskać, chcę już tylko zapomnieć, bo to tak boli, tak strasznie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie da sie tak po prostu,z marszu zapomniec,staraj sie nie myslec,oddaj sie rodzinie,spojrz na meza innym okiem, dopatrz sie dobrych stron twojego malzenstwa i tak powoli bedzie gasl ogien pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki - hoy es noche de sexo- , że odpowiedziałeś ale łatwo tak mówić gdy patrzysz z boku. To trywialne ale niestety zawsze nim ktoś mnie przekona będę miała ripostę, choć nie chcę jej mieć! Ciągle słyszę słowa piosenki Combi, która mnie prześladuje \" nie wiem teraz czym ugasić ten płomień, gdy wciąż kocham Cię\" Ja już nie chcę go kochać, chcę zapomnieć. Zawsze do tej pory śmieszyły mnie związki te , gdy kobieta jest starsza i mówiłam, że mnie nie może się to przytrafić a jednak stało się - można kochać! Już chcę przestać cierpieć- śmieszne - recepta na odkochanie! Dla mnie ........ NIESTETY .. NIE....... a jednak chcę takiej recepty!!!! hoy es noche de sexo-- WYMYśL COś i inni też błagam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spóźnialska
Oj widze ze nie cierpie sama… Moja historia jest dosyć dziwna. Półtorej roku temu poznałam chłopaka, na czacie (przy czym rzadko tam bywam). Nie wiem czemu dałam mu prywatne namiary na siebie, tak zaczęliśmy gadać. Działał mi strasznie na nerwy, był uparty i natarczywy, jednak nie potrafiłam go zablokować. Przyjechał kiedyś do mnie z zaskoczenia. I od tego czasu coraz częściej się spotykaliśmy… Zaczęliśmy się dobrze rozumieć, miło spędzaliśmy czas. Dostawałam kwiaty bez okazji, mimo tego że traktowałam go jak kumpla. Poprosił mnie kiedyś żebyśmy spróbowali być razem, i byliśmy 4 tygodnie. Wszystko byłoby super gdyby nie to że byłam o 15cm wyższa od niego. Bałam się spojrzeń ludzi, komentarzy, bałam się ze on kiedyś będzie się wstydził…. I rozstałam się z nim. On nie dawał z wygraną, przyjeżdżał, dzwonił, pisał, dalej miło spędzaliśmy czas. W świeta Bożego Narodzenia zawiódł, swoim zachowaniem, moje zaufanie. Nie umiałam wybaczyć, ale prosił o kolejną szanse, żebym zapomniała, i postanowiłam mu wybaczyc. Dalej się przyjaźniliśmy. przyjaźniliśmy wakacje wyjechał na 3 miesiące, ale byliśmy w kontakcie. Jak wrócił, dostawałam kwiaty, kolacje… i było fajnie. Aż w końcu nie odezwał się do mnie przez cały weekend, a ja poczułam jak bardzo tesknie. Kiedy zadzwoniłam żeby powiedzieć mu to końcu było już za późno… Wszystko co czuł do mnie wymarło. I tak przez miesiąc gadaliśmy o tym, prosiłam go przekonywałam… Pojechałam nawet do niego żeby pogadać twarzą w twarz… i usłyszałam… „Już tego nie chce” Od tego dnia minęło 12 dni… A ja ciągle myśle o nim… myśle o tym że nie dał nam szansy mimo tego że ja dałam mu ją dwukrotnie, o tym że nie porozmawiał szczerze ze mną, że nie powiedział mi ze uczucie w nim zaczyna umierać. Bardzo mi go brakuje, tesknie strasznie, patrze w jedo opisy, powoli odchodze od zmysłów. Nie potrafie sie skupić, nie potrafie myśleć o czymś innym. Najgorsza jest myśl, że spóźniłam sie o cały tydzień... Gdybym mu powiedziała tydzień wcześniej co czuje byłabym teraz najszczęśliwszą osobą pod słońcem... Mam wrazenie że świat sie zawalił i że ból który czuje nigdy nie odejdzie... Jestem załamana i wykończona...Nie mam ochoty jeść.. schudłam juz 4 kilogramy...Po prostu życie straciło dla mnie sens... :( Moze na tym forum znajde ulge w cierpienu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spóźnialska-jesteś w najgorszej fazie cierpienia, bo wczesnej. Wiem jakie męki przechodzisz! Kładziesz się spać- myślisz o nim, nie możesz zasnąć, wstajesz rano i pierwsza myśl jest o nim. Jeśli w ciągu dnia uda Ci się nie myśleć- to tylko chwilę! Jedno co dobrze zrobiłaś, to jest to, że tak szybko podzieliłaś się swoim problemem. Ja poczułam odrobinę ulgi gdy napisałam otym, co mnie się przytrafiło. Chciałam o tym rozmawiać ale z oczywistych przyczyn nie miałam z kim! Każda myśl o nim to ostry ból pod mostkiem i ściskający żal!!! Cierpię wciąż dlatego proszę o pomoc. Wiem już, że chcę zapomnieć, nie chcę znów przechodzić przez to wszystko. Nigdy więcej!!!! Dziś jest 38 dzień bez NIEGO!!! Sama szukam pomocy więc nie umiem Ci nic doradzić! R ozumiem Ciebie a Ty mnie dlatego odpowiadam. Może ktoś nam pomoże!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelka2411
Widze że tu wszystkie cierpią z jakiegoś powodu...masakra powiedzcie mi Dziewczyny dlaczego tak musi być???Najgorsze w tym wszystkim jest to że my dziewczyny bierzemy wszystko na siebie a rasa męska ma to głęboko i daleko gdzies...i oni sie tym nie przejmują...!!!Czy oni do cholery nie mają uczuć czy jaki hu**...ehhh...pozdrawiam:(:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelka 2411 masz rację, na domiar wszystkiego jeszcze czuję się winna! uważam, że sama sobie naważyłam piwa i teraz sama je piję! Mysha- też się cieszę Twoim szczęściem i życzę Ci go już na całe życie. Ku przestrodze jednak byś nie zrobiła mojego błędu coś Tobie powiem. Takie cierpienie i ból jest drugi raz moim udziałem. Raz gdy miałam 19 lat- zakochałam się a on bez słowa po roku mnie zostawił- ból był nie większy niż teraz. Potem spotkałam nową miłość- zapomniałam o nim. Kochałam i byłam kochana, wyszłam za mąż. Dalej kocham i jestem kochana, czsami nawet za mocno. Jednak chcąc- nie wiedzieć czemu- nowych wrażeń ( a może to trochę nuda ) zrobiłam to co zrobiłam. Myślałam, że jestem silna i że to nic nie będzie dla mnie znaczyło. Widocznie jednak nie umiem kochać się z kimś nie kochając go. Zostałam ukarana i to mocno. Znowu cierpię. Nie zrób mojego błędu- nie warto! Nie będziesz musiała błagać o pomoc jak ja teraz! A ja proszę o nią i to bardzo! Nie ma chwili bym nie myślała o NIM!!! Nie umiem sobie z tym poradzić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelka2411
Zielonaa ale zauwarzyłas ze człowiek uczy sie na własnych błedach...Będziesz wiedziała czego sie nie robi na przyszłośc...ale w sumie nie dziwie sie tobie bo czasami tak jest ze w związkach stałych zaczyna byc nudno i szukamy czegos nowego...raniąc przy tym siebie i drugą osobe...:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spóźnialska
No ja też raczej nie bede dobrym doradcą, w sprawie zapomnienia... masz racje Zielonaa... zasypiam z nim w myślach, budze sie myśle o nim... Wogóle najbadrziej denerwuje mnie myśl że ja go nie chciałam kiedyś zranić i dałam mu dwie szanse, zawsze sie do niego odzwyałam, znajdywałam czas dla niego, zeby tylko mu nie sprawić przykrości... A on co??? Olewka totalna, powiedział "nara" w najbardziej chamski sposób w jaki mógł to zrobić... Miałam do niego tak ogromne zaufanie, jak jeszcze do żadnego mojego faceta... Eh... ja nie wiem dziewczynki czy po to jesteśmy na ziemi żeby ciągle płakać, smucić sie, wspominać... Mówią że klina najlepiej zwalczyć klinem... tylko jak w takiej sytuacji??? Jak zaufać znowy jakiemuś "potworkowi" skoro zranił nas ten co był bliski??? Cieżkie to nasze życie... A faceci pewnie pomyślą przej jeden dzień góra dwa, i wymazują wszystko ze swojej główki, tak jakby zrobili format komputera... brak danych :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelka 2411 masz rację znowu popełniłam ten sam błąd nic się nie nauczyłam! Ale wiesz jak to jest: telefony, sms-y, czułe słówka, fakt, że się podobasz..... Jeszcze teraz słyszę: królewno, słonko, zawsze jestem blisko ciebie, tęsknię, kocham no i te powitania sms-owe \" Cześć Dziewczyno\" i mój \"Cześć Chłopaku\". Motyle w brzuchu gotowe!!! To prwda chcę zapomnieć ale nie wiem jak bym postąpiła gdyby poprosił o spotkanie, pewnie rozsądek znów by zasnął....i to jest straszne!!! Dziś jest 39 dzień bez spotkań.... bez jego zapachu, dotyku, przytulań..... Głupia jestem, że mam nadzieję! I tak żyję każdego dnia, sama siebie wykańczam, to jest nienormalne ale niestety niezależne ode mnie! Co mam robić..... liczyć tylko na czas, który jest podobno \"LEKARZEM\"? Nie będę szukała nikogo więcej bo mam nauczkę. Spóźnialska nie wiem, czy to dobry,przynajmniej dla mnie, pomysł zabijać klina klinem. Ja mam męża i nie chcę więcej pakować się w podobne rzeczy... chcę zapomnieć.....wiem, że nie potrafię sobie sama poradzić....wiem że jeszcze nie jestem mimo wszystko gotowa mu odmówić gyby znów się zjawił! Męki jakie przeżywam są straszne..... niech to minie jak najszybciej!!! Trochę pomaga jak się wygadam..... ale to nie jest środek na zapomnienie, niestety.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Witam, Dziewczyny a ja myślałam, że jestem samotna w tej strasznej tęsknocie. Opowiem Wam o "nas". Poznaliśmy się w wakacje, potem On wyjechał z Polski i pisaliśmy do siebie przez miesiąc najczulsze i najwspanialsze emaile. Oboje czuliśmy to samo, tęskniliśmy strasznie, nie mogliśmy doczekać się Jego powrotu do Polski we wrześniu. Nagle napisał, że mu przykro, ale nie może: bo odległość, bo mój mąż (już prawie ex) itd. Cały wrzesień i październik przeryczałam.I nagle dezwał się na początku tego miesiąca. Spotkaliśmy się i znowu było cudownie. Znowu telefony i emaile. Boję się, że znowu będzie to samo, że za chwilę stwierdzi, że cośtam mu przeszkadza. Mieszkamy od siebie 300 km. I nie mamy perspektyw na prawdziwy normalny związek. Wczoraj powiedziałam mu że chcę to skończyć, bo boję się, że się w Nim zakocham i to nam (mi) skomplikuje życie a to nie jest nam (mi) potrzebne. Chę Go całym sercem i wiem, że nie mogę. Nie zadzwonię więcej do Niego, i (chyba?) nie odbiorę telefonu gdy zadzwoni. Jakie to straszne! Myślicie, że kiedyś mi przejdzie? Ratujcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1 uciekaj jak najszybciej, gdzie pieprz rośnie dopóki jeszcze nie kochasz lub nie jesteś pewna! Nie życzę Ci przeżywać tego , co teraz jest moim udziałem... i nie myśl, że Tobie to nie może się prztrafić, bo jesteś wyjątkowa... ja też tak myślałam........ Przczytaj co wcześniej napisałyśmy : ja , Amelka 2411, Spóźnialska. Przecież wszystkie byłyśmy wyjątkowe! Może ktoś w końcu się pojawi, kto nam pomoże a nie odzywają się tylko cierpiętnice...... Pozdrawim i witam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielonaa, witam Miałam nadzieję, że powiesz coś innego. Ale wiem, że muszę słuchać rozsądku. I myślę, że On też wie, że taki związek nie ma sensu i nie będzie próbował podtrzymywać tej znajomości. Powiem Ci, że to On jest naprawdę wyjątkowy. Nigdy nie spotkałam nikogo takiego. No właśnie!Słyszysz, jakie bzdurki chodzą mi po głowie. Staram się wyszukiwać w nim jakieś wady i na nich się koncentrować bo tak chyba będzie mi łatwiej. Uciekam myślami, staram się słuchać rozumu i tylko co z tym głupim sercem. On powiedział, że odezwał się, bo też było mu strasznie i tęsknił. Więc myślę, że Jemu też nie jest łatwo. No tak, ale co mnie to ma obchodzić. Czy Ty to widzisz, jedno zdanie zaprzecza drugiemu. I tak właśnie czuję. Same skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Bo w każdym miejscu i o każdej dobie gdziem z Tobą bywał, gdziem się z Tobą bawił. Zawsze i wszędzie będę ja przy Tobie. bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawł\" I tak jest widzę go we wszystkich miejscach gdzie razem byliśmy.... początek szaleństwa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1 jeszcze się odezwę narazie nie mogę .....rozumiesz Pozdrawiam... ja też liczę na receptę na moją przypadłość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Przeczytałam prawie wszystko, co tu napisałyście. Wydaje mi się, że te wszystkie tęsknoty za niespełnioną miłością kiedyś po prostu się kończą. Może myślę trochę inaczej o Nim niż dwa miesiące temu, mniej tęsknię i na razie trzymam się twardo ale naprawdę wierzę, że muszę skończyć ten "związek" zanim zacznie się on naprawdę. Choć wiem, że On czuje to samo co ja, to wiem też że zbyt dużo nas dzieli. I chcę "wyrwać się" zanim wrócą te wszystkie uczucia. Zanim znów Go pokocham. Smutne, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielonaa, szkoda, że nie ma gotowej recepty na zapomnienie. Bo tak naprawdę to musimy chcieć zapomnieć. Po co nam, babom, takie motylee?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spóźnialska
eee1 a tak naprawde czemu nie chcesz tego związku??? Z tego co przeczytałam, zrozumiałam że jesteś dorosłą osobą, bez zobowiązać, skoro Twój mąż to już prawie ex, wiec możesz zacząć inne życie. 300km to przecież nie koniec świata, można jakoś i ten problem rozwiązać. Nie namawiam Cie do niczego, tylko staram sie zrozumieć. Ja wychodze z założenia że "kto nie ryzykuje ten nic nie ma". Ja zawsze walczyłam do końca, do upadłego, żeby mieć pewność, że coś sie skończyło. Bałam sie że nadejdzie taki dzień że będe miała wyrzuty sumienia, że mogłam coś zrobić a nie zrobiłam.Z tym chłopakiem o którym Wam opowiedziałam, też starałam sie do końca, mimo tego jak zostałam potraktowana, i teraz wiem, że nigdy nie zarzuce sobie tego, że nic nie zrobiłam zeby go odzyskać. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1, wiem, co chciałaś usłyszeć-dokładnie to, co napisała Spóźnialska- Ja Tobie tego nie napiszę, bo chyba poszłam o krok dalej i już wiem co tam jest. Nie życzę nikomu przeżywać tego , co ja teraz. Dziewczyny pomyślcie zanim dacie ponieść się fali. Dziwię Ci się Spóźnialska, przecież gdybyś nie miała problemu to nie pisałabyś! 39 dni a ja wciąż czekam, że zadzwoni- głupota, nie dopuszczajcie do tego. A może w końcu ktoś by nam coś doradził? nie wiem czy dziś się odezwę , może jutro rano .. PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spóźnialska
Zielonaa ja też wciąż czekam że zadzwoni czy sie odezwie... A dopiero 14 dni minęło, i normalnie powstrzymuje sie zeby tego pierwsza nie zrobić...Wiem że nie jestem dobrym doradcą, skoro sama sobie nie moge pomóc. A sytuacja każdej z nas jest inna...Moja, Twoja czy "eeee1". Dlatego nie możemy wrzucać wszystkiego do jednego worka. Powiem Wam że są momenty w których zaczynam wątpić w siebie, i zaczynam uważać ze to najwidoczniej jest coś ze mną nie tak... Ale potem dostaje wiadro wody na głowe od moich znajomych i wszystko wraca do normy. Może jakąś radą na to żeby przestać myśleć o NIM jest towarzystwo osoby trzeciej... Eh... czuje sie bezradna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Spóźnialska, chyba najbardziej to boję się rewolucji jaką ten związek wywołałby w moim życiu i w życiu mojego 5-letniego syna. 300 km. to faktycznie nie jest dużo, ale nie chcę zadawalać się związkiem na "odległość". Myślę, że i On nie chciałby takiego związku. Albo bierzesz wszystko i wszystko dajesz albo koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielonaa, właśnie próbuję nie ponieść się fali, wiem jak boli tęsknota, pisałam, że przez dwa m-ce się nie odzywał. I nie chcę przeżywać jeszcze raz tego samego. Chociaż mi przez te dwa m-ce nie przeszło to chociaż troszkę zaczełam się kierować rozsądkiem. To wszystko jest mi bardzo trudno wytłumaczyć, ale myślę, że Wy wiecie co czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelka2411
Zielonaa:Wiem o czym mówisz...każda z nas możliwe ze przechodziła cos podobnego...trudno bedzie po tym wszytskim co było zapomniec ale mysle ze każdy da sobie jakos rade...innym przychodzi to wczesniej niektórym później...Fakt że to bardzo boli i z dnia na dzien bywa coraz gorzej ale niestety taki los nie ominie nas to...zreszta co ma byc to bedzie nie unikniemy tego...możemy spowodowac ze bedzie jeszcze gorzej...no chyba ze wezmiemy sie w garść i będziemy wierzyc ze bedzie dobrze...lepiej...może nawet zapomnimy o tym co było...moze nie do konca bo w taki sposób sie nie da...gdyby tak było świat byłby piękny...!!!Jak to się mów na straą miłośc najlepsza jest nowa lub na zranione serce przydał by sie jakiś lekarz...to są tylko słowa łatwo sie mówi gorzej zrobic...!!!I w sumie tez po co nowa miłość jak nadal kochamy cały czas tą samą osobe...nie warto sie oszukiwac...DZIEWCZYNY DAMY RADE...NIE PODDAMY SIE...POKAŻMY IM ZE NIE JESTESMY WCALE TĄ SŁABSZĄ PŁCIĄ...NIE DAJMY SIE PONIŻYĆ...!!!!!!:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spóźnialska
Amelko2411 święte słowa... Nie możemy sie poddawać, bo życie toczy sie dalej... Człowiek zmuszony koniecznością jest w stanie wiele znieść... Potrafi mieć uśmiech na twarzy kiedy serce płacze, potrafi robić dobrą mine do złej gry, potrafi udawać najszczęśliwszą osobe, kiedy tak naprawde dotyka dna... Tylko najgorsze jest to (przynajmniej u mnie), że kiedy cały świat znika, wszystko wraca ze zdwojoną siłą... Myśli, wspomnienia, obietnice bez pokrycia... A najgorsza jest myśl, że w momencie kiedy płacze, on może jest z inną i spędza z nią mile czas... Myśl że on zapomniał już, że widocznie nic sie dla niego nie znaczyło, po prostu że facet to świnia... Ja tak sobie myśle, że bez mężczyzny jest źle, ale z nimto chyba jeszcze gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelka2411
Spóźnialska:powiem ci ze ja troszeczke inną sytuacje,bo u mnie jest tak że spotykam się z chłopakiem kocham go bardzo ale jest między nami spora różnica wieku.Oprócz mnie on ma jeszcze jedną dziewczyne...I gdy on dzwoni czasami do mnie to gdy sie go zapytam gdzie jest on mi odpowie ze u tej dziewczyny...krew mnie zalewa jestem cholernie zazdrosna...ale wiem ze nie moge mu dac tego co da mu ona...!!!My dziewczyny potrafimy ukryć emocje...gdy spotkamy tą byłą miłość z którą nie możemy być udajemy twarde...ze nic nas juz nie obchodzi...a w głębi serca mamy ochote rzucic sie na niego i pocałowac go namiętnie...Każda z nas cierpi inaczej ale z tego samego powodu...zazwyczaj facet jest powodem naszych humrów...To co napisałas że z chłopakiem jest źle a bez niego jeszcze gorzej to święta prawda...Zdarza nam sie że gdy jestesmy z kim to z chęcią byśmy chciały być same,wolne,nie mamy ochoty słuchac tych różnych zakazów,mamy dość kłutni o głupie zazdrości...ale gdy zostajemy same mamy czego chcemy...samotność-to najgorsze co moze byc...brakuje nam tych kłutni...i tej ukochanej osoby u boku...przy której czujemy sie bezpiecznie i na któej mozemy polegac...nie wiem co ci chłopacy maja w sobie że my dziewczyny nie umiemy bez nich żyć...?>!!!Poprostu cudowne stworzenia przez które niestety tez cierpimy...dlaczego tylko my dziewczyny to pokazujemy???A oni???dlaczego chowają to w sobie...??nie potrafią okazać uczuć...i to nie my sie poniżamy...tylko oni swoim zachowaniem...niby tacy twardzi...nie wiadomo co...a tylko zostają sami zdarzaja im sie chwile słabości i tej łza im spłynie z tęsknoty za nami...ale i tak oni nie wiedzą co znaczy cierpiec...oni w porównaniu do nas to są grupką bawiącyhc sie dzieci...z przykrością o tym myśle i to pisze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×