Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Zgadłaś Myshko, właśnie dlatego, że ty uczysz dzieci w domu :) Myślę, że Anastazja po prostu woli pisanie niż liczenie. Z pisania i czytania jest najlepsza w klasie, więc myślę, że po prostu jej to łatwo przychodzi. A z matmy jest chyba najgorsza :D Nie winię jej za to, ma w końcu moje geny. A dla mnie matematyka zawsze była zmorą nocną. Cieszy mnie, że Anastazja wykazuje zainteresowanie biologią - to też moje geny, więc nad tą matmą ślęczymy tylko dlatego, że przecież musi biedactwo jakoś przejśćprzez tę szkołę. Cieszy mnie kiedy widzę, jak sama z własnej woli ślęczy nad atlasami anatomii człowieka, czy grzebie w encyklopediach dziecięcych o zwierzętach. Nie zmuszam jej, ale widzę że to lubi. I fajnie. No, ale te liczenie.... Niby zna wszystkie cyfry, liczby, dodaje w słupkach i nawet jak się bawimy w sklep to w miarę sobie radzi z pieniędzmi. Ale już tabliczka mnożenia jakoś do niej nie dociera. Trudno. Będziemy więc walczyć, ech.... Może i ja się po 30 latach nauczę..... ale obciach, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, Twoje milczenie wydawalo mi sie podejrzane... Sle zyczenia aby problemy jak najszybciej poszly w zapomnienie. Moze Ci ulzy jak sie wygadasz? Moze cos doradzimy? Chyba, ze potrzebujesz to " przetrawic" w samodzielnie. Shalla, jak przeczytalam o Twoich wyscigach po schodach w tesco w terminie porodu to az dostalam gesiej skorki. Moje oba porody zaczely sie od odejscia wod (prawdziwe kaskady! zwlaszcza przy Olku kiedy mialam 2 litry wod...) i raczej wolalabym zeby mi sie to nie przydarzylo wlasnie w hipermarkecie, chyba juz naprawde masz dosc :) Przez to, ze rodzilam dwa i trzy tygodnie przed terminem w ogole nie wiem co to jest taka presja na porod. U mnie raczej przewazalo myslenie "jeszcze tak niewiele czasu zostalo, jak to zlecialo!" W kazdym razie zycze aby Max caly i zdrowy znalazl sie na swiecie jak najszybciej. Karenko, czy Twoja ukochana tesciowa, bedac w koncu jakby nie bylo kobieta, moglaby sie posunac az do takich opinii przy Olku? Jezeli tak to jestem w powaznym szoku. Odnosnie wyboru szpitala - jak to u Ciebie jest? Czy trzeba sie wczesniej umawiac, anonsowac, rozmawiac z lekarzem i polozna czy na porzadku dziennym jest jechanie do pierwszego, lepszego? Naprawde juz nie moge doczekac sie zdjec maluchow Twoich i Shalii... Noworodki sa takie urocze! Jeszcze chcialam Wam powiedziec, ze moj Oleczek wazy prawie 10 kg czyli troszke wiecej niz roczna Zuza. Brak mi slow. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ja też wysyłam pozytywne fluidy. Nie daj się cokolwiek by się działo. Właśnie jesteśz Nastusią na etapie przerabiania pozytywnego myślenia. Wiecie, niedawno czytałam fajną książkę pt.: "niemożliwe jest możliwe". Niby nic odkrywczego, a jednak. Czasem trzeba po prostu stanąć pod ścianą,gdzie oczywiste wydawałoby się rzeczy sąwołami wypisane, żeby to jakoś do mózgu dotarło. Podobały mi podane w książce przykłady. Spójrzmy na malutkie dzieci, które jeszcze zupełnie nic nie potrafią, a każda nauka przychodzi im z takim trudem - siadanie,raczkowanie, chodzenie, jedzenie z łyżeczki itd. Ale dziecko się nie poddaje. Nie ważne ile guzów przy tym zaliczy, ile bólu, ile razy nos rozkwasi. Ale wciąż próbuje na nowo, wstaje, podnosi się i dalej do przodu. Bo przecież skoro mama chodzi, tata chodzi, to jemu też się MUSI udać!!! Jaki to cudowny przykład pozytywnej postawy! A wokoło tylko pochwały, zachęty, entuzjazm i nagrody ze strony starszych. Gdyby tak mogło być przez całe życie! Ale skąd! Tylko trochę podrośniemy i zaraz świat zewnętrzny sprowadza nas do parteru ucząc jakże odmiennej postawy! Nasiąkamy takimi tekstami jak:nie dam rady, nie potrafię, to za trudne dla mnie.... Nasz mózg sam tego nie kreuje. Słyszymy to od innych, a potem automatycznie "wdrażamy" taką samą postawę w nasze życie. A przecież można inaczej! Tylko jak nie poddać się tej destrukcyjnej wszechobecnej atmosferze, która nas otacza? Ciężko.... Staramy się więc Nastusię ukierunkowywać zawsze w stronę: mogę wszystko, jeśli tylko chcę. Skutki są różne, ale przynajmniej za wszelką cenę wystrzegamy się programowania jej na porażkę. To nie łatwe, kiedy te porażki jednak nadchodzę i trzeba to jakoś logicznie wytłumaczyć, ale to i tak o niebo lepsze, niż smutno kiwać głową: a mówiłam że ci się nie uda. No i trzeba uważać, żeby nie wpaść w pułapkę - nie dać odczuć dziecku, że oczekuje się od niego samych sukcesów, bo jak nie to jest fajtłapa i zawiodło rodziców na całej linii. Ale kto mówił, że wychowanie dziecka jest proste? :) Ale sobie pomądralowałam z rana! Od razu widać, że jeszcze nie urodziłam i roznosi mnie..... Wczoraj Nastusia zaskoczyła mnie swoją odwagą. Od kilku dni miała kiwający się ząb. Bardzo kiwający, ale jakiś oporny. Nastusia wnerwiona sytuacją ( zachęcaliśmy ją na różne sposoby, żeby sama mu trochę języczkiem pomogła wylecieć ) wreszcie przyniosła mi wczoraj po kąpieli chusteczkę higieniczną z miną: kacie czyń swoją powinność i zarządała wyrwania. Wyrywanie trwało ułamek sekundy i pewnie wcale nie bolało, bo ten ząbek siedział już naprawdę tylko siłą woli, ale za to krew siknęła, jakbym jej conajmniej 8-emkę wyrwała :) Ale to jej nie przeraziło. Złapała za chusteczkę i popędziła oznajmić całej rodzinie swój sukces piszcząc przy tym i powrzaskując jak mały orangutan. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, pozytywne fluidy plyna i ode manie i to nawet od wczoraj, pomimo ze zapomnialam o tym napisac.... Zasmucilas mnie, mam nadzieje, ze co sie popsulo to sie naprawi ❤️ Karenko, wiesz ze od wczoraj glowie nad sensem slow Olka, bo one sa bardzo "grave" czyli powazne (?) pewne konsekwencji (?) - nie wiem jak to zgrabnie ujac po polsku. Przede wszystkim jezeli sa faktycznie efektem filozofii podobnej do tej, ktora wyznaje Twoja tesciowa i to niezaleznie od tego czy to ona mu ja wpoila czy ktos inny. A moze jest tez tak, ze on po prostu chcial Ci powiedziec, ze Ty go nie rozumiesz tu i teraz, a wyszlo jakby to przekladal na cala ludzkosc? Bo wyszlo, ja tez to widze, no ale niechcacy? Moze? Pola wlasnie namalowala farbami policjanta na krowie, ktory szuka malej dziewczynki, bo sie zgubila. Przepiekne to jest, jak wyschnie, to sfotografuje i wysle :) Ide ja teraz rozebrac i umyc, na razie aha, Shalla, my tez bardzo sie staramy zachecac do tego zeby dzieciaki nie baly sie probowac i nie baly sie ewentualnej porazki. I bardzo staramy sie nie mowic: "wiedzialem/am ze ci sie nie uda". Raczej, ciesze sie ze sprobowales/as oj, ide

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, juz nie moge sie doczekac malunku. Jestem pod wrazeniem wyobrazni Poli. Zuza w dalszym ciagu z rysunkow kiepska ale widze, ze mocno podciagnela sie w kolorowaniu chociaz dobor kolorow wyglada na naprawde dzielo przypadku. W przedszkolu przy szafeczce Zuzy jest akurat tablica z pracami jej grupy. Pekalam ostatnio z dumy bo rysunek podpisany jej imieniem byl naprawde bardzo udany! Czy Pola rysuje albo maluje codziennie? Ile czasu potrafi spedzic sama sporzadzajac prace plastyczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I Pola i Jasiek rysuja codziennie, codziennie powstaja stosiki rysunkow. Maluja i lepia z plasteliny tez czesto ale moze niekoniecznie codziennie. W kazdym razie u nas w pokoju jadalnym wszelkie mazaki, kredki, kartki itp. sa CIAGLE pod reka. Wchodzisz do nas do domu i pierwsze co ci sie rzuca w oczy to silna obecnosc dzieci. Kiedy jedno zaczyna rysowac drugie natychmiast pakuje sie obok, czesto dzien zaczyna sie od rysowania, jeszcze przed sniadaniem A co do pomyslow Poli z tym policjantem na krowie to nie mam pojecia skad.... za to motyw ratowania kogos z tarapatow mysle ze pochodzi stad iz Myszon czesto rysuje Poli zagubionego chlopca, ktory szuka siostry i trzeba go wyprowadzic z labiryntu albo zgubiona dziewczynke, ktora szuka wyjscia z lasu itp. I Pola wtedy wciela sie w ta osobe, ktora pomaga. Co do kolorow, to tez sa one przypadkowe, choc jedno jest pewne, Pola uwielbia kiedy jest kolorowo (odwrotnie niz Jasiek), a ja nigdy nie interweniuje w sprawie doboru kolorow, nigdy nie prostuje ze niebo ma byc niebieskie. Uwazam ze warto dziecku pozostawic wolnosc w uzywaniu kolorow czy zabawek, uwazam ze nie trzeba im ciagle przypominac jakie dana zabawka powinna miec zastosowanie... Oj, teraz to ja sie rozpisalam. Malunki juz sfotografowalam, moze uda mi sie je wrzucic do kompa i wyslac zanim przyjdzie znajoma, na ktora czekam. Pytasz tez ile czasu Pola spedza sama tworzac prace plastyczna... nigdy sie nad tym nie zastanawialam, mysle, ze kwadrans na pewno.... ale moze wtedy powstac kilka prac. Najczesciej jednak nie jest sama, obok tworzy jej brat i wtedy ten czas moze byc dluzszy. Jako ciekawostke powiem ze moje dzieci czasami lubia rysowac ogladajac film. Ufff, co za slowotok. Dlaczego ja nie potrafie krotko, zwiezle i na temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla sie nie odzywa, czyzby byla w szpitalu? Kuk, a jak Twoje nastroje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano niestety nie. Wczoraj na obiadek obżarłam się pikantnym skrzydełkami, strułam się tak nieludzko, że wieczór spędziłam na konferencji z wielkim uchem, w nocy mordowały mnie skurcze, a dziś życie wróciło do normy i znów cisza. Nic mi nie jest i żadnych symptomów nadchodzących zmian :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Ja tez mialam napisac, ze Shalla chyba poszla rodzic... I tez wzywam Kuk do raportu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla leży w łóżku, z miną Królika ( z Kubusia Puchatka), rzucając piorunujące spojrzenia w kierunku 3 tygodnie temu spakowanej torby do szpitala. Wrrrr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, zaraz mnie wyslesz do diabla, jak ci zaczne takie rady podawac, ale co mi tam - zastosuj metode wizualizacji. Przed snem wyobraz sobie ze jutro rano wszystko sie zaczyna i jak dokladnie ze szczegolami sie dzieje az do momentu przestapienia progu szpiatala, albo wrecz do samego konca i nie ma mowy zeby Max nie urodzil sie jutro przed 20.00 :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla czekam na wiesci o sile wizualizacji ;) ;) A ja zaliczam wlasnie kolejna bezsenna noc, wiec zamiast sie przewracac w lozku z boku na bok wstalam i zafundowalam sobie litrowy kubek rumianku z miodem. Wczoraj zaliczylam absolutny maraton, 12 godz na nogach non stop i pokonane kilometry wiec zasypialam z tym blogim przekonaniem ze jestem tak padnieta ze sen nocny mam zagwarantowany. Tak.... O ile wczesniej moze stres zwiazany z niewiadoma dotyczaca porodu mogl gdzies o sobie dawac znac o tyle teraz kiedy juz wiem co, gdzie, jak i kiedy nie mam pojecia co mnie tak wybija z rytmu. Wiem ze jestem wpisana na liste do cc na 2.02. Jakims cudem chyba. Pisalam Wam ze moja gin kiedy bylam w 7 miesiacu bardzo sie zdziwila ze ja pytam o cc bo jej gdzies umknelo ze moja pierwsza ciaza zakonczyla sie cesarka. Zapytalam ja czy w zwiazku z tym mam sie rejestrowac w tym szpitalu gdzie bede rodzic. Uslyszlam ze mam absolutnie nic nie robic i nie podejmowac zadnych inicjatyw, bo oni jako centrum maja bezposrednie dojscie na odzial i i specjalna liste. Ok Poniewaz juz nie raz sie przekonalam ze ona co innego mowi a co innego mysli za jej placami umowilam sobie wizyte w ambulatorium tego szpitala. Jedyna dostepna data to byl 25.01. Dobre i to. 20.12 podczas wizyty pytam kolejny raz kiedy otrzymam jakas konkretna date. Wola pania z rejestracji, kaze jej zdzwoanic do szpitala i "cos ustalic". Sprowadzilao sie to do tego ze zadzwonila do pani ordynator i zostawila wiadomosc na jej sekretarce. Rozumiecie, 4 dni przed swietami kiedy pani prof ma pewnie z 200 wiadomosci na sekretarce z zyczeniami. 27.12 wracam do centrum i pytam czy pani prof sie z nimi skontaktowala a pani gin i pani z rejestracji patrza na mnie jakbym spadla z drzewa i rozbrajajco informuja mnie ze przeciez pani prof ma teraz przerwe swiateczna do 10.01!!! Pytam czy jak wroci beda sie z nia kontaktowac i uslyszalam ze wystarczy ze raz jej zosatwily wiadomosc i niema potrzeby przypominania jej jak dziecku. Jednoczesnie moja gin oswiadcza mi ze "procedura dostania sie na oddzial wyglada tak, ze mam sobie wykupic prywatne ktg w tym szpitalu i lekarza ktory bedzie mi je robil poprosic o wpisanie mnie na liste do cc" Wlos mi sie na glowie zjezyl, bo ktg rob sie w 38 tyg i jakos sobie nie wyobrazalam chodzic do 38 tyg bez pewnosci gdzie i kiedy bede rodzic. Pojechalam do tego szpitala, ale w tej slynnej przerwie swiatecznej zeby upewnic sie czy lekarz wykonujac ktg ma w ogole mozliwosc wpisania mnie na tak liste. Dwoch lekarzy z ktorymi rozmawialam ubawilam setnie ta opowiescia, ale odpowiedz byla jedna. Nie, nie ma takiej mozliwosci bo taka liste prowadzi tylko pni ordynator i jej asystent. Oboje na urlopie do 10 stycznia. A jakze. Jeszcze bardziej rozbrajajacym elementem tej ukladanki jest to ze w listopadzie kiedy zapytalam mojej gin gdzie moglabym zrobic ktg, bo na sluzbe zdrowia byla juz za pozno sie rejestrowac ona odeslala mnie do prywtanej kliniki ktora nie ma nic wspolnego ze szpitalem gdzie mam rodzic. A teraz sie okazalo ze tylko w tym szpitalu mam zrobic ktg. Trudno cokolwiek zrozumiec z tego belkotu. Dzwonie wsciekla do mojej gin i pytam co z tym ktg i rezerwowaniem terminu i usyszalam ze mam sie koniecznie zapisac na ktg do dr P a on juz wszystko zalatwi. Dzwonie tam przez dwa dni i za kazdym razem slysze to samo: Nie ma takiej mozliwosci bo dr P nie wykonuje ktg. Dzwonie do gin a ona sie upiera ze wykonuje i ze mam do niego sie umowic. Wczoraj nie wytrzymalam i pojechalam do tego szpitala. Dorwalam w koncu pani ordynator w asyscie swojej swity i na korytarzui bez ogrodek pytam czy bylaby uprzejma mnie uswiadomic co do tego jak wyglada normalna procedura dostania sie na jej oddzial do cc. Biorac pod uwage ze droga sugerowana mi przez moja gin jest niewykonalna. Pani prof od razu mi mowi ze oczywiscie z jest niewykonalna bo dr P nie robi ktg i nie ma nic wspolnego z lista cc i ze moja gin powinna o tym doskonale wiedziec. Prof mnie pyta w ktorym jestem tyg, kiedy uslyszlam ze w 37, wytrzeszczyla oczy i przez zacisniete zeby powiedziala do swojego asystenta ze ktos bedzie musial porozmawiac z dr M. (moja gin) Oddala mnie w rece swojego asystenta, ten bierze do reki kalendarz i okazuje sie ze nie maja juz terminow! Robia planowane cc raz w tyg i 8.02 ich zdaniem jest za pozno, 26.01 za wczesnie a 2.02 maja juz komplet. Nie mialam juz nawet sily mowic. Pan asystent poszedl do ordynator i po 10 min medytacji ustalili ze musz przesunac ktoras z pan z 2.02 na 26.01 a mnie wpisac na jej miejsce. No i tym sposobem mam termin. Czy Waszym zdaniem moja gin to normalny czlowiek? Wiecie co mnie najbardziej rozwalilo? Kiedy dr wpisujacy mnie na liste powiedzial mi ze gdybym sie wstawila 25.01 na ktg to o zadnym terminie nie mogloby juz byc mowy! Bo pani ktora przesuneli dla mnie 25 ma byc juz na oddziale od rana czyli nic juz by sie zrobic nie dalo i on nie wie skad dr M wpadla na taki pomysl. Jutro mam u niej ostatnia wizyte i boje sie czy nie zrobie jej krzywdy. Wybaczcie ze tylko o tym i o sobie, ale pomyslalam ze jak spuszcze troche pary to mi sen wroci ;) ;) Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Karenko, mocno podnioslas mi cisnienie ta opowiescia. To sie nadaje do gazety. A co byloby gdybys zaczela rodzic wczoraj bez terminu cesarki? Wlasnie przeciez skoro jestes teraz w 37 tygodniu to spokojnie mozesz zaczac rodzic juz. Co wtedy? Czy obowiazuje jakis plan B? Przeciez ja za kazdym razem rodzilam przed terminem cesarki (chociaz z Olkiem odeszly mi wody na kilka godzin przez planowanym stawiennictwem na ciecie). Poprostu przyjezdzalam w srodku nocy i mowilam, ze rodze ale mam skierowanie na cc na wtedy i wtedy. Gdybym nie miala papierka w rece to kazalliby mi rodzic naturalnie. Czy debaty nad imieniem trwaja dalej? A moze juz doszliscie do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko - to po prostu nie do uwierzenia co się tam u Was dzieje! To nawet nie średniowiecze! To jakiś Kazachstan! Ale mną trzepnęło. To w ogóle brzmi wszystko niedorzecznie. Co to znaczy, że szpital ma plan na cesarki. A na gipsowanie połamanych nóg też? Ja złamiesz w poniedziałek, to masz pecha, bo gips zakładają tylko w piątki i jeszcze trzeba się umówić z miesięcznym wyprzedzeniem z góry przewidując, że niebawem złamiesz nogę????? To jakaś paranoja! Kończę, bo zaraz polecępo bandzie. Mysz, nie wyklnę cięza te wizualizację. Wszelkie moje klątwy w tej dziedzinie już ulokowałam w pani dentystce z ostrego dyżuru, więc dla ciebie nic już nie zostało :) :D A metodę stosuję, a jakże. Co więcej, pół rodziny jest w to wkręcone. Ale widać noszę pod sercem indywidualistę godnego naszego rodu. Persfazje i naciski wywołują u niego bunt i zachowanie odmienne od oczekiwanego przez ogół..... Myślicie, że skoki żąbką przez pasarz handlowy przyniosły by jakiś efekt? ( nie licząc aresztowania...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko jak Cie czytam to sie zastanawiam czy gorzej jest rodzic w Polsce czy we Wloszech :p A tak na serio, to nie miesci mi sie w glowie to wszystko o czym piszesz O Twojej pogubionej gince to juz nawet nie wspominam, aIe jak to jest w ogole mozliwe ze pani ordynator i jej asystent ida sobie na urlop i nie zostawiaja komus mozliwosci wpisywania na liste !!! No kurde! U nas sobie nie wyobrazam podobnych sytuacji... Moze dlatego jestem taka ostoja spokoju i optymizmu, no slowo, ze gdybym zyla we Wloszech (co nawiasem mowiac jest moim marzeniem, wyobrazacie sobie?) i miala do czynienia z takimi ludzmi i sytuacjami, to chyba bym zmienila cala filozofie zyciowa, stala bym sie pyskata, wstretna i wredna jak nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I mnie się Włochy marzą. Może nie na stałe, ale parę miesięcy bym sobie tam posiedziała. Ale jak czytam Kukowo-Karen kowe opowieści, to jakoś stygnę w tych marzeniach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla prosze Cie! Wizja Ciebie skakajacej zabka w miejscu publicznym w cemu zdopingowania Maxa do przyjscia na swiat zupelnie mnie rozlozyla :) :) A z tym planowaniem cesarek to nie jest tak do konca. Jezli w trakcie ciazy sa wskazania do wykonania cc to sie planuje to zrobic ok 10 dni przed naturalnym terminem rozwiazania wlasnie po to zeby uniknac akcji porodwej w trakcie cc. Natomiast kazda kobieta ktora rodzi w szpitalu (tym czy jakimkolwiek innym) ma zapewniona mozliowosc wykonania cc w momencie gdy sytuacja tego wymaga, bo w trakcie porodu naturalnego pojawiaja sie jakies komplikacje. Wszystko sprowadza sie do dyspozycyjnosci personelu i sal do porodu w znieczuleniu cc lub ogolnym. Ja z Olkiem mialam zaplanowana cesarke na 29.09 a do szpitala trafilam z lekkim krwawieniem 24. Przyjeli mnie na oddzial, monitorwali caly czas, ale skoro nic zlego sie nie dzialo to i tak musialam doczekac do terminu 29.09, bo wczesniej nie udalo sie znalezc okienka. W sytuacji gdy jest jakies emergency, wstawiasz sie na oddzial ratowniczy w danym szpitalu, oni dzwownia na oddzial i slysza ze wszystkie 3 sale do cc sa wlasnie zajete nawet nie przyjmuja cie na oddzial tylko karetka na sygnale wioza do najblizszego szpitala ktory oferuje dyspozycyjnosc. I jezeli wiadomo ze moim szpitalu cc planowane wykonuje sie we wtorki to inne szpitale wtedy nawet nie dzwonia z pytaniem o dyspozycyjnosc tylko wybiera sie inny z listy. Mniej wiecej tak to dziala. Z pewnoscia gdybym zaczela rodzic przy kilkudziesieciu szpitalach w Rzymie nie zostalabym na ulicy, ale tez zaden lekarz nie zrozumialby dlaczego do 40 tyg ciazy chodzilam sobie radosnie po swiecie bez ustalenia terminu. Mnie tym bardziej zalezalo na ustaleniu terminu bo chcialam zeby ktos przed przyjeciem mnie na oddzial rzucil okiem na moje badania i stwierdzil czy mam wszystko co potrzeba bo przy niefrasobliwosci mojej gin nie zdziwilabym sie gdyby sie okazalo ze brak w moich papierach bardzo waznych badan. Co do imienia kazdy obstaje przy swoim. Ja przy Sofia, Olek przy Katia a Max zmienia wersje co dwa dni ;) ;) Ale... Ja znam 5 kobiet o imieniu Zosia i powiem Wam ze wszystkie 5 to silne indywidualistki z mocnym charakterem. Wszystkie bez wyjatku. I bardzo mnie ta cecha pociaga w nich. Z terminu cesarki wyliczylam sobie ze Mala bedzie numerolgoczna 8. A to juz maksimum sily charakteru i indywidulanosci. Np nasza forumowa Pola jest 8 i jest jej klasycznym przykladem. Zawsze Mysh jak cos piszesz o Poli to jakbym czytala charakterystyke tej wibracji. Ja wiem ze to troche jak z wiara w znaki zodiaku ze niby Bliznieta komunikatywne a Panny skrupulatne itd, ale cos w tym jest. (No i sama bardzo wierze rok Kroliczka :) ) Tak wiec sobie mysle: 8 plus ta wibracja imienia czy to nie bedzie za duzo sily charakteru? ;) ;) ;) Nie wiem. Poki co obstaje przy Sofia i juz :) To tak a propos kompromisow. Psikulcu chcialam Ci jeszcze wyjasnic jak to jest z pogladem mojej tesciowej na temat kobiet. Mianowicie swiat dzieli sie na nia i cala reszte. To ze do reszty zaliczam sie ja i jej druga synowa to dla nas normalka. Szokiem dla mnie jest ze do tej reszty przypisuje tez swoja corke i wychowala ja w przekonaniu ze niewazne co sie dzieje w zwiazku jest to ZAWSZE wina kobiety. Nie ma znaczenia czy facet bedzie bil, pil, oszukiwal, zdradzal itd; wina lezy w kobiecie!!! Nie zartuje dziewczyny. Ona naprawde jest o tym gleboko przekonana. I biedna Marica raczej nie moze sobie szczesliwie ulozyc zycia uczuciowego bo trafia na takich patalachow na ktorych patrzac ja dostaje rekacji alergicznej na calym ciele. Ona sama nie jest szczesliwa bo nie jest dobrze traktowana, a moja tesciwa za kazdym razem wmawia jej ze to jej wina bo nie jest dosc mila, dobra, uprzejma, wyrozumiala, cierpliwa itd itd.... Pamietam moje niedowierzanie, oszolomienie, bezdech ze zlosci kiedy w pierwszych latach poznawania tej rodziny zaczelam sobie uswiadamiac swiatopoglad mojej tesciowej i wplyw tegoz na zycie jej corki. Tak wiec przekonanie o wyzszosci mezczyzny nad kobieta jest tam tak naturalne jak oddychanie. Pisalam Wam juz nie raz ze niestety tesciowa nawet wnuki dzieli na kategorie A i B. Olek jest w pierwszej grupie a pozostale dwie wnuczki zaliczaja sie do drugiej. Godziny rozmow, argumentacji, zdarte gardlo do niczego nie prowadza, ona nigdy nie zmieni swojego podejscia. Natomiast po tym co uslyszlam wtedy od Olka zadawalam sobie pytanie na ile widzac sie kilka razy do roku mozna przesiaknac takim pogladem? Tym bardziej ze ona nie wyraza go wprost mowiac: chlopcy sa fajniejsi niz dziewczynki. To sie odbywa na bardziej nieswiadmomym poziomie, ale sie odbywa. Bardzo wyostrzylam ucho na to co Olek teraz mowi, ale tego typu pogladow juz nie uslyszalam. Mysh chcesz ze mna konkurowac w kategorii: krotko, zwiezle i na temat? :P :P Nie masz szans ;) ;) PS Wlasnie mialam kontrolny tel od tesciowej z sakramentalnym pytaniem: ile przytylas??? Wiec ja uparcie: Popsula mi sie waga. - To w szpitalu cie nie waza? -Waza, ale nie pamietam :P :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja myśląc, że dyskusja odbywa się mailowo, na forum nie zaglądam, a tu proszę ;) W temacie porodu Karenki już wszystko zostało powiedziane, więc ja na ten temat pomilczę bo słów brak. Co do porodówek w Polsce to nie wypowiadam się bo nie chcę uogólniać. Ja u siebie miałam bardzo dobrą opiekę. Zarówno podczas tych 12 godzin kiedy próbowałam SN jak i po CC. Ciekawa jestem czy ewentualnym drugim razem będę mogła rodzić normalnie. Podobno wcześniejsza cesarka jest już wskazaniem do kolejnej. Shalla, a kiedy dokładnie masz termin? U mnie zaczęło się dwa dni po, a pamiętam że niepotrzebnie nastawiałam się, że urodzę przed i każdy dzień w którym nic się nie działo przynosił rozczarowanie... Nie słyszałam jeszcze o przyporządkowaniu osoby cyfrze. Na jakiej podstawie się to robi i ile tych typów jest? Ja osobiście jestem niezwykle sceptyczna jeśli chodzi o wszelkie horoskopy. Nikt mi przecież nie wmówi, że skoro mamy 12 znaków to co 12 osoba na świecie jest taka sama! nie ma mowy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Marj, odnosnie drugiej cesarki to w Polsce jest tak: jezeli pierwszy porod zakonczyl sie przez cc to nie jest to wskazaniem do drugiego cc ale moze byc. Ja moglam rodzic sn ale nie chcialam wiec wybralam sie na kwalifikacje do cc z papierkiem od mojej pani doktor, na ktorym bylo napisane stan po cieciu cesarskim oraz zle ulozenie plodu. Podczas badania okazalo sie, ze rzeczony plod :) juz zdazyl sie ulozyc prawidlowo a na cc z powodu stanu po cieciu dostalam kwalifikacje w ciagu 10 minut (lacznie z rozbieraniem sie i ubieraniem do badania i usg). Zaznaczam, ze gdybym sie tam nie pojawila to dla wszystkich byloby oczywiste, ze nie mam wskazan i mam rodzic sn. A co do porodow i opieki poporodowej u nas to jestem bardzo zadowolona, szczegolnie milo wspominam drugi porod i pobyt w szpitalu. Inna sprawa, ze nie moge sie wypowiadac jak jest w panstwowych placowkach bo szpital, ktory wybralam jest prywatny ale z kontraktem NFZ wiec z innymi warunkami mamy do czynienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, czyzby...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a gucio :( Nic nie pomaga. Żabki zaliczyłam, choć nie w pasażu handlowym, przyznaję uczciwie. Jazda po leżących sierżantach na 4-ce też nie pomaga. Ani bieganie po schodach, ani mycie okien. Bieganie pod górkę również nie! Jeśli więc macie szcze jakieśpomysły - to proszę śmiało. Wczoraj wieczorem zastanawiałam się, czy można urodzićw ogólebez bóli porodowych. A to dlatego, że wieczorem mały rozpychał się tak strasznie, tak mocno pchałw dół i na boki, wbijał pięty podmoje żebra, lambadę chyba tańczył, nie wiem, ale do przyjemności to nie należało. Odniosłam wrażenie, że postanowił wyjść bez mojej współpracy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy pomysl mam taki, zebys jeszcze sprobowala firanki w oknach pozmieniac, to tez podobna niezawodne, a drugi, jeszcze lepszy, zebys zapomniala ze to juz (swoja droga, to na kiedy masz termin oficjalny?) ignorowala zupelnie, robila swoje, zakazala nam ciagle pytac - no ja bym sie chyba wsciekla, jakbym kazdego dnia znajdowala na forum pytanie czy juz i nowa rade jak przyspieszyc ! :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oficjany termin mam na jutro.Ale to oczywiścienikomu z rodziny nie pasuje, bo mama ma wizytę u fizjoterapeuty, do którego mąż mój musi mamę zawieźć, potem mąż ma kilka spotkań biznesowych i mamy jedną ważną wizytę w urzędzie... i tak do wieczora, w sobotę rano mążmusi wyjechać na ważne seminarium szkoleniowe, a ja rodzićniemogę w żadnym wypadku bo przychodzą hydraulicy piec montować.... Bardzo wasproszę, nie komentujcie tego. Powiedziałam im dzisiaj, że dam ogłoszenie w prasie, iż szukam miłej serdecznej rodziny, która mnie przygarnie i nie jest zbyt zajęta. Tak, co do hydraulików, to po kilku burzach i gradobiciach okazało się, że jedynym wyjściem jest wymiana całego pieca od centralnego. Piec nabyliśmy dzisiaj, niemal jak w latach 80-tych - galopując do sklepu, gdzie ostał się ostatni taki jak chcieliśmy. I tylko w tę sobotę jedyna dostępna ekipa hydraulików może przyjść i go zamontować. Z najnowszychy prognoz - mam w domu 10 C. I spada.... Fantastycznie się śpi w takim klimacie. Ale moment przejściowy z ubrań dziennych na nocne, to jakiś survival..... Skurczów nadal brak - że tak uprzedzę pytania. Myłam dziś znów okna.... Może jutro sąsiadom umyję....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasza rekordowa najnizsza temperatura domowa to 13 stopni. Jasiek mial wtedy jakis miesiac. Paliwo skonczylo nam sie przed weekendem i musielismy przeczekac do poniedzialku. Nie mielismy jeszcze wtedy piecyka na drewno. Ale mielismy taki nieduzy elektryczny i ciagalismy go za soba po calym domu. 10 stopni to juz musi byc bardzo trudne.... To jest temperatura ktora wymaga ciaglego ruchu. A co z ciepla woda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
10 stopni to rzeczywiscie jakis hard core... Ale zdecydowanie bardziej zadziwiajaca jest dla mnie w tym wszystkim postawa Shalii, ktora zdaje sie byc sprawna jak łania a nie kobieta w terminie porodu. Shalla, szcerze powiem, nawet gdyby termin byl ho, ho za mna to nie mialabym odwagi na taka aktywnosc. Chapeau bas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No co wy,dziewczyny, jaka tam sprawna łania! To jest instynkt przetrwania. Przestanę się ruszać- to zamarznę. Ponura rzeczywistość. Piekę właśnie ciasto.Każdy pretekst do włączenia piecyka jest dobry, nie? A uwierzcie, że w moim wykonaniu pieczenie ciasta to jest czysta destylowana desperacja. Tak, nie zaprzeczam, że uwielbiam spać w tej temperaturze i jest mi wyśmienicie. Ale już wstać, ubrać się w łazience gdzie jest poniżej tych 10 C.... tak, to już hard core... Zaliczyłam dziś i fizjoterapeutę z mamą i przeboje w banku i zakupy w supermarkecie, a nawet obejrzałam BraveHeart co by się powzruszać, bojowo nastawić,jakieśemocje dźgnąć kijem we mnie. I nic. Wreszcie zadzwoniłam do szpitala pod numer, który mi podano jako właściwy do kontaktu w razie nagłej akcji porodowej. I co?Najpierw wiszę 10 minut na liniii, nikt nie odbiera. Potem włącza się automat i mówi: twoje połączenie nie może być teraz odebrane. Nie masz również możliwości pozostawienia wiadomości. Spróbuj dodzwonić się na nas później. HA!!!!!! Wyobraźcie sobie usłyszeć to, kiedy wody płodowe leją ci się po nogach! Wzięłam głęboki oddech i zabrałam się za ciasto.... Może pójdę włosy ufarbować? Takie fajne sprzyjające warunki mam w łazience? Co jeszcze może mi się przytrafić? Zapalenie zatok czy plastikowy czepek przymarznie mi do głowy? Ja chyba po prostu dramatyzuję. Wkońcu na Kamczatce też ludzie żyją.... nie wiem tylko czy nadal łowią na warkocz w przeręblu... No,nic to. Idę się jakoś zorganizować. A może zbiorowe myślenie w stylu WYŁAŹ !!!!! by pomogło? Poczekajcie tylko aż wylezę spod prysznica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postanowiłam przywrócić dyskusję na forum, bo ciekawie piszecie, a ja się gubię czy znów odpowiedź załączyłam do wszystkich, czy nie. Krótka relacja. Czepek prawie mi przymarzł go głowy. W ogóle ciekawa sprawa. Prysznic ustawiony na niemal maximum temp. i owszem, woda po szyji i ramionach lała się gorąca, po brzuchu już tylko ciepła, a na stopy spadały kaskady zimnej..... niezłe tempo stygnięcia. Włosy chciałam zrobić na kasztan. Moja farba ma wtedy odcień krwisto-czerwony, ale na włosach pozostaje dokładnie taki kolor jakiego sobie życzę.No więc po właściwym czasie ściągam ten czepek i zaczynam spłukiwanie.... i oczywiście ruszyła wyobraźnia.Jakaż cudowna sesja zdjęciowa do horroru! Ciężarna, w kłębach pary, od głowy po stopy skąpa w krwistej czerwieni..... wyobraziłam sobie minę kogoś z domowników, komu dane byłoby to zobaczyć. :D Na szczęście nikt sięnie napatoczył. Ciasto prawie spaliłam, ale w miarę wyszło.Obżarłam się tak, że choć minęło już kilka godzin to prawie nie mogę oddychać. A miałam już nic nie jeść.... do tego kubeł szejka bananowego, surówka z kapusty z sosem vinegar, no i kurczak pieczony. Pół litra pepsi na trawienie i.... zasnęłam po tym wyczynie. Myślałam, po obudzeniu, że coś sięjuż strawiło, a okazało się, że za moment chyba brzuch mi wybuchnie. Ale jak poszłam się pogimnastykować pod prysznicem w 9 stopniach C z farbowaniem włosów, to już mi jakoś lepiej. W między czasie odebrałam jeszcze Nastusię ze szkoły, zaliczyłam kolejne urocze rozmowy na kiedy mam termin i czyż to nie czas już.... wrrr. A potem przyszedł grad smsów z pracy z tymi samymi pytaniami. Jeśli przenoszę tę ciążę choćby o tydzień, to trup będzie słał się gęsto po ulicach mojego miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze: Marcel jest słodki i strasznie fajne to zdjęcie w rękawicach bokserskich! Normalnie jak z reklamy! Świetne! Co lubi Anastazja? Wszystko co jej akurat strzeli do głowy. Uwielbia spacery i odkrywanie nowych miejsc. Uwielbia zwisać głową w dół na wszelkich drabinkach, małpich gajach itp. Ale nic nie przebije zakupów z babcią, którą zawsze da się na coś naciągnąć :) Obie gwiazdy wracają zawsze obładowane torbami z górą łachów, w których potem Anastazja paraduje na zmianę bez względu na stosowność pory roku czy okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla! Blagam Cie! Chociaz nie jestem w ciazy mam wrazenie, ze zaraz urodze ze smiechu. Ja niestety mam na tyle bogata wyobraznie, ze "widze" to co opisujesz :) :) :) (chodzi mi o caly akt farbowania wlosow). A dodatkowo jak przeczytalam co zjadlas to prawie rzucilo mnie w konwulsjach na podloge! I Ty kobieto jeszcze jestes zdziwiona, ze sie czuje jakby mial ci brzuch eksplodowac?!?! Litosci! Dzieci spia a ja rżę jak kon! Nie, raczej rycze jak krówsko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a najgorsze jest to, że ja na co dzień nie mam takiego apetytu. A nawet w ciąży żadnej nie miałam. Tylko wczoraj jakośmnie wzięło.... To już nie napiszę, że wieczorem jeszcze poszło pół litra soku z wyciskanych pomarańczy - od tego się uzależniłam niestety. Nie wiem już gdzie mi to wlazło... ale po tym wszystkim, nawet cholera, za przeproszeniem bąk się nie pojawił! A co tu mówić o jakimś elemencie stałym, czy dziecku.... Zaraz przychodzą hydraulicy piec montować. Może im wniosę ten boiler na pięterko? Zaczynam popadaćw apatię. Zmieniłam rano pościel i .... dalej nic. Może skoczę na bandżi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×