Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mamy przedszkolaków czy od razu po pracy lecicie po dziecko?

Polecane posty

Gość Gość

Niezdrowe to są skrajności. Dzieci w codziennej rutynie potrzebują równowagi. Oprócz przedszkola potrzebują też czasu z rodzicami. Ale powrót z przedszkola o 18 bo mama pasjonuje się siłownią i formą na lato to nie jest równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rylee

Ja w podobnych godziach pracuje, a mąż czasem nie da rady podjechać po Tosię, to robię to ja od razu po pracy , i tak na zmianę. Raz ja, a raz mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka

Tak, lecę w podskokach po dziecko. 

Bo to moje dziecko-chciane i kochane. 

Nie wyobrażam sobie przetrzymywać jej do zamknięcia.

Dziecko raz w życiu jest dzieckiem a ja jego mamą i albo decyduje się i poświęcam albo nie rodzę. Tu nie ma miejsca na jakieś chore chrzanienie o rozwoju-myślisz ze ile nauczy się w placówce? Ja Ci powiem-wielkie nic. Moje dziecko co roku przynosi teczkę z pracami i książki-w większości nie rozwiązane a praca plastyczna pożal się... za to w domu robimy to wszystko włącznie z sensoplastyką. Moje dziecko i to mój interes je właściwie wychować a nie czekać na innych ludzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nasze przedszkole jest czynne do 16, a ja do 16 pracuję więc nie jestem w stanie dojechać przed zamknięciem, mąż też nie. Dzieci odbiera dziadek o godzinie 14, a zaprowadzam rano ja około 7.30. Uważam, że to wystarczająco, tym bardziej w najmłodszych grupach. No i tak, po pracy pędzę, by odebrać dzieci od dziadków, nie wyobrażam sobie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak jak któraś z pań wyżej nie mam wielu wspomnien z okresu pszedszkola, oprócz jednego: zawozil mnie tak ojciec przed swoją pracą, zwykle jeszcze ciemno było, nakladal mi rajstopy na śpiocha i wciskał kaszę manną. Nie wiem jak się umówili z pszedszkolanka ale zwykle byłam tam dluuuugo przed tym jak pojawiło się następne dziecko  byłam odbierana dluuuugo po tym jak ostatnie dziecko poszło do domu. Nie zrobiło mi to wielkiej krzywdy ale do dzisiaj jak myślę "pszedszkole" ogarnia mnie uczucie nieopisanej nudy bo czas kiedy miałam się z kim bawić (i żeby to jeszcze była koleżanka) to byla chwila w porownaniu z tym całym czekaniem. Nie mam pojęcia gdzie była matka bo jej nie pamiętam z tego okresu. Mój syn jeszcze nie chodzi do przedszkola ale podejrzewam, że będę trzymać go tam w przyzwoitych godzinach, wiadomo wszystko zależy od pracy. Jeśli będzie to ktores z przeszkoli pod domem nie będę miała problemu, żeby przetrzymać go tam godzinę czy dwie, żeby posprzątać, zrobić obiad albo nawet odpocząć. Dla mnie dziecko jest męczące bardziej niż praca, BARDZO PRZYJEMNE oczywiście ale równie absorbujace i wysysajace energie. Jak wy lubicie z jednego etatu biec od razu po dziecko, żeby odbebnic drugi w domu to spoko, ale nie rzucajcie się jak ktoś widzi to inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

nie lecę od razu ;) cenię sobie czas poza pracą i minimum godziny do dwóch potrzebuje dla siebie na odnowę czy to fizyczną czy psychologiczną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
12 godzin temu, Gość gość napisał:

Tak, odbieram dziecko od razu po pracy. Ale my z mężem jesteśmy z tego "plebsu" puszczającego dziecko do publicznej placówki, dodatkowo pracujemy na różne zmiany, i w efekcie długo tam nie jest. Ja pracuję 6:00-14:00, i owszem, ok. 14:20 jestem już w drzwiach przedszkola, bo mam bliziutko. Rano dzieci zaprowadza mąż (starsze do szkoły, ale niedługo samo będzie chodzić, młodsze- do przedszkola). Mam czas na ćwiczenia (najczęściej basen albo rolki, ale rolki to już częściej ze starszym), ale nie jest to moja pasja której muszę poświęcać czas codziennie. Nie lubię zakupów z dziećmi, które nie lubią ich również, więc większość dużych zamawiamy przez internet, a codzienne polegają najwyżej na wstąpieniu po warzywa i owoce, co najwyżej kilka minut wydłuża nasz powrót do domu. Wychodzę na spotkania towarzyskie, mąż niedawno skończył kurs zawodowy, ma swoje hobby które wiąże się z regularnymi wyjściami poza dom, ale żadne z nas nie jest samotnym rodzicem, i nie widzę przeszkód w tym żeby siedzieć z dziećmi kiedy męża nie ma. Po całym dniu poza domem nie ma bałaganu po naszym powrocie, obiady dzieci jedzą w przedszkolu i szkole, więc nie muszę się wysilać na super bogate posiłki i mogę zrobić na szybko to co ja i mąż lubimy. 

Nie, pranie się nie robi samo, samo się też nie odkurza, ale dla małego dziecka pomaganie w takich czynnościach to frajda. Nie twierdzę że jestem super-woman i zawsze po pracy pędzę w podskokach a potem z radosnym uśmiechem pół godziny patrzę jak maleństwo próbuje oddzielić ciemne kolory od jasnych. Ale, jak wspomniałam, jest drugi rodzic, i jak jeden ma dość, to drugi idzie sam na spacer, albo ogarnia na szybko te obowiązki domowe,  a jak oboje mamy zły dzień... to pranie poczeka. 

I owszem, pieczenie ciasta czy gotowanie jest wartościowe dla dziecka. Jest bliskość z rodziną, spędzanie czasu razem, forma zabawy (tak, tak też buduje się więź), a do tego bogate wrażenia sensoryczne (bo czuje że cynamon pachnie inaczej niż wanilia, orzechy laskowe smakują inaczej niż kako, olej jest bardziej gęsty niż woda, ciasto staje się mniej lepkie kiedy dodajemy mąki, bardziej tłuste- kiedy dodamy masła), jest doświadczenie- bo rozgrzany palnik roztapia masło które zmienia formę, na gotującym się mleku robi się kożuch, pod wpływem drożdży ciasto rośnie. Starsze uczy się też analizować i realizować proste przepisy- cztero- pięciolatek spokojnie sam zrobi ciasto na naleśniki, pokroi np. truskawki na pół, posmaruje ciasto kremem, odmierzy pół szklanki bakalii. Ćwiczy się motoryka mała- zginanie, ugniatanie, lepienie, turlanie, chwytanie i układanie małych elementów. Mniej więcej to co dzieci robią na modnych teraz zajęciach senso-plastycznych (fajnych zresztą). Może jednak wrzucenie do internetu babrającego się w kaszy malucha z podpisem "X na zajęciach sensoplatycznych" jest bardziej cool niż wrzucenie takiego samego zdjęcia z podpisem "X piecze z mamą ciasto". Brr, faktycznie, to drugie sugeruje jeszcze że mamusia to plebs i pospolite prace domowe wykonuje sama.

Pieknie napisane 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc113

Ja odbieram przed 17 bo tak koncze robote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pani biurwy fitnessowej

kobieto, czytaj ty ze zrozumieniem, bo nie kojarzysz faktow z poszczegolnych wypowiedzi. Przyczepilas sie do informacji o studentkach za 1800-1900zł. i do kilku innych i pod swoim katem je obrabiasz. Nie kazdy chce byc biurwa w korporacji z podgryzaniem sie nawzajem.  I zgoda moze niektore przedszkola prywatne maja wyzsze stawki, ale to nie znaczy, ze ktos sie bedzie mamusi nafochowanej zwierzal, ile zarabia. Ja sie nie zwierzam niezaleznie od tego, czy akurat zarabialam 1900zł czy 4500zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 godziny temu, Gość gość napisał:

nie lecę od razu ;) cenię sobie czas poza pracą i minimum godziny do dwóch potrzebuje dla siebie na odnowę czy to fizyczną czy psychologiczną

Również cenię czas dla siebie, jest to godzina, dwie dziennie, ale wtedy dziecko ŚPI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I tak się właśnie kończy wmawianie, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 godzin temu, Gość do mamuni madralinskiej napisał:

"w waszych rejonach"..glupia ograniczona dziewuszka napisala. Prawda jest taka, ze normalne pracujace matki tez odbieraja dzieci ok.15-16, bo np.pracuja na 3/4etatu i/lub od 6-7ej rano. A nauczyciel jest mily z zawodowej uprzejmosci dla kazdego rodzica, bo chodzi o stworzenie dobrej atmosfery. Pani-zdaje sie autorka-ta, co najwiecej jadu wylewa wysnuwa jednostronne wnioski i wytacza je jak armate. Tymczasem rzeczywistosc jest wielowymiarowa...a co do zmiany pracy to nie kazdy chce pracowac z doroslymi larwami w gniezdzie zmij, gdzie albo sie ujada a siebie albo wsadza noz w plecy. Praca z dziecmi ma to do siebie, ze z dziecmi mozna sie dogadac, nie sa fakszywe, odplaca ta sama moneta ( raczej) a i mozna zarobic majac uprawnienia. Uwazam, ze 4tys. to wcale nie jest malo nawet, jesli kosztowalo to zrobienie uprawnien z 4przedmiotow.

najlepsza wypowiedź i samozaoranie zarazem :D

o fałszywych larwach w gnieździe żmij wypowiada się obłudna kłamczucha, hipokrytka, która obrabia rodziców za plecami by sztucznie podtrzymać "zawodową uprzejmość" a tak właściwie to nimi gardzi :D

gdzie się tacy dwulicowcy rodzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moje dzieci są teraz na koloniach i czuję się jak bez ręki.

Może ja jestem dziwną matką ale uwielbiam spędzać czas z moimi dziećmi.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Moje dzieci są teraz na koloniach i czuję się jak bez ręki.

Może ja jestem dziwną matką ale uwielbiam spędzać czas z moimi dziećmi.

 

Wszyscy lubią tylko w różnych proporcjach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 godzin temu, Gość nana napisał:

KOBIETA-TRAGEDIA. Rodziłyśmy obie pod 40, zadowolona jestes? Lecz się na łeb bo twoje tezy porażają normalnych ludzi, masz jakieś zaburzenia że wszystko analizujesz pod swój obraz? że wszystko jest dla ciebie "niemożliwe"????

 

PS wypowiadam się pierwszy raz także nie wiem z kim mnie identyfikujesz ale powtarzam , lecz się 

Rodzenie pod 40...brawo dla ciebie i mamusi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

Rodzenie pod 40...brawo dla ciebie i mamusi

Hmmm, akurat w tym nic niewlasciwego nie widze... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 29.07.2019 o 15:01, Gość gość napisał:

Tak się zastanawiam, gdyż ja jestem traktowana wręcz jako matka wyklęta. Pracuje w godzinach 7:30-15:30 lub z uwagi na upały nawet 7:00-15:00. Pracuje w takim zespole, że po prostu praca ma być wykonana w 8h a kontaktami z klintem głównie zajmuje się szefowa. Obiady jadam uprzednio przygotowane w pracy. Zresztą w lato i tak nie chce się jeść niczego ciepłego popołudniem, więc z reguły jest to coś lekkiego na zimno, opcjonalnie coś na ciepło odgrzane w mikrofali. Zmierzam jednak do tego, że jak kończę dajmy na to o 15:30 to o 15:45 jestem już na pobliskiej siłowni i idę albo na zajęcia grupowe, albo na basen albo po prostu ćwiczę samodzielnie na maszynach FBW i wolnych obciążienach. Po dziecko więc nie przyjdę wcześniaj jak o 17:30, później wiadomo zakupy albo i nie, niemniej najwcześniej jesteśmy o 18 w domu. No i łolaboga, katorga, tyle godzin dziecko codziennie w przechowalni. Ogólnie u nas przedszkole czynne jest do 18:30 i jak bywam o 17:30 po synka to i tak jest często jeszcze kilka dzieciaków, więc już strach pomyśleć jaka byłaby o nich opinia mojego otoczenia. A jak jest z tym u Was?

Dla mnie, jako matki, straszne.  Poza tym teraz wyobraź sobie, że kończysz pracę i masz siedzieć jeszcze tam dwie godziny, bo...tak. 🙂 To twoje dziecko, ja swoje odbierałam w granicach przyzwoitości,  czyli po pracy. 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Poza tym ja naprawdę nie rozumiem po co niektórym ludziom dzieci. Rok na macierzyńskim,  a matka już płacze,  że nie chce siedzieć z dzieckiem. I najlepiej od rana do żłobka/przedszkola i tak do prawie wieczora niech się maluch tam kisi. W domu dwie godzinki, spać i znów radosny dzień w przedszkolu. Heh. 🙂 Co za czasy. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Rodzenie pod 40...brawo dla ciebie i mamusi

No i? Co w tym takiego strasznego? Dzis bardzo wiele kobiet rodzi dzieci w okolicy 40 roku zycia. Niektore kolejne dziecko, inne pierwsze. Co to kogo obchodzi. Osobiscie uwazam, ze lepsza mama kolo 40 niz 20 ktora cierpi bo nagle wolnosc jej ucieka. No i potem dzieci siedza w przedszkolu jakby bylo przechowalnia bo mamusi sie tez cos od zycia nalezy a nie dzieckiem sie zajmowac. W koncu ona mloda, piekna, ma hobby, na fitnes musi isc i z kolezankami sie umowic a tu balast w postaci corki lub synka. No kto to widzial tak mamusi zycie marnowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 29.07.2019 o 15:01, Gość gość napisał:

Tak się zastanawiam, gdyż ja jestem traktowana wręcz jako matka wyklęta. Pracuje w godzinach 7:30-15:30 lub z uwagi na upały nawet 7:00-15:00. Pracuje w takim zespole, że po prostu praca ma być wykonana w 8h a kontaktami z klintem głównie zajmuje się szefowa. Obiady jadam uprzednio przygotowane w pracy. Zresztą w lato i tak nie chce się jeść niczego ciepłego popołudniem, więc z reguły jest to coś lekkiego na zimno, opcjonalnie coś na ciepło odgrzane w mikrofali. Zmierzam jednak do tego, że jak kończę dajmy na to o 15:30 to o 15:45 jestem już na pobliskiej siłowni i idę albo na zajęcia grupowe, albo na basen albo po prostu ćwiczę samodzielnie na maszynach FBW i wolnych obciążienach. Po dziecko więc nie przyjdę wcześniaj jak o 17:30, później wiadomo zakupy albo i nie, niemniej najwcześniej jesteśmy o 18 w domu. No i łolaboga, katorga, tyle godzin dziecko codziennie w przechowalni. Ogólnie u nas przedszkole czynne jest do 18:30 i jak bywam o 17:30 po synka to i tak jest często jeszcze kilka dzieciaków, więc już strach pomyśleć jaka byłaby o nich opinia mojego otoczenia. A jak jest z tym u Was?

Dziecko odbierane jako ostatnie czuje się okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja nigdy nie zapomnę jak kiedyś mój były szef  (właściciel biura, który na codzień w nim nie pracował ) zdecydował,  że nasze biuro ma być otwarte w Wigilię.  Przyszedł i siedział do końca naszej pracy, układał pasjansa na kompie i narzekał.  Że przedszkole jego dzieci jest dziś krócej otwarte, jak oni mogą! Facet mógł zostać z dziećmi w domu w Wigilię, ubrać z nimi choinkę lub po prostu spędzić czas razem, może razem coś przygotowywać, ale wolał zawieść je do przedszkola i sam grać w gierki na kompie. Oczywiście trzymał je tam do zamknięcia.  🙂 Niektórzy rodzice to żenada.  😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
31 minut temu, Gość Ags napisał:

No i? Co w tym takiego strasznego? Dzis bardzo wiele kobiet rodzi dzieci w okolicy 40 roku zycia. Niektore kolejne dziecko, inne pierwsze. Co to kogo obchodzi. Osobiscie uwazam, ze lepsza mama kolo 40 niz 20 ktora cierpi bo nagle wolnosc jej ucieka. No i potem dzieci siedza w przedszkolu jakby bylo przechowalnia bo mamusi sie tez cos od zycia nalezy a nie dzieckiem sie zajmowac. W koncu ona mloda, piekna, ma hobby, na fitnes musi isc i z kolezankami sie umowic a tu balast w postaci corki lub synka. No kto to widzial tak mamusi zycie marnowac.

No ciekawe bo wiekszosc tych ktore odbieraja dzieci z przedszkola na sam koniec to mamusie rodzace po 30 😂 rozdzcie kiedy chcecie ale ja chce byc fajna mama a nie babcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
42 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Hmmm, akurat w tym nic niewlasciwego nie widze... 

Niewlasciwego moze i nie ale niemily to widok takiej podstrzalej w ciazy 🤮

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
13 minut temu, Gość gość napisał:

Ja nigdy nie zapomnę jak kiedyś mój były szef  (właściciel biura, który na codzień w nim nie pracował ) zdecydował,  że nasze biuro ma być otwarte w Wigilię.  Przyszedł i siedział do końca naszej pracy, układał pasjansa na kompie i narzekał.  Że przedszkole jego dzieci jest dziś krócej otwarte, jak oni mogą! Facet mógł zostać z dziećmi w domu w Wigilię, ubrać z nimi choinkę lub po prostu spędzić czas razem, może razem coś przygotowywać, ale wolał zawieść je do przedszkola i sam grać w gierki na kompie. Oczywiście trzymał je tam do zamknięcia.  🙂 Niektórzy rodzice to żenada.  😞

Nie dziwie sie temu facetowi, pewnie miał żonę że wścieklizna świat, taka sama jak moja teściowa, do czasu jak z nia mieszkalam zawsze brałam dyżury w wigilię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Nie dziwie sie temu facetowi, pewnie miał żonę że wścieklizna świat, taka sama jak moja teściowa, do czasu jak z nia mieszkalam zawsze brałam dyżury w wigilię.

Nie, jego żona pracowała. On zaś mimo, że nie pracował wolał odwieść dzieci do przedszkola i trzymać je tam do ostatnich chwil żeby układać sobie pasjansa i narzekać.  Ogólnie wcale nie musiał być w tym biurze, ale pewnie skłamał dzieciom i jej, że musi pracować.  A z tego co pamiętam na Wigilię szli do jej rodziców.  Facet żenada jako ojciec i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalny
Dnia 29.07.2019 o 15:18, Gość gość napisał:

Autorko nie przejmuj się. Znam mamusie, które lecą znerwicowane po pracy do przedszkola po dziecko wręcz na złamanie karku. Pierwsze do nerwicy, syczenia na całe otoczenie i załamania, że one to w sumie nic nie mają z życia. Problem w tym, że na własne życzenie - skoro mają obraz taki, że w przedszkolu po godzinie 16 to dziubdziusiowi już wyłącznie psychikę łamią i czekają na niego tortury.

Ani jednym ani drugim, bo specjaliści nie zachowują się w ten sposób. W związku z tym nie przylepiaj etykietek, bo nie masz do tego żadnych kompetencji- ani wiedzy, ani wykształcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Dziecko może przebywać w przedszkolu do godzin późno popołudniowych. Problem w tym, że jeśli dziecko przebywa w przedszkolu już dziesiątą dobę,  bo rodzice "mają swoje życie i pasje" to coś jest jednak nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mnie się chce śmiać bo z jednej strony kwoki piszą, że najlepiej z mama 24/7 a z drugiej jak ojciec jedzie zagranicę to dobrze... waszych mężów nie ma 5 dni w tygodniu to co to za rodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 124

Z dzieckiem nie trzeba być 24/7 by czulo się kochane i chciane.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Mnie się chce śmiać bo z jednej strony kwoki piszą, że najlepiej z mama 24/7 a z drugiej jak ojciec jedzie zagranicę to dobrze... waszych mężów nie ma 5 dni w tygodniu to co to za rodzic.

Chyba mylisz pojęcia.  Temat jest o przebywaniu dziecka nadmierną ilość w godzin w przedszkolu- bo rodzic musi mieć czas na swoje pasje czy życie.  Sytuacja, gdy dziecko przebywa w domu rodzinnym, pod opieką jednego z rodziców jest zupełnie inne. Przedszkole to nie jest dom dla dziecka. Pani przedszkolaka nie jest rodzicem. Czego tu nie rozumiesz? Zresztą na bank jesteś trollem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×