Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Kochane! Ile zmian! :):):):):):):):):):):):) I to na lepsze! :) U nas nieustanny kociol - zasuwamy jak dwa male parowozy u naprawde na nic innego nie starcza juz czasu. Dzieci cale, w miare zdrowe i zadowolone z zycia - slowem - oby nic sie nei zmienilo! :) Shalla- strasznie sie ciesze, ze wszystko udalo sie zalatwic w takim tempie - wyrazy uznania za organizacje przedsiewziecia! Widzialam Wasz dom - naprawde jest spory i wyobrazam sobie ile rzeczy sie w nim miescilo ;);) Pomysle o tych formalosciach i postaram sie cos sensownego napisac - faktycznie sporo rzeczy wloklo sie za mna po wyjezdzie... Nikii - Trzymaj sie cieplutko i Ty! Nie boj sie wyjazdu - podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisala Karenka. Wazne, ze ebdziecie razem - a wlasne sciezki wydepczesz sobie szybciej niz sie tego spodziewalas. W ciezkich chwilach pisz do nas i pomysl, ze po miesiacu pobytu we Wloszech wyladowalam na podyplomowych studiach wloskojezycznych bez znajomosci tego jezyka. Czlowiek ma ogromne zdolbnosci adaptacyjne. Przekonasz sie! ;):P Myshko - ciesze sie, ze z reka poszlo wszystko ok. Pola sypia tak jak sypial Franio. Toczka w toczke... Na pocieszenie powiem Ci, ze od drugiego roku zycia Franek zaczal spac dosc dobrze. Budzisie jeszcze czasem w nocy z powodu kataru lub bolu nozek, ale wiekszosc nocy przesypia jednak w calosci. Podziwiam szczerze Twoja stoicka postawe - usnmiech w odpowiedzi na zlosc dziecka. Tak trzymac! :) Co do pomocy Franiowi - klopot polega na tym, ze jego klopoty w integracji z grupa\" maja miejsce w przedszkolu, gdzie nie ma mnie przy nim... Tam gdzie jestem staram sie dodac mu odwagi bez ograniczania swobody. Czasem wychodzi a czasem nie. Mysle, ze problem rozwiaze sie z czasem sam. Karenko - Olek musi byc niesamowicie pociesznym dzieckiem :) Jego przygody zawsze mnie wzruszaja, rozczulaja i smiesza jednoczesnie! Pszczolko - na pewno wszystko bedzie dobrze! Nie wiesz nawet czego nasluchalam sie w ciazy na temat dysproporcji w ciele Ani! ;) No i fakt faktem - moje dziecko ma glowke nie odparady... Majac niespelna rok nosi kapelusiki, ktore jej brat (nie ulomek) nosil w wieku dwoch lat... :) Psikulcu - ja mam sposob na biegunke, ale skonsultuj go wczesniej z pediatra. Kupuje jagody w cukrze i gotuje na nich domowej roboty kisielek (sama maka ziemniaczana z sokiem z jagod. Zarowno jagody jak i kisiel zapieraja doskonale. Franka raczylam jagodami odkad skonczyl rok - myzle, ze Zuza tez by mogla. Moze to faktycznie nie zadna bakteria tylko kiepska tolerancja marchwi? Koncze i biegne do dzieci! Trzymajcie sie cieplutko. A -jeszcze tylko ogromna prosba - przesylajcie mi prosze fotki na adres sluzbowy! Otwieranie ich z pozostalych maili zabiera tyle czasu, ze nie mam jak tego robic. 🖐️ Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolineczka26
hej! tez mam termin na 25 grudnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poronilam w 8 tygodniu... Potwornie mi smutno... Zaczelam sie obwiniac ze cos sknocilam, ale lekarze twierdza ze to decyzja matki natury, chociaz dokladne wyniki badan bede miec dopiero w przyszlym tyg. Teraz patrze na Olka jak na cud a nie oczywistosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko..... takk mi przykro. Bardzo Ci współczuję. Masz racje - każde dziecko to jest cud. Cieszmy się, że ten cud nas \"dotknął\". I wierzmy, że jeszcze nie jeden cud przed nami. Kuk, wspaniale, że się odezwałaś. Brakuję Ciebie tu bardzo. Napisz więcej o Ani, jak dasz radę i znajdziesz chwilkę czasu. A u mnie.... pierwsze koty za płoty. Dziś odjechał samochód po dach wyładowany moimi rzeczami.... Teraz już naprawdę nie ma odwrotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Karenko... nic nie sknocilas. Matka natura czasem wie lepiej niz my... Strasznie mi przykro. Musimy wierzyc, ze wiele dobrego jeszcze przed nami. Całuje mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko! Nie napiszę, ze wiem, co czujesz, bo każda z nas przechodzi to inaczej. Jestem tylko przekonana,ze Olek ułatwi zmaganie się z tą stratą...Mi Tobiasz pomagał bardzo. Poza tym nie ma mądrych słów pociechy, ponadto,co najtrudniejsze-trzeba czasu...Przytulam Cię mocno🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko tak mi przykro. Pieknie to ujal lekarz - tak matka natura zdecydowala. Nic dodac nic ujac. Ale smutno i jaki strach, ze czasem po prostu tak jest bez naszego wplywu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny.... dziś i mnie nie do śmiechu. Wczoraj mój pies odszedł na druga stronę tęczy. Zasnął w moich ramionach. Ciągle czuję zapach jego sierści i jego miękkie futro na moich policzkach. Tak mi źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, wybaczcie ze dopiero teraz... Nie daje rady przysiasc tu na chwile... Karenko.......... bardzo mi przykro... Shalla......... bardzo mi przykro... Dynia, nie odzywasz sie juz od dluzszego czasu, mam nadzieje, ze to tylko dzieciaki daja Ci sie we znaki Elffiku, zapraszam do raportu! Jakos tak sie nagle przestarszylam ze nie odzywacie sie, bo nie daj Boze cos przykrego Was spotkalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Myshko. Dziewczyny ja jestem, tylko nadmiar stresów w ostatnich dniach totalnie mnie wykończył. Drugi dzień mam koszmarna migrenę, w poniedziałek lecę już na tydzień, tysiące spraw wisi... Z dobrych wieści, po wczorajszej nieudanej wizycie u dentysty , dziś Nastusia dała się przekonać do otwarcia buzi i nawet była zachwycona, bo pan doktor jeździł w buzi kamerą i na wielkim ekranie obejrzała sobie wszystkie swoje ząbki. Na szczęście są w idealnym stanie i żaden zabieg nie był potrzebny. Ufff. Odezwę się jutro, papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Karenko, w jakiej jestes kondycji? Jak sie czujesz? Martwie sie o Ciebie. Mam nadzieje, ze masz wsparcie w rodzinie i dochodzisz do siebie. Napisz slowko, prosze. Dziewczyny, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puk Puk, jest tu kto? Dziewczyny, odezwijcie się, bo jakoś pusto.... Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. Przypominam sie o sugestie urzędowe i inne, szczególna prośba do Kuk, Myshki, Katrin i Karen Ki. Jutro wyjeżdżam, ale wyjazd ten nie będzie raczej należał do wakacyjnych wypoczynków, niestety. Mam w żołądku supeł z nerwów, przypominają mi sie pacierze z dzieciństwa. Tyle spraw do załatwienia, tyle formalności, a tak niewielki mój wpływ na przebieg wydarzeń. Po prostu nie cierpię takiej roli \"czekacza co będzie\". Aż mnie roznosi, żeby działać, a nie mogę. Dajcie znać co u Was. Dynia, gdzie jesteś?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żyję ale nie mogę się pozbierac dlatego nie piszę tylko czytam :( Ktos mnie i moją rodzine potraktował w perfidny sposób i nie myslałam,że takie rzeczy są możliwe w świecie realnym :( Jak dojde do siebie to powrócę do Was. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrin - przykro mi. Coś wiem o tym, niestety. Dawno już doszłam do wniosku, że ludzka podłość nie zna granic i że zawsze najgorszego kopa mozna się spodziewać od tych, za których dałoby się wcześniej pokroić :( Wiem jedynie, że najgorsze co można w tej sytuacji zrobić, to rozdrapywać w myślach : dlaczego??? Na to nie ma dobrej odpowiedzi, a tylko dochodzi się do coraz bardziej bolesnych wniosków. Lepiej jest zakończyć temat konstruktywnym wnioskiem na przyszłość i skierować oczy na jaśniejsze strony życia, skupić się na tych, na których naprawdę możemy polegać, na przyjaciołach, którzy nigdy nie zawiedli. Chyba tylko tyle mogę powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrin - przykro mi. Coś wiem o tym, niestety. Dawno już doszłam do wniosku, że ludzka podłość nie zna granic i że zawsze najgorszego kopa mozna się spodziewać od tych, za których dałoby się wcześniej pokroić :( Wiem jedynie, że najgorsze co można w tej sytuacji zrobić, to rozdrapywać w myślach : dlaczego??? Na to nie ma dobrej odpowiedzi, a tylko dochodzi się do coraz bardziej bolesnych wniosków. Lepiej jest zakończyć temat konstruktywnym wnioskiem na przyszłość i skierować oczy na jaśniejsze strony życia, skupić się na tych, na których naprawdę możemy polegać, na przyjaciołach, którzy nigdy nie zawiedli. Chyba tylko tyle mogę powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki, no to lecę. Trzymajcie się i do usłyszenia za tydzień. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dochodze do siebie. Moj dostep do netu w Polsce jest dosc ograniczony wiec czesciej milcze niz pisze. Dziekuje Wam za wszystkie dobre slowa. Na pocztaku moje odretwienie bralam za spokoj, a pozniej zapanowal chaos myslowo-uczuciowy, ale juz powoli sie zbieram. Chociaz czesto lapie sie na strasznej irytacji i rozdraznieniu. Staram sie zeby nie odbijalo sie to na bliskich, szczegolnie na Olku. Nie zawsze mi wychodzi.. :( Shalla trzymam kciuki. Trudno mi cos Ci radzic, bo za mna zadne sprawy sie nie ciagly. Paszport i dowod mam nowy wiec nie mysle o odnawianiu. Mam ciagle zamledowanie w Polsce. Pitow tu nie mam obowiazku wypelniac, bo nie osiagam tu dochodow. A wszelkie dokumenty tlumacze dopiero gdy sa potrzebne. Nigdy na zapas. A potrzebne byly tylko przed slubem. Nic wiecej mi nie przychodzi do glowy. Trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Karenko, ciesze sie, ze u Ciebie troche lepiej. Jak dlugo bedziesz jeszcze w Polsce? Przyjechaliscie cala rodzina czy jestes tylko z Olkiem? Moze ktoregos dnia uda Ci sie wykroic troche czasu na spotkanie? Byloby mi bardzo milo! Caluje Cie serdecznie. Dziewczyny, my jestesmy po leczeniu Zuzy - dzis przestala brac leki. Powodem biegunki byla patogenna bakteria e. coli. Najbardziej prawdopodobne jest zjedzenie zanieczyszczonego piasku z piaskownicy albo wsadzenie rak do buzi. Dzis zamowilismy kuchnie w Ikei gdzie moja Zuza prawie zachowywala sie jak klasyczne dziecko z Superniani bo glownie zajmowalo ja wicie sie i krzyczenie wiec wybaczcie, ze nie odniose sie do zadnych wpisow bo padam na twarz. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny witajcie, Jestem po dluzszej nioeobecnosci,wojażach etc. Cala familią bylismy na wakacjach ,dzieciaki spisażly sie b.dobrze ,nawet 7 h lot znosiosły bez marudzenia ,gdzie musze przyznac,ze ja troszeczke wymiekalam :O Teraz wiem ,ze opuszczenie domu jest potrzebne niczym tlen do zycia bo to pozwala nabrac własciwego dystansu do otaczajacej nas rzeczywistosci i choc na chwilę udaje nam sie wyjsc poza rutyne co prynajmniej dla mnie bylo konieczne ,zeby funkcjonowac dalej bez uszczerbku na mojej psychice ,to takie wytchnienie dla mocno nadszarpnietego ukladu nerwowego :PTak czy siak wakacje z dziecmi to prawie jak odpoczynek ;) Dlatego pozwolilismy sobie wraz z malzonem na 3 dniowy wypad do Amsterdamu w celach czysto rozrywkowych ,zostawiajac dziatwe z nieco przerazona babcia.Wszyscy dali rade lepiej niz sie tego spodziewalismy a ja przez te dni wypoczelam kosmicznie.Stwierdzilismy,że stanie sie to nieodzowna czescia składowa naszego zywota ,tak tak wypady bezdzieciowe! Panicz nie je juz cyca to tyle z najwazniejszych zmian,pewnie ktos się teraz oburzy,ze jak to glowna propoagatorka topikowa,która niczym jednoosobowy komitet upowszechniania karmienia piersia ,goraco agitowała jedna z wspolpiszących wlansie do tego ,tak z nienacka dopuszcza sie takiego występku.Otoz tak wyszlo Kochane,parę rzeczy wplynełó na ta decyzję,książe ubolewal tylko jedna dobe poczym przeszedl do obecnego stanu rzeczy bez mrugniecia powieką ;) Teraz nasze zycie wyglada zgoła inaczej ,chyba troche mniej nerwowo powiedzialabym nawet. Jagoda jest fajna.Odkąd tylko przegoniła tą wstrętną koze jest naprawde fajna.Koza to nazwa ogolna na jej mękolenia,marudzeniua i robienie scen z byle bzdetów.Rodzeństwo cała geba jest rodzeństwiem ,cudnie jest nam obserwowac jak wygladaja ich relacje ,cudnie sie razem dogadują.Ziemek własnie zaczayna raczkowac ,smieje sie do Jagi cała buzią ukazując swoje wszystkie cztery zeby :D Czytam dziewczyny ,ze u Was tez pewne zmiany. Shalla ,Nikki dla Was chyba najwieksze ,ale to jest rodzaj tej zmainy,na ktora czekamy z pewnym pradzikime przesnuwajacym sie po żołądku,emocj edotyczace zmiany miejsca zamieszknai,ba nawet emigracja to musi byc chyba dosć ekscytujace .Najwazniejsze ,ze stworzycie znowu kompletne rodziny i porzucicie miejmy nadzieję,ze na stałe dole słomianej wdowy.Trzymam mocno z Was kciuki!!!Mam tylko nadziej,ze na tej angielskiej ziemi nie zapomnicie o starych towarzyszkach broni ;) Karenko ,bardzo mi przykro było po przeczytaniu Twojego wpisu. Tak sobie analizowaLam takie przypadki i doszLam do wniosku ,ze natura wie chyba najlepiej co robić ...Mam nadzieję,ze w miare szybko pozwoli Ci tez znalezc spokoj ,ukojenie i akceptacje . Myshko,rewekacyjnie ze lapka jest ponownie sprawna ,nie ulega wątpliwosciom,że przy dwójce dzieci potrzeba wszystkich sprawnych konczyn.Ja czasem chciałabym zostac osmiorniczką :) Tak na marginesie dodam jeszcze,ze jak czytam opisy Jaska to mam wrazenie,ze piszesz o mojeje Jadwisce :) Psczoła ,dzielna kobieto,wierze że jakieś niejasne sytuacje dot.opinii lekarskiej nie zdolaja Cie zbytnio poruszyć.Taj jak pisala kuk lekarze nader czesto maja diametralnie rożne poglady na dany temat,czesto się tez mylą i wyciagaja pochopne wnoski.Trzymaj sie dzielnie i niech dziołcha rosnie pod sercem w siłę!!! Katrin,Ty jak zwykle enigmatyczna.Czekam na więcej Ciebie tu!!! Psikulec co do małoletniej zlosxnicy to temat jest i u nas przerabiany.Jedno co nam pozostaje to wygrzebywania uktytuch pokladow spokoju,czasem jest to na tyle trudne,ze wymyka sie nam z pod kontroli ale biore na przeczekanie i z uporem maniaka ,powracam do knigi o rozwoju dziecka i jak mantrę powtarzam zadnie,ze to w koncu musi minąc sa to przejsciowe etapy sinusoidy rozwojowej naszych dziatkow ,nocami gryze koce i czekam cierpliwie na te wyże ;) Dobra wysylam bo a nóż mi wetnie posta olaboga tyle klepania w klawisze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słowem usprawiedliwienia dodam tylko,że nadaje aktualnie z jakiegoś zmienionego kompa P.i ten system jest dla mnie zupelńie obcy ,inna klawiatura wszystko pokickane dlatego zrobiłam tyle niewybaczalnych błedów ,tez z pospiechu troche bo strasznie musze isc do lazienki a chciałam skonczyc wywód coby nie zapomniec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny, witaj Dynia! Nareszcie! Pisze do Was juz z obcej ( ? ) chyba nie obcej jednak ziemi. Wiec z gory przepraszam za bledy. Nie wiem, czy juz jestem gotowa, zeby opisac to co przezylam po przyleceniu tu. Chyba jeszcze nie i nie wiem kiedy mi ta trauma minie. W kazdym razie przezylam koszmar. Przylecialam podpisac papiery na nowy dom. Wszystko wyliczone co do minuty. Na drugi dzien w poludnie telefon, ze bank wycofal sie i nie przyzna nam jednak kredytu ( po wstepnej akceptacji ). Nie mieli nam totalnie NIC do zarzucenia, ale .... nie bo nie. Szukalismy odpowiedniego domu od maja zeszlego roku.... A teraz okazalo sie, ze mamy kilka godzin na znalezienie nowego.... I wierzcie, albo nie, ale udalo sie! Ciagle jestem w takim szoku ( nie lubie tego slowa, ale inne tu nie pasuje ) ze ciagle nie wierze w to co sie tu rozegralo w ostatnich dniach. Nie, nie sadzcie, ze bylam tak bezmyslna, ze nie mialam zapasowych ofert w zanadrzu. Oczywiscie, ze mialam. Jednakze to co zobaczylam w rzeczywistosci doprowadzilo mnie do mysli samobojczych. Na zdjecia w necie wygladalo wspaniale, a w realu okazalo sie rudera n a pograniczu slumsow. I stad ten rajd na wariata po setkach nowych ofert, zeby zaraz znalezc inny dom. POwiem szczerze - nie mialam zadnych zludzen, ze to sie nie uda, a za 21 dni ja i moja rodzina wyladujemy pod mostem, bo mija termin wyprowadzenia sie z domu w Polsce.... I znalezlismy dom dokladnie w 1,5 godziny po telefonie z banku, ze kredytu nie bedzie. Chyba moge to zaliczyc w poczet cudow. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedmiomiesieczna Pola dzisiaj usiadla dwukrotnie w wozku. Chyba wszystkie znamy to niesamowite wrazenie, kiedy zajete czyms innym nagle spogladamy w strone lezacego dziecka, a ono siedzi i sie cieszy. Tyle chcialam Wam napisac na goraco, obiecuje ze w innym momencie skrobne cos dluzszego. Dynia, super ze znowu jestes. Teraz jeszcze tylko Elffika musze wywolac do tablicy, he he (na uszko Wam powiem, ze mailowo-zdjeciowo udalo mi sie ja zaczepic). 7 godzin lotu, to chyba az za Kaluze Was wywialo. Ja mam mase obaw w zwiazku z naszymi dwoma lotami do Polski, loty krotkie, ale jednak dwa, jeden po drugim... Shalla, Wasza historia jest niesamowita, ale ja juz sie tylko takich po Tobie spodziewam :D Los potrafi zaskoczyc... Ten dom widocznie Wam byl pisany i zaden inny... Kuk, mam nadzieje, ze i dla Was niedlugo zaczna sie wakacje ;) A co do usmiechu w odpowiedzi na zlosc dziecka, to coz innego tak naprawde mozna zrobic kiedy to dziecko ma zaledwie 7 miesiecy ??? Wystarczy jeden gest, jedno slowo, piosenka, grzechot, szelest albo po prostu obecnosc brata i zlosc mija jak reka odjal, a na twarzy zlosnicy maluje sie szeroki usmiech. Oj, lece, bo wlasnie sie zlosci :p ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla,ja tez mysle zse ten dom nie był takiprzypadkowy musieliscie w nim zamieszka i juz! Co do niesamowitych sytuacji to przyciągasz je Kochana jak nikt inny :-) Myshko co do lotu to powiem Ci,ze Ziemek zniósł ją o niebo lepiej niz siostra ,ktora uległa znużeniu i zniecierpliwieniu a Z.wiekszość czasu przespal po prostu :) Gratulacje dla Poli za spionizowanie się u nas to tez była pozycja wyjsciowa do wszystkich harców i eksploracji ale tak dobrze ,stabilnie siada i samodzielnie potrafi usiasc z lezenia to dopiero od 2 tyg. coż leniuszek z niego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie, przede wszystkim to gratulacje dla Poli i Ziemowitka za nowe osiagniecia! Na razie ciagu dalszego mojej opowiesci nie bedzie, bo az sie boje czegokolwiek zapeszyc. Prosze Was jedynie, jak zawsze, o mentalne wsparcie i trzymanie kciukow. Dzis o 15:00 rozegra sie chyba najwazniejszy akt tej sztuki, wiec.... mam miekkie kolana na sama mysl o tej chwili. Ale na rozklejanie sie jeszcze przyjdzie czas. Ja juz tak mam - najpierw totalna mobilizacja, a kiedy jest po wszystkim siadam i rycze, az caly stres ze mnie zejdzie. Anastazja od dluzszego czasu ma jakis niewytlumaczalny pociag do sceny. Nie rozumiem tego z kilku powodow. Po pierwsze jest niezwykle niesmiala i nawet boi sie wejsc do pomieszczenia w ktorym jest duzo osob, a czasem nawet gdy jest malo, lub tylko jedna, ale obca osoba. Nigdy nie dzialalo na nia i nadal nie dziala nic w stylu: Nastusiu a powiedz wierszyk, a zaspiewaj piosenke itp. Taka tresura zawsze byla jej obca ( mnie zreszta tez ). No i pociag do muzyki. Wszystkie dzieci od malenkosci potancuja, albo chociaz kiwaja sie doslownie do piardniecia. Ale Anastazja nie. Nigdy nie wykazywala zadnego zainteresowania w kierunku tanca. A tymczasem.... od kilku tygodni dostala jakiegos amoku na tym punkcie - tanczy, a szczegolnie chetnie publicznie. Sam widok sceny, czy jakiegos podwyzszenia wyzwala w niej demona tanca i wszelkich popisow. Nie przeszkadza jej tlum obcych ludzi, krzyki, wrzaski, albo chocby to, ze na scenie jest ktos inny..... Wlazi, klania sie i zaczyna swoje show, wiec czasem musze interweniowac i sciagac ja ze sceny. Teraz nawet nie chodze z nia na przedstawienia, zeby uniknac takich sytuacji, kiedy mi ucieka z krzesla i wpycha sie miedzy aktorow. Ale co ciekawe - w kazdej innej sytuacji nadal jest histerycznie niesmiala. Sama nie wiem co o tym myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko bardzo mi przykro z powodu Waszej straty. Nie wiem, co wiecej napisac. Sle usciski. Kochane, w poniedzialek sie obronilam!! :) pierwszy etap studiow za mna, ufff... nareszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Nikii, wielkie gratulacje!!! Bardzo sie denerwowalas? Zuch z Ciebie! Dziewczyny. Zuza zaczela 15 miesiac zycia. I mam pewien problem. Jeszcze nie chodzi samodzielnie. Od dawna juz chodzi przy meblach, sama stoi, chodzi trzymana za raczki (ale tylko za obie - za jedna nie ma mowy) ale sama nie. I nawet nie chce probowac. Czy mam sie juz martwic? Od poczatku ruchowo rozwijala sie troche pozniej niz rowiesnicy ale czy to nie jest juz powazna roznica rozwojowa? Ze trzy tygodnie temu kiedy bylam u lekarki i mowilam jej o tym stwierdzila, ze jezeli chodzi przy meblach to sie nie przejmowac bo w koncu sie przelamie ale dalej nic sie nie dzieje? Kiedy Wasze dzieci zaczely chodzic? Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Chyba nie długo sie zobaczymy - mam nadzieje, że w sierpniu :) Psikulcu, z dziećmi to chyba różnie bywa i nie ma na to reguły. Anastazja zaczęła pierwsze samodzielne próby po ukończeniu 10-tego miesiąca i zawsze będę uważać, że nic dobrego z tego nie wynika. Wolałabym, żeby bezpiecznie posiedziała co najmniej do roku, rok i 2 miesiące. Wiem, ze nie u wszystkich tak jest, ale u Nastusi akurat te wczesne wstawanie skończyło się tym, że do dziś nosi buty ortopedyczne. Myślę, że jeśli Twoja lekarka jest spokojna, to i ty możesz być. A jeśli masz wątpliwości, to skonsultuj się prywatnie z innym lekarzem. Będzie dobrze, zobaczysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulec absolutnie się nie martw ,dziecko spokojnie moze nie chodzic do 18 m-ca i nie będzie wtym nic nieprawidłowego.Moze Zu to wlasnie ten typ leniuszka.Obserwuj ją i daj wolna rekę własciwie nogę ,zrobi co uzna za stosowne :) Nikki.gratulacje ooooogromniaste!!!!Zuch dziewczyna z Ciebie,zazdroszczę samozaparcia !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dziś ostatni dzień kiedy posiadam internet. Ostatecznie opuszczam to gniazdo 30 lipca. Może dam radę, to będę się do tego czasu odzywać z kafejki. Ściskam Was wszystkie bardzo mocno. Nikii - napisz mi na maila o Twoim wyjeździe, to spróbujemy się jakoś ustawić na spotkanie. papapap!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dziś ostatni dzień kiedy posiadam internet. Ostatecznie opuszczam to gniazdo 30 lipca. Może dam radę, to będę się do tego czasu odzywać z kafejki. Ściskam Was wszystkie bardzo mocno. Nikii - napisz mi na maila o Twoim wyjeździe, to spróbujemy się jakoś ustawić na spotkanie. papapap!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×