Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Gość wodny psikulec
Fisa! Nie miej watpliwosci tylko bierz przyklad ze mnie. My staramy sie od dwoch miesiecy (poki co bezskutecznie) i jezeli sie uda to w chwili narodzin drugiego dziecka bede miec skonczone 37 lat. A Ty mi tu o swoim wieku opowiadasz... :) Wlasnie dzis rozmawialam przez telefon z dziewczyna z pracy ale z innego miasta, ktora niedawno mnie zastepowala. Nigdy sie nie widzialysmy rozmawialysmy pare razy telefonicznie i dzisiaj tez chcialam cos wyjasnic az zeszlo na dzieci. Ona chcialaby ale tez nie ma odwagi wiec zaserwowalam jej pogadanke o tym, ze nigdy nie ma odpowiedniego momentu na ciaze bo zawsze czy nowa praca, jakies zobowiazania, nie ta pora roku, planowane inwestycje wymagajace nakladow finansowych itd, itd... Kiedys trzeba podjac ten krok jezeli chce sie miec drugie (czy tez kolejne) dziecko. Za pare lat moge juz nie miec takiej szansy i pozostanie mi tylko zalowac.Co do zalu to dopiero teraz, majac Zuze zaluje, ze za powiekszanie rodziny nie zabralam sie troszke wczesniej. Ta wygoda, niezaleznosc, wieczna zabawa i brak wiekszych zobowiazan - jasne ale odkad mamy Zuze nie bylo chwili zebym pomyslala, ze wczesniej bylo, lepiej, fajniej i chcialabym tak znowu. Nigdy. Strasznie sie balismy podjac to wyzwanie ale teraz jak widze jak Zuza bawi sie z Tata, przytula sie, jakiem wzrokiem Tata patrzy na swoja Coreczke to jest to dla mnie cos najcennieszego. Poza tym hm... kiedys, moze wczesniej, moze pozniej nas zabraknie, nie chce zeby nasze dziecko zostalo calkiem samo. Bedac w ciazy nie wiedzialam jak to jest pokochac dziecko, bylo to dla mnie dosyc abstrakcyjne pojecie. I mimo tego, ze teraz wiem jak to jest, to myslac o przyszlym dziecku mam to samo. Wiem jak jest kochac Zuze ale przyszle dziecko - samo w sobie abstrakcyjne - powoduje u mnie te same leki jak w ciazy - czy pokocham, czy potrafie, moze nie dam rady, moze bede obojetna i bedzie sie liczylo tylko pierwsze malenstwo... Oj Dziewczyny ile ja mialam strachow i niepewnosci, bo to wszystko bylo z rozsadku a nie checi szczerej... a tak oboje kompletnie zwariowalismy na punkcie tego naszego Malego Misia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny zorientowalam sie ze przez ponad miesiac tylko Was podczytuje a nie potrafilam wygospodarowac czasu na napisanie kilku slow. Bardzo wiele sie przez ten czas dzialo i bylam w ciaglym biegu. Olek troche chorowal no i byla moja przyjaciolka, dzieki czemu czas mialam wypelniony do ostatniej minuty. Zawirowania przedszkolne mamy chyba za soba, Olek zaczyna chodzic do przedszkola z usmiechem na ustach. O ironio uwielbia te przedszkolanke ktorej ja wystawilam zle swiadectwo, a tej ktora ja obdarzylam sympatia Olek troche sie boi. I kiedy rano jest jej dyzur (co drugi dzien) potrzebuje troche czasu zeby dac sie przekonac do wejscia. Ale nie ma juz placzow i jest zachwycony swoimi nowymi znajomosciami. A co do programu i „innych metod uczenia” (nawiazuje do tych wspanialosci ktore opisywala Kuk – tu podzielam zdanie Myshki ze to chyba jednak nie jest norma) moje dziecko tez sie nauczylo....... pluc, wystawiac jezyk a dzis po wejsciu do domu zdjal spodnie i majteczki i mowi: wiecie ze to jest ptaszek? Konsternacja moja i meza nie miala granic. Ciesze sie ze jednak wszystko idzie ku lepszemu. Pod koniec wrzesnia (kiedy Olek mial jeszcze post-traumatyczna alergie na dzieci) jego impreza urodzinowa obfitowala w placz i rozpacz, bo nie chcial na swoich urodzinach nikogo oprocz Kiki i jej siostrzyczki. Przyszla jeszcze jedna para z dzieckiem i Olek dostal autentycznej histerii, schowal sie pod lozko i wyl bo „on nie chce dzieci”. Na szczescie juz mu ta faza przeszla, bo to okropne uczucie obserwowac wlasne dziecko jak sie tak meczy i nie moc wiele zrobic. :( :( Oczywiscie bylo duzo przytulania i czulosci, ale jak zwykle to czas okazal sie najlepszym lekarzem. A propos lekarzy , dzieci i poruszanych ostatnio tematow. Wiecie ze mna bylo tak ze dopoki wiedzialam ze moge w kazdej chwili urodzic to owszem czekalam na odpowiedni moment, ale nie bylo we mnie jakiegos szalenczego pragnienia zajscia w ciaze, a teraz gdy wszystko sie komplikuje i zadaje sobie pytanie czy w ogole bede miec drugie dziecko to sciska mnie w gardle na mysl ze byc moze juz sie nie uda. Przez ten miesiac bylam zagoniona robieniem badan. Zostalam przyjeta do leczenia w centrum leczenia i prewencji nawracajacych poronien. Teoretycznie trafia sie tam po 3 poronieniu, ale troche znajomosci i jestem ich pacjentka. Endokrynolog dal mi ponad 70 badan do wykonania. I wlasnie probuje stanac na nogi po wizycie kontrolnej na ktorej dowiedzialam sie ze cierpie na trombofilie i chorobe Hashimoto. Dwie choroby ktore skazuja mnie na leczenie do konca zycia. I ktore w ciazy nie sa mile widziane. Po uslyszeniu tej diagnozy zapdlam w jakas spiaczke z ktorej wybudzalam sie co 15 min z nadzieja ze to byl tylko zly sen. Jeszcze tego emocjonalnie nie ogarnelam. Zycie toczy sie dalej i zadne czarne mysli nie poprawia mi samopoczucia, ale jeszcze musze troche przetrawic rozczarowanie ze dostalam kolejny kopniak od losu. Poki co patrze na to w typowo zachodni sposob, pozniej przejde na buddyjskie myslenie: co to za lekcja do odrobienia, o co chodzi, i czego mnie to ma nauczyc, ale jeszcze potrzebuje troche czasu zeby tam dotrzec z uczuciami i mysleniem. Kuk z usmiechem na ustach czytalam Twoje rozwazania czy zdecydujesz sie na trzecie dziecko od razu przypomnial mi sie sen Twojego meza o Aniesce i Waszej trojce dzieci. A wiec jesli sen ma sie spelnic to jeszcze nie jest to rozdzial zamkniety. Wyrazy uznania dla Wszych dzieciaczkow za ich samodzielnosc. Shalla ja bylabym zachwycona taka niezaleznoscia Olka!!! Przyznaje ze pomimo duzych staran, prosb i zachet Olek jest malym leniuszkiem. Mysle ze dopoki Nastusia nie wyczarteruje samolotu i nie poleci zaszalec do Disneyworldu przysylajac Ci rachunek ze te fanaberie, nie masz sie czym martwic. Kiedy rozmawiacie o markach przypomina mi sie opowiesc U (mamy Kiki) z chrzcin na ktorych niedawno byla gdzie hitem byl prezent jednego z gosci w postaci sukienki Burbery (nie mam pojecia czy tak sie to pisze) Piskom mamy chrzczonej dziewczynki i innych matek nie bylo konca. Prawie doszlo do zbiorowego omdlenia. Kuk zastanawialas sie czy to mozliwe zeby buty dla dziecka kosztowaly 80 euro. To jeszcze moge przebolec, ale koszulka na male dziecko w tej cenie to dla mnie jakis obled! Ostatnio przegladalam nowa kolekcje Timberlanda dla dzieci i przy cenach dostalam jakiegos oczoplasu. Lubie rzeczy tej marki bo sa swietne jakosciowo i Olek ma sporo tych rzeczy ale z second handu za 2-3 euro szt. Mysle ze dla takich matek jak te ktore opisalas przedszkolne fartuszki to jakies ograniczenie bo nie mozna dobrze dac metka po oczach kolegom i ich mamom. Elffiku podzielam zdanie dziewczyn ze masz niesmowita umiejetnosc dzieki Twojej wiedzy i doswiadczeniu wskazywania nam swiatelka w tunelu gdy troche bladzimy. Dzieki. Nikii zalozylas jesli chodzi o NK to chetnie dolacze do Twoich znajomych, tylko podaj mi w @ swoje nazwisko. Psikulcu podoba mi sie to co piszesz o lekach i przyjemnym zaskoczeniu po porodzie. Ja zawsze bylam przekonana ze nie bede miec dzieci, a gdyby ktos mi powiedzial 10 lat temu ze bede miec dziecko i w dodatku na wlasne zyczenie zostane mama na pelen etat odeslalabym go na ostry dyzur psychiatryczny. Ale ja przyznaje ze mialam taki jeden moment w wiosna tego roku (pamietam go dokladnie bo mocno sie wryl emeocjonalnie w moja pamiec), gdy bylam w Polsce i odwiedzila mnie moja kuzynka ( w moim wieku i singielka) i kiedy wracala do Krakowa bo spieszyla sie na jakas impreze to przez moment chcialam sie z nia zamienic zyciami. Zadziwilo mnie to pragnienie, ktore wyskoczylo gdzies niespodziewania z podswiadomosci. Doszlam do tego ze zazdroscilam jej tego chwilowego bycia tylko dla siebie, bez odpowiedzialnosci za kogos innego. Tego bycia w stanie: nic nie musze. Nie wiem czy dobrze to wyrazam. We Wloszech wlasnie zakonczyla sie loteryjna goraczka. W koncu padla 6 w totka, ktora kumulowala sie od 6 miesiacy i doszla do sumy 100 milionow euro. Najwyzszej w historii swiata. Kiedy patrzylam na te tlumy przed kolekturami to zastanawialam sie ile to jeszcze potrwa, bo widzialam ze ludzie przegrywali jakies koszmarne kwoty w zakladach. Sa ludzie ktorzy sa gotowi wydac po 20 tys euro u jakiegos szamana byleby dostac talizman ktory ma im zapewnic wygrana. A wiec przez ostatnie 6 miesiecy szamani, wroze, czarodzieje mieli pelne rece roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka! No nareszcie \"parę\" słów od Ciebie! Jeszcze tylko przydałoby się \"parę\" zdjęć ;) Oluś musi juz być dużym facetem. Nie widziałyśmy go przecież całe wieki! To nawet fajnie, ze jest małym leniuszkiem. Na pewno jest też wielkim przytulakiem i całuśnikiem. Ja całusy od Anastazji dostaje w przelocie. Dosłownie. Czasem nachodzi mnie takie porównanie, że Anastazja jest jak F-16 - przelatuje z prędkością ponaddźwiękową i totalne wyhamowanie na całusy jest po prostu fizyczną niemożliwością. Chyba muszę się z tym pogodzić. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka! No nareszcie \\\"parę\\\" słów od Ciebie! Jeszcze tylko przydałoby się \\\"parę\\\" zdjęć ;) Oluś musi juz być dużym facetem. Nie widziałyśmy go przecież całe wieki! To nawet fajnie, ze jest małym leniuszkiem. Na pewno jest też wielkim przytulakiem i całuśnikiem. Ja całusy od Anastazji dostaje w przelocie. Dosłownie. Czasem nachodzi mnie takie porównanie, że Anastazja jest jak F-16 - przelatuje z prędkością ponaddźwiękową i totalne wyhamowanie na całusy jest po prostu fizyczną niemożliwością. Chyba muszę się z tym pogodzić. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka! No nareszcie \\\"parę\\\" słów od Ciebie! Jeszcze tylko przydałoby się \\\"parę\\\" zdjęć ;) Oluś musi juz być dużym facetem. Nie widziałyśmy go przecież całe wieki! To nawet fajnie, ze jest małym leniuszkiem. Na pewno jest też wielkim przytulakiem i całuśnikiem. Ja całusy od Anastazji dostaje w przelocie. Dosłownie. Czasem nachodzi mnie takie porównanie, że Anastazja jest jak F-16 - przelatuje z prędkością ponaddźwiękową i totalne wyhamowanie na całusy jest po prostu fizyczną niemożliwością. Chyba muszę się z tym pogodzić. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - brak mi sow :( Dobre w niedobrym jest to, ze wiesz juz co sie z Toba dzieje i wezmiesz te choroby pod kontrole. Przesylam duuuuzo dobrych, cieplych mysli na oklady dla zbolalej duszy. ❤️ Piszesz, ze Olek zapalal miloscia do Pani, ktora Ty skreslilas, a boi sie tej, ktora obdarzylas zaufanie, To daje do myslenia, nie? Byc moze nasze instynkty i intuicje nie sa jednak az tak niezawodne jak nam sie wydaje? A moze poprostu - pani, ktora obdarzylas zaufaniem jest bardziej wymagajaca a ta druga poblaza? ;) Nikii - moje imie i nazwisko znasz, bo sa w mailu. Wstaw tylko polska litere w nazwisku i znajdziesz mnie na NK bez trudu! :) Opis szalenstwo loteryjnego ubawil mnie serdecznie zwlaszcza, ze ja sama - zasszantazowana oprzez moja mame hazardzistke ;) kupilam wczoraj dwa losy, ktore wypeknilam cyferkami z naszych dat urodzin. Zrobilam to pierwszy raz w zyciu i pan w barze, w ktorym kupilam losy byl tak zdumiony, ze jest ktos, kto nie wie jak sie je wypelnia, ze myslal, ze zartuje :))) Ja z zalozenia nie gram, bo uznalam, ze skoro juz mam szczescie w milosci, to nie powinnam chciec za duzo, ale moi rodzice mieli taka swoja mala tradycje, ze raz w roku (chyba w swoja rocznice) grywali - wlasnie na swoje daty urodzin. ;) Psikulcu - dodalas ten argument, ktorego ja nie chcialam poruszac - to jest fakt, ze po smierci rodzicow czlowiek nie zostaje na swiecie calkiem sam. Mysle, ze to bardzo wazne! Wiecie, ja wiem dokladnie co ma na mysli Psikulec kiedy pisze o zmianach dokonujacych sie w jej rodzinie. U nas bylo podobnie. Ja tez nie czulam prawie wcale, ze teraz juz - chce byc matka, instynkt macierzynski nie rozsadzal mnie na widok maluchow na ulicy. To raczej swiadomosc, ze tak - chce miec duza rodzine, a zeby ja stworzyc powinnam juz urodzic, bo mam swoje lata i pozniej dzicko lub jam ozemy z tego powodu miec klopoty zdrowotne. Czy mozna to nazwac instynktem? Moze pre-instynktem macierzynskim - nie wiem. Wiem natomiast, ze teraz czujemy sie oboje rodzicami \"pelna geba\" i uwielbiamy nimi byc! ...co nie znaczy, ze Karenkowa mysl o zamianie moje obecnego zycia na takie wolne i bez zobowiazan (na jakis bardzo krotki czas) jest mi kompletnie obca ;):P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Ja kiedyś zgrywalam ale teraz już nie :( Co do drugiego dziecka to ja gdybym miala warunki to bym się bnawet nie zastanawiała.Mimo tego co przeszłam i jest w mojej pamięci bardzo chciała bym mieć jeszcze jedno dziecko :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka - i ja przesyłam Ci same ciepłe myśli. Całe mnóstwo. Wszystko w zyciu musi mieć swój cel - i tej myśli się trzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko – tak mi przykro. Co to za paskudztwa się do Ciebie przypałętały... Ja mam przeświadczenie, że w przypadku chorób autoimmunologicznych mogą pomóc lekarze medycyny niekonwencjonalnej. Miałam chorą tarczycę (nadczynność) – nawracającą i poszłam do takiego znachora. Chodziłam przez miesiąc. Nie dokończyłam „kuracji”, bo tak przerażały mnie stosowane przez niego metody (m.in. podczas akupunktury zdarzało mi się regularnie mdleć). Jednak od tamtego czasu – 11 lat; o chorej tarczycy kompletnie zapomniałam. Nie ma śladu po chorobie. Raczej wątpię, że zażywane lekarstwa pomogły tak definitywnie pożegnać się z chorobą. A wiecie, ze mną jest jeszcze inaczej. Ja się bardzo cieszę, że mam Staśka, ale jednak czuję się uwiązana, a po dniu spędzonym sam na sam poirytowana i rozdrażniona. Poirytowana tą ciągłą uwagą, byciem w koncentracji, faktem, że nie mam nawet 5-ciu minut, aby se siąść i podumać, coś przeczytać, coś podłubać, w czymś pogmerać. Może wynika to z faktu, że Staś jest taki wymagający. Dopiero od jakiegoś wcale niedługiego czasu jest lepiej i wyraźnie to czuję: Staś potrafi się sam pobawić, nawet udaje mi się razem z Nim zrobić zakupy czy ugotować. A ostatnio to nawet udało mi się wyprasować. Jakieś pół roku temu to było niemożliwe. Stąd myśl o drugim dziecku z jednej strony jest oczywista, a w praktyce już trochę mniej. A może to wynika z faktu, że po prostu ostatnie dwa lata jestem mocno zapracowana. Może wraz z przeprowadzką to minie i nadejdzie ten dobry moment... Mnie też męczą obawy o pracę. Wracasz do pracy albo po macierzyńskim (dziecko takie malutkie), albo zostajesz bez kasy. Wracasz do pracy na cały etat i padasz na pysk ze zmęczenia, albo siedzisz w domu i się cofasz w rozwoju zawodowym... a potem nie masz już do czego wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny -wlasnie odgrzebalam na facebooku mojego przyjaciela -bardzo dobrego Anglika, z ktorym kiedys zgubilismy calkiem kontakt. Teraz sie odnalazl i nie mozemy sie tym nacieszyc. Poniekad zmienilam jego zycie, bo dawno, dawno temu, ponoc za moja namowa, wzial dziekanke, spakowal maszyne do pisania i ... stawil sie u mnie w domu wprowadzajac moja Mame w konsternacje. Oswiadczyl, ze przyjechal tu napisac powiesc. :) Pomieszkal u nas kilka tygodni, zwiadzajac Warszawe sam, bo ja nie bardzo mialam dla niego czas (pracowalam, pisalam prace magisterska, etc.) Poradzilam mu wiec, zeby wybral sie do Krakowa. Pojechal zakochal sie w miescie, a zaraz potem w swojej obecnej zonie Anicie i ... teraz zyja sobei w ...Moskwie i maja dwojka dzieci! Niesamowite to wszystko. I pomyslec, ze wszystko to nie zdazyloby sie, gdybysmy nie poznali sie 18 lat temu sprzatajac biurowiec na Trafalgar Sqare w Londynie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny -wlasnie odgrzebalam na facebooku mojego przyjaciela -bardzo dobrego Anglika, z ktorym kiedys zgubilismy calkiem kontakt. Teraz sie odnalazl i nie mozemy sie tym nacieszyc. Poniekad zmienilam jego zycie, bo dawno, dawno temu, ponoc za moja namowa, wzial dziekanke, spakowal maszyne do pisania i ... stawil sie u mnie w domu wprowadzajac moja Mame w konsternacje. Oswiadczyl, ze przyjechal tu napisac powiesc. :) Pomieszkal u nas kilka tygodni, zwiadzajac Warszawe sam, bo ja nie bardzo mialam dla niego czas (pracowalam, pisalam prace magisterska, etc.) Poradzilam mu wiec, zeby wybral sie do Krakowa. Pojechal zakochal sie w miescie, a zaraz potem w swojej obecnej zonie Anicie i ... teraz zyja sobei w ...Moskwie i maja dwojka dzieci! Niesamowite to wszystko. I pomyslec, ze wszystko to nie zdazyloby sie, gdybysmy nie poznali sie 18 lat temu sprzatajac biurowiec na Trafalgar Sqare w Londynie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, niesamowite co piszesz! Ach, jak ja uwielbiam takie historie i takie ciągniecie po nitce do kłębka - gdybym 15 lat temu nie.... to bym teraz.... itd :) Dziś Anastazja nie bardzo chciała zostać w przedszkolu, troszkę pomarudziła, ale wreszcie została. Natomiast po powrocie wpadła w prawdziwą rozpacz kiedy okazało się, ze u nas sa teraz tygodniowe wakacje! I do przedszkola pójdzie dopiero w listopadzie. Biedactwo :) W przedszkolu ciągle rozdają nam mleko i banany :) Mam juz w domu mały sklepy z kartonikami mleka, bo Anastazja go nie lubi i nie pije. Może zużyję do kawy? :D A teraz będzie o akupunkturze. Jak wiecie mój tata jest chory na SM. To jest właśnie choroba autoimmunologiczna i nieuleczalna. Tak więc tata się z tym faktem pogodził, było coraz gorzej, od lat na wózku inwalidzkim. Ja jednak byłam i jestem zdania że medycyna chińska, która ma 10 tysięcy lat ma coś więcej do powiedzenia na ten temat. I tak zaczęliśmy tatę wozić - nieco wbrew jego woli - na akupunkturę. Wierzcie lub nie, ale po zaledwie 2 miesiącach ( a jeździmy tylko raz w tygodniu, a nie tak jak jest zalecane - codziennie - z braku czasu ) tata zaczął poruszać nogami. PORUSZAĆ martwymi nogami! Na razie tylko prostuje, troszkę zgina nogi które były kompletnie martwe od 6 lat. Wierzę w tę medycynę. wierzę w ich wiedzę i doswiadczenie. 13 lat temu akupunktura wyciągnęła moją mamę z grobu. Dosłownie. Dlatego zawsze każdemu będę szczerze polecać te zabiegi. Oczywiście najlepiej zrobić to w profesjonalnym gabinecie przez doswiadczonego lekarza. Karen ko - nie trać nadziei! Nie trzeba się z choroba pogodzić. Można z nią walczyć i zdecydowanie do tego cię zachęcam. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, tak sie ciesze ze sie odezwalas i tak mi smutno z powodu tych chorob. Napisz, czy one wykluczaja ciaze zupelnie czy tylko bardzo ja utrudniaja? Jezu, musze konczyc, bo Polka staje na fozteliku [buzka z wlosami deba na glowie]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla ja tez wierze w medycyne niekonwencjonalana, ale do tej pory korzystalam z niej tylko w Krakowie. Tutaj nie znam nikogo, a nigdy nie poszlabym do lekarza biorac ogloszenie z ksiazki telefonicznej. Zaczelam rozpytywac o kogos polecanego i doswiadczonego i poki co nie mam zadnego konkretnego namiaru. Wazny jest tez czynnik ekonomiczny, bo czesto tacy specjalisci kaza sobie placic po 150 euro za wizyte i zadaja wrecz czestego pojawiania sie w ich gabinecie. (Pamietam to gdy sie interesowalam osteopatia przy Olkowym problemie z refluksem. Tutaj spiewali po 100 euro za wizyte podczas gdy w Paryzu taka wizyta kosztowala ok 45 euro. Tam mowiona ze mozna problem rozwiazac w ciagu 5 wizyt a tutaj uslyszalam ze minimum 10. Troche jestem wiec nieufna co do intencji niektorych tutejszych \"specjalistow\") Jestem w stanie jeszcze lekkiego oglupienia. Nie poukladalam sobie tego wszystkiego, ale zrobie to jak do konca ochlone. Myshko te choroby nie utrudniaja zajscia w ciaze, problemem staje sie jej donoszenie. Jednak lekarze zapewniaj mnie ze jesli bede pod ich kontrola to wszytsko powinno pojsc dobrze. Oczywiscie pod warunkiem ze zawyzone walory po leczeniu zaczna sie obnizac, bo to bedzie swiadczyc o tym ze w ogole reaguje na leczenie. W czerwcu poznalam w parku dziewczyne chora na trombofilie, ktore poronila 4 razy (bedac pod opieka lekarzy), ale urodzila w koncu dwojke zdrowych dzieci. Swiatelko w tunelu. Co do zdjec to obiecuje ze Was autentycznie zasypie. W koncu zgralam je do komputera, teraz tylko troche powybieram i szykujcie sie na atak. Mam jeszcze zalegle zdjecia z Polski, wakcji u tesciow, pierwszego dnia przedszkola, urodzin i wiele innych. Kuk Twoja opowiesc o dziwnych losach przypomina mi pewna historie z mojego zycia. 11 lat temu wpakowalam sie w zwiazek bez przyszlosci i z gatunku tych przez ktore ma sie klopoty. I ciezko bylo sie z niego wyrwac (druga strona nie do konca przyjmowala do wiadomosci moja decyzje) Postanowialam wtedy wyjechac z kraju na 3 wakacyjne miesiace a nadziei ze A ochlonie i zrozumie. I wtedy poznalam mojego meza... i ciag dalszy wiadomy. I czasami gdy patrze na Olka, to mysle sobie ze gdyby nie tamten glupi zwiazek i moja potrzeba ucieczki z kraju to nie byloby go na swiecie. Zycie potrafi cudownie zaskakiwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla ja tez wierze w medycyne niekonwencjonalana, ale do tej pory korzystalam z niej tylko w Krakowie. Tutaj nie znam nikogo, a nigdy nie poszlabym do lekarza biorac ogloszenie z ksiazki telefonicznej. Zaczelam rozpytywac o kogos polecanego i doswiadczonego i poki co nie mam zadnego konkretnego namiaru. Wazny jest tez czynnik ekonomiczny, bo czesto tacy specjalisci kaza sobie placic po 150 euro za wizyte i zadaja wrecz czestego pojawiania sie w ich gabinecie. (Pamietam to gdy sie interesowalam osteopatia przy Olkowym problemie z refluksem. Tutaj spiewali po 100 euro za wizyte podczas gdy w Paryzu taka wizyta kosztowala ok 45 euro. Tam mowiona ze mozna problem rozwiazac w ciagu 5 wizyt a tutaj uslyszalam ze minimum 10. Troche jestem wiec nieufna co do intencji niektorych tutejszych \"specjalistow\") Jestem w stanie jeszcze lekkiego oglupienia. Nie poukladalam sobie tego wszystkiego, ale zrobie to jak do konca ochlone. Myshko te choroby nie utrudniaja zajscia w ciaze, problemem staje sie jej donoszenie. Jednak lekarze zapewniaj mnie ze jesli bede pod ich kontrola to wszytsko powinno pojsc dobrze. Oczywiscie pod warunkiem ze zawyzone walory po leczeniu zaczna sie obnizac, bo to bedzie swiadczyc o tym ze w ogole reaguje na leczenie. W czerwcu poznalam w parku dziewczyne chora na trombofilie, ktore poronila 4 razy (bedac pod opieka lekarzy), ale urodzila w koncu dwojke zdrowych dzieci. Swiatelko w tunelu. Co do zdjec to obiecuje ze Was autentycznie zasypie. W koncu zgralam je do komputera, teraz tylko troche powybieram i szykujcie sie na atak. Mam jeszcze zalegle zdjecia z Polski, wakcji u tesciow, pierwszego dnia przedszkola, urodzin i wiele innych. Kuk Twoja opowiesc o dziwnych losach przypomina mi pewna historie z mojego zycia. 11 lat temu wpakowalam sie w zwiazek bez przyszlosci i z gatunku tych przez ktore ma sie klopoty. I ciezko bylo sie z niego wyrwac (druga strona nie do konca przyjmowala do wiadomosci moja decyzje) Postanowialam wtedy wyjechac z kraju na 3 wakacyjne miesiace a nadziei ze A ochlonie i zrozumie. I wtedy poznalam mojego meza... i ciag dalszy wiadomy. I czasami gdy patrze na Olka, to mysle sobie ze gdyby nie tamten glupi zwiazek i moja potrzeba ucieczki z kraju to nie byloby go na swiecie. Zycie potrafi cudownie zaskakiwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - chyba, pod Twoim wplywem - zmienie zdanie na temat medycyny niekonwencjoalnej! Nie dlatego, ze nei wierze w madrosc medycyny chinskiej - ta akurat mnie przekonuje i sama doswiadczylam kiedys dobrodziejstwa fachowo zrobionego masazu shiatsu, ale - panicznie boje sie wszelkich oszustowi szarlatanow, ktorych widzialam juz w zyciu kilku (moja mama opowiada czasem horrory o ludziach, ktorzy do niej zglaszali sie juz w momencie, w ktorym bylo za pozno, a przedtem leczyli sie u \"lekarzynaturalnych, etc.) No, ale skoro znalazlas kogos, kto tak pomogl Twojemu tacie -to chyle czola! Karenko - kochana walcz i dbaj o siebie! Musi sie udac, jesli sama to sobei postanowisz! ❤️! Co do historii - co by bylo gdyby? to chyba kazdy zwiazek ma taka swoja prehistorie warunkujaca jego zaistnienie ;) Nasz oczywiscie tez, ale nie bede juz naduzywac Waszej cierpliwosci. X Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Karenko,witaj w klubie. Oprocz moich codziennych problemow z tarczyca, ktora jest coraz bardziej szalona i nieobliczalna mam tez podejrzenie o hashimoto. W moim (czytaj: zawsze nietypowym) przypadku jest to trudne do wykrycia a poza tym, tym bardziej nietypowe, ze po radioterapii, ktora przechodzilam zdarza sie bardzo rzadko. Wiesz, kiedy ktos mi mowi, ze ja to taka biedna przez ta tarczyce, ze w ogole tyle zawracania glowy i choroba do konca zycia to zawsze, budzac powszechne zdziwienie, szczerze mowie, ze ciesze sie z tej choroby, bo jest tyle tak strasznych innych chorob, okropnie uciazliwych, smiertelnych, o ostrym przebiegu itd., ze to dobrze, ze na mnie trafila tylko taka. Owszem, kiedy sie dowiedzialam to bylam zalamana, zwlaszcza, ze dowiedzialam sie, ze choruje przy okazji badan pod katem zajscia w ciaze (pierwsza), potem biopsje, okropne czekanie na wyniki, leczenie z kompletnym zakazam zachodzenia w ciaze. Ale oswoilam sobie ta chorobe i coz, bede sie leczyc do konca zycia, pewnie kiedys, kiedy tarczyca ulegnie juz calkowitej degradacji czekaja mnie leki zastepujace tarczyce i kolejne powiklania ale mysle sobie, ze naprawde dobrze trafilam bo moglo byc znacznie, znacznie gorzej... Karenko, glowa do gory! Będzie dobrze. Kuk, szczerze podziwiam Cie za te odgrzebywane znajomosci i radosc jaka z tego czerpiesz. Tez bym tak chciala. Ja jednak jestem taka dziwna, ze jak juz z kims trace kontakt to na calego. Potem jakos dziwnie i glupio mi do tego wracac i postrzegam to raczej w kategoriach odrzewanego obiadu. Na dodatek mam pelna swiadomosc faktu, ze przez to, ze nie moge sie przelamac do takiego "powrotu po latach" trace wiele wartosciowych znajomosci. Kuk, no wiesz... naduzywac naszej cierpliwosci... chyba chcesz tak pokokietowac zeby rozpalic nasza ciekawosc. Moja rozpalilas juz do czerwonosci. No dawaj! Uwielbiam takie historie! :) Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, to cudnie ze jest nadzieja. I ciesze sie ze masz taka dobra opieke Kuk, no chyba nie zostawisz nas teraz bez ciagu dalszego! Nie wystawiaj na probe naszej ciekawosci. Z nami tez bylo tak, ze poznalismy sie w miejscu, w ktorym oboje mielismy byc w zupelnie innym czasie, a bylismy WTEDY jakby na skutek serii przypadkow. Shalla, namawiam do podwojnego macierzynstwa, namawiam bardzo, tak jak pisala Kuk, jest to cos wzbogacajacego dla wszystkich czlonkow rodziny, a w pierwszym okresie najbardziej chyba dla samej mamy, ktora przezywa to drugie macierzynstwo zupelnie inaczej, spokojniej, bez strachu, bez zbednych schiz oraz bez trzesienia sie nad dzieckiem i nad soba. Starsza siostra chyba najbardziej skorzysta pozniej, choc zapewniam Cie, ze i relacja z takim brzdacem moze \"wstrzasnac\" starszakiem bardzo pozytywnie. Co do niewygod ciazy, porodu i pologu, to coz moge napisac, przeciez im nie zaprzecze, no ale to tylko chwila w obliczu calego zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny,od 2 tyg jestesmy w Espanii.Mielismy początkowo pewne kłopoty ale teraz mieszkamy sobie nad samym morzem 1 h od Barcelony i jest na tyle ciepło,że Jaga się kąpie a Ziem zażera piachem ,z góry przepraszam za tak lakoniczny ton ale na razie mamy kiepski internet i nawet nie czytałam tego co napisałyscie za 2 tyg.będziemy mieć DSLa także wpadnę na dłużej.Pozdrawiam Was serdecznie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Dynia - Bosko!!!!!! Rany, a co mnie pogięło zeby wyemigrować w zimy i deszczowy klimat??? NO co????? Dynia - zdjecia!!!!!!!!!!!!!! Zlituj się i wysyłaj. Kuk - teraz to już nie masz wyjścia. Pisz. Czekamy. Mysh.... Ty też zanęciłaś. Może opowiesz jak to u Was było? Acha, miałam napisać - przyjęli mnie do pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, przyjeli Cie do pracy i Ty tak tylko jednym zdaniem? Gdzie? Co? Jak? Od kiedy? Pisz natychmiast! Ja chetnie opowiem tylko, wierzcie mi, siadam tu najwyzej na kilka minutek, najczesciej w miedzyczaise, cos sie gotuje (ewentualnie juz pali) na kuchence albo wlasnie wychodzimy i dzieciaki juz w samochodzie a Myszon szuka telefonu albo Jasiek z Pola szaleja za moimi plecami albo Pola wlasnie wysypuje makaron albo Pola wlasnie wlazi na fotelik albo wlazi na schody albo wspina sie na wozek, ktory odjezdza, itp, itp, itp, a zeby napisac normalnie, to trzeba tu zasiasc na spokojnie i to mi wlasnie nie wychodzi lece, bo jestem spozniona, pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh - Twój ostatni wpis niebotycznie zachęcił mnie do posiadania drugiego dziecka :D :D No, to Ci się udało! :D Co do pracy. Jak to flegmatyczni Angole. Mieli odpowiedzieć w czwartek ( miniony ) i nic. Dni mijały i nic. Wreszcie ja zadzwoniłam do nich we wtorek ( tego tygodnia ) i może uprzejmie mogliby mnie powiadomić, ze mają mnie w d.... Ale się okazało się, ze jeszcze nie wiedzą czy mają i muszą się dłużej zastanowić. Po zastanowieniu powiedzieli, że odpowiedź będą mieli dla mnie gotową w piątek ( wczoraj! ). No więc zadzwonili późnym popołudniem i oznajmili, ze dostałam tę pracę. Oczywiście nie musze pisać, że oznajmili mi to z wrodzonym sobie \"entuzjazmem\". Natomiast moja rodzina przyjęła tę wiadomość z wielkim entuzjazmem i rzuciła się dopisdać pare rzeczy do listy zakupów :D Chyba muszę przywyknąć..... ONI TACY PO PROSTU SĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, ale jaka praca, w jakim charakterze, daleko czy blisko, w jakich godzinach, czy jest taka jakiej oczekiwalas??????? Zlituj sie :), no druga Kuk sie znalazla, zrobi wszystko zeby zaciekawic do granic i zniknac! :) :) :) p.s. a tak naprawde to straaaasznie sie ciesze! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, Shalla, faktycznie mi sie udalo :D Ale to jest wlasnie piekne! Oczywiscie sa momenty ze i ja mam ochote wyslac wszystkich na Ksiezyc i pobyc dluzsza chwile sama ze soba, ale normalnie to kocham ten rozgardiasz, chaos i Tworki w jednym. I nie zamienilabym mojego dzisiejszego rodzinnego zycia, na to poprzednie tak zwane wolne, kiedy wydawalo mi sie ze swiety spokoj, to jest to co lubie najbardziej. Teraz juz wiem ze nie lubie swietego spokoju i ze swiety spokoj to na pewno nie moze byc sens zycia :p no ale co to za praca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejciu, no już piszę :) Dziewczyny, po prosrwsze to wielkie DZIĘKUJĘ dla Was, za kciuki, za to, ze we mnie wierzyłyście, za wsparcie i w ogóle. Po drugie praca jest właśnie ta, na której mi najbardziej zależało: czyli będę kontrolerem jakości w duzej firmie produkującej głównie bekon i pochodne produkty ( do pizzy, do subwaya, do Mc Donalda, do sklepów i takie tam różne ). Może to dla kogoś szczyt nudy, ale dla mnie grzebanie pół dnia w laboratorium to jest właśnie TO! Praca jest zmianowa dzieki czemu będę miała możliwość ( zależnie od zmiany ) albo Anastazję zawozić do przedszkola, albo ją odbierać. I to jest już wielka zaleta. Przy okazji bez problemu każdego dnia zrobie zakupy cyz załatwię sprawy w urzędzie. A wstawanie o 5 rano mnie nie przeraża. Wręcz przeciwnie. Mogłabym tak ciągle. Zarobki nie powalają na kolana, ale co dwa dochody w domu to już nie jeden, więc..... bardzo się ciesze i nie narzekam. Cieszy mnie, ze w dobie recesji, kiedy wszystkie większe firmy zwalniają ludzi TA akurat zatrudnia, i postawiła właśnie następną fabrykę. To jak sądzę dobrze rokuje na przyszłość. Jej, chyba na tyle? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, fantastycznie! Czy Ty w ogole sobie zdajesz sprawe, ze w niecale trzy miesiace znalazlas prace, na obczyznie, i to taka, ktora Cie interesuje? Ja uwazam, ze to naprawde bardzo szybko. NIe napisalas jeszcze, kiedy zaczynasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam po tutajszym Hollyday\'u - czyli 3 listopada. To nawet dobrze, ponieważ zdążę załatwić jeszcze kilka spraw. Na przykład przed chwilą wzięłam się za tapetowanie przedpokoju.... Niech mnie ktoś zwiąże!!!!! Skuje! Nie wiem, zamknie w komórce. Jestem chora na \" zrób coś, spartol i ponarzekaj\" help...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla jestes niesamowita! To naprawde spore osiagniecie. Gratuluje i trzymam kciuki za satysfakcjonujacy ciag dalszy. Psikulcu ja mam bardzo podobne przemyslenia jak Ty, ale w stosunku do swojej astmy. Mysle ze to normlane ze z czasem czlowiek oswaja przewlekla chorobe. Oswoic trzy to poki co dla mnie proces w toku. Wiem ze bedzie lepiej, trzymam kciuki za nasze tarczce. Mysh witaj w klubie Mam Ruchliwych Maluszkow ;) ;) Nieraz tutaj lamentowalam ze Olek z czyms tam jeste w tyle w porownaniu do swoich rowiesnikow. W sprawnosci fizycznej bije na glowe nawet mnie. To co wyprawia w domu przypomina wspinaczke wysokogorska a nie zabawy trzylatka. Otatnio jednak uderzyl sie w policzek o kant krzesla i chodzi ze spuchnietym policzkiem i wielokolorowym siniakiem. A na pytanie ludzi co ci sie stalo odpowiada ku mojemu przerazeniu: mama mi to zrobila. Kuk jeszcze tylko wroce do Twojej tezy o przedszkolankach Olka. Jest dokladnie tak jak piszesz. Kiedy jest Barbara (moja faworytka) sala przypomina karna kompanie. Dzieci siedza cichutko przy krzeselkach. Przy Laurze ta sama sala przypomina malpi gaj. Sceny rodem z filu kaskaderskiego. I mysle ze tak jest ok. Rownowaga pomiedzy dyscyplina a swoboda jest zachowana. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla jestes niesamowita! To naprawde spore osiagniecie. Gratuluje i trzymam kciuki za satysfakcjonujacy ciag dalszy. Psikulcu ja mam bardzo podobne przemyslenia jak Ty, ale w stosunku do swojej astmy. Mysle ze to normlane ze z czasem czlowiek oswaja przewlekla chorobe. Oswoic trzy to poki co dla mnie proces w toku. Wiem ze bedzie lepiej, trzymam kciuki za nasze tarczce. Mysh witaj w klubie Mam Ruchliwych Maluszkow ;) ;) Nieraz tutaj lamentowalam ze Olek z czyms tam jeste w tyle w porownaniu do swoich rowiesnikow. W sprawnosci fizycznej bije na glowe nawet mnie. To co wyprawia w domu przypomina wspinaczke wysokogorska a nie zabawy trzylatka. Otatnio jednak uderzyl sie w policzek o kant krzesla i chodzi ze spuchnietym policzkiem i wielokolorowym siniakiem. A na pytanie ludzi co ci sie stalo odpowiada ku mojemu przerazeniu: mama mi to zrobila. Kuk jeszcze tylko wroce do Twojej tezy o przedszkolankach Olka. Jest dokladnie tak jak piszesz. Kiedy jest Barbara (moja faworytka) sala przypomina karna kompanie. Dzieci siedza cichutko przy krzeselkach. Przy Laurze ta sama sala przypomina malpi gaj. Sceny rodem z filu kaskaderskiego. I mysle ze tak jest ok. Rownowaga pomiedzy dyscyplina a swoboda jest zachowana. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×