Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Narzeczona wiatru

Proszę pomóżcie jestem załamana

Polecane posty

Gość narzeczona wiatru
Ludzie! Wasze komentarze nic nie wnoszą, bo nie czytacie tego co piszę! Kłócimy się bo go nie wyręczam! Nie zmyje naczyń? Stoją w zewie aż nie będzie miał z czego jeść. Dajmy na to, że on zmywa dzisiaj, to ja zmywam jutro. Jeśli nie pozmywa dzisiaj to ja jutro tez nie zmywam i on musi zmywać i za mnie i za siebie. Nigdy nie dałam się wykorzystywać. O to były kłótnie właśnie. Więc nie dość że musiał robić podwójnie, to jeszcze były krzyki w domu. Tak smao z obiadami. Mnie nie obchodzi czy on obiad zrobi czy go zamówi. Obiad ma być. Oczywiście to nie musztra paradna - gdybym widziała, że normalnie robi coś w domu, to miałabym gdzieś czy w tym dniu akurat pozmywał czy wyprasował - poprostu robilibysmy rózne rzeczy oboje - ale u nas nigdy nie było tej płynności. Od razu kiedy poczułam że robię o wiele więcej, od razu się zbuntowałam. Tak samo z praniem i gotowaniem. CZY WY ROZUMIECIE, ŻE NIE MIAŁ WYPRANE, UGOTOWANE I POSPRZĄTANE? NIE BYŁO MU WYGODNIE. Jeśli chodzi o utrzymywanie - teraz on za wszystko płaci, więc to też nie jest kwestia wygody. Nie rozumiem czemu wkurzają was moje opisy, skoro sami pytacie o rózne rzeczy - to odpowiadam. To, ze opisuję rózne rzeczy nie znaczy, że chcę to wszystko usprawiedliwiać. Nie możecie jednak komentować sytuacji odwracając wszystko co mówię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli mamy komentowac tak zeby tobie pasowalo??? To napisz nam co mamy pisac - bedzie prosciej! My nie bedziemy sie zastanawiac jak zinterpretowac to co piszesz a i ty bedziesz zadowolona bo przeczytadz to na co czekasz - ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Poczytaj sobie "syndrom sztokholmski w związku". Bo ty w takim zwiazku jestes. Moze znajdziesz odpowiedz na najwazniejsze twoje pytanie: dlaczego on nie odchodzi. To tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, to Twoje komentarze autorko nic nie wnoszą. Jakie ma znaczenie podział obowiązków, jakie ma znaczenie co robisz Ty w domu a co on? Żadne :) Znaczenie ma to, że on ma Cię w czterech literach i prędzej czy później Cie zostawi. Kiedy? Wtedy kiedy będzie mu pasowało albo kiedy pozna inną. Chcesz marnować sobie dalej życie? To czekaj aż on sam Cię zostawi, jak jesteś na tyle głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przestańcie już z nią pisać :D przeciez widzicie, że jak grochem o ścianę, nie zostawi go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćax
Ty pracowałaś, on nie - miał czas na rozwój duchowy:) Dla mnie taki facet byłby skreślony juz dawno:) Teraz on za wszystko płaci? I co z tego? Zreszta - olejmy codzienność - obowiązki i pieniądze. My nie czytamy twoich komentarzy???? Ty za to nie czytasz naszych, a tu każdy mówi Ci nie marnuj życia dalej. Choć ja wiem, ze dalej będziesz marnowała i to on zerwie, własnej jak ktos pisał, gdy pozna inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Nie macie komentować tak, żeby mi pasowało. Tylko nie pisać, że mu sprzątam i gotuję i dlatego jest ze mną, bo to nie jest opis sytuacji, bo wcale tak niejest. W tym momencie, nie daję mu NIC. Jakby wycofałam całe swoje zaangażowanie, zainerteresowanie, wsparcie itp. To że jest z powodu seksu też odpada. Serio nie ma nic co mógłby brać, żeby mieć z tego korzyść. Dlatego zastanaiwam się CZEMU - bo takie osoby, egoiści czy psychopaci muszą coś z tego mieć. A tu tego czynnika brakuje. Czytałam o syndromie sztokcholmskim, tutaj to nie pasuje raczej, bo to nie są takie schematy - tzn jego zachowanie nie pasuje. Moje częściowo, więc to coś innego. Nie wkurzajcie się, jestem analityczna - to znaczy, że muszę zgłębić problem, żeby sobie z nim poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bla bla bla, to Ty uważasz, że on nic z tego nie ma, on może myśli inaczej, a może już tak ma Cię gdzieś że jesteś ale dla niego nie istniejesz, i naprawdę, nie ośmieszaj się już pisaniem, że skoro Tobie się coś wydaje to musi tak być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego z toba jest - ot, z przyzwyczajenia. Z wygody napewno tez troche mimo, ze piszesz, ze nic za niego nie robisz, ale nawet jak co drugi dzien cos tam sprzatniesz czy ugotujesz, to on tego nie musi robic codziennie. Nie musi szukac nowego lokum, poporstu przychodzi po pracy i moze miec wszystko w czterech literach.... Moze tez byc i tak, ze boi sie podjac radykalnych krokow. boi sie co powie, pomysli otoczenie skoro uchodzi za takiego fajnego kolesia...tych dlaczego moze byc bardzo duzo, faktem jest ze juz od dawna cie nie dazy szacunkiem i miloscia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie wkurzajcie się, jestem analityczna - to znaczy, że muszę zgłębić problem, żeby sobie z nim poradzić" Mialas na to 11 lat. Ile jeszcze czasu potrzebujesz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09.57 otóż to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćck
Dobra, zostawcie autorkę z jej analiza, bo to co piszemy po niej spływa. Za 3 lata założy temat, ze urodziła dziecko, a zaszła w ciąże podczas jednej z nielicznych nocy, nie zabezpieczyli sie, a teraz nie wie co robić, bo tatuś dziecka nie interesuje sie nim i w dodatku zamierza sie wyprowadzić, bo mu dziecko przeszkadza w rozwoju duchowym. Szkoda naszego czasu. Autorko, analizę mogłabyś przeprowadzić z psychologiem, ale szkoda jego czasu, a Twoich pieniędzy, bo on tez nie bedzie mówił tego, co chciałabyś słyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, trochę biedna jesteś z tym, ze od 16 roku zycia zawsze z kimś jesteś. W pewnym momencie człowiek chce byc trochę sam. Ale do tematu - w pewnym momencie rozminęły sie wasze plany co do reszty zycia. Ty chcesz ślubu, dzieci - on nie. Chcesz rozmawiać, mówisz "musimy porozmawiać", on wkurza sie i nie chce, bo jego nie interesuje to co Ciebie. Tu rozstanie to tylko formalność,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i jak? Wyjechalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyjechala! Doopa po nieheblowanej desce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 18:26 - :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za każdym razem gdy słyszę lub czytam „ja nie pomagam w domu, bo…” mam ochotę krzyknąć STOP! Ty nie masz być pomocą w domu – masz być jego częścią. Twoja kobieta nie potrzebuje pomocnika – ona potrzebuje partnera. Dojrzałego mężczyzny, a nie dużego dziecka, którym musi się nieustannie opiekować. Musisz zdać sobie sprawę, że MY to nie tylko połączenie słów ja i ona. To przede wszystkim wspólna droga, dzielenie obowiązków i trudów codziennego życia. Mówiąc MY musisz przestać patrzeć na wszystko pod kątem moje lub jej. MY znaczy również NASZE. Nasze życie, nasze obowiązki, nasze dzieci, nasze radości i nasze smutki. Nasz dom, który powinien być naszą wspólną przystanią. Miejscem o które dbamy wspólnie i w którym razem odpoczywamy. - Rafał Wicijowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - piękna wypowiedź!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narzeczona wiatru
Hej wyjechałam. Od tygodnia nie rozmawiamy. Sam się nie odzywa, więc ja też. Wrzucam jakieś zdjęcia np na " mój dzień " na messengerze, czy na insta story- gdyby chociaz je wyświetlił wiedziałabym bo wyświetliłaby mi się taka informacja - wiem ze to nic nie znaczy ale w połączeniu z reszta widać ze ma wszystko gdzieś. Jutro czy pojutrze muszę już wracać do domu, stresuję się tym bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno się pogodzić z taka stratą czasu, ale chyba nie warto marnować życia dalej :) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Tu nie chodzi o czas, ja naprawdę wiązałam plany, marzenia i całe swoje zycie z tym człowiekiem. Nadal gdzieś głęboko we mnie tli się jakas debilna nadzieja. Ale zostaję przy swojej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nawet sie nie zainteresowal czy dojechalas, czy wszystko OK? Wogole od wyjazdu nie macie kontaktu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
W ogóle zero kontaktu. Zero zainetesowania. Zero telefonu. Zero wiadomości. Wychodząc powiedziałam mu "na razie" i "zamknij drzwi". Minę miał trochę zaskoczoną i wyglądał jak zbity pies. Ale od tamtej pory zero kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czas to uproszczenie...a ty teraz potrzebujesz uproszczeń im więcej będziesz myśleć o uczuciach, marzeniach, oczekiwaniach tym trudniej będzie ci się pozbierać i odbudować życie od nowa:) Racjonalizm bywa w takich sytuacjach pomocny :) Nieczęsto wydaje radykalne opinie bo rzadko świat bywa czarno- biały, ale tak sobie myśle, ze już najwyższy czas żebyś zrzuciła z oczu klapki i spojrzała na rzeczywistosc taka jaka ona jest a nie taka jaka chcialabys ja widzieć. A, ze boli podobno każdy ból kiedyś mija...czego ci życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
To wyglada trochę jak próba sił. Chociaż z drugej strony, dzień wcześniej rozmawialiśmy prawie normalnie przez chwile podczas obiadu, a na następny dzień nawet na niego ie spojrzałam i wyszłam z domu. Wiedział że jadę i gdzie jadę. Nie wiedział na ile. Nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić, bo byc może zachowałam się dezorientująco - ale gdyby wszystko było ok, to zapytałby, szukał kontaktu, albo poprostu próbował się dogadać. Chciałabym myśleć, że on daje mi czas na przetrawienie wszystkiego. Ale z drugiej strony z naszej relacji wynika ,że to on czasu potrzebuje a nie ja. Poprostu ma mnie gdzieś. Kiedyś zapytałam mu się, wtedy kiedy po raz setny to ja kończyłam kłótnię - czy gdyby wszystko się popsuło to czy walczyłby i próbował to naprawiać. powiedział, że tak - teraz mam w sumie rzeczywistą odpowiedź na to pytanie. Ktoś kto się nie stara, nie walczy, nie stara dowiedziec o co chodzi i nie stara sie wyprostowac sytuacji - ma wszystko gdzieś. Musiałabym być największą debilką, żeby się poniżać aż tak bardzo, żeby zaczą rozmowę, i próbowac z nim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Także, pozostaje mi tylko i aż nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mysle, ze ty tak naprawde wierzysz, ze po powrocie on bedzie na ciebie czekal i bedzie przepraszal. Liczysz na pogodzenie...ale faktycznie bys musiala upasc na glowe, zeby do niego wrocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O Dzizas kochałaś go i wierzyłas, ze on ciebie kocha jeżeli to świadczy o byciu idiotką to jakieś 70% ludzi na świecie to sami idioci ;) Nie obwiniaj się za mocno czasem kolorujemy rzeczywistość, żeby była ładniejsza ale to nie grzech kochać i wierzyć :) Myśle, ze wiesz co musisz zrobić i to nawet wtedy, kiedy jakaś część ciebie nadal by chciała udawać, ze będzie ok. Być może ten twój "Pan wysoki level" w dłuższej perspektywie czasu zorientuje się kogo stracił :) może nawet postara się zmienić, ale ty nauczona doświadczeniem musisz już to rozegrać na innych warunkach :) Pozwól mu zrozumieć a sobie posklejać rzeczywistość i ruszyć do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Ja niczego nie zakładam. Poprostu wracam do domu i dalej zajmuję się swoimi sprawami. Staram się tak doprowadzić życie do porządku, żeby w żaden sposób nie być z nim związaną. Jeśli się rozejdziemy, każde zamieszka osobno, to nawet jeśli on zrozumie coś czego nie rozumiał wcześniej nie dopuszczę go do siebie drugi raz. Uważam, ze albo się chce z kimś być, albo nie. Nie ma drugiej szansy po 10 latach. Poza tym nie wydaje mi się żeby on chciał wracać. Są wakacje, mnóstwo półnagich lasek na ulicach - będzie się cieszył z wolnośc***ewnie. Oczywiście, że chciałabym żeby mi powiedział, że tęsknił, że mu mnie brakowało, ale on tego nie powie, i nie sądzę zeby to czuł. Gdyby tak było, już miałabym nieodebrane połączenia. Ludzie, którzy kochają są niecierpliwi w tej miłości. Ludzie, którym zależy chcą wyjaśniać wszystko na bieżąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×