Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dla osobów które jeszcze nie widziały filmu Kler. Nie warto, oto powody

Polecane posty

Gość gość
Ks. Paweł K. miał posadę wikariusza w prestiżowej parafii św. Ducha we Wrocławiu i nauczyciela religii, gdy późnym wieczorem 5 września 2005r. został schwytany przez policyjnych wywiadowców. Okazało się, że w śródmiejskich slumsach polował na chłopców, których do „wspólnej zabawy” zachęcał „stówą”. Rewizja w mieszkaniu na plebanii ujawniła bogatą kolekcję „twardej” pornografii z udziałem dzieci, co akurat dla nas nie było specjalnym zaskoczeniem, bo już w październiku 2003 r.Ostrzegaliśmy biskupów, że ich człowiek ma skłonności do ministrantów( „Uwaga wielebni” – „FiM” 41 / 2003 ). Ponieważ ks. Paweł nie zdążył sprecyzować zaczepianym po bramach chłopcom, na czym dokładnie ich rola we „wspólnej zabawie” miała polegać, postawiono mu jedynie zarzut”utrwalania, sprowadzania i przechowywania treści pornograficznych z udziałem małoletniego poniżej lat 15″ ( „Powołanie do dzieci” – „FiM”37 / 2005 ). Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na policyjnym”dołku” wyszedł na wolność ( prokuratura odrzuciła wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania lub chociażby kaucję,zadowalając się poręczeniem kard. Henryka Gulbinowicza, emerytowanego metropolity wrocławskiego ) i przepadł jak kamień w wodę. Prokuratura Rejonowa Wrocław- -Śródmieście wszczęła zaś śledztwo ( sygn. 3 Ds. 173/ 05) dotyczące… nielegalnego rozpowszechniania wiadomości z postępowania przygotowawczego w sprawie pedofila, za którego zdemaskowanie groziło nam nawet dwa lata odsiadki. Dzisiaj już wiemy,że znalazł schronienie w diecezji bydgoskiej. W 2009 r. wrócił do archidiecezji i zakotwiczył na posadzie wikariusza we Wrocławiu, ale po kilku miesiącach abp Marian Gołębiewski przeniósł ks. Pawła do M.,gdzie urzęduje do dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprzeklejała jakieś propagandówki ze stron partyjnych typu Razem, bez źródła, daty etc. i jeszcze wierzy w ułomność odbiorców, że łykną to jak pelikany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ks. Jacek C. był wikariuszem parafii w Warnicach ( archidiecezja szczecińsko – kamieńska ) i nauczycielem religii w jednej z pobliskich szkół, gdy został oskarżony o molestowanie seksualne niepełnosprawnego chłopca, którego osobiście onanizował, nadając ich „wspólnej tajemnicy” rangę spowiedzi. W trakcie procesu kuria schowała ks. Jacka w Kamieniu Pomorskim, gdzie w dalszym ciągu katechizował szkolną dziatwę. Sąd Rejonowy w Choszcznie skazał pedofila na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz pięcioletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela ( „Erotoman w sutannie skazany” – „FiM” 48 / 2001). Po wyroku przerzucono go do Dobrej Nowogardzkiej. W charakterze katechety i mimo sądowego zakazu ! Dopiero w obliczu skandalu (nauczyciele zaczęli grzebać świątobliwemu koledze w życiorysie ), abp Zygmunt Kamiński wysłał podwładnego na „urlop zdrowotny”, a gdy ciągnący się za nim smród trochę wywietrzał, metropolita dał mu etat kapelana szpitala w Gryfinie, skąd po krótkiej rekonwalescencji ks.Jacek wylądował w zdecydowanie bardziej atrakcyjnym N., gdzie urzęduje do dzisiaj. Ks. Wincenty P., wikariusz parafii w Witoni ( diecezja łowicka ),który zwabiał na plebanię małych chłopców, wymuszając na nich współżycie seksualne, oraz nagrywał te perwersje na wideo, aby rozpowszechniać je później w internecie, a nawet wypożyczał „swoje”dzieci innym księżom, został zdemaskowany i osądzony wyłącznie dzięki determinacji dziennikarzy „FiM” ( cykl „Co ci się, draniu, śni ?”zainaugurowany w numerze 27/2002 ). Ścigaliśmy go nawet na Ukrainie,bowiem szefowie policji i prokuratorzy z Łęczycy oraz ówczesny ordynariusz bp Alojzy Orszulik dokonywali cudów zręczności, żeby zatuszować aferę. Skazany na trzy lata więzienia odsiedział wyrok w całości i w 2006 r. znowu wyjechał na Ukrainę. Zakotwiczył u bp.Bronisława Bernackiego w diecezji odessko – symferopolskiej, gdzie pracuje jako misjonarz ( w ubiegłym roku występował m.in. w Tuchowiekoło Tarnowa ).Warto pamiętać, że zgodnie z kościelnymi wymogami żaden biskup na świecie nie przyjmie do swojej diecezji duchownego z zewnątrz bez zgody i świadectwa moralności wystawionego przez jego macierzystego ordynariusza, którym dla ks. Wincentego P. był od maja 2004 r. bp Andrzej F. Dziuba, protegowany prymasa kard. Józefa Glempa. Ks. Jerzego U., proboszcza parafii w Słowinie ( diecezja koszalińsko-kołobrzeska ), zatrzymano w maju 2003 r. Podczas przeszukania plebanii policjanci znaleźli płyty DVD i kasety z filmami pornograficznymi.Śledztwo wykazało, że onanizował się przy dzieciach, obmacywał je i proponował usługi seksualne w zamian za drobne kwoty. Jeden z ministrantów ( 12 – latek ) zeznał, że ksiądz wkładał mu rękę do majtek, a potem ją wąchał oraz lizał, bądź zmuszał go do chodzenia nago i na czworakach po pokoju ( „Pedofilów u nich dostatek” – „FiM”24 / 2003). Po aresztowaniu plebana kuria twierdziła, że do ordynariusza ( wówczas biskup Marian Gołębiewski ) nie docierały żadne skargi na księdza U., a tuż przed jego aresztowaniem odbyła się w parafii wizytacja duszpasterska, podczas której „można było przecież powiadomić biskupa”. Wielebny dostał 2 lata więzienia w zawieszeniu(!) i pięcioletni zakaz pracy z dziećmi. Na okres „zawiasów” kolejny ordynariusz bp Kazimierz Nycz schował podwładnego do parafii w Barcinie, ale gdy jego grzechy również tam wyszły na jaw, 59-letni dziś ks. Jerzy U. znalazł schronienie ( z wiktem i opierunkiem gwarantowanym przez swojego aktualnego szefa bp. Edwarda Dajczaka ) w diecezjalnym Domu Seniora w Kołobrzegu. Odprawia msze i spowiada w położonym tuż obok kościele rektorskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ks. Jarosław N. (diecezja płocka), znany niegdyś organizator wakacyjnego wypoczynku dla najuboższych dzieci, ujęty przez policję na plebani parafii św. Maksymiliana Kolbego w P. ks. Robert Sz. (diecezja koszalińsko-kołobrzeska), do czasu aresztowania kapelan szpitala w K., zajmujący się w wolnych chwilach rozsyłaniem przez internet pornografii z udziałem najmłodszych ks. Eligiusz D., alias „Pingwin”, który będąc jeszcze wikariuszem parafii Świętego Mikołaja Biskupa w Ł. (woj. świętokrzyskie, diecezja sandomierska) i nauczycielem religii w tamtejszym Publicznym Zespole Szkół, kolekcjonował pornografię dziecięcą. „To jest choroba, z którą bezskutecznie zmagam się od jakiegoś czasu” – tłumaczył prokuratorowi ks. Andrzej F. z archidiecezji krakowskiej (ostatnio „pomoc duszpasterska bez katechezy” w parafii św. Jana Chrzciciela w Ch. wcześniej nauczyciel religii w K.), ujęty przez policję z kolekcją budzących grozę filmów oraz zdjęć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Poznań, dnia 4 października 2013 roku Marcin K Reprezentowany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka Jego Świątobliwość Papież Franciszek Sia lodato Gesu Cristo, Ojcze Święty Franciszku nazywam się Marcin K i jestem studentem. Jako 13 letni chłopiec uczący się w szkole podstawowej, w okresie od listopada 2000. do kwietnia 2001., byłem wielokrotnie wykorzystywany seksualnie przez ks. mgr. Zbigniewa Ryckiewicza, prezbitera diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej, metropolii szczecińsko – kamieńskiej wyświęconego na kapłana Kościoła katolickiego 28 maja 1989 r., proboszcza parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu w latach 1998 – 2008. Po latach mojego milczenia, zamknięcia we własnym poczuciu skrzywdzenia doprowadziłem 4 września 2012 r. do skazania na dwa lata bezwzględnego więzienia mojego oprawcy – księdza katolickiego przed sądem karnym."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Księdza Zbigniewa Ryckiewicza poznałem, jako chłopiec uczący się w szkole podstawowej. Zaczepiony przez niego na cmentarzu katolickim w Kołobrzegu, gdzie wcześniej odprawiał pogrzeb, zapytany, dokąd idę odpowiedziałem: do domu. Zaproponował, że mnie odwiezie, lecz wcześniej zawiezie na plebanię stułę i komżę. Zgodziłem się z dziecięcą ufnością nie zdając sobie sprawy, jaką traumą odbije się to na moim życiu. „Pan w sukience” mnie odwiezie jak bardzo czułem się wówczas wyróżniony. Ksiądz zaprowadził mnie do swojego pokoju, usiadł i kazał się zbliżyć. Następnie wykorzystał mnie do własnego samozaspokojenia oraz dotykał w miejscach intymnych, całował. Gdy się sprzeciwiłem jego poleceniom to krzyczał i zmuszał mnie do czynów, do których żadne dziecko nie powinno być nigdy zmuszane. Sytuacja powtarzała się kilkanaście razy, co dwa, trzy dni. Ojcze Święty, naruszenie mojej wstydliwości, dziecięcej niewinności, brutalne wtargnięcie w moje życie płciowe jest szczególnym przestępstwem przeciwko prawdzie osoby ludzkiej. Dziecku, które jest najsłabszym członkiem naszego społeczeństwa, trzeba zagwarantować poszanowanie wszystkich praw. Trzeba je darzyć miłością, otaczać opieką. Wykorzystanie seksualne mnie, jako chłopca wywarło znamienny wpływ na moją seksualność i funkcjonowanie w społeczeństwie. Wasza Świątobliwość, zdarzenia z dzieciństwa odcięły mi dostęp do wewnętrznej harmonii, odcięły mnie od zdolności czystego kochania i zaufania. Wykorzystanie ma na mnie wpływ przez te wszystkie lata. Zdegradowana została moja psychika w sposób głęboki i trwały, zniekształcony został obraz własnej osoby i świata poprzez bycie czymś, a nie kimś. Lęk przed bliskością i brak zaufania do ludzi sprawiają, że nie mogę wejść w zdrową relację z drugą osobą. Jestem rozchwiany emocjonalnie, czuję, że jestem nic nie warty, nie godny miłości. Mam ogromny problem z koncentracją uwagi. Kto przywróci mi dzisiaj utracone dzieciństwo, utraconą niewinność? Nikt!."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W trakcie procesu karnego, świadek w sprawie Robert Dziemba złożył zeznanie, że informował w 2005 roku wysoko postawionego księdza w Kurii biskupiej koszalińsko – kołobrzeskiej o przestępczych czynach ks. Zbigniewa Ryckiewicza. Miało to miejsce za czasów, gdy ordynariuszem diecezji był kard. Kazimierz Nycz obecny metropolita warszawski. O gorszących czynach ks. Zbigniewa Ryckiewicza około roku 1999 informował bp. Mariana Gołębiowskiego obecnie arcybiskupa seniora, wikariusz pracujący w parafii ks. Adam Sobczak, który nie spotkawszy się z reakcją ordynariusza odszedł z kapłaństwa. Bp Marian Gołebiewski wystosował jedynie dwa pisemne upomnienia wobec swojego podwładnego. Ks. Zbigniew został suspendowany przez bp. Edwarda Dajczaka dopiero po moim piśmie z 20 listopada 2009. Kuria oficjalnie przyznała się, że wiedziała tylko o homoseksualnych stosunkach księdza, nie zaś o pedofilskich zbrodniach. Łatwo jest stwierdzić i umyć ręce twierdząc, że wiedziano o homoseksualnej naturze kapłana gdyż nikt w cywilizowanym kraju nie będzie za to karał. Ks. Zbigniew Ryckeiwicz został skazany jeszcze za jednego skrzywdzonego chłopca, którego molestował w konfesjonale. Ofiar było na pewno więcej."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/interaktywna-mapa-ujawni-miejsca-dzialan-ksiezy-pedofili,artykuly,432806,1.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Przeto nie bójcie się ich: albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano (Mat. 10, 26) Dziwię się, kiedy widzę, jak Kościół zmienia się w źródło lęku. Jak to możliwe, że instytucja, która powołuje się na ewangelię i głosi miłość bliźniego, pozwala na to, aby sama budziła w ludziach lęk i rozgoryczenie? Ofiary milczą, bo boją się reakcji otoczenia, w tym i Kościoła. Przeważnie nie mają gdzie iść ze swoją historią. Nie miały jako dzieci i nie mają teraz jako dorosłe osoby. Jako dzieci większość tych, z którymi rozmawiałem, czuła się winna. „Będę pamiętała do śmierci, że odium tego czynu spadło na mnie. To nie spadło na niego, tylko na mnie. To ja się z tym nosiłam. To ja byłam ta poszkodowana”1. Jako dorośli natomiast dawne ofiary księży napotykają mur. Ich otoczenie – łącznie z Kościołem – oczekuje, że schowają się ze swoimi ranami, aby nie „kalać własnego gniazda”. „Już raz byłeś ofiarą, teraz dla dobra Kościoła poświęć się raz jeszcze”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Większość próbowała załatwić sprawę w porozumieniu z miejscowym biskupem. Nikt z tych, z którymi rozmawiałem, nie spotkał się z reakcją, która dałaby poczucie sprawiedliwości i zadośćuczynienia. Najpierw długie czekanie na odpowiedź. Często listy, e-maile, telefony w ogóle pozostawały bez odzewu. Wtedy ofiara musi jeszcze raz pukać do biskupa, co nie jest łatwe. „Zbierałem się przez cztery miesiące, aż w końcu tej odwagi uzbierałem, by do niego pojechać” (Plucie w twarz). Kiedy odpowiedź wreszcie przychodzi, jest wymijająca. Biskup zapewnia, że sprawa zostanie potraktowana poważnie, i obiecuje swoją modlitwę. Potem ofiara wchodzi w machinę prawa kanonicznego, która na ogół niczego nie ułatwia. Proces jest tajny, a ofiara pozostaje kompletnie sama. „Wszedłem do jaskini. To przytłoczenie… tymi symbolami i tym wszystkim. Ja czułem się tam strasznie malutki” (Nie było Teleranka). Na każdym etapie wywiera się presję na ofierze, by siedziała cicho i „niosła swój krzyż”. „Kazał mi przysięgać na życie i zdrowie moich rodziców, że nigdy, przenigdy nikomu nie zdradzę, co tu się wydarzyło” (Pod klucz). „Biskup mówił, że ważne jest milczenie. Byłem zbulwersowany. Ja powinienem milczeć, o tym nie rozmawiać z kimkolwiek, tylko trzymać jak słodką tajemnicę w sobie?” (Plucie w twarz)."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To wszystko jest podszyte lękiem. Polacy katolicy są wychowani w ogromnym szacunku dla Kościoła, dla jego symboliki i jego przedstawicieli. „Ksiądz był autorytetem. Był wielki” (Zapłata). Powstać przeciw tej instytucji to duże emocjonalne obciążenie. Do tego dochodzi obojętność lub potępienie ze strony najbliższego otoczenia. Jako dzieci nie mówili o tym wcale albo dostawali lanie, kiedy odważyli się „źle mówić o księdzu”. Jako dorośli uderzają w mur, kiedy tylko poruszają temat. Nawet ci, którzy nie czują się winni, nie są w stanie przełamać społecznego potępienia dla ofiar. „Taki człowiek byłby napiętnowany z ambony tak, że po wsi nie mógłby przejść, boby palcem pokazali i mówili, że jakieś głupoty wymyślił na księdza” (Ratował mnie proboszcz). Prawie nikt nie chce opowiadać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Powód zawsze jest ten sam: lęk. Ktoś zapewnia, że może podać swoje dane, jak tylko opowie synowi, bo nie chce, żeby ten się dowiedział z mediów. Kiedy parę miesięcy później powiedział już synowi, ma inny powód, by zostać anonimowy: „Czekam na odpowiedź z kurii”. Ktoś inny zapewnia, że będzie rozmawiać, ale w ostatniej chwili jednak się rozmyśla. Jeszcze ktoś inny nie pojawia się na spotkaniu i nie daje znaku życia. Przyjeżdżam do niego. Znajduje jakieś wymówki, by usprawiedliwiać swoje nagle milczenie. Widzę, jak się męczy. „Jak się dowiedzą, czeka mnie ekskomunika”. „Ale przecież Crimens Solicitationes już nie obowiązuje?” – mówię. Odpowiada: „Nie, ekskomunikują mnie ciocie, rodzina. Już to widzę”. Ofiara szuka powodu, by nie móc. Nie ma co potępiać. To kolejne etapy walki, by przezwyciężyć lęk przed reakcją najbliższych, wsi, sąsiadów, kolegów w pracy, ale przede wszystkim – przed Kościołem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę nie pisać, proszę nie mówić, proszę milczeć. Skoro wiadomo, że problem molestowania dzieci przez kler istnieje w Polsce, to dlaczego prawie wszyscy jak jeden mąż milczą? Dlaczego w innych krajach, nawet tam, gdzie było znacznie mniej przesłanek, że działo się w Kociele niedobrze, wzięto byka za rogi? Dlaczego nie w Polsce? Respekt dla Kościoła coś tłumaczy, ale nie wszystko. Milczenie w sprawie pedofilii wśród księży należy rozumieć w szerszym kontekście. Nie ma tu za dużo miejsca, więc krótko punktuję3. Po pierwsze, „kultura milczenia”, którą na Zachodzie komisj***adające molestowanie przez księży zastały w Kościele katolickim, jest w Polsce powszechna również poza tą instytucją. Wstydliwe tematy są często przemilczane pod hasłem: „Brudy pierze się w własnym domu”. Jak to ujęła jedna z ofiar: „Nie wyciąga się syfów z domu na świat” (Ratował mnie proboszcz). Molestowanie seksualne zalicza się właśnie do tej kategorii. Po drugie, wśród Polaków, przede wszystkim w starszym pokoleniu, pokutuje poczucie niższości. Historia pełna nieszczęść – zwłaszcza pół wieku funkcjonowania po gorszej stronie żelaznej kurtyny – daje się we znaki. Ofiary molestowania w Polsce zdają się łatwo akceptować, że są gorzej traktowane niż wierni tego samego Kościoła w tej „lepszej” części Europy. Po trzecie, brak społecznego zaufania. W żadnym kraju Unii Europejskiej poziom zaufania nie jest tak niski jak w Polsce. Polacy nie ufają sobie i przede wszystkim nie ufają instytucjom. Władza jest traktowana jak obce ciało, któremu należy się kłaniać, ale w żadnym wypadku ufać. Trudno tu o niezależną instytucję budzącą zaufanie, która mogłaby badać problem molestowania w Kościele. Po czwarte, skłonność do myślenia magicznego. Jak tylko wszyscy chcą dobrze, to wszystko będzie dobrze. I na odwrót – jeżeli coś idzie nie tak, wystarczy złapać winnego. W praktyce prowadzi to do szukania kozła ofiarnego zamiast do ustalenia, gdzie system zawiódł. Ksiądz pedofil jest oczywiście idealnym kozłem ofiarnym, skoro jego wina jest bezsporna. Przesłania to jednak problem instytucjonalny. Po piąte, mamy tu do czynienia z inflacją cierpienia. W kraju, gdzie pacjenci umierają, bo ich leczenie jest za drogie, gdzie temat przemocy w rodzinie jest ledwo widoczny, gdzie sprawa wielu tysięcy zamordowanych oficerów obciąża po dziś dzień relację z sąsiadami, gdzie co roku parę tysięcy ludzi ginie na drogach, gdzie alkoholizm jest plagą, gdzie historie ludobójstwa nadal nie są „trawione”, gdzie setki tysięcy ludzi żyją w ubóstwie itd. – w takim kraju ciche cierpienie ofiar molestowania robi mniejsze wrażenie niż w krajach stabilnego dobrobytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po szóste, wszystko, co się da, jest upolitycznione. Dwóch Polaków, trzy partie. Trudno znaleźć temat, który nie zostanie od razu wpleciony w codzienne spory polityczne. Temat molestowania seksualnego idealnie nadaje się do politykowania. Lewica może nim „bić” Kościół, prawica zaś może się pokazać jako obrońca tegoż Kościoła. Nie pomaga to, rzecz jasna, wyjaśnieniu sprawy. Po siódme, brakuje szerokiej akceptacji psychologii. W społeczeństwach zachodnich psychologia wywalczyła sobie stałe miejsce. Wizyta u psychologa nie stygmatyzuje człowieka. W Polsce owszem. Dla wielu Polaków psychologiczne podejście, które zakłada, że trauma – w tym doświadczenie molestowania seksualnego – może negatywnie wpływać na całe życie, jest niezrozumiałe: „Co to takiego, że ksiądz kiedyś cię głaskał?”. Na końcu tej skrótowej wyliczanki jest jeden powód, który wymaga szerszego wyjaśnienia: autorytet papieża Polaka. Molestowanie seksualne w Kościele rzuca cień na jego pontyfikat. Dlatego każdy, kto porusza ten temat, musi się liczyć z tym, że będzie odsądzony od czci i wiary przez Kościół. „Dziennikarze, którzy szkalują, wiedząc, że to robią, dopuszczają się ciężkiego grzechu i nie są nawet godni uprawiania tego szlachetnego zawodu” – jak to określił kardynał Saraiva Martins, który zarzucił mediom, że chcą szkodzić reputacji Jana Pawła II. „Zamiast informować, dezinformują, są szkodliwymi czynnikami społeczeństwa, powinni się wstydzić na równi z pedofilami”4. Dla dziennikarza z ojczyzny Jana Pawła II te słowa muszą brzmieć szczególnie groźnie. Obcokrajowcom trudno przeszacować autorytet polskiego papieża w Polsce. Wytłumaczenie tego nie-Polakom jest naprawdę sporym wyzwaniem. Autorytet Jana Pawła II przerasta w Polsce sam Kościół. Polacy mogą narzekać na instytucję – co robią często i w zaskakująco niecenzuralnych słowach – ale o papieżu Polaku złego słowa nie usłyszysz. Polska to jedyny kraj na świecie, gdzie Jan Paweł II jest kimś więcej niż autorytetem religijnym lub moralnym. Papież Polak jest bohaterem narodowym. Ten specyficzny polski punkt widzenia utrudnia racjonalne spojrzenie na problem molestowania seksualnego w Kościele. Za Jana Pawła II wybuchły skandale dotyczące molestowania nieletnich. To za jego rządów utrzymano tajny dekret Crimens Solicitationes, który nakazuje przemilczeć przestępstwa seksualne. Dekret ten został zniesiony dopiero w 2001 roku. Czy Jan Paweł II przez dwadzieścia lat nie wiedział, co się dzieje? A może wiedział… Jeśli tak, to dlaczego tak długo milczał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zdecydowany doprowadzić tę sprawę do końca. Oni już tak mi zmarnowali życie, że jest mi wszystko jedno. Nie umrę spokojnie, póki nie wydalą tego księdza ze stanu kapłańskiego. Miałem dziewięć lat. Ksiądz [tu imię i nazwisko] uczył mnie religii przez dwa lata: czwarta i piąta klasa szkoły podstawowej. Lekcje odbywały się w budynku przykościelnym. Zawsze po południu, po lekcjach w szkole. Zastosował taką technikę, że trzeba było zaliczać pewne tematy z religii, no i rzekomo ja coś źle powiedziałem. Kazał mi przyjść na takie dodatkowe zajęcia, gdzie miał mnie dopytać, ale już nie w sali katechetycznej, tylko w jego mieszkaniu. Mieszkanie było na pierwszym piętrze; takie charakterystyczne, miało w środku przeszklone drzwi, duże przeszklone drzwi. Kazał mi usiąść obok siebie na fotelu. No i zaczął mnie pytać, jaką mam rodzinę, skąd pochodzę. A ja pochodzę z rodziny rozbitej, bo ojciec zginął młodo w wypadku. Rodzeństwa piątka, razem ze mną. No i pod pozorem, że on mi poradzi, zaczął mnie delikatnie głaskać i w pewnym momencie – ciężko mi mówić o tym, niestety – dość brutalnie posadził mnie u siebie na kolanach. Zorientowałem się, że coś jest nie tak, bo poczułem jego wzwód. No i zaczął bardzo się ze mną szarpać. Zaczął mi wkładać rękę do rozporka, usiłował zdjąć mi bieliznę. Ja próbowałem się wyrwać. Zacząłem się szarpać, ale byłem bardzo chudym, drobnym dzieckiem. Nie dałem rady. On był dużo silniejszy ode mnie. Rozpiął sobie rozporek i tak mnie trzymał, że nie mogłem ruszać rękami. I mi tam – nie wiem, jak to powiedzieć – gmerał, no po prostu dotykał moich narządów. Sam też się onanizował. Kiedy skończył, ten uścisk zelżał i się wyrwałem. Powiedziałem mu, że powiem mamie. A on na to, że jeżeli powiem mamie, to on zrobi tak, że ze szkoły wylecę. Wyrwałem się. Udało mi się uciec, ale miałem poczucie winy, że to może ja go sprowokowałem jakimś swoim zachowaniem. Wstydziłem się rodzinie, komukolwiek o tym powiedzieć. Przestałem chodzić na lekcje religii, więc zadzwonił do mojej mamy, że nie chodzę i że on mi nie zaliczy. A to było obowiązkowe w tamtych czasach. Teraz jest do wyboru, wybiera się albo etykę, albo religię. Wtedy nie można było wybierać. Religia była obowiązkowa, aby móc przystąpić do bierzmowania. Mama chciała, żebym przystąpił, no to trzeba było na te lekcje religii chodzić. Bo z czasem to może i planowałem jakiś ślub. Więc mama mnie przymusiła. Ona była bardzo wierząca – mamy nawet w rodzinie księdza – i nie wyobrażała sobie, że ja nie będę chodzić na religię. To takie myślenie osób dorosłych, niestety. Dziecko ma chodzić na religię, bo tak po prostu wypada. Na siłę. Powiedziała, że mam chodzić i nie ma dyskusji. Ugiąłem się. Myślałem: na pewno nie dam się zaprosić do mieszkania, bo wiem, o co tam chodzi. Myślałem, że jak będę się bardziej chować w klasie, to będę bezpieczny. Sam się oszukiwałem, bo okazało się, niestety, że tak się nie da. Pewnego razu kazał mi zostać po lekcji. Powiedział, że musi ze mną porozmawiać. Kiedy klasa zaczęła wychodzić, ja zacząłem się wycofywać, ale zabiegł mi drogę do drzwi. Zaczęliśmy się szarpać. Zaczął zrywać ze mnie ubranie. I ja przez okno. Po prostu uciekłem. Nie było innej drogi, więc wyskoczyłem przez okno z pierwszego piętra. Na szczęście rosły tam takie krzaki, ale szyba była potłuczona i rozciąłem sobie nogę. Bardzo głęboko. Blizna została do tej pory, tutaj, na udzie. Wtedy powiedziałem mamie, że więcej nie będę chodzić na religię. Oczywiście była awantura, ale powiedziałem, że jednak już na tyle jestem dorosły – no dorosły, mając dziesięć lat, człowiek nie jest dorosły – że ja tam nie będę chodził, chyba że mnie za każdym razem będzie prowadzała. I w końcu się poddała. Postawiłem sprawę bardzo ostro. Siostra, o rok starsza, pytała, czemu ja na religię nie chodzę, ale na szczęście temat po jakimś czasie samoczynnie wygasł. Nie chciałem powiedzieć, co się stało. Nie miałem po prostu odwagi. To było na tyle bolesne w środku. Taki czułem wstyd, miałem poczucie jakiejś winy. Powiedziałem więc, że się pobiłem z kolegami. Jak to chłopacy. Że tam krzaki itd. Mama nie ciągnęła za bardzo tematu dalej. I tak skończyła się moja przygoda z Kościołem katolickim. Owszem, bierzmowałem się, przez brata. Załatwił mi to, bo musiałem brać ślub kościelny w przyszłości. Ale nigdy już na żadne lekcje religii nie poszedłem. I od tamtej pory oddzieliłem sobie instytucję Kościoła od Boga, bo jestem człowiekiem wierzącym. Cały czas mnie to mordowało w środku. W końcu babcia zapytała, dlaczego jestem taki zamknięty, dlaczego unikam kobiet, unikam kontaktów. To było na pierwszym roku studiów. Zawsze przyjeżdżałem do domu. Nie zostawałem tam w akademiku na jakieś imprezy. Byłem po prostu bardzo zamknięty w sobie. Babcia pytała, czy stało się coś, o czym chciałbym z nią rozmawiać. Rozpłakałem się i wyznałem jej prawdę. Babcia była silną osobą, chciała tam iść i robić awanturę, ale ją prosiłem, aby się powstrzymała, bo bałem się, że to będzie miało konsekwencje. Bałem się, że jeżeli ktoś się dowie, będę miał wielki wstyd, że niby ja go sprowokowałem do tego zachowania. Babcia zmarła jakieś pół roku później. To była jedyna osoba, która wiedziała, co się stało. U mnie w rodzinie nikt o tym nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całe życie byłem taki zamknięty w sobie, bardzo nerwowy. Nigdy żonie nie powiedziałem, co się stało. Nie miałem po prostu odwagi. Cały czas miałem poczucie, że nie jestem pełnowartościowym facetem. To straszne uczucie. Nie życzę nikomu takiego odbierania samego siebie. Czułem się całe życie człowiekiem niższej wartości, takim poniżonym. To jest trauma. Nawet po tylu latach nie potrafię tego opanować. Są reakcje, które nagle się pojawiają. Że niby jest dobrze i w pewnym momencie to we mnie wybucha. Na przykład na jakichś imieninach czy urodzinach. Ktoś coś wypił i mnie klepnął po ramionach. A ja go po prostu walnąłem. Tak agresywnie zareagowałem, że pobiłem. Wszyscy byli w szoku, bo znają mnie raczej jako osobę spokojną. A tu nagle taki wybuch. Nie wiadomo, skąd nastąpił. I teraz jak mam im tłumaczyć, że tak reaguję na dotyk mężczyzny, który chce mnie objąć, czy na gest poklepania? Momentalnie się spinam. Ten, kto tego nie przeszedł, nie zrozumie. Teraz mam czterdzieści trzy lata. Jak miałem tak koło trzydziestki, zadzwoniłem do kurii, by się dowiedzieć, gdzie ten ksiądz obecnie przebywa. Nie udzielono mi odpowiedzi. Wysłałem też pismo i po prostu nie dostałem odpowiedzi. Zacząłem go wtedy szukać. Trochę mi to zajęło, bo wtedy w Polsce internet praktycznie nie istniał. Dojrzałem jednak do tego, żeby się z tym tematem rozliczyć, żeby tę sprawę zamknąć, bo ciąży na mnie cały czas jak kamień. Poza tym uświadomiłem sobie, że on jeszcze może uczyć dzieci. Dotarło do mnie, że muszę coś z tym robić. Sam dla siebie, dla swojego spokoju ducha, ale też żeby go odsunąć od dzieci. Mam w rodzinie księdza, troszkę podpytałem, powiedziałem, że szukam, ale nie zdradziłem w jakiej sprawie. Myślę jednak, że się zorientował. Tak chyba wyczuł. I zapadła zmowa milczenia. Aż tak właśnie dwa lata temu wpisałem w internet, „ksiądz [imię i nazwisko]” i wyskoczyło mi, że jest proboszczem w [nazwa miejscowości]. Chciałem się z nim umówić. Chciałem stanąć z nim twarzą w twarz. I po prostu wygarnąć mu to, co już tyle lat we mnie kipi. Napisałem oficjalne pismo do arcybiskupa. Zapytałem, czy ksiądz pracuje u nich w parafii. Przez dwa miesiące w ogóle nie było żadnej odpowiedzi, więc w końcu postanowiłem sam zadzwonić, czy coś w tej sprawie wiadomo. Telefon odebrał sekretarz arcybiskupa i powiedział, że sprawa jest w toku, w trakcie wyjaśnienia i załatwienia, i że mam oczekiwać na ewentualną odpowiedź. Minęły następne dwa miesiące i nic się nie wydarzyło, więc zadzwoniłem. Przedstawił się inny ksiądz, że on teraz tam jest sekretarzem. Powiedziałem wprost, że czekam na oficjalne pismo od arcybiskupa, ale on mnie przekonywał, że sprawa jest wciąż załatwiana. Zdenerwowałem się. Powiedziałem, że nie odpuszczę, bo ta sprawa powinna być w końcu wyjaśniona i powinno się w Polsce zrobić coś przeciwko takim księżom, że wiem, że on nadal prowadzi lekcje religii z dziećmi. Dostałem w końcu odpowiedź z kurii metropolitalnej, że taki ksiądz u nich rzeczywiście pracuje, ale kuria zaprzeczyła w piśmie, że kiedykolwiek uczył religii w miejscowości, z której pochodzę. I że on tam tylko przebywał. No po prostu turystycznie lub w odwiedzinach. A ja mam świadectwa religii wystawiane i imiennie podpisane przez tego księdza, który w latach siedemdziesiątych (1977–1978) przez dwa lata uczył mnie religii. Odpowiedź przyszła nawet nie listem poleconym, tylko zwykłym, w zwykłej kopercie. Na kopercie nie było żadnego logo kurii. Chodzi o to, żeby nie było nigdzie danych, skąd ten list przyszedł. W tej chwili jestem gotowy, by stanąć przed tym całym trybunałem kościelnym i sprawę zamknąć. Tu nie chodzi o jakieś odszkodowanie albo zadośćuczynienie finansowe, tylko ten temat musi ujrzeć światło dzienne w Polsce. Kodeks karny przewiduje przedawnienie tego typu przestępstw po piętnastu latach. Wydarzało się to pod koniec lat siedemdziesiątych. No, to mamy ponad trzydzieści lat. Chcę, żeby ten przepis został uchylony na okres trzech lat, żeby w tym czasie mogły być złożone w Polsce pozwy. To jest w tej chwili mój cel, aby jednak doprowadzić do skazania tych ludzi, bo oni się czują obecnie bezkarni. Temat był zawsze zamiatany pod dywan. Nikt nie chciał o tym mówić przez lat trzydzieści, czterdzieści. To pójdzie w tysiące ofiar przez tak długi czas. W Irlandii też dopiero jak zaczęło się o tym mówić, okazało się, jaka jest skala problemu. Ja znam dwanaście innych ofiar, ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Wiem jeszcze o koledze, wyjechał za granicę. Po jego zachowaniu wtedy już wyczułem, że coś też z nim jest nie tak. Tak jak ze mną. Bo ja też zacząłem się inaczej zachowywać, bo stałem się bardzo nieufny, zamknięty w sobie. Udało mi się go odnaleźć i zapytałem go wprost: Czy coś się stało na zajęciach religii z księdzem [imię i nazwisko]? No i, niestety, odpowiedział mi, że tak, że ten ksiądz też próbował go zgwałcić, do tego stopnia, że podarł na nim ubranie. Ksiądz jest proboszczem w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co z Trynkiewiczem? Był nauczycielem wfu m, gwałciciel i morderca, też wypuszczony z wiezienia i ponownie robil to samo. Teraz napietbowac nauczycieli? Problem polega w sądownictwie a nie w konkretnej grupie spolecznej. W dodatku kiedys dzieci byly traktowane niepowaznie przez rodzicow, mialy siedziec cicho w kącie i nie podskakiwac bo dorosly ma zawsze rację a gdziezby śmiały oskarzyc o molestowanie! zgroza. System kar. Byc powinien dla kazdego równy, nie ma ze nauczyciel, mechanik kapłan, rezyser czy biznesmen milioner to ten rowniejszy i dostanie mniejszą kare tylko dozywocie i koniec tematu i uczulanie dzieci bo nikt tak nas nie obroni jak my sami siebie, pedofilem moze być też wujek, ojczym, ojciec a wtedy dopiero afera w rodzinie i ukrywanie brudów. Dopiero dojrzewamy w tej kwestii jako kraj, oby jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakaś idiotka wyżej, napisała że się ludzie podniecają a film NIE jest na faktach. Otóż jest, był w Polsce przypadek potrącenia kogoś przez pijanego księdza autem,. Był przypadek samospalenia na Lubelszczyźnie, a w Irlandii bodajze był ksiądz który właśnie tak robił jak ten w tym filmie. Prowokował zboczone zachowania a potem mówił dziecku że ma grzech, ale Bóg mu wybaczy jak się wyspowiada. Dno, ale było tak. A co do zbiorowych spustów to bez przesady, pedofile są wszędzie i proszę was, nie neguje zjawiska że nie istnieje, potępiam je, ale ile procent księży robi coś takiego? 2? Kościół o tym nie mówi bo nie chce żeby przez kilka procent zbokow ludzie myśleli że w kościele to każdy ich źle potraktuje i każdy to pedofil. Jak tępym trzeba być by nie rozumieć motywacji hierarchów? Ja uważam że powinni ujawniać, ale mówię też że rozumiem dlaczego nie robią szumu medialnego z powodu jednego walnietego księdza na 500 normalnych. Powinni jednak jakoś ich karac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie chodzi o to, że sa księża pedofile, bo w każdej grupie społecznej są. Nie chodzi o licytowanie, gdzie jest ich więcej. Chodzi o reakcję Kościoła na przypadki pedofilii. Zastraszanie ofiar, uciszanie, przenoszenie księży do innych parafii, aby sprawa ucichła. Akceptacja zła również jest złem. Biskup, który zataja taka sprawę popełnia grzech. Jakieś wydumane "dobre imię Kościoła" nie jest ważniejsze niż cierpienia kolejnych ofiar. Inna sprawa, że trzeba być półgłówkiem, aby przypuszczać, że sprawa się nie rypnie i wiecznie można problem zmiatać pod dywan. Idiotyczna polityka utajniania pedofilii uderzyła w Kościół i księży, którzy są niewinni. Dużo lepiej sprawdziłoby się włączenie duchownych w śledztwo i przekazanie winnych do prokuratury. I piszę to jako osoba wierząca. Znam mnóstwo świetnych księży, którzy pewnie dziś cierpią widząc, co się dzieje. Przyznanie się do winy i oczyszczenie szeregów z degeneratów wyszłoby wszystkim na zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie! Co to znaczy "powinni ich jakoś karać"??? Jakoś??? Powinni być karani z całą surowością!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:56 To ty i tobie podobni, ponad 30 procent społeczeństwa jesteś pelikanem, nawet gdybys został zgwałcony przez księdza, uwierzyłbyś, że sam się nadziałes na członka. Nie porównuj do lekarza czy emigranta księdza, bo to nie zawód tylko powołanie, misja, nasz ojciec, spowiadasz mu się, ma być przykładem , łącznikiem z Bogiem, wzorem katolika, czymś więcej niż zwykły człowiek.Kosciol, papież przyznał się do pedofilstwa, ale papież widocznie dla ciebie kłamie, debil jesteś i popapraniec.Zamilcz, bo przynosisz wstyd rodzajowi ludzkiemu, zwierzę ma więcej rozumu. Na film pójdę, bo trzeba, a Smarzowskiemu do pięt nie dorastasz, oglądaj Trwam i słuchaj radia, wiesz jakiego, bo nic innego nie zrozumiesz miernoto i zalało .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"1. Liczne sceny gwałtu (..) i sceny pedofilskiego wykorzystywania 2. Rynsztokowe słownictwo 3. Scena samospalenia się 4. Wałkowanie głównie tematu pedofilii (..) 5. przejaskrawienie rzeczywistosci 6. po filmie pozostaje niesmak i uczucie ze nie chciales tego widziec, tego pamietac, takie obrazki kodowac." x No patrzcie, dokładnie tak samo, tylko z wykluczeniem księży katolickich, można posisać serial Game of Thrones (Gra o Tron) - najpopularniejszy, najbardziej dochodowy oraz najwyżej oceniany serial wszechczasów, w którym główną bohaterką jest 13latka a fabuła pełna jest scen seksu i gwałtów na niej w wykonaniu jej braci, ojca i innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"posisać" x Kurde, miało być "opisać". Durna androidowa klawiatura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla osobów? Po jakiemu to? A co do jakże światłych uwag na temat filmu: 1. O tym jest ten film przecież. 2. A czy tam jest "większość księży" czy paru konkretnych? I czemu niby wydaje ci się, że z ust księdza mają róże lecieć? Znasz jakichś prywatnie? Bo ja z racji posiadania kuzyna księdza znam, i cóż... "ciekawi" ludzie. 3. No i? Scena jak każda inna. 4. No strasznie dziwne, że główna tematyka filmu zajmuje w nim najwięcej miejsca. 5. Bo to jest film fabularny a nie dokument. 6. I ma pozostać niesmak. A teraz wyobraź sobie, co muszą czuć ofiary księży pedofilów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:23 jesteś chory i być może skrzywdzony przez pedofila, współczuję. Co ty w ogóle wypisujesz? Jestem za tepieniem pedofilii!! Niezaleznie od tego gdzie sie znajduje i owszem porownuje ten zawod bo ksiądz to tez czlowiek i on nie jest zadnym swietym tylko ma glosic to co wyznaje kk, to ludzie. Zwlaszcza na wsi traktują ksiedza jak Boga, na szczescie powoli sie to zmienia. Lekarz czy nauczyciel to tez wg niektorych zawod z powolania a jaka jest prawda, wiemy sami. Twoja nienawiść i tendencyjność cie kiedys zgubi, czy gdziekolwiek zaprzeczyłam jakoby w kościele pedofilii NIE BYLO?? Nie, ale niebzpieczni są ludzie jak ty myślący że idą na kler jak na film misyjny, obowiązkowy tak samo jak ci ktorzy szli na Botoks z takim samym myśleniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kler to film misyjny, jak widać, tłumy walą, bo ludzie chcą wiedzieć i mają dość zamiatania pod dywan pedofilstwa w kościele. Ten film zmieni kościół, kler o tym wie.To jak tezy Marcina Lutra, rozwali zmowę milczenia, kościół już nie będzie taki jak był, ale niestety do niektórych nic nie dotrze, nawet gdyby sami stali się ofiarą księdza.Ksiadz, to nie nauczyciel, lekarz, to powołanie???wzór chrześcijanina???? ojciec nasz????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojciec? Czy ty siebie słyszysz. Zwykły prowokator. Jest dla Ciebie jakas roznica kto cie wykorzysta, czy ksiądz czy nauczyciel? Jeśli tak to zastanow sie co z tobą nie tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra lewackie mendy, zamknijta już otwory gębowe. Z was i tak już nic nie będzie. P.S. pedofilię potepiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:15 Sam sobie odpowiedziałeś! Ksiądz to zwykły człowiek, a nawet gorzej, bo wśród nauczycieli mniej pedofilstwa. Więc co z tymi prawikami, co to wierzą w księży, a Boga mają gdzies?Antykoncepcja, to grzech, a pedofilstwo ksiezy to nic takiego, taki chrześcijanin to gorszy od diabła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawicowa mendo, ludzi masz gdzieś, a katolik z ciebie jak z koziej d**y trąba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×