Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość może przyszła mamusia

mamusie na luty 2018

Polecane posty

Gość kamea81
Mimma, Olivinsand - co u was? Ja dalej w szpitalu, ale wiadomo że przez weekend to i tak nic się nie dzieje i niczego się nie można dowiedzieć... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mimma
Ja dzis wyszłam ,leczę infekcje i po świętach (jak wylecze) mój gin założy mi pesar . Musze być dobrej myśli. 3majcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Ja wychodze w czwartek, skurcze się wyciszyły...ale szyjka całkowicie zgładzona, więc jest ryzyko, iż może się zacząć w kazdej chwilii akcja porodowa.. James weekendy na patologii są tragiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Ja też chcę do domku... Mam wrażenie że to takie bezsensowne leżenie... Dostaję magnez, duphaston - czyli to co w domu, dostałam też steryd na rozwój płucek, oprócz tego robią mi ktg codziennie i jest ok, porobili morfologię, mocz, dziś pobrali na tsh, cytomegalie i toxo, i czekam na wyniki wymazu z pochwy. I żyję nadzieją, że w piątek wyjdę... A o pessarze ba razie nikt nic nie wspomniał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Kamea , może zapytaj wprost czy Ci założą pesser...Plus taki, że badania wszystkie porobią...Na pewno wypuszczą Cię na święta do domu...Przesyłam pozytywne fluidy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Czy u Ciebie też się nie da spać? U mnie co godzine przychodzi położna sprawdzać tętno, dziewczyny niektòre chrapią, albo łòżka skrzypią...masakra. Po piątej rano już pobudka, pomiar cisnienia itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agiii27
aż przykro się tak czyta, że musicie leżeć w tych szpitalach... nic przyjemnego :( u mnie po ostatniej wizycie podobno wszystko ok, trwają przygotowania do świąt ale staram się nie nadwyrężać bo jak czytam o Waszych problemach to jakoś tak mam stracha, chciała bym żeby wszystko było dobrze ale to jak każda z nas :) pozdrowienia dla Wszystkich mamusiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Olivinsand tak samo... Jak nie mierzenie ciśnienia, temperatury, czy przychodzenie po próbkę moczu o 4 rano przez pielęgniarki , to trzeszczenie łóżek, chrapanie i spacery do wc co parę minut przez koleżanki z pokoju :D Jeszcze pani przychodzi o 5(!!!) rano wymienić worki na śmieci w koszach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, współczuję bardzo tych szpitalnych przeżyć. Mam nadzieję, że na święta wszystkie będziecie w domach ze swoimi najbliższymi. I oby do końca już nie działo się nic niepokojącego. Coś te nasze maluchy chciałyby się pospieszyć. Musimy zrobić wszystko, by jak najdłużej zatrzymać je w brzuchach. Także wiecie, świąteczne przygotowania zostawiamy innym. W tym roku jesteśmy usprawiedliwione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Jeszcze dwa dni... Kamea81 - identycznie jak u mnie...Moja mama mi mówi, żebym potraktowała ten pobyt w szpitalu jako urlop od dzieci, obowiązków (tak w ramach pocieszania mnie). I tak sobie myślę, że super taki urlop: zero spania, jedzenie fatalne (tyle się mówi o 5 porcjach warzyw i owoców w diecie a tymczasem tylko nędzna surówka na obiad), stresu sporo. Choćby chciał człowiek w dzień te nieprzespane noce odespać to się nie da, leży nas na sali 6, do każdej ktoś przychodzi, wołają na badania, na okrągło ktg chodzi, telewizor rympoli. Takie to wczasy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
agiii27, MarTuśka - oszczędzajcie się dziewczyny, nie warto się nadwyrężać po to by dodatkowe ciasto czy potrawa była na stole. Wystarczy to co będzie, nasze maluszki najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
O jedzeniu nawet nie wspominam... Od piątku tylko raz dostałam plasterek pomidora do kolacji... Do obiadu jakieś rozgotowane paćki dodają :) dieta ciężarnej hehehe :) i codziennie do obiadu ten sam biały sos, który za każdym razem inaczej się nazywa, a jest to to samo:D dziewczyny nie szarżujcie, oszczędzajcie się, żebyście nie miały tej przyjemności bycia na patologii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Tak to jest jak jest 5 zł na wyżywienie dobowe pacjenta. Kiedyś czytałam artykuł o tym , że na więźnia jest 20 zł a na chorego w szpitalu 5 zł. Nie wiadomo śmiać się czy płakać... Ale tak się zastanawiam, że te jadłospisy to jakiś dietetyk układa, aby pokryć zapotrzebowanie człowieka na wszystlkie składniki odżywcze, patrząc co oni podają na talerzu jestem przerażona, na okrągło chleb, wędlina, zupa mleczna, zero urozmaicenia...No i brak witamin przede wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Mi już zajady się porobiły w kącikach ust-pewnie czegoś mi brakuje w tej dietce ... Dobrze że mąż dowiózł warzywa i owocki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agiii27
kamea81 - aż mi się śmiać zachciało jak napisałaś o tym białym sosie :D na początku drugiego trymestru trafiłam do szpitala, na szczęście byłam tylko tydzień i okazało się, że to nic poważnego ale pamiętam, że codziennie był ten biały sos ( totalnie bez smaku) którego już po dwóch dniach miałam dosyć. Dziewczyny również uważam, że te szpitalne jedzenie jest do niczego. Tyle się mówi, że w ciąży ważne są witaminy, owoce, warzywa, ryby... Ale jakoś w szpitalach kompletnie o tym zapominają. Mam wrażenie, że tylko kalkulują co wyjdzie taniej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćAlaa
Jeny dziewczyny.. bardzo współczuję tych szpitalnych przeżyć! Mam nadzieję, że święta spędzicie juz w domu. Ja wczoraj byłam u gina i teraz juz wizyty mam co 2 tyg bo rozpoczęłam 34 tc. Sprawdził tętno moje i dziecka no i tą szyjkę.. I znowu nie zmierzył tylko powiedział, że "trzyma" i tyle. Za 2 tygodnie szczegółowe badanie usg. No i dowiem się w końcu czy będę mogła rodzić naturalnie czy nie. Pozdrawiam Was serdecznie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Agiii27 to może to ten sam szpital ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka001
Fajnie macie, darmowe wakacje :D Ja przed szpitalem bronie sie od samego poczatku rekoma i nogami. Poczatkowo tez tylko duphaston i lezenie ( cale szczescue ze trafilam na kekarza gbura, bo pewnie lezalabym do teraz), potem jeszcze luteina, ale caly czas boli jak cholera. Dobrze ze juz koncowka, bo chyba nie znalazlabym sily na wiecej. Wczoraj mialam USG , termin juz na 30.01, wazy 2 400 g. wedlug USG juz 34 tydz. Byle by wytrzymac jeszcze 3 tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMycha
Trzymajcie sie dziewczyny mam nadzieje ze puszcza Was do domow na święta. Mnie tez jakieś cuda się dzieją duszności bolesnosc w klatce piersiowej. Rodzinna nic nie znalazla bardzo chciala posalac mnie do szpitala ale lekarz prowadzacy stwierdzil ze gdyby sie nasililo bo wyladuje na patologii na grubo ponad tydzien... wiec narazie czekam. Przeszlo więc nie panikuje. Przede mna jeszcze 9 tygodni ale ciezko się spi obraca chodzi oddycha... wszystko ciężko. Pocieszajace jest ze to już tak niewiele:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na święta wypuszczą was do domu,będą chcieli mieć spokój,mało obowiązków bo i lekarzy będzie mniej na dyżurach. Ja leżałam 3 tyg.temu na patologii to jedzenie mi smakowało,zwłaszcza obiady.Zupy lepsze niż ja gotuję,ale malutko. Zoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Zoma - to miałaś szczęście odnośnie jedzenia, naprawdę. U mnie w szpitalu jedzenie jest tragiczne. Mycha, 3 maj się, już niedużo zostało do rozwiązania. U nas wszystkie po kolei wychodzą przed świętami, naprawdę wyjątkowe przypadki zostaną na same święta. Mi lekarz zaproponował, abym po świętach wróciła na patologię, by było bezpieczniej...Obiecałam, ze będę leżeć plackiem do 37 tc, leki mam dobrane, a różnica duża leżeć w domu niż w szpitalu. Swoją drogą Majka podziwiam Cię za to leżenie, ja powoli wymiękam, bolą mnie plecy, boki...wszytsko.Marzę o tym by się rozprostować, przejść kawałek. Pozowlenie mam tylko spacer do wc i spowrotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fressia
Cześć dziewczyny. Wczoraj miałam wizytę. 35 tc rozpoczęty. Dr mówi, że mogę rodzić naturalnie, ale jeszcze na początku stycznia będzie mi oceniać bliznę. Mam się oszczędzać - poza tym wszystko ok. Szyjka i macica szykują się do porodu. Tylko córka jeszcze bezimienna. Czytam co piszecie, trzymajmy się wszystkie dzielnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Ja już w domu. Jak dobrze, popłakałam się jak uściskałąm moje dzieciaczki. Kamea, jak tam? Kiedy wychodzisz? fressia -super, że wszystko w porządku...Jakie imiona bierzecie pod uwagę? U mojej bratowej nie mogli się zdecydować na imię dla synka, więc urządzili losowanie...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka001
Tez nie mam imienia wybranego, na pewno na drugie bedzie mial Stanislaw- po moim tacie. Teraz Stas jest jeden z pierwszych w rankingu i nie bardzo chce sie powielac. Maz 12 lat temu przy corce, chcial Roberta i nadal potrzymal. Moze jak mu sie tak bardzo podoba to jest to wlasnie to jedyne imie, bo poki co pomyslow brak. Jestem zakochana w Olafie z Krainy Lodu, no ale przeciez co powiem dziecku " kochanie, masz imie po balwanie" .. :D olivinsand mysle ze to nasze , moje i Twoje lezenie to dwie rozne historie, ty musisz wykazac sie silna wola, mnie w lozku trzyma bol. Nie ma co porownywac, trza zacisnac zeby i przetrzymac... Swoja droga , ja chyba nie dotrwam do lutego, poki co jeszcze trzymaja leki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivinsand
Majka - ja też nawet na luty nie liczę, oby wytrwać do połowy stycznia, to już będzie dobrze. Mi ciężko z tym leżeniem, bo zawsze byłam bardzo aktywna, dwie poprzednie ciąże pracowałam do 36 tc. Ale czego się nie robi dla maleństwa. Robert - mi się podoba, bardzo rzadkie obecnie imię, Staś rzeczywiście popularne, podobnie jak Jaś, Antoś, Franek (panuje moda na imiona naszych dziadków).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej,ja dzisiaj byłam na kontroli. Wszystko ok ;) mam leżeć w domu i odpoczywać. Mam nadzieje,ze wszystkie będziemy w domach na święta !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Ja dalej leżę... Jutro mam usg sprawdzające szyjke(które sama wymusiłam bo lekarz się nie kwapił) Zobaczymy co dalej... Ale już nie liczę że mnie wypuszczą przed świętami:( co chwilę lekarz sobie coś wymyśla-a to taki wymaz, a to siatki, a to takie badanie z krwi... A na wymazy czeka się kilka dni... Smutno mi:( pierwsze święta nie w domku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka001
A nawet nie mow, ja leze od 7 tyg, brzucha jeszcze nie bylo, nagle wszystko sie zmienilo o 180*,z dnia na dzien musialam przewartosciowac potrzeby , moje , a przede wszystkim rodziny. Ciaza sama w sobie byla duzym emocionalnym wyzwaniem i dlugo tego nie czulam...w zasadzie nadal nie czuje, nie ma we mnie tej takiej euforii jak przy corce.Wyprawke co prawda skompletowalam, ale bardziej z obowiazku niz podniecenia. Nie lubie malych dzieci i ciezko mi sobie wyobrazic niemowle w domu. Pewnie ta wielka milosc przyjdzie z czasem...a moze odbieram to tak, bo cala ciaze bronilam sie przed bole po stracie ( ewentualnym bolem)Maluch jest na tyle duzy ze da sobie rade, nawet jakby urodzil sie teraz, ale znowu obawa i niepewnosc o to czy bedzie zdrowy... Jestem przewrazliwiona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka001
Kamea nic nie smutaj, za kilka lat nie bedziesz o tym pamietala, a zdrowie dzidziusia teraz najwazniejsze, kazdy dzien na wage zlota.. Sa i dobre strony, ciasto, karpia ci przyniosa, a nie spedzisz dlugich godz w kuchni:x z reszta stac z takim brzucholem jak moj , przy krojeniu to masochizm w czystej postaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamea81
Niestety odwiedziny z dziećmi u nas odpadają, bo na oddziale leżą dziewczyny po cesarkach z noworodkami i jest zakaz... Tylko korytarz na zewnątrz oddziału zostaje. A mąż i tak raczej nie zrobi Wigilii bo nie potrafi. A nikt ich nie chce przygarnąć, każdy ma swoje życie - takie niestety mamy rodziny... :( smutne to będą święta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×