Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Narzeczona wiatru

Proszę pomóżcie jestem załamana

Polecane posty

Gość gość
Sama sobie pomòż, uźyj wreszcie rozumu i przestań go tłumaczyć i bronić (stale). Zachowujesz się jak mamusia 4latka. Wredny, krzykliwy, ale jak ktoś coś powie, to najukochanszy synek na swiecie. Jesteś od niego uzależniona, bo to Ty "kochasz za bardzo". On pozwala łaskawie się adorować. Typowy narcyz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co, wyjechalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:03 chyba palcem po mapie. Jak zostawi misia? Hihihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Jeszcze nie, ale w tym momencie praktycznie się nie widzimy - wyjeżdzam w środę a potem jadę jeszcze sama na tydzień odpocząć nad jezioro więc i tak dłużej mnie nie bedzie - muszę się trochę przygotwać, gdybym teraz wyjechała zaszkodziłabym sobie. Nie sądzę, żeby te 2 czy 3 tygodnie rozłąki cokolwiek zmieniły. Wtedy kiedy się widzimy, kłócimy się. Każdy temat jest powodem do awantury. Dzisiaj zmywając naczynia, zapytał mi sie "a wiesz, że nie ma już wieczorynki"? ( Nie oglądamy TV) A ja mówię do niego "a skąd wiesz" a on na to, "wiem bo wiem". To mu mówię, "wiesz, ze nie zaspokoiłes tym mojej ciekawości? Robisz to złośliwie, czy nieświadomie" a on do mnie "no dobra weź już nie marudz" , wkurzyłam się i za kilka minut zaczął mi wysyłac "buziaczki". On jakiś niezrównowazony jest. Widziałam, że sprząta, syf w domu więc powiedziałam - "jeszcze tylko skończę tego maila i też się wezmę do roboty". Pomyślałam, ze dam mu dobry przykład - bo jak ja sprzątam to on z dupskiem siedzi - a że też miałam do ogarnięcia to i owo, to chciałam, żeby widział, ze jak dwie osoby sprzątają to jest szybciej i przyjemniej. Wziął się za odkurzanie ( normalnie aż mi wszystko spiewało w środku) to żeby dobrze odkurzył poprzesuwałam różne rzeczy poprzestawiałam i w międzyczasie gotowałam obiad. A ten zaczął miec pretensje do mnie " co teraz akurat jesteś głodna? Przeszkadzasz tu teraz" - taki się ważny poczuł z odkurzaczem w ręce. "Ale w czym ci przeszkadzam" "no bo umyć tam trzeba podłogę w tamtym miejscu ", przecież ci mówiłam, że to zrobię, dlaczego na mnie krzyczysz" "nic ci powiedziec nie mogę" a potem to już było kilka "zamknij mordę", "zamknij się" "s********j" i tekstów że ja to się lenię w domu a on już to i tamto zrobił - kto przy zdrowych zmysłach , krzyczy na kogoś, kto dopiero co skończył pracę i zabiera się za porządki i jeszcze mu pomaga? Wyrzygał od razu zmyte naczynia . Zostawił odkurzacz ( czyli nie poodkurzane) , odpalił laptopa, umówił się z kimś i wyszedł z domu - trzecią godzinę już go nie ma. Wxcale sie tym nie martwię - kiedyś mu powiedziałam, że jak go zostawię to już nie będzie odwrotu - ponoć kobieta zastanawia się i zastanaiwea i kiedy kończy się jej cierpliwość i wytłumaczy sobie sama, że coś tu nie tak i to na pewno nie miłość to facet choćby na łowie stanął już jej nie odzyska. Dużo mi nie brakuje, ale nadal nie wiem czemu ciągle coś tam się tli. Przecież każdym słowem traktuje mnie jak g****o, jest niecpierpliwy i nmiły. Nad jezioro mielismy jechac razem. Tak się cieszyłam - dawno nie miała urlopu, podzieliłam się tym z nim, że "tak się cieszę a ty?", odpowiedział: " a co ja, czym mam się cieszyć?" - dostaliśmy za darmo fajny domek na tydzień - ja widzę same powody do radości, ona jak widać się nie cieszy - to po co ma jechać? Wczoraj też była sytuacja, że pytał mi się o moj nr tel, ma teraz zastępczy i pyta się ta końcówka to Twoja? (mam nowy numer, sama go nie pamiętam) wiec sprawdzam i móię nie mam taką, a co nie masz na karcie zapisanego? a on "weż już sobie odpuść, jak chcesz się się przyp*****lać, o co ci chodzi, już sobie cos wymyśliłaś" - a ja tylko chciałam mu numer podać, skoro nie ma. Wiem, że wygląda na to że się czepiam go, ale to są sytuacje w których tak jak wyżej mówię do niego cos, on traktuje mnie źle i zwracam mu uwagę, że tak nie można. To nie jest czepianie się. Więc było mi przykro, popłakałam się ( nie przy nim) ,ale chyba wyczuł bo przepraszał mnie potem i podszedł i przytulił - to mu pwoiedziałam, że co on mi robi wodę z mózgu i po co to wszystko. Codziennie coś, nie ma dnia żeby nie miał złego humoru, focha jakiegoś, żeby "nie chciało mu się gadać", albo "chciało mu sie milczeć" i najgorzej że nigdy nie wiesz co on chce bo nigdy nie mówi, ale traf źle to oberwiesz jakimiś pomyjami. W takiej sytuacji odpowie na odczep, bezczelnie a potem na następny dzień powie "no przeciez ogłem miec gorszy dzień co coś tam". To chyba była o jedna sytuacja za dużo dzisiaj Wiem że jutro idzie do pracy i musi wrócić do domu żeby sie przebrać i zabrac rzeczy bo są na miejscu i chętnie włożyłabym klucz w drzwi, żeby nie wszedł, ale nie zrobię tego, bo to byłoby zachowanie z którym, źle bym się czuła. Także, nie pozwolę się karać i traktowac jak g****o. To wygląda tak, że on źle mnie traktuje i wymaga, żebym ja nie zwracała na to uwagi, i jak ja nie bede zwracac uwagi to wtedy będzie dobrze między nami. Chyba oszalał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Brzydka 87 - u mnie podobnie :/ gość 2017.05.20 - ja nie chce być z kimś kim musze mianipulowac, zmieniać się o 180 stopni albo co chwile inaczej zachowywać, dzisiaj go zaskoczę, jutro go zaskocze a pojutrze skończą mi się pomysły - to chyba nie tak powinno działac :( gość wczoraj - dokładnie! Dał mi jakies ksiązki do przeczytania, ale interesuje mnie to wybiórczo. Wolę czytać książki które mnie inetersują. Chce się rozwijac duchowo niech się rozwija, ja mu nie zabraniam ale on niech mnie nei zmusza. Jak będe chciała to będę to robić. I tak o tym rozmawiamy i czasem dyskutujemy na ten temat ale czasem keidy mówię " wytłumacz mi" to w 50% mówi " i tak nie zrozumiesz" :/Mamy problem z podziałem obowiązków, ale ie wykonuję nic za niego. Nienawidzę tego - ale siedzę w syfie. gość dziś - dokładnie "pozwala się adorować", przyjdzie opowie jakie sukcesy w pracy odniósł, komu co powiedział, i jak już się wygada to co chce o sobie opowiedzieć - to jakby gaśnie - i reszta tematów już nieciekawa, dla niego "nie chc ę tego słuchac", "nie interesuje mnie to". Do niego się odezwac to albo awantura z błahego powodu takiego co mnie mozna sie nawet spodzieać, albo źle mówię ( w sensie złych słów używam!) bo" przyciagam złe rzeczy" np zamiast powiedzieć, że "chciałabym żeby przelew z firmy dotarł na czas" mówię " no nie chciałabym żeby była sytuacja jak ostatnio z tym przelewem" , albo to co mówię go nie interesuje. Naprawdę bardzo mi pomagacie - możecie nawet nazywac mnie trolem - to mi pokazuje jak horrendalna musi być ta sytuacja skoro wygląda na wyssaną z palca - niestety jestem żywym człowiekiem, w tej właśnie sytuacji. Marzę o tym żeby poczuć icepło ramion, troskę i spojrzenie "wiem co czujesz" - to chyba nie przy tym facecie. Trochę się boję, że pokaleczył mnie tak, że będę miała problem żeby ufac komuś, oddać się tej drugiej osobie i żyć z kimś :( Ale w tym momencie nie boję się i nawet nie czuję się jakoś źle - zaskakuje mnie to uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko, dziewczyno, zo co ty go kochasz?? Przeciez on nawet za grosz szacunku do ciebie nie ma. Przeczytaj to jeszcze raz i sama powiedz. no jestem teraz w szoku. On ma na ciebie calkiem wy...bane. On poprostu nie moze na ciebie patrzec i go wkurzasz swoja obecnoscia. Inaczej tego nie mozna zinterpretowac. Pakuj sie i nie marnuj zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Mam 30 lat, wszyscy normalnie faceci mają juz rodziny i dzieci. Rozwodnicy z jakiegos powodu są rozwiedzeni, a cała reszta jest tragiczna - nie mam ani jednego kolegi, który nadaje się do związku. Oczywiście koledzy to koledzy lubię ich , ale w zyciu nie chciałabym nic więcej za dobrze ich znam. Zagapiłam się, mogłam szybciej się zorientować, że on mnie nie kocha - dlaczego byłam taka zaślepiona? Czuję że zmarnowałam życie będąc z nim. Tak jakby nic mnie nie czekało już dobrego. Czuję się skrzywdzona, poraniona i samotna. Koieta, która nie ma męża i dzieci w wieku 30 lat też jakaś skrzywiona musi być, bo gdyby nie była to kazdy normnalny facet by ją chciał. Jestem ładna, szczupła brałam kiedyś udział w sesjach zdjęciowych - teoretycznie nie powinnam miec problemu z poszukaniem sobie kogoś...tylko, że ja wcale nie chcę! Z jednej strony chcę (TAK BARDZO CHCĘ!) Czuć się kochana i patrzeć na kogos kochanego. Tak bardzo mi źle - już nie z tym, że to nie on, tylko z tym, że czuję że zmarnowałam życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ty piszesz? 30 lat to zaden wiek. Przestan teraz 40 rodza dzieci. Znajdziesz kogos, nikogo nie znasz, bo sie za nikim nie rozgldalas. Wyjdz do ludzi i zobaczysz...Sama piszesz, ze pracujesz w domu, wiec pewnie zupelnie nigdzie nie wychodzisz. Facetowi, tez sie nigdy nie chce, wiec siedzisz razem z nim i gnusniejesz. Dosyc tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Właściwie to wcale nie myślę o tym, żeby kogoś sobie szukać. Przez te 11 lat zapomniałam już jaka jestem. Słyszałam tylko, że jestem taka i owaka, chyba muszę sama o sobie pomyśleć. Ale wiem, że życie w pojedynke nie jest dla mnie. Właściwie to odkąd skończyłam 16 lat, zawsze z kimś byłam. Więc wiem, że na pewno będę chciała z kimś być. Boję się że ktoś mnie oszuka tak samo jak ten. Właściwie to jeszcze się z nim nie rozstałam więc nie wiem jak to będzie. Teraz jestem spokojna, kontroluję swoje emocje - a jak to będzie za chwilę? Jak popakujemy swoje rzczy i każde pójdzie w swoją stronę? Zastanawiam się czy tego chcę, a potem przypominam sobie to jak się do mnie zwraca i mimo, że nadal nie chcę rezygnować z niego, nie chcę żeby ktoś mnie tak traktował :( Bardzo to skomplikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie to jest nienormlane, a tak ciężko znaleźć kobietę do stałego związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Zyjesz malo, ze w toksycznym zwiazku to jeszcze w patologi. Im predzej z tym skonczysz tym lepiej dla ciebie. Wiem, ze nie kocha sie za cos ...ale po trochu jednak tak. Jak mozna kochac takiego typa, ktory tak naprawde nic ci nie oferuje. W kazdej dziedzinie jest blisko zera. I co jest z toba? Normalnie myslaca kobieta juz przed laty by go zostawila bo walka z wiatrakami to dla don kiszotow jest. Ty juz zapomnialas jak powinien wygladac normalny harmonijny zwiazek. Ty zgubilas nie talko siebie ale i swoje marzenia. Nie marnuj z nim ani jednego dnia dluzej!!! Pierwszy krok to odejsc, na spokojnie i bez krzyku - bo tego bylo juz dosyc. Drugi krok to kilka rozmow z dobrym psychologiem, zeby odnalezc znowu siebie. Trzeci krok, to zaczac w koncu walczyc o siebie. Nawet jesli bedziesz troche sama to nie znaczy ze bedzie gorzej niz w zwiazku z takim palantem (sorry). A teraz do dzialania. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sierpien2 dziś -Jakie to jest nienormalne, a tak ciężko znaleźć kobietę do stałego związku... xx Jakie to jest trudne spotkać w dzisiejszych czasach poważnego i wartościowego mężczyznę... O stałym związku z takim to już nawet nie wspominam bo to graniczy z cudem... Ale cuda podobno się zdarzają... Podobno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Dziękuję za te słowa. Trochę podnoszą mnie na duchu. Będę dawała znac co i jak. Mam nadzieję, że pomożecie mi przejść przez trudniejsze chwile :( Czasem myślę co by było gdyby on zaczął się tu wypowiadać, zastanawiam się czy nie przekonałby połowy z Was, ze to ze mną jest coś nie tak, że on jest całkiem normalny - tylko że ja wszystko psuję. Czasem się zastanawiam czy to wszystko nie jest moją winą. Cały czas mi to mówi. Że mam zacząć od siebie, że gdybym nie robiła tego i tamtego to było by inaczej. Ale wtedy kiedy ja jestem w stanie wziąc na siebie odpowiedzianość za część z tych rzeczy on nie bierze odpowiedizalnosci za nic - a to znaczy, że coś jest nie tak. To nie ma znaczenia, wiem jak się czuję i wiem, że nie chcę tego czuć i wiem, że będę to czuła nafdal jeśli z nim będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie "trudne chwile" mamy pomagac ci przejsc??? Odchodzisz w koncu czy zostajesz w tym goownie - bo juz zglupialam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko- podejmij STANOWCZĄ DECYZJĘ. Rozkminianie niczego nie da. Ten związek już się wypalił. Będzie bolało, może nawet długo ale innego wyjścia nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Żle mnie zrozumiałas chyba. To że rozumiem, że powinnam odejść i to że chce odejśc nie znaczy, że będzie mi łatwo to zrobić. To dla mnie piekło. Jak budzę się rano i przypominam sobie jak wygląda moje życie chce mi się płakać. Narazie jestem spokojna, bo nie powiedziałam mu jeszcze " odchodzę", mimo, że "mam to "w głowie" jak już to powiem to wcale nie będę taka spokojna jak teraz. Nigdy nie robiłam niczego tak trudnego jak to. Całkiem niedawno obiecaliśmy sobie, że się postaramy obydwoje. NIe sądziłam, że mogę czuć takie coś, zaskaiwał mnie, czułam się kochana nawet w jego oczach to widziałam. Nie był niemiły, nie był opryskliwy, czułam autentycznie po 11 latach związku motyle w brzuchu! Chodząc tańczyłam 3 metry nad ziemią. To trwało 2 tygodnie, potem zaczeło się "nie mam ochoty", "nie interesuje mnie to" i wszystkie inne rzeczy typu "mam cię gdzieś". Kiedy zwróciłam mu na to uwage, ze chyba skończył się starać powiedział ze wymyślam. Że to mi już jest źle bo za długo było dobrze i zaczynam się czepiać. Nie chciał mnie słuchac i tak po równi pochyłej jestem własnie w tym miejscu teraz i chcę odejść. Naprawdę gdyby było tak jak przez te dwa tygodnie, to byłaby najszczęścliwszą kobietą pod słońcem. Więc wiem, że mogłby mi to dać, ale co z tego skoro on nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.07- "Więc wiem, że mogłby mi to dać, ale co z tego skoro on nie chce. " xx Odpowiedziałaś sobie sama. On nie chce, więc żebyś na "głowie stawała"- z tego związku już nic nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Dlatego wiem, że muszę odejść, ale to że to wiem wcale nie sprawia że jest to łatwiejsze. Naprawdę chciałabym uwierzyć w jakaś jego bajkę, że będzie dobrze - ale...on nigdy nie sprzedawał takich bajek. Nigdy po kłótni nie przekonywał mnie "poradzimy sobie jakoś z tym", "postaramy się i bedzie lepiej" cokowleik - mam wrażenie, że przez ten cały związek przeciągnęłam go za uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie wszystko jest jasne. Wiesz ze powinnas odejsc ale to jest trudne wiec nie odejdziesz - nawet nie masz takiego zamiaru! W kolko tylko rozkminki co by bylo gdyby, co on powinien a czego nie powinien, co to ty bys nie chciala i w kolko "wiem ze powinnam odejsc" ale nie odchodze... Widocznie siedzenie w tym szambie wg ciebie jest jednak lepsze od bycia singlem -wiec powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam, ale ty ewidentnie masz dla mnie cos z glowa. Jak mozna siedziec w takim gownie i z takim palantem tyle lat. Zmarnowac sobie tyle lat zycia. Ty idz sie leczyc bo ja nie wierze, ze ty dasz rade sama od niego odejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Nie jestem cudem, ale jestem... Mieć kobietę zamieszkać z nią ożenić się itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sierpien2 dziś gość dziś Nie jestem cudem, ale jestem... Mieć kobietę zamieszkać z nią ożenić się itd... xx Skoro nie jesteś cudem ALE JESTEŚ- dlaczego wciąż sam? :) Pozdrawiam. 14.50.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga autorko, jest takie powiedzenie: traktuja nas tak, jak na to pozwalamy. TY POZWALASZ bo oprocz ciaglego gadania i marudzenia, nic a nic nie robisz i to od 11 lat. Kurvvvva mac zacznij w koncu dzialac i wyrzuc tego pasozyta na zbity pysk. Nie stoj na jego drodze rozwoju duchowego (sic!). Zamij sie soba i tylko soba. Czy ty masz jeszcze chocby za grosz godnosci wlasnej i jestes w stanie rano spojrzec w lustrze w swoje oczy? Ja bym juz dawno nie miala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
do gość dziś - to nie tak, jesteśmy trochę powiązani róznymi rzeczami odejść teraz to nie odejść, tylko męczyć się co chwilę, bo będzie trzeba się spotkac i obgadac potem to i owo. Wolę ząłatwić wszystko co trzeba i rozstać się definitywnie, zapaśc jak kamień w wodę. Bez powrotów. Mówię, że wiem, ze powinnam odejść i że jest mi ciężko aloe nie mówię, ze tego nie zrobię. Jest mi cieżko- komu by nie było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
what?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
gość dziś - moi rodzice mówią to samo. Tyle, ze nie było samych czarnych chwil - były i miłe. On jest inspirujący, zabawny, nikt tak jak on nie zlepia róznych rzeczy w całość. Jego inteligencja jest niesamowita. Czasem czymś co powiedział zaskakiwał mnie tak, że myślałam sobie " o matko, w życiu bym na to nie wpadła! Jak on to zrobił że na takie coś wpadł!" Cięzko będzie znaleźć drugiego takiego, który potrafi tak żartować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
do gość dziś Nigdy nie pozwalałam, na złe traktowanie. Na żadne przejaw braku szacunku to on twierdził, że źle go zrozumiałam, albo za bardzo brałam coś do siebie. Mówiłam mu, że jego gesty, mimika i ton głosu świadczą o tym, że dobrze odczytałam jego zamiary, ale zawsze zbijał te argumenty, że mi się wydaje i że szukam sobie powodu do awantur. Nie stoję na jego drodze rozwoju duchowego - niczego mu nie zabraniam i nie ograniczam - on nie rozumie, że ja nie muszę się tym interesować aż tak bardzo jak on. Zajęłam się sobą i dobrze mi idzie. Nadal potrafię sobie spojrzeć w oczy - ie umiałam bym gdybym się biernie na to wszystko godziła. Może i zagapiłam się w tym związku 10 lat, ale ten człowiek jak widać jest tak bardzo inteligentny że sztukę manipulacji rozwinął do perfekcji. czuję jakbym miąła sieczkę w mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lecz sie na glowe idiotko! Teraz bedzesz nam wmawiala jaki to on cudowny wspanialy i inteligentny!!! Tylko po to zebysmy nie pisaly o rozstaniu! Nie macie zadnych wspolnych spraw - ZADNYCH!!! Ani slubu, ani dzieci, ani szacunku, ani przyjazni. Mieszkasz jak ze wspollokatorem ktory w dodatku cie nie znosi!!! Widze ze nic do ciebie nie dociera - wiec siedz z nim dalej - szkoda na ciebie naszego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Nie piszę po to żeby go bronić. Piszę to po to, żeby bronić siebie - dlaczego spędziłam z nim 11 lat ? Właśnie dlatego, że miał cechy, które bardzo sobie ceniłam. Kiedyś np. łatwo wybaczał - ja w niektórych momentach nie potrfiłabym tak jak on - bardzo go za to ceniłam. Cenię równiez to ( bo ta cecha została nadal) , że cokolwiek by się nie działo on potrafi znaleźć plusy nawet w najgorszej sytuacji - moim zdaniem to bardzo pożądana cecha u kogoś z kim chce się spędzić życie. Nie opisuję tego po to, żebycie myślieli, że wybielam cokolwiek, usprawiedliwiam albo zastanawiam się co robić - ja wiem co robić. Piszę ogólnie - chcę być obiektywna, lepiej się z tym czuję. Rzeczywiście czuję, że mnie nie znowi, ale keidy schodzę mu z oczu, wychodzę do innego pokoju, to przychodzi i mówi, "czemu tu sama siedzisz, chodź tam do mnie." Potem mówi, ze kocha. Naprawdę w głowie mi się nie mieści jak mozna kogoś raz traktować dobrze a ni z gruszki ni z pietruszki -źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I znowu pean na czesc wspollokatora!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×