Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Narzeczona wiatru

Proszę pomóżcie jestem załamana

Polecane posty

Gość gość
No moze nie robi tego celowo, ale tez tak jak pisalas, nie wie jak to sie stalo, ze te 11 tak przelecialy. Ale sam ci powiedzial, "jestes na innym levelu" i nie koniecznie jestes kobieta dla ktorej warto sie starac stworzyc zwiazek partnerski. Mysle, ze faktycznie jestescie ze soba z przyzwyczajenia...ty sie irytujesz na niego, on sie irytuje toba, ze jeczysz, ze wymagasz..nie chce mu sie z toba nawet gadac, wykrecajac sie zmeczeniem. Widac ze go bardzo irytujesz, skoro kazda rozmowa konczy sie klotnia...a ta rozmowa przy piwie, co cie zwyzywal od alkoholiczek...no halo???? Musisz nim wstrzasnac i albo w ta, albo w tamta. Szkoda nerwow, szkoda zycia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet powinien pragnąć iść z Tobą do ołtarza. Być dumnym że to Ty go wybrałaś. Mieć miłość w kazdym spojrzeniu. A tu co ? Po pogadance pojdzie z fochem do kościoła i z łaską powie" tak"? Uciekaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - Po 11 latach konkubinatu pod jednym dachem jak kobieta będzie naciskała na ślub to niejeden ucieknie i zamieni na "nowszy model".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietaj ze jesli juz widzisz jakies niepokojace sygnaly to w przyszlosci lepiej juz nie bedzie. Bedzie tak samo albo gorzej... Ja widzialam ale bylam zaslepiona miloscia, moj maz wzial slub dla mnie (tak twierdzi) a nie dla siebie i efektem jest ciezki kryzys po 10 latach zwiazku, w tym 6 malzenstwie. Kryzys ktory prawdopodobnie skonczy sie rozwodem... to najgorsze przezycie w moim zyciu... tylko w naszym przypadku to jeszcze wiecej problemow niz klotnie, jego uzywki itp... ale najbardziej boli brak zrozumienia i szacunku. Dobrze sie zastanow, a jesli Cie kocha to bedzie o Ciebie walczyl - tylko zycze Ci zeby walczyl dobrocia a nie agresja, bo mnie niestety spotkala agresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Rozmawialismy wczoraj. Powiedział, że mnie kocha i że mu zalezy, ale to nie wystarczy do stworzenia szczęśliwego związku. Że w tym momencie nie wie czego chce. Powiedział, że tak od początku mówiłam mu o tym że za mało mnie kocha, że nie ma tego już po prostu dość. Powiedział, że te rozmowy do niczego nie prowadzą, bo ja zawsze muszę wszystko przegadać i to jest właśnie problemem całej sytuacji. Powiedział, że powinnam zacząć zmiany od siebie a dopiero potem zobaczyć jak nam będzie. Powiedział też, że ja nie jestem w stanie zrozumieć tego, że on np. chciałby wybrać się sam gdzieś na dwa tygodnie i wyciszyć czy odpocząć. I że czym są dwa samotne tygodnie w tych 11 latach razem. On mówi, że związek to dwie oddzielne istoty, które decydują się być razem. A ja uważam że związek to dwie oddzielne istoty, które decydując się być razem rozumieją że jest to relacja jak każda inna i że tam gdzie w grę wchodzi jakakolwiek relacja czy przyjacielska czy rodzinna, zwraca sie uwagę na drugiego czowieka i nna wspólnej płaszczyźnie z niektórych rzeczy jeśli można się rezygnuje, czasem idzie na kompromis, a niekiedy obstaje przy swoim. Myślę, że jak się kogoś kocha i robi się rzeczy, które nie są ważne dla mnie ale sprawiaja przykrośc drugiej osobie, to poprostu z nich rezygnuję - bo kocham tą drugą osobę i nie chce żeby przeze mnie była smutna. Moim zdaniem nie ma tak, że ludzie są poprostu osobno i sa jacy są i robią co chcą będąc z druga osobą - gdzieś jest ten moment dotarcia, ten element dopasowania i nie na siłe tylko dlatego, że chcę to zrobić dla drugiej osoby. Jeśli ktoś ma do mnie pretensje o coś co robię, a jest to dla mnie ważne, sprawia, że czuję się tą osobą, która jestem to nie chcę z tego rezygnowac i staram się wytłumaczyc komuś - zobacz taka jestem, dlatego i dlatego - czy możesz to dla mnie zrozumieć i zaakceptować? Uważam, że to fair. On chciałby żyć totalnie w zgodzie ze sobą - chyba nie widzi, że będąc w związku, patrzy się też na tą drugą osobę. Co jeśli ja lubię np zaczepiac obcych mężczyzn i podrywac ich? Czy to jest argument - "bo taka jestem" i koniec? Czy jest to fair wobec tej drugiej osoby? Nie sądzę. Ludzie w związku muszą zachować swoją osobowość, zasady i granice ale i znaleźć wspolną płaszczyznę. W ogóle o takich rezczach nie powinno sie mówić ani podsumowywać, jak siękogos kocha to to poprostu jest. " Wczoraj zapytałam go: "dlaczego skoro wiesz, że temat wisi w powietrzu, wiesz, że ja się stresuję, wiesz, że trzeba cos z tym zrobić i znasz mnie, wiesz że i tak go poruszę a zanim to zrobię, to schudnę 4 kilo ze stresu - to dlaczego nie pomyślisz o mnie skoro mnie kochasz, dlaczego nie chcesz rozwiać tych czarnych chmur. Skoro temat dotyczy prostego pytania - kochasz mnie czy nie- a ty to ignorujesz, to utwieredzasz mnie w przekonaniu, że słusznie pytam, czy Ty w ogóle myslisz o mnie w takich sytuacjach?" - odpowiedział, " ale dlaczego mam o tym myśleć, jak ja to całkowicie odcinam nie chce o tym mysłeć, bo po tym czuję się gorzej, czuję jak mnie to ściąga w dół - chcę całkiem zapomniec o tej sytuacji i to robię" . Stwierdził, że sama zwracałam mu uwagę na różne rzeczy między nami, ze gdyby nie ja sam by ich nie widział, że czepiałam się przez cały związek, że nie ufałam mu, że zawsze chciałam wiedzieć gdzie jest i co robi. Powiedział, że potrzebował więcej przestrzeni i swobody i że tyle czasu spędzliaśmy razem, że ludzie przez całe zycie tylu godzin razem nie spędzają ile my spędzilismy przez te 11 lat. Powiedział, że jeszcze miesiac temu powiedział rodzicom, ze chce brać ślub bo w to wierzył, a teraz to o czym on ma rozmawiać. Powiedział, że nastawił się, że on nie chce się przejmowac tą sytuacją i będzie co ma być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli bardzo kulturalnie i zawoalowany sposob powidzial ci jasno: NIE LICZ NA NIC I SPIERTALAJ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rany autorko, a moze faktycznie warto zebyscie od siebie odpoczeli przez te 2 tyg jak on tak chce? Albo zateskni i zrozumie, ze jednak cie kocha, albo stawierdzi, ze to jest wlasnie to czego potrzebuje, czyli luzu opd ciebie. To wtedy chyba bedzie oczywiste co zrobic. Pisalas, ze chyba macie umowe najmu do konca maja, to nie przedluzajcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
On nie chce odpocząć przez 2 tyg, mówił abstrakcyjnie - że nie mogłabym zrozumiec takiego wyjazdu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to moze faktycznie on sie przy tobie dusi - moze jeste kobieta bluszcz? Nie wiem, cos postanowiliscie czy dalej w zawieszeniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
No to akurat ciężko mi zrozumieć, że chciałby sam bezemnie wyjechac na 2 tygodnie w jakąs podróż - ja bym chciała podzielic się z nim kazdym widokiem, żałowałabym że nie widzi czegoś co by mu się spodobało. Obydwoje pracujemy, nie widzimy się po 10 h przez cały tydzień pracy. Czasem ja wychodzę sama, czasem on, najczęściej wychodzimy razem. Nie zabraniam mu wychodzić z kolegami, ale keidyś nie mogłam spać jak on wychodził sam, teraz już tak nie mam - ludzie dorastają i zmieniają się. Nie chcę zajmować mu 100% czasu, chcę po prostu widzieć, że mu zależy. Nie rozumiem sytuacji w związkach, kiedy jedno z nich jedzie na wakacje ze znajomymi i nie chce zabrać swojego partnera - dla mnie to świadczy o jakiś problemach. Nie wyobrażam sobie być parynerką himalaisty, który jedzie gdzies na długie miesiące i jeszcze nie wiadomo czy wróci zdrowy albo czy w ogóle wróci - to nie dla mnie, ale jeszcze to byłabym w stanie zrozumieć - sport, pasja... ale takie jadę sam bo tak, bo taki mam kaprys? Rozumiem wypad na weekend z kolegami, ale żeby 2 tygodnie cieszyć się urlopem i nie podzielić się tym z ukochaną osobą to tego akurat nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo nie jestes jego "ukochana osoba"....czarno widze wasza przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Moim zdaniem nie ma tak, że ludzie są poprostu osobno i sa jacy są i robią co chcą będąc z druga osobą - gdzieś jest ten moment dotarcia, ten element dopasowania i nie na siłe tylko dlatego, że chcę to zrobić dla drugiej osoby. " Masz racje calkowicie, tyle, ze niestety nie wszystkie pary sie docieraja...dlatego jest tyle rozstan. Wy mieliscie na to 11 lat i wam sie nie udalo. Jestes naiwna jesli myslisz, ze teraz to nagle nastapi. Wy po prostu nadajecie na zupelnie innych falach. Dodam jeszcze, ze w kazdym zwiazku jedno kocha troche bardziej. Zawsze tak jest. U was to jestes ty. Malo tego, zebrzez od poczatku o jego milosc. Przykre!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojny introwertyk
Na podstawie Twojego opisu wygląda to dosyć podobnie do mojego małżeństwa. Twój facet potrzebuje więcej wolności w związku. Ty chcesz przeżywać wszystko razem, on chce mieć trochę miejsca dla siebie. Chyba Faktycznie trochę go przydusiłaś. Nawet jeżeli chciałby przemyśleć wasz związek, to nie ma na to czasu, bo Ty go cały czas dociskasz z deklaracjami. Wyluzuj, nie gadaj tyle, pomilczcie razem czasem. Daj mu więcej przestrzeni i spokoju. I nie jest prawdą, że kiedy się kocha to powinno się zmienić dla partnera, to wyidealizowana mrzonka. Pewne nawyki, drobiazgi można zmienić, ale nie zmienisz natury człowieka. To tak jakbyś z psa husky chciała zrobić kanapowca. Od biedy się da, ale szybko zauważysz, że większość czasu spędza patrząc w okno. I że nie jest szczęśliwy. Bo nie da się być szczęśliwym będąc między młotem oczekiwań partnera, a kowadłem własnej natury. Otwórz drzwi i wygoń husky na dwa tygodnie. Wróci zziajany, ubłocony, szczęśliwy i kochający.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Nie umiem myśleć logicznie. Nie wiem co powinnam zrobić. Mam ogromną potrzebę rozmowy, ale wiem, że nie mogę się do niego odzywać w tej sprawie. Po 11 latach to sprawia, że czuję się bardzo samotna. Zaskoczyła mnie ta kłótnia o ślub. Mam taki mętlik w głowie, chciałabym wiedzieć na czym stoję. Tak bardzo nie chcę sie rozchodzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
spokojny introwertyk- jak to jest w Twoim małżeństwie - kto potrzebuje przestrzeni? Ty czy Twoja żona? Jesteście szczęśliwi? Dajecie sobie radę z tym? Przed ślubem było tak smao? Po coś się zmieniło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie nie przyjmujesz do wiadomosci ze powiedzial ci NIC Z TEGO NIE BEDZIE I SPADAJ? Bedzuesz teraz obca dziewczybe wypytywala i jej facete porownywala do twojego? Tylko co to da? Widze ze facet pluje ci w twarz a ty ciagle ze deszcz pada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Nie powiedział, że nic z tego nie będzie. Powiedział, że kocha i że mu zależy. To kłótnia jak kazda inna. Zostawiłabym go gdybym wiedziała, że mnie nie kocha. A ja nie wiem nic. Trudno w tym momencie podejmowac jakiekolwiek decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie nie przyjmujesz do wiadomosci ze powiedzial ci NIC Z TEGO NIE BEDZIE I SPADAJ? Bedzuesz teraz obca dziewczybe wypytywala i jej facete porownywala do twojego? Tylko co to da? Widze ze facet pluje ci w twarz a ty ciagle ze deszcz pada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Napisałeś/ aś dwa razy ten sam komentarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostawilabys go? Ty go nigdy nie zostawisz bluszczu! Ale on cie zostawi w 5 minut jak tylko pozna te jedyna - bo ty nia nie jestes - jestes bo ktos musi sprzatac i oplacac rachunki, no i w ostatecznosci on musi gdzies jajka oprozniac. Zaprzeczaj ze tak jest - ile tylko masz sily! Ale nam i tak oczu nie zamydlisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Jasne, nie chciałabym, być z kimś - stąd moje naleganie na rozmowy na temat tej sytuacji. Mylisz się jesli myślisz że daję się wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybys wiedziala, ze cie nie kocha - Na pytanie dlaczego ze mną jest skoro od tylu lat mu żle - powidział "nie wiem"....i uwazasz ze z jego zachowania, bo to ze nie chce mu sie z toba nawet gadac, mozna wywnioskowac, ze on cie kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Myślę, że jest zmęczony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak wmawiaj sobie...prawde jest taka, ze tu nie widac milosci (zreszta ty sama piszesz, ze nie widzisz milosci w jego oczach). Piszesz, ze ie dajesz sie wykorzystywac - przeciez sama sprzatasz, wszystko w dmu robisz - miesiac temu sie ocknelas, ale on sie buntuje i sama pisalas, ze ta wasza klotnia i tak nie przyniosla efektow. Przy rozmowie z piwem, wyrwal ci szklanke (a raczej sama ja wkoncu puscilas, bo sie balas, ze ja zgniecie) pokazal, ze potrafi byc agresywny...ty mu poprostu dzialasz na nerwy, dlatego po pracy nie ma ochoty z toba gadac, bo juz o spedzaniu czasu razem tez nie wspomne. Bedziesz przy nim tkwic, az faktycznie znajdzie ta jedyna i cie bez wahania zostawi, bo dla niego juz od dawna nie jestes wazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest zmeczony? Chyba toba. Jak sie nie widzicie przez caly dzien, a on po powrocie woli spedzac czas sam, niz z toba, to nasuwa sie jedna mysl. On cie nie kocha. Moze jakbys zerwala, czy chociaz sie wyprowadzila na jakis czas, to by moze zrozumial co moze stracic, ale ty sie boisz radykalnych krokow i bedziesz przy nim tkwic, az cie kopnie w doopsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciebie paralizuje strach przed zostaniem bez niego. I dopoki tego nie opanujesz nie bedziesz mogla ani konstruktywnie myslec, ani dzialac. Na pewno trudno jest tak po 11 latach powiedziec "ciao". Ale badz przed soba szczera: ty od lat tylko walczysz i co? Nic, jestes tylko coraz bardziej sfrustrowana i nieszczesliwa. On to juz nawet rozmawiac nie chce, ze o reszcie nie wspomne. A jest pewnie tez za wygodny zeby zrobic ostre ciecie. Nie mozecie sie na jakis miesiac rozstac, tak niby na probe? Ale tu tez strach toba rzadzi - bo co bedzie jak mu sie spodoba to bycie samym. Odpowiedz jest prosta: to bedziesz przynajmniej wiedziala na czym stoisz i ze kazdy nastepny dzien spedzony z nim to strata czasu. Ale ty i tak zdecydujesz sie na powolna agonie, tak krok po kroku. Tyle, ze to zmarnowany czas, ktorego nie da sie cofnac. Jak myslisz, jak on by zareagowal na twoja propozycje miesiecznej separacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bedzie zadnej separacji - ona dobrze wie ze nie mialaby po co wracac! Trzyma go pazurami i wie ze jak pusci chociaz na moment to on juz nie wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale on i tak sam niedlugo sam odejdzie. Do tej pory sie trzymal autorki, bo nie mial pracy, to i poszalec nie mogl. Zreszta pisala, ze na nic go nie bylo stac, nigdzie nie wyjezdzali. Teraz ma prace, poznal nowych ludzi i widza jak zyja. Niczego sobie nie odmawiaja, wyjezdaja, a autorko chce zbierac na slub, ktorego on i tak nie chce....sam ja wkrotce zostawi, bo juz teraz ma jej dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to sa twoje slowe sprzed 2 miesiecy "Każdy zasługuje na kogoś, kto go obdarzy miłością i ja tego chcę. Skoro takiebardzo ważne rzeczy są dla niego błahe, niewygodne albo zamiast chcieć robić więcej dla mnie niż mniej - woli unikac odpowiedzialnosci to powiedz mi - dobrze sądzę, że on mnie nie kocha?" - Dalej nic nie zrobilas z ta wiedza. Wiesz, ze cie nie kocha, to po co z nim siedzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona wiatru
Już raz po kłótni wyjechałam na 2 tyg żeby sobie wszystko poukładać i sam dzwonił i rozmawiał i mowił ze chce. Dopytywał kiedy wracam, chciał żebym wróciła. Teraz gdybyśmy zrobili sobie przerwę - nie wiem jakby bylo. Nie po to próbuje różnych opcji żeby go udupić za wszelką cenę - chce być szczęśliwa i chcę żeby mój przyszły mąż tez był szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×